co odczuwam widząc chorego na schizofrenię

relacje rodzinne i ogólnie interpersonalne

Moderator: moderatorzy

co odczuwam widząc chorego na schizofrenię

boję się go
3
4%
nie chcę go widzieć, bo nie chciałbym być taki sam
2
3%
on powinien nauczyć się, że jest wariat i powinien dobrze o tym wiedzieć
0
Brak głosów
narkotyki, złe wychowanie, nie dostał od ojca w porę w d.
1
1%
o, fajny wariat, ma kuku na muniu
1
1%
nie wiem skąd biorą się tacy ludzie
0
Brak głosów
społeczeństwo powinno coś zrobić, żeby nie chodzili tacy po ulicach
0
Brak głosów
jest mi przykro, że on taki jest
32
42%
dadzą mu zastrzyk to się uspokoi
4
5%
nie będę umieć nawiązać z nim kontaktu
1
1%
nie chce pracować z chorymi psychicznie
1
1%
nie znam się na psychiatrii
2
3%
inne (proszę o wpis)
24
32%
jestem zażenowany i czuję się na widok chorego nieswojo
4
5%
niewygodny ciężar, balast psujący krajobraz towarzyski
1
1%
 
Liczba głosów: 76

Awatar użytkownika
Nowy
zaufany użytkownik
Posty: 235
Rejestracja: pt kwie 28, 2006 6:28 pm

Post autor: Nowy »

:(
helena

Re: co odczuwam widząc chorego na schizofrenię

Post autor: helena »

zbyszek pisze:najłatwiej jest powiedzieć, że w stosunku do chorego czujemy współczucie. wydaje mi się, że to tylko powierzchowna prawda narzucona przez edukację, chciałby prosić państwa o chwilę zastanowienia nad rzeczywistymi uczuciami, które sobie nie zawsze uświadamiamy. udział w samym głosowaniu jest anonimowy.
Nie litośc! Wpółczucie jak dla każdego chorego.
A za tym idzie niesienie pomocy... i to jest właśnie trudne..szczególnie gdy jest utrudniane :wink:
Pozdrawiam :D
helena

chaos myślenia

Post autor: helena »

chada pisze:nigdy nie widzialem chorego . nie wiem po czym poznac taka osobe. a tak naprawde wydaje mi sie ze wszyscy sa niedojebani na swoj sposob. wezmy ta spod jedenastki juz trzeciego fagasa potraktowala nozem. albo tego zgreda przysnal ze szluga w mordzie i o malo co by nie splanal gdyby nie straz. albo te dzieciaki po kij im te pokemony. a ci wszyscy z dupy wysrani pedaly, policja,politycy,kretyni,skurwysyni,sportowcy, czarnuchy, zolci, prorocy, normalni, niemoralni, fundacje, posredniaki, konflikt pokolen, aids, narkomani, bezdomni, naukowcy, zule, prostyttki, niepelnosprawni, kosmonalci, roslinki, modele, nauczyciele, bankowcy, internauci, ......... to byla tylko zgrywa....... a na poczatku byl chaos
Też Ci współczuję.. w Twoim zagubieniu..i agresji :cry: dziecko drogie
Są różnego rodzaju choroby psychiczne i dotykają ludzi w różnym wieku.
I wcale nie wszystko jest tak jak wykrzyczałaś powyżej..takie zachowanie to też negatywnt objaw twojego stanu psychicznego..chociaż krzyk zdrowy :D
bozmam
zaufany użytkownik
Posty: 32
Rejestracja: ndz sie 21, 2005 12:49 pm
Lokalizacja: 3miasto

Post autor: bozmam »

