AB pisze:Zmieniło się moje otoczenie, przynajmniej tak to odczuwałem. W oczach ludzi widziałem śmierć. To oni chcieli mnie wykończyć. Nie jestem w stanie powiedzieć czy się zmieniłem, ale wiem, że inni uważają że bardzo się zmieniłem na gorsze. Kiedyś byłem pracoholikiem. Teraz jestem leniuchem. Nic nie robię. Jeśli chodzi o doznania psychotyczne (przyjnajmniej tak nazywa je lekarz) to słyszałem dźwięki złowrogich sił, czułem smród zgnilizny (inni tego nie odczuwali i nie słyszeli), wszędzie widziałem śmierć i prześladowanie, miałem i wciąż mam obce myśli w głowie. Po części zdawałem sobie sprawę, że to co mówię jest niedorzeczne i lekarka o tym wiedziała, ale po części w to wierzyłem i nadal wierzę dlatego myślę, że jestem na borderlinie schizofrenii (jeżeli tak można to zgrabnie nazwać).
W sumie nie pytałem o to czy zmieniłeś się po psychozie, tylko o to, jak bardzo byłeś Ty zmieniony W psychozie, a w jakim stopniu pozostałeś sobą (a nie np. jakże popularnym Jezusem Chrystysem, szatanem czy inną bździągwą ;D). Z tego, co piszesz trochę odjechałeś w psychozie: dźwięki złowrogich sił, wszędzie widziałeś śmierć itd.
Moje stany (wielokrotne, ile tego było - krótszych czy dłuższych -trudno mi nawet zliczyć, mogę zliczyć te "mocniejsze"... nie, nawet tego nie mogę zliczyć... od 4 - 6? tych pozostałych były dziesiątki - często zasilane dragami). I w sumie zawsze szło to sprowadzić do "manii prześladowczej" lub nietrafnej oceny intencji innych ludzi, tudzież do zbyt bardzo krytycznego wyobrażenia nt. "ludzkości" (niech sobie już będzie tak górnolotnie, że "ludzkości", bo czasami nawet dużo ich było ;]). Przez ludzi byłem rzekomo prześladowany (i czasami pewnie w jakimś stopniu byłem, w liceum zadawałem się z ludźmi niezasługującymi na zadawanie się ze mną... ;]).
Nie mam tak, że się zmieniłem pod wpływem jakichś przeżyć psychotycznych (może tyko o tyle, że nabawiłem się podczas nich wściekłych ataków paniki lub czegoś katatonicznego i moja nerwica od którejś tam z kolei "psychozy" jest jeszcze bardziej nie do zniesienia / zmieniły się raczej wymagania, wchodzenie w dorosłość, konieczność radzenia sobie, wymóg jakiejkolwiek stałości czy konsekwencji w działaniu albo konieczność posiadania zwyczajnego celu itd. - myślę, że wielu z Was również nie docenia tego, że to wymagania życiowe względem Was się zmieniły, a nie Wy po psychozie; ludzie o wrażliwej strukturze psychicznej po prostu w pewnej chwili nie potrafią sprostać wyzwaniom, które stają się coraz większe...zwłaszcza w dzisiejszych czasach...a przy tym świadomość kruchości własnej psychiki odbiera całkiem pewność siebie). Od początku życia mam zasadniczo przeje... Wściekła nerwica w wieku 8? lat. Pierwsza wizyta u psychologa, a w sumie jakiegoś skretyniałego pedagoga szkolnego. Później stosowałem różne sposoby samoleczenia, co mi pewnie jeszcze bardziej napsuło w mózgu. Ale ja sobie wybaczyłem i jak ktoś ma coś przeciwko, to może mi np. naprutać w oponkę.

Ciężko mi się żyło, zawsze i z różnych względów...