forum dla osób dotkniętych schizofrenią, ich rodzin oraz zainteresowanych ''Dla człowieka nie tylko świat otaczający jest zagadką, jest on nią sam dla siebie. I z obu tajemnic bardziej dręczącą wydaje się ta druga.'' Antoni Kępiński
mamuska pisze:nikt nic nie neguje. Pogadac zawsze mozna, a i tyle kazdy decyduje o wlasnym zdrowiu i w jaka strone pojdzie. Dla zainteresowanych polecem ksiazke ktora teraz ja czytam. http://www.racjonalista.pl/ks.php/k,1863
O i jest jakaś odpowiedź na temat. Dzięki A daj może jakiegoś sposoba dla zdrowia z tej książki, hmm
mamuska pisze:
Moze ten watek tez przenies do antypsychiatrii.
Z tego co zauważyłem, antypsychiatria nie uznaje schizofrenii za chorobę i nie dysponuje żadnymi sposobami jej leczenia. To raczej "partyzancka" walka o wolność i godność chorych. My, w tym temacie skupiamy sie na terapiach uzupełniających leczenie oficjalne. Oprócz tego co zapewniają nam psychiatrzy i psycholodzy, chcemy więcej, chcemy w pełni zdrowego i szczęśliwego życia. . Terapie uzupełniające leczenie lekami psychotropowymi i psychoterapią są WAŻNE. Prosze o więcej linków
W pracach Antoniego Kępińskiego zagadnienie duchowości nie jest zbyt wyeksponowane. Rozwój duchowy jest tożsamy z moralnym doskonaleniem się człowieka (Murawski, 1987). Kępiński był psychiatrą, dlatego w jego książkach problematyka rozwoju duchowego ściśle wiąże się z zagadnieniem psychoterapii. Terapia staje się punktem zwrotnym w osiąganiu wyższego poziomu życia duchowego, ponieważ zwiększa samopoznanie – szczególnie poznanie moralnej części psychiki pacjenta.
Decydującą rolę w rozwoju duchowym człowieka pełni sumienie. Podporządkowując swoją aktywność sumieniu, człowiek doskonali się moralnie (duchowo), a w konsekwencji zmianie ulega cała jego postawa życiowa. Natomiast gdy nie słucha głosu sumienia, wchodzi na drogę regresu duchowego i demoralizacji – główną rolę w jego życiu zaczynają grać wartości niższego rzędu. Ograniczanie aktywności sumienia w życiu prowadzi do negatywnych konsekwencji (np. narastanie lęku, agresja, nienawiść do innych ludzi).
Kępiński opisuje człowieka przy pomocy metabolizmu energetyczno-informacyjnego. W koncepcji tej system wartości każdego człowieka składa się z trzech warstw: biologicznej, emocjonalnej i społeczno-kulturowej. Najważniejsze jest poznanie samego siebie w celu przewartościowania moralnej części autoportretu, składającej się z ideałów społecznych i kulturowych (tzw. idealnej hierarchii wartości). Choroba psychiczna jest wynikiem kryzysu indywidualnego systemu wartości (np. dominacja warstwy społeczno-kulturowej w osobowości anankastycznej powoduje przymus czynienia tego co się powinno i ciągłego rozmyślania co na temat mojego zachowania powiedzą inni ludzi).
Samopoznanie odbywa się poprzez „olśnienie” (intuicję). Intuicja jest szczególnym, „bardziej lub mniej psychotycznym przeżyciem” (Murawski, 1987). Po doznaniu intuicyjnego wglądu we własne wnętrze następuje rozpad dotychczasowej hierarchii wartości człowieka lub rozpad jej części. Doświadczenie to prowadzi do dezorganizacji psychiki i tylko podjęcie walki o ponowną integrację i zaakceptowanie nowej treści poznania może uchronić człowieka przed chorobą psychiczną. Gdy człowiekowi uda się ponownie zintegrować psychikę, wchodzi na wyższy poziom rozwoju duchowego.
W kontekście tak rozumianej roli olśnienia nie dziwi fakt, że Kępiński uważa ludzi chorych na schizofrenię za szczególnie wrażliwych moralnie. Według niego ponowna integracja i zaakceptowanie poznanych dzięki olśnieniu obiektywnych wartości odbywa się w tzw. fazie adaptacji schizofrenii. Tak więc schizofrenia staje się patologią w życiu człowieka tylko wtedy, gdy nie będzie on wstanie uporządkować własnego świata przeżyć, natomiast jeżeli mu się to uda, rozwinie się duchowo, zrozumie jak pogodzić prawdy sumienia z codziennym życiem.