Codziennie spotykam ludzi chorych na schizofrenię. Może dlatego traktuję ich jak wszystkie inne osoby, z którymi mam do czynienia. Normalnie. Jak mnie wkurzają to im to mówię. Czasem nie potrafię odpowiedzieć na pytanie,bo jest jakieś nie realne. Wówczas nie przytakuję aby mieć spokój, tylko mówię, że nie wiem o co ci chodzi. Albo się dogadamy, albo nie. Nigdy nie kłamię osobie ze schizofrenią. Nie lekcjoważę. Nie unikam ,nie boję się ,Nie wstydzę się iść ulicą .Gdy ktoś patrzy długo i nie kulturalnie, potrafię opieprzyć .Lubię schizofreników. Może nie wyglądają na to (czasem), ale mają bogate i piękne osobowości. Zyciowo są często niezaradni. Trzeba ich czasem wesprzeć, czasem przypomnieć o czymś, niekiedy zrobić coś za kogoś od początku do końca. Innym razem ochrzanić aby lenistwa nie nazywał chorobą.To wszystko. Mieszkanie w rodzinie ze schizofrenikiem nie musi niszczyć rodziny. Moją scaliło i sprawiło, że życie nabrało sensu, zniknął egoizm.Czuję,że robię coś dobrego.
helena

Choroba królewska

Post autor: helena »

To wszystko. Mieszkanie w rodzinie ze schizofrenikiem nie musi niszczyć rodziny. Moją scaliło i sprawiło, że życie nabrało sensu, zniknął egoizm.Czuję,że robię coś dobrego.[/quote]

Schizofrenia ma różne postaci i wynikające z niej różne zachowania, zwłaszcza jak chory nie przyjmuje do wiadomości swojej choroby i o leczeniu nie chce słyszec...a podejmowanie prób jej leczenia poza szpitalem...człowieku...historia jak stąd do Chin. A gadka u niej...Lepper niemy przy niej. Lekarze, urzędnicy, policja, pogotowie, ludzie...wszyscy schodzą jej z drogi jak trędowatej...bo zgada typu pranie mózgu.Sąsiadów będzie nachodzi piętnaście , a nawet więcej razy dziennie i pyta, a jak jej kto odpowie raz...to go natychmiast instruuje i obrabia jak kurczaka na rożnie.
Zastrzyk raz na jakiś czas...skutek ...co pięc minut przy telefonie i woła dzwoń bo to nie te leki itp.
Daj spokój Twoje doświadczenie na szczęście jest pozytywne.
Kazdy przypadek jest indywidualnością. A leczenie osób z takimi chorobami w Polsce pozostawia wieele do życzenia. To jest w zasadzie głuszenie. A mnie jako opiekunce starał się ktoś z lekarzy pomóc przekazując podstawowe zasady radzenia sobie z chorą?
Figę...nawet gdy oczekuję tego pytając ich..to widzę zażenowanie lekarza..tak jakbym pytała z kim przed chwilą spał..dosłownie..I sama szukam lektury i doświadczam na własnej skórze i zdrowiu oraz całym dobytku.O!
Osoba chora ma wykształcenie średnie zawodowe...8 lat pracowała przy obsłudze klienta..w poważnej instytucji. Prywatnie była miła lecz zamknięta w sobie..takie ładne miłe cielę. A teraz..to diabeł z rogami!
No i doradź mi coś :!: :!: :?: :?: Powymądrzamy się dyskutując :?:
pozdrawiam szczęśliwcze w nieszczęściu :D
bozmam
zaufany użytkownik
Posty: 32
Rejestracja: ndz sie 21, 2005 12:49 pm
Lokalizacja: 3miasto

Post autor: bozmam »

