Psychotropy powodują zaburzenia
Moderator: moderatorzy
Re: Psychotropy powodują zaburzenia
@DeppRee zauważ że nikt z nas nigdy nie skonstruował tak sensownie długiego postu, który aż miło poczytać. Jesteśmy grupą poszkodowanych osób, które podczas ostrej psychozy rzuca się na glebę, wiąże pasami, niektórych bito, w wielu placówkach gwałcono psychicznie chorych, bo jeśli masz do czynienia z wariatem, możesz zrobić bezkarnie co będziesz chciał. Kto uwierzy w słowa zdiagnozowanych schizów, kiedy problem będzie realny?
Samo narzucające się teorie spiskowe to ogromna część życia wielu z tego forum.
Twoje zaburzenia są niczym w porównaniu do słyszanych głosów i odczuwanych lęków przez nas.
Nawet biorąc leki nie będziemy zdrowi. Życie po szpitalu psychiatrycznym nie wygląda jak życie po chemioterapiach, gdzie wiesz że bliscy realnie pomagają. Bliskich się odtrąca, nikomu się nie ufa, wydaje się że tylko śmierć może ukoić pozostałe piski, szumy w uszach, tiki nerwowe itd. Towarzystwo samego siebie przeszkadza w sensownym myśleniu.
Na pewno są przypadki w których wystarczyłaby psychologia, terapia, bez leków. W polskich szpitalach lekarze nie mają czasu na pacjenta, a liczba chorych psychicznie nie wiedzieć czemu wzrasta.
Samo narzucające się teorie spiskowe to ogromna część życia wielu z tego forum.
Twoje zaburzenia są niczym w porównaniu do słyszanych głosów i odczuwanych lęków przez nas.
Nawet biorąc leki nie będziemy zdrowi. Życie po szpitalu psychiatrycznym nie wygląda jak życie po chemioterapiach, gdzie wiesz że bliscy realnie pomagają. Bliskich się odtrąca, nikomu się nie ufa, wydaje się że tylko śmierć może ukoić pozostałe piski, szumy w uszach, tiki nerwowe itd. Towarzystwo samego siebie przeszkadza w sensownym myśleniu.
Na pewno są przypadki w których wystarczyłaby psychologia, terapia, bez leków. W polskich szpitalach lekarze nie mają czasu na pacjenta, a liczba chorych psychicznie nie wiedzieć czemu wzrasta.
Jedni są głusi, inni słyszą głosy.
Re: Psychotropy powodują zaburzenia
DeppRee, przeczytałam właśnie Twój post i czuję, że też "nie wytrzymam" i na niego odpowiem.
http://www.psychiatria.pl/txt/a,9810,0, ... netycznego . I kto tu jest ograniczony umysłowo ?? A Ty masz diagnozę schizofrenii, skoro tak się mądrzysz ??
Na lekach mój mózg na pewno nie działał normalnie - normalnie działa natomiast od niemal roku (leki odstawiłam 15 listopada 2012 roku).
Nie chce mi się odpisywać na resztę Twojego długiego i ociekającego agresją postu, bo mam ciekawsze rzeczy do roboty ...
DeppRee, ja nigdy w życiu nie wymyślałam żadnych "teorii spiskowych". Jestem zupełnie normalnie żyjącą i zachowującą się osobą. Pracuję na uniwersytecie, jako wykładowczyni, i świetnie sobie radzę ze swoją pracą. Czasem jeżdżę na zagraniczne konferencje. Utrzymuję się z własnych zarobków. Gdyby nie stygmatyzacja osób z diagnozą schizofrenii, bardzo chętnie bym się ujawniła.DeppRee pisze:Po pierwsze uderza fakt, że źle o lekach i psychiatrii wypowiadają się tylko osoby ze zdiagnozowaną schizofrenią, a to już chyba samo za siebie o czymś świadczy (przecież w dużej mierze jesteście paranoikami i wymyślanie teorii spiskowych jest wpisane w chorobę).
Nie uważam się i nigdy nie uważałam się za chorą psychicznie. Często jednak myślę, że lepiej by mi się żyło w innym kraju, choćby dlatego, że np. społeczeństwo brytyjskie wydaje mi się o wiele bardziej życzliwe i otwarcie myślące. Jednak tu mam pracę, zgodną z moimi kwalifikacjami, a nie wiem, czy taką bym miała szansę zdobyć np. w Anglii. W podobnej sytuacji mogą być różne inne osoby z forum.Po drugie skoro tak wam źle w Polsce, a w innych krajach tak cudownie zajmują się chorymi psychicznie rada jest prosta - wyjedźcie - nikt was tutaj siłą nie trzyma!
