życie po życiu
Moderator: moderatorzy
Regulamin forum
W dyskusji na tematy religijne oraz duchowości, lecz nie związane ze schizofrenią proszę używać działu tematy dowolne -> filozofia.
W dyskusji na tematy religijne oraz duchowości, lecz nie związane ze schizofrenią proszę używać działu tematy dowolne -> filozofia.
- Kiciuś_XXL
- moderator
- Posty: 2970
- Rejestracja: ndz sty 13, 2008 1:35 pm
- płeć: mężczyzna
Re: życie po życiu
Mam nadzieje, że nie pożera wyrywkowo dusze trafiające pod jego opiekę i to nie ja będę ofiarą
Re: życie po życiu
Po prostu materia staje się świadoma samej siebie, tego, że istnieje i to na coraz wyższych poziomach.
Niestety większość wiedzy umyka istotom rozumnym. Jesteśmy zbudowani z atomów a nie możemy nimi sterować jak na przykład steruje nimi kod DNA podczas tworzenia cząsteczek chemicznych. Jesteśmy zbyt wielcy i prymitywni. Galaktyki widzimy z daleka, z wnętrza tej mikroskopijnej formy, którą jesteśmy. Nie możemy ich dosięgnąć, stać się równymi im. Jesteśmy zbyt mali.
Wszystko przepływa obok nas, ale nadzieją napawa fakt, że materia przynajmniej zaczęła w pewien sposób dostrzegać swoje istnienie. W przyszłości bardziej złożone układy atomów materii lepiej opanują samoświadomość i związane z tym doznania i przeżycia.
Świadomość i rozum może rozwijać się na podstawie nieskończonych pokładów istnienia wszystkiego.
Coś w tym jest takiego tajemniczego, co pozwala na fantazję o tym, że kiedyś śmierć dowolnych postaci samoświadomej materii będzie drobiazgiem a nie ostatecznym problemem.
Niestety większość wiedzy umyka istotom rozumnym. Jesteśmy zbudowani z atomów a nie możemy nimi sterować jak na przykład steruje nimi kod DNA podczas tworzenia cząsteczek chemicznych. Jesteśmy zbyt wielcy i prymitywni. Galaktyki widzimy z daleka, z wnętrza tej mikroskopijnej formy, którą jesteśmy. Nie możemy ich dosięgnąć, stać się równymi im. Jesteśmy zbyt mali.
Wszystko przepływa obok nas, ale nadzieją napawa fakt, że materia przynajmniej zaczęła w pewien sposób dostrzegać swoje istnienie. W przyszłości bardziej złożone układy atomów materii lepiej opanują samoświadomość i związane z tym doznania i przeżycia.
Świadomość i rozum może rozwijać się na podstawie nieskończonych pokładów istnienia wszystkiego.
Coś w tym jest takiego tajemniczego, co pozwala na fantazję o tym, że kiedyś śmierć dowolnych postaci samoświadomej materii będzie drobiazgiem a nie ostatecznym problemem.
-
- zaufany użytkownik
- Posty: 1453
- Rejestracja: pn gru 15, 2014 5:47 pm
- Status: trener interpersonalny
- płeć: mężczyzna
- Gadu-Gadu: 560878
Re: życie po życiu
byli i powrocili i opowiedzieli np Ci ktorzy przezyli smierc kliniczna.
jestem urodzonym przywodca
"Kto nie wygra sam ze sobą, ten nie zwycięży nigdy"
bylem juz na piensku siedmiu piekiel ale teraz...chyba sie nawet nie spoce...
"Kto nie wygra sam ze sobą, ten nie zwycięży nigdy"
bylem juz na piensku siedmiu piekiel ale teraz...chyba sie nawet nie spoce...
- Kiciuś_XXL
- moderator
- Posty: 2970
- Rejestracja: ndz sty 13, 2008 1:35 pm
- płeć: mężczyzna
Re: życie po życiu
Może wiedza nie wymyka się .Zdobyta czy nabyta tkwi gdzieś tam w którejś części mózgu niedostępna chwilowo. Moze wystarczyć jakiś bodziec i informacja wyjdzie na zewnątrz.
