Proszę o pomoc w zdiagnozowaniu choroby

Dla osób szukających ogólnej pomocy i wstępnej orientacji dotyczącej choroby.
Kto umie dokładniej nazwać problem proszę pisać w działach tematycznych "Ogólnej dyskusji"

Moderator: moderatorzy

Regulamin forum
Uwaga: o pomoc w konkretnych sprawach, dla których odpowiednie działy istnieją w "Dyskusji Ogólnej" proszę pisać tam.Tutaj tylko w sprawie ogólnej pomocy w zorientowaniu się w tematyce, np. gdy ktoś szuka wstępnej pomocy, co począć z taką chorobą i jak nazwać i określić jej objawy
Tomek_20

Proszę o pomoc w zdiagnozowaniu choroby

Post autor: Tomek_20 »

Dzien dobry,

Mam pewien problem - ktoś bliski miesiąc temu zaczął wykazywać objawy zaburzeń psychicznych. Wizyta u prywatnego psychiatry miała miejsce 3 dni temu. Jednak jego diagnoza (psychoza funkocjonalna, rodzaj fobii) zupełnia odbiega od moich przypuszczeń, założen, wiedzy. Podważa zresztą (tak mi się wydaje) rzetelność wiedzy owego psychiatry.

Objawy tej osoby (30-letniej kobiety) sa następujace:

- jest przekonana, że jest śledzona, w domu szuka podsłuchów, na ulicach zauważa "tajniaków" (na negacje tych urojeń reaguje gniewem)
- zaczeła sie dziwnie zachowywać. Emocjonalne reakcje były nieadekwatne do róznych, licznych sytuacji.
- raz zemdlała
- cierpi na bezsenność

Nie chciałem tego głośno nazywać (zwłaszcza teraz, gdy niby fachowiec stwierdził inny rodzaj zaburzenia - znacznei chyba łagodniejszy), ale wszystkie te objawy (z mojej przynajmniej laickiej wiedzy - na podstawie ksiazek do psychologii Zimbardo i Sperlinga) wpisują się w opisy schizofrenii paranoidalnej.
Kobieta ta, bierze teraz lek - pernazinum, ktory ma zaczac dzialac dopiero po 2 tygodniach. Mam obawy, ze ten lekarz jest po prostu zwykłym naciągaczem i oszustem.

Abstrahując od tej wizyty u lekarza - czy macie Państwo może jakieś porady, przypuszczenia odnośnie tych zaburzeń ? Czy jest szansa, że są to zwykłe lęki, spowodowane stresem w pracy (istotnie tego typu sytuacje stresogenne miały miejsce) ?
Czy w świetle wątpliwej wiedzy owego fachowca-psychiatry, osoba ta, powinna brać dalej lek Pernazinum ?

Proszę o pomoc,
pozdrawiam,
Tomek
bleeee

Post autor: bleeee »

Ja pierwszym za pierwszym razem miałem bardzo podobne objawy:

- mania przesladowcza
- urojenia
- zero apetytu
- przez noc nawet nie mogłem mrugnąć okiem

Lekarze zdiagnozowali po kilkunastu dniach obserwacji : SCHIZOFRENIA PARANOIDALNA.

Co do leku zwanego pernazyna. Straciłem przez ten lek około 1,5 roku życia. Jest on lekiem z niższej półki. On wygasza tylko część objawów tej choroby. Poza tym powoduje niepożądaną senność. Ja byłem tylko w części zaleczony przez pernazyne. Poza tym prawdopodobieństwo remisji jest bardzo duże. Ja po półtora roku trafiłem z powrotem na ten sam oddział. Zmienono mi lek na rispolept. Na początku brałem około 5 mg dziennie. W tej chwili mam 0.5 mg (minęło 7 lat). Remisji już nie miałem około lat. Żyje pełnią życia, w pełnej świadomości. Poza tym gdy czuje jakiekolwiek oznaki choroby potrafie nad tym w odpowiednim momencie zapanować nad tym i zalarmować lekarzowi. on zwiększa dawkę i wszystko mija w około 2 tygodnie.

