Ulubione sceny filmowe
Moderator: moderatorzy
- Catastrophique
- bywalec
- Posty: 17079
- Rejestracja: pt maja 24, 2013 7:49 pm
- płeć: mężczyzna
- Lokalizacja: Wawa <3
Re: Ulubione sceny filmowe
[youtube]n1RJyyNE7VY[/youtube]
Tik tak tik tak | "To boldly go where no one has gone before"
Re: Ulubione sceny filmowe
[youtube]E1d5VvCa8Fo[/youtube]
"Bo wszystko, co się narodziło z Boga, zwycięża świat. A tym zwycięstwem, które zwyciężyło świat, jest nasza wiara." (1 J 5,4)
- Catastrophique
- bywalec
- Posty: 17079
- Rejestracja: pt maja 24, 2013 7:49 pm
- płeć: mężczyzna
- Lokalizacja: Wawa <3
Re: Ulubione sceny filmowe
[youtube]OHSdWUWB07c[/youtube]
Tik tak tik tak | "To boldly go where no one has gone before"
- Catastrophique
- bywalec
- Posty: 17079
- Rejestracja: pt maja 24, 2013 7:49 pm
- płeć: mężczyzna
- Lokalizacja: Wawa <3
Re: Ulubione sceny filmowe
[youtube]1G371JiLJ7A[/youtube]
Tik tak tik tak | "To boldly go where no one has gone before"
- Catastrophique
- bywalec
- Posty: 17079
- Rejestracja: pt maja 24, 2013 7:49 pm
- płeć: mężczyzna
- Lokalizacja: Wawa <3
Re: Ulubione sceny filmowe
[youtube]z8svCzoKIjY[/youtube]
Tik tak tik tak | "To boldly go where no one has gone before"
- Catastrophique
- bywalec
- Posty: 17079
- Rejestracja: pt maja 24, 2013 7:49 pm
- płeć: mężczyzna
- Lokalizacja: Wawa <3
Re: Ulubione sceny filmowe
Trochę scen z dobrych filmów.
[youtube]xqUKfcnsEQE[/youtube]
[youtube]xqUKfcnsEQE[/youtube]
Tik tak tik tak | "To boldly go where no one has gone before"
- Petrus2
- zaufany użytkownik
- Posty: 552
- Rejestracja: ndz maja 03, 2015 4:02 pm
- płeć: mężczyzna
- Lokalizacja: 127.0.0.1
Re: Ulubione sceny filmowe
"Taksówkarz", reż. Martin Scorsese, 1976 r.
Kiedy powstawał scenariusz do "Taksówkarza", Paul Schrader napisał po prostu: "Travis rozmawia ze swoim odbiciem w lustrze" – bez konkretnych kwestii. Wszystko, co mówi w tej scenie De Niro, to czysta improwizacja.
"You talking to me?" - aż trudno uwierzyć, że ta kultowa kwestia nie była zaplanowana.
Kiedy powstawał scenariusz do "Taksówkarza", Paul Schrader napisał po prostu: "Travis rozmawia ze swoim odbiciem w lustrze" – bez konkretnych kwestii. Wszystko, co mówi w tej scenie De Niro, to czysta improwizacja.
"You talking to me?" - aż trudno uwierzyć, że ta kultowa kwestia nie była zaplanowana.
76746f6c64406a6162626572706c2e6f7267
Re: Ulubione sceny filmowe
Wtedy pojawił się lis.
- Dzień dobry - powiedział lis.
- Dzień dobry - odpowiedział grzecznie Mały Książę i obejrzał się, ale nic nie dostrzegł.
- Jestem tutaj - posłyszał głos - pod jabłonią!
- Ktoś ty? - spytał Mały Książę. - Jesteś bardzo ładny...
- Jestem lisem - odpowiedział lis.
- Chodź pobawić się ze mną - zaproponował Mały Książę. - Jestem taki smutny...
- Nie mogę bawić się z tobą - odparł lis. - Nie jestem oswojony.
- Ach, przepraszam - powiedział Mały Książę. Lecz po namyśle dorzucił: - Co znaczy "oswojony"?
