O wschodnich źródłach magii s. Michaela Pawlik

duchowość, etyka, religia

Moderator: moderatorzy

Regulamin forum
W tematach dotyczących choroby proszę pisać w odpowiednim poddziale "dyskusji ogólnej".
Awatar użytkownika
Kamil Kończak
zaufany użytkownik
Posty: 12349
Rejestracja: śr cze 24, 2009 4:11 pm
płeć: mężczyzna
Kontakt:

Re: O wschodnich źródłach magii s. Michaela Pawlik

Post autor: Kamil Kończak »

Przedstawiasz katolicką wizję Boga co niestety świadczy o Twojej ciasnocie umysłowej. Katolicyzm jest we wszystkim pomieszany i niczego nie tłumaczy, jest pełen sprzeczności i absurdów.


Ale ja nie mam sił tłumaczyć bo to jak walka z wiatrakami, nie widzę w tym większego sensu skoro ktoś nie potrafi zrozumieć prostych rzeczy i odrzuca je bo są niezgodne z katolicyzmem.


A Wronka jest nawiedzonym oszołomem, skoro Cię do niego ciągnie to mnie to martwi.

Tylko człowiekowi zagubionemu i zindoktrynowanemu przez religię wydaje się że jest oddzielny od Boga. Jezus jednak mówił "Bogami jesteście". Dusza każdego z nas esencjonalnie jest taka sama jak Bóg, pochodzi z wieczności.

Niestety katolicy a także Cezary maja mentalność niewolnika któremu wmówiono, że jest pyłem marnym, nic nie znaczącą istotą, odpadem działalności Boga, powstałym z niczego albo w wyniku ewolucji.

Więc nikt Ci nie broni mieć mentalności niewolnika ale to przykre jest.

Ale jest osobową Miłością.
Kolejna sprzeczność. Miłość sprawia że np. osoba zakochana traci swoje ja, traci swoje ego- miłość niweluje tożsamość, zostaje sama miłość. Np. osoba zakochana zapomina o swoim ja, robi wszystko aby przypodobać się tej drugiej kochanej osobie.

Dlatego bardzo prosto można zrozumieć że Bóg osobowy nie jest a to że dusza ma szansę aby wtopić się w boskie źródło nie ma nic wspólnego z nicością - dusza traci swoje poczucie separacji, odbrębności i staje się samą miłością.

Osobowość jest zaprzeczeniem nieskończoności i wieczności bo osobowość to twór czasu. Ale katolicyzm nie dba o logikę.
Ostatnio zmieniony pn mar 09, 2015 7:21 pm przez Kamil Kończak, łącznie zmieniany 1 raz.
Pragniesz czegoś? - rób to bo zaczniesz o tym marzyć.

" May your love of the form culminite in the love of
the formless."

https://www.youtube.com/watch?v=0joS1fzwFcU
cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: O wschodnich źródłach magii s. Michaela Pawlik

Post autor: cezary123 »

Kamil Kończak pisze: Niestety katolicy a także Cezary maja mentalność niewolnika któremu wmówiono, że jest pyłem marnym, nic nie znaczącą istotą, odpadem działalności Boga, powstałym z niczego albo w wyniku ewolucji.
Nie.
Mistycyzm poniżył Boga a człowieka wywyższył.
Wiara w odrębność Boga wywyższa Boga ponad idealny nawet stan nas samych.
I wtedy jest w Kogo wierzyć.
cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: O wschodnich źródłach magii s. Michaela Pawlik

Post autor: cezary123 »

Mówi też o tym człowiek na powyższym filmiku. Co się stanie, kiedy szukając Boga zrozumiemy już wszystko, osiągniemy przebóstwienie? Zobaczymy, że nagle zostaliśmy samotni, wszystkowiedzący i wszechmogący. Nikogo nie ma poza nami.
Bóg rozpłynął się.
Awatar użytkownika
Kamil Kończak
zaufany użytkownik
Posty: 12349
Rejestracja: śr cze 24, 2009 4:11 pm
płeć: mężczyzna
Kontakt:

Re: O wschodnich źródłach magii s. Michaela Pawlik

Post autor: Kamil Kończak »

cezary123 pisze:
Mistycyzm poniżył Boga a człowieka wywyższył.
Wiara w odrębność Boga wywyższa Boga ponad idealny nawet stan nas samych.
I wtedy jest w Kogo wierzyć.

Oczywiście mówisz nieprawdę - bo mistycyzm ani nie poniżył Boga ani nie wywyższył człowieka tylko ukazał człowieka w prawdziwym świetle i Boga w prawdziwym świetle. Niestety nie potrafisz wykazać braku logiki w tym co mówi mistycyzm bo nie ma tam nic nielogicznego - to tylko Twoje emocje które nie zgadzają się na taką interpretację bo przywiązany jesteś do jedynej wersji katolickiej.

Bóg jest jaki jest więc nie da się go poniżyć ani wywyższyć - jest bytem idealnym i nadrzędnym więc mistycyzm w żaden sposób Boga nie poniżył - to jest tylko Twoje skrzywione myślenie.

cezary123 pisze:Mówi też o tym człowiek na powyższym filmiku. Co się stanie, kiedy szukając Boga zrozumiemy już wszystko, osiągniemy przebóstwienie? Zobaczymy, że nagle zostaliśmy samotni, wszystkowiedzący i wszechmogący. Nikogo nie ma poza nami.
Bóg rozpłynął się.

Jak może być samotna dusza która stała się jednym z Bogiem i jest z nim 24/7/ 365 dni w roku? To jest zaprzczenie całkowitej samotności bo tylko Bóg może ugasić poczucie samotności.

To co piszesz to Twoje irracjonalne wierzenie podszyte katolicką propagandą która przedstawia w skrzywionym świetle nauki mistyczne.

