moi pisze:"Pustka jest formą, forma jest pustką"

To jeden z koanów buddyjskich. Jeśli go rozwiążesz (zrozumiesz), będziesz blisko poznania prawdy
Pozdrawiam.m.
Już dawno go rozwiązałem i zrozumiałem ale nie jestem jeszcze oświecony co prowadzi do slów Hymnu do miłości "gdybyś posiadł wszelką możliwą wiedzę, wiarę tak że byś góry przenosił" rozwiązałbyś wszystkie intelektualne zagadki świata czyli np. koany a miłości byś nie miał byłbyś niczym. Taka jest prawda której buddyzm niestety moim zdaniem nie rozumie. Droga do oświecenia nie ma nic wspólnego z intelektem choć intelekt też jest potrzebny ale tylko do pewnego momentu. Potem musi zostać podporządkowany przez coś wyższego. Droga do oświecenia to droga odsunięcia na bok ego, to droga pokory a bez tego nie ma miłości.
Jest wiele dowodów na to, że istnieje umysł, który popełnia karmę oraz świadomość - dusza. Umysł ciągnie nas do świata zewnętrznego poprzez zmysły a świadomość to wewnątrz.
Oczywistym dowodem na wieczną świadomość - duszę jest zaszczepiona w nas tęsknota za trwałą, wieczną harmonią. Gdyby nie było czegoś w nas co wykracza poza czasowy i relatywny umysł - nie byłoby tęsknoty za trwałością, wiecznością. Gdyby nie wieczny wymiar w nas samych, który można nazwać duszą, świadomością to nie byłoby pragnienia uwoleniania się od materii, od czasowego i relatywnego umysłu, który nas więzi w ignorancji i cierpieniu.
Więc te pragnienia nie mogą być zwidami umysłu, który nie lubi świata i ucieka od życia - ponieważ po głębszym zastanowieniu można dojść do wniosku, że umysł kocha świat i kocha się nim rozkoszować. Umysł poprzez zmysły ciągnie nas do świata zewnętrznego, tworzy pragnienia, przywiązuje nas do rzeczy materialnych, różnych wyobrażeń i koncepcji i jest tym który blokuje i zakopuje Prawdę.
Moim zdaniem gdyby samemu umysłowi zostawić wolną rękę i popuścić mu cugle to ho ho - nigdy nie miałby dość wrażeń tego świata bo jest nienasycony, jest moim zdaniem jak bestia, która pożera wszystko i chce wciąż więcej i więcej. Coś w nas jednak kontroluje nasz umysł i sprowadza go na dobrą drogą wyciągajac z manowców.
Absolutna Prawda to Prawda wieczna i ponadczasowa niezależna od umysłu, który ma wymiar relatywny. Jeśli nie ma wymiaru wiecznego - nie ma Prawdy obiektywnej więc nie ma żadnej Prawdy tylko taka na jaką się umówimy. A jeśli obiektywna Prawda istnieje to nie ma możliwości istnienia absolutnego fałszu bo istnienie obiektywnej Prawdy wyklucza jego istnienie. Bo nie ma żadnego odrębnego bytu i kategorii tylko zasłona z ignorancji i niewiedzy.
Więc niesetety - buddyzm odrzucając wieczną, trwałą Prawdę ponad umysłem sam sobie zaprzecza.
Buddyzm mówi o pustce bo moim zdaniem błędnie odrzucił Boga (mówiąc że stan czystego umysłu jest kresem wszystkiego) który wchodzi w miejsce tej pustki kiedy ego oraz umysł zostaną podporządkowane- zostaje naga dusza, naga czysta świadomość i światło więc jak może być pustką? Pustka jest tak na prawdę metaforą i oznacza umysł wolny od pragnień materialnych, od przywiązań, od grzechów po katolicku, od splamień po buddyjsku. Oznacza czysty umysł który uwolnił się od rzeczy materialnych i nietrwałach, wy obrażeń, koncepcji, więc stał się pusty czyli czysty i zrobił miejsce dla czystej, boskiej świadomości która manifestuje się w miejsce tej "pustki", dla Ducha, świadomości która jest najwyższym bytem i boską esencją, źródłem trwałego szczęścia.
Buddyzm nie może mówić o oświeceniu bo oświecenie oznacza stanie się jednym z trwałą, wieczną Prawdą ponad czasowym i relatywnym umysłem. Więc nie ma oświecenia bez tej wiecznej i trwałej Prawdy, która wykracza poza czasowy umysł. A jak tą Prawdę się nazwie - Bogiem, Ojcem, Matką, Wielkim Duchem, Źródłem, Tao, Logos, Duchem świętym, Nirwaną, Nibanną, muzyką sfer to już indywidualna sprawa.