- Nie jesteś tutejszy - powiedział lis. - Czego szukasz?
- Szukam ludzi - odpowiedział Mały Książę. - Co znaczy "oswojony"?
- Ludzie mają strzelby i polują - powiedział lis. - To bardzo kłopotliwe. Hodują także kury, i to jest interesujące. Poszukujesz kur?
- Nie - odrzekł Mały Książę. - Szukam przyjaciół. Co znaczy "oswoić"?
- Jest to pojęcie zupełnie zapomniane - powiedział lis. - "Oswoić" znaczy "stworzyć więzy".
- Stworzyć więzy?
- Oczywiście - powiedział lis. - Teraz jesteś dla mnie tylko małym chłopcem, podobnym do stu tysięcy małych chłopców. Nie potrzebuję ciebie. I ty mnie nie potrzebujesz. Jestem dla ciebie tylko lisem, podobnym do stu tysięcy innych lisów. Lecz jeżeli mnie oswoisz, będziemy się nawzajem potrzebować. Będziesz dla mnie jedyny na świecie. I ja będę dla ciebie jedyny na świecie.
- Zaczynam rozumieć - powiedział Mały Książę. - Jest jedna róża... zdaje mi się, że ona mnie oswoiła...
- To możliwe - odrzekł lis. - Na Ziemi zdarzają się różne rzeczy...
- Och, to nie zdarzyło się na Ziemi - powiedział Mały Książę.
Lis zaciekawił się:
- Na innej planecie?
- Tak.
- A czy na tej planecie są myśliwi?
- Nie.
- To wspaniałe! A kury?
- Nie.
- Nie ma rzeczy doskonałych - westchnął lis i zaraz powrócił do swej myśli: - Życie jest jednostajne. Ja poluję na kury, ludzie polują na mnie. Wszystkie kury są do siebie podobne i wszyscy ludzie są do siebie podobni. To mnie trochę nudzi. Lecz jeślibyś mnie oswoił, moje życie nabrałoby blasku. Z daleka będę rozpoznawał twoje kroki - tak różne od innych. Na dźwięk cudzych kroków chowam się pod ziemię. Twoje kroki wywabią mnie z jamy jak dźwięki muzyki. Spójrz! Widzisz tam łany zboża? Nie jem chleba. Dla mnie zboże jest nieużyteczne. Łany zboża nic mi nie mówią. To smutne! Lecz ty masz złociste włosy. Jeśli mnie oswoisz, to będzie cudownie. Zboże, które jest złociste, będzie mi przypominało ciebie. I będę kochać szum wiatru w zbożu...
Lis zamilkł i długo przypatrywał się Małemu Księciu.
- Proszę cię... oswój mnie - powiedział.
- Bardzo chętnie - odpowiedział Mały Książę - lecz nie mam dużo czasu. Muszę znaleźć przyjaciół i nauczyć się wielu rzeczy.
- Poznaje się tylko to, co się oswoi - powiedział lis. - Ludzie mają zbyt mało czasu, aby cokolwiek poznać. Kupują w sklepach rzeczy gotowe. A ponieważ nie ma magazynów z przyjaciółmi, więc ludzie nie mają przyjaciół. Jeśli chcesz mieć przyjaciela, oswój mnie!
- A jak się to robi? - spytał Mały Książę.
- Trzeba być bardzo cierpliwym. Na początku siądziesz w pewnej odległości ode mnie, ot tak, na trawie. Będę spoglądać na ciebie kątem oka, a ty nic nie powiesz. Mowa jest źródłem nieporozumień. Lecz każdego dnia będziesz mógł siadać trochę bliżej...
Następnego dnia Mały Książę przyszedł na oznaczone miejsce.
- Lepiej jest przychodzić o tej samej godzinie. Gdy będziesz miał przyjść na przykład o czwartej po południu, już od trzeciej zacznę odczuwać radość. Im bardziej czas będzie posuwać się naprzód, tym będę szczęśliwszy. O czwartej będę podniecony i zaniepokojony: poznam cenę szczęścia! A jeśli przyjdziesz nieoczekiwanie, nie będę mógł się przygotowywać... Potrzebny jest obrządek.
