Jak wyjść ze schizo

Proszę pisać w części ogólnej tego działu jeśli temat nie pasuje do żadnego z poddziałów.

Moderator: moderatorzy

Awatar użytkownika
Ryszard
zaufany użytkownik
Posty: 754
Rejestracja: pt paź 03, 2003 4:20 pm
Lokalizacja: Warszawa

Re: Ale jest też geometria nieeuklidesowa...

Post autor: Ryszard »

moi pisze: Nie znam Davida Schwana, o którym piszesz, ale to niestety prawda, że u osób w jakiś sposób wybitnych, ich geniuszowi często depcze po piętach szaleństwo...Przykładów można by mnozyć bez liku...Tylko nie bierzce sobie tego do serca, którzy to czytacie, chciałam tylko przez to powiedziec, że jeżeli komuś tworzenie sprawia ulgę, ma swój własny świat dzięki pisaniu, czy malowaniu, to powinien dbać o ten swój wewnętrzny swiat, rozwijać go, ale też uważać, zeby ciągnąć zawsze w tą dobrą stronę, w stronę zdrowia, normalności, uważności i równowagi, skupiać się na rzeczach, które przynosza ulgę, sprawiają , że życie przestaje być pasmem udreki, a my sami stajemy się trochę lepsi...Myślę, ze każdy czuje, gdzie przebiega ta granica w twóczości własnej i cudzej i gdzie się kończy "arteterapia", a zaczyna zwykła schizoidalna jatka, która ze sztuką, a tym bardziej pomaganiem sobie nie ma nic wspólnego... Pozdrawiam
Zdrowie to przede wszystkim zachowanie umiaru we wszystkim co się robi, trzeba znaleźć czas także dla rodziny i odpoczynku. Obsesyjna praca umysłowa nad czymkolwiek i nie wychylanie ponad to nosa grozi schizą. Na pracę fizyczną mózg znalazł sposób bo człowiek to robi od początku swego istnienia - zmęczenie, zakwasy ...

W pracy umysłowej nie ma żadnych ograniczeń, jeśłi cokolwiek jest twoją pasją to tworzysz bez końca ... aż do szaleństwa.

Problem w tym, że człowiek nie wie kiedy pasja to jeszcze pasja, a kiedy to już schizo. Nie wie nawet, że coś takiego jak schizo istnieje. Sam nie miałem pojęcia co to schizo dopóki w to nie wpadłem. Zawsze uważałem że ludzie którzy mówią że widzieli np. Pana Jezusa (Św. Faustyna Kowalska) to po prostu oszuści - teraz wiem, że to po prostu schizo gdzie wszystko jest możliwe. Film "Piękny umysł" kapitalnie pokazuje rzeczywistość schizofrenika, oczywiście nie wszyscy chorzy doświadczają aż takich odjazdów, ale ja miałem "szczęście". Dla mnie schizo to choroba i "straszna", ale i "piękana" zarazem - zdrowi nigdy tego nie pojmą.

P.S.
Zdrowi absolutnie nie czują zagrożenia choroby, ale chorzy którzy przeszli stan ostry i sa w remisji to czują - i wtedy należy jak najszybciej przerwać udział np. w forum i zająć się normalną pracą bo ona jest najlepszym sposobem na wyciszenie się i powrót do normalności.
Awatar użytkownika
moi
moderator
moderator
Posty: 27824
Rejestracja: czw maja 18, 2006 12:12 pm
Gadu-Gadu: 9
Lokalizacja: Dolny Śląsk
Kontakt:

Post autor: moi »

.....
Ostatnio zmieniony pn maja 22, 2006 11:24 am przez moi, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
moi
moderator
moderator
Posty: 27824
Rejestracja: czw maja 18, 2006 12:12 pm
Gadu-Gadu: 9
Lokalizacja: Dolny Śląsk
Kontakt:

Spokój i wyciszenie

Post autor: moi »

Zdrowi absolutnie nie czują zagrożenia choroby, ale chorzy którzy przeszli stan ostry i sa w remisji to czują - i wtedy należy jak najszybciej przerwać udział np. w forum i zająć się normalną pracą bo ona jest najlepszym sposobem na wyciszenie się i powrót do normalności.

