„Konkretny Beduin do konkretnej roboty”

Moderator: moderatorzy

Awatar użytkownika
aspagnito
zaufany użytkownik
Posty: 440
Rejestracja: czw mar 15, 2007 6:16 pm
Status: byk z zaświadczeniem o niekaralności, płeć księżycowa
płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Proxima B

„Konkretny Beduin do konkretnej roboty”

Post autor: aspagnito »

Mam krótką pamięć… mam krótką pamięć do przewin w stosunku do mnie. Od razu niemal zapominam i nigdy nie mszczę. Czasem pozwalam sobie na gniew, bo jak to „jest napisane”: ZEMSTA się nie może dokonać, ale czara GNIEWU musi się przelać i dopełnić.
Inny niż wszyscy tacy sami. Taki jestem. Taki bywam.
- Panie Prezydencie.. helikopter!
Tak sobie kiedyś na bani krzyknąłem będąc w nocy w środku szczerego pola. Chyba mnie w dwóch okolicznych wsiach słyszeli, bo byłem bardzo, ale to bardzo głośny. To typowe dla mojego problemu. Dwa miesiące później lekarz próbował mi zrobić lobotomię. Rozpiął mi koszulę, położył rękę na klatce piersiowej i miał coś w rękawie prawej ręki. Pielęgniarki trzymały mnie i były przerażone. Lekarz kazał mi się patrzeć na niego, ale ja nie wiedzieć czemu wiedziałem, iż za żadne skarby nie mogę na niego patrzyć. Dałem głowę w bok. Kiedy próbowano mi ją naprostować, z całej siły trwałem przy swoim, a byłem w tym momencie piekielnie silny. Lekarz trzymał mi rękę na klatce i on przekazał mi to, co ukradł Michaelowi Jacksonowi, a ja oddałem mu ezoterycznie moją wolę istnienia. Uspokoiłem się, choć wcześniej byłem niewyobrażalnie wręcz demoniczny.
Kiedy byłem młody, w liceum, wpadłem na genialną wizję, czegoś co niedługo potem nazwałem Internetem. W tamtych czasach nie było jeszcze tego, a ludzie wysyłali sobie przez komputer podłączony do telefonu coś w rodzaju smsów. Czasem miało to formę grafiki złożonej z ciekawszych znaków ASCII. Ja wtedy mówiłem o przesyłaniu obrazów, tekstu, filmów, wiadomości e-mail. Wymyśliłem to próbując zaprogramować grę RTS osadzoną w realiach przestrzeni kosmicznej, w stylu Dune2000. Zrobiłem kilka ramek u góry i powiedziałem sobie, że powinienem być podłączony z tą grą przez sieć szeregową do mojego sąsiada zza ściany. Rozmarzyłem się i pomyślałem.. „po co się ograniczać”? Będę w tą grę grał z całym światem. Pomijając fakt, że na moim 386DX mogłem zrobić tylko grę 300 kB po skompilowaniu. Jednak musiałem napisać słowo w ramce na ekranie głównym gry i myślałem o tym do wieczora. Funkcjonowało słowo Web, ale ja zacząłem od członu „międzynarodowy” – international. „Internat” było fajnym słowem, ale internat jest dla uczniów.
Wiedziałem wcześniej o słowie „net”, ale nie wiedziałem co znaczy. Po sprawdzeniu okazało się, iż też oznacza sieć… a więc Internet. Pochwaliłem się rano słowem Internet mojemu koledze Piotrkowi, a on docenił wartość czegoś takiego i poleciał do nauczyciela informatyki. Wcześniej chodziłem po nauczycielach i głosiłem tą wizję, a potem nauczyciel informatyki zaprowadził mnie po południu do laboratorium, gdzie pracował jeden z wizjonerów tworzących to „coś”. Powiedział, że są zafascynowani nowymi możliwościami, ale tak naprawdę nie wiedzą w którym kierunku to „ich dziecko” ma iść. Opowiedziałem o tym wszystkim i dałem mu kilka dyskietek z moimi programami. Nie chciał mnie od razu puścić. Opowiedziałem, że ten Internet powinien być książką na zasadzie „Wehikuł Czasu”, gdzie po skończeniu na przykład jednej strony jest wybór w przejście do jednej z kilku innych stron. Podejmujemy decyzję i jest wybór. Jest też w Internecie wolność wyboru. Internet ma zapewniać wolność. Dalej mnie nie chciał puścić, bo powiedział, że to jest bardzo trudne do zrobienia i czy ja mam pomysł na to. Wtedy wręcz „na odczep się” wymyśliłem na poczekaniu, że to powinno być jak pisanie programu w Turbo Pascalu. Tworzę proste komendy, które rozumie kompilator, a więc jeśli z mojej strony wysyłam do kogoś z końca świata cokolwiek, to w postaci prostych i zestandaryzowanych komend, które jego/jej komputer rozumie, a nie nie wiadomo jak skomplikowane dane. Nie będąc tego świadomym zainicjowałem powstanie wielu języków Internetowych, które zaczęły się od najprostszego HTML. Słowo Internet padło po raz pierwszy w latach 70. w pewnym artykule prasowym, ale to nie miało znaczenia, gdyż to ja podałem wizję. To nie przypadek. Ojciec powiedział mi, że zawsze będę tym drugim. Tym, który ma jako drugi w klasie video, zachodni telewizor, komputer, czy antenę satelitarną. Z czasem okazało się, iż to najkorzystniejsza z moich cech. Gdybym był pierwszy, wymyśliłbym tylko kilka rzeczy, które odeszłyby w niepamięć. Jeśli jednak jestem drugi, to zdaję sobie sprawę z wielu rzeczy, które inni wymyślili jako pierwsi.
Byłem jednak pierwszym, który zamienił COVID-19 na Omikrona. Jedno ciało, jednego człowieka stworzyło jednego drobniutkiego wiriona koronawirusa i problem całej ludzkości zniknął. Wcześniej COVID-19 dawał bardzo ciężkie objawy. Zarażał więc niewielu, 2-3 osoby na kwarantannie. Ludzie padali jak muchy i za bardzo nie wiadomo było co robić. Zachorowałem od pocałunku pewnej Ukrainki. Ona była bardzo chora, a ja byłem tylko tak chory, że było mi słabo i miałem dużą chrypkę. To było zbawienne. Szybko zaraziłem inne osoby. Ci z lekkimi objawami nie szli do lekarzy, bo bali się kwarantanny, ale zarażali innych w szkołach, przedszkolach, pracy, kościołach, czy w sklepach. „Jak małe objawy, to to nie jest to coś, co jest takie groźne”.
I?
Słabe objawy to duża zaraźliwość. Nie zarażano 2-3 osób na kwarantannie, a 200-300. Omikron szybko stał się naturalną szczepionką z osłabionego koronawirusa. Wciąż z nami jest, ale dziś nie wiemy, że na niego chorujemy.
Chciałbym tylko dostać dokument, że w 1997 roku rzeczywiście na egzaminie wstępnym z Medycyny we Wrocławiu zdobyłem komplet punktów. Chciałbym dostać uzasadnienie dlaczego komisarycznie przyznano mi połowę.
Czemu o tym piszę? Bo i tak mi nikt nie uwierzy :),
„;”/. FLEHTI
bln(tęczowo, ezoterycznie, kwieciście);
ODPOWIEDZ

Wróć do „sztuka”