karuna pisze:
Czyli mówili o czymś innym. Inne są owoce ich działań.
Myślę że to co piszesz wynika z ignorancji i nierozumienia. Podałem kilka dowodów że mówili o tym samym a Ty to odrzucasz. Za bardzo jesteś przywiązany do słów i terminologii które są tylko zewnętrznym odbiciem tego co wewnątrz. Nie wiesz jakie były owoce ich działań - owoce dzialań Buddy i Jezusa to owoce postępu duchowego ich uczniów. Żaden Jezus ani Budda nie zakładali religii.
To właśnie wynika z ludzkiej ignorancji że ludzie nie potrafią albo bardziej nie chcą szukać oczywistych powiązań i zgodności w naukach wielkich Mistrzów. To dlatego świat podzielony jest na wiele religii. We wszystkim jest podzielony z powodu ego religijnych wyznawców i fanów różnych filozofii - zamiast szukać wspólnego pierwiastka, korzenia, rdzenia wolą się spierać i odróżniać aby czuć się lepszymi zamiast równymi. Ale te szczegóły są kompletnie nieistotne. Żeden Mistrz czy to Budda czy to Jezus nie popadał w szczegóły teorii tylko mówili oni o prostych, uniwersalnych prawdach - to dopiero profani poprzez intelekt tworzyli swoje wersje i skrzywienia.
Każdy z wielkich Mistrzów uczył o miłości, o walce z własnym ego, o pokorze, o wyzbyciu się przywiązań do materii, - o tym że ten świat materialny jest przejściowy i nietrwały i że istnieje absolutna prawda poza czasem i przestrzenią oraz droga do tej Prawdy . A droga do Prawdy to praktyka czyli medytacja zainicjowanego ucznia. Bez Mistrza i praktyki nie osiągniemy oświecenia chociaż możemy zapracować sobie na kolejne, lepsze życie.
To tylko religie zaciemniają te proste , uniwersalne prawdy bo aby zdobyć wyznawców muszą się jakoś od siebie odróżnić przez co tracą z oczu rzeczy najważniejsze o których nauczali Ci wielcy Mistrzowie na rzecz mało ważnych szczegółów.
Zapominamy przede wszystkim że szczegółowe nauki i instrukcje (np. co do praktyki medytacyjnej) wielcy Mistrzowie przekazywali swoim uczniom a profanom przedstawiali nauki często na zasadzie alegorii do których zrozumienia potrzebny jest duchowy klucz którego profani nie mają.
Dlatego wszystkie religie łącznie z buddyzmem są własną interpretacją profanów, którzy nie mają wewnątrznego klucza ponieważ do zrozumienia nauk potrzebny jest nam żyjący, oświecony Mistrz w tu i teraz. Mistrz który ma połączenie z Absolutem więc przedstawia nam Prawdę a nie jej wersje i skrzywienia.
Prawda jakiej nauczał Budda czy Jezus nie pochodzi z umysłu więc to także jest Twoje błędne myślenie.
Mądrość nie pochodzi z umysłu tylko z czegoś co ponad umysł wykracza. Umysł to intelekt więc nie zawiera żadnej uniwersalnej i ponadczasowej prawdy. Bo umysł podlega czasowi i przestrzeni oraz jego ograniczeniom. Religie i filozofie są więc owocem umysłu a prawdziwe uniwersalne nauki są owocem duszy.
Umysł jak i intelekt opierają się jedynie na informacjach, na wiedzy zdobytej w przeszłości, na doświadczeniu - dlatego umysł nie może zrozumieć i pojąć czegoś co wykracza poza umysł, poza czas i przestrzeń - wieczność.
