Jak wyjść ze schizo

Proszę pisać w części ogólnej tego działu jeśli temat nie pasuje do żadnego z poddziałów.

Moderator: moderatorzy

Awatar użytkownika
moi
moderator
moderator
Posty: 27824
Rejestracja: czw maja 18, 2006 12:12 pm
Gadu-Gadu: 9
Lokalizacja: Dolny Śląsk
Kontakt:

Nie ma to, jak narazić się komuś z branży

Post autor: moi »

...i tłumacz się teraz człowieku,że nie miałeś złych intencji. A zupka, dziekuję, smaczna była.
Alucard

Re: No, innym razem...

Post autor: Alucard »

moi pisze:...najpierw muszę nakarmić męża i syna. Nie bądź wredny, to poważne sprawy, pożartować można, ale teraz może jednak nie. A na wino się aktualnie nie piszę, bo ja to mam teraz takiego doła, ze nawet upijam się na smutno. Niestety, znikąd ratunku.
Moi pszepraszm jeżeli cię uraziłem,wogule niechciałem być wredny,chciałem z tobą troche pożartować,ale widze że chumor cię opuścił.Pozdrowienia :wink:
Gość

Post autor: Gość »

Wiktoria pisze:Przepraszam Was za brak zainteresowania waszym problemem.Sama sobie nie potrafię poradzic a jak pomóc Wam to naprawdę juz nie wiem. Przyszły dni ciezkie dla mnie. Jeżeli coś odpisze nie tak prosze o zrozumienie. Postaram się chwilowo nie zabierac glosu , jednak czytam Wasze wpisy i jestem z Wami ale nie umiem pomóc.
Wiki a co sie dzieje?
xena
zaufany użytkownik
Posty: 350
Rejestracja: czw mar 02, 2006 12:58 am

Post autor: xena »

to pytalam ja. Dobra nie naciskam, jak bedziesz chciala, to napiszesz wiecej. Pozdrawiam Cię
xena wojownicza księżniczka w zadumie
Awatar użytkownika
Ryszard
zaufany użytkownik
Posty: 754
Rejestracja: pt paź 03, 2003 4:20 pm
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Ryszard »

Wiki nie daj się, górki i dołki ma każdy w schizo ... jesteśmy z tobą !

Moi i Xena trochę sie posprzeczały - to tez normalne nawet wśród zdrowych.

Właśnie skończyłem 8-godzinny maraton na forum filozoficznym (to od pól roku moje nowe hobby), pasjonująca dyskusja ... oczywiście zdrowi nie mają żadnych szans ze schizo w remisji - prawda moi.

Musimy byc górą, bo walczymy do "krwi ostatniej" !
Awatar użytkownika
moi
moderator
moderator
Posty: 27824
Rejestracja: czw maja 18, 2006 12:12 pm
Gadu-Gadu: 9
Lokalizacja: Dolny Śląsk
Kontakt:

POwiem szczerze,że się trochę zaniepokoiłam...

Post autor: moi »

...8 godzin!?Może u filozofów to normalne (znam paru, rzeczywiście trudno powiedzieć, żeby ich interesowały jakieś normy), ale...co na to Twoja żona?Rodzina???Moi by mnie chyba z domu wyrzucili. No, ale, na kobiecie, siłą rzeczy, więcej obowiązków spoczywa (praca na dwa etaty + troska o potomstwo), tak było chyba od zawsze, dlatego też pewnie kobiety rzadziej zapadają na ciężkie psychozy...A nawet, jak wpadają (życie jest przecież okrutne), to szybciej z nich wychodzą...Xenę b.lubię, dyskusja z nią jest dla mnie prawdziwym wyzwaniem, zmusza mnie do rzetelnej autorefleksji.Poza tym, szanuję ją,, bo nie poddaje się, jest dzielna i widać, że nie da sie zwieść byle czemu...Szacunek, Xena, szacunek.Pozdrawiam.
PS: Czy Ty, Ryszardzie, dobrze się czujesz po takim maratonie, czy naprawdę kontrolujesz się na tyle, żeby po tych ośmiu godzinach wstać normalnie od komputera i zająć się swoim życiem?Np. isć do pracy, po chleb do sklepu itd?
xena
zaufany użytkownik
Posty: 350
Rejestracja: czw mar 02, 2006 12:58 am

