Kącik racjonalisty.

[cezary123]

Ale katolicy nie uważają nikogo za gorszych od siebie, tylko za osoby, które nie znalazły jeszcze Boga i mają tylko siebie samych w krótkim doczesnym pełnym cierpień istnieniu.

A według Ciebie Moi o co chodzi Bogu z tą nieodwracalną śmiercią istnienia każdego człowieka?

[Agni]

Nigdy nie twierdziłam i nie twierdzę że ateista jest kimś gorszym. Nie myślę tak. Wyjaśniłam o co mi chodziło. A Bogu właśnie na zagubionych i szukatących zależy. Ale pewnie zaraz obrazisz się za "zagubionych". Cóż tym razem tak właśnie myślą. Co więcej twierdzą tak byli ateiści którzy Boga znaleźli.

[moi]

Widzisz, różnica między nami polega na tym, że ja nie uważam Cię za "zagubioną" - pozwalam Ci być tym, kim chcesz. Ty natomiast odmawiasz mi tego prawa, opatrując mnie odpowiednia etykietką. I to jest właśnie ten brak tolerancji, który widzę u katolików coraz częściej. Jeśli niewierzący, to tylko "zagubiony". I jak tu z kimś takim poważnie rozmawiać, skoro Ty nawet nie rozumiesz, o co mam pretensję? Po prostu "tak uważasz" i koniec kropka.

Pozdrawiam.m.

[Agni]

Wszyscy mamy jakieś etykietki. Schizo też mi wystawił nienajpochlebniejszą. Nie mam za nią pretensji. Jednak z nim dyskutuję. Bo uważam że jest taki sam jak ja. Żadnego prawa ani jemu ani Tobie nie odmawiam. Czasami tylko trzeba trochę życzliwości zamiast czepiania się słów.

[moi]

Życzliwość? Ależ masz ją u mnie! Co z tego, skoro to nie likwiduje etykietek. I ciągle czytam (u Ciebie, albo u Cezarego), jacy to niewierzący są biedni, zagubieni, bezradni, błądzący. Czas z tym skończyć i uznać, że są inne, równoprawne religie i inne, równoprawne do Twojego, światopoglądy. Czas przyjąć bardziej otwarty punkt widzenia.

Pozdrawiam.m.

[Petruccio]

Też uważam, że nikogo nie powinno się lepiej lub gorzej traktować ze względu na światopogląd. Pogląd niewierzącego jest tak samo ważny jak katolika, buddysty czy muzułmanina i nie można mówić o danej grupie - żadnej, nawet o katolikach, że ktoś jest zagubiony. Bo można tak o każdym powiedzieć. Powinna być tolerancja - z obu stron, zarówno ze strony wierzących dla niewierzących i odwrotnie. Ale jak widać spotykamy się na tym forum często ze skrajnymi poglądami i chęcią przekonywania, kto ma rację i kogo zdanie jest lepsze.

[Unknown]

Co do tych "zagubionych niewierzących" jak to mówią cezary i agni. Statystyka:
Na świecie istnieje około 10 tys. religii i wyznań. Ludność świata to ok. 7 miliardów.
Religie nonteistyczne to buddyzm, dżinizm, taoizm, konfucjanizm - skupiają one 12% ludzi. Ateistów, agnostyków itp. jest 16%. W sumie to 28% ludzi na całym świecie nie uznaje istnienia boga i jest ich coraz więcej...

[moi]

W sumie to 28% ludzi na całym świecie nie uznaje istnienia żadnego boga i jest ich coraz więcej...

Boga lub bogów. Niektóre religie bowiem są politeistyczne. Statystycznie będzie to prawie co trzeci człowiek.

Pozdrawiam.m.

[Petruccio]

W sumie to 28% ludzi na całym świecie nie uznaje istnienia boga i jest ich coraz więcej...

Czy to znaczy, że większość ma rację?

[moi]

Moim zdaniem to znaczy, że niewierzących nie jest jakaś znikoma garstka i że warto ich zdanie też brać pod uwagę przy wygłaszaniu swoich opinii.

Pozdrawiam.m.

[Petruccio]

Trzeba brać pod uwagę zdanie każdego.

[moi]

To prawda. Ale częściej liczy się głos większości. Nawet mniejszości narodowe, żeby uzyskać jakieś prawa muszą mieć określoną liczbę członków. Pojedyncze przypadki i pojedyncze głosy rzadko brane są pod uwagę.

Pozdrawiam.m.