Dlaczego zakładasz, że u osób z diagnozą schizofrenii chory jest mózg ? Przecież to choroba psychiczna, jak sam napisałeś/-aś ... Poza tym choć nie jestem specjalistką od badań nad mózgiem, wiem, że istnieją badania nie wymagające ingerencji w tkankę mózgu - i takie badania wykonuje się u pacjentów także za życia. Rezonans magnetyczny do nich należy - poczytaj sobie np. ten artykułA powiedzcie mi jakim to sposobem mieliby diagnozować choroby psychiczne? Rozcinając mózg, pobierając próbki tkanki? Już widzę jak wszyscy lecicie do szpitali i poddajecie się zabiegom diagnostycznym. Musicie być nieźle ograniczeni umysłowo skoro porównujecie diagnostykę raka wątroby, astmy, wady serca czy zakażenia bakteryjnego do diagnostyki chorób psychicznych. O ile serce, wątrobę, płuca można operować kilkakrotnie, ba! można je nawet przeszczepić! bez zbytniego uszczerbku na zdrowiu pacjenta, o tyle każdorazowa, nawet najmniejsza ingerencja w mózg może się skończyć TRAGICZNIE (upośledzenie, paraliż, niedowłady, zaniki pamięci to tylko jedne z łagodniejszych).
http://www.psychiatria.pl/txt/a,9810,0, ... netycznego . I kto tu jest ograniczony umysłowo ?? A Ty masz diagnozę schizofrenii, skoro tak się mądrzysz ??
Cała masa specjalistów - w tym także niektórych psychiatrów - się z Tobą nie zgodzi ... Pisałam o tym wcześniej na forum.Hipotezy biologiczne są zatem jedynymi, dającymi się na poziomie racjonalnym wytłumaczyć hipotezami i co najlepsze, jedynymi jakie mamy i na jakie pozwala nam badanie ŻYJĄCEGO człowieka.
Chlorpromazynę, pierwszy neuroleptyk, nazywano "chemiczną lobotomią". Nic dziwnego, że głosy itp. znikają (U CZĘŚCI pacjentów), jeśli zastosuje się odpowiednią dawkę neuroleptyku - on drastycznie wpływa na funkcjonowanie mózgu, "przymulając", tłumiąc twórcze myślenie i wyobraźnię itp. Po lobotomii też głosy na pewno znikały pacjentom - czemu jej nie zachwalasz, mądralo ?Poparciem biologicznego modelu są również same leki, ponieważ, i tu was zaskoczę - DZIAŁAJĄ! Tak! Pacjentowi w stanie psychozy usuwają omamy, głosy i inne! Nieprawdopodobne co? Czyli jednak w jakiś sposób pomagają mózgowi wrócić na normalne tory i jakimś dziwnym sposobem zgadza się to z modelem biologicznym. I owszem - powodują objawy uboczne, ponieważ są lekami NEUROLOGICZNYMI.
Na lekach mój mózg na pewno nie działał normalnie - normalnie działa natomiast od niemal roku (leki odstawiłam 15 listopada 2012 roku).
Co innego rak, co innego diagnoza schizofrenii. Jeszcze raz podkreślam, że od niemal roku nie biorę neuroleptyków, a głosów i innych objawów nie mam. Na forum jest więcej takich osób.Ciekawa jestem czy gdybyście chorowali na raka też odmawialibyście leczenia i szans na przeżycie gdyby leki te powodowały takie skutki uboczne jak neuroleptyki. Błagalibyście żeby podano wam te leki!
Czyli utrata emocji, znaczne pogorszenie jakości życia to dla Ciebie tylko skutek uboczny do przyjęcia ? Neuroleptyki to jedne z najbardziej toksycznych istniejących leków.A dla was neuroleptyki to najgorsze zło, które powoduje skutki uboczne, zabiera wam życie, emocje. Coś za coś! Nie ma idealnego leku, który zapewni 100% wyzdrowienia bez skutku ubocznego.
Nie dostaję żadnej renty i nigdy się o nią nie ubiegałam. Nie mam żadnych "przywilejów" (?!) z tytułu diagnozy.Poza tym schizofrenia jest uznana za chorobę przewlekłą i dzięki temu macie możliwość uzyskiwania rent i innych przywilejów, o których ludzie bez rąk i bez nóg mogą tylko pomarzyć!
Nie chce mi się odpisywać na resztę Twojego długiego i ociekającego agresją postu, bo mam ciekawsze rzeczy do roboty ...