Moja sugestia jest taka, aby udać się do lepszego lekarza i zaproponowac zmianę tego leku na RIPSOLEPT. Oczywiście biorąc pernazynę też można funkcjonować, ale nie tak jak to powinno się normalnie odbywać.

POZDRAWIAM.
Awatar użytkownika
Nowy
zaufany użytkownik
Posty: 235
Rejestracja: pt kwie 28, 2006 6:28 pm

Post autor: Nowy »

Przy podobnych objawach też zaczynałem od Pernazinum z innymi lekami. W razie wątpliwości radzę iść do innego psychiatry (nie jest pewne czy będzie lepszy) i skonsultować objawy i rozpoznanie. Jeżeli chodzi o dobór farmakologii, to lekarze mają własne, często różne doświadczenia.
Tomek_20

Post autor: Tomek_20 »

Dzięki za odpowiedzi.
Mam tylko pytanie do 'bleee' - napisales, ze nie masz remisji już "od około lat". Zapewne zgubiłeś cyferkę, ale chodzi mi też o "remisji" - przez to slowo rozumiesz nawrót choroby, czy jej ustąpienie? kontekst jest jasny, ale chce sie upewnic, bo sprawdzalem i zupelnie cos przeciwnego przez to chyba rozumiem :)

pozdrawiam,
Tomek
bess
zaufany użytkownik
Posty: 12
Rejestracja: śr maja 03, 2006 9:51 pm

Post autor: bess »

U mnie zaczynało się nieco podobnie. Miałam problem z bezsennością, nie potrafiłam pozbierać myśli, świat wirował, a ja nie wiedziałam gdzie się kończę a gdzie zaczynam. Do tego doszły różne irracjonalne lęki, omamy... W moim przypadku od razu zdiagnozowano schizofrenie. Jakiś czas brałam ripsolept, obecnie z własnego wyboru nie biorę leków - póki co udaje mi się żyć w miarę normalnie, ale być może będę musiała wrócić do farmakologii. Mam nadzieję, że uda Ci się trafić na lekarza z prawdziwego zdarzenia. Pozdrawiam.
bleeee

Post autor: bleeee »

Ja pod pojęciem remisja rozumiem nawrót choroby. Nie miałem od 4 lat co w mim przypadku jest duzym plusem. Ja miałem nawroty co okolo 1,5 roku. Po zmianie na rispolept, wszystko sie zmienilo i czuje sie niemal w pelni zdrowym czlowiekiem.
Tomek_20

Post autor: Tomek_20 »

Mam jeszcze jeden dylemat:

Jak należy obchodzić się z urojeniami osoby chorej ?
Przemilczać takie tematy, czy starać się spokojnie wyjaśniać ?
A może kategorycznie negować ?
Czy potrzebna jest np. choremu pomoc w budowaniu racjonalnego obrazu świata ? Czy musi on w sobie sam taki system obronny stworzyć ?

Będę wdzięczny za odpowiedzi.

pozdrawiam,
Tomek
RODZIC

Post autor: RODZIC »

Tomek_20 pisze:Mam jeszcze jeden dylemat:

Jak należy obchodzić się z urojeniami osoby chorej ?
Przemilczać takie tematy, czy starać się spokojnie wyjaśniać ?
A może kategorycznie negować ?
Czy potrzebna jest np. choremu pomoc w budowaniu racjonalnego obrazu świata ? Czy musi on w sobie sam taki system obronny stworzyć ?

Będę wdzięczny za odpowiedzi.

pozdrawiam,
Tomek
Zdaj się na pomoc psychiAtry i psychologa. Oni mają najwięcej różnorodnych doświadczeń. Jeżeli Twoja znajoma nie ucieka przed lekarzami to sądzę (na podstawie moich, jednostkowych doświadczeń), że koniecznie powinna spróbować leczenia szpitalnego póki jeszcze nie jest zbyt późno.

RODZIC
moi

Jeśli nie jest jeszcze za późno...