Wszystkiego, oczym piszesz Heleno doświadczyłam również. Lekarz w zasadzie tylko farmakolog. Przez pierwszy rok nie mogliśmy nigdzie wyjść(autoagresja w miejscach publicznych). Do dziś nie mogę o tym myśleć. Całą dobę trzeba było pilnować. Woda, gaz, w piżamie zimą na balkon. Wszystko było dla syna nieistotne. Całkowity autyzm. Nieprzespane noce.Krzyk, wyrywający cię ze snu .Przykre aluzje, wredne uśmieszki sąsiadów. Również brak świadomości choroby, na szczęście jednak nigdy nie wzbraniał się przed lekami. I to przyniosło rezultaty. Po 6 latach regularnego przyjmowania tabletek. Jestem, że tak sie wyrażę, umęczona. Pewnie, że chciałabym mieć więcej czasu dla siebie. Ma 26 lat, powinien wyprowadzić się z domu, zacząć żyć samodzielnie. Nigdy tak jednak nie będzie. Robię więc to co powinnam, a resztę życie dopisze. Głową muru nie przebiję. Staram się też mieć jakieś przyjemności dla siebie, żeby nie popaść w zwątpienie. pozdrawiam
bozmam
zaufany użytkownik
Posty: 32
Rejestracja: ndz sie 21, 2005 12:49 pm
Lokalizacja: 3miasto

Post autor: bozmam »

Przeczytałam Twój post jeszcze raz i przyszło mi do głowy, że Ty nie pogodziłaś się z faktem choroby Twojej córki. Piszesz na przykład, że pyta wielokrotnie o coś sąsiadów. Niech pyta, to twoja córka, jeśli ma jej to w czymś tam pomóc, niech oni będą cierpliwi, niech zrozumieją. Mieszkacie w jednym bloku, jesteście na siebie skazani, musicie współpracować, inaczej zaczną się konflikty.Zawsze stój po stronie córki. Nie przytakuj, gdy mówi bez sensu ,czy kogoś oskarża, ale też nie persfaduj na siłę, że nie ma racji. Ona to z czasem doceni, a wtedy szybciej nakłonisz do tabletek. To co piszesz to wszystko prawda. Nikt nam nie pomoże, jeśli nie zaangażujemy się dostatecznie mocno w całą sytuację. Nie stój z boku (nie oceniaj jej zachowań),postaraj się wejść w to jak ona się czuje. Mów, że Ci na niej zależy, bądż cierpliwa we wszystkim. Leczenie przymusowe ma sens, ponieważ czasem pacjęt sam zauważa, że męczące go myśli zmieniły się na pozytywne, po braniu leków.
xena
zaufany użytkownik
Posty: 350
Rejestracja: czw mar 02, 2006 12:58 am

Post autor: xena »

bozmam pisze: Ma 26 lat, powinien wyprowadzić się z domu, zacząć żyć samodzielnie. Nigdy tak jednak nie będzie. Robię więc to co powinnam, a resztę życie dopisze. Głową muru nie przebiję. pozdrawiam
Dlaczego tak myślisz? Jest wielu schizofreników, którzy zyją samodzielnie, w miarę. Nadopiekunczość może w tym przeszkodzić. Stany ostre są przecież przejściowe. Nie rozumiem, dlaczego przekresliłaś syna. Mnie, ci którzy wiedzą (tzn. 3 osoby) traktują całkiem normalnie. A ja staram się ich nie zawieść. Róznie mi to wychodzi, ale chyba coraz lepiej.
xena wojownicza księżniczka w zadumie
bozmam
zaufany użytkownik
Posty: 32
Rejestracja: ndz sie 21, 2005 12:49 pm
Lokalizacja: 3miasto

Post autor: bozmam »

Cieszę się Xeno, że Ty funkcjonujesz dobrze.Tak jest z dużą częścią chorych. Ja nie przekreśliłam syna. Ma schiz. rezydualną. To jest taka równia pochyła, o małym pochyleniu. Ma znaczny stopień niepełnosprawności, i niestety nie dostał go na wyrost. Jego tzw. remisja jest mocno niepełna. Nie był jednak od 5 lat w szpitalu i to uważam za duży sukces. Cały czas mam nadzieję, że może jakiś nowy lek okaże się rewelacyjny.Póki co trwam na posterunku i staram się być opiekuńcza bez >nad<.Traktuję syna normalnie, wymagam,pomagam,angażuję w co tylko mogę. Mimo apati, bezwolności, stara się włączać. Jednak brak incjatywy jest porażający.Wyjeżdża na turnusy rehabilitacyjne, beze mnie, chociaż z grupą i opiekunem. Nie roztaczam nad nim skrzydeł, chociaż czuwam i jestem mocno uczulona na nietolerancję.Wogóle jestem zdania, jeśli chory funkcjonuje dobrze, należy ukrywać chorobę. Zwłaszcza w miejscu zamieszkania i w pracy, jeśli takową ma.
Gość