Może rozum i świadomość importuje informacje w obie strony i jednak zachowamy zdobytą za zycia do następnego. Ale, nie, bo nic nie pamiętamy z poprzedniego życia jeśli takie było. Albo go nie było, albo poprzednie życie jest uśpione gdzieś głęboko w świadomości.
Może rozum i świadomość importuje informacje w obie strony i jednak zachowamy zdobytą za zycia do następnego. Ale, nie, bo nic nie pamiętamy z poprzedniego życia jeśli takie było. Albo go nie było, albo poprzednie życie jest uśpione gdzieś głęboko w świadomości.
Re: życie po życiu
Albo jeszcze coś dziwniejszego. Było, ale nie ma obecnie żadnego punktu odniesienia do niego ani czegokolwiek co istniało, więc nie da się stwierdzić czy było czy nie było. W ogóle to przekracza granice jakiegokolwiek obecnego sensu.Kicius_XXL pisze: Ale, nie, bo nic nie pamiętamy z poprzedniego życia jeśli takie było. Albo go nie było, albo poprzednie życie jest uśpione gdzieś głęboko w świadomości.
Przecież znika w chwili śmierci nie tylko ciało i pamięć, ale też świadomość.
Potem może pojawić się tak, jakby nigdy nic nie było.
Poza tym wydaje mi się, że sytuacja jest równoważna z istnieniem innej osoby już teraz równolegle, w tym samym istnieniu całej rzeczywistości. Nie da się stwierdzić, czy przejście międzyosobowe to przejście z poprzedniego do następnego życia, z jednego wcielenia do innego. Nawet jeżeli tak, to nikt o tym nie będzie wiedział, ani poprzednik ani ten następny czyli ja. Może tracimy tylko osobę i ciało i tylko tego brakuje po śmierci. Nas bliskim a bliskich nam.
Może też być, że to nie działa i jednostki giną na zawsze ze wszystkim, rozbiegają się w nieskończonej ciemności pośmiertnej.
W każdym razie doczekaliśmy od stworzenia świata do XXI wieku, tyle pokoleń i nadal jesteśmy po stronie istnienia, żywych a nie ciemności i nicości, to doczekamy i więcej. Poczekamy i zobaczymy.
- Kiciuś_XXL
- moderator
- Posty: 2970
- Rejestracja: ndz sty 13, 2008 1:35 pm
- płeć: mężczyzna
Re: życie po życiu
Odpowiada mi przypuszczenie, że jednak świadomość zapisuje wszystkie informacje z poprzednich i przyszłych żyć.
Nie jesteśmy jeszcze rozwinięci funkcjonalnie by wykorzystywać te możliwości, obszary w mózgu, które są jeszcze niedostępne. Jeszcze... bo jak widać człowiek ciągle ewoluuje i wchodzi coraz to do innej epoki.
Powstają coraz to nowe techniki wykorzystywania mózgu i świadomości. Ciągle podkręcamy, i wyciskamy jak najwięcej z siebie. Myślę, że to kwestia kiedy technologia+biomedycyna będą się uzupełniać i chodzić po rejonach świadomości nigdy wcześniej niedostępnych.
Może odkryjemy czym i gdzie była nasza świadomość przed narodzeniem a może i co się z nią stanie po śmierci ciała.
Nie jesteśmy jeszcze rozwinięci funkcjonalnie by wykorzystywać te możliwości, obszary w mózgu, które są jeszcze niedostępne. Jeszcze... bo jak widać człowiek ciągle ewoluuje i wchodzi coraz to do innej epoki.
Powstają coraz to nowe techniki wykorzystywania mózgu i świadomości. Ciągle podkręcamy, i wyciskamy jak najwięcej z siebie. Myślę, że to kwestia kiedy technologia+biomedycyna będą się uzupełniać i chodzić po rejonach świadomości nigdy wcześniej niedostępnych.
