Ania, nie wiem co widziałaś, nie mogę tego oceniać ale bardzo Ci współczuję, że Cie to boli. Czujesz się niekochana przez najbliższą rodzinę, odrzucona, to musi być bardzo bolesne, bo nie uwierzyli Tobie. Zwłaszcza jeśli chodzi o taką sprawę jak opisałaś powyżej, to co widziałaś. Na mnie też by to traumatycznie zadziałało i Ci bardzo współczuję. Moje problemy z chorobą są bardzo bliskie temu co piszesz dlatego wiem mniej więcej co czujesz i Ci bardzo współczuję tego poczucia bycia gorszym, nie wartym miłości rodziny odepchniętym za stanięcie w słusznej sprawie, w sprawie Twojej chrześnicy, małej dziewczynki i na domiar złego musisz mieszkać z Twoim wujkiem i czujesz się jakbyś miała łatkę "czarnej owcy" w rodzinie... To bardzo boli, ale masz jeszcze Boga, wiarę... Do niego możesz się modlić, on Cię nigdy nie zawiedzie. Musiałaś przeżyć istny wstrząs, współczuję Ci na prawdę, ale tak jak pisałam wcześniej na zranioną psychikę najlepszy jest czas, w chorobie lekarstwa i żyć tą nadzieją, że kiedyś się odmieni na lepsze... Życie potrafi zaskakiwać
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
P.S Możesz porozmawiać z bliskimi i powiedzieć im o tym, że się czujesz odrzucana przez nich i, że Ci bardzo ciężko.
"Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu. Dobrze się widzi tylko sercem."
Antoine de Saint-Exupéry