zatroskany rodzic

Moderator: moderatorzy

Awatar użytkownika
zbyszek
admin
Posty: 8033
Rejestracja: ndz lut 02, 2003 1:24 am
Status: webmaster
płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: zatroskany rodzic

Post autor: zbyszek »

Zachowanie na ulicy może świadczyć, że nadal ma urojenia: może mu się wydawać, że kto głośno mówi ten jest zły, itp.
pepe
zarejestrowany użytkownik
Posty: 15
Rejestracja: pt sie 08, 2008 10:28 am

Re: zatroskany rodzic

Post autor: pepe »

Witam.Mój syn od półtora tygodnia bierze klozapol 400mg ponieważ inne leki taki jak kwentiax ,abilify,zalasta,solian nie zlikwidowały do końca urojeń.Po tym leku jest senny i ma ślinotok ma też kłopoty z żołądkiem (zaparcia).Czy mógłby mi ktoś odpowiedzieć po jakim czasie lek zaczyna działać i czy wyżej wymienione objawy ustąpią.Jeszcze jedno pytanie czy w szpitalu oprócz lekarzy powinni być psycholodzy.
Ostatnio zmieniony ndz paź 31, 2010 7:27 pm przez pepe, łącznie zmieniany 2 razy.
Awatar użytkownika
moi
moderator
moderator
Posty: 27824
Rejestracja: czw maja 18, 2006 12:12 pm
Gadu-Gadu: 9
Lokalizacja: Dolny Śląsk
Kontakt:

Re: zatroskany rodzic

Post autor: moi »

Leki zaczynają zwykle działać po czterech tygodniach - wtedy też najczęściej ustępuje większość skutków ubocznych.

Pozdrawiam.m.
pepe
zarejestrowany użytkownik
Posty: 15
Rejestracja: pt sie 08, 2008 10:28 am

Re: zatroskany rodzic

Post autor: pepe »

Witam .
Mam pytania.Czy są leki wspomagające niwelujące objawy lęków np (lęk wysokości, lęki w pomieszczeniu gdzie jest dużo ludzi) które można regularnie zażywać? Osoba która może nie być chora na schizofrenie a bierze na nie leki może mieć podobne objawy jakie się ma przy tej chorobie?
Za odpowiedzi z góry dziękuje.
pepe
zarejestrowany użytkownik
Posty: 15
Rejestracja: pt sie 08, 2008 10:28 am

Re: zatroskany rodzic

Post autor: pepe »

Witam.Dawno nie byłem na forum.Chłopak od kilkunastu miesięcy jest na klozapolu.Na początku przy dużych dawkach był ślinotok zmęczenie itp.Obecnie bierze 150 mg klozapolu plus depakine i asentre.
Musze przyznać że jest nie najgorzej. Chodzi do szkoły ponad gimnazjalnej. Mieszka niechętnie w internacie ale jakoś tam sobie radzi.Trochę gorzej jest z nauką ale to w tej chwili nie jest najważniejsze.Chciałbym jeszcze dodać że bardzo się przeraziłem jak czytałem opinie na tym forum o klozapolu.Pozdrawiam.
Pepe
Odlegly
bywalec
Posty: 46
Rejestracja: czw lip 09, 2009 9:25 pm
Lokalizacja: Londyn

Re: zatroskany rodzic

Post autor: Odlegly »

pepe pisze:Witam.Dawno nie byłem na forum.Chłopak od kilkunastu miesięcy jest na klozapolu.Na początku przy dużych dawkach był ślinotok zmęczenie itp.Obecnie bierze 150 mg klozapolu plus depakine i asentre.
Musze przyznać że jest nie najgorzej. Chodzi do szkoły ponad gimnazjalnej. Mieszka niechętnie w internacie ale jakoś tam sobie radzi.Trochę gorzej jest z nauką ale to w tej chwili nie jest najważniejsze.Chciałbym jeszcze dodać że bardzo się przeraziłem jak czytałem opinie na tym forum o klozapolu.Pozdrawiam.
Pepe
Przeczytalem twoj post bo tez mam chorego syna. Co prawda jest troche starszy ale moim zdaniem wiek nie ma w przypadku choroby wielkiego znaczenia.Moj chlopak mial podobne objawy jakie zdazaly sie twojemu synowi. Tez jest leczony klozapolem (400mg dziennie).