Re: Psychotropy powodują zaburzenia
Cóż, 99% Twoich postów przemawia za czymś zupełnie innym i traktuje głównie o tym jaka to współczesna psychiatria jest zła i jak głęboko się myli. Nie masz żadnych dowodów na poparcie swoich tez oprócz kilku badań, z których spora większość nie została potwierdzona przez nikogo innego niż samych zainteresowanych, a jako wykładowca powinnaś wiedzieć, że nawet udane eksperymenty przeprowadza się kilkakrotnie w celu wyeliminowania szeregu możliwych do zaistnienia błędów. I nie mówię tutaj o dowodach na ciężkie skutki uboczne, bo nikt nie ukrywa tego, że takie są i czytając ulotkę od dowolnego leku możesz się o tym przekonać. Nie jest niczyją winą, że 90% ludzi czytających ulotki bagatelizuje możliwe skutki uboczne, żyjąc w przekonaniu, że ich do nie dotyczy. A jednak, zdarza się tak, że będzie dotyczyło i pretensje należy mieć tylko do siebie.Joanna_s pisze:DeppRee, ja nigdy w życiu nie wymyślałam żadnych "teorii spiskowych". Jestem zupełnie normalnie żyjącą i zachowującą się osobą. Pracuję na uniwersytecie, jako wykładowczyni, i świetnie sobie radzę ze swoją pracą. Czasem jeżdżę na zagraniczne konferencje. Utrzymuję się z własnych zarobków. Gdyby nie stygmatyzacja osób z diagnozą schizofrenii, bardzo chętnie bym się ujawniła.
Poza tym ja absolutnie nie neguję tego, że jesteście normalnie żyjącymi ludźmi! Wręcz przeciwnie! Jestem za tym, żeby każdy mógł się przyznać do swojej choroby, jakakolwiek ona by nie była, bez strachu przed stygmatyzacją i społecznym wykluczeniem. Jestem za tym, aby każdy chory na schizofrenię miał szansę na faktyczny powrót do swojej rodziny i społeczeństwa. Jestem za tym, żeby każdy chory na schizofrenię czy inną chorobę miał możliwość powrotu do pracy i swoich pasji i cieszę się niezmiernie, że masz taką właśnie możliwość realizować się na każdej płaszczyźnie życia. I zamiast wciąż gadać farmazony o wcieleniu zła pod postacią psychiatrii lepiej zacząć wspierać ludzi chorych psychicznie, aby zaczęli widzieć w swoim życiu szanse na normalną egzystencje, nie ważne czy chcą łykać psychotropy czy nie.
Nie zmienia to jednak faktu, że tak naprawdę nic Cię tutaj nie trzyma. Znam takie mądre przysłowie, że kiedy się chce szuka się sposobu, kiedy się nie chce szuka się powodu. I to ma miejsce w Twoim przypadku. Przeszkadza Ci wiele rzeczy, ale lepiej o tym mówić niż działać. Praca nie jest żadnym argumentem, wyjeżdżają ludzie bez żadnych kwalifikacji i doskonale sobie radzą, więc to żadna wymówka.Nie uważam się i nigdy nie uważałam się za chorą psychicznie. Często jednak myślę, że lepiej by mi się żyło w innym kraju, choćby dlatego, że np. społeczeństwo brytyjskie wydaje mi się o wiele bardziej życzliwe i otwarcie myślące. Jednak tu mam pracę, zgodną z moimi kwalifikacjami, a nie wiem, czy taką bym miała szansę zdobyć np. w Anglii. W podobnej sytuacji mogą być różne inne osoby z forum.
No i właśnie w tym momencie sama sobie przeczysz, nie widzisz tego? Tym rezonansem to niby co badają? Stopę? No nie, MÓZG! I jeszcze ten rezonans jest w stanie pokazać nieprawidłowości tego, a nie innego organu w trakcie psychozy. Poza tym nie słyszałam jeszcze nigdy o przypadku zachorowania na chorobę psychiczną, gdzie bezpośrednią przyczyną były zaburzenia serca, wątroby, kości, zębów czy innych organów. Powodują one dyskomfort, obniżają nastrój na skutek zmartwienia, przewlekłe odczuwanie dolegliwości może prowadzić do depresji czy zaburzeń lękowych, ale jest to związane ze stresem, który ma wpływa na cały organizm, a nie tylko mózg. Poza tym dostaniesz Nobla za wskazanie badania diagnostycznego na podstawie dowolnego organu, bez korzystania z inwazyjnych metod na określenie poziomu neuroprzekaźników w mózgu bądź prawdopodobieństwo nawrotu zaburzeń psychicznych albo możliwość zaistnienia choroby nowotworowej mózgu u potencjalnie zdrowego człowieka. Bo póki co zdecydowaną większość hormonów i skład płynów fizjologicznych człowieka można określić na podstawie krwi bądź innych płynów, i w ten sposób określić potencjalne ryzyko rozwoju choroby dla dowolnego organu.Dlaczego zakładasz, że u osób z diagnozą schizofrenii chory jest mózg ? Przecież to choroba psychiczna, jak sam napisałeś/-aś ... Poza tym choć nie jestem specjalistką od badań nad mózgiem, wiem, że istnieją badania nie wymagające ingerencji w tkankę mózgu - i takie badania wykonuje się u pacjentów także za życia. Rezonans magnetyczny do nich należy - poczytaj sobie np. ten artykuł
http://www.psychiatria.pl/txt/a,9810,0, ... netycznego . I kto tu jest ograniczony umysłowo ?? A Ty masz diagnozę schizofrenii, skoro tak się mądrzysz ??
