Nie mam, jak na razie, żadnych trudności z czytaniem ze zrozumieniem ... Co najwyżej (w tym przypadku) nie zawsze udaje mi się jasno wyrazić swoje myśli. Pisząc, że istnieje związek między stresem a epizodami psychotycznymi, miałam na myśli to, że - zdaniem wielu autorów - to właśnie stres wyzwala psychozę, a nie jakaś tajemnicza i nie wiadomo skąd biorąca się "nierównowaga biochemiczna" w mózgu. Ty tymczasem uważasz, że psychoza może wystąpić także bez związku ze stresami. Wydawałoby się więc, że podzielasz pogląd tych, którzy źródeł psychozy dopatrują się właśnie w zaburzeniach biochemicznego funkcjonowania mózgu.moi pisze:Ale ja tego nie kwestionuję! (czytamy ze zrozumieniem )- napisałam jedynie, że ten czynnik nie musi być dominujący, może też nie występować w ogóle.Joanna_S pisze:Akurat w niejednej książce można przeczytać, że istnieje związek między stresem a epizodami psychotycznymi ...moi pisze:Oczywiście, że takie osoby istnieją. Stres to tylko jeden z możliwych czynników wyzwalających chorobę. Nie musi być dominujący, może też w ogóle nie wystąpić.
Pozdrawiam.m.
Pozdrawiam.m.
Dlaczego niektórzy uważają, że neuroleptyki są złe?
Moderator: moderatorzy
Re: Dlaczego niektórzy uważają, że neuroleptyki są złe?
Re: Dlaczego niektórzy uważają, że neuroleptyki są złe?
Wavkins, to, że byłeś nerwowy i miałeś wielkie problemy z zaśnięciem, nie znaczy, że właściwym rozwiązaniem było dalsze branie leków. I nerwowość, i problemy z zaśnięciem mogły wiązać się właśnie z odstawieniem leków (zwłaszcza jeśli odstawiłeś je nagle): jeśli organizm jest już od nich uzależniony, przy wychodzeniu z nich pojawiają się różne przykre objawy. Nerwowość i trudności z zaśnięciem mogły mieć też przyczyny psychiczne, a nawet wynikać właśnie z obawy, że jeśli nie będziesz brał leków, stanie Ci się coś złego: podobno lęk przed popadnięciem w psychozę może paradoksalnie przyczynić się do popadnięcia w nią !wavkins pisze:Jestem nowy na forum. Leczę się psychiatrycznie od 17 roku życia. Od ok. 10 lat jestem na zyprexie i zolaście. Zainteresował mnie temat neuroleptyków.
W moim przypadku nie branie leków nie wchodziło w grę, bo bez nich byłem nie dość, że nerwowy to jeszcze pojawiały się bardzo często długotrwałe problemy ze snem i zasypianiem. Potrafiłem nie spać nawet 4-5 dni. Po tym czasie dostawałem większą dawkę leków sen się stabilizował, ale przez kilka dni w pracy do tygodnia była gonitwa myśli. Nie dawało się wykonywać praktycznie żadnej pracy.
Olanzapinę biorę od ok. 2002 r. i jest to najbardziej pasujący do mojego schorzenia lek. Trochę wcześniej też ją brałem, ale gdy zacząłem chodzić na oddział dzienny stwierdzono, że będą mnie leczyli tegretolem i seronilem. Te leki działały na mnie nienajlepiej, a w stanie nawrotu choroby okazały się nieskuteczne, zatem powróciłem do olanzapiny. Gdy chodziłem na oddział, zapewne dzięki psychoterapii miałem równowagę emocjonalną, gorzej gdy przyszedł kryzys.
Może nie jest to idealny lek (zolasta), bo widzę, że pogorszyła mi się pamięć krótka, a i nauka i zapamiętywanie na dłużej nie idzie już tak szybko, ale przede wszystkim stabilizuje mi sen, co jest kluczem do przynajmniej częściowego zaradzenia moim problemom. Dodam tylko, że mimo objawów podobnych do schizofrenii nie cierpię na nią (niektóre z obajawów występują w łagodniejszej formie) i nie leczyłem się nigdy w szpitalu (mam za sobą jeden oddział dzienny). Czytałem na forum, że wiele osób na olanzapinie ma problemy z nadwagą. Jest na to sposób - też miałem ten problem. Ważyłem ponad 100 kg przy 1,94 wzrostu. Receptą okazał się ruch i dieta. Trzeba było trochę samozaparcia, ale podziałało. Przy największej nadwadze zacząłem chodzić 2-3 razy na siłownię i 1x w tyg na basen.
Nie odstawiłem leków. Waga spadała systematycznie. Ale przyznaje przy dawce 10 mg było to trudniejsze, bo metabolizm znacznie zwalnia. Obecnie mam wagę pod kontrolą. Nie chodzę na basen, a trenuje na siłowni 1-2 x/tydzień.
Zgadzam się natomiast z Tobą, że w Polsce zbyt małą wagę przywiązuje się do psychoterapii. Przychodnię często oszczędzają na niej zwyczajnie. Według mnie psychiatra albo powinien sam prowadzić psychoterapię, albo prowadzić ją wspólnie z psychologiem. Ważne jest by zapoznawał się z wynikami pracy psychologa, a nie wszystko przepisywał na zasadzie leki sobie psycholog sobie.