Post autor: xena »

Wszyscy tu są godni szacunku, Ty tez Moi. Harujemy dwa razy tyle, zeby osiagnąć, tyle co inni maj z palcem w d... Nie mam na mysli kariery, ale przede wszystkim zycie osobiste. To co dla innych jest 'banałem' dla mnie jest szczytem marzeń, ciezką pracą. Ale myśle, że to moze miec dużą wartość dla bliskich. Z nami to nie ma nudy hehe ;)
xena wojownicza księżniczka w zadumie
Awatar użytkownika
Ryszard
zaufany użytkownik
Posty: 754
Rejestracja: pt paź 03, 2003 4:20 pm
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Ryszard »

Xena i moi - po waszych postach nie widać choroby, piszecie normalnie, nie gubicie znaków, rozumujecie prawidłowo (wielu innych oczywiście też).

Nie wiem czy się zgodzicie, ale po postach chrych można poznać ich aktualny stan zdrowia. Ja "czuję" od razu kto jest w jakim stanie, gorszym lub lepszym.

Xenę znam jeszcze z czasów schizo.info i nadal jest w dobrej formie - gratuluję.
xena
zaufany użytkownik
Posty: 350
Rejestracja: czw mar 02, 2006 12:58 am

Post autor: xena »

Ryszard pisze:Xena i moi - po waszych postach nie widać choroby, piszecie normalnie, nie gubicie znaków, rozumujecie prawidłowo (wielu innych oczywiście też).

Nie wiem czy się zgodzicie, ale po postach chrych można poznać ich aktualny stan zdrowia. Ja "czuję" od razu kto jest w jakim stanie, gorszym lub lepszym.

Xenę znam jeszcze z czasów schizo.info i nadal jest w dobrej formie - gratuluję.
taką mam nadzieję. Wiem, ze sie znamy ze shizo.info. Ale nie ma czego gratulować, Ryszardzie. Zbieram teraz ostre baty za parę miesięcy swego życia. A to dopiero początek. Niestety brak mi wymówek ostatnio. A z tym pisaniem to chyba różnie bywa. Niestety w jazach dużo piszę, niestety dzielę się tym z nieodpowiednimi ludźmi. Nie mam na myśli forum. nie mogę więcej napisać tutaj.
xena wojownicza księżniczka w zadumie
Awatar użytkownika
Ryszard
zaufany użytkownik
Posty: 754
Rejestracja: pt paź 03, 2003 4:20 pm
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Ryszard »

xena pisze: Niestety w jazach dużo piszę, niestety dzielę się tym z nieodpowiednimi ludźmi. Nie mam na myśli forum. nie mogę więcej napisać tutaj.
To według mnie błąd Xena. Nigdy nie mów nikomu, że chorowałaś.

Bo żaden zdrowy nie będzie z tobą rozmawiał normalnie, jak się o tym dowie.

Ja nigdy nikomu o tym nie mówię !

A najblizsi sasiedzi i znajomi, którzy wiedzieli o wszystkim 20 lat temu ... już dawno zapomnieli :D
xena
zaufany użytkownik
Posty: 350
Rejestracja: czw mar 02, 2006 12:58 am

Post autor: xena »

Ryszard pisze: To według mnie błąd Xena. Nigdy nie mów nikomu, że chorowałaś.
Bo żaden zdrowy nie będzie z tobą rozmawiał normalnie, jak się o tym dowie. [/b]
Nie o to mi chodzilo. Piszę swoje rewelacje a potem się tym dzielę. A potem staram się wytłumaczyć i jakoś wybrnąć. Że nie rozmawiaja normalnie to już wiem. Nie powiedziałam jednak, tylko nie zaprzeczyłam, jak ktos zapytal. Okej, uciekam. Czas na mnie!
xena wojownicza księżniczka w zadumie
Awatar użytkownika
moi
moderator
moderator
Posty: 27824
Rejestracja: czw maja 18, 2006 12:12 pm
Gadu-Gadu: 9
Lokalizacja: Dolny Śląsk
Kontakt:

Post autor: moi »

Ryszard pisze:Xena i moi - po waszych postach nie widać choroby, piszecie normalnie, nie gubicie znaków, rozumujecie prawidłowo (wielu innych oczywiście też).