Poza tym uszkodzenia żadnego innego organu nie są w stanie pozbawić całego organizmu funkcji życiowych. Gdy mózg nie działa prawidłowo mogą wstawić Ci sztuczne serce, podłączyć pod respirator i trzymać tak przez wieki ale nic to nie da, bo z uszkodzonymi pewnymi obszarami mózgu sama żyć nie będziesz. Więc ten mózg jest chyba w pewnym sensie organem sterującym?
Kolejna sprawa to wyraźne dowody na istnienie niebagatelnej roli w funkcjonowaniu człowieka jaką mają neuroprzekaźniki oraz obszary mózgu, w których głównie działają. Uszkodzenie pewnych obszarów przez np. wylew, guza mózgu bądź mechaniczny uraz często prowadzą do zaburzeń ruchu, niedowładów, apatii, anhedonii, zaburzeń pamięci, ślepoty, agresji i wielu wielu innych zmian organicznych i psychicznych. Można więc przypuszczać, że mózg jako całość wraz z neuroprzekaźnikami odpowiada za nasze samopoczucie, sposób myślenia i zachowania.
Pisałaś, jakże doniośle. To wskaż mi w takim układzie alternatywne sposoby leczenia chorób psychicznych, w 100% skuteczne, nie powodujące żadnych skutków ubocznych, nie wiążące się z żadnego rodzaju dyskomfortem fizycznym i psychicznym, dające 100% gwarancję braku nawrotów, terapię, która nie musi angażować ciągłej i długotrwałej uwagi kilku specjalistów oraz rodziny chorego, i która została wymyślona przez owe osoby tak krzyczące o niesprawiedliwości leczenia psychiatrycznego? Czyżby nie było tak, że głośna krowa mało mleka daje? Póki co te wszystkie metody (o ile takowe istnieją) zostały przetestowane na grupie ludzi, której ilość może się równać z poziomem błędu statystycznego. W stosunku do liczby osób stosujących konwencjonalne leczenie nie ma to żadnego wyraźnego znaczenia i niczego jeszcze nie dowodzi. Nie zbadano ani epidemiologii, ani płaszczyzn socjalnobytowych osób biorących udział w badaniu, co tylko potwierdza skrajnie nieprofesjonalne podejście do eksperymentów i dowodów mających wartość naukową.Cała masa specjalistów - w tym także niektórych psychiatrów - się z Tobą nie zgodzi ... Pisałam o tym wcześniej na forum.
Nie porównuj skrajności, ponieważ niczego to nie dowodzi, a jedynie śmieszy. Wiesz, że kiedyś palono na stosie kobiety za to, że wykazywały ponadprzeciętną inteligencję i sprzeciwiały się mężczyznom? Czy dzisiaj ktoś prześladuje mężczyzn za takie zachowania i stara się wymóc na społeczeństwie zadośćuczynienie za to? Nie! Ponieważ to jest HISTORIA, ściśle związana z ówczesnym podejściem do świata, a ówczesną wiedzą i wierzeniami. Tak samo HISTORIĄ jest lobotomia, która wydawała się skuteczna wobec dawnej wiedzy i mentalności społecznej. Dzisiaj ani nikt nie pali kobiet na stosie, ani nie wykonuje lobotomii, ponieważ świat idzie do przodu, cywilizacja się zmienia, podobnie jak mentalność. Jak można tego nie rozróżniać?Chlorpromazynę, pierwszy neuroleptyk, nazywano "chemiczną lobotomią". Nic dziwnego, że głosy itp. znikają (U CZĘŚCI pacjentów), jeśli zastosuje się odpowiednią dawkę neuroleptyku - on drastycznie wpływa na funkcjonowanie mózgu, "przymulając", tłumiąc twórcze myślenie i wyobraźnię itp. Po lobotomii też głosy na pewno znikały pacjentom - czemu jej nie zachwalasz, mądralo ?