Filozofie (w tym buddyzm) zaplątane są niestety w dualizm tego świata. Intelekt nigdy nie będzie narzędziem do poznania głębszej, poza czasowej, niedualnej, transcendentnej rzeczywistości. Po prostu jest zbyt rachityczny i niepewny, w jego osąd zaangażowany jest czynnkik osobisty czyli nasze ego. Poza tym intelekt działa tylko dwojako :dedukcyjnie i indukcynie. Dedukcja prowadzi do wniosków wiarygodnych i pewnych ale nie dostarczających nic nowego, ponieważ są one zawarte w samej informacji. Indukcja dostarcza nam nowej wiedzy, ale niestety wynikające z niej konkluzje nie są w stanie osiągnąć poziomu absolutnej pewności. Na świecie jest tak wiele filozofii a każda mówi co innego - pojawia się nowa i objawia światu że już zbliża się do poznania prawdy. Wszystko przez to, że oparte są one na intelekcie.
Prawdziwa inteligencja jest wtedy kiedy nasz intelekt podporządkowany jest wyższej tożsamości (zwanej w mistycyzmie buddhi) - jest to głos czystego, bezemocjonalnego rozsądku, głos naszej duszy, naszej wyższej jaźni która wykracza ponad umysł. Niestety na codzień najczęściej nie korzystamy z jego działania, ulegamy emocjom, własnym osądom, jesteśmy zadufani i pewni co do naszej nieomylności - właśnie przez nasze ego.
karuna pisze:
No chyba, że "Ktoś" ma dostęp do powiedzmy Absolutu "z którym się łączy" i widzi jak na dłoni to co "należy widzieć". Ale to niemożliwe.
k.
Skąd wiesz że niemożliwe? Jak więc Budda mógł uczyć o wolności, o nirwanie która jest wydostaniem się z kręgu narodzin i śmierci , jakże mógł prowadzić swoich uczniów do tej wolności poza kołem karmy skoro wg Twojego myślenie nie istnieje nic poza więzieniem koła karmy, narodzin i śmierci? Czy buddyzm uczy że istnieje tylko więzienie, tylko czas i przestrzeń? To nielogiczne.
Nauki duchowe wszystkich Mistrzów zarówno Jezusa jak i Buddy czy Mahometa były bardzo proste i identyczne. To religie zaciemniają te proste prawdy i w miejce tych prostych prawd wymyślają własną teologię i własne interpretacje. Buddyzm także nie jest od tego wolny. Moim zdaniem buddyzm jest za bardzo przeintelektualizowany i mało konkretny.
karuna pisze: Jeśli nie wierzyć obecnym uczniom ich nauk, to wyszłoby na to, że po prostu były kiedyś jakieś osoby, które miały ogromny wpływ na ludzkość i do teraz słychać echo...
k.
Ale nie ma już na świecie uczniów ani Jezusa ani Buddy. Uczniowie to osoby zainicjowane przez Mistrza danego czasu i pokolenia - Buddę czy Jezusa, osoby które postępują wg zaleceń żyjącego Mistrza. Dlatego nie można nazwać ludzi, którzy opierają się na dalekim echu nauk tych Mistrzów - ich uczniami.
Więc jak jakiś buddysta mówi że Budda zostawił wiele nauk i każdy odłam buddyzmu jest kontynuacją tej różnorodnej nauki to znaczy, że nie wie w czym rzecz. Każdy Mistrz zostawia jedną, jednorodną i konkretną naukę, maksymalnie prostą i zrozumiałą. Sam Jezus mówił " Zaprawdę. bowiem powiadam wam: Dopóki niebo i ziemia nie przeminą, ani jedna jota, ani jedna kreska nie zmieni się w Prawie, aż się wszystko spełni". To dopiero ludzie, profani skrzywiają tą jednolitą prawdę na wiele odłamów, półprawd i ćwierćprawd. Oświeceni przynoszą jedną i tą samą prawdę aby wyciągnąć ludzi z ignorancji, aby dać im coś prawdziwego i namacalnego. Tam gdzie pojawiają się odłamy tam prawda ulega zatarciu.
Bo Prawda jest jedna a nie wiele. Tylko umysł tworzy wiele prawd ale nie są one absolutne i nigdy nie będą. Będą tylko kawałkiem prawdy.
Dlatego wg mojej wiary każdy z nas potrzebuje żyjącego Mistrza w tu i teraz. Po to aby poznać prawdę z pierwszej ręki. Ale kto w to wierzy? Komu na prawdę zależy aby uwolnić się z tego świata?