Żadna osoba na mistycznej ścieżce nie czuje się wszechmogąca ani wszystkowiedząca bo to droga pokory, wyrzeczenia się ego, to droga niewywyższania się. To droga miłości a miłość nie jest ani samotnością ani nicością. Kolejne katolicie bzdury.

Słuchać katolicyzmu to słuchać ciągłej nietolerancji, rasizmu, niewiedzy, niezrozumienia czyli tak jakby ślepy chciał opowiadać o kolorach.


To tylko katolicyzm jest pełen niedorzeczności bo z jednej strony mówi że dusza powstała z niczego a z drugiej od razu temu zaprzecza bo mówi że dusza jest wieczna i nieśmiertelna.


Skoro dusza jest wieczna i nieśmiertelna to mistycyzm słusznie naucza że dusza esencjonalnie jest kroplą boską że od Boga pochodzi. Wszystko co czasowe i nietrwałe zniknie (nasze ciało i umysł, nasze ego) więc dusza która niby jest wieczna wg katolicyzmu musi pochodzić z Boga. Inaczej nie byłaby wieczna.

Więc jasne i logiczne jest że każda dusza jest jak kropla z Oceanu boskości - dusza powstała z samego Boga - z jego boskiej esencji i tożsamości a nie z niczego bo to bzdura. Dusza posiada miłość, mądrość tak samo jak Bóg chociaż to oczywiste że to nie dusza stworzyła Wszechświat i jego dzieła.

Bóg czyli Ocean może wywołać tsunami i ma potężną moc a dusza nie - dlatego jest duszą a nie Bogiem. Jednak każda dusza ma szansę wtopić się w swoje boskie źródło bo z niego pochodzi.
Ostatnio zmieniony pn mar 09, 2015 7:40 pm przez Kamil Kończak, łącznie zmieniany 1 raz.
Pragniesz czegoś? - rób to bo zaczniesz o tym marzyć.

" May your love of the form culminite in the love of
the formless."

https://www.youtube.com/watch?v=0joS1fzwFcU
cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: O wschodnich źródłach magii s. Michaela Pawlik

Post autor: cezary123 »

Kamil Kończak pisze:To jest zaprzczenie całkowitej samotności bo tylko Bóg może ugasić poczucie samotności.
O ile jest Osobową Miłością i owym odrębnym transcendentalnym Absolutem bez początku i końca.
Inaczej to tylko piękny stan nas samych. Możemy podejść do lustra, przywitać się z samym sobą i po sprawie :mrgreen:
Awatar użytkownika
Kamil Kończak
zaufany użytkownik
Posty: 12349
Rejestracja: śr cze 24, 2009 4:11 pm
płeć: mężczyzna
Kontakt:

Re: O wschodnich źródłach magii s. Michaela Pawlik

Post autor: Kamil Kończak »

Nie - Bóg nie jest osobową miłością bo miłość jest zaprzeczeniem osobowości. Miłość spala nasze ego, nasze iluzoryczne poczucie ja. Miłość sprawia że zapomiamy o swoim ego tak jakby go nie było - wtedy miłość wypełnia nasze jestestwo - zapominamy o sobie - zaczynamy innym dawać siebie nie dbając o swoje potrzeby. Wie to każdy kto był zakochany - wtedy nie było ja - przynajmniej na jakiś czas - czuliśmy wielką harmonię i jedność ze wszystkim - czuliśmy o wiele bardziej nasze istnienie bo poczucie ego zawęża świadomość i powoduje poczucie strachu, separacji, oddzielenia od wszystkiego, od ludzi i od Wszechświata.

Ego to filtr który tworzy poczucie dualności, odrębności - problem obserwatora i obserwowanego przedmiotu. Ego to pryzmat który załamuje i skrzywia promień Prawdy.

Więc skoro zwykły, niedoskonały śmietelnik w czasie zakochania traci swoje poczucie osobowości to co dopiero Bóg który jest samą doskonałością.

Osobowość to wytyczenie granicy w czymś co granic nie ma - miłość jak i Bóg są wieczne i nieskończone.

Osobowa miłość istnieje wśród ludzi - osobowa miłość jest właśnie dlatego niedoskonała że jest osobowa - wtedy w grę wchodzą wzajemne egoizmy, bo istnieje poczucie naszych ja - jedno ja danej osoby chce tego a drugie ja chce czego innego. To ego prowadzi do przywiązania bo ego tworzy w nas poczucie posiadania albo przedmiotu albo danej osoby. Więc jeśli dajemy się prowadzić samemu ego to nasze uczucia, nasza miłość ulega degradacji i zastępowana jest przywiązaniem, uczuciem uzależnienia co jest wypaczeniem miłości.
Ostatnio zmieniony pn mar 09, 2015 8:13 pm przez Kamil Kończak, łącznie zmieniany 2 razy.
Pragniesz czegoś? - rób to bo zaczniesz o tym marzyć.

" May your love of the form culminite in the love of
the formless."

https://www.youtube.com/watch?v=0joS1fzwFcU
cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: O wschodnich źródłach magii s. Michaela Pawlik

Post autor: cezary123 »

Kamil Kończak pisze:Miłość sprawia że zapomiamy o swoim ego tak jakby go nie było - wtedy miłość wypełnia nasze jestestwo - zapominamy o sobie - zaczynamy innym dawać siebie nie dbając o swoje potrzeby.
Mam na myśli, że musi być odrębną Istotą.
Tylko świadoma odrębna istota może tę naszą miłość przyhamować trochę identycznym natężeniem swojej miłości, żebyśmy za bardzo się nie rozpuścili ;)
Nieosobowy byt połknie skwapliwie wszystko, co mu ofiarujemy.
Zwłaszcza, że to i tam niby my sami na wyższym poziomie i tak.
Awatar użytkownika
Kamil Kończak
zaufany użytkownik
Posty: 12349
Rejestracja: śr cze 24, 2009 4:11 pm
płeć: mężczyzna
Kontakt:

Re: O wschodnich źródłach magii s. Michaela Pawlik

Post autor: Kamil Kończak »

Nie do końca rozumiem co masz na myśli...Bóg jest Oceanem superświadomej, twórczej mocy i energii, czymś więcej niż sama energia w pojęciu ziemskim.

