dlaczego większość chorych jest sama?
Moderator: moderatorzy
Te słowa są wyjęte z kontekstu, mam nadzieję, że będę uważniej czytana. Poza tym każdy ma prawo właśnie do subjektywnego odbioru. Nie mam zamiaru na nikogo się obrażać - jestem upartym koziorożcem i trudno mnie zniechęcićZbyszek pisze:Demeter, jak znosisz takie słowa, czy się obrazisz ?
Nie jest mi łatwo poruszać się na tym forum, często nie mam odwagi zająć stanowiska zgodnego z moimi odczuciami właśnie z powodu braku obiektywizmu. Etykieta "zdrowa" nie ułatwia mi zrozumienia w pełni wszystkiego co tu czytam. Z przerażeniem obserwuję jakąś niezrozumiałą dla mnie "rywalizację" na próby samobójcze, wyższe "odloty" bardziej niesamowite urojenia!!
Jestem jednak bardzo za integracją (modne słowo). To nie ja jestem powodem i podmiotem tego forum, ale z chęcia przeczytałabym posty "ukierunkowane" na zdrowych.
Jeden taki czytałam - młody mąż i ojciec szukał pocieszenia i rady jak się odnależć w nowej sytuacji. Maleńkie dziecko i żona w szpitalu. Został "zbesztany", że się nad sobą użala, że powinien myśleś o żonie - być przy niej. Z takim egoizmem i egocentryzmem nie miałam jeszcze do czynienia!
Tak - wiem to też symptom choroby, ale czy nie wyolbrzymiony? Czy czasami nie za bardzo wykorzystywany?.
Potraficie rozumieć tylko siebie nawzajem?? A autyzm? - tu go nie zauważyłam.
To nie ja tworzę własne środowisko - to tutaj spotykam się z czymś takim jak "społeczność schizofreników"
"Królewskie dzieci" - nie jesteście sami - dosłownie i w przenośni.
Demeter
Ona i on, oboje z orzeczeniem: "schizofrenia"- nie umieli sie "dogadać"; była podobno wielka miłość, przynajmniej się wzajemnie o tym zapewniali; oboje pracowali, miewali deprechy i z nich wychodzili, łózko też było tylko czasowo... Tak naprawdę nie mogli sie do końca porozumieć i zrozumieć, byli razem ale oddzielnie, szli do wspólnego łóżka ale po orgaźmie nie mieli sobie nic do powiedzenia... Wszystko rozpłynęło się w morzu nieporozumień i wzajemnych oskarżen(?)...
To nie zawsze jest tak, że schizo zrozumie drugiego schizo...Czasami, mimo pociagu fizycznego, jest to niemożliwe na dłuższą metę...i dobra wola niczego tu nie zmieni...samotność we dwoje jest możliwa w każdym związku...a jesli dochodzą do tego bezpodstawne oskarzenia, urojenia, wydumane epizody...nie da sie razem żyć...
To nie zawsze jest tak, że schizo zrozumie drugiego schizo...Czasami, mimo pociagu fizycznego, jest to niemożliwe na dłuższą metę...i dobra wola niczego tu nie zmieni...samotność we dwoje jest możliwa w każdym związku...a jesli dochodzą do tego bezpodstawne oskarzenia, urojenia, wydumane epizody...nie da sie razem żyć...
- zbyszek
- admin
- Posty: 8033
- Rejestracja: ndz lut 02, 2003 1:24 am
- Status: webmaster
- płeć: mężczyzna
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
dobrze !demeter pisze:Nie mam zamiaru na nikogo się obrażać
czyjego ? przecież Ty odpowiadasz tylko za to co sama piszesze. Nikt Cię tu nie stłamsi, więc nie obawiaj się, bo twoje posty są mile widziane.często nie mam odwagi zająć stanowiska zgodnego z moimi odczuciami właśnie z powodu braku obiektywizmu.
Zarzut polegał na tym, że to Ty tworzysz jakieś etkiety. Nikt tu tego terminu nie używał, wręcz dzielono już na "zdiagnozwanych" i "niezdiagnozowanych"Etykieta "zdrowa" ...
to tragedia, jeśli przecietny człowiek mówi po konflikcie z małżonkiem "ja się zabiję" to wiadomo ile w tym kpiny. Chory będzie mówił tak samo, lecz patrzał w trochę bardziej zdezorientowany sposób. A potem w niektórych przypadkach dowiesz się, że nie przeżył. Ciężko pojąć tak olbrzymią depresję, bo ona nie jest naturalnym uczuciem.Z przerażeniem obserwuję jakąś niezrozumiałą dla mnie "rywalizację" na próby samobójcze
właśnie tu tworzysz etykiety i dzielisz na "nas" i "was". Przecież w rzeczywistości jeden człowiek ma większą wyrozumiałość, drugi mniejszą, to nie ma związku u chorobą.Potraficie rozumieć tylko siebie nawzajem??