Najlepsze wyniki w leczeniu osobiście miałem, gdy łączyłem branie leków z psychoterapią.
- maniek123
- nadużywający
- Posty: 2441
- Rejestracja: ndz kwie 10, 2011 4:24 pm
- płeć: mężczyzna
- Gadu-Gadu: 560878
Re: Dlaczego niektórzy uważają, że neuroleptyki są złe?
zgadzam sie z przedmowczynia...
bylem juz na pieńku siedmiu piekieł ale teraz chyba nawet sie nie spoce...instruktor kulturystyki i fitnesu pozdrawiam. IMPOSSIBLE IS NOTHING. najsilniejsi przetrwają slabi się powoli wykruszają...
- moi
- moderator
- Posty: 27824
- Rejestracja: czw maja 18, 2006 12:12 pm
- Gadu-Gadu: 9
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
- Kontakt:
Re: Dlaczego niektórzy uważają, że neuroleptyki są złe?
Myślę, że jest kilka równorzędnych czynników, które mogą wywołać psychozę: może to być stres, szeroko rozumiane zaburzenia osobowości, złe warunki bytowe (i związany z tym stres), jak również zaburzona biochemia mózgu. Do tej pory nie udało się jednoznacznie odnaleźć jednego czynnika, odpowiedzialnego za wywołanie stanów psychotycznych, trzeba więc brać pod uwagę wszystkie możliwe warianty.Joanna_S pisze:Wydawałoby się więc, że podzielasz pogląd tych, którzy źródeł psychozy dopatrują się właśnie w zaburzeniach biochemicznego funkcjonowania mózgu.
Doświadczenie jednak nauczyło mnie, że bez leków popadam w stan psychozy, leki natomiast skutecznie ten stan niwelują. I wiem też, że w stanach psychotycznych, w których ja byłam, żadna psychoterapia nie byłaby pomocna (dlaczego? - patrz wcześniejsze posty).
Pozdrawiam.m.
-
- zaufany użytkownik
- Posty: 5448
- Rejestracja: ndz wrz 27, 2015 2:20 pm
- Status: Schizo
- Lokalizacja: Void
- Kontakt:
Re: Dlaczego niektórzy uważają, że neuroleptyki są złe?
Gdyby ta biochemia mózgu nawet była jakoś zmieniona w psychozie to i tak niczego by nie wyjaśniało, bo coś ją musiało spowodować.. I przeczytajcie jeszcze ten artykuł, w którym naukowcy dowiedli, że niektórzy* schizofrenicy mają normalny poziom dopaminy: viewtopic.php?f=17&t=12490
*Ktoś wam go w ogóle sprawdzał? Oczywiście, że nie.
*Ktoś wam go w ogóle sprawdzał? Oczywiście, że nie.
''Insanity - a perfectly rational adjustment to an insane world.'' http://chomikuj.pl/Antypsychiatra
Zapraszam wszystkich popierających antypsychiatrie do dołączenia: http://www.digart.pl/grupy/16361/Anty-psychiatria/ moja grupa ma charakter otwarty.
Zapraszam wszystkich popierających antypsychiatrie do dołączenia: http://www.digart.pl/grupy/16361/Anty-psychiatria/ moja grupa ma charakter otwarty.
- moi
- moderator
- Posty: 27824
- Rejestracja: czw maja 18, 2006 12:12 pm
- Gadu-Gadu: 9
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
- Kontakt:
Re: Dlaczego niektórzy uważają, że neuroleptyki są złe?
Teoria dopaminowa to tylko jedna z teorii na temat przyczyn powstawania schizofrenii. Równie prawdopodobna jak wszystkie inne.
Pozdrawiam.m.
Pozdrawiam.m.
Re: Dlaczego niektórzy uważają, że neuroleptyki są złe?
Moi, tak jak pisałam tu wcześniej, nikt do tej pory nie udowodnił, że zaburzona biochemia mózgu (czy jakikolwiek inny biologiczny czynnik) wywołuje psychozy. To jest tylko teoria preferowana przez tych, którzy zaburzenia psychiczne starają się sprowadzić do zaburzeń związanych z poziomem pewnych neuroprzekaźników w mózgu i w związku z tym uważają, że problem da się rozwiązać, podając odpowiedni lek. Tak się jednak składa, że życie ma z tą wizją zaburzeń psychicznych niewiele wspólnego: przykładem choćby reżyser Tony Scott, który niedawno popełnił samobójstwo, choć brał antydepresant, mirtazapinę ... Oczywiście entuzjaści leków psychiatrycznych upieraliby się pewnie, że Scottowi przepisano "nieodpowiedni" antydepresant albo w "nieodpowiedniej" dawce ! Jednak fakt jest faktem: zabił się, chociaż "leczył" depresję zgodnie z zaleceniami nurtu psychiatrii sprowadzającego wszystko do zaburzeń biochemicznych ...moi pisze:Myślę, że jest kilka równorzędnych czynników, które mogą wywołać psychozę: może to być stres, szeroko rozumiane zaburzenia osobowości, złe warunki bytowe (i związany z tym stres), jak również zaburzona biochemia mózgu. Do tej pory nie udało się jednoznacznie odnaleźć jednego czynnika, odpowiedzialnego za wywołanie stanów psychotycznych, trzeba więc brać pod uwagę wszystkie możliwe warianty.