Może odkryjemy czym i gdzie była nasza świadomość przed narodzeniem a może i co się z nią stanie po śmierci ciała.
- Kiciuś_XXL
- moderator
- Posty: 2970
- Rejestracja: ndz sty 13, 2008 1:35 pm
- płeć: mężczyzna
Re: życie po życiu
Wspaniale. Po prostu wspaniałe jest to, że kiedyś spotkam się z bliskimi na drugim świecie, wiem, że tam czekają i grzeją mi miejsce. Tak wiele ich odeszło i tak wiele mnie z nimi łączyło. Emocjonalnie, fizycznie i duchowo. Trzeba walczyć tu i teraz. Ma się to jedno życie i trzeba go maksymalnie wykorzystać. Nacieszyć się nim, strawić i kiedy jednak kiedyś coś nie wyjdzie nawet nie zauważę swej porażki i zejścia bo przecież czeka mnie nowe życie, jeszcze lepsze.
Jeśli jednak po śmierci ciało i dusza umrą to kogo to obchodzić będzie skoro nic nie będzie.
Jeśli jednak po śmierci ciało i dusza umrą to kogo to obchodzić będzie skoro nic nie będzie.
Re: życie po życiu
Ciekawy wątek, nie przejrzałem jeszcze całego ale mam pytanie, poruszałeś może w nim temat OOBE (Out of Body Experience - doświadczenia poza ciałem, zwane też podróżami astralnymi albo projekcją astralną)? Ja mam taką zagwozdkę że jakiś rok temu zacząłem doświadczać ich spontanicznie, nie miałem styczności z tego typu praktykami poza kilkoma latami zwykłej medytacji buddyjskiej.
Muszę przyznać że pierwszy taki przypadek to był niezły szok, realizm tego zjawiska jest niesamowity, nie ma porównania ze zwykłym snem stąd nie uważam go za jego rodzaj jak to niektórzy twierdzą. W przeciągu tego roku miałem jeszcze z 30 takich zdarzeń i na ich podstawie zmieniłem swoje podejście do tematu śmierci, nie uważam obecnie że jest ona definitywnym końcem. Ciężko to wytłumaczyć komuś kto nie doświadczył nigdy OOBE, ale taki wniosek narzuca się sam po odbyciu paru takich "wyjść poza ciało".
Muszę przyznać że pierwszy taki przypadek to był niezły szok, realizm tego zjawiska jest niesamowity, nie ma porównania ze zwykłym snem stąd nie uważam go za jego rodzaj jak to niektórzy twierdzą. W przeciągu tego roku miałem jeszcze z 30 takich zdarzeń i na ich podstawie zmieniłem swoje podejście do tematu śmierci, nie uważam obecnie że jest ona definitywnym końcem. Ciężko to wytłumaczyć komuś kto nie doświadczył nigdy OOBE, ale taki wniosek narzuca się sam po odbyciu paru takich "wyjść poza ciało".
- Kiciuś_XXL
- moderator
- Posty: 2970
- Rejestracja: ndz sty 13, 2008 1:35 pm
- płeć: mężczyzna
Re: życie po życiu
Nigdy nie doświadczałem podróży astralnej, nawet nie medytowałem. Co nie oznacza, że nie chciałbym sie przenosić poza ciałem. Owszem, na pewno jest to niezwykłe uczucie. Dzięki, że mi wspomniałeś o nim.
Ciekawi mnie na czym to polega i ilu ludzi wchodzi w taki stan. Czy odłączając się od swego ciała można obserwować innych ludzi? Ciekawi mnie czy dzięki wędrówce świadomości została choć jedna rozwiązana zagadka kryminalna, przestępstwo. Jakie to jest uczucie kiedy obserwuje się np kąpiącą się kobietę, bez swojego ciała, i swoich zmysłów.
To dla mnie wielka zagadka. Na ile w wędrówce świadomości ma sie świadomość i jak sie to odbiera, to co się widzi i doświadcza.