Nie wiem czy się zgodzicie, ale po postach chrych można poznać ich aktualny stan zdrowia. Ja "czuję" od razu kto jest w jakim stanie, gorszym lub lepszym.

Pewnie, ze można powiedziec,że nie jest się w złym stanie, bo wszystko razem jakoś sie kupy trzyma, itd. W tych postach np. nie ma śladu po moich hmmm...fobiach, lękach i dołkach, z którymi po prostu musiałam się jakoś nauczyć funkcjonować, bo nie znam innego życia...Ja np. mam silny lęk przed wjściem z domu. Za każdym razem mnie to dopada.Nieważne, czy wychodzę z kimś, czy sama. Czasami, rzeczywiście, czyjeś towarzystwo mi pomaga, nie zawsze. No, ale nie mogę schować się i z kocem na głowie czekać, aż zmora przestanie dusić. Wychodzę, zamykam drzwi i udaję... że nic nie udaję (hehehe). Czasami włączają mi się jakieś obsesyjne myśli, coś tam mi się wydaje, że ktoś, coś mówi nie tak, panicznie reaguję na widok obcych ludzi,którzy coś ode mnie chcą (szczególnie przeraża mnie pewnien określony typ mężczyzn, nie wiem dlaczego)...no, nie jest lekko przez to wszystko przebrnąć każdego dnia.Ale nie mam wyjścia. Wychodze na to warunkowe zwolnienie na zewnątrz, po to, by na chwilę zobaczyć,przekonać się , uwierzyć, że nie ma żadnego więzienia, że istnieje ono tylko w mojej głowie, a tu wszędzie jest...przestrzeń.I czasami jest nawet... cicho. I prawie spokojnie. Nieważne, ze następnego dnia uczucie zniewolenia pojawi się znowu - na chwilę znika i to tylko dzieki temu, że udało mi sie raz jeszcze przedrzeć się przez własny lęk i strach... Mam takie marzenie (drugie pod wzgędem ważności na liście, zaraz po trafieniu szóstki w totka), że pewnego dnia ten lęk zniknie. Na zawsze. Z drugiej strony wiem,że pokonuję swoje fobie tylko dlatego,że mam kochających mnie bliskich, którym -a dopiero od niedawna w to wierzę-naprawdę na mnie zależy. Więc mnie też powoli zaczyna zależeć na mnie
Kasia321
zarejestrowany użytkownik
Posty: 21
Rejestracja: śr mar 29, 2006 7:46 am
Lokalizacja: Sobótka
Kontakt:

Post autor: Kasia321 »

Ryszard pisze:
xena pisze: Niestety w jazach dużo piszę, niestety dzielę się tym z nieodpowiednimi ludźmi. Nie mam na myśli forum. nie mogę więcej napisać tutaj.
To według mnie błąd Xena. Nigdy nie mów nikomu, że chorowałaś.

Bo żaden zdrowy nie będzie z tobą rozmawiał normalnie, jak się o tym dowie.

Ja nigdy nikomu o tym nie mówię !

A najblizsi sasiedzi i znajomi, którzy wiedzieli o wszystkim 20 lat temu ... już dawno zapomnieli :D
Jestem za tym aby nikomu nie mówić, chociaż wiem ,że w chorobie bardzo ma się ochotę podzieliś się swoim problemem.

Mam naprawdę dowody na to zę jest się traktowanym inaczej przez ludzi którzy wiedzą że leczy się psychicznie.

Mam pytanie do Ryśka - czy lekarz mówił Ci że w schizofreni należy brać dawki w małych ilościaćh do konca życia.

Mi bardzo chce się spać nie wiem czy to jest po tabletkach. Bioręś ladoiwe ilości 20 mg na dzień Techi ....coś tam
Ale to jest tak dokuczliwe.