Doświadczenie jednak nauczyło mnie, że bez leków popadam w stan psychozy, leki natomiast skutecznie ten stan niwelują. I wiem też, że w stanach psychotycznych, w których ja byłam, żadna psychoterapia nie byłaby pomocna (dlaczego? - patrz wcześniejsze posty).
Pozdrawiam.m.
Gdyby rzeczywiście to zaburzona biochemia mózgu sama w sobie mogła prowadzić do części psychoz, jak wytłumaczyć to, że - kiedy czyta się historie osób z diagnozą schizofrenii - zachorowanie i nawroty z reguły łączą się u nich z poważnymi problemami psychicznymi czy ciężkimi albo nawet traumatycznymi przeżyciami ?
Piszesz, że bez leków popadasz w stan psychozy. Niestety, nie wiem, jak wyglądały Twoje doświadczenia z odstawianiem leków, ale wiem jedno: w czasie ich odstawiania czy wkrótce po ich odstawieniu mogą pojawić się objawy, które łatwo pomylić z nawrotem. Tak mogło (choć oczywiście nie musiało) być w Twoim przypadku. Z kolei jeśli do nawrotu doszło w dłuższy czas po odstawieniu leków, mógł wynikać z innych przyczyn niż ich odstawienie. Jak pisałam też dzisiaj w tym wątku, sam strach przed nawrotem może się do niego przyczynić ...
Oczywiście zdaję sobie sprawę, że Ty mocno wierzysz, że to właśnie leki chronią Cię przed psychozą i umożliwiają Ci normalne życie. Problem polega na tym, że wiele osób z diagnozą schizofrenii nie zdaje sobie sprawy, że takie podejście nie jest ani jedynym możliwym, ani jedynym akceptowanym przez naukę. Tymczasem leki mają niewątpliwie liczne skutki uboczne i w przypadku bardzo wielu osób znacznie upośledzają jakość życia. Ja się osobiście cieszę każdego dnia, że - dzięki własnym lekturom i przemyśleniom - zdecydowałam się rzucić leki już po kilku miesiącach ! I jestem pewna, że nie będę tej decyzji żałować. Problem polega także na tym, że w Polsce osoby chcące odstawić leki przed upływem wyznaczonego okresu (w moim przypadku psychiatrzy mówili o 2 latach) nie mogą liczyć na zrozumienie i pomoc psychiatrów.
Moi, piszesz, że w stanach psychotycznych, w których byłaś, żadna psychoterapia nie byłaby pomocna. Nie widziałam Cię w stanie psychotycznym, więc nie wiem, co mogło Ci pomóc. Jednak jestem niemal pewna, że nikt nawet nie próbował poddać Cię psychoterapii. Pozostaję przekonana, że powinno się jej zawsze próbować w stanach psychotycznych, i wiem, że z takiego założenia wychodzi część psychiatrów na Zachodzie, wprowadzając neuroleptyki dopiero wtedy, kiedy uznają to za konieczne.
- moi
- moderator
- Posty: 27824
- Rejestracja: czw maja 18, 2006 12:12 pm
- Gadu-Gadu: 9
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
- Kontakt:
Re: Dlaczego niektórzy uważają, że neuroleptyki są złe?
Na drugiej szali należałoby położyć tych wszystkich, których leki wyciągnęły z głębokiej depresji i sprawiły, że znowu zaczęli żyć. A jest ich sporo!Joanna_S pisze:Jednak fakt jest faktem: zabił się, chociaż "leczył" depresję zgodnie z zaleceniami nurtu psychiatrii sprowadzającego wszystko do zaburzeń biochemicznych ...
I tu zadam kłam Twojej historii: u mnie nawroty nie wiązały się z żadnymi traumatycznymi przeżyciami. Były jedynie konsekwencją niebrania leków.Joanna_S pisze:Gdyby rzeczywiście to zaburzona biochemia mózgu sama w sobie mogła prowadzić do części psychoz, jak wytłumaczyć to, że - kiedy czyta się historie osób z diagnozą schizofrenii - zachorowanie i nawroty z reguły łączą się u nich z poważnymi problemami psychicznymi czy ciężkimi albo nawet traumatycznymi przeżyciami ?
Nigdy nie miałam zespołu odstawiennego> Psychoza pojawiała się po kilku miesiącach (czasami latach) od odstawienia leku, czyli gdy zespół odstawienny dawno minął.Joanna_S pisze:w czasie ich odstawiania czy wkrótce po ich odstawieniu mogą pojawić się objawy, które łatwo pomylić z nawrotem.
Nigdy nie bałam się nawrotu, odstawiając leki. Leki odstawia się, bo człowiek jest święcie przekonany, że jest całkowicie zdrowy i już nic złego go nie spotka.Joanna_S pisze:Jak pisałam też dzisiaj w tym wątku, sam strach przed nawrotem może się do niego przyczynić ...
Owszem, próbowano poddać mnie psychoterapii. Było to zupełnie działanie bezsensowne, zważywszy na mój stan.Joanna_S pisze:Jednak jestem niemal pewna, że nikt nawet nie próbował poddać Cię psychoterapii.
Psychoterapia przydała mi się przy wyjściu ze szpitala, gdy pojawiło się pytanie: co dalej. Ale wtedy byłam już osobą kontaktową i reagującą na poziomie człowieka, nie zwierzęcia.
Pozdrawiam.m.