[Petruccio]

Ale chodzi mi o to, że nie zawsze większość ma rację i chodzi tu o każdą dziedzinę życia, może właśnie poza wierzeniami, gdyż tu nie da się jednoznacznie tego określić - jest tu zbyt duże pole manewru.
Poza tym dąży się do tego, żeby zdanie mniejszości też było szanowane.

[moi]

Jak słusznie piszesz: "dąży się do tego". Ale nie zawsze udaje się to zrealizować w praktyce. W praktyce to większość narzuca reguły gry.

Pozdrawiam.m.

[Petruccio]

W cywilizowanych krajach religii się już nie narzuca.
Rozumiem, że zdanie większości się liczy i uważam to za zdrowe, oczywiście jeżeli to realnie nie zagraża mniejszości. Np. Boże Ciało i procesje. Ja w tym nie uczestniczę, ale skoro większość w to wierzy to niech chodzą po mieście i wyznają swoją wiarę. To w żaden realny sposób mi nie zagraża. Tak samo jest z krzyżem. Dla mnie to oddawanie czci figurkom. Ale skoro żyjemy w kraju katolickim (takie są realia), to co mi przeszkadza, że na ścianie w szkole lub urzędzie będzie wisiał kawałek tego drewna?

[moi]

W cywilizowanych krajach religii się już nie narzuca.

Jaki kraj masz na myśli? W USA wiadomo, które stany są konserwatywne i religijne i to biorą pod uwagę kandydaci na senatorów.

Myślę, że wszędzie religia jest mocną kartą przetargową.

Ale skoro żyjemy w kraju katolickim (takie są realia), to co mi przeszkadza, że na ścianie w szkole lub urzędzie będzie wisiał kawałek tego drewna?

A mnie to przeszkadza. Żyjemy przecież w kraju, w którym jest rozdział kościoła od państwa. Wieszanie krzyży w szkołach i urzędach przeczy tym postanowieniom.

Pozdrawiam.m.

[Unknown]

W cywilizowanych krajach religii się już nie narzuca.

Czym jest w takim razie chrzest a następnie indoktrynacja większości dzieci w naszym kraju?

Tak samo jest z krzyżem. Dla mnie to oddawanie czci figurkom. Ale skoro żyjemy w kraju katolickim (takie są realia), to co mi przeszkadza, że na ścianie w szkole lub urzędzie będzie wisiał kawałek tego drewna

Mnie to przeszkadza. Może rozwieszajmy wszędzie swastyki, pentagramy i inne! To też Ci nie będzie przeszkadzać? Przecież jak pisałeś:

dąży się do tego, żeby zdanie mniejszości też było szanowane.

Nie?

[Petruccio]

Jaki kraj masz na myśli?

No np w Polsce :-) Żyję na Mazurach, gdzie ze względów historycznych jest największa różnorodność religijna i powiem ci, że u mnie to dobrze wygląda. Katolicy żyją w zgodzie obok prawosławnych, protestantów, baptystów, zielonoświątkowców i świadków Jehowy. Może żyją muzułmanie i Żydzi, ale ze względów, że niewielu jest wyznawców ich religii, to mogę nie widzieć ich wpływu na życie społeczne. Są nawet wspólne rytuały i nikt nie myśli o tym, żeby kogoś nagabywać.

A mnie to przeszkadza. Żyjemy przecież w kraju, w którym jest rozdział kościoła od państwa. Wieszanie krzyży w szkołach i urzędach przeczy tym postanowieniom.

Jest jeszcze takie coś, jak tradycja. Coś co wpisuje się w kulturę danego kraju, a o czym nie ma zapisków, jak powinno być i nie uważam, że wszystko powinno być regulowane. To też należy szanować, a jeżeli się komuś nie podoba, to niech wyjedzie do innego kraju o innej kulturze. Takie jest moje zdanie.

[Petruccio]

Później pogadam, muszę uciekać :-)

[moi]

To też należy szanować, a jeżeli się komuś nie podoba, to niech wyjedzie do innego kraju o innej kulturze. Takie jest moje zdanie.

I to jest właśnie niekonsekwencja: najpierw piszesz, że zdanie każdego powinno być szanowane, a potem, że jak się komuś nie podoba narzucanie przekonań przez większość, to niech wyjedzie z kraju. To jest mój kraj i nie muszę być z niego wypędzana tylko dlatego, że nie zgadzam się z polityką kk.

Pozdrawiam.m.