Na lekach mój mózg na pewno nie działał normalnie - normalnie działa natomiast od niemal roku (leki odstawiłam 15 listopada 2012 roku).
Cała masa leków wpływa na nasze samopoczucie powodując przymulenie, senność, pozbawiając kreatywności i twórczego myślenia, jak np. leki przeciwhistaminowe, które niektórzy muszą przyjmować przewlekle jeśli chcą żyć bez problemów alergicznych. Podobnie jak leki na padaczkę, pewne leki przeciwbólowe i cała masa innych.
To, że neuroleptyki nie działają na absolutnie każdego chorego nie dowodzi niczego, podobnie jak fakt, że część ludzi pomimo stosowania chemioterapii czy przyjmowania wszystkich możliwych leków na nadciśnienie jednak umiera. Nie na wszystkich wszystko działa i tyle. To chyba proste i wynika z praw logiki.
To jest dokładnie to samo - choroba. Część ludzi czuję się doskonale po pierwszym epizodzie raka, udaje się ich wyleczyć i szczęśliwie żyją do końca bez nawrotów czy przerzutów. Tak samo część leczących się na problemy natury psychicznej mają spokój po pierwszym epizodzie, i nie ważne czy to schizofrenia czy depresja. Tak samo jedno jak i drugie nie dowodzi nieskuteczności leków, bo to jest akurat cecha osobnicza. Pokaż mi dwóch w 100% identycznych ludzi, a zacznę rozważać teorię, że jeżeli ja tak mam to inni z całą pewnością też.Co innego rak, co innego diagnoza schizofrenii. Jeszcze raz podkreślam, że od niemal roku nie biorę neuroleptyków, a głosów i innych objawów nie mam. Na forum jest więcej takich osób.
Cóż obawiam się, że tak, bo dla mnie nie do przyjęcia jest chroniczne zmęczenie i apatia towarzyszące mojej chorobie odkąd sięgam pamięcią, więc jeżeli do tego miałabym słyszeć głosy i widzieć coś czego nie ma chyba popełniłabym samobójstwo. Więc wolę już żyć w tym swoim świecie pełnym emocjonalnej pustki niż cierpieć z powodu dezorganizacji życia przez omamy, urojenia i brak wobec nich krytycyzmu.Czyli utrata emocji, znaczne pogorszenie jakości życia to dla Ciebie tylko skutek uboczny do przyjęcia ? Neuroleptyki to jedne z najbardziej toksycznych istniejących leków.
Jedna jaskółka wiosny nie czyni, jesteś jedyną zdiagnozowaną osobą na świecie? Nie, i wystarczy rozejrzeć się dookoła żeby dostrzec ludzi, którzy oszukują system opieki zdrowotnej w celu wyłudzenia świadczeń na podstawie wyimaginowanych schorzeń. Chorobę psychiczną można udać, braku nogi czy rozrusznika serca już nie. Dodaj do tego alkoholizm, biedę wynikającą z niczego innego jak lenistwa i masz obraz chorego psychicznie człowieka, który dostaje rentę.Nie dostaję żadnej renty i nigdy się o nią nie ubiegałam. Nie mam żadnych "przywilejów" (?!) z tytułu diagnozy.
Widocznie brak ci argumentów w stosunku do logicznych wyjaśnień. Ja nie ociekam agresją, to w tobie jest cała masa agresji i frustracji ponieważ zdarzyło się kiedyś, że miałaś epizod psychotyczny i zostałaś pod przymusem zamknięta w szpitalu. Nie umiesz tego zaakceptować i dlatego negujesz wszystkie teorie, które nie wyjaśniają twojego żalu? Twoje ciągłe udowadnianie twojej społecznej przydatności i braku nawrotów są jedynie dowodem tego, że nie potrafisz się pogodzić z losem, poczułaś się przerażona diagnozą i pisząc o tym za każdym razem bardziej sobie niż innym chcesz udowodnić, że jesteś zdrowa i nic się już w tej materii nie wydarzy. Smutne to, nawet bardzo. Ja nie nienawidzę schizofreników, ja im szczerze współczuję, dlatego zainteresowałam się tematem. Współczuje każdemu kto cierpi z powodu swojej psychiki, jest nierozumiany nawet przez najbliższych, ponieważ ja sama tego doświadczam, sama również zażywam leki powodujące skutki uboczne. Po prostu drażni mnie wylewanie całej swojej frustracji i pretensji do świata na coś co, co nam wyrządziło krzywdę. To tak jakby człowiek przestał zupełnie jeść chleb i bojkotował wszystkie piekarnie tylko dlatego, że spowodował u niego rozstrój żołądka.Nie chce mi się odpisywać na resztę Twojego długiego i ociekającego agresją postu, bo mam ciekawsze rzeczy do roboty ...