Kępiński rozwój i regres duchowy traktuje jako dwa przeciwstawne bieguny jednego kontinuum oraz uważa, że choroba psychiczna jest wynikiem zakłócenia porządku moralnego (Jakubik, Masłowski, 1981). Regres duchowy wynika zarówno z niemożności zaakceptowania i zintegrowania treści objawionych w olśnieniu, jak również jest skutkiem lęku oraz potrzeby dominacji nad innymi ('libido dominandi') (Murawski, 1987).
A przeglądaliście fora i strony zagraniczne o schizofrenii ? Z anglojęzycznych jakie przeglądałem to można wysnuć jeden wniosek: B3 (inaczej:PP lub Niacyna) pomaga bardzo w schizofrenii. Opisze wam odrazu moje doświadczenia z tym tematem: w aptekach witamina B3 to jakiś wielce poważny temat, wielką łaske zrobią że sprzedadzą, a i tak jest za duża dawka żeby to brać - dawka znacznie ponad norme. Więc kupiłem sobie chrupki kukurydziane w spożywczym wzbogacane B3, wszamałem - zjadłem, i lepiej, lepiej, ale bez rewelacji, niestety nieznacznie tylko poprawia samopoczucie ...... A jakie Tobie ciekawe informacje udało sie znaleść na stronach obcojęzycznych odnośnie leczenia/uzdrawiania schizofrenii ? Napisz prosze.
Pozdro
mamuska pisze: Ostatnio wrocilam do rozwoju duchowego zapisalam sie na kurs medytacji on-line za darmo u OSHO. Bardzo fajne.
NIe polecam. Gościu, który zalecał swoim wyznawcom ubóstwo i zrzekanie się na jego rzecz majątków, wzywał do ascezy, a sam pławił się w luskusie.
Oshołom
Skąd my to znamy...., ale nie wszyscy księża tak robią.
A jakie Tobie ciekawe informacje udało sie znaleść na stronach obcojęzycznych odnośnie leczenia/uzdrawiania schizofrenii ? Napisz prosze.
Pozdro
Mnie pomagają nauki nauczycieli buddyjskich. Polecam „Żywy Zen, nic niezwykłego” Charlotte Joko Beck oraz inne książki tej nauczycielki.
Traktuje ona choroby psychiczne jako część naszego ogólnego wariactwa na punkcie rzeczy, związków, czy kariery i podaje konkretne propozycje, jak się z tego wyplątać, jak złapać równowagę psychiczną.
Dzięki Moi , a jak wygląda medytacja buddyjska i co daje ? Jeszcze tybetańska i Transcendentalna Medytacja (TM), by mnie interesowały ? Króciótki opis i co dają ? Słyszałem że bardzo pomagają przy schizofrenii, ale nie sprawdzałem. Licze na Waszą wiedze i doświadczenie w tym temacie.
Mniszek na poczatek to zacznij od jakiejkolwiek chociaz zebys sie zrelaksowal na 15 minut.
Do buddystow ide od stycznia na nauki z medytacja na 8 tygodni jak juz skoncze to napisze jak bylo.
Kiedys chodzilam tez do Wat Nong Pah Pong i nie podobalo mi sie. Caly dowodzacy byl niemily. Medytacja trwala 1.5 godziny wytrzymac nie moglam. Nie wrocilam juz wicej.
Mamuśka, a nikt z buddystów nie powiedział Ci, żeby nie mieszać nauk? Że jak się zajmujesz buddyzmem, to nie zajmuj sie jogą, itd? Chodzi o różne rzeczy, także i o to, by skupić się na jednym i robić tylko to. Łapiąc wiele srok za ogon, tak naprawdę na niczym nie jesteśmy w stanie sie skupić.
Do buddystow ide od stycznia co mi powiedza i jak bedzie to ja dopiero zobacze, wyciagne wnioski i podejme decyzje.
Yoge musze uprawiac choc mam zamiar tylko raz na tydzien bo np. po bieganiu mam potem leki jeszcze wieksze, wiec musze uprawiac sport ktory mnie nie poweruje tylko tez wycisza.