Ciekawi mnie na czym to polega i ilu ludzi wchodzi w taki stan. Czy odłączając się od swego ciała można obserwować innych ludzi? Ciekawi mnie czy dzięki wędrówce świadomości została choć jedna rozwiązana zagadka kryminalna, przestępstwo. Jakie to jest uczucie kiedy obserwuje się np kąpiącą się kobietę, bez swojego ciała, i swoich zmysłów.
To dla mnie wielka zagadka. Na ile w wędrówce świadomości ma sie świadomość i jak sie to odbiera, to co się widzi i doświadcza.
Re: życie po życiu
Czytałem niedawno jakąś książkę na temat OOBE w której zamieszczono wyniki ankiet i badań. Wynikało z nich że ok. 10% populacji przynajmniej raz w życiu doświadczyło tego zjawiska, ale większość nie jest zbyt chętna żeby dzielić się tą informacją z innymi ze względu na to jak społeczeństwo odbiera takie niecodzienne doświadczenia.
Co do obserwacji w tym stanie, to dosyć ciekawa sprawa. Z tego co zdążyłem zauważyć po "odłączeniu" trzeba starać się zachować neutralny, mało emocjonalny stan umysłu i wtedy otoczenie niewiele różni się od tego które obserwujemy na codzień. Zazwyczaj kiedy stawałem się bardziej podekscytowany wędrówka szybko się kończyła i nagle wracałem do łóżka, leżąc z szeroko otwartymi oczami. Natomiast jeśli dochodziły jakieś myśli i wyobrażenia to całe otoczenie stawało się bardziej plastyczne i reagowało na moje mentalne stany, zmieniając się odpowiednio do nich. Najlepsza jest w miarę bierna uważność i nie analizowanie tego co się dzieje.
Co do zmysłów i np. seksualności czyli rzeczy zazwyczaj kojarzonych z fizycznością, to jak najbardziej istnieją po tamtej stronie. Pociąg fizyczny do płci przeciwnej z tego co zauważyłem niewiele się zmienia, natomiast zmysły funkcjonują w miarę porównywalnie ze swoimi odpowiednikami w rzeczywistości (nawet słuch, węch, smak, dotyk itp.). Próbowałem parę razy ocenić solidność własnego ciała i co ciekawe wydawało się zupełnie trwałe, nic z tych rzeczy że ręka przechodziła przez nie. Główną różnicą było to że wydawało się bardziej drgać, czy też wibrować, nie wiem jak to określić. Jakbym za długo leżał na ręce i powoli wracało do niej czucie, coś w tym stylu.
Co innego elementy otoczenia, np. ściany, przy odrobinie wprawy można bez problemu przez nie przechodzić. Poruszanie się jest nieco inne niż tutaj, uwagę zwraca spora bezwładność (tak jakby grawitacja była znacznie słabsza). Mały podskok może oznaczać efekt sporego, powolnego wyskoku i lądowania znacznie dalej niż zamierzałem.
Generalnie mógłbym długo o tym pisać i przepraszam jeśli zaśmiecam Ci wątek ale jestem szczerze mówiąc w dalszym ciągu zafascynowany tym co się ze mną stało i mniej więcej co tydzień-dwa, kiedy znowu to się wydarza staram się dowiedzieć jak najwięcej a rzadko mam z kim podzielić się tymi informacjami.
Co do obserwacji w tym stanie, to dosyć ciekawa sprawa. Z tego co zdążyłem zauważyć po "odłączeniu" trzeba starać się zachować neutralny, mało emocjonalny stan umysłu i wtedy otoczenie niewiele różni się od tego które obserwujemy na codzień. Zazwyczaj kiedy stawałem się bardziej podekscytowany wędrówka szybko się kończyła i nagle wracałem do łóżka, leżąc z szeroko otwartymi oczami. Natomiast jeśli dochodziły jakieś myśli i wyobrażenia to całe otoczenie stawało się bardziej plastyczne i reagowało na moje mentalne stany, zmieniając się odpowiednio do nich. Najlepsza jest w miarę bierna uważność i nie analizowanie tego co się dzieje.