- Kamil Kończak
- zaufany użytkownik
- Posty: 12349
- Rejestracja: śr cze 24, 2009 4:11 pm
- płeć: mężczyzna
- Kontakt:
Re: Psychotropy powodują zaburzenia
Mózg przekazuje bodźce do ciała płynące z umysłu. Oczywiście nauka nie wierzy w żaden umysł i nie potrafi powiedzieć czym on jest - dla nauki umysł i mózg to jedno i to samo.DeppRee pisze:
Kolejna sprawa to wyraźne dowody na istnienie niebagatelnej roli w funkcjonowaniu człowieka jaką mają neuroprzekaźniki oraz obszary mózgu, w których głównie działają. Uszkodzenie pewnych obszarów przez np. wylew, guza mózgu bądź mechaniczny uraz często prowadzą do zaburzeń ruchu, niedowładów, apatii, anhedonii, zaburzeń pamięci, ślepoty, agresji i wielu wielu innych zmian organicznych i psychicznych. Można więc przypuszczać, że mózg jako całość wraz z neuroprzekaźnikami odpowiada za nasze samopoczucie, sposób myślenia i zachowania.
Pisałaś, jakże doniośle. To wskaż mi w takim układzie alternatywne sposoby leczenia chorób psychicznych, w 100% skuteczne, nie powodujące żadnych skutków ubocznych, nie wiążące się z żadnego rodzaju dyskomfortem fizycznym i psychicznym, dające 100% gwarancję braku nawrotów, terapię, która nie musi angażować ciągłej i długotrwałej uwagi kilku specjalistów oraz rodziny chorego, i która została wymyślona przez owe osoby tak krzyczące o niesprawiedliwości leczenia psychiatrycznego? Czyżby nie było tak, że głośna krowa mało mleka daje? Póki co te wszystkie metody (o ile takowe istnieją) zostały przetestowane na grupie ludzi, której ilość może się równać z poziomem błędu statystycznego. W stosunku do liczby osób stosujących konwencjonalne leczenie nie ma to żadnego wyraźnego znaczenia i niczego jeszcze nie dowodzi. Nie zbadano ani epidemiologii, ani płaszczyzn socjalnobytowych osób biorących udział w badaniu, co tylko potwierdza skrajnie nieprofesjonalne podejście do eksperymentów i dowodów mających wartość naukową.
Wyciągasz po prostu błędne wnioski twierdząc, że schizofrenia to jedynie kwestia mózgu. Ale dla wielu ludzi (zwłaszcza koncernów farmaceutycznych) to bardzo wygodna postawa, redukująca człowieka to neuroprzekaźników. Oczywiście nie przeczę, że choroby mentalne wiążą się z zaburzoną pracą mózgu i jego chemii. Ale to nie jest przyczyna - tylko skutek.
Nie można więc twierdzić, że farmakoterapia jest najlepszą skuteczną metodą na podstawie liczby chorych, którzy z tej farmakoterapii korzystają. Po prostu nie znają innej metody - a nawet jeśli ktoś by im ją przedstawił, to by z niej nie korzystali bo wymaga trudu.
Polecam ten wątek - http://evot.org/schizofrenia/viewtopic.php?f=11&t=14945
Pragniesz czegoś? - rób to bo zaczniesz o tym marzyć.
" May your love of the form culminite in the love of
the formless."
https://www.youtube.com/watch?v=0joS1fzwFcU
" May your love of the form culminite in the love of
the formless."