Pare spraw ktore omawiales w swoich postach zwrocilo moja uwage i warto by bylo sie im blizej przyjzec.

- Nie ustepuje miejsca na chodniku lub w przejsciach, albo robi to bardzo rzadko-

Z czasem to mija ale nie wiem czy da sie wyeliminowac do konca.
Moj chlopak przed "wyrazna" choroba mial raczej bierna osobowosc (zakladam ze twoj podobnie)
Potrafil godziny spedzac na "nic nierobieniu". Po epizodzie psychotycznym i pobycie w szpitalu nie nastapila zadna znaczaca poprawa. Myslalem ze juz zostanie taka "roslinka". Powoli go z zona aktywowalismy. Tlumaczylismy mu ze wysilek fizyczny podniesie mu dopamine w naturalny sposob w mysl zasady "w zdrowym ciele zdrowy duch". Ponadto wytlumaczylismy ze kazdy z domownikow ma jakies obowiazki. Przeciez rece ma zdrowe. Proste czynnosci, takie ktore my robimy jakby przy okazji: wyniesc smieci, nastawic zmywarke, umyc naczynia, poodkurzac...
Nie wiele , malutko, na miare jego mozliwosci, nic na sile , tylko zachecajac i chwalac ze dal rade.
Przeciez to dla niego bylo naprawde bardzo trudne. Bylo widac jego wysilek.

A co w takim razie z tym nieustepowaniem miejsca w przejsciu?
Ja to widze tak.
Choroba powoduje "odmienny stan swiadomosci" - stany psychotyczne.

Np.
Alkohol. - Jako mezczyzni wiemy ze "potrafi poprawic urode pan ktore siedza z nami przy stole"
ale tez "czasami robi z nas mocarzy i supermanow".
Jak wyglada ulica podczas powrotu do domu po paru glebszych. Czy nie jest tak ze istotny jest cel dotarcia do domu, pubu ,kumpla...(niepotrzebne skreslic). Nie maja znaczenia szczegoly.
Czasami mozna uslyszec " A co to, sasiad nie poznaje?" gdy prawie weszlismy na spacerujaca rodzine z przeciwka.

Narkotyki.
Np. Marihuana - Potrafi wywolac bardzo silne stany lekowe. Zaweza pole widzenia i wyolbrzymia pewne sprawy i watki do absurdalnych rozmiarow.

Przeciez ten alkohol i narkotyki dzialaja tylko dlatego ze wywoluja pewne reakcje w naszych mozgach.

Jak to sie ma do "nieustepowania miejsca"?

Chory chlopak idac po miescie porusza sie jakby w wizualnym tunelu.
Albo jest nadmiernie skupiony na celu trasy lub na tym ze spaceruje z kims, albo realne otoczenie traci na znaczeniu w porownaniu z tym co dzieje sie w jego glowie.
To czy syn ma epizod psychotyczny czy jest to dzialanie leku nie ma w tym przypadku zadnego znaczenia. Moim zdaniem dzialanie leku to tez stan psychotyczny ( kto nie wierzy niech poczyta o skutkach ubocznych), plusem jest to ze jest bardziej kontrolowany (zawsze mozna zmienic lek w przeciwienstwie do choroby ktorej nie mozna zamienic).

Tak czy inaczej nasi synowie sa pograzeni w odmiennym stanie swiadomosci a sytuacje na ulicy dzieja sie dla nich zbyt szybko.