Co do zmysłów i np. seksualności czyli rzeczy zazwyczaj kojarzonych z fizycznością, to jak najbardziej istnieją po tamtej stronie. Pociąg fizyczny do płci przeciwnej z tego co zauważyłem niewiele się zmienia, natomiast zmysły funkcjonują w miarę porównywalnie ze swoimi odpowiednikami w rzeczywistości (nawet słuch, węch, smak, dotyk itp.). Próbowałem parę razy ocenić solidność własnego ciała i co ciekawe wydawało się zupełnie trwałe, nic z tych rzeczy że ręka przechodziła przez nie. Główną różnicą było to że wydawało się bardziej drgać, czy też wibrować, nie wiem jak to określić. Jakbym za długo leżał na ręce i powoli wracało do niej czucie, coś w tym stylu.
Co innego elementy otoczenia, np. ściany, przy odrobinie wprawy można bez problemu przez nie przechodzić. Poruszanie się jest nieco inne niż tutaj, uwagę zwraca spora bezwładność (tak jakby grawitacja była znacznie słabsza). Mały podskok może oznaczać efekt sporego, powolnego wyskoku i lądowania znacznie dalej niż zamierzałem.
Generalnie mógłbym długo o tym pisać i przepraszam jeśli zaśmiecam Ci wątek ale jestem szczerze mówiąc w dalszym ciągu zafascynowany tym co się ze mną stało i mniej więcej co tydzień-dwa, kiedy znowu to się wydarza staram się dowiedzieć jak najwięcej a rzadko mam z kim podzielić się tymi informacjami.
- Kiciuś_XXL
- moderator
- Posty: 2970
- Rejestracja: ndz sty 13, 2008 1:35 pm
- płeć: mężczyzna
Re: życie po życiu
Temat podróży astralnych od zawsze mnie fascynował, niestety ostatnio czytałem o tym jakieś 20 lat temu. Dowiedziałem się, że to nie jest zbyt bezpieczne, zwłaszcza powrót do ciała. Ale z tego co piszesz nie jest to problem bo sam się znajdziesz w swym ciele kiedy np jesteś zbyt podekscytowany. Mam wiele pytań z tym związane. Ciekawi mnie czy w tym stanie spotka się innego podróżującego.
Re: życie po życiu
Dla mnie problem jest wręcz odwrotny, za szybko i za łatwo wracam z powrotem
Nie wydaje mi się, bazując na moich doświadczeniach, żeby to zjawisko było jakoś szczególnie niebezpieczne, nigdy nie czułem się zagrożony.
Co do innych podróżujących, sprawa wygląda tak że prawie zawsze po wyjściu znajduję się w moim pokoju. Nie udawało mi się dotrzeć za daleko poza własny dom, pomijając pojedyncze przypadki kiedy to znalazłem się w zupełnie obcym otoczeniu. W mojej okolicy rzadko spotkałem kogokolwiek, a jakakolwiek próba nawiązania kontaktu przypominała rozmowę z osobą "pod wpływem". Wydaje mi się, i nie jest to tylko moja teoria że postacie spotykane tam to śpiący ludzie, którym udało się nieświadomie odbyć OOBE i mają wrażenie że to wciąż sen. Są zajęci swoimi, czasami absurdalnie wyglądającymi z zewnątrz sprawami. Nie udało mi się jeszcze spotkać kogoś kto byłby świadomy tego gdzie i w jakiej sytuacji się znajduje. Alternatywa jest taka że wszyscy których spotkałem to wytwory mojej wyobraźni bo szczerze mówiąc nie udało mi się jakoś odnieść moich podróży do konkretnych faktów w fizyczności.
Mam w planach parę eksperymentów ale jako że to zjawisko występuje u mnie losowo to ciężko coś konkretnego przedsięwziąć, nie wychodzę "na zawołanie".