Zakładamy, ze każdy już odkrył swoje spposoby na wyciszenie...Ale nie zawsze jest to praca. Ja muszę teraz zrealizowć pewien projekt i samo myślenie o tym doprowadza mnie do szału, nawet sobie popłakałam wczeraj nad swoją bezsilnością, bo, co tu dużo mówić, przedsięwzięcie trochę mnie przerasta...Rozpędzam się właśnie i wiem,że zatrzymam sie dopiero, gdy wszystko będzie skończone. A na razie odpuszczam sobie i folguję, nawet pozwalam sobie na słabość, co tam, później i tak będę musiała na długo zapomnieć o sobie. Ciekawe, czy typowe przy tego typu angażujących przedsięwzięciach "urwanie głowy" i tym razem zakończy się odzyskaniem tejże na swoje miejsce...Tak naprawdę to, co sprowadza mnie z powrotem na orbitę, pozwala odzyskać dystans i równowagę to nie praca, ale myślenie o sobie i swoich przypadłościach w kategoriach rodem z Latającego Cyrku Monty Pythona. Tam właśnie (w episodzie I) jest genialna scena z łapaniem uciekającej głowy ("wracaj, wracaj"), przerywana przez -pojawiającego się co jakiś czas- policjanta, wyskakujacego nagle z boku ekranu ("tak tylko sobie sprawdzam", "a jeszcze sobie trochę posprawdzam"). No, czy to wam czegoś nie przypomina...;), bo mi tak:)Pozdrawiam
Awatar użytkownika
moi
moderator
moderator
Posty: 27824
Rejestracja: czw maja 18, 2006 12:12 pm
Gadu-Gadu: 9
Lokalizacja: Dolny Śląsk
Kontakt:

Post autor: moi »

...
Ostatnio zmieniony wt maja 23, 2006 8:21 am przez moi, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Ryszard
zaufany użytkownik
Posty: 754
Rejestracja: pt paź 03, 2003 4:20 pm
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Ryszard »

moi pisze: i...mnie, w utrzymaniu równowagi, bardzo pomaga codzienny rytm dnia, obowiązki, których nie mogę olać, sprawy, których nie mogę nie załatwić...Życie rodzinne też nauczyło mnie postrzegania siebie i swoich potrzeb w inny, szerszy, mniej egoistyczny sposób.
To też jest praca ....

Ogólnie, jeśli poczujemy że np. zaangażowanie na forum za bardzo nas rozkręciło, że nie możemy przestać o tym myśleć, że nie możemy nad sobą zapanować bo nasz mózg generuje coraz wspanialsze (w naszym odczuciu) wypowiedzi na tym forum. To trzeba z tym natychmiast skończyć zająć się czymkolwiek innym, byle nie tym co nas nakręciło.

Można zająć się więcej rodziną, psem, dziećmi, iść do znajomych, na wycieczkę, książką, iść na film itd ... byle nie siedzić w czterech ścianach i nie rozmyślać w samotności.
Awatar użytkownika
moi
moderator
moderator
Posty: 27824
Rejestracja: czw maja 18, 2006 12:12 pm
Gadu-Gadu: 9
Lokalizacja: Dolny Śląsk
Kontakt:

Post autor: moi »

...
Ostatnio zmieniony wt maja 23, 2006 9:21 am przez moi, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
moi
moderator
moderator
Posty: 27824
Rejestracja: czw maja 18, 2006 12:12 pm
Gadu-Gadu: 9
Lokalizacja: Dolny Śląsk
Kontakt:

Posty, posty i co z nich wynika

Post autor: moi »

Lektura niektórych wypowiedzi na tym forum, jest niezwykłym dokumentem pewnych przemian...kulturowych (?). Nie wiem w jakim stanie były one napisane, jak czuli się ich autorzy, ale wynika z nich niezbicie, że osoby chore psychicznie i nerwowo, to - przynajmniej w połowie przypadków- nie są wcale zagubione, zdane na innych istoty,a najważniejsze problemy egzystencjalne współczesnego chorego to:
1) w jaki sposob bezpiecznie połączyć działanie alkoholu i narkotyków z lekarstwami, by zminimalizować nieprzyjemne odczucia
2) co zrobić z wolnym czasem i nnudą
3) w jaki sposób ściemnić lekarza, by przepisał to lekarstwo, które (zdaniem autorów) jest lepsze w ich stanie

Następna kategoria postów dotyczy opisu swoich przeżyć, dokładnych opisów swoich halucynacji zewnętrznych i wewnętrznych, do których dąłączają się ze swoimi opisami inni autorzy(ciągnąc jakby swój osobny wątek, bez żadnych nawiązań do poprzednich) a wszystko to odbywa się całkowicie bez najmniejszej nawet próby odpowiedzi: jak z tym żyć, co robić, jak o tym opowiedzieć lekarzowi...(czy chodzi tu tylko o to, by poupajac się swoimi wizjami, albo opowiedzieć sobie nawzajem o swoim nieszczęśliwym losie???)