Re: Dlaczego niektórzy uważają, że neuroleptyki są złe?
Czy rzeczywiście to leki wyciągnęły ich z depresji ? A może jednak co innego ? A może sama wiara w "cudowne" działanie antydepresantów ? Np. psycholog Irving Kirsch ustalił, że antydepresanty są jedynie nieco lepsze od placebo (zob. http://www.nybooks.com/articles/archive ... tion=false). Przykład Tony'ego Scotta przytoczyłam jako dowód na to, jak bardzo mylą się ci, którzy twierdzą/wierzą, że zaburzenia psychiczne wynikają z nierównowagi biochemicznej w mózgu, którą należy skorygować odpowiednim lekiem.moi pisze:Na drugiej szali należałoby położyć tych wszystkich, których leki wyciągnęły z głębokiej depresji i sprawiły, że znowu zaczęli żyć. A jest ich sporo!Joanna_S pisze:Jednak fakt jest faktem: zabił się, chociaż "leczył" depresję zgodnie z zaleceniami nurtu psychiatrii sprowadzającego wszystko do zaburzeń biochemicznych ...
Pisałam o historiach w liczbie mnogiej, historiach wielu osób. Nie twierdziłam wcale, że psychozę zawsze wywołują traumatyczne przeżycia, ale nadal obstaję przy poglądzie, że przyczyniają się do niej takie czy inne problemy czy trudne/stresujące przeżycia psychiczne, mniej czy bardziej uświadamiane, a nie biochemiczne zaburzenia funkcjonowania mózgu. Jeśli nawet dana osoba twierdzi, że nie miała nigdy problemów psychicznych, może to po prostu znaczyć, że ich sobie nie uświadamiała (kłania się choćby psychoanaliza ...).moi pisze:I tu zadam kłam Twojej historii: u mnie nawroty nie wiązały się z żadnymi traumatycznymi przeżyciami. Były jedynie konsekwencją niebrania leków.Joanna_S pisze:Gdyby rzeczywiście to zaburzona biochemia mózgu sama w sobie mogła prowadzić do części psychoz, jak wytłumaczyć to, że - kiedy czyta się historie osób z diagnozą schizofrenii - zachorowanie i nawroty z reguły łączą się u nich z poważnymi problemami psychicznymi czy ciężkimi albo nawet traumatycznymi przeżyciami ?
Chętnie się dowiem, od jak dawna zażywasz leki, licząc od ostatniej próby odstawienia, i jaki był najdłuższy okres, który udało Ci się przetrwać bez leków. Jeśli zdarzyło/zdarzało Ci się, że nawrót przychodził po latach od odstawienia leku, nie jestem w stanie zgodzić się z Twoim poglądem, że nawrót był konsekwencją odstawienia leku. Gdyby tak było, to dlaczego doszło do niego dopiero po latach od odstawienia ??? Sądzę raczej, że do nawrotu doszło z innych powodów, ale wyjaśnienie "lekowe" jest najprostsze ...moi pisze:Nigdy nie miałam zespołu odstawiennego> Psychoza pojawiała się po kilku miesiącach (czasami latach) od odstawienia leku, czyli gdy zespół odstawienny dawno minął.Joanna_S pisze:w czasie ich odstawiania czy wkrótce po ich odstawieniu mogą pojawić się objawy, które łatwo pomylić z nawrotem.
Nie zgodzę się z drugim zdaniem. Ja się liczę z ryzykiem nawrotu, ale mimo to postanowiłam odstawić leki. Co do przekonania, że jest się "całkowicie zdrowym" - są tacy, którzy podważają samą ideę schizofrenii jako "całożyciowej" choroby, tyle że w naszym kraju o tym się nie mówi ... Warto zajrzeć np. na stronę schizophreniainquiry.org, do książek brytyjskiego psychiatry Sumana Fernando (niestety nieprzetłumaczonych na polski) i do jego artykułu "What IS this schizophrenia? It is time to abandon it as ‘diagnosis’" ("Czymże JEST owa schizofrenia ? Pora zrezygnować z takiej 'diagnozy'" (http://www.sumanfernando.com/What%20is% ... hrenia.pdf).moi pisze:Nigdy nie bałam się nawrotu, odstawiając leki. Leki odstawia się, bo człowiek jest święcie przekonany, że jest całkowicie zdrowy i już nic złego go nie spotka.Joanna_S pisze:Jak pisałam też dzisiaj w tym wątku, sam strach przed nawrotem może się do niego przyczynić ...
To wobec tego Ci zazdroszczę, bo w moim przypadku nikt nie próbował psychoterapii. Po prostu zmuszono mnie do zażywania leków (grożąc, że jeśli nie będę ich dobrowolnie łykać, dostanę zastrzyk), chociaż byłam zupełnie spokojna i można ze mną było prowadzić normalną rozmowę. Myślę, że takich osób jak ja jest sporo ...moi pisze:Owszem, próbowano poddać mnie psychoterapii. Było to zupełnie działanie bezsensowne, zważywszy na mój stan.Joanna_S pisze:Jednak jestem niemal pewna, że nikt nawet nie próbował poddać Cię psychoterapii.
Psychoterapia przydała mi się przy wyjściu ze szpitala, gdy pojawiło się pytanie: co dalej. Ale wtedy byłam już osobą kontaktową i reagującą na poziomie człowieka, nie zwierzęcia.
Pozdrawiam.m.