Spotkałem raz za to moją zmarłą babcię, była z jakąś inną starszą kobietą, wydawały się zagubione dlatego wskazałem im drogę. Zrobiłem to nieco automatycznie i kiedy spojrzałem w kierunku który im pokazałem zobaczyłem schody prowadzące w dół, na końcu których widać było jasne światło. Nie wiem na ile te i inne wydarzenia są efektem działania mojej wyobraźni a na ile faktycznymi obiektywnymi zdarzeniami, bo prawdę mówiąc po tamtej stronie często to się miesza, moje projekcje stają się nierzadko scenerią która mnie otacza. Tak jak pisałem wcześniej, jeśli w grę wchodzą emocje i wyobrażenia to OOBE staje się bardziej podobne do świadomego snu, ale kiedy potrafię zachować "zimną głowę" to realizm otoczenia wzrasta dramatycznie.
Generalnie moje przekonanie o prawdziwości (a raczej obiektywności, bo dla mnie OOBE jest jak najbardziej prawdziwe) tego zjawiska nie jest jeszcze zupełne. Wiem za to że przeżycie czegoś takiego bardzo zmieniło sposób w jaki patrzę na otaczającą mnie rzeczywistość, bo jeśli nie różni się ona jakościowo prawie niczym od wyraźnie odbytej podróży to albo to co nas otacza jest też swego rodzaju "podróżą" albo OOBE jest inną, równie trwałą rzeczywistością. Co do "życia po życiu" żeby nie za bardzo odbiegać od tematu, obecnie naprawdę wierzę że właśnie tam się po śmierci znajdziemy, co zdają się potwierdzać też tak zwane NDE (doświadczenia bliskie śmierci), których jednym z podstawowych elementów jest właśnie OOBE.

Co do innych podróżujących, sprawa wygląda tak że prawie zawsze po wyjściu znajduję się w moim pokoju. Nie udawało mi się dotrzeć za daleko poza własny dom, pomijając pojedyncze przypadki kiedy to znalazłem się w zupełnie obcym otoczeniu. W mojej okolicy rzadko spotkałem kogokolwiek, a jakakolwiek próba nawiązania kontaktu przypominała rozmowę z osobą "pod wpływem". Wydaje mi się, i nie jest to tylko moja teoria że postacie spotykane tam to śpiący ludzie, którym udało się nieświadomie odbyć OOBE i mają wrażenie że to wciąż sen. Są zajęci swoimi, czasami absurdalnie wyglądającymi z zewnątrz sprawami. Nie udało mi się jeszcze spotkać kogoś kto byłby świadomy tego gdzie i w jakiej sytuacji się znajduje. Alternatywa jest taka że wszyscy których spotkałem to wytwory mojej wyobraźni bo szczerze mówiąc nie udało mi się jakoś odnieść moich podróży do konkretnych faktów w fizyczności.
Mam w planach parę eksperymentów ale jako że to zjawisko występuje u mnie losowo to ciężko coś konkretnego przedsięwziąć, nie wychodzę "na zawołanie".
Spotkałem raz za to moją zmarłą babcię, była z jakąś inną starszą kobietą, wydawały się zagubione dlatego wskazałem im drogę. Zrobiłem to nieco automatycznie i kiedy spojrzałem w kierunku który im pokazałem zobaczyłem schody prowadzące w dół, na końcu których widać było jasne światło. Nie wiem na ile te i inne wydarzenia są efektem działania mojej wyobraźni a na ile faktycznymi obiektywnymi zdarzeniami, bo prawdę mówiąc po tamtej stronie często to się miesza, moje projekcje stają się nierzadko scenerią która mnie otacza. Tak jak pisałem wcześniej, jeśli w grę wchodzą emocje i wyobrażenia to OOBE staje się bardziej podobne do świadomego snu, ale kiedy potrafię zachować "zimną głowę" to realizm otoczenia wzrasta dramatycznie.
