czy macie trudnosci w nauce?

Proszę pisać w części ogólnej tego działu jeśli temat nie pasuje do żadnego z poddziałów.

Moderator: moderatorzy

Awatar użytkownika
Dzik
zaufany użytkownik
Posty: 68
Rejestracja: wt lis 06, 2007 12:17 pm

Post autor: Dzik »

Wiktor pisze:
Wiesz to wszystko zależy od hierachii wartosci,

Jedyne co poza tym robię to nauka angieskiego, ale uczę się też dla przyjemności.
Pewnie, że wszystko zależy od hierarchii wartości, zgadzam sie. Ja np. mam w głębokiej pogardzie zarzynanie sie na maksa po to by zarobić eurasy. Bo w życiu stawiam na uczucia. To sie dla mnie najbardziej liczy. Jastem biedna, ale szczęśliwa bo kocham i jestem kochana.
Tylko że moja siostra nie ma ustalonych hierarchii bo niczego nie próbowała, brakuje jej doświadczenia. Poza tym Twoja postawa, że wszystko co robisz, robisz z przyjemności, troche mnie przeraża. Pomyś, gdyby tak wszyscy ludzie zastosowali tę zasadę wrócilibysmy do epoki kamienia łupanego. Tylko dlatego, że jestem zdrowa to MUSZĘ (chodzić do pracy, uczyć sie itp.) Boże co za kara mnie spotkała za to zdrowie!!!Uwierz, ze większość ludzi wolałaby tak jak Ty: dla przyjemności, ale, wybacz, to dla mnie dziecinna postawa. Ja zmuszam sie do pracy, bo muszę jeść. Moja siostra też kiedyś bedzie musiała sie utrzymać, kiedy zabraknie rodziców i nas. Nie chciałabym żeby była zdana na łaske i niełaskę państwa :cry:
Awatar użytkownika
Wiktor
zaufany użytkownik
Posty: 574
Rejestracja: czw paź 18, 2007 12:31 pm

Post autor: Wiktor »

Waran, a co mam powiedzieć skończyłem studia, pracowałem i przyszła choroba i wszystko zniszczyła. Może się oszukuję, ale co mam robić, powtarzać sobie, że jestem zerem, mieszkam z rodzicami i biorę rentę, choc nie mam jeszcze 30 lat...

Do pracy raczej nie wrócę, bo stres jest dla mnie zabójczy, wieć staram się pomagać najbliższym tak jak mogę i czerpac z życia co się da.
...zwierzę morskie, które żyje na lądzie i chciałoby fruwać
Awatar użytkownika
dan
moderator
moderator
Posty: 2097
Rejestracja: śr mar 22, 2006 12:24 am
płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Poznań

Post autor: dan »

a co ja mam powiedzieć? jeszcze dobrze nie wszedłem w dorosłość, nie zdążyłem się wykształcić niewiele pracowałem, nie wiele przeżyłem a teraz żyję jak warzywo w domu z lękami boję się wyjść. Niektórzy zdążyli już sobie pożyć, popracować zdobyć jakieś wykształcenie
Zapraszam do rozmowy na czacie.
Awatar użytkownika
Dzik
zaufany użytkownik
Posty: 68
Rejestracja: wt lis 06, 2007 12:17 pm

Post autor: Dzik »

Wiktor pisze:Waran, a co mam powiedzieć skończyłem studia, pracowałem i przyszła choroba i wszystko zniszczyła.
Przepraszam Cię Wiktorze!
Jestem wściekła z powodu tej psycholożki, która powiedziała mojej siostrze, ze nie musi studiować. Pewnie, że nie musi, ale czy jej (psycholożki) receptą na życie z chorobą dla młodej dziewczyny jest nic nie robić!?czy to lepsza recepta niż przynajmniej próbowanie życia???Po prostu boje się, że babsztyl kompletnie ja zniechęci.
Wiesz, zastanawiam sie nad moją codzienną niechęcią do wstawania do pracy. Po prostu nienawidze tam chodzić!!!i codziennie mam to samo. Chciałabym móc pozwolić sobie na luksus siedzenia w domu i w cale nie uważalabym siebie za nieudacznika.
Z moją siostrą jest troche inaczej niż z Tobą. Jej sie po prostu tylko nie chce, potrzeba ją motywować, a psycholożka zniechęca. Wolałabym żeby to moja siostra dokonała wyboru a nie pod wpływem jakiegoś babsztyla!!!
Awatar użytkownika
Wiktor
zaufany użytkownik
Posty: 574
Rejestracja: czw paź 18, 2007 12:31 pm