Po prostu zanim był ten świat był tylko Bóg - tylko ten Ocean, Źródło wieczności. Bóg z samego siebie wyodrębnił dusze które są jak krople z tego Oceanu - dlatego każda dusza posiada te same atrybuty co Bóg ale w miniaturze. Dusza schodząc od swoch początków czyli od Boga została obleczona w umysł który jest dualny czyli ma zarówno cechy energii jak i materii - jest pryzmatem, lustrem który rozszczepia pojedynczą moc boską - dlatego ten świat jest dualny. Mamy także ciała materialne.

Dlatego mistycyzm mówi słusznie że człowiek jest mini Bogiem, że dusza jest mini Bogiem, że człowiek to Bóg w przebraniu. Że Bóg jest nam bliższy niż koszula ciału bo nasza prawdziwa, jedynie wieczna esencja czyli dusza jest z Boga tak jak ciasto na pojedyncze pierogi wykrawane są z jednorodnego ciasta - tak jak źródłem promieni słonecznych jest Słońce, tak jak źródłem iskier jest ognisko.

Dlatego nie można powiedzieć że dusza jest czymś osobnym od Boga tak jak nie można powiedzieć że promienie Słońca są czymś odrębnym od Słońca - promienie to samo wypromieniowane Słońce - jego przedłużenie.

Jednak promienie Słońca odbijają się o różne powierzchnie i ulegają rozmyciu - dlatego Platon pisał o jaskini i cieniach - dlatego Platon mówił że jesteśmy cieniem boskiej rzeczywistości odbitej w jaskini. Tą jaskinią jest świat umysłu, świat czasu i przestrzeni który skrzywia światłość boską, rozszczepia ją tworząc wiele kolorów i barw, różnorodności. Tak jak taśma w projektorze rozszczepia białe światło na różnorodność kolorów i obrazów. Tak jak woda inaczej jest słyszana w górskim potoku, kiedy spada z wodospadu, inaczej na wyżynie, inaczej na nizinie i inaczej kiedy wpada do oceanu albo kiedy jest samym Oceanem - albo kiedy spada w postaci deszczu, albo kiedy leci z kranu ale to ta sama woda!

Tak samo to ta sama dusza, to sam Bóg chociaż zagubiony w świecie czasu i przestrzeni, w świecie umysłu.
Ostatnio zmieniony pn mar 09, 2015 9:22 pm przez Kamil Kończak, łącznie zmieniany 1 raz.
Pragniesz czegoś? - rób to bo zaczniesz o tym marzyć.

" May your love of the form culminite in the love of
the formless."

https://www.youtube.com/watch?v=0joS1fzwFcU
the end
zaufany użytkownik
Posty: 18813
Rejestracja: pt lut 17, 2023 4:23 pm
płeć: mężczyzna
Gadu-Gadu: bla bla
Lokalizacja: Brak

Re: O wschodnich źródłach magii s. Michaela Pawlik

Post autor: the end »

Kamil Kończak pisze:Słuchać katolicyzmu to słuchać ciągłej nietolerancji, rasizmu, niewiedzy, niezrozumienia czyli tak jakby ślepy chciał opowiadać o kolorach.
Wątpię szczerze, bo wielu przedstawicieli wszelkich światopoglądów mogłoby wpaść w te ramy. Czyli taka arogancja może pasować do każdego, który, mówiąc w uproszczeniu, zło czyni.

Mam wrażenie, że Jezus, czy Budda nadal są wśród nas, w tym sensie, że pozostawili jakiś dorobek po sobie. Ciekawe, że niczego nie pisali dla innych (Budda na pewno), a raczej ich wypowiedzi, czy życie dają za przykład innym. Jeśli chrześcijaństwo uznaje Jezusa za Syna Bożego, to są to jego uczniowie z pewnością. Tak samo Budda zostawił po sobie grono swoich uczniów. I ciężko mi znaleźć w tym wypadku podobieństwa w nauczaniu, takie podstawowe nauki mam na myśli. Czyli mówili o czymś innym. Inne są owoce ich działań.

Chciałem przytoczyć coś z Nowego Testamentu, aż otworzyłem. ;) I tu czytam, aż się dziwię. Ciekawe nawet. "Zostaw umarłym grzebanie umarłych, a ty idź i głoś królestwo Boże." Wcześniej "Lisy mają nory i ptaki podniebne - gniazda, lecz Syn Człowieczy nie ma miejsca, gdzie by głowę położyć." Oraz "ktokolwiek przykłada rękę do pługa, a wstecz się ogląda, nie nadaje się do królestwa Bożego." To było do jego naśladowców, tak ponoć rzekł. Tych co chcieli iść za nim, ale sam też nakłaniał.
--->> Fajnie, czasem jeszcze zajrzę w razie czego.
Jak dla mnie to mówił o Niebie, tym chrześcijańskim, takim nieodwołalnym. Ale mówił ciekawie. :) (Oczywiście przekład może być różny, tak jest ze wszystkimi przekładami wszystkich książek na inne języki.)
W każdym razie przekonuję się bardziej, że Budda i Jezus nie są tej samej maści, i się różnią bardzo ich słowa. Jeśli nie wierzyć obecnym uczniom ich nauk, to wyszłoby na to, że po prostu były kiedyś jakieś osoby, które miały ogromny wpływ na ludzkość i do teraz słychać echo...
No chyba, że "Ktoś" ma dostęp do powiedzmy Absolutu "z którym się łączy" i widzi jak na dłoni to co "należy widzieć". Ale to niemożliwe.