Jak sobie z tym radzic:

Trzeba zrozumiec ze takie zachowanie wynika z ciezkiej choroby. Czlowiek poslugujacy sie wozkiem inwalidzkim czy kulami tez niezmiernie rzadko ustepuje miejsca w przejsciu.

Po rozmowie z synem okazalo sie ze on tego typu problemu wogole nie zauwaza.(Bylo mnostwo tp. spraw)
Musial sie uczyc roznych malych spraw od poczatku jakby wczesniej nie mial z nimi do czynienia. Jesli nauczanie bylo zachecajace to i on sie chetnie uczyl tych wszystkich podstawowych rzeczy. ( Ale siorbie i mlaska przy jedzeniu do dzisiaj :-) )

- pisales rowniez ze syn nie zachowywal sie dziwnie przy kuzynie lub koledze.

Rozumiem z tego ze kuzyn nie wie o chorobie syna. Rozumiem rowniez ze wolalbys zeby syn umial ukrywac swoja chorobe. Czy tak?

Mysmy z zona postapili inaczej. Syn przez dlugi czas nieakceptowal mysli ze to choroba. Zreszta jak chyba wiekszosc osob po raz pierwszy dotknietych schizofrenia.
Wiec swiadomosc ze to choroba mialo w naszym domu szczegolne znaczenie. Nie ukrywalismy tego przed naszymi i syna znajomymi a tym bardziej przed rodzina.
Liczylismy na "selekcje naturalna". Nikt nie odszedl. Powiem wiecej, zyskalismy nowych przyjaciol.
Jak syn zaczal sobie uswiadamiac ze, to co dzieje sie w jego glowie to skutki choroby, odetchnelismy z ulga. Ze wzgledu na wczesniejsze paranoje i urojenia ktore mial nasz chlopak postanowilismy "grac w otwarte karty". O wielu sprawach w domu rozmawiamy wspolnie we czworke. Mamy jeszcze 13-latka.
Ostatnio syn zagial swoich kolegow ze studiow. A bylo to tak:
Stali w grupie na korytarzu i a rozmowa zeszla na taki temat.
Jakby to bylo byc dlugo w wiezieniu...
albo w szpitalu...
albo w szpitalu psychiatrycznym...
Ja wiem, bylem pol roku - odpowiedzial syn
Jak to , powaznie? - zapytali
Tak, powaznie.
Ja bym chcial taki pobyt - odezwal sie ktos
Wierz mi, NIECHCIALBYS - skwitowal moj syn
Temat sie wyczerpal :wink:
Ogolnie to raczej jest wesolo i wszyscy mamy z tego czasami niezly ubaw.
Potrafimy umiejetnie zartowac z choroby.

- Napisales rowniez ze syn dziwnie reaguje na wypowiedziane glosno jego imie.
Moga byc tego dwa powody:
Jeden to ze jest nagle wyrwany ze swojego swiata wewnetrznego, lub drugi ze po prostu sie boi jak ktos do niego lub na niego krzyczy.

Bylismy z zona bardzo mlodzi gdy urodzil nam sie syn. Nie bylem dobrym ojcem w tym czasie. Nie poswiecalem synowi nalezytej uwagi i czasu. Potrafilem nakazywac, wymagac, zabraniac i krzyczec...itp.
Mam zal do siebie ze bylem brutalny i zly dla wlasnego dziecka. Chcialem byc z niego dumny a ciagle bylem rozczarowany.
Przeszedlem trzy etapy zmiany:
Pierwsza - gdy urodzil mi sie drugi syn,
Druga - gdy zobaczylem i dotarlo do mnie jakie fajne relacje ze swoimi dziecmi ma moj przyjaciel
Trzecia - gdy dopadla nas schizofrenia.
Dlaczego o tym pisze? Bo zrozumialem w pewnym momencie ze to jest czescia drogi do wyzdrowienia mojego syna i bylem mu to winien. Proste.
Zaczelo powoli skutkowac. Pozniej bylo lepiej. Potem jeszcze lepiej...
W zeszly czwartek wieczorem siedzielismy z synem w pubie. Lokal pelen studentow akademii muzycznej do ktorej moj syn uczeszcza od 5 miesiecy. Na scenie absolwenci uczelni. W pewnym momencie ze sceny pada imie mojego syna. Koniecznie chca zeby zagral. Syn wstaje, troche sie przekomarza z prowadzacym a w tym momencie sala zacheca go do gry brawami.
Ale bylem DUMNY.
Moj syn jest jednym z lepszych studentow. Przynosi wspaniale wyniki z egzaminow.
W ciagu kilku lat tak sie zmianil ze przekroczyl moje najsmielsze oczekiwania.