- moi
- moderator
- Posty: 27824
- Rejestracja: czw maja 18, 2006 12:12 pm
- Gadu-Gadu: 9
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
- Kontakt:
Re: Dlaczego niektórzy uważają, że neuroleptyki są złe?
Wychodzisz z błędnego założenia, ze nawrót następuje natychmiast po dostawieniu leków. Otóż tak nie jest. Można funkcjonować miesiącami z lekką psychozą. Aż w końcu traci się kontrolę nad swoim życiem.Joanna_S pisze:Sądzę raczej, że do nawrotu doszło z innych powodów, ale wyjaśnienie "lekowe" jest najprostsze ...
Latami żyłam w psychozie. Latami. Z głosami, urojeniami, itd. Bo wydawało mi się, że tak musi być. Dopiero leki sprawiły, że urojenia zniknęły. Leki, a nie magiczna wiara w nie, co usilnie podkreślasz.
Pozdrawiam.m.
-
- zaufany użytkownik
- Posty: 8049
- Rejestracja: pn lis 08, 2010 6:15 pm
Re: Dlaczego niektórzy uważają, że neuroleptyki są złe?
.
Ostatnio zmieniony sob sty 05, 2013 8:46 pm przez Zagubiona we mgle, łącznie zmieniany 1 raz.
- moi
- moderator
- Posty: 27824
- Rejestracja: czw maja 18, 2006 12:12 pm
- Gadu-Gadu: 9
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
- Kontakt:
Re: Dlaczego niektórzy uważają, że neuroleptyki są złe?
Żyłam w psychozie, bo odstawiłam leki. Zaraz, jak tylko mi się polepszyło po pierwszej hospitalizacji. Nie wierzyłam (i nikt też mnie nie uświadamiał), że to grozi nawrotem.
Pozdrawiam.m.
Pozdrawiam.m.
Re: Dlaczego niektórzy uważają, że neuroleptyki są złe?
Nie, nie zakładam wcale, że nawrót wywołany odstawieniem leków musi wystąpić zaraz po ich odstawieniu, ale Ty wspominałaś o długim okresie, nawet o latach ...moi pisze:Wychodzisz z błędnego założenia, ze nawrót następuje natychmiast po dostawieniu leków. Otóż tak nie jest. Można funkcjonować miesiącami z lekką psychozą. Aż w końcu traci się kontrolę nad swoim życiem.Joanna_S pisze:Sądzę raczej, że do nawrotu doszło z innych powodów, ale wyjaśnienie "lekowe" jest najprostsze ...
Latami żyłam w psychozie. Latami. Z głosami, urojeniami, itd. Bo wydawało mi się, że tak musi być. Dopiero leki sprawiły, że urojenia zniknęły. Leki, a nie magiczna wiara w nie, co usilnie podkreślasz.
Pozdrawiam.m.
Piszesz, że kiedy nie brałaś leków, miałaś wciąż ("latami") takie objawy jak głosy i urojenia, a zniknęły one, kiedy znowu zaczęłaś brać leki. Jednak to, że Ty miałaś takie objawy po odstawieniu leków, i to ciągle, nie znaczy jeszcze, że są one nieuchronne czy częste. Na przykład u mnie nie doszło do powrotu głosów ani urojeń, choć leków nie biorę już ponad miesiąc. A nawet jeśli ktoś ma, jak Ty, głosy i urojenia po odstawieniu leków, może sobie z nimi radzić w inny sposób niż wracając do zażywania leków. Bardzo pomocna jest na te objawy według wielu osób terapia poznawczo-behawioralna, w Polsce, niestety, mało znana i trudno dostępna.
Myślę, że bardzo ważne jest to, żeby z własnych, specyficznych doświadczeń nie wyciągać wniosków dotyczących wszystkich osób, u których zdiagnozowano schizofrenię. Ty w oparciu o własne doświadczenia opowiadasz się za tym, by "dmuchać na zimne", biorąc leki tak długo, jak zaleca to lekarz (czy może nawet przez całe życie). Wspominałaś też o groźbie nawrotu psychozy tak ciężkiej, że traci się całkowicie kontrolę nad własnym zachowaniem. Gdyby podsumować (w uproszczeniu) Twoją argumentację, można by ją sprowadzić do zachęty/wezwania: "bierzcie cały czas leki, bo inaczej możecie nagle dostać strasznej psychozy i stracicie wtedy kontrolę nad sobą". Ja bym to nazwała straszeniem psychozą (nie jesteś zresztą jedyną osobą na tym forum, która nią straszy ...).
Tymczasem doświadczenia osób z diagnozą schizofrenii są bardzo różnorodne, czego zwykle zdają się nie dostrzegać "straszący psychozą". Na przykład ja nawet w trakcie psychozy zachowywałam w dużym stopniu kontrolę nad własnym zachowaniem. Jak już wspomniałam, po odstawieniu leków nie wróciły u mnie głosy i urojenia. I nawet wśród tych, u których psychoza przybrała znacznie cięższą formę niż u mnie, są tacy, którzy dawno odstawili leki i mimo to od wielu lat nie mieli nawrotu.