Post autor: moi »

Padło wyraźne pytanie, na które -jak widzę -nikomu nie chciało się odpowiedzieć, a prrzecież większość tu wie,jak to jest, gdy ty coś widzisz,czujesz, słyszysz, a inni nie. Tylko nie udawaj, Tomku_20, że wszystko jest w porządku (moja mam tak robiła-totalny brak kontaktu), miałam różne urojenia, trochę podobne do urojeń twojej znajomej i tak naprawdę pomogła mi tylko jedna dobra, mądra znajoma. Ponieważ sama kiedyś była w szpitalu, doskonale wiedziała, że nie jest dobrze, chociaż, oczywiście, nie do końca wiedziała, co się ze mną dzieje. Była normalna - najpierw starała mi się pomóc metodami "konwencjonalnymi":spacerki, wycieczki na działkę, miłe rozmowy. Doszło do tego, ze u niej prawie zamieszkałam:))) (a jest z innego miasta). W końcu, jak się juz prawie zamęczyła na śmierć i kiedy było wiadomo,że samo mi nie przejdzie - pojechała ze mną do szpitala. Myślę, ze uratowała mi życie i dzięki niej mogę teraz prawie normalnie funkcjonować. NIe możesz udawac,że nic się nie dzieje, mów szczerze i prawdę (trochę, jak do dziecka),że nie ma głosów, że nikt jej nie podsłuchuje, że nikt jej nie śledzi...Pewnie będzie się wściekać, albo będzie zdenerwowana, ale w końcu ci uwierzy...Mam nadzieję,że ci uwierzy, bo to jej jedyna szansa. BYć może, będzie się uipierać przy jakichś wątkach itd - to może trwać. I jeszcze jedno;rózne są te szpitale, w większośći podaje się leki i personel ma w dupie, co się dzieje z ludźmi...myślę, ze tylko bliscy mogą ją uratować.Mnie uratowała ta właśnie znajoma i jeszcze parę osób, kórzy nie gadali głupot, nie dziwili się i ne zaprzeczali, ale po prostu przyjeżdżali do mnie czesto do szpitala, zeby być ze mną...Odwalili naprawdę kawał dobrej roboty. Proszę cię, będzie bardzo ciężko i pewnie wcale nie chciałeś w ten sposób udowadniać swojego człowieczeństwa, ale...bądź z nią, przy niej, nie zostawiaj jej samej.Pozdrawiam cię.
xena
zaufany użytkownik
Posty: 350
Rejestracja: czw mar 02, 2006 12:58 am

Post autor: xena »

Naprawdę piękny post, Moi. Trafiłaś na mądrą osobę. Ja w sumie też mam szczęście, może zacznę je doceniać, a nie czuć się osamotniona w swoich przeżyciach. Pozdrawiam
xena wojownicza księżniczka w zadumie
Rodzic

Nie bój się lekarzy.

Post autor: Rodzic »

moi pisze:Moi m.in. napisała: ... mów szczerze i prawdę (trochę, jak do dziecka),że nie ma głosów, że nikt jej nie podsłuchuje, że nikt jej nie śledzi...Pewnie będzie się wściekać, albo będzie zdenerwowana, ale w końcu ci uwierzy...Mam nadzieję,że ci uwierzy, bo to jej jedyna szansa. ...
NIE UWIERZY.
A Ty dołączysz do listy jej wrogów.

Rodzic
Tomek_20

Post autor: Tomek_20 »

Niestety różne diagnozy podaja nie tylko laicy, jak ja, czy moj ojciec, ale również lekarze. Ciezko w takiej sytuacji podjac jakies zdecydowane ruchy. Zwłaszcza jesli zalecenia fachowców sa bardzo rozne, a czesto skrajne.
Jak na razie chora jest w stanie czesciowej remisji; niby smieje sie i zartuje ze swoich wczesniejszych urojeń, ale nie jestem przekonany, czy to szczery smiech. Znajoma caly czas zachowuje sie dziwnie, ciezko jest sie jej skupic na czymkolwiek. Szczegolnie w oczy rzucaja sie jej komentarze na typowe prozaiczne bledy. Dzis np. mieszajac nieposłodzona herbate powiedziala "ale jestem psycholka", innym razem nazywa siebie "wariatką" i tak po kilka razy dziennie.

Mam nadzieje, ze bedzie lepiej...

Dziekuje za wszystkie Wasze komentarze.

pozdrawiam,
Tomek
ODPOWIEDZ

Wróć do „kto pomoże”