Źle mnie zrozumiałeś.zbyszek pisze:Ok. Dan, Twoim zdaniem:
1. psychiatrzy powinni porzucić swoją profesję i zająć się psychologią społeczną.
Psychiatrzy powinni zostać psychiatrami, powinni mieć jakieś pojęcie odnośnie natury człowieka (której NIE mają bardzo często, bo psychiatria się tym nie zajmuje) i raczej nie społeczną lecz kliniczną . W USA psychiatrzy mają tak samo gruntowne przeszkolenie psychologiczne, jak w polsce psycholodzy. Co do psychiatrów, to miałem na myśli jedną, konkretną rzecz: brak rutyny, branie pod uwagę innych możliwych przyczyn pewnych objawów. Na szczęście, jest takich lekarzy coraz więcej. Więc idzie chyba ku dobremu.
Skąd u Ciebie przekonanie, że taki jest mechanizm działania?zbyszek pisze:2. nie zmniejszysz ogólnego poziomu stresu, bo dzieci zaczną robić sobie dodatkowy stres przy innej pomocy w innej dziedzinie.
Jeśli stres nie jest tym destrukcyjnym (bo tak dzielimy stres, i nie chodzi o jego poziom), to może i owszem, ktoś może(lecz nie musi, bo to nie reguła) sobie go dokopywać więcej, lecz będzie się tym napędzał życiowo a nie niszczył i uciekał.
Znów nieporozumienie.zbyszek pisze:3. nie będzie to miało żadnego wpływu na częstość zachorowań na schizofrenię, bo nie zmniejszysz liczby ludzi, którzy także w nowych warunkach będą nadwrażliwi.
Nie chciałbym zmniejszać ilość ludzi bardziej wrażliwych. Chodzi o to, żeby tacy ludzie, pomimo swojej wrażliwości umieli sobie radzić z intensywnością doznań, których doświadczają. Jest to wykonalne i potwierdzone. Inaczej żadna psychoterapia, żadne szkolenie menedżerskie czy z zakresu obsługi klienta nie miało by najmniejszego sensu i byłoby tylko nabijaniem ludzi w butelkę.
A tak nie jest.
Chyba, że chcesz podważyć psychologię i filozofię, jako naukę.
Ale wtedy nie chcę kontynuować tej dyskusji.
Spójrz, przez te nieporozumienia, uznałeś, że chciałbym, żeby zmniejszyć ilość ludzi o zwiększonej wrażliwości. To faktycznie byłoby już zagładą świata.zbyszek pisze:zmniejszysz procent ludzi nadwrażliwych bez destrukcji dla naszej kultury,
Bo przede wszystkim, dzięki osobom wrażliwym, ten świat jeszcze ma w sobie coś dobrego, dla czego warto żyć.
Procent osób zapadających, od tak, bez żadnej przyczyny nie spadnie.zbyszek pisze:wtedy - 4. założę się procent osób zapadających na schizofrenię pozostanie 1 !
Ja jednak rozgraniczam osoby zaburzone, które uciekają od życia w świat psychozy i osoby, które właśnie bez żadnej konkretnej przyczyny doświadczają powtarzających się psychoz.
A nawet w przypadku tych drugich, wiedza nt. swoich własnych emocji i myśli(wgląd), oraz tego, jak one działają. Samoświadomość i odpowiednie myślenie mogą tylko pomóc i takie osoby, które mimo wszystko są w terapii (a ta jest teraz elementem każdego oddziału dziennego) to o wiele lepiej radzą sobie ze swoją chorobą (która i tak na dobre odzywa się tylko raz na jakiś czas, kiedy jest psychoza).