W tej dyskusji chodzi mi przede wszystkim właśnie o to, by osoby czytające te posty były świadome, że można wyjść z leków i że nie trzeba grzecznie słuchać się lekarza. Że na Zachodzie sporo jest psychiatrów (publikujących w prestiżowych pismach), którzy nie podzielają poglądu, że długookresowe zażywanie leków jest konieczne w przypadku osób z diagnozą schizofrenii, nie mówiąc już o psychiatrach ostro krytykujących neuroleptyki (Peter Breggin) czy samo pojęcie schizofrenii (choćby Suman Fernando). Że fakt, że zdiagnozowano u nas schizofrenię, nie znaczy, że musimy podporządkować się zaleceniom psychiatry, i nie znaczy też, że musimy pokornie pogodzić się z tą diagnozą. Że wyjście z leków wcale nie musi prowadzić, prędzej czy później, do popadnięcia w mniej czy bardziej przerażającą psychozę.
Sama postanowiłam być "niegrzeczna" i nie uważam się za schizofreniczkę, a do poglądów psychiatrów "głównego nurtu" podchodzę bardzo krytycznie. Myślę, że warto się wystrzegać pokory wobec wszelkiej maści "ekspertów". Jeśli dojdzie u mnie do nawrotu, na pewno napiszę o tym na forum; ale jeśli nawet dojdzie u mnie do nawrotu, nie znaczy to wcale, że ze skruchą uznam, że muszę brać leki przez cały czas. Życie mam tylko jedno i nie zamierzam go spędzać, co dzień posłusznie łykając znacznie obniżające jego jakość leki. Chciałabym po prostu, żeby wszyscy czytający to forum wiedzieli, że jest alternatywa dla długookresowego czy nawet całożyciowego łykania leków, alternatywa, o której nie powiedzą im polscy psychiatrzy (chyba że pacjent miał dużo szczęścia i trafił na psychiatrę "zbuntowanego").
Jeszcze jedna uwaga na koniec: jeśli zaczynamy brać jakiś lek, to (chyba że nas do tego zmuszono) musimy w jakimś stopniu wierzyć w jego pozytywny wpływ. Moi, fakt jest faktem, że Ty mocno wierzysz w to, że to właśnie dzięki lekom normalnie żyjesz, to znaczy bez głosów i urojeń. Tak, "wierzysz", bo nie sposób dowieść, że gdybyś nie brała leków, miałabyś teraz na pewno głosy i urojenia. Ja Cię do niczego bynajmniej nie usiłuję przekonać, ale jestem całym sercem przeciwna "straszeniu psychozą" i przedstawianiu leków jako nieodłącznego elementu egzystencji wszystkich rozsądnych osób z diagnozą schizofrenii.
- moi
- moderator
- Posty: 27824
- Rejestracja: czw maja 18, 2006 12:12 pm
- Gadu-Gadu: 9
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
- Kontakt:
Re: Dlaczego niektórzy uważają, że neuroleptyki są złe?
Niestety, terapia poznawczo-behawioralna jest kompletnie nieprzydatna w leczeniu urojeń i omamów. Jest natomiast dobra w leczeniu objawów negatywnych i lęków.Joanna_S pisze:Bardzo pomocna jest na te objawy według wielu osób terapia poznawczo-behawioralna, w Polsce, niestety, mało znana i trudno dostępna.
I nieprawdą jest, że jest ona w Polsce mało znana. Istnieje prężna organizacja skupiająca terapeutów zajmujących się ta metodą:
http://www.pttpb.pl/
Terapeuci wykorzystujący tę metodę podawani są superwizjom i muszą posiadać odpowiedni certyfikat. Osobiście znam Marię Molicką, terapeutkę, leczącą tą metodą i zasiadającą w zarządzie PTTBP.
Nie wiem, skąd czerpiesz swoje informacje?
I to także nie jest prawdą, a jedynie Twoją projekcją i fantazjami na mój temat.Moi, fakt jest faktem, że Ty mocno wierzysz w to, że to właśnie dzięki lekom normalnie żyjesz, to znaczy bez głosów i urojeń. Tak, "wierzysz", bo nie sposób dowieść, że gdybyś nie brała leków, miałabyś teraz na pewno głosy i urojenia.
Brałam wcześniej wiele leków, które mi pomogły tylko częściowo. Więc i tu nie miałam zbyt dużych oczekiwań, że omamy i urojenia znikną
A to, że psychoza u mnie nawraca po przerwaniu leczenia bardzo łatwo dowieść - wystarczy przerwać farmakoterapię, by mój stan się pogorszył.
Pozdrawiam.m.
Re: Dlaczego niektórzy uważają, że neuroleptyki są złe?
Rezygnacja z leków przy tej przypadłości to igranie z ogniem, potwierdzi to większość chorych z dłuższym stażem i różnymi doświadczeniami. Bardzo niebezpieczne jest to, że nieleczona psychoza zazwyczaj wraca silniejsza i o ile w pierwszym przypadku jesteśmy w stanie kontrolować swoje zachowania, to później może już nie być tak różowo.
Nie wiem Joanno czy zdajesz sobie z tego sprawę, ale pisanie na tym forum agitujące za odstawieniem leków przeczyta wiele osób, i część z nich może w nieświadomości konsekwencji pójść za Twoim przykładem. Każdy przypadek jest inny a dla części z nas takie eksperymenty mogą zakończyć się szpitalem. Proszę wszystkich wypowiadających się w tym wątku o większą rozwagę przy wygłaszaniu własnych opinii i projekcji swoich doświadczeń na innych chorych.