Też jestem zdania, że wszystko to ten sam "umysł" i dlatego wielu myślicieli, czy wielkich uczonych może dojść do wielu podobnych prawd, skojarzeń.

pozdrawiam
k.
nic
Awatar użytkownika
Kamil Kończak
zaufany użytkownik
Posty: 12349
Rejestracja: śr cze 24, 2009 4:11 pm
płeć: mężczyzna
Kontakt:

Re: O wschodnich źródłach magii s. Michaela Pawlik

Post autor: Kamil Kończak »

karuna pisze:

Czyli mówili o czymś innym. Inne są owoce ich działań.

Myślę że to co piszesz wynika z ignorancji i nierozumienia. Podałem kilka dowodów że mówili o tym samym a Ty to odrzucasz. Za bardzo jesteś przywiązany do słów i terminologii które są tylko zewnętrznym odbiciem tego co wewnątrz. Nie wiesz jakie były owoce ich działań - owoce dzialań Buddy i Jezusa to owoce postępu duchowego ich uczniów. Żaden Jezus ani Budda nie zakładali religii.

To właśnie wynika z ludzkiej ignorancji że ludzie nie potrafią albo bardziej nie chcą szukać oczywistych powiązań i zgodności w naukach wielkich Mistrzów. To dlatego świat podzielony jest na wiele religii. We wszystkim jest podzielony z powodu ego religijnych wyznawców i fanów różnych filozofii - zamiast szukać wspólnego pierwiastka, korzenia, rdzenia wolą się spierać i odróżniać aby czuć się lepszymi zamiast równymi. Ale te szczegóły są kompletnie nieistotne. Żeden Mistrz czy to Budda czy to Jezus nie popadał w szczegóły teorii tylko mówili oni o prostych, uniwersalnych prawdach - to dopiero profani poprzez intelekt tworzyli swoje wersje i skrzywienia.

Każdy z wielkich Mistrzów uczył o miłości, o walce z własnym ego, o pokorze, o wyzbyciu się przywiązań do materii, - o tym że ten świat materialny jest przejściowy i nietrwały i że istnieje absolutna prawda poza czasem i przestrzenią oraz droga do tej Prawdy . A droga do Prawdy to praktyka czyli medytacja zainicjowanego ucznia. Bez Mistrza i praktyki nie osiągniemy oświecenia chociaż możemy zapracować sobie na kolejne, lepsze życie.


To tylko religie zaciemniają te proste , uniwersalne prawdy bo aby zdobyć wyznawców muszą się jakoś od siebie odróżnić przez co tracą z oczu rzeczy najważniejsze o których nauczali Ci wielcy Mistrzowie na rzecz mało ważnych szczegółów.


Zapominamy przede wszystkim że szczegółowe nauki i instrukcje (np. co do praktyki medytacyjnej) wielcy Mistrzowie przekazywali swoim uczniom a profanom przedstawiali nauki często na zasadzie alegorii do których zrozumienia potrzebny jest duchowy klucz którego profani nie mają.

Dlatego wszystkie religie łącznie z buddyzmem są własną interpretacją profanów, którzy nie mają wewnątrznego klucza ponieważ do zrozumienia nauk potrzebny jest nam żyjący, oświecony Mistrz w tu i teraz. Mistrz który ma połączenie z Absolutem więc przedstawia nam Prawdę a nie jej wersje i skrzywienia.

Prawda jakiej nauczał Budda czy Jezus nie pochodzi z umysłu więc to także jest Twoje błędne myślenie.
Mądrość nie pochodzi z umysłu tylko z czegoś co ponad umysł wykracza. Umysł to intelekt więc nie zawiera żadnej uniwersalnej i ponadczasowej prawdy. Bo umysł podlega czasowi i przestrzeni oraz jego ograniczeniom. Religie i filozofie są więc owocem umysłu a prawdziwe uniwersalne nauki są owocem duszy.

Umysł jak i intelekt opierają się jedynie na informacjach, na wiedzy zdobytej w przeszłości, na doświadczeniu - dlatego umysł nie może zrozumieć i pojąć czegoś co wykracza poza umysł, poza czas i przestrzeń - wieczność.

Filozofie (w tym buddyzm) zaplątane są niestety w dualizm tego świata. Intelekt nigdy nie będzie narzędziem do poznania głębszej, poza czasowej, niedualnej, transcendentnej rzeczywistości. Po prostu jest zbyt rachityczny i niepewny, w jego osąd zaangażowany jest czynnkik osobisty czyli nasze ego. Poza tym intelekt działa tylko dwojako :dedukcyjnie i indukcynie. Dedukcja prowadzi do wniosków wiarygodnych i pewnych ale nie dostarczających nic nowego, ponieważ są one zawarte w samej informacji. Indukcja dostarcza nam nowej wiedzy, ale niestety wynikające z niej konkluzje nie są w stanie osiągnąć poziomu absolutnej pewności. Na świecie jest tak wiele filozofii a każda mówi co innego - pojawia się nowa i objawia światu że już zbliża się do poznania prawdy. Wszystko przez to, że oparte są one na intelekcie.

Prawdziwa inteligencja jest wtedy kiedy nasz intelekt podporządkowany jest wyższej tożsamości (zwanej w mistycyzmie buddhi) - jest to głos czystego, bezemocjonalnego rozsądku, głos naszej duszy, naszej wyższej jaźni która wykracza ponad umysł. Niestety na codzień najczęściej nie korzystamy z jego działania, ulegamy emocjom, własnym osądom, jesteśmy zadufani i pewni co do naszej nieomylności - właśnie przez nasze ego.

karuna pisze:
No chyba, że "Ktoś" ma dostęp do powiedzmy Absolutu "z którym się łączy" i widzi jak na dłoni to co "należy widzieć". Ale to niemożliwe.

k.