Jest jeszcze kategoria, w której załatwia się różne sprawy, ktoś prosi o radę,pomoc, konkretną wskazówkę...I tu jest najwięcej postów bez odpowiedzi, a jeśli nawet nawiązuje się jakaś dyskusje, to na żenujacym poziomie, który polega na wzajemnym atakowaniu, głównie gości, którzy deklarują się jako przyjaciele,opiekunowie lub sąsiedzi chorych (Bo "nic nie rozumieją", "kłamią i zmyślają", a"chorzy wcale nie są agresywni" tylko "nikt ich nie rozumie", czy coś w tym stylu) .Zero konkretów. Jeśli chodzi o opis własnych przeżyć, to autorów stać na wklejenie odpowiedniego linku w poście, przekierowującego do własnego bloga (innej wypowiedzi na forum), ale jak ktoś z gości pyta o opłaty za dom opieki,albo gdzie szukać takich domów, to już się nikomu nie chce zadziałać...

Wcale nie dziwię się, że większośc ludzi boi się wejsć w relację z osobami chrymi nerwowo i psychicznie. Tacy ludzie (jak wynika z lektury tutejszych postów), w większości wypadków, wcale nie są zainteresowani powrotem do zdrowia. Czują się dzięki chorobie bardziej doświadczeni, bardziej ludzcy, mądrzejsi w swoich odczuciach, choroba dała im głębię mądrości i zrozumienia wszystkich spraw świata tego...A jeśli cierpią, to tez mają na to monopol. I nikt nie jest w stanie tego zrozumieć, ani im pomóc (a już na pewno nie lekarz).
Pojawiają się tu, owszem, niesmiałe próby przełamania tego sposobu myślenia o sobie, ale...mój Boże, współczucie dzieciom chorym na białaczkę, czy dzieciom ubogim, głodnym, zagrożonym patologią, itd. nie jest dowodem jakiejś niezwykłej wrażliwości - jest normalnym odruchem współczucia i nie widzę, żeby poza tym forum ktoś się tym w taki sposób afiszował.Zresztą, łatwo się pisze o takich sprawach, a ile osób z tego forum zdobyło się na konkretną pomoc (nie mówię tu o kupnie bułki):np. poszło do swietlicy Caritasu i pomogło dzieciom w lekcjach, pobawiło się z nimi, przeczytało jakąś książkę,albo odwiedzło oddział dziecięcy w jakimkolwiek szpitalu (każdy bez problemu was wpuści,jak się zapowiecie wcześniej, że chcecie się z dziećmi pobawić i pocieszyć je trochę)...Trudne, nie?Lepiej poczytać książkę, pójść na zakupy, pograć w Diabollo II (cytuję autentyczny wpis) i ...czas jakoś zleci.

Tak oto współczesny *słowo niedozwolone* wychodzi ze schizy.
A teraz można mnie już zbić i zbluzgać za powyższe słowa.
PS: Ryszardzie, nie myślałam długo nad tym wpisem i nie wydaje on mi się wspaniały. Czuję się żałośnie, kiedy myślę o sobie w kategoriach tu mi podsuwanych, ale z drugiej strony, nie czuję sie na tyle silna, żeby powiedzeć sobie, że wypisuje się i nie zaglądnę tu nigdy więcej. Posty generują się w mojej głowie gdzieś pomiędzy mieszaniem zupy, wstawianiem przecinków, a układaniem bibliografii. Być może rzeczywiście miałam ostatnio za duzo czasu (stąd ta nadprodukcja korespondencji tutaj), ale z drugiej strony, to jest dla mnie jakiś azyl na myślenie o sobie całościowo, bez podziału na rzeczywistość "przedszpitalną", "poszpitalną" i "międzyszpitalną". Czymś, czego nigdy tak naprawdę wcześniej nie doświadczyłam...(stąd ta nadprodukcja korespondencji tutaj). No i to już chyba wszystko. (Już mozna bluzgać i bić)[/url]
Gość

Re: Posty, posty i co z nich wynika

Post autor: Gość »

moi pisze: PS: Ryszardzie, nie myślałam długo nad tym wpisem i nie wydaje on mi się wspaniały.
Nakręcić nie można się z dnia na dzień, trzeba w tym czymś co nakręca siedzieć wiele miesięcy lub nawet lat. Mnie np. pól roku temu zainteresowały fora filozoficzne i religijne - za długo siedzę i myślę o forach a za mało pracuję i właśnie czuję że muszę powiedzieć STOP, tak więc nie zdziwcie się jesli nagle przestanę tu zaglądać.