- Co znaczy "obrządek"? - spytał Mały Książę.
- To także coś całkiem zapomnianego - odpowiedział lis. - Dzięki obrządkowi pewien dzień odróżnia się od innych, pewna godzina od innych godzin. Moi myśliwi, na przykład, mają swój rytuał. W czwartek tańczą z wioskowymi dziewczętami. Stąd czwartek jest cudownym dniem! Podchodzę aż pod winnice. Gdyby myśliwi nie mieli tego zwyczaju w oznaczonym czasie, wszystkie dni byłyby do siebie podobne, a ja nie miałbym wakacji.
W ten sposób Mały Książę oswoił lisa. A gdy godzina rozstania była bliska, lis powiedział:
- Ach, będę płakać!
- To twoja wina - odpowiedział Mały Książę - nie życzyłem ci nic złego. Sam chciałeś, abym cię oswoił...
- Oczywiście - odparł lis.
- Ale będziesz płakać?
- Oczywiście.
- A więc nic nie zyskałeś na oswojeniu?
- Zyskałem coś ze względu na kolor zboża - powiedział lis, a później dorzucił: - Idź jeszcze raz zobaczyć róże. Zrozumiesz wtedy, że twoja róża jest jedyna na świecie. Gdy przyjdziesz pożegnać się ze mną, zrobię ci prezent z pewnej tajemnicy.
Mały Książę poszedł zobaczyć się z różami.
- Nie jesteście podobne do mojej róży, nie macie jeszcze żadnej wartości - powiedział różom. Nikt was nie oswoił i wy nie oswoiłyście nikogo. Jesteście takie, jakim był dawniej lis. Był zwykłym lisem, podobnym do stu tysięcy innych lisów. Lecz zrobiłem go swoim przyjacielem i teraz jest dla mnie jedyny na świecie.
Róże bardzo się zawstydziły.
- Jesteście piękne, lecz próżne - powiedział im jeszcze. - Nie można dla was poświęcić życia. Oczywiście moja róża wydawałaby się zwykłemu przechodniowi podobna do was. Lecz dla mnie ona jedna ma większe znaczenie niż wy wszystkie razem, ponieważ ją właśnie podlewałem. Ponieważ ją przykrywałem kloszem. Ponieważ ją właśnie osłaniałem. Ponieważ właśnie dla jej bezpieczeństwa zabijałem gąsienice (z wyjątkiem dwóch czy trzech, z których chciałem mieć motyle). Ponieważ słuchałem jej skarg, jej wychwalań się, a czasem jej milczenia. Ponieważ... jest moją różą.
Powrócił do lisa.
- Żegnaj - powiedział.
- Żegnaj - odpowiedział lis. - A oto mój sekret. Jest bardzo prosty: dobrze widzi się tylko sercem. Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu.
- Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu - powtórzył Mały Książę, aby zapamiętać.
- Twoja róża ma dla ciebie tak wielkie znaczenie, ponieważ poświęciłeś jej wiele czasu.
- Ponieważ poświęciłem jej wiele czasu... - powtórzył Mały Książę, aby zapamiętać.
- Ludzie zapomnieli o tej prawdzie - rzekł lis. - Lecz tobie nie wolno zapomnieć. Stajesz się odpowiedzialny na zawsze za to, co oswoiłeś. Jesteś odpowiedzialny za twoją różę.
- Jestem odpowiedzialny za moją różę... - powtórzył Mały Książę, aby zapamiętać.
[youtube]UsJeSwkJKP4[/youtube]
- Dzień dobry - powiedział lis.
- Dzień dobry - odpowiedział grzecznie Mały Książę i obejrzał się, ale nic nie dostrzegł.
- Jestem tutaj - posłyszał głos - pod jabłonią!
- Ktoś ty? - spytał Mały Książę. - Jesteś bardzo ładny...
- Jestem lisem - odpowiedział lis.