Skąd wiesz że niemożliwe? Jak więc Budda mógł uczyć o wolności, o nirwanie która jest wydostaniem się z kręgu narodzin i śmierci , jakże mógł prowadzić swoich uczniów do tej wolności poza kołem karmy skoro wg Twojego myślenie nie istnieje nic poza więzieniem koła karmy, narodzin i śmierci? Czy buddyzm uczy że istnieje tylko więzienie, tylko czas i przestrzeń? To nielogiczne.



Nauki duchowe wszystkich Mistrzów zarówno Jezusa jak i Buddy czy Mahometa były bardzo proste i identyczne. To religie zaciemniają te proste prawdy i w miejce tych prostych prawd wymyślają własną teologię i własne interpretacje. Buddyzm także nie jest od tego wolny. Moim zdaniem buddyzm jest za bardzo przeintelektualizowany i mało konkretny.

karuna pisze: Jeśli nie wierzyć obecnym uczniom ich nauk, to wyszłoby na to, że po prostu były kiedyś jakieś osoby, które miały ogromny wpływ na ludzkość i do teraz słychać echo...

k.

Ale nie ma już na świecie uczniów ani Jezusa ani Buddy. Uczniowie to osoby zainicjowane przez Mistrza danego czasu i pokolenia - Buddę czy Jezusa, osoby które postępują wg zaleceń żyjącego Mistrza. Dlatego nie można nazwać ludzi, którzy opierają się na dalekim echu nauk tych Mistrzów - ich uczniami.


Więc jak jakiś buddysta mówi że Budda zostawił wiele nauk i każdy odłam buddyzmu jest kontynuacją tej różnorodnej nauki to znaczy, że nie wie w czym rzecz. Każdy Mistrz zostawia jedną, jednorodną i konkretną naukę, maksymalnie prostą i zrozumiałą. Sam Jezus mówił " Zaprawdę. bowiem powiadam wam: Dopóki niebo i ziemia nie przeminą, ani jedna jota, ani jedna kreska nie zmieni się w Prawie, aż się wszystko spełni". To dopiero ludzie, profani skrzywiają tą jednolitą prawdę na wiele odłamów, półprawd i ćwierćprawd. Oświeceni przynoszą jedną i tą samą prawdę aby wyciągnąć ludzi z ignorancji, aby dać im coś prawdziwego i namacalnego. Tam gdzie pojawiają się odłamy tam prawda ulega zatarciu.

Bo Prawda jest jedna a nie wiele. Tylko umysł tworzy wiele prawd ale nie są one absolutne i nigdy nie będą. Będą tylko kawałkiem prawdy.


Dlatego wg mojej wiary każdy z nas potrzebuje żyjącego Mistrza w tu i teraz. Po to aby poznać prawdę z pierwszej ręki. Ale kto w to wierzy? Komu na prawdę zależy aby uwolnić się z tego świata?
Pragniesz czegoś? - rób to bo zaczniesz o tym marzyć.

" May your love of the form culminite in the love of
the formless."

https://www.youtube.com/watch?v=0joS1fzwFcU
the end
zaufany użytkownik
Posty: 18813
Rejestracja: pt lut 17, 2023 4:23 pm
płeć: mężczyzna
Gadu-Gadu: bla bla
Lokalizacja: Brak

Re: O wschodnich źródłach magii s. Michaela Pawlik

Post autor: the end »

Kamil Kończak pisze:Podałem kilka dowodów że mówili o tym samym a Ty to odrzucasz. Za bardzo jesteś przywiązany do słów i terminologii które są tylko zewnętrznym odbiciem tego co wewnątrz.
Mam w tym pomoc, by to odrzucić. ;) To co wewnątrz to i tak... :)

Proszę:
Buddowie tzn. w pełni oczyszczeni z trzech rodzajów zasłon (przeszkadzających emocji, niewiedzy i nawykowych skłonności), i w pełni rozwinięci, czyli posiadający Mądrość.
- Tenga Rinpoche
{oraz to}
Doskonali Buddowie powstają z A. A to najwyższa z liter. Litera "A" w sanskrycie negatywna partykuła. Oznacza pustkę, która jest nieobecnością, czy też negacją, niezależnej egzystencji. (...) oznacza to, że Buddowie pojawiają się, noumenalnej sfery pustki lub, mówiąc inaczej, z medytowania nad pustką niezależnej egzystencji. Przez medytację usuwa się zaciemnienia w noumenalnej sferze rzeczywistości (pustce niezależnej egzystencji).
- Dalajlama

A drugi bohater:
Imię Jezus określa go od strony człowieczeństwa, natomiast miano Chrystus (gr. Christós, ‘Pomazaniec’, tłumaczenie słowa Mesjasz) oznacza w teologii imię Boga-człowieka.
- PWN
{oraz to}
Bóg, bóg, ponadziemska istota, będąca racją istnienia i funkcjonowania świata i człowieka.
W religii i filozofii pod pojęciem Boga rozumie się jedyny Byt duchowy (monoteizm, gdzie pojęcie to funkcjonuje jako nazwa własna, imię) albo wiele różnych bytów nadziemskich, pozostających w różnych relacjach do siebie i świata i w różny sposób otaczanych czcią religijną (politeizm, henoteizm); we wszystkich tych przypadkach Bóg może być ponadto pojmowany jako odrębny i różny od świata (transcendentny) albo z nim tożsamy (całkowicie — w panteizmie lub częściowo — w panenteizmie); rozważaniu podlega także wpływ Boga na świat (jego opatrzność), którą neguje deizm; wszystkim tym stanowiskom teistycznym przeciwstawia się ateizm, negujący samo istnienie Boga.
- PWN
nic
Awatar użytkownika
Kamil Kończak
zaufany użytkownik
Posty: 12349
Rejestracja: śr cze 24, 2009 4:11 pm
płeć: mężczyzna
Kontakt:

Re: O wschodnich źródłach magii s. Michaela Pawlik

Post autor: Kamil Kończak »

Przyznam, że nie zrozumiałem co chciałeś przekazać...za bardzo to przeintelektualizowane a mało w tym mądrości moim skromnym zdaniem. Nie sądzę aby Dalajlama był oświecony choć to pewnie dobry człowiek.