Nie wiem Joanno czy zdajesz sobie z tego sprawę, ale pisanie na tym forum agitujące za odstawieniem leków przeczyta wiele osób, i część z nich może w nieświadomości konsekwencji pójść za Twoim przykładem. Każdy przypadek jest inny a dla części z nas takie eksperymenty mogą zakończyć się szpitalem. Proszę wszystkich wypowiadających się w tym wątku o większą rozwagę przy wygłaszaniu własnych opinii i projekcji swoich doświadczeń na innych chorych.
Re: Dlaczego niektórzy uważają, że neuroleptyki są złe?
Nie mam żadnych "projekcji i fantazji" na Twój temat. Wszystko to, co piszesz, dowodzi, że jesteś zdecydowaną zwolenniczką długookresowego zażywania leków. Takie podejście opiera się właśnie na wierze w to, że rację mają przedstawiciele nurtu "prolekowego". Nie wiem i nie mam możliwości się dowiedzieć, czy Twój stan by się pogorszył, gdybyś przerwała teraz farmakoterapię. Jednak nie chciałabym być źle zrozumiana: w ogóle nie dążę tu do analizy Twojej osoby i psychiki. Chodzi mi tylko i wyłącznie o to, by na tym forum obecne były głosy krytyczne wobec "prolekowej" filozofii, aby każdy mógł samodzielnie podjąć decyzję o tym, czy będzie brał leki, czy nie. Nie ma w Polsce takich krytycznych wobec ortodoksyjnej psychiatrii stron internetowych jak amerykańska "Mad in America" (www.madinamerica.com), więc przywiązuję wagę do tego, by wyrażać moje poglądy w dyskusjach na tym forum.moi pisze:Niestety, terapia poznawczo-behawioralna jest kompletnie nieprzydatna w leczeniu urojeń i omamów. Jest natomiast dobra w leczeniu objawów negatywnych i lęków.Joanna_S pisze:Bardzo pomocna jest na te objawy według wielu osób terapia poznawczo-behawioralna, w Polsce, niestety, mało znana i trudno dostępna.
I nieprawdą jest, że jest ona w Polsce mało znana. Istnieje prężna organizacja skupiająca terapeutów zajmujących się ta metodą:
http://www.pttpb.pl/
Terapeuci wykorzystujący tę metodę podawani są superwizjom i muszą posiadać odpowiedni certyfikat. Osobiście znam Marię Molicką, terapeutkę, leczącą tą metodą i zasiadającą w zarządzie PTTBP.
Nie wiem, skąd czerpiesz swoje informacje?A ja nie wiem, skąd czerpiesz swoje przekonanie, że terapia poznawczo-behawioralna jest "kompletnie nieprzydatna w leczeniu urojeń i omamów". Być może jeszcze dziś wkleję tutaj kilka przeczących temu przekonaniu linków.
Może i terapia poznawczo-behawioralna jest bardzo znana w Twoim mieście/regionie, ale kiedy jakiś czas temu zapytałam na tym forum, czy korzystał z niej ktoś z mojego regionu albo sąsiednich, nie udało mi się nikogo takiego znaleźć.
I to także nie jest prawdą, a jedynie Twoją projekcją i fantazjami na mój temat.Moi, fakt jest faktem, że Ty mocno wierzysz w to, że to właśnie dzięki lekom normalnie żyjesz, to znaczy bez głosów i urojeń. Tak, "wierzysz", bo nie sposób dowieść, że gdybyś nie brała leków, miałabyś teraz na pewno głosy i urojenia.
Brałam wcześniej wiele leków, które mi pomogły tylko częściowo. Więc i tu nie miałam zbyt dużych oczekiwań, że omamy i urojenia znikną
A to, że psychoza u mnie nawraca po przerwaniu leczenia bardzo łatwo dowieść - wystarczy przerwać farmakoterapię, by mój stan się pogorszył.
Pozdrawiam.m.
-
- zaufany użytkownik
- Posty: 5448
- Rejestracja: ndz wrz 27, 2015 2:20 pm
- Status: Schizo
- Lokalizacja: Void
- Kontakt:
Re: Dlaczego niektórzy uważają, że neuroleptyki są złe?
Każdy powinien wiedzieć o tym jak bardzo psychotropy mogą mu zaszkodzić zanim zdecyduje się je brać oraz o tym, że są też osoby, które świetnie radzą sobie bez leków lub na ich minimalnych dawkach.Bardo pisze:pisanie na tym forum agitujące za odstawieniem leków przeczyta wiele osób, i część z nich może w nieświadomości konsekwencji pójść za Twoim przykładem
Dokładnie to samo robią osoby namawiające do ciągłego brania neuroleptyków a niektóre z nich piszą nawet, że wszyscy będą musieli brać je do końca życia.Bardo pisze:Proszę wszystkich wypowiadających się w tym wątku o większą rozwagę przy wygłaszaniu własnych opinii i projekcji swoich doświadczeń na innych chorych.
Moi pisała wcześniej o całkowitej utracie kontroli i lądowaniu w szpitalu, ja nigdy nie straciłam kontroli i nikt nawet nie podejrzewał, że mogę mieć schizofrenię, a po dłuższym czasie sama poszłam do szpitala i wiem, że jest więcej takich osób. Też myślę, że to co robicie to takie "straszenie psychozą". Nie wiem jak to dokładnie jest z tą psychoterapią o której piszecie, nikt mi jej nawet nie zaproponował.