Właśnie to jest to, co chciałabym przekazać i usłyszeć na tym forum.Zbyszek pisze:Przecież w rzeczywistości jeden człowiek ma większą wyrozumiałość, drugi mniejszą, to nie ma związku u chorobą.
To czy ktokolwiek ma jakieś problemy z psychiką dla otoczenia objawia się w przypadku zmiany zachowania. Nikt nikomu nie "siedzi" w głowie, nie widzi urojeń, fobii.... W każdej chorobie ludzie zachowują się różnie.
Schozofrenia nie jest jedyną chorobą atakującą młodych ludzi. Bywam w Instytucie Onkologii na warszawskim Ursynowie - spotykam dzieci, młode kobiety. Chłopaków po chemii, dziewczyny w chustkach na głowach po utracie włosów.
Wyobrażacie sobie jak wygląda kobieta po obustronnej masterktomii?, podobno zdarzają się przypadki "odrzucania" ich przez mężów po latach wspólnego życia. Tak samo postępują niektóre kobiety, kiedy mężczyzna wskutek choroby przestaje "być sobą".
Nie mogę tego pojąć i przeraża mnie to, ale
i kit mu w ucho!!!!izka pisze:Od mojego byłego faceta usłyszałam, że niestety nie był wystarczająco silny żeby walczyć z moją chorobą
widocznie nie zasługuje na Ciebie.
Zmiany fizyczne i psychiczne są niejako wpisane w nasze życie.
Ośmieliłam się porównać te dwie choroby, bo "nie wybierają". Mogą się przytrafić każdemu, a w obydwu przypadkach ważna jest "akceptacja " najbliższych i ich psychiczne wsparcie.
Podpisuję się pod ty obiema rękami (ręcami?, rękoma?... )Rhea pisze:Heniek, 10 lat małżeństwa to wystarczająco dużo, by mieć na czym oprzeć taki dramat jak schizofrenia
Demeter
Dla wszystkich co nie wiedzą;
"Miłość to nie pluszowy miś ani kwiaty
To też nie diabeł rogaty
Ani miłość kiedy jedno płacze
A drugie po nim skacze
Bo miłość to żaden film w żadnym kinie
Ani róże ani całusy małe duże
Ale miłość kiedy jedno spada w dół
Drugie ciągnie je ku górze"
W każdej sytuacji, w każdym wieku - pozdrowionka!
"Miłość to nie pluszowy miś ani kwiaty
To też nie diabeł rogaty
Ani miłość kiedy jedno płacze
A drugie po nim skacze
Bo miłość to żaden film w żadnym kinie
Ani róże ani całusy małe duże
Ale miłość kiedy jedno spada w dół
Drugie ciągnie je ku górze"
W każdej sytuacji, w każdym wieku - pozdrowionka!
Demeter
Temat brzmi "Dlaczego wiekszosc chorych jest sama"
Odpowiedzi oczywiscie nie znam,ale powiem Wam o swoich doswiadczeniach;kiedy sie okazalo,ze moj Maz jest chory psychicznie,wszyscy znajomi i cala rodina,oprocz jednej mojej Siostry i jednej mojej Przyjaciolki,radzili mi,abym Go zostawila,bo zycia z nim nie bede juz miala.Rzeczywiscie,wszystko odtad dzwigam na swych plecach,bo gdy jest w depresjii,to wiadomo,nie obchodzi Go nic,a gdy wraca mania,obchodzi Go wszystko,az za bardzo i trzeba kontrolowac wszystko co robi i na nic wiecej nie mam wtedy ani czasu ani sil.A gdybyscie widzieli jak wtedy wygladam...jakbym to ja byla ciezko chora,a nie on.I momo,ze choroba Meza dopadla nas w 16-ym roku malzenstwa,i ze jestem silna osobowoscia(Mars w astendencie)czasem mam naprawde dosc i nie dziwi mnie,ze ktos poddaje sie i odchodzi.Nie wszyscy sa silni.
