Ad.1uwertura pisze: czw paź 03, 2024 12:21 am 1.
Stopniowe zmniejszanie dawek leków za zgoda lekarza poprawiało stan męża, a po 2.5 roku mąż za zgodą lekarza całkowicie odstawił leki i wrócił tez do 'starego siebie" Próbował krótko psychoterapii, ale szybko stwierdził, że to nie dla niego.
2.
Z argumentów na minus, myślę że mąż zataił przez te kilka dni, że gorzej śpi i myśli mu się kłębią i mimo wiedzy jaką powinien mieć po pierwszym epizodzie teraz przyjął strategie - wytrzymam jeszcze tydzień do planowej wizyty u lekarza - straciłam do niego zaufanie i nie wiem jak je odbudować
Myślę, że to jest błąd lekarza.
Uzasadnienie:
Chrowałem na cieżką schizofrenię 6 lat (1986-1992) - moja ś.p. ordynator w Tworkach mnie z tego wyprowadziła. W najcięższym stanie (przez około 24 miesiące) nie byłem w stanie myśleć, mówić, pisać, normalne chodzić etc.
Od roku 1993 jestem pod opieką mojego nowego psychiatry - chodzę do niego co 250 dni po nową recetę na pogaduszki na aktualne, interesujące nas tematy.
W sumie sam nie mogę się nadziwić dlaczego od 32 lat jestem w 100% zdrowym człowiekiem, mam dobrze prosperującą firmę, rodzinę, dzieci, wnuków - biorę 25mg klozapolu wieczorem, dobrze śpię, rano jestem wypoczęty i normalny.
Mój obecny psychiatra twierdzi, że śladowe ilości leków psychotropowych powinno sie brać do końca życia - takie są podobno obecnie tendencje.
Sprawdziłem kilkakrotnie empirycznie że to jest prawda - zdarzyło mi się w delegacji, że jak jedną noc nie wezmę klozapolu to nic specjanego się nie dzieje, ale po dwóch i więcej nocach zaczyna się - nie mogę w ogóle zasnąć, a to jest gorsze niż nagła śmierć.
Ad.2
Mój nagły wybuch schizofrenii w roku 1986 dokładnie od tego się zaczął - przez kolejne 5 nocy nie moglem zasnąć, aż w końcu staciłem przytomność i pierwszy raz trafiłem do Tworek.
Myslę że brak snu, niemożność zaśnięcia, dla każdego człowieka powninien być sygnałem alarmowym.
Ze schizofrenią problem jest taki, że nie ma na nią skutecznego lekarstwa - leki dobiera się doświaczalnie - może się uda trafić.
We mnie trafił lek ostatniej szansy Klozapol - poczatkowo w ilościach leczniczych (max. 900mg) gdzie totalnie zamula, ale może tak trzeba?
Moja ordynator stopniowo zmniejszała mi dawki, gdzie koniec końców zaczałem brac śladowe 25mg na noc.
Jak ktoś chorował na ciężką schizofrenię 6 lat (jak ja) i dochodzi do zdrowia i normalnego życia przy dawce 25mg to nie powinno mu do głowy przyjść że ten lek można odstawić.
Miałem tu doświadczenie po śmierci mojej ordynator - poszedłem do przychodni rejonowej gdzie pani psychiatra stanowczo powiedziałe że musi mi zmienić lek na inny, bo klozapol moze powodować groźne dla życia powikłania (zanik białych krwinek krwi).
Pomyślełem sobie "pocałuj mnie w dupę" poszedłem prywatanie do dr. n. med. mojego aktualnego psychiatry, który jest innego zdania niż rejonowa pani psychiatra.
Podsumowując:
Nie radzę nikomu odstawiać podtrzymującej dawki leku, jeśli lek jest trafiony tzn. pozwolił wrócić do 100% zdrowia.
Przynajmniej w moim przypadku ta prawda sprawdza się empirycznie zawsze, gdy zapomnę przez kilka nocy z rzędu wziąć 25mg klozapolu.
Ryszard