Mowa prawdziwych oświeconych Mistrzów jest prosta i klarowna.

Niestety nie widzisz swojego błędnego myślenia - wklejasz definicje z encyklopedii które były zapewne układane przez katolickich teologów - dlatego nie są obiektywne.

Christos oznacza inaczej Słowo (" na początku było Słowo a Słowo było u Boga i bogiem było ono Słowo", a Słowo to naczelna moc Wszechświata która stworzyła Wszechświat i go utrzymuje - to inaczej Duch święty, Logos, Tao, Kalma w islamie - nazwy nie są istotne bo w różnych kulturach i religiach ta moc nazywana jest różnie. Więc Christos oznacz Słowo które ciałem się stało. To znaczy że Jezus był wcieleniem tej wiecznej mocy - w buddyzmie mówi się o umyśle Buddy, w chrześcijaństwie o Chrystusie, w new age o świadomości chrystusowej, a w hiduizmie wcielenie mocy boskich nazywa się awatarami - ale to tylko słowa do których nie można się przywiązywać.

Niestety dla większości ludzi najważniejsze są słowa a nie to co się pod nimi kryje. I to oddala ludzi od siebie, prowadzi do podziałów zamiat do jedności. Słowa są marne, martwe i nic nie warte.

Słowo mówione to jedynie kopia czegoś wyższego. Jak śpiewa Grzegorz Turnau " Słowo to zimny powiew nagłego wiatru w przestworze; może orzeźwi cię, ale donikąd dojść nie pomoże".

Słowo, intelekt, umysł to ślepy przewodnik.
Pragniesz czegoś? - rób to bo zaczniesz o tym marzyć.

" May your love of the form culminite in the love of
the formless."

https://www.youtube.com/watch?v=0joS1fzwFcU
the end
zaufany użytkownik
Posty: 18813
Rejestracja: pt lut 17, 2023 4:23 pm
płeć: mężczyzna
Gadu-Gadu: bla bla
Lokalizacja: Brak

Re: O wschodnich źródłach magii s. Michaela Pawlik

Post autor: the end »

Wytłumaczyłem swoje podejście, to wszystko. Wiedzy nie czerpię znikąd, bo do tego zdolny nie jestem. Wiem, że się <raczej> nie zgadzasz z tymi definicjami.

A w ogóle, to mówisz, że jedna prawda może być Buddy, a jego nauki nie mogą być różnorodne. Podajesz do tego słowa Jezusa, jako uzasadnienie. Tutaj:
Kamil Kończak pisze:Więc jak jakiś buddysta mówi że Budda zostawił wiele nauk i każdy odłam buddyzmu jest kontynuacją tej różnorodnej nauki to znaczy, że nie wie w czym rzecz. Każdy Mistrz zostawia jedną, jednorodną i konkretną naukę, maksymalnie prostą i zrozumiałą. Sam Jezus mówił " Zaprawdę. bowiem powiadam wam: Dopóki niebo i ziemia nie przeminą, ani jedna jota, ani jedna kreska nie zmieni się w Prawie, aż się wszystko spełni". To dopiero ludzie, profani skrzywiają tą jednolitą prawdę na wiele odłamów, półprawd i ćwierćprawd. Oświeceni przynoszą jedną i tą samą prawdę aby wyciągnąć ludzi z ignorancji, aby dać im coś prawdziwego i namacalnego. Tam gdzie pojawiają się odłamy tam prawda ulega zatarciu.
Tak się składa, że nauki Buddy zawsze są dostosowane do skłonności i zdolności praktykujących. Niektórzy będę Buddę czcić, uznawać za boga, złego czy dobrego, może mistyka, albo po prostu nauczyciela, filozofa, inni go nie będą szanować, albo tak jak Pani z tytułu wątku - potępią. W każdym razie jest stos jego nauk, i rzetelnych Mistrzów żyjących po dziś dzień. I oni prowadzą dialog z wyznawcami Jezusa, a nie szukają dwóch stron tej samej monety, tej samej nauki. Stąd mój wniosek, że się z tymi definicjami nie zgadzasz, bo mówią o czymś innym. Przykład inny: oraz Są to naukowe definicje i dyskusje.
nic
the end
zaufany użytkownik
Posty: 18813
Rejestracja: pt lut 17, 2023 4:23 pm
płeć: mężczyzna
Gadu-Gadu: bla bla
Lokalizacja: Brak

Re: O wschodnich źródłach magii s. Michaela Pawlik

Post autor: the end »

Dalajlama mówi o sobie --> "zwykły mnich buddyjski".
nic
Awatar użytkownika
unreal
zaufany użytkownik
Posty: 4776
Rejestracja: sob cze 28, 2014 11:34 pm

Re: O wschodnich źródłach magii s. Michaela Pawlik

Post autor: unreal »

Kamil Kończak pisze:
Christos oznacza inaczej Słowo (" na początku było Słowo a Słowo było u Boga i bogiem było ono Słowo",
Małe sprostowanie - Słowo to Logos, a nie Christos.

Chrestos, Christos to Namaszczony. To był tytuł królewski używany podczas Misteriów Eleuzyjskich w starożytności. Inicjowany był królem-kapłanem.
LaDopamina
Awatar użytkownika
Kamil Kończak
zaufany użytkownik
Posty: 12349
Rejestracja: śr cze 24, 2009 4:11 pm
płeć: mężczyzna
Kontakt:

Re: O wschodnich źródłach magii s. Michaela Pawlik

Post autor: Kamil Kończak »

karuna pisze:
A w ogóle, to mówisz, że jedna prawda może być Buddy, a jego nauki nie mogą być różnorodne.