Myślę, że praktyka buddyjska i joga nie muszą się wykluczać. Ludzie to robią razem, ale pewnie nie wchodzą, w jakieś już indyjskie praktyki religijne Hindusów. To z resztą rzadko się zdarza i ogólnie ludzie relaksują się przy jodze. Tak samo ćwicząc Tai Chi nie trzeba być taoistą w końcu...
Możesz zdradzić Mamuśka, jaką tradycję buddyjską chcesz sprawdzić?
Karuna, wielu nauczycieli buddyjskich mówi, żeby nie mieszać nauk. Jeśli znajdziesz coś dla siebie, idź w to. Wiem, że ludzie ćwiczą tai chi, yogę i robią Trzy Światła, ale nie wydaje mi się to dobrym podejściem, takie eklektyzm. Żeby coś zrozumieć, trzeba się w to zaangażować. A robiąc kilka rzeczy jednocześnie nie starcza nam na to, po prostu, ani czasu, ani energii.
Te rzeczy się nie wykluczają, ale istnieją pewne subtelne różnice, które sprawiają, że nie da się iść kilkoma ścieżkami jednocześnie.
Znam mniszkę buddyjską, która z powodzeniem uprawia jogę... Na pewno nie warto mieszać, ale umysł to też ciało i dobrze o tym pamiętać, medytacja raczej zdrowia fizycznego nie przyniesie. Ale zdrowy ruch, owszem. Ważna jest równowaga, myślę, że ta mieszanka jest niezdrowa, kiedy człowiek szuka szczęścia na raz na dwóch frontach i miesza metody nauki, rozwoju. To tak jakby rozwijał naraz dwie filozofie, a jeśli ma dobrze ukierunkowany i stabilny pogląd to jest okej, tak myślę.
Tak, chodzi mi o to, że trzeba utrzymywać główny nurt. Yoga jest ok, jako ćwiczenia fizyczne, ale jak dodasz filozofię i nauki tamtejszych nauczycieli to z buddyzmu nici.
Mnie się wydaje, że każdy wie, w którym kierunku powinien podążać. Moja znajoma mniszka buddyjska (;) ) mówiła, że kiedy zaczynała poznawać buddyzm miała wrażenie, jakby włożyła stopy w swoje poprzednie ślady i szła po nich (w sensie, że widziała też, w jakim kierunku to podąża). Ja przeżyłam silny wstrząs poznając bliżej buddyzm, ale może to właśnie było mi potrzebne.
Zawsze jest jakiś znak, przeczucie, które nadaje działaniom kierunek. Po prostu wiesz, co masz robić. Angażujesz się i ... nie mieszasz
Ważne wiedzieć co się robi. Z jogą może ale oczywiście nie musi wiązać się dla nas jakakolwiek filozofia. Tak samo nawet Tai Chi, Chi Kung są uznawane za drogę do oświecenia przez taoistów.
Jak ktoś wie co robi, to nic mu nie grozi. Sam mieszam obecnie tradycje, ale to pozostaje w nurcie buddyjskim.
Nauki różnią się jednak między sobą, przekazy też. Nie można być jednocześnie w buddyzmie tybetańskim i buddyzmie zen, bo to prowadzi do pomieszania. Tu są inne środki i tu inne. Inne metody. Po prostu trzeba wyczuć, co jest dla nas najlepsze i za tym podążać.
Trzymasz się bliżej jakiegoś nauczyciela? jakiejś szkoły? Ja też czytam nauki z różnych szkół, ale nie jestem na jakimś zaawansowanym poziomie.
Wybieram, między Zen, a KK, może nie powinienem tego zdradzać, ale tak już napiszę. I trwa to z 3 lata. Myślę, że mógłbym zostać prze Zen, i dostosować sobie nauki Dalajlamy o współczuciu, to nigdy nie zaszkodzi. Jednak rozwinięta filozofia powiązana z praktyką, bardziej do mnie trafia. Tak, jestem rozdarty. Czytam i to, i to. I tu, i tu widzę jakieś ale. Niestety. Mówiłem na dziennym psycholożce, że mam pewne takie rozterki, i powiedziała, że trzeba się zdecydować i ponieść konsekwencje. I tak to musi być.