- Chodź pobawić się ze mną - zaproponował Mały Książę. - Jestem taki smutny...
- Nie mogę bawić się z tobą - odparł lis. - Nie jestem oswojony.
- Ach, przepraszam - powiedział Mały Książę. Lecz po namyśle dorzucił: - Co znaczy "oswojony"?
- Nie jesteś tutejszy - powiedział lis. - Czego szukasz?
- Szukam ludzi - odpowiedział Mały Książę. - Co znaczy "oswojony"?
- Ludzie mają strzelby i polują - powiedział lis. - To bardzo kłopotliwe. Hodują także kury, i to jest interesujące. Poszukujesz kur?
- Nie - odrzekł Mały Książę. - Szukam przyjaciół. Co znaczy "oswoić"?
- Jest to pojęcie zupełnie zapomniane - powiedział lis. - "Oswoić" znaczy "stworzyć więzy".
- Stworzyć więzy?
- Oczywiście - powiedział lis. - Teraz jesteś dla mnie tylko małym chłopcem, podobnym do stu tysięcy małych chłopców. Nie potrzebuję ciebie. I ty mnie nie potrzebujesz. Jestem dla ciebie tylko lisem, podobnym do stu tysięcy innych lisów. Lecz jeżeli mnie oswoisz, będziemy się nawzajem potrzebować. Będziesz dla mnie jedyny na świecie. I ja będę dla ciebie jedyny na świecie.
- Zaczynam rozumieć - powiedział Mały Książę. - Jest jedna róża... zdaje mi się, że ona mnie oswoiła...
- To możliwe - odrzekł lis. - Na Ziemi zdarzają się różne rzeczy...
- Och, to nie zdarzyło się na Ziemi - powiedział Mały Książę.
Lis zaciekawił się:
- Na innej planecie?
- Tak.
- A czy na tej planecie są myśliwi?
- Nie.
- To wspaniałe! A kury?
- Nie.
- Nie ma rzeczy doskonałych - westchnął lis i zaraz powrócił do swej myśli: - Życie jest jednostajne. Ja poluję na kury, ludzie polują na mnie. Wszystkie kury są do siebie podobne i wszyscy ludzie są do siebie podobni. To mnie trochę nudzi. Lecz jeślibyś mnie oswoił, moje życie nabrałoby blasku. Z daleka będę rozpoznawał twoje kroki - tak różne od innych. Na dźwięk cudzych kroków chowam się pod ziemię. Twoje kroki wywabią mnie z jamy jak dźwięki muzyki. Spójrz! Widzisz tam łany zboża? Nie jem chleba. Dla mnie zboże jest nieużyteczne. Łany zboża nic mi nie mówią. To smutne! Lecz ty masz złociste włosy. Jeśli mnie oswoisz, to będzie cudownie. Zboże, które jest złociste, będzie mi przypominało ciebie. I będę kochać szum wiatru w zbożu...
Lis zamilkł i długo przypatrywał się Małemu Księciu.
- Proszę cię... oswój mnie - powiedział.
- Bardzo chętnie - odpowiedział Mały Książę - lecz nie mam dużo czasu. Muszę znaleźć przyjaciół i nauczyć się wielu rzeczy.
- Poznaje się tylko to, co się oswoi - powiedział lis. - Ludzie mają zbyt mało czasu, aby cokolwiek poznać. Kupują w sklepach rzeczy gotowe. A ponieważ nie ma magazynów z przyjaciółmi, więc ludzie nie mają przyjaciół. Jeśli chcesz mieć przyjaciela, oswój mnie!
- A jak się to robi? - spytał Mały Książę.
- Trzeba być bardzo cierpliwym. Na początku siądziesz w pewnej odległości ode mnie, ot tak, na trawie. Będę spoglądać na ciebie kątem oka, a ty nic nie powiesz. Mowa jest źródłem nieporozumień. Lecz każdego dnia będziesz mógł siadać trochę bliżej...
Następnego dnia Mały Książę przyszedł na oznaczone miejsce.
