ej czy ty jestes jak male dziecko w piaskownicy? to sa moje, grabki, nie to twoje grabki, nie chyba jednak moje grabki pokaz a powiem czy moje, ee nie wiem w sumie czemu sa takie brudne, czekaj czekaj, jak mi je oddasz to na bank zaboli cie dupkaPiotrek007 pisze: ↑czw sty 16, 2025 1:28 pm Cangurro przeczytaj jeszcze raz mój pierwszy post w tym wątku po którym zacząłeś na mnie pluć jadem i wskaż mi w którym momencie zaatakowałem Ciebie lub kogokolwiek innego.To co piszesz o sposobach leczenia w dalszej części to są bzdury i powie ci to każdy psycholog i każdy psychoterapeuta.Uważasz że lęku społecznego nie powinno się leczyć przedewszystkim wystawianiem się na niego? serio? .Czyli jak ktoś boi się wychodzić z domu to nie powinien z niego wychodzić i czekać aż leki mu pomogą? Myślisz że szczycę się tym że pracuje? W moim otoczeniu nie znam nikogo kto nie pracuje lub nie ma prawa jazdy (o to też miałeś ból dupy w innym wątku).Piszesz same bzdury.
nigdy na nikogo nie pluje, a tym bardziej jadem. kocham ludzi i szanuje ale jak ktos jest zaklamanym hipokryta to nie omine powiedzenia mu tego w twarz. masz ochote to mozemy sie spotkac i podyskutowac. moge tez ci podac swoj nr telefonu. nie widze problemu
dla ciebie to sa bzdury, dla mnie cos, co jest dla mnie bardzo istotne i w co wierze
nie wiem, wszedzie doszukujesz sie atakow i opluwania, a ponoc jestes taki odporny i dajesz sobie rade w kazdej pracy i jeszcze na dodatek bronisz slabszych. wnioskujac jednak z twojej postawy tutaj na forum, to wszystko to jest jedna wielka bzdura, bo zachowujesz sie jak male pokrzywdzone dzidzi, ze ktos sobie pozwolil mniec inne zdanie niez ty. od razu zaczynasz atakowac i obrazac mocno przy tym bulwersujac sie
wychawlasz siebie pod niebiosa jak swieta krowa. pracowalem przez cale zycie, od 14 roku zycia i nigdy sie tym nigdzie nie chwalilem i nie robilem z siebie meczennika i bohatera jak ty i katastrofa. nigdy tez nikogo nie opluwalem za to ze nie jest zdolny do pracy. mam w sobie zrozumienie dla drugiego czlowieka i nie jestem zakutym lbem. wiem doskonale, ze jak sie bierze psychotropy to nie powinno sie kierowac pojazdami choc sporo osob to robi, tak samo jak sporo osob siupie albo pije i tez wsiadaja za kierownice nie czujac sie przy tym ani troche przestepcami
co do reszty, dokladnie tak jest. jak ktos boi sie wychodzic z domu, to nic nie da ze bedzie na przekor sobie z tego domu wylazil, wszedzie wokolo robil siare i narazal siebie na stres i jeszcze wiekszy lęk, bo to prosta droga do szpitala, kazdy lekarz ci to powie. ten sam lekarz natomiast dobierze dobre nowoczesne srodki, po ktorych lęk zniknie albo sie zmniejszy przynajmniej na tyle by moc juz z tego domu wyjsc
identycznie z toba. w srodku jestes nadal malym nadasanym bobo, ktory nigdy nie pokonal swoich lękow. nadal boisz sie siebie oraz innych, widzisz wszedzie ataki i atakujacych. masz rente i dobre nowoczesne leki, dzieki temu jestes odpowiednio zaktywizowany i dajesz sobie jako tako rade w pracy. i spoko, cieszy mnie to bo to jest fajne, ze bedac chorym mozesz zyc powiedzmy w miare normalnie i nie neguje tego bynajmniej. tylko miej tez zrozumienie dla drugiego czlowieka, teraz jeszcze jestes mlody ale pomysl co bedzie jak leki zaczna tobie bardzo mocno szkodzic? pojawia sie na tyle powazne skutki uboczne, ze nie bedziesz mogl wcale np chodzic, pojawi sie spastycznosc miesni albo zacznie tobie wysiadac watroba czy nerki albo pajawi sie parkinsonizm czy jeszcze co innego rownie groznego. co wtedy zrobisz? nadal bedziesz leki zazywac garsciami i chodzic do pracy az tam zdechniesz? bo przeciez nikt ciebie do tego nie zmusza tak naprawde skoro masz na papierze calkowita niezdolnosc do pracy i do tego pobierasz rente. czy raczej bedziesz rozmawiac z lekarzem o zmianie lekow na inne albo zmniejszeniu dawki? i uwazasz, ze wtedy twoje lęki nie powroca nagle i bedziesz mogl nadal pracowac jak gdyby nigdy nic? otoz nie. bedziesz musial dojsc do siebie. poukladac sobie zycie na nowo w swietle nowych lekow, niektorzy w tym celu nawet udaja sie do szpitala na dlugie miesiace. a to dlatego, ze pod nimi nadal jest ten sam caly sparailzowany ze strachu pioter i jego silny lęk ktorego nigdy nie pokonal jak chocby zrobil to John Nash ktory nauczyl sie zyc z choroba i zaakceptowal w pelni swoje objawy na ktore nauczyl sie nie zwracac uwagi. to dla mnie jest ideal i jedyna opcja pokonania tej choroby oraz siebie. nikogo nie namawaim do takiego postepowania, bo on sobie poradzil, a kto inny moze z nagla pikowac z okna. ale i on takze zamykal sie w domu, mial wizje i glosy ale wszystko to przezwyciezyl wlasna sila woli i powrocil na uczelnie gdzie byl cenionym profesorem pomimo tego, ze jego objawy juz nigdy nie zniknely i do konca swoich dni czul silny lęk, ktoremu jednak nie pozwalal na ograniczanie siebie czy paralizowanie
osobiscie znam tylko jedna taka osobe ktorej to sie udalo, dokonala cudu i doskonale sobie radzi. pracuje i odnosi niezwykle sukcesy, dajac temu swiadectwo. jedna osoba z calego naszego ogromnego srodowiska! w dodatku jest to dziewczyna. i przed nia chyle czola. ona rzeczywiscie pokonala swoje slabosci i swoja chorobe