Post autor: Wiktor »

Wran nie zrozum mnie źle, też myślę że jeśli ktoś ma szansę na normalen życie, to powinien o to walczyć. Wielu ludzi ma tylko jeden epizod psychotyczny i później prowadzi aktywne życie.

Inna sprawa, że po psychozie wszystko wydaje się blade i prozaiczne sprawy wydają się nieciekawe. Leki też robią swoje, daltego uważam, że powinnas motywować swoją siostrę i zachęcać do wysiłku, co zresztą robisz, wiec myślę, że wszystko ułoży sie dobrze.
...zwierzę morskie, które żyje na lądzie i chciałoby fruwać
Awatar użytkownika
Dzik
zaufany użytkownik
Posty: 68
Rejestracja: wt lis 06, 2007 12:17 pm

Post autor: Dzik »

[quote="Wiktor"][/quote]
Cześć Wiktor!
To chyba ja za ostro reaguję, bo bardzo sie boję. Moja siostra trochę studiuje. Mówię troche, bo ma możliwość zaliczyć tylko minimum programowe, a to sie jej chyba uda. Chodzi też na grupę terapeutyczną i tam bardzo sie jej podoba. Jak z nią przebywam to jakbym "przestrajała się na jej fale" i czuję niemal fizycznie jej ból. Kiedy ciągne ją za język to czuję opór. Chociaż ostatnio powiedziała mi troche o psychozie. Byłyśmy razem na Kingu pokój 1408 i tam jest taka scena,że gł. bohater za pomocą kamerki w laptopie próbuje wytłumaczyć swojej byłej, ze spotyka go coś strasznego, a ona tego nie rozumie, bo jest w swojej pracy, czyli w zupełnie in. rzeczywistości. Moja siostra tak właśnie się czuła, jakbyśmy my byliw in. rzeczywistości i nie rozumiała czemu my jej nie wierzymy skoro wszystko wskazuje dookoła, że to ona ma rację. Przerażające było dla niej post factum, że jej umysł uznawał rzeczywistość psychotyczną za realną i nie było żadnego wahania.
Ps. Wiktorze z Gandalfem Ci było bardziej do twarzy :lol: ale to tylko moje zdanie. Pozdrawiam serdecznie!
Awatar użytkownika
Wiktor
zaufany użytkownik
Posty: 574
Rejestracja: czw paź 18, 2007 12:31 pm

Post autor: Wiktor »

Cześć Waran

Dobrze, że rozmawiasz z siostrą i powinnaś rozmawiać jak najwięcej, niekoniecznie o psychozie, to też rodzaj terpii. W ogóle powinna spędzać jak najwięcej czasu z ludźmi, żeby nie miał czasu na czarne myśli.

Tak, sobie myślę, że wichura jaką jest schizofrenia przygina młode drzewa, a stare łamie, więc paradoksalnie może i lepiej, że zachorowała w młodym wieku.

Pozdrawiam!
...zwierzę morskie, które żyje na lądzie i chciałoby fruwać
ilga
zaufany użytkownik
Posty: 28
Rejestracja: śr mar 14, 2007 7:26 pm

Post autor: ilga »

[quote="Waran"][/quote]
Jak z nią przebywam to jakbym "przestrajała się na jej fale" i czuję niemal fizycznie jej ból.