Post autor: Gość »

Wiktoria pisze:Opisujecie zachowanie chorego. Napiszcie jak wy regujecie.
A właśnie tak...bo my to mamy na codzień...z odpowiedzialnością za swoje życie , rodzinę...i jak to razem wzięte tak absorbująco za życie i zdrowie podopiecznych.
A reakcja taka, że z doświadczenia wiemy, że trzeba coś zrobic, żeby tacy jak Ty nie zadawali takich pytań.
A żeby tak było to społeczeństwo musi wiedziec, że to choroba i tylko choroba mogąca przydarzyc się każdemu..beez wyjatku..nawet Tobie, czy twoim bliskim..na to nie ma rady i nie ma wyboru czy Ty chcesz czy nie.
To jest inna choroba..ale choroba.
Co innego pijaczyna, czy narkoman..ten z wyboru..cho słaby psychicznie, lub przeceniający swoje hamulce. Pojmujesz
helena

To ja dalej drążę

Post autor: helena »

Jeżeli sonda aby się przekonac o tolerancji, zrozumieniu itp.odczuciach w naszym społeczeństwie to ja bez tego krótko podsumuję:
zenada, nierozumienie, kołtunstwo =niewiedza
Opinia większości : zamknąc w zakładzie,szpitalu itp.
A reszta w domu ? to pewnie coś mają w genach itd.
A na ten temat to mogę napisac już felieton fachowy w treści.

I nie ma powodu ekscytowac się odczuciami innych..jak nie ma się za wiele pojęcia, aby im wytłumaczyc, względnie przekazac wiedzę pomagającą skorygowac ich zachowania jako obojętnych gapi.
Ale to rola właśnie wrzeszczących w Warszawie i w eterze lekarzy..kompetentnych specjalizacji.
Dobra piszemy co odczuwamy i uzsadniamy..a reszta poznaje problemktóry tkwi również w problemach natury: lecznictwa, prawodawstwa i jego wykonania w praktyce oraz edukacji społecznej w tematyce obowiązujących praw i obowiązków konstytucyjnych.
Ale o tym przy okazji innych tematów. :wink:
Helena

Odczuwam to czego doświadczam

Post autor: Helena »

bozmam pisze:Wszystkiego, oczym piszesz Heleno doświadczyłam również. Lekarz w zasadzie tylko farmakolog. Przez pierwszy rok nie mogliśmy nigdzie wyjść(autoagresja w miejscach publicznych). Do dziś nie mogę o tym myśleć. Całą dobę trzeba było pilnować. Woda, gaz, w piżamie zimą na balkon. Wszystko było dla syna nieistotne. Całkowity autyzm. Nieprzespane noce.Krzyk, wyrywający cię ze snu .Przykre aluzje, wredne uśmieszki sąsiadów. Również brak świadomości choroby, na szczęście jednak nigdy nie wzbraniał się przed lekami. I to przyniosło rezultaty. Po 6 latach regularnego przyjmowania tabletek. Jestem, że tak sie wyrażę, umęczona. Pewnie, że chciałabym mieć więcej czasu dla siebie. Ma 26 lat, powinien wyprowadzić się z domu, zacząć żyć samodzielnie. Nigdy tak jednak nie będzie. Robię więc to co powinnam, a resztę życie dopisze. Głową muru nie przebiję. Staram się też mieć jakieś przyjemności dla siebie, żeby nie popaść w zwątpienie. pozdrawiam
Tobie serdecznie współczuję..życie przed Tobą.
Ja wychowałam 5 dzieci, pracuję nadal - rodzina ciągle się powiększa.
Człowiek wreszcie chciałby odsapną i zdrowie już nie to.
Wolałabym tą piątkę dzieci wychowa razem z wszystkimi ich i moimi problemami..wierz mi.
Mam opinie biegłych co do jej stanu...do 2 tygodni anielskiego nastroju, a potem jak na karuzeli zachowania, które mogę z wyprzedzeniem 1 dnia określic.
Opinie biegłych: całkowita negacja leczenia..
Dobry Boże czy aż tak mnie doświadczasz , czy sprawdzasz moją pokorę w niewdzięcznej służbie spraw dla mnie niezrozumiałych?
Pozdrawiam :D
bozmam
zaufany użytkownik
Posty: 32
Rejestracja: ndz sie 21, 2005 12:49 pm
Lokalizacja: 3miasto