Tak się składa, że nauki Buddy zawsze są dostosowane do skłonności i zdolności praktykujących. Niektórzy będę Buddę czcić, uznawać za boga, złego czy dobrego, może mistyka, albo po prostu nauczyciela, filozofa, inni go nie będą szanować, albo tak jak Pani z tytułu wątku - potępią. W każdym razie jest stos jego nauk, i rzetelnych Mistrzów żyjących po dziś dzień. I oni prowadzą dialog z wyznawcami Jezusa, a nie szukają dwóch stron tej samej monety, tej samej nauki. Stąd mój wniosek, że się z tymi definicjami nie zgadzasz, bo mówią o czymś innym. Przykład inny: oraz Są to naukowe definicje i dyskusje.
Nie wiem dlaczego tak trudno Ci przyjąć że Budda i Jezus nauczali tej samej Prawdy. Gdybyś potrafił być obiektywny to zauważyłbyś, że przywiązujesz zbytnią wagę do szczegółów nie potrafiąc zauważyć wartości fundamentalnych. Kogo obchodzi że wg kogoś tam Buddowie pochodzą z A - co to zdanie w ogóle znaczy? Nic nie znaczy...To tylko słowa.

Nie sądzę aby nauki Buddy były dostosowane do skłonności praktykujących. Mistrzowie tej rangi (jeśli przyjąć Buddę za Mistrza najwyższego stopnia) nie tworzą po pierwsze religii a to religie poluźniają wymagania w stosunku do swoich wyznawców bo zależy im na jak największej liczebności wiernych a nie na ich jakości, zależy im na pieniądzach i popularności.

Nie sądzę aby Buddzie zależało na rozpropagowaniu jego nauk - jego nauki skierowane były do jego uczniów którzy żyli zgodnie z jego zaleceniami i wymaganiami.

W dalszej rozmowie nie widzę większego sensu bo już udowodniłeś mi że nie czytasz tego co piszę a produkować na darmo się nie zamierzam... :(
Pragniesz czegoś? - rób to bo zaczniesz o tym marzyć.

" May your love of the form culminite in the love of
the formless."

https://www.youtube.com/watch?v=0joS1fzwFcU
the end
zaufany użytkownik
Posty: 18813
Rejestracja: pt lut 17, 2023 4:23 pm
płeć: mężczyzna
Gadu-Gadu: bla bla
Lokalizacja: Brak

Re: O wschodnich źródłach magii s. Michaela Pawlik

Post autor: the end »

Mnie też ta rozmowa męczy. Bo nie ma sensu.
nic
Awatar użytkownika
Kamil Kończak
zaufany użytkownik
Posty: 12349
Rejestracja: śr cze 24, 2009 4:11 pm
płeć: mężczyzna
Kontakt:

Re: O wschodnich źródłach magii s. Michaela Pawlik

Post autor: Kamil Kończak »

Bo jesteś zaślepiony ignorancją - niestety :) Ja też jestem ignorantem ale przynajmneij się staram - czytam Twoje wypowiedzi uważnie i staram się na nie odpowiadać. Wyprodukowałem wiele słów a Ty niekoniecznie się do nich odniosłeś.



Więc na koniec dodam : Jestem święcie przekonany, że Budda, Jezus czy Mahomet nauczali tego samego jeśli przyjąć że każdy z nich był oświecony. Każdy z nich mówił o miłości, o wyzbyciu się własnego ego, o wyzbyciu się pragnień materialnych i przywiązań do tego świata, o tym że ten świat materialny nie jest trwały, że jest przejściowy. Każdy z tych Mistrzów mówił o tym że istnieje wolność, że istnieje prawdziwa i realna rzeczywistość poza światem materii - iluzji. I każdy z nich prowadził swoich uczniów do tej Prawdy i wolności.

Reszta to już spekulacja, intelektualny dodatek, który może być pomocny ale w większości przypadków staje się elementem podziałów religijnych i różnic. Staje się elementem próżności i poczuciem że coś wiemy a tak na prawdę nie wiemy nic. Bo to nie mądrość tylko czyjaś wiedza, na podstawie cudzych a nie własnych doświadczeń duchowych.

To jest w pigułce, skrócona nauka wszystkich Mistrzów duchowych. Teoria a jak wie każdy prawdziwy poszukiwacz Prawdy teoria nigdy nie będzie praktyką czyli teoria nie da urzeczywistnienia tej Prawdy o której teoria mówi. Nic więcej nie trzeba dodawać - reszta to już teologia religijna czy to buddyjska czy to chrześcijańska. Reszta to celowe róznice które tworzą religie po to aby się odróżnić i aby były atrakcyjniejsze, opierające się na niuansach, szczegółach, na innym nazewnictwie w gruncie tych samych rzeczy.

Całą prawde o życiu człowieka, o sensie życia i o drodze do wolności da się zapisać na jednej kartce.

Ale to i tak będzie tylko wspomniana teoria.


Wszystko też pięknie streszcza Hymn do miłości. Gdybyś mówił językami ludzi i aniołów, gdybyś miał zdolności paranormalne tak żebyś góry przenosił, gdybyś posiadł wszelką mądrość i wiedzę - gdybyś rozwiązał wszystkie intelektualne i logiczne zagadki świata np. buddyskie koany (które rzekomo mają świadczyć o oświeceniu - sick!) a miłości być nie miał byłbyś niczym.


Więc cała reszta o potrzebie studiowania pustki czy czego tam to bulshit i kłamstwo - to tylko religijna nomenklatura.

Każdego dnia staraj się być pokorny, każdego dnia staraj się tłamsić swoje ego, egocentryzm, egotyzm, każdego dnia staraj się nie wywyższać aby siebie samego widzieć jako najniższego - to droga do Prawdy - innej nie ma.

Sens zawarty jest w paru słowach : skąd przychodzimy, kim jestśmy, dokąd zmierzamy, po co dlaczego.