moi - jeśli nie czujesz zagrożenia to nic ci nie grozi, bo wiesz o co w tym wszystkim chodzi w przeciwieństwie do zdrowych, którzy jeszcze schizo nie doświadczyli.
Awatar użytkownika
Ryszard
zaufany użytkownik
Posty: 754
Rejestracja: pt paź 03, 2003 4:20 pm
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Ryszard »

powyższe to ja, zapomniałem sie zalogować,
Awatar użytkownika
moi
moderator
moderator
Posty: 27824
Rejestracja: czw maja 18, 2006 12:12 pm
Gadu-Gadu: 9
Lokalizacja: Dolny Śląsk
Kontakt:

Murarz domy buduje, krawiec szyje ubrania...

Post autor: moi »

...ale nie mógłby uszyć, gdyby nie miał mieszkania. Myślę, że kazdy, kto tu coś pisze doświadzczył lub doświadcza schizopodobnych stanów i nawet jest gotow na ten temat rozmawić (dobrze, ze ma gdzie)...Tylko, czemu tak mało z tego wynika.?Taka sztuka dla sztuki?Rozumiem Twoje intencje, ale, pozwól,że dorzucę swoje 5 groszy tu i tam, bo...dlaczego mam milczeć i patrzeć, jak widzę, że mnóstwo osób używa tego forum tylko po to, by niszczyć siebie samych i innych, przy okazji. I jeszcze o tym pisać. Na miłość boską...
xena
zaufany użytkownik
Posty: 350
Rejestracja: czw mar 02, 2006 12:58 am

Post autor: xena »

Moi, trochę rozumiem o co Ci chodzi, ale mam inne zdanie od Ciebie, bo mam inne nastawienie do relacji z ludźmi. Nie szukam tu pomocy jakiejś konkretnej, pojmowaniej tak pragmatycznie przez Ciebie. Szukam tutaj jakiś więzi, relacji, bo Ci się podoba to czy nie to podobne przeżycia zbliżają, ale jeśli się o nich mówi. Tylko pod takim warunkiem. Podobnie postępuję w realu - mam przyjaciół i kiedy się z nimi spotkam nie oczekuję, że mi coś doradzą, konkretnie pomogą. Cieszę się, że są. Tak po prostu. Więzi, kontakt z ludźmi, rozmowa jako forma kontaktu. Oto pomoc. Nieważne, że przez neta.
Moi, czasem mam wrażenie, że nie za bardzo rozumiesz o co chodzi, bo nie doświadczyłaś skrajnej izolacji. Nie chodzi mi o szpitale, ale o takie jazdy, w których nie ma w ogole innych ludzi, a jeśli są, to tak 'przekręceni" przez loty, że ludzi już nie przypominają. Nie wiem jak to opisać... Dlatego, powtarzam, mam nadzieję, że inni doceniają sam fakt, że tu się spotykamy, niezależnie czy ktoś mi poda numer telefonu do najfajniejszego psychiatry we Wrocławiu.

ps. A Tak w ogóle chyba nikt tu tyle nie napisał o sobie co Ty. To nie zarzut, ale stwierdzenie faktu. Większośc z tych charakterystyk współczesnego schizo, odnosi się właśnie do Ciebie. Myślałam nawet, że jesteś strasznie samotna i nie masz komletnie nikogo, kto by Cię wysłuchał.
xena wojownicza księżniczka w zadumie
Awatar użytkownika
moi
moderator
moderator
Posty: 27824
Rejestracja: czw maja 18, 2006 12:12 pm
Gadu-Gadu: 9
Lokalizacja: Dolny Śląsk
Kontakt:

Diagnoza trafiona

Post autor: moi »

Tak, mimo życia rodzinnego,znajomych, itd. z różnych powodów jestem (uważam się?) za osobę samotną. MOże nie dotkliwie odczuwająca brak kontaktu, ale...odczuwającą ten brak kontaktu. Z drugiej strony, nigdy nie udało mi się rozsądnie porozmawiać na temat własnego pobytu w szpitalu i doświadczeń związanych z chorobą (terapia nie wypaliła, nie z mojej przyczyny, tylko z powodów "biurokratycznych":zmiana miejsca zamieszkana, obowiązkowa przynalezność do jakichś tam kas chorych i ich wewnętrzne umowy, itd.). Trochę pecha, trochę mojej winy. Pewnie za jakiś czas mania pisania o sobie samej przejdzie mi, albo zmniejszy sie na tyle, ze nie będzie się tak rzucała w oczy;). POza tym, jestem z wykształcenia humanistką, no i te "słowotoki" to w tych kręgach na porządku dziennym...Co do kwestii głównej (jak wyjść ze schizo i dlaczego wg mnie to forum niespecjalnie w tym pomaga)...cieszę sie, że znalazłas zrozumienie, itd. (wszyscy pewnie tego tu szukamy). Wcale nie zależy mi na konkretach, ale ...sorry, wsparcia, takiego czysto bezinteresownego, to niewiele jest tu przejawów...Raczej, jakby większośc pogrążała sie w swoim świecie. No i schematyzm myślenia (vide post Kataljiny i inne podobne) mnie dobija. Nie warto jednak próbować się przez to przebić?[/url]
xena
zaufany użytkownik
Posty: 350
Rejestracja: czw mar 02, 2006 12:58 am