Post autor: bozmam »

Doszłam do przekonania, że tzw. społeczeństwo ma w de.. tolerancję czy jakąś chćby namiastkę psychoedukacji. Chory psychicznie budzi pogardę, lęk, w najlepszym razie współczucie. Częściej jednak z tych pozytywnych odczuć: zażenowanie. Ludzie są materialistami, nic (materialnie) nie zyskają, jeśli pochylą się nad problemem, Nie robią więc tego. Zapominają jednak, że obecny wyścig szczurów do kariery, dobrobytu itp, jest najszybszym sposobem do stania się pacjentem psychiatrycznym. :?
xena
zaufany użytkownik
Posty: 350
Rejestracja: czw mar 02, 2006 12:58 am

Post autor: xena »

Bravo! bravo! bravo! tak własnie to widzi Xena.
xena wojownicza księżniczka w zadumie
Awatar użytkownika
zbyszek
admin
Posty: 8033
Rejestracja: ndz lut 02, 2003 1:24 am
Status: webmaster
płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: zbyszek »

bozmam pisze:Ludzie są materialistami
niestety nie wszyscy, spotykam też całe mnóstwo innych przypadków.
helena

do bozmana i xeny

Post autor: helena »

I dodaj tu jeszcze: niewygodny ciężar, balast psujący krajobraz towarzyski.
I nie zgadzam się z Wami, że wszyscy mają wszystko gdzieś.
Nie mają czasu się zastanawiac dopóki im się ktoś nie wpisze w życiorys.
Np. Ja. Nie z ciekawości czy też użalania się jestem na tej stronie.
Żeby podołac czemukolwiek w tej kwestii szukam od 5 lat wyjaśnień, literatury..i to co wiem jest moim osiagnięciem w wyniku doświadczeń konfrontowanych z teorią. Przez 3 lata byłam też bardzo uwaznym obserwatorem i chorej i otoczenia wokół niej. teraz czytam i poznaję nie widząc człowieka, ludzi z tą chorobą i rozumiem już wiele. Jesteście dla mnie zaskoczeniem pozytywnym. I co nie warto społecznośc edukowac, zaznajamia z problemami społecznymi?
Nie myślcie jednak, że wokół Was się świat zacznie kręcic.
Każdy ma swojego mola: jedni nie mają pracy bo za starzy a na emeryturę za młodzi, innym doskwiera ból fizyczny i uzależnienie się od pomocy innych itp.
Ale jeżeli taki chory broi dookoła szkodząc wszystkim i sobie włącznie a o leczeniu nie chce słyszec...to i na współczucie przjdzie kres.
Mimo szerokiej opinii wielu w tym kompetentnych , aby oddac do placówki opiekuńczo leczniczej..mówiłam nie..nie mogę.
Teraz wiem, że nie tylko mogę ale powinnam.
Bo ustawa o ochronie zdrowia psychicznego i w ogóle zdrowia dotyczy również i mnie i mojej rodziny i srodowiska ludzi wokół.
Dzieci dorastają i usamodzielniają się..mieszkają w internatach, akademikach, w swoich domach w innych krajach.. to dlaczego ona nie może 47 lat mając.. w warunkach gwarantujących jej wszystko.
A tu męczy mnie..muszę wszystko opłacac..a rentę Pani przewala w kilka dni na stroje i jadło, które nie wiadomo kiedy wywlecze do kontenera i jeszcze lata z pyskiem, że ją ktoś okradł..albo jej powynosił.
helena

Ma byc tak jak powinno byc !