- Lepiej jest przychodzić o tej samej godzinie. Gdy będziesz miał przyjść na przykład o czwartej po południu, już od trzeciej zacznę odczuwać radość. Im bardziej czas będzie posuwać się naprzód, tym będę szczęśliwszy. O czwartej będę podniecony i zaniepokojony: poznam cenę szczęścia! A jeśli przyjdziesz nieoczekiwanie, nie będę mógł się przygotowywać... Potrzebny jest obrządek.
- Co znaczy "obrządek"? - spytał Mały Książę.
- To także coś całkiem zapomnianego - odpowiedział lis. - Dzięki obrządkowi pewien dzień odróżnia się od innych, pewna godzina od innych godzin. Moi myśliwi, na przykład, mają swój rytuał. W czwartek tańczą z wioskowymi dziewczętami. Stąd czwartek jest cudownym dniem! Podchodzę aż pod winnice. Gdyby myśliwi nie mieli tego zwyczaju w oznaczonym czasie, wszystkie dni byłyby do siebie podobne, a ja nie miałbym wakacji.
W ten sposób Mały Książę oswoił lisa. A gdy godzina rozstania była bliska, lis powiedział:
- Ach, będę płakać!
- To twoja wina - odpowiedział Mały Książę - nie życzyłem ci nic złego. Sam chciałeś, abym cię oswoił...
- Oczywiście - odparł lis.
- Ale będziesz płakać?
- Oczywiście.
- A więc nic nie zyskałeś na oswojeniu?
- Zyskałem coś ze względu na kolor zboża - powiedział lis, a później dorzucił: - Idź jeszcze raz zobaczyć róże. Zrozumiesz wtedy, że twoja róża jest jedyna na świecie. Gdy przyjdziesz pożegnać się ze mną, zrobię ci prezent z pewnej tajemnicy.
Mały Książę poszedł zobaczyć się z różami.
- Nie jesteście podobne do mojej róży, nie macie jeszcze żadnej wartości - powiedział różom. Nikt was nie oswoił i wy nie oswoiłyście nikogo. Jesteście takie, jakim był dawniej lis. Był zwykłym lisem, podobnym do stu tysięcy innych lisów. Lecz zrobiłem go swoim przyjacielem i teraz jest dla mnie jedyny na świecie.
Róże bardzo się zawstydziły.
- Jesteście piękne, lecz próżne - powiedział im jeszcze. - Nie można dla was poświęcić życia. Oczywiście moja róża wydawałaby się zwykłemu przechodniowi podobna do was. Lecz dla mnie ona jedna ma większe znaczenie niż wy wszystkie razem, ponieważ ją właśnie podlewałem. Ponieważ ją przykrywałem kloszem. Ponieważ ją właśnie osłaniałem. Ponieważ właśnie dla jej bezpieczeństwa zabijałem gąsienice (z wyjątkiem dwóch czy trzech, z których chciałem mieć motyle). Ponieważ słuchałem jej skarg, jej wychwalań się, a czasem jej milczenia. Ponieważ... jest moją różą.
Powrócił do lisa.
- Żegnaj - powiedział.
- Żegnaj - odpowiedział lis. - A oto mój sekret. Jest bardzo prosty: dobrze widzi się tylko sercem. Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu.
- Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu - powtórzył Mały Książę, aby zapamiętać.
- Twoja róża ma dla ciebie tak wielkie znaczenie, ponieważ poświęciłeś jej wiele czasu.
- Ponieważ poświęciłem jej wiele czasu... - powtórzył Mały Książę, aby zapamiętać.
- Ludzie zapomnieli o tej prawdzie - rzekł lis. - Lecz tobie nie wolno zapomnieć. Stajesz się odpowiedzialny na zawsze za to, co oswoiłeś. Jesteś odpowiedzialny za twoją różę.
- Jestem odpowiedzialny za moją różę... - powtórzył Mały Książę, aby zapamiętać.
[youtube]UsJeSwkJKP4[/youtube]
Wasz świat nic mi nie dał, nic nie może mi zabrać
Re: Ulubione sceny filmowe
Tak, ta scena z Małego Księcia jest piękna.