Re: Diagnoza trafiona

Post autor: xena »

moi pisze: POza tym, jestem z wykształcenia humanistką, no i te "słowotoki" to w tych kręgach na porządku dziennym..
też jestem humanistką, to nie ma nic do rzeczy. A może jest tak, że nie ma tu tego, czego Ty szukasz? Znalazłam to czego szukałam, bo nie wymagam od ludzi więcej niż potrafią czy mogą w danej sytuacji dać. (Według mnie, to jest właśnie podejsćie humanistyczne a nie przysłowiowe "słowotoki") Sama wiem jak wiele czasem mnie kosztują niektóre posty czemu mam sądzić, że innym jest łatwiej?

ps. Niech no zgadnę, pewnie jesteś jakimś filologiem, w drugiej kolejności stawiam na historyka.
xena wojownicza księżniczka w zadumie
Awatar użytkownika
moi
moderator
moderator
Posty: 27824
Rejestracja: czw maja 18, 2006 12:12 pm
Gadu-Gadu: 9
Lokalizacja: Dolny Śląsk
Kontakt:

OK

Post autor: moi »

...może nie mam "humanistycznego"podejścia.Historia odnotowała wiele takich przypadków (np. Feliks Dzierżyński - wielki przyjaciel dzieci).MOże uważam, ze głupota jest równie brzydka, jak moda retro. Mam prawo,nie?Każdy ma swoje punkty odniesienia, ale granicą wszystkiego jest dobro drugiego człowieka. Mówią, ze dla tego dobra dobrze jest czasami i po ryju strzelić (jesli to naprawdę pomoże). Może masz rację - nic tu po mnie i dla mnie.Zobaczy sie. POzwól, że sama zadecyduję. Idę pomieszać zupę.Pozdrowienia.
Alucard

Post autor: Alucard »

Moi mieszj zupe mieszaj bo ci się przypali a ja nielubie przypalonej oj nielubie :lol: :lol: .Przyniose dobre winko to popijemy czymś tę zupkę :lol:
Alucard

Post autor: Alucard »

Moi mieszaj zupe mieszaj bo ci się przypali a ja nielubie przypalonej oj nielubie :lol: :lol: .Przyniose dobre winko to popijemy czymś tę zupkę :lol:
Alucard

Post autor: Alucard »

Moi mieszaj zupe mieszaj bo ci się przypali a ja nielubie przypalonej oj nielubie :lol: :lol: .Przyniose dobre winko to popijemy czymś tę zupkę :lol:
Alucard

Post autor: Alucard »

Moi mieszaj zupe mieszaj bo ci się przypali a ja nielubie przypalonej oj nielubie :lol: :lol: .Przyniose dobre winko to popijemy czymś tę zupkę :lol:
Awatar użytkownika
moi
moderator
moderator
Posty: 27824
Rejestracja: czw maja 18, 2006 12:12 pm
Gadu-Gadu: 9
Lokalizacja: Dolny Śląsk
Kontakt:

No, innym razem...

Post autor: moi »

...najpierw muszę nakarmić męża i syna. Nie bądź wredny, to poważne sprawy, pożartować można, ale teraz może jednak nie. A na wino się aktualnie nie piszę, bo ja to mam teraz takiego doła, ze nawet upijam się na smutno. Niestety, znikąd ratunku.
xena
zaufany użytkownik
Posty: 350
Rejestracja: czw mar 02, 2006 12:58 am

Post autor: xena »

Najwyraźniej źle zrozumiałas moją wypowiedź. Widocznie masz faktycznie złe dni i brak Ci dystansu, ale pamiętaj, ze to Ty zaczęłaś podsumowywać forumowiczów. Smacznego.
xena wojownicza księżniczka w zadumie
ODPOWIEDZ

Wróć do „dyskusja ogólna”