Post autor: helena »

Wiktoria pisze:Opisujecie zachowanie chorego. Napiszcie jak wy regujecie.
Trudno opisac jak się reaguje na chorego, bo to wiąże się z jego zachowaniem.Jest wynikiem jego zachowania.
I własnie poznajesz właśnie pełną gamę tych reakcji bezpośrednich i pośrednich.

Przepraszam, ale chyba źle się wkomponowałam w dyskusję tzn. nie w tym miejscu .
Dopiero po przejrzeniu tematów spostrzegałam, że są inne podobne do mojego. Wybaczcie, człowiek chwyta się i żyletki jeżeli ona wystaje z jedynego punktu zaczepienia o pomoc lub radę. Ot co.

Nie przysparzacie rodzinie i innym radosci i zadowolenia. Bo zadowoleniem jest jak jestescie spokojni i śpicie. A z tym spaniem to też problem.My śpimy a nasza paniusia robi kipisz w domu i okolicy. Oto tak w skrócie i już się wynoszę pod inne hasło, tylko tam takie dawne daty, że wydają mi się przeterminowane.
Pozdrawiam :D optymistka życiowa mimo wszystko :D
Gość

Post autor: Gość »

Wiktoria pisze:Współczuję Twojej podopiecznej.
Tej która mimo podawania jej ręki ciągle mówi , że wszyscy powinni znależ się na cmentarzu?
Troje już poszło tam.
Biła ich, niszczyła przez 15 lat, wyrzucała jedzenie, zamykała i dymiła im itp. pozbawaiała możliwości kontaktu z ludźmi.
2 z nich to rodzice starsi, którzy dla nie wszystko dawali.
Ja utrzymuję teraz całą posesję i dom z jednych poborów.
A jak rano wstaję lub wracam z pracy to mam ruinę. I jeszcze powie , że tu jacyś przychodzą i to robią.
I miałam dotąd wyrozumienie bo chora.
Podczas rozmów z lekarzami w szpitalu potwierdza, że gdyby nie ja toby przepadła i zginęła. Tylko mnie ma i tylko mnie zawsze wzywa i prztula się i przeprasza. A za 2 tygodnie po szpitalu apiat od początku metodycznie.
To niby co mam zrobic..udawac taką samą? I co fajnie byłoby?.
Nigdy z nas nic jej nie zrobił. Ona nam tak..nawet potrafi uderzyc z nienacka.
A ja ją kiedyś nosiłam na rękach...to jak bym mogła ją krzywdzic, nie jestem z takich. Na dowód jest to, że przez kilka lat nie przyjmowałam tłumaczeń kuratora, psychiatrów..że należy dac ją do DPS -u.
Nie wierzyłam macosze, ojcu,bratu.Bo pozory to potrafi sprokurowac.
Uważa, że ma zawsze 20 lat i jest pępkiem świata.
Powtarzam: nie jest upośledzona . A wyniki leczenia zależą także od charakteru.
I w czym tu zarozumiałośc moja? Czy w tym ,że prowokuję dyskusję. I pytam i szukam?
Po to jest to forum chyba, żebyśmy poznali wzajemnie swoje światy i zrozumieli.
Nikt z baaarzo szerokiego grona ludzi mających stycznoś ze mną nie przyznałby Ci racji...bo mnie znają ..bo wiedzą, że zawsze uzyskają pomoc w potrzebie.
Otwórz swoje okienko naświat...szeeeeroko :shock:
Pozdrawiam cyniczną :D
xena
zaufany użytkownik
Posty: 350
Rejestracja: czw mar 02, 2006 12:58 am

Re: Ma byc tak jak powinno byc !