Powiem tyle:
Chcesz pomoc czlowiekowi wyleczyc jego glowe ze schizofrenii, najpierw pomoz mu wyleczyc zlamane serce!

Piszesz ze syn w internacie.

Uff. ciezka sprawa wedlug mnie. Nie dalo sie inaczej?
kto go tam wspiera?
kto dba o regularny sen?
o regularne przyjmowanie lekow?
o bezpieczenstwo, zeby sobie czegos nie zrobil w psychozie?
Czy ma z kim szczeze pogadac?
Czy to jest wlasciwa osoba?
Czy nie wpadnie w nalogi?
W zle towarzystwo?
Czy nie zatra sie wiezy rodzinne, np. z rodzenstwem?
Czy twoj syn ma jakies pasje i moze je w tych warunkach rozwijac?

To wszystko moim zdaniem sa bardzo wazne sprawy na etapie leczenia.

Pytasz Pepe o opinie na temat klozapolu.
Moj syn ma te same skutki uboczne co twoj. Czy martwi mnie ze syn bierze ten lek? Tak, tez mnie martwi. Syn twierdzi ze nie przeszkadza mu branie lekow ale ja mam swiadomosc ze to moze byc "slepa uliczka". Dlatego zalezalo mi bardzo zeby przywrocic synowi rownowage psychiczna najszybciej jak sie da. Nie chcialem aby stan chorobowy psychotyczny sie w nim "utrwalil" i zespolil jakby z jego osobowoscia. Nie pozwolilem sobie na biernosc tylko dzialalem. Skutkiem tego zaniedbalem nawet swoja prace. No coz, sytuacja wyjatkowa.

To samo dotyczy przyjmowania lekow. To uzaleznienie.To tez stan , moim zdaniem "stan psychotyczny" Moze byc bardzo silne w przyszlosci. Dlatego postanowilismy wspolnie ze powolutku malymi dawkami chcemy sie tego pozbyc na ile to bedzie mozliwe. Bedac blisko i moc szybko reagowac w razie czego.

Co do slabej nauki syna to dobrze ze sie tym nie przejmujesz. Moj np. ma wielkie problemy z czytaniem, nie potrafi sie dostatecznie skupic ( mam wrazenie ze to skutek uboczny lekow) ale nie przeszkadza mu to byc najlepszym w tym co robi, czyli grac na instrumencie. Tajemnica tkwi w tym ze to jego pasja i dzieki temu ze nadal jest troche "odludkiem" ma mnostwo czasu zeby cwiczyc i doskonalic warsztat.
Dzieki temu ma sporo znajomych na uczelni bo wielu chce z nim grac.
Zamienil swoje slabosci w swoja sile.

Mam nadzieje ze troche pomoglem tym przydlugim postem i zycze duzo zdrowia twojemu synowi a tobie bezgranicznej cierpliwosci.
Mój pierwszy(nieco za długi)post opisujący historię mojego syna napisałem w dziale - KTO POMOŻE - w wątku ŚWIERZAK POZDRAWIA. Umiesciłem w nim moment ujawnienia się choroby. Nie zauważyliśmy wcześniej jej obecności w naszym życiu. Zdarza się.
ODPOWIEDZ

Wróć do „moje dziecko jest chore”