https://www.youtube.com/watch?v=0joS1fzwFcU
Re: Psychotropy powodują zaburzenia
DeppRee, Ty z kolei uogólniasz. Ja z kolei choruję na schizofrenię paranoidalną i nie wierzę w żadne teorie spiskowe... Co więcej, uważam że tylko farmakoterapia pozwala zwalczyć mi męczące mnie omamy słuchowe i urojenia. Jednak nie zgadzam się z poglądem, że za moją chorobę odpowiada zaburzona biochemia mózgu, bo nie wiadomo jak działa ludzki mózg i jaka jest prawdziwa etiologia schizofrenii. Jak już wcześniej wspomniałam, dzięki lekom, w małych dawkach, mogę w miarę normalnie funkcjonować, ale po ich odstawieniu mam gorsze objawy psychotyczne- już to przerabiałam, jak na ponad rok odstawiłam leki- czyli one muszą zaburzać biochemię mózgu. Mi szkodzą neuroleptyki w za wysokich dawkach, np. solian w dawce 400, 600 i 800 mg. Wówczas mi dokuczają nieznośne skutki uboczne, takie jak natrętne myśli i związane z nimi napady panicznego lęku. One ustępują po zmniejszeniu dawki solianu. Czyli w moim przypadku leki mogą mi pomagać, albo szkodzić.DeppRee pisze: Po pierwsze uderza fakt, że źle o lekach i psychiatrii wypowiadają się tylko osoby ze zdiagnozowaną schizofrenią, a to już chyba samo za siebie o czymś świadczy (przecież w dużej mierze jesteście paranoikami i wymyślanie teorii spiskowych jest wpisane w chorobę). (...) bo mózg jest tak skomplikowanym organem, że przy obecnej wiedzy nawet nie wiadomo jak się za coś takiego zabrać. (...)Poparciem biologicznego modelu są również same leki, ponieważ, i tu was zaskoczę - DZIAŁAJĄ! Tak! Pacjentowi w stanie psychozy usuwają omamy, głosy i inne! Nieprawdopodobne co? Czyli jednak w jakiś sposób pomagają mózgowi wrócić na normalne tory i jakimś dziwnym sposobem zgadza się to z modelem biologicznym. I owszem - powodują objawy uboczne, ponieważ są lekami NEUROLOGICZNYMI. (...) A dla was neuroleptyki to najgorsze zło, które powoduje skutki uboczne, zabiera wam życie, emocje. Coś za coś! Nie ma idealnego leku, który zapewni 100% wyzdrowienia bez skutku ubocznego. Poza tym schizofrenia jest uznana za chorobę przewlekłą i dzięki temu macie możliwość uzyskiwania rent i innych przywilejów, o których ludzie bez rąk i bez nóg mogą tylko pomarzyć! (...)Nie doceniacie tego, co macie, bo nie zdajecie sobie sprawy, ze możecie mieć ZNACZNIE MNIEJ. Może warto wreszcie pogodzić się z chorobą i przestać wszystkich dookoła obwiniać za to, że akurat wy jesteście chorzy? Może warto przestać wreszcie widzieć we wszystkich wroga i dać sobie szansę?
Nikogo nie obwiniam za to, że jestem chora. Nie mam żadnych wrogów. Jednak czuję się napiętnowana z powodu mojej diagnozy. Bo schizofrenia to najgorsza choroba psychiczna, porównywana do raka psychiki. Zapewne do końca moich dni będę brać psychotropy, a jestem jeszcze młoda, bo bez nich wracają mi szybko omamy słuchowe i urojenia. Nie mam żadnych problemów z emocjami, funkcje poznawcze mam raczej zachowane, jednak męczy mnie apatia, wycofanie społeczne, które mogą być skutkiem ubocznym leków, objawem negatywnym lub skutkiem zwykłego lenistwa lub chandry jesiennej.
Aha, DeppRee, uważam że farmakoterapia jest skuteczna, pod warunkiem że psychiatra nie przepisuje końskich dawek leków, narażając pacjenta na przeróżne skutki uboczne. Tak się dzieje np. w szpitalach. Jako osoby ze zdiagnozowaną schizofrenią, jesteśmy narażeni na przymusową hospitalizację- popieram ją, bo często w stanie psychozy zagrażamy sami sobie i innym, jednak w szpitalach przetrzymują nas za długo. Np. po upływie trzech tygodni, od mojej hospitalizacji, pozbyłam się omamów słuchowych i urojeń. Byłam tam jeszcze przez około dwa tygodnie. Wówczas moja szpitalna psychiatra, błędnie stwierdziła że mam urojenia i zwiększyła mi dawkę leku, czyniąc go dla mnie trucizną.
Wolę grzecznie brać leki, w małych dawkach, w porozumieniu z moim zaufanym psychiatrą, niż znów mieć nawrót i trafić do szpitala psychiatrycznego.
To, że jakiś lek komuś służy, nie znaczy że nie zaszkodzi innej osobie.
-
- zaufany użytkownik
- Posty: 5448
- Rejestracja: ndz wrz 27, 2015 2:20 pm
- Status: Schizo
- Lokalizacja: Void
- Kontakt:
Re: Psychotropy powodują zaburzenia
@DeppRee uspokój się, bo dostaniesz zastrzyk. Do pisarzy sci-fi jeszcze ci bardzo daleko.
''Insanity - a perfectly rational adjustment to an insane world.'' http://chomikuj.pl/Antypsychiatra
Zapraszam wszystkich popierających antypsychiatrie do dołączenia: http://www.digart.pl/grupy/16361/Anty-psychiatria/ moja grupa ma charakter otwarty.