Czy Waszi lekarze informowali Was o skutkach ubocznych bo mnie nie dowiedziałam się z ulotek.
Awatar użytkownika
moi
moderator
moderator
Posty: 27824
Rejestracja: czw maja 18, 2006 12:12 pm
Gadu-Gadu: 9
Lokalizacja: Dolny Śląsk
Kontakt:

Post autor: moi »

Oczywiście, że nikt z lekarzy nie informował mnie o skutkach ubocznych.Może nie chcieli wprowadzać zbyt wielkiego "szumu informacyjnego", a może zależało im na tym,żebym uwierzyła, że te lekarstwa naprawdę mi pomogą. Raczej jestem przekonana, że kierowały nimi dobre intencje, ale...wiesz, ja sama też nie mówiłam im, jak naprawdę odczuwam efekty uboczne działania tych leków. Mówiłam o samych pozytywach (chciałam być "grzeczna"hehe), skutki uboczne obgadywałam z zaprzyjaźnioną osobą, która też kiedyś się leczyła farmakologicznie i w związku z tym miała do mnie dużo cierpliwości i zrozumienia...Ale uważam,że -jeśli nie da się o tym porozmawiać rzeczowo z chorym- ktoś z rodziny, może nawet osoba zaprzyjaźniona, która np. przychodzi z chorym do lekarza i jakoś tam "opiekuje się" nim powinien być poinformowany. Bo potem człowiek jest przerażony i nie wie, czy to dalszy ciąg jazd psychicznych, czy tylko efekty uboczne...Ulotkami też nie za bardzo trzeba sie sugerować, bo tam producent wypisuje wszystkie możliwe objawy działania i jeśli jesteś podatna na sugestie...Ale wiadomo,że te informacje, często wiele ułatwiają.Szczególnie w przypadku, gdy lekarz niechętnie rozmawia o samym działaniu lekarstw, tylko tak ogólnie jakoś, o samopoczuciu, itd...
Awatar użytkownika
Ryszard
zaufany użytkownik
Posty: 754
Rejestracja: pt paź 03, 2003 4:20 pm
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Ryszard »

Kasia321 pisze: Mam pytanie do Ryśka - czy lekarz mówił Ci że w schizofreni należy brać dawki w małych ilościaćh do konca życia.

Mi bardzo chce się spać nie wiem czy to jest po tabletkach. Bioręś ladoiwe ilości 20 mg na dzień Techi ....coś tam
Ale to jest tak dokuczliwe.

Czy Waszi lekarze informowali Was o skutkach ubocznych bo mnie nie dowiedziałam się z ulotek.
Lekarz mówił mi że są takie tendencje, aby śladową dawkę brać do końca. Myślę, że lekarze też nie wiedzą czy trzeba do końca życia czy nie. Ja po prostu chcę brać, bo obawiam się nawrotu ... a lekarz nie ma nic przeciwko. Przez ostatnie pół roku za bardzo się "rozbujałem" na różnych forach. Wczoraj zwiększyłem dawkę i dziś podjąłem ostateczną decyzję - koniec z forami. Mój lek potrafi mnie wyciszyć kiedy tego potrzebuję a i śpię po nim bardzo dobrze.

Mnie też nie inormowali, ale o skutkach ubocznych pisze w informacji o leku.
Awatar użytkownika
moi
moderator
moderator
Posty: 27824
Rejestracja: czw maja 18, 2006 12:12 pm
Gadu-Gadu: 9
Lokalizacja: Dolny Śląsk
Kontakt:

Post autor: moi »

TAk, to prawda, ze o skutkach ubocznych możesz dowiedziec się z ulotki. Problem tylk w tym,że tam piszą zwykle wszystko: od bolu głowy, przez drgawki po katatonię...Chory często nie jest w stanie sam zobie poradzić z odózneiniem swojego stanu od skutków ubocznych leku, a część osób jest zwykle bardzo podatna na sugestie (ja np. jestem). Po lekach miałam uczucie dziwnej lekkości, nie czułam swojego ciężaru i bardzo mnie to denerwowało (chciałam się wreszcie zacząć czuc normalnie, jak przed chorobą!). I do dzisiaj nie wiem, czy był to dalszy ciąg "jazd", czy jakies efekty uboczne leku...Żałuję, ze nie porozmawiałam o tym z lekarzem, ale on nie zainicjował jakoś tej rozmowy, a ja byłam wtedy bardzo zamotana w tych sprawach i sama nie wiedziałam, czy to dobrze, czy źle i co ja właściwie czuję...
Awatar użytkownika
Ryszard
zaufany użytkownik
Posty: 754
Rejestracja: pt paź 03, 2003 4:20 pm
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Ryszard »