Post autor: xena »

helena pisze: Nie przysparzacie rodzinie i innym radosci i zadowolenia. Bo zadowoleniem jest jak jestescie spokojni i śpicie.
Wiesz co, myślę, ze przysparzam radości i zadowolenia wielu ludziom. Trafiłam pewnie na lepsze otoczenie niż Twoja "podopieczna". Czasami w swych wypowiedziach zahaczasz o faszyzm. Może nasz uśpić trzeba co?
xena wojownicza księżniczka w zadumie
Gość

Post autor: Gość »

Wiktoria pisze:Jeżeli jest tak uciażliwą osobą dla Ciebie, dlaczego sprawujesz nad nią opiekę?czy jak pisza rozmówcy dla spraw materialnych? A moze jak napisała xena dla "zemsty po faszystach"Podaj adres to przyślę Ci kogoś z komisji do spraw nad chorymi psychicznie.

Bo byc może rozumiecie swój stan i potrzebę pozostawania pod opieką lekarską.Nie wiem też jaki to rodzaj schizy i nie pytam. Nie w tym rzecz.
Rzecz tkwi w tym, że by może powinna by sonda dla chorych typu:
Co czuję w swiecie ludzi zdrowych,
Co mnie przeraża,
Co mnie denerwuje, itp. w zachowaniach rodziny
A wy nic tylko mam Was zrozumie.A jak nie to faszysta, zarozumialec.
Niegdys denerwowało mnie jak ojciec mówił, że Hitler dobrze robił i puszczał z dymem takich.
I co go spotkało? Potem o 180 % zmienił poglądy.
Czy ja jestem faszystą zaniedbując nieraz przez wczesniej opisywaną sytuację.. rodzinę , swoje zdrowie...
Do siebie to określenie dopasujcie, bo jakąś szczególną mniejszością nacjo chcecie by. Nie wszyscy , nie......ale z Waszych wypowiedzi to jesteście zarozumialce i myślicie tylko o sobie, aby Wam było dobrze..kij z innymi ..niech się męczą jak są zdrowi.
Co znaczy w/g Was zdowym byc?
Trzeba było zapyta mojej macochy, która staruszka była poniewierana przez chorą córeczkę, która w kilka chwil przesuwała 3 drzwiową szafę pełną ubrań z pokoju do pokoju tam i nazad. Kiedy matkę z wersalką woziła po domu, a wersalka się połamała..to za to ją poturbowała.. a jak przyjechało pogotowie i policja ( bo nie była ubezwłasnowolniona jeszcze) to zapytała spokojnie : o co chodzi, zrobi Wam kawę czy herbatę...ja się rodzicami opiekuję.
Rozumiem chorobę , rozumiem jej stadia... ale Wasz świat wizji nie jest rozumiały dla zdrowych. To fantastyka i ....Ludzie się boją nie Was..tylko skutków choroby w swojej rodzinie.
Co mam udawac? Więc jak mam udawac.. że no problem..
Gdybym była faszystą toby była w DPS dawno... a ja mam moralne opory... do czasu ..do czasu. Teraz logika działa tak jak mi lekarze powiedzieli. Wszyscy wiedzą i widzą ile urlopu marnuję, aby iśc i na wezwania, bo gdzieś nabroiła. Wszyscy mają dośc.. i mówia oddaj ją do DPS. Mam opory i chcę innego rozwiazania... a wy ...szczątki uczuc..i na okolicznośc własnego ja.
Tyle pomogliście mi zrozumiec na dziś. I już wiem, że się nie mylę, czytając posty rodzin mających chorych. i owszem jest uciązliwa..ale szczególnie sama dla siebie...i nie można napisac, że to jej wybór..to los padł. Po co ja tu piszę...to nie ma sensu.. widzę to i rozumiem. 8)
Myślę zdroworozsądkowo i męczennikiem nie zamierzam zostac.
ODPOWIEDZ

Wróć do „rodzina i otoczenie”