Oswoił i lisa i różę a potem jedną istotę musiał zrobić w ...
Poświęcić na ofiarę, która jeszcze mu będzie potakiwać.
Dla odmiany scena z filmu Kokon 2, w której piękna kosmitka po nieudanej próbie zgwałcenia ziemskiego mężczyzny za pomocą "dzielenia się sobą" - sposobu nawiązywania relacji miłosnych między istotami stosowanego na jej planecie, na pociechę przedstawia mu słodką wizję, w której pod luksusowym domem stoi luksusowy samochód, obok bawią się dzieci, sielanka, z domu wychodzi piękna dama z małym serduszkiem na szyi, pewnie matka tych dzieci... taka rajska miła rodzinna scena. Bohater zachwycony i wzruszony obserwuje ten film, nagle w drzwiach wyjściowych dostrzega człowieka - to pewnie mąż i właściciel tej posiadłości. Przygląda mu się bliżej i szczęka mu opada, bo oto widzi siebie samego, jak on tam jest i żyje. Krząta się wśród rodziny, przytula żonę i dzieci i jest szczęśliwy.
Potem kosmitka odlatuje na swoją planetę, nasz facet smutny wypatruje za nią oczy spoglądając w niebo, pewnie tęskni i nagle przypadkiem pojawia się w pobliżu kobieta, której w samochodzie zabrakło paliwa. Dobry chłopak oferuje swoją pomoc, idą sobie rozmawiając i nagle przypadkiem spostrzega na jej szyi identyczne serduszko.
Rozanielony debil spogląda z wdzięcznością ukradkiem do góry w gwiazdy.
Kropka.
Oswoił i lisa i różę a potem jedną istotę musiał zrobić w ...
Poświęcić na ofiarę, która jeszcze mu będzie potakiwać.
Dla odmiany scena z filmu Kokon 2, w której piękna kosmitka po nieudanej próbie zgwałcenia ziemskiego mężczyzny za pomocą "dzielenia się sobą" - sposobu nawiązywania relacji miłosnych między istotami stosowanego na jej planecie, na pociechę przedstawia mu słodką wizję, w której pod luksusowym domem stoi luksusowy samochód, obok bawią się dzieci, sielanka, z domu wychodzi piękna dama z małym serduszkiem na szyi, pewnie matka tych dzieci... taka rajska miła rodzinna scena. Bohater zachwycony i wzruszony obserwuje ten film, nagle w drzwiach wyjściowych dostrzega człowieka - to pewnie mąż i właściciel tej posiadłości. Przygląda mu się bliżej i szczęka mu opada, bo oto widzi siebie samego, jak on tam jest i żyje. Krząta się wśród rodziny, przytula żonę i dzieci i jest szczęśliwy.
Potem kosmitka odlatuje na swoją planetę, nasz facet smutny wypatruje za nią oczy spoglądając w niebo, pewnie tęskni i nagle przypadkiem pojawia się w pobliżu kobieta, której w samochodzie zabrakło paliwa. Dobry chłopak oferuje swoją pomoc, idą sobie rozmawiając i nagle przypadkiem spostrzega na jej szyi identyczne serduszko.
Rozanielony debil spogląda z wdzięcznością ukradkiem do góry w gwiazdy.
Kropka.
Re: Ulubione sceny filmowe
Miałem do czynienia z czymś takim w rzeczywistości. Niechby tylko jeszcze raz jakaś kosmitka tak spróbowała
Jak to rozrania duszę....
Jak to rozrania duszę....
Re: Ulubione sceny filmowe
Albo ta scena z jakiegoś filmu, w której wzruszona osoba modli się usilnie do Boga, żeby jej przyjaciel, znajomy czy ktoś bliski z rodziny ...nie musiał już spędzać ani jednej samotnej nocy. Gdzieś to parę razy widziałem, zdaje się między innymi w serialu "Dotyk anioła".
Niesamowite....
Niesamowite....