Odpowiedzi oczywiscie nie znam,ale powiem Wam o swoich doswiadczeniach;kiedy sie okazalo,ze moj Maz jest chory psychicznie,wszyscy znajomi i cala rodina,oprocz jednej mojej Siostry i jednej mojej Przyjaciolki,radzili mi,abym Go zostawila,bo zycia z nim nie bede juz miala.Rzeczywiscie,wszystko odtad dzwigam na swych plecach,bo gdy jest w depresjii,to wiadomo,nie obchodzi Go nic,a gdy wraca mania,obchodzi Go wszystko,az za bardzo i trzeba kontrolowac wszystko co robi i na nic wiecej nie mam wtedy ani czasu ani sil.A gdybyscie widzieli jak wtedy wygladam...jakbym to ja byla ciezko chora,a nie on.I momo,ze choroba Meza dopadla nas w 16-ym roku malzenstwa,i ze jestem silna osobowoscia(Mars w astendencie)czasem mam naprawde dosc i nie dziwi mnie,ze ktos poddaje sie i odchodzi.Nie wszyscy sa silni.
Jesli kazdy z nas zbuduje brzeg z milosci swej...
Oj... prawda, Iko, oj prawda czasami czlowiek traci wiare...
Uczucie to uczucie, nie obowiazek, ani wyzszy stan swiadomosci, stan gotowosci do kazdorazowego przyjscia z pomoca. Naturalnie czlowiek te odpowiedzialnosc w sobie ma i ma w sobie stan gotowosci (co do swiadomosci... z ta roznie bywa). I chce i stara sie, ale kiedy oznak tej milosci i akceptacji z drugiej strony brak przez bardzo dlugi czas, a jest otepienie lub co gorsza i co czasem nie do wytrzymania, podejrzliwosc, zlosliwosc i odrzucenie, to czasem tlumaczenie, ze to choroba, ze ten czlowiek tak naprawde taki nie jest, ze jest kochany, no... cholera, nie pomaga.
Uczucie to uczucie, nie obowiazek, ani wyzszy stan swiadomosci, stan gotowosci do kazdorazowego przyjscia z pomoca. Naturalnie czlowiek te odpowiedzialnosc w sobie ma i ma w sobie stan gotowosci (co do swiadomosci... z ta roznie bywa). I chce i stara sie, ale kiedy oznak tej milosci i akceptacji z drugiej strony brak przez bardzo dlugi czas, a jest otepienie lub co gorsza i co czasem nie do wytrzymania, podejrzliwosc, zlosliwosc i odrzucenie, to czasem tlumaczenie, ze to choroba, ze ten czlowiek tak naprawde taki nie jest, ze jest kochany, no... cholera, nie pomaga.
czesc, postanowialam sie jednak odezwac.
większość jest sama, bo - nie oszukujmy się - to co nas spotkalo czy spotyka (???) to kompletny kosmos dla ludzi, ktorzy tego nie przeżyli.
Boja sie, nie chcą wiedzieć, martwią się. tratatatata
ja wierzylam i sie przejechalam na calej linii.
Trzeba byc dwa razy mocniejszym i wykiwac tych co nie kumaja a jeszcze szkodzą. to moje zdanie poparte tzw. zyciem.
nikt kasy na porzadne badania naulowe nie przeznacza wiec bedzie jescze tak dlugo dlugo. i jeszcze dluzej.
x.
większość jest sama, bo - nie oszukujmy się - to co nas spotkalo czy spotyka (???) to kompletny kosmos dla ludzi, ktorzy tego nie przeżyli.
Boja sie, nie chcą wiedzieć, martwią się. tratatatata
ja wierzylam i sie przejechalam na calej linii.
Trzeba byc dwa razy mocniejszym i wykiwac tych co nie kumaja a jeszcze szkodzą. to moje zdanie poparte tzw. zyciem.
nikt kasy na porzadne badania naulowe nie przeznacza wiec bedzie jescze tak dlugo dlugo. i jeszcze dluzej.
x.