Generalnie moje przekonanie o prawdziwości (a raczej obiektywności, bo dla mnie OOBE jest jak najbardziej prawdziwe) tego zjawiska nie jest jeszcze zupełne. Wiem za to że przeżycie czegoś takiego bardzo zmieniło sposób w jaki patrzę na otaczającą mnie rzeczywistość, bo jeśli nie różni się ona jakościowo prawie niczym od wyraźnie odbytej podróży to albo to co nas otacza jest też swego rodzaju "podróżą" albo OOBE jest inną, równie trwałą rzeczywistością. Co do "życia po życiu" żeby nie za bardzo odbiegać od tematu, obecnie naprawdę wierzę że właśnie tam się po śmierci znajdziemy, co zdają się potwierdzać też tak zwane NDE (doświadczenia bliskie śmierci), których jednym z podstawowych elementów jest właśnie OOBE.
Re: życie po życiu
próbowałem kiedyś ,miałem problem gdyż moja świadomość przeniosła się tam , jakiegoś stwora widziałem tam ,panicznie się przestraszyłem i miałem problemy z obudzeniem się .
Re: życie po życiu
Prawdopodobnie ten stwór był wytworem Twojej wyobraźni lub podświadomości. Jak pisałem wyżej, trzeba zachować zimną krew i spokojną głowę bo wszelkie wyobrażenia po tamtej stronie lubią szybko się materializować i przesłaniać to co tam naprawdę jest.
Mi bardzo pomogło parę lat medytacji, nauczyłem się w miarę kontrolować swoje emocje i myśli i nieco poukładałem swoje tzw. "wnętrze". Nie wiem czy proponowałbym komuś celowe wywoływanie OOBE, bo każdy jest jednak osobną jednostką ze swoimi myślami i przeżyciami i generalnie to pewnie bardzo indywidualna sprawa jak będziemy sobie "tam" radzić. Ja wychodzę niecelowo ale udało mi się opanować przebywanie tam i jeśli chodzi o mnie to nie spotykałem żadnych bezpośrednich zagrożeń.
Mi bardzo pomogło parę lat medytacji, nauczyłem się w miarę kontrolować swoje emocje i myśli i nieco poukładałem swoje tzw. "wnętrze". Nie wiem czy proponowałbym komuś celowe wywoływanie OOBE, bo każdy jest jednak osobną jednostką ze swoimi myślami i przeżyciami i generalnie to pewnie bardzo indywidualna sprawa jak będziemy sobie "tam" radzić. Ja wychodzę niecelowo ale udało mi się opanować przebywanie tam i jeśli chodzi o mnie to nie spotykałem żadnych bezpośrednich zagrożeń.
Re: życie po życiu
Życie po życiu istnieje, mówię to ja pan zastępów. Jest wiele światów, zaświatów, różnych wymiarów bytowania. My istniejemy w mało skomplikowanym wymiarze o duchowości na poziomie względnie niskim. Ale wszystko przed nami. Bóg oferuje nieskończony rozwój duchowy i każdemu życie wieczne.
-
- zaufany użytkownik
- Posty: 1485
- Rejestracja: czw sie 17, 2017 5:26 pm
- Status: portier
- płeć: mężczyzna
- Lokalizacja: Bydgoszcz
Re: życie po życiu
No dokładnie,spokój zapewniony ;Pumba pisze: ↑ndz paź 29, 2017 10:56 am Życie po życiu istnieje, mówię to ja pan zastępów. Jest wiele światów, zaświatów, różnych wymiarów bytowania. My istniejemy w mało skomplikowanym wymiarze o duchowości na poziomie względnie niskim. Ale wszystko przed nami. Bóg oferuje nieskończony rozwój duchowy i każdemu życie wieczne.
- Tonhar
- zaufany użytkownik
- Posty: 125
- Rejestracja: wt lis 07, 2017 6:17 pm
- płeć: mężczyzna
- Gadu-Gadu: 64192154
- Lokalizacja: Rzeczpospolita Polska
Re: życie po życiu
Jako prawdziwi chrześcijanie winniśmy wierzyć tak jak mówisz, że czeka nas albo niebo, albo piekło (ewentualnie jeszcze czyściec, ale to tylko droga przejściowa).