I chociaż chrześcijaństwo wymazało z nauk Jezusa wzmianki o reinkarnacji i karmie (chociaż Jezus mówi w Biblii : co posiejesz to zbierać będziesz) których nauczał to jednak właśnie chrześcijaństwo najprościej i najpiękniej odpowiada na te pytania : Przybyliśmy z domu Ojca, z wieczności- jesteśmy synami marnotrawnymi na obcej ziemi bo to nie jest ojczyzna naszej duszy i zmierzamy spowrotem do Ojca.

Dlatego książki jeśli są mądre, proste mogą nam pomóc- mądre książki to takie które w sposób prosty mówią nam co powinniśmy robić aby teoria stała się praktyką. Dlatego przeintelektualizowanie ma tak niewiele mądrosci....Bo nie prowdzi do praktyki a tylko daje złudne poczucie wiedzy i mądrości.



Ok - nie pieprzę więcej. Sam jestem marny, próżny a udaję że coś wiem...Dobranoc
Pragniesz czegoś? - rób to bo zaczniesz o tym marzyć.

" May your love of the form culminite in the love of
the formless."

https://www.youtube.com/watch?v=0joS1fzwFcU
the end
zaufany użytkownik
Posty: 18813
Rejestracja: pt lut 17, 2023 4:23 pm
płeć: mężczyzna
Gadu-Gadu: bla bla
Lokalizacja: Brak

Re: O wschodnich źródłach magii s. Michaela Pawlik

Post autor: the end »

Mógłbym się odnosić do Twoich słów, bardzo gęsto, ale w kontekście mojej ograniczonej wiedzy o buddyzmie.
Mi o Jezusie wystarczy jak słyszę, że jest Bogiem, przyszedł mnie zbawić i tylko przez chrzest mogę iść do nieba (jak to pewien proboszcz mi oznajmił). Czasem jest więcej tej wiedzy, ale wiem, że to nie moja historia. Może jeszcze zajrzę do jego nauk, ale nie spieszy mi się, przyznaję.

Ja jestem po prostu prostym buddystą słów Dalajlamy o tym by "być zawsze dobrym człowiekiem i zawsze starać się pomóc innym". Przyznam, że nawet na próbę tego czasem mnie nie stać, ale jak mówił również "przynajmniej nie krzywdzić" i to też jest dla mnie ważne. Chociaż czasem dosłownie, i w przenośni boli mnie głowa.

Dzisiaj wróciłem znowu, w sumie dzięki tej rozmowie, do tego motta, gdyż zajrzałem do mojej pierwszej książki Dalajlamy. Taki miałem wniosek z tej lektury, a Dalajlama z resztą często to powtarza w wielkim skrócie, ciepłe serce. (Mniejsza z tym, że miałem ją na jednym z głośników przy lapku. ;) ) Ale uspokoiło mnie to i takiej filozofii, czy religii potrzebuję. A to buddyzm i Dalajlama mi to jest w stanie zaoferować. Na szczęście miałem taką okazję, że poznaję te nauki.

Żeby się odnieść do ignorancji... Jest na pewno tu odniesienie do 3 trucizn umysłu, czyli ignorancji, nienawiści i pożądania (w buddyjskim kontekście). Ignorancja, w naszym polskim rozumieniu, tak jak to widzę to jakieś olewanie cudzego zdania, chyba tak. No różnie można to tłumaczyć, tak potocznie i na prosty rozum. Mniejsza z tym, bo widzę, że niejedną debatę bym przegrał, a też nie o gadanie mi w sumie takie chodzi, bo źle się z tym czuję. W każdym razie szukam jakiegoś rozsądku w sobie i właśnie remedium na ignorancję.

Kiedyś do biura Dalajlamy napisałem list, z podziękowaniami za nauki, jakoś mnie natchnęło. I on później (śledziłem wtedy na bieżąco jego wykłady w necie) mówi, że złudzenia wynikają z ignorancji, jakby mi w sumie odpowiedział. Ale to też tzw buddyzm, nazwany tak na potrzeby naszych czasów, tak żeby wszystko sobie sklasyfikować i się dziwić.

dobranoc :)
karuna
nic
Awatar użytkownika
Kamil Kończak
zaufany użytkownik
Posty: 12349
Rejestracja: śr cze 24, 2009 4:11 pm
płeć: mężczyzna
Kontakt:

Re: O wschodnich źródłach magii s. Michaela Pawlik

Post autor: Kamil Kończak »

Dobranoc :) Przepraszam jeśli Cię w jakiś sposób uraziłem - nie to było moją intencją.



Mi o Jezusie wystarczy jak słyszę, że jest Bogiem, przyszedł mnie zbawić i tylko przez chrzest mogę iść do nieba (jak to pewien proboszcz mi oznajmił). Czasem jest więcej tej wiedzy, ale wiem, że to nie moja historia. Może jeszcze zajrzę do jego nauk, ale nie spieszy mi się, przyznaję.
No właśnie - słyszysz ale od kogo? Od księży którzy przedstawiają swoją własną, moim zdaniem bardzo skrzywioną wizję tego czego nauczał Jezus i kim był.

A mi po prostu chodzi o to aby szukać z ludźmi pojednania a nie różnic. Aby widzieć rzeczy fundamentalne a nie szczegóły. Gdyby nie ludzkie ego to na świecie istniałaby jedna religia - religia miłości. A wiemy przecież z historii że językiem wielu religii jest nienawiść, rasizm, dyskryminacja, nietolerancja czyli całkowite zaprzezenie nauk Mistrzów na jakie religie się powołują.

Polecam Ewangelię Tomasza, Filipa czy Ewangelię Esseńską Jana gdybyś kiedyś miał ochotę.
Albo książkę Johna Davidsona "Ewangelia Jezusa - w poszukiwaniu jego pradziwych nauk".
Pragniesz czegoś? - rób to bo zaczniesz o tym marzyć.

" May your love of the form culminite in the love of
the formless."

https://www.youtube.com/watch?v=0joS1fzwFcU
ODPOWIEDZ

Wróć do „filozofia”