''Insanity - a perfectly rational adjustment to an insane world.'' http://chomikuj.pl/Antypsychiatra
Zapraszam wszystkich popierających antypsychiatrie do dołączenia: http://www.digart.pl/grupy/16361/Anty-psychiatria/ moja grupa ma charakter otwarty.
Zapraszam wszystkich popierających antypsychiatrie do dołączenia: http://www.digart.pl/grupy/16361/Anty-psychiatria/ moja grupa ma charakter otwarty.
- moi
- moderator
- Posty: 27824
- Rejestracja: czw maja 18, 2006 12:12 pm
- Gadu-Gadu: 9
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
- Kontakt:
Re: Dlaczego niektórzy uważają, że neuroleptyki są złe?
Na początek proszę Cię, Joanno, byś nie cytowała całych wypowiedzi (tak jak to zrobiłaś z moim postem), tylko wybranej jej fragmenty - te, do których się odnosisz.
Po drugie, cały czas sugerujesz, że gdybym tylko przerwała leczenie, to na pewno poczułbym się świetnie. I w ogóle nie przyjmujesz do wiadomości, że każda taka próba kończył się nawrotem.
Dziękuję, ale ja (w przeciwieństwie do Ciebie) miałam omamy i urojenia. I nie chce już ich mieć.
A co do innych metod leczenia, to mamy na forum mamy osobny dział pt. "Antypsychiatria" - tam zwolennicy leczenia niefarmakologicznego mogą do woli wymieniać się informacjami - nie jest więc prawdą, że optujemy tylko za jednym rozwiązaniem - dopuszczamy do głosu na forum zwolenników wszelkich możliwych metod leczenia schizofrenii.
Pozdrawiam.m.
Po drugie, cały czas sugerujesz, że gdybym tylko przerwała leczenie, to na pewno poczułbym się świetnie. I w ogóle nie przyjmujesz do wiadomości, że każda taka próba kończył się nawrotem.
Dziękuję, ale ja (w przeciwieństwie do Ciebie) miałam omamy i urojenia. I nie chce już ich mieć.
A co do innych metod leczenia, to mamy na forum mamy osobny dział pt. "Antypsychiatria" - tam zwolennicy leczenia niefarmakologicznego mogą do woli wymieniać się informacjami - nie jest więc prawdą, że optujemy tylko za jednym rozwiązaniem - dopuszczamy do głosu na forum zwolenników wszelkich możliwych metod leczenia schizofrenii.
Pozdrawiam.m.
Re: Dlaczego niektórzy uważają, że neuroleptyki są złe?
Moja pierwsza psychoza była podobna do Twojej, druga, po 7 latach i odstawieniu leków była zdecydowanie gorsza. To nie jest "straszenie psychozą", to jest próba zaoszczędzenia komuś niepotrzebnych cierpień. Jeśli ktoś dobrze funkcjonuje na minimalnej dawce to świetnie, jeśli komuś przeszkadzają skutki uboczne leków to powinien zgłosić to do lekarza, od tego oni są. Zmniejszenie dawki lub zmiana leku zazwyczaj pomaga. Natomiast odstawianie bez konsultacji z lekarzem uważam za zdecydowanie niekorzystny krok i szkodzenie samemu sobie. Chorzy z jedną psychozą i krótkim stażem nie zdają sobie w pełni sprawy z niebezpieczeństwa, chodzi tylko o to, żeby takie osoby uchronić przed dużym ryzykiem. Ja z powodu swojego lekkomyślnego postępowania straciłem możliwość odstawienia nawet po paru latach.Schizo pisze: Moi pisała wcześniej o całkowitej utracie kontroli i lądowaniu w szpitalu, ja nigdy nie straciłam kontroli i nikt nawet nie podejrzewał, że mogę mieć schizofrenię, a po dłuższym czasie sama poszłam do szpitala i wiem, że jest więcej takich osób. Też myślę, że to co robicie to takie "straszenie psychozą". Nie wiem jak to dokładnie jest z tą psychoterapią o której piszecie, nikt mi jej nawet nie zaproponował.
Nie mówiąc już o kłopotach osobistych i zawodowych.
-
- zaufany użytkownik
- Posty: 5448
- Rejestracja: ndz wrz 27, 2015 2:20 pm
- Status: Schizo
- Lokalizacja: Void
- Kontakt:
Re: Dlaczego niektórzy uważają, że neuroleptyki są złe?
A u mnie druga psychoza była znacznie słabsza, a jakbym tak słuchała lekarzy co do zmian/dawek psychotropów na pewno nic dobrego by z tego nie wyszło, tak jak kiedyś na początku więcej mi to szkodziło niż pomagało. Teraz dobrze się czuje na połowie przepisywanej dawki leku, który sama sobie zmieniłam i wcale nie zamierzam brać ich do końca życia.
''Insanity - a perfectly rational adjustment to an insane world.'' http://chomikuj.pl/Antypsychiatra
Zapraszam wszystkich popierających antypsychiatrie do dołączenia: http://www.digart.pl/grupy/16361/Anty-psychiatria/ moja grupa ma charakter otwarty.
Zapraszam wszystkich popierających antypsychiatrie do dołączenia: http://www.digart.pl/grupy/16361/Anty-psychiatria/ moja grupa ma charakter otwarty.