Re: Ulubione sceny filmowe
Umrzeć u szczytu uczuć jest zdradą miłości.Arom pisze:
Śmierć 'Romea i Julii', scena finałowa, otarcie się o prawdę, nie lubię filmów z happy - endem, życie nie jest bajką o szczęśliwym zakończeniu.
Edit: Właściwie jest to dobry koniec, umrzeć u szczytu uczuć, najlepszy koniec.
Romeo i Julia do roboty i budować dom, zamiast uciekać w kosmos czy zaświaty.
Re: Ulubione sceny filmowe
Nie można stanąć za żadną ze stron. Życie.
Jakaś tragiczna tajemnica rozpadu więzi i celu.
Re: Ulubione sceny filmowe
I "otwarty dialog" na to nie pomoże ani solidarność jajników.
- Dobro
- zaufany użytkownik
- Posty: 18395
- Rejestracja: pt lut 17, 2023 4:23 pm
- Status: करुणा
- płeć: mężczyzna
- Gadu-Gadu: bla bla
- Lokalizacja: Brak
Re: Ulubione sceny filmowe
Ulubiona to jak palą papierosy i piją kawę.
[youtube]xH6y7lxPmRw[/youtube]
[youtube]xH6y7lxPmRw[/youtube]
Lepiej być samemu niż żyć z iluzją posiadania przyjaciół.
Re: Ulubione sceny filmowe
Film ,,Waleczne serce'' jest jednym z najpiękniejszych filmów jaki oglądałam. Jest tam mnóstwo moich ulubionych scen.
Tyko kilka udało mi się znaleźć.
Tyko kilka udało mi się znaleźć.
Dogmatyczne wyrocznie lekarskie nie robią już na mnie żadnego wrażenia.
- przegłosowany
- zaufany użytkownik
- Posty: 8281
- Rejestracja: ndz wrz 26, 2010 10:59 am
- Status: aktor pisarz poeta. ostatnio mnie wystawiali na brodwayu
- płeć: mężczyzna
Re: Ulubione sceny filmowe
Uważam, iż trzeba być bardzo płytkim i powierzchownym człowiekiem, aby znaleźć parę ulubionych scen w "Braveheart". SorryGrażka73 pisze:Film ,,Waleczne serce'' jest jednym z najpiękniejszych filmów jaki oglądałam. Jest tam mnóstwo moich ulubionych scen.
gówno w proszku na kijoszku
Re: Ulubione sceny filmowe
Widziałem rzeczy, którym wy ludzie nie dalibyście wiary. Statki szturmowe w ogniu sunące ku ramionom Oriona. Oglądałem promienie kosmiczne błyszczące w ciemnościach blisko wrót Tannhausera. Wszystkie te chwile znikną w czasie jak łzy na deszczu. Czas umrzeć.
I've seen things you people wouldn't believe. Attack ships on fire off the shoulder of Orion. I watched C-beams glitter in the dark near the Tannhauser gate. All those moments will be lost in time, like tears in rain. Time to die.
Ostatnia kwestia z "Łowcy androidów" - nic tego nie przebije.
I've seen things you people wouldn't believe. Attack ships on fire off the shoulder of Orion. I watched C-beams glitter in the dark near the Tannhauser gate. All those moments will be lost in time, like tears in rain. Time to die.
Ostatnia kwestia z "Łowcy androidów" - nic tego nie przebije.
...zwierzę morskie, które żyje na lądzie i chciałoby fruwać
Re: Ulubione sceny filmowe
To mnie cieszy za każdym razem : )
Re: Ulubione sceny filmowe
Uważam, że trzeba być płytkim i powierzchownym człowiekiem aby tak napisać, bez drżenia ręki wystawić komuś ocenę.przegłosowany pisze:Uważam, iż trzeba być bardzo płytkim i powierzchownym człowiekiem, aby znaleźć parę ulubionych scen w "Braveheart". SorryGrażka73 pisze:Film ,,Waleczne serce'' jest jednym z najpiękniejszych filmów jaki oglądałam. Jest tam mnóstwo moich ulubionych scen.
Filmu "Waleczne serce" nie oglądałam.