...o rodzinie (facebookowy wyścig szczurów)
Nie cały rok temu założyłem sobie konto na facebooku. Wypełniłem profil i po kolei dołączałem zaproszonych znajomych. Szybko lista urosła do blisko stu przyjaciół. Zacząłem przeglądać profile użytkowników. I ku mojemu zdziwieniu okazało się, że większość jest już po ślubie i ma dzieci. To popchnęło mnie do refleksji nad swoim życiem. Wydaje mi się, że choroba wykluczyła mnie z życia na blisko pięć lat. Jeszcze nie tak dawno spotykałem się z tymi ludźmi, paliłem albo piłem. Dziś ich życie nabrało nowego wymiaru. Są mężami, żonami i ojcami dzieci. Niestety pogląd na moje ojcostwo jest nieco skrajny. Sam uważam, że nie powinienem mieć dzieci. Osoba, z którą mógłbym mieć ewentualne potomstwo także jest chora na schizofrenie. Zachorowanie dziecka w tym przypadku sięga pięćdziesięciu procent. Nie chciałbym, aby moje dziecko było paranoikiem. Nie poradziłbym sobie z chorobą kolejnej osoby. Poza tym nie chciałbym widzieć co to dziecko przezywa. Będąc chory wiem z jakim niezrozumieniem wiąże się schizofrenia. Pozostaje jedynie adopcja. Nie tak dawno mój znajomy adoptował dwójkę dzieci. Z nieznanych mi powodów nie mógł mieć swoich. Tym po blisko pięciu latach małżeństwa sprytnie zapełnił rodzinna lukę. Nie dość, że może cieszyć się wychowaniem swojego potomstwa to jest cool. Bo adopcja jest teraz w modzie. Zachęca nas do tego choćby Angelina Jolie i Brad Pitt. Poza tym jest to jak najbardziej prawe zachowanie. Godne pochwalenia. Adoptowanie wydaje się całkiem mądrym rozwiązaniem mojego problemu. Tyle, że wątpię w to, aby dziecko przyznane zostało dwóm paranoikom. Formalnie utrzymujących się z renty.
Jak widzisz posiadanie własnej pociechy wiąże się u mnie z dużym problemem. Nawet, gdybym chciał posiadać potomka musiałbym brać pod uwagę wysoki współczynnik zachorowania. Bo adopcja raczej nie wchodzi w grę. Ale nie rozczulam się nad tym. Kiedyś nawet chciałem mięć dziecko. Myślałem, że jestem na gotowy. Ale po kilku latach doszedłem jednak do innego wniosku. Nie stać mnie na to. Nie jestem wstanie go utrzymać. Zarówno pod względem finansowym jak i własnej dojrzałości. Sam bowiem, może i przez chorobę jestem dużym dzieckiem. Wymagającym ciągłej opieki.
Inaczej ma się sprawa z posiadaniem własnej sympatii. W najbliższym czasie wprowadzi się do mnie moja dziewczyna. Ona również jest paranoiczką. Postanowiliśmy spróbować życia razem. Właśnie przygotowuje mieszkanie dla dwojga. Wprowadzam, drobne poprawki i remontuję kuchnie. By spokojnie zamieszkać razem. Ona z kolei walczy ze swoim strachem i mentalnie przygotowuje się do przeprowadzki. Niby wszystko w porządku, ale wspólne życie nie będzie uwieńczone ślubem. Tu na przeszkodzie znów staje choroba. Doszliśmy do wniosku, że jeśli któreś z partnerów nie będzie wstanie (przez chorobę) kontynuować wspólnego życia rozstaniemy się. Nie chcemy, aby ewentualnemu rozstaniu towarzyszyły sprawy urzędowe, co gorsza kościelne..
Niestety na facebooku nic się nie zmieni. Nie wypełnię sobie rubryki: stały związek. Nie zbiorę lików pod takim wydarzeniem takim jak mój ślub. Nie zasypie innych użytkowników zdjęciami z pierwszych dni mojego dziecka. Ale spokojnie... ja też żyję.
wspomnienia ... o rodzinie (facebookowy wyscig szczurow)
Moderator: moderatorzy
-
- bywalec
- Posty: 73
- Rejestracja: sob lip 31, 2010 11:56 am
- płeć: mężczyzna
- Kontakt:
wspomnienia ... o rodzinie (facebookowy wyscig szczurow)
psychofototata
- marek-sportowiec
- nadużywający
- Posty: 322
- Rejestracja: czw maja 25, 2006 1:11 pm
- płeć: mężczyzna
- Lokalizacja: olimpiada
- Kontakt:
Re: wspomnienia ... o rodzinie (facebookowy wyscig szczurow)
Człowiek XXI wieku nie jest stworzony do rozrodu, rozpłodu czy prokreacji . . .
Pierwsza wojna atomowa nadchodzi! Nie pomogą pojazdy czy broń palna! Armia jest zbyteczna! Wojacy się nie przydadzą! Zasobów coraz mniej, bo są marnotrawione bezlitośnie przez samego człowieka!
Puss djevel Dreng, øl rødhåret bjørn.
taurus-piskus
Puss djevel Dreng, øl rødhåret bjørn.
taurus-piskus