Jedno życie, a spraw tyle...
- Kiciuś_XXL
- moderator
- Posty: 2970
- Rejestracja: ndz sty 13, 2008 1:35 pm
- płeć: mężczyzna
Re: życie po życiu
Wierzyć w życie wieczne po śmierci?
Mi to wpajał kościół od maleńkiego. Ale czy jemu ufać. Wierzyć potężnej instytucji która ma tak wiele krwi na rękach innowierców i wierzacych ktorzy w jakiś sposób byli nieprzychylni lub niewygodni dla wyższej hierarchii. Władzom Kościoła od samego istnienia chodziło o to by budować silny Kościół a dawało mu to niewątpliwie bogactwo oraz lojalność wiernych których zawsze gdębiono strachem. Ludzie się bali i dlatego wierni zachowywali swoją wierność kościołowi. Mało kto się wychylał o ile nie bał się tortur, klątw oraz śmierci.
Dzisiejszy Kościół zmienił swoją strategię. Nie straszy nie torturuje ludzi by Ci nie mieli wyboru do przynaleznosci do tej organizacji. Ludzi juz tak nie trzyma presja by tkwić w niej i odchodzą. Pozostaje jeszcze kwestia bogacenia się.
Dzisiejszy Kościół kieruje się soborami i zasadami ustawionymi w czasach ze tak powiem mrocznych. Wiele watków z Biblii zostało usunietych tych niewygodnych i na potrzeby własne.
No cóż ja jestem z tych wierzących bo mnie wychowali wierzacy rodzice stad moje religijne podejście. Jest wiele dogmatow i nakazań z którymi się nie zgadzam z Kościołem. Jednak jestem wierzący. Na co dzień czuje obecność i pomoc oraz opiekę Matki Boskiej i Anioła Stróża. Doświadczam i wynajduję w wielu aspektach swego zycia udział ingerencji z góry. Jestem religijny zachowując jednocześnie dystans.
Mi to wpajał kościół od maleńkiego. Ale czy jemu ufać. Wierzyć potężnej instytucji która ma tak wiele krwi na rękach innowierców i wierzacych ktorzy w jakiś sposób byli nieprzychylni lub niewygodni dla wyższej hierarchii. Władzom Kościoła od samego istnienia chodziło o to by budować silny Kościół a dawało mu to niewątpliwie bogactwo oraz lojalność wiernych których zawsze gdębiono strachem. Ludzie się bali i dlatego wierni zachowywali swoją wierność kościołowi. Mało kto się wychylał o ile nie bał się tortur, klątw oraz śmierci.
Dzisiejszy Kościół zmienił swoją strategię. Nie straszy nie torturuje ludzi by Ci nie mieli wyboru do przynaleznosci do tej organizacji. Ludzi juz tak nie trzyma presja by tkwić w niej i odchodzą. Pozostaje jeszcze kwestia bogacenia się.
Dzisiejszy Kościół kieruje się soborami i zasadami ustawionymi w czasach ze tak powiem mrocznych. Wiele watków z Biblii zostało usunietych tych niewygodnych i na potrzeby własne.
No cóż ja jestem z tych wierzących bo mnie wychowali wierzacy rodzice stad moje religijne podejście. Jest wiele dogmatow i nakazań z którymi się nie zgadzam z Kościołem. Jednak jestem wierzący. Na co dzień czuje obecność i pomoc oraz opiekę Matki Boskiej i Anioła Stróża. Doświadczam i wynajduję w wielu aspektach swego zycia udział ingerencji z góry. Jestem religijny zachowując jednocześnie dystans.
- Kiciuś_XXL
- moderator
- Posty: 2970
- Rejestracja: ndz sty 13, 2008 1:35 pm
- płeć: mężczyzna
Re: życie po życiu
Bogu ufam. Ludziom Kościoła już mniej. Ta organizacja kieruje się wyłącznie swoim interesem i zwykle działa agresywnie na rynku przetrwania.