Zapraszam wszystkich popierających antypsychiatrie do dołączenia: http://www.digart.pl/grupy/16361/Anty-psychiatria/ moja grupa ma charakter otwarty.
-
- zaufany użytkownik
- Posty: 459
- Rejestracja: pn paź 01, 2012 8:45 pm
- płeć: mężczyzna
Re: Psychotropy powodują zaburzenia
Przeczytalem ten post Depree i nim sam zachorowalem toi tak postrzegalem ojca swojego z bratem ze to len i użala sie nad soba.
Po chorobie i szpitalu i przedewszystkim po braniu leków jedyne co moge powiedziec że Depree nie wie o czym pisze i ten post tak długi to jest pisany kompletnie na darmo
bo w innych chorobach walczy sie o kazdy dzien a w schizofrenii liczysz ze nastepny dzien bedzie ostatnim i zyjesz ta nadzieją
Po chorobie i szpitalu i przedewszystkim po braniu leków jedyne co moge powiedziec że Depree nie wie o czym pisze i ten post tak długi to jest pisany kompletnie na darmo
bo w innych chorobach walczy sie o kazdy dzien a w schizofrenii liczysz ze nastepny dzien bedzie ostatnim i zyjesz ta nadzieją
Re: Psychotropy powodują zaburzenia
Nie koniecznie to musi być wina mózgu u autystów na przykład w poprawie funkcjonowania pomaga dieta bezglutenowa, odrobaczanie i witaminy, a też się może wydawać że to choroba mózgu
neuroleptyki profilaktyczne
Re: Psychotropy powodują zaburzenia
Bo jesteś osobą bardzo emocjonalną zapewne. Dla otoczenia to objaw choroby.
Promowany jest wzorzec osoby logicznej, poukładanej i racjonalnej do bólu, np. kształcącej się tylko po to, żeby potem kosić kasę. Lekarze często tak sami podchodzą do swojego zawodu, nie mają empatii.
To uboczny efekt kapitalizmu, niestety.
Promowany jest wzorzec osoby logicznej, poukładanej i racjonalnej do bólu, np. kształcącej się tylko po to, żeby potem kosić kasę. Lekarze często tak sami podchodzą do swojego zawodu, nie mają empatii.
To uboczny efekt kapitalizmu, niestety.
Re: Psychotropy powodują zaburzenia
Pomyślałeś co się z tobą będzie dziać za kolejne 10 lat jak masz takie skutki ubocze. Inna rzecz ze źle dobierali ci leki. Same najgorsze haloperidol pernazyna olanzapinalesz-lubuskie pisze: ↑czw lut 21, 2013 2:47 pm Oczywiście, neuroleptyki powodują wiele objawów ubocznych, dyskinezy, złe samopoczucie, itd., całą masę. Choć nie u każdego one wystąpią i nie zawsze w dużym natężeniu.
Przeczytałem ten artykuł i obejrzałem filmiki, i mam wrażenie że trochę problem ZDEMONIZOWANO, wyszukując najbardziej szokujące przykłady, i twierdząc, że tak jest bardzo często jak na tych filmikach.
Mam 29 lat, ale staż "schizofreniczny" długi - 15 lat, liczne pobyty w psychiatrykach, oddziałach zamkniętych, otwartych... Brałem przez te lata dwa tuziny różnych leków, w tuzinie różnych dawek, czasem leki łączone po dwa, trzy naraz różnych rodzajów. Dwa razy Sąd Rodzinny nakazał mnie leczyć przymusowo, wbrew mojej woli. Kilka(naście?) razy przerywałem leczenie sam, bo czułem się źle po lekach, haloperidol mnie wyginał, olanzapina powodowała tycie, po perazynie ręce trzęsły mi się jakbym miał parkinsona, długo by wyliczać...
I po tych doświadczeniach powiem Wam jedno: LEKI TRZEBA BRAĆ. Nawet jak fani "antypsychiatrii" dowodzą, że nie należy, i że leki szkodzą. Jasne, że często szkodzą. Ale niestety to jedyny sposób powrotu do świata, życia choćby w części w sposób zdrowy.
- amigo
- zaufany użytkownik
- Posty: 6830
- Rejestracja: śr lut 06, 2013 6:20 pm
- płeć: mężczyzna
- Lokalizacja: Hiszpania
Re: Psychotropy powodują zaburzenia
Narkotyki powodują zaburzenia - psychotropy leczą zaburzenia.
Re: Psychotropy powodują zaburzenia
Chciałbym żeby tak było