Witam.Mam 23 lata pracuje, jestem studentem.Mam pewien problem,otóż mam skłonności do zaliczania silnych dołków psychicznych.powodem jak sie mi zdaje moze być pewne wydarzenie z lat młodzieńczych które zrobilo ogromną ryse w mojej psychice.Sam jestem tego swiadom i ze to jest to , nie trzeba tu diagnozy lekarza.Jednak chcialem napisać o tym co ze mna sie dzieje w momentach tych "dołków".Przedewszystkim to strach i lek przed ludzmi... wydaje sie jakoby człowiek był w centrum zainteresowania wszystkich(dziwne spojżenia,dziwne konwersacje ze mną),czuje sie "zamulony"..Podczas takich dołków staje sie innym człowiekiem osłupiałym,ogarnietym niemocą ,nie umie zebrać myśli -właściwych cały czas zastanawiam sie nad swojim zachwaniem,dokladnie planuje swoje nastepne działenie,brak mi ochoty do zartów nic nie cieszy jak kiedyś,z fizycznych objawów pojawia sie senność,apatia...oraz brak sliny a co za tym idzie ogromnie pragnienie.
Na co dzien jestem normalnym człowiekiem i wiem ze to po jakim czasie mija tydzien maks.i wracam to swojej formy.a jestem czlowiekiem bardzo wesołym i towarzyskim, mam wielu znajomych ktorzy zauwazyli juz niejednokrotnie ze jest cos nie tak z moim zachowaniem i widzialem ze to ich smieszy.Nikomu tego nie mowilem bo uwazalem ze to moj problem i moja psychika i sam musze sobie z nia poradzić.Przez 1 semestr mialem na studiach psychologie ,malo bo malo ogolny zarys(choć podejżewam ze w psychologi nie ma nic ogolnego) i dowiedzialem sie z traumatyczne przezycia z wieku mlodzienczego moga mieć znaczacy wpływ na zycie dorosłe.Obawam sie tego ,ze to trafi w najmniej ovczekiwanym momencie.Pierwszy raz taki dolek pojawil sie u mnie 6 lat temu ,pozniej zdarzał sie jeszcze 4-5 razy.trwa to jak na pisalem do tygodia raz trwało chyba z miesiać,ale wiem ze to mija.a pisze na forum bo nie wiem co robić nie chce aby to sie pojawiało i nie chce tez zażywać leków .Przeciez jestem swiadomy i nie chce być traktowany jak człowiek chory psychiczne.Co robić???Do czego takie krótkowałe stany prowadzą...nie chce stracić pracy i kontaktu z otoczeniem.
Pozdrawam .
jestem w kropce...
Moderator: moderatorzy
Nie ma ludzi zdrowych - są tylko niezdiagnozowani... Wydaje mi się, że Twoje problemy mają podłoże depresyjne. Ja również miewam takie stany, a przynajmniej bardzo podobne. Na codzień jestem osobą otwartą, zdarzają się jednak dni kiedy dopada mnie dołek. Nie moge mimo wszystko do końca porównać się z Tobą, bo pomimo tego, że teraz wydaje mi się, że od jakiegoś czasu żyje normalnie, to jednak ciągnie się za mną widmo schizofrenii...W czasach, kiedy choroba zawładnęła moim światem miewałam prawdziwe jazdy-nie to co obecne dołki. Większość ludzi doświadcza w swoim życiu stanów lękowych, depresyjnych itp., nie oznacza to jednak, że są chorzy psychicznie. Nigdy nie wiadomo, kiedy zacznie się choroba, czasmi stany o których pisałeś mijają, a czasami są coraz silniejsze. U mnie zaczęło się od ogromnego poczucia wyalienowania i bezsenności, później było coraz gorzej...Ale u Ciebie wcale nie musi tak być, może wytarczy tylko dorywcza terapia bez żadnej farmakologii. Nie myśl o najgorszym, by nie kusić złego... Może idź do jakiegoś dobrego psychologa, on zna się na rzeczy, a my na forum możemy tu sobie tylko gdybać...