Badacze zajmujący się zagadnieniem dziedziczności w schizofrenii stwierdzili, że istnieje genetycznie uwarunkowana (a więc przekazywana przez geny zawarte w chromosomach komórek płciowych) szczególnego typu podatność na zranienie, na stres. Istota tej wrażliwości nie została dotąd do końca poznana, choć przypuszczą się, że ma ona związek z wadliwą przemianą materii w mózgu. (Wszystkie funkcje mózgu, takie jak myślenie, odczuwanie, koordynacja funkcjonowania całego organizmu, są uwarunkowane przemianami biochemicznymi w komórkach mózgowych i przestrzeniach międzykomórkowych.) W stanach patologicznych dochodzi do zachwiania równowagi w przemianach niektórych substancji mózgowych. Ta ,,rozchwiana biochemia” odpowiada za powstanie objawów chorobowych.
więcej jest tu:

http://serwisy.gazeta.pl/zdrowie/1,67845,2915824.html

Myślę, że to jest jakiś tam argument za braniem śladowej ilości leku do końca. Może to jest tak, jak w cukrzycy, organizm nie produkuje czegoś tam i należy w śladowych dawkach mu to dostarczać w leku ?
Awatar użytkownika
moi
moderator
moderator
Posty: 27824
Rejestracja: czw maja 18, 2006 12:12 pm
Gadu-Gadu: 9
Lokalizacja: Dolny Śląsk
Kontakt:

Post autor: moi »

W biochemię mózgu właściwie wierzę. Ale jak piszą, że milośc to też tylko biochemia mózgu, to już nie wierzę. Strasznie mnie męczy myśl, że -z punktu widzenia nauki- wszyscyśmy są jakimiś dziwnymi homonkulusami, którym jak coś w neuroprzekaźniku nie styknie, to od razu poziom serotoniny w mózgu siada, itd...Chociaz, z drugiej strony, gdyby podejść do problemu chorób psychicznych od tej strony, to może nie było by tak ciężko uwierzyć, ze to nie moja, nie moja, bardzo nie moja wielka wina...
Awatar użytkownika
Ryszard
zaufany użytkownik
Posty: 754
Rejestracja: pt paź 03, 2003 4:20 pm
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Ryszard »

moi pisze: Ale jak piszą, że milośc to też tylko biochemia mózgu, to już nie wierzę.
A czemu nie ? :D
Wszyscy wielcy ludzie pracowali na granicy szleństwa - niektórych złapało.
Kiedyś przeczytałem w "Focusie" że ktoś przeanalizował życiorysy wielkich ludzi naszego świata i wyszło mu, że 80% powinno udać sie do psychiatry. Ja myślę, że schizo jest odpowiedzialne za twórcze myślenie.
Awatar użytkownika
moi
moderator
moderator
Posty: 27824
Rejestracja: czw maja 18, 2006 12:12 pm
Gadu-Gadu: 9
Lokalizacja: Dolny Śląsk
Kontakt:

Post autor: moi »

Drogo Ryszardzie, absolutnie sobie wypraszam - uważam się za artystkę i wcale nie jestem stuknięta. No, może troszkę, ale nieszkodliwie :wink: ,. JEdnakże stan "natchnienia" wolę, dla bezpieczeństwa, porownywać z "iskrą bożą", gdyż, po mojemu, lepiej mieć do czynienia z Bogiem, niz z tą "drugą stroną".Chociaż są tacy, co nie wierzą w zwyciestwo dobra nad złem. Mnie wyszło, że zakład Pascala każdemu się opłaci, nawet mnie, so...wolę uwierzyć Dobremu Mzimu, niż do końca zaufać nauce...Chociaż, ostatnio, mało pomagam Dobremu Mzimu, w związku z czym trochę dostaję po głowie.Cięzko się poprawić, oj ciężko.Lepiej być nieszczęsliwym i obrażonym na świat cały... POzdrawiam.
ODPOWIEDZ

Wróć do „dyskusja ogólna”