xena wojownicza księżniczka w zadumie
Łukasz pisze:To forum, którego od kilku godzin jestem członkiem, wydaje mi się być przykładem tego, że często nasze poczucie osamotnienie jest bardzo subiektywne. Czy nie ma tu wielu osób z którymi możecie porozmawiać? Podzielić się swoimi problemami, uczuciami?:)
piszac tu nadal pozostajemy poza szerszym obiegiem. chiwlowa ulga i wygadanie sie przed kompem to tylko działania zastępcze. I to wcale nie subiektywne odczucia. takie ujecie sprawy zrzuca winę na barki tzw. chorych. Ciemnogrod wynika z tego ze nawet lekrze niewiele wiedza o schizofrenii. Jak moga pomoc, albo tabletki albo blablabla. leczenie skutków no bo przyczyny nikt nie zna. Moze sa zupelnie banalne. Tak jak to ze piorun to nie zemsta bogów tylko zjawisko fizyczne.
xena wojownicza księżniczka w zadumie
no coz, ja napwewno bede sama. oproczy schizofreni mam padaczke, fakt faktem ze od 6 lat z nia cisza ale jednak no coz mimo ze schiza uspiona, nigdy nie czulam sie lepiej to i co moze zdobede sie na jakas przelotna znajomsoc ale to wszystko :>. dziecka nikomu nie urodze, bo padaczka moze wrocic, o schize juz nie wspomne, takze zycie jest piekne naprawde, zastanwiam sie co ja komu takiego zrobilam ? ze mnie to wszystko spotkalo
Jestesmy sami, bo mamy schizofrenie nawet jesli jest ok to i tak ludzie nierouzmieja nas, boja sie sama nazwa schizofrenia odstrasza...
a poza tym wkurza mnie i to tez jest powod dlaczego schizofrenicy sa sami, ze wszyscy wszystko tlumacza schizofrenia, smutny bo *słowo niedozwolone*. zly bo *słowo niedozwolone* itp itddd po prostu jestesmy zaszufladkowani i co nie robimy to i tak jestemy schizo (
napewno jestesmy wrazliwymi ludzi, zwiazku z tym przezywamy intesywniej wszystko, no ale ja na przyklad nie mowie zw z tym o wielu rzeczach ktore mnie trapia, zachowuje to dla siebie, przemilczam.
na codzien sie usmiecham, ludzie maja mnie nawet za smieszke ale co z tego raczej bede sama, choc samotnosc doskwiera.....
zgdzadam sie z xena tak w ogole
Jestesmy sami, bo mamy schizofrenie nawet jesli jest ok to i tak ludzie nierouzmieja nas, boja sie sama nazwa schizofrenia odstrasza...
a poza tym wkurza mnie i to tez jest powod dlaczego schizofrenicy sa sami, ze wszyscy wszystko tlumacza schizofrenia, smutny bo *słowo niedozwolone*. zly bo *słowo niedozwolone* itp itddd po prostu jestesmy zaszufladkowani i co nie robimy to i tak jestemy schizo (
napewno jestesmy wrazliwymi ludzi, zwiazku z tym przezywamy intesywniej wszystko, no ale ja na przyklad nie mowie zw z tym o wielu rzeczach ktore mnie trapia, zachowuje to dla siebie, przemilczam.
na codzien sie usmiecham, ludzie maja mnie nawet za smieszke ale co z tego raczej bede sama, choc samotnosc doskwiera.....
zgdzadam sie z xena tak w ogole
-
- zaufany użytkownik
- Posty: 1707
- Rejestracja: śr wrz 20, 2006 12:15 pm
- Lokalizacja: United States of Love
- Kontakt:
Zgadzam się z Guestem, ta choroba nie jest przeszkodą w posiadaniu partnera. Nie wszystkich ona odstrasza, trzeba po prostu nie łamać się tym że ktoś się boi, on po prostu nie wie i nie rozumie, po co ci ktoś taki jako partner? Cierpliwości, na pewno znajdziesz wartościową osobę która będzie chciała z tobą być.
Zbyszku
pomiedzy tvnem i internetem jest jeszcze pare mozliwosci. i co do nich mam watpliwosci czy sa mozliwe. bardzo szanuje to forum ale nie zastapi zywego czlowieka. nie wiem skad Twoja reakcjam. sadze ze jest bardzo trudno w tzw realu funkcjonowac. ale okej, nie ma problemu...
pomiedzy tvnem i internetem jest jeszcze pare mozliwosci. i co do nich mam watpliwosci czy sa mozliwe. bardzo szanuje to forum ale nie zastapi zywego czlowieka. nie wiem skad Twoja reakcjam. sadze ze jest bardzo trudno w tzw realu funkcjonowac. ale okej, nie ma problemu...
xena wojownicza księżniczka w zadumie