Ja mam identyczne. Powiem więcej, zanim siostra trafiła do psychiatry (po raz pierwszy) i zaraz po wizycie (pierwsze tygodnie) kiedy jeszcze było "ostro" jej stany "udzielały mi się" i to czasem mocno. Bałam się czasem, że to co ona mówi to prawda i że coś tam za chwilę będzie miało miejsce. Może dlatego, że wszystko co jej sie wydawało było bardzo realne i w zasadzie możliwe do spełniania. Strach we mnie był dość silny, pamiętam jak raz musiała do mnie przyjechać druga siostra bo bałam sie sama zostać w domu. Wraz z tym jak jej mijało po lekach mi minęło samo... Dlaczego coś takiego miało miejsce? Czasem myślę, ze zbyt bardzo angażuję się w to wszystko, ale chcę pomóc, chcę wiedzieć jak najwięcej, tylko czuję jak mnie to wypala czasem, męczy. Nie potrafię się odciąć, stanąć z boku, nie reagować, choć czasem czuję, że powinnam, że potrzebuję wziąć oddech. Nie potrafię...
Bardo
moderator
moderator
Posty: 3856
Rejestracja: pn lut 06, 2006 9:32 am
płeć: mężczyzna

Post autor: Bardo »

Ilga, możliwe jest coś takiego jak "psychoza indukowana". Gdy ktoś przebywa z chorą osobą może mieć podobne do niej objawy (np. urojenia).
Po prostu udziela mu się wtedy jej tok myślenia. Takie stany najczęściej mijają samoistnie, w przeciwieństwie do tzw. "psychoz pierwotnych", które są chorobą.
ilga
zaufany użytkownik
Posty: 28
Rejestracja: śr mar 14, 2007 7:26 pm

Post autor: ilga »

Bardo pisze:Ilga, możliwe jest coś takiego jak "psychoza indukowana". Gdy ktoś przebywa z chorą osobą może mieć podobne do niej objawy (np. urojenia).
Po prostu udziela mu się wtedy jej tok myślenia. Takie stany najczęściej mijają samoistnie, w przeciwieństwie do tzw. "psychoz pierwotnych", które są chorobą.
Bardo, czy masz na myśli F 24 z poniższej klasyfikacji chorób?
http://stary1.portalmed.pl/finn2/klasyf ... klas=icd10
Mi to minęło rzeczywiście wraz z tym jak jej mijało. Czy powinnam coś z tym zrobić?
Bardo
moderator
moderator
Posty: 3856
Rejestracja: pn lut 06, 2006 9:32 am
płeć: mężczyzna

Post autor: Bardo »

Tak, miałem to na myśli. Nie przejmuj się, jeśli przeszło to nic nie trzeba z tym robić. Domyślam się, że zaniepokoiło Cię, że znalazło się to w klasyfikacji chorób, ale psychiatrzy poupychali tam wszystkie odchyłki od zdrowia psychicznego. Nawet, jeśli masz lekkiego dołka to jakieś FXX się na to znajdzie ;)
ilga
zaufany użytkownik
Posty: 28
Rejestracja: śr mar 14, 2007 7:26 pm

Post autor: ilga »

No tak, chyba masz rację. Klasyfikacja prezentuje się dość okazale. Dzięki za wyjaśnienie. Pozdrawiam.
owadek_
zaufany użytkownik
Posty: 24
Rejestracja: pt sty 25, 2008 3:12 pm
Lokalizacja: Elbląg

Post autor: owadek_ »

Ja niestety z powodu choroby musiałam przerwać studia. Mam na dzień dzisiejszy tylko licencjat. Nie wiem może kiedyś dam radę zrobić magisterke. Nawet jak coś czytam to nie potrafię się skupić a co tu mówić o zapamiętywaniu?.
Nie odnajdzie nas ta sama chwila;)
Awatar użytkownika
marcelinka
zaufany użytkownik
Posty: 7964
Rejestracja: czw sty 25, 2007 7:24 pm
Kontakt:

Post autor: marcelinka »

a jaki kierunek studiów??
Każdy zachód jest zapowiedzią poranka, Uśmiechaj się codziennie bo warto, niezależnie od pory dnia :)
owadek_
zaufany użytkownik
Posty: 24
Rejestracja: pt sty 25, 2008 3:12 pm
Lokalizacja: Elbląg

Post autor: owadek_ »

Zarządzanie i marketing:) hehe
Nie odnajdzie nas ta sama chwila;)
swanki
zarejestrowany użytkownik
Posty: 2
Rejestracja: pn kwie 07, 2008 1:34 pm

Post autor: swanki »

witam,
Jak nie chorowałem to miałem bradzo dobre wyniki w szole wiedza sama mi wchodziła do głowy pamiętałem wszystko przy 2 przeczytaniu. teraz mam problemy cięzko jest mi sie czego kolkwiek nauczyć czytam książke i nie jestem wstanie jej zrozumieć po dostaweniu leków wszysko było jak dawniej ale czego nie polecam bo mój stan psychiczy znacznie sie pogorszył co doprowadzało do lekkich urojeń.
macgub
zarejestrowany użytkownik
Posty: 1
Rejestracja: pn kwie 07, 2008 9:19 pm
Kontakt:

Post autor: macgub »

Witam.
Jeżeli chodzi o naukę dobre jest kolorowwanie notatek. Ja osobście miałem problemy z odczytaniem własnego pisma; nauczyłem się szybko pisać drukowanymi literami. Coś jak dla dzieci, ale na mnie działa - notatki są czytelne. 8)
Awatar użytkownika
MAdzialena
zaufany użytkownik
Posty: 508
Rejestracja: pn mar 17, 2008 5:51 pm

Post autor: MAdzialena »

Ja poszłam do dobrego liceum i potem się zaczęło. Miałam nauczanie indywidualne, teraz będę powtarzać rok. Myślę, że to w dużym stopniu zależy od tego, że biorę leki. Poza tym to chyba już tylko moja beznadziejność. Bo nie wiem czy można zwalać trudności z nauką na chorobę. To moja wina, że jestem chora.
Awatar użytkownika
marcelinka
zaufany użytkownik
Posty: 7964
Rejestracja: czw sty 25, 2007 7:24 pm
Kontakt:

Post autor: marcelinka »

Madzialena!
To na pewno nie twoja beznadziejność! Nie ma wogóle takiego pojęcia! Przez chorobę wielu ludziom trudniej się jest nauczyć czegokolwiek (sama to przechodziłam) i napewno na te trudności duży wpływ mają leki. I napewno nie jest prawdą to, że to jest twoja wina że jesteś chora, bo to są czyste bzdury. Ja też długi okres czasu tak uważałam, ale spójrzmy realnie - my się o chorobę nie prosiliśmy. WIęc głowa do góry :) Na pocieszenie ci powiem, że ja 2 razy powtarzałam 3 klasę technikum, w końcu się wkurzyłam i poszłam do zaocznego liceum i zdałam maturę :) A tak z ciekawości to w której klasie jesteś? O jakim profilu? Może w czymś ci pomóc? Chętnie to zrobię :) Pozdrawiam Mandrynka
Każdy zachód jest zapowiedzią poranka, Uśmiechaj się codziennie bo warto, niezależnie od pory dnia :)
Awatar użytkownika
Wiktor
zaufany użytkownik
Posty: 574
Rejestracja: czw paź 18, 2007 12:31 pm

Post autor: Wiktor »

Ja szlifuję angielski, mam do tego bardzo fajny program. Codziennie, zaraz po obudzeniu zasiadam do nauki słówek, zajmuje mi to jakieś dwie godziny, poczym robię sobię krótką drzemkę. I następnego dnia, gdy jestem w trybie powtórek mam zwykle dziewięćdziesiąt pare, a nawet sto procent prawidłowych odpowiedzi. Podobno mózg najlepiej pracuje z rana, a sen ma wpływ na zapamiętywanie.
...zwierzę morskie, które żyje na lądzie i chciałoby fruwać
ODPOWIEDZ

Wróć do „dyskusja ogólna”