Czy schiozfrenia może przebiegać bez omamów i urojeń?
Moderator: moderatorzy
Czy schiozfrenia może przebiegać bez omamów i urojeń?
Jak w temacie. Taką diagnozę dostałam dwukrotnie, po pobycie w szpitalu. Z tym, że każdy ten pobyt był spowodowany silnym stresem sytuacyjnym i, ja do końca byłam przytomna i świadoma, nie ''odjechałam'' bardziej, niż zazwyczaj. Pierwsza sytuacja miała miejsce, kiedy byłam nastolatką i, spowodowana była, można powiedzieć przez rozstanie rodziców (usłyszałam od ojca, że odszedł z mojego powodu i, że zawsze byłam dla niego tylko ciężarem i kłopotem) i, zwyczajnie nie chciałam żyć, miałam wahania nastroju, które wyglądały tak, że kiedy tylko pomyślałam sobie, co mi ojciec powiedział, zaczynałam płakać. Zabrała mnie karetka, kiedy powiedziałam, że się zabiję i, próbowałam wyskoczyć z balkonu (w sumie to nie chciałam się zabić, ale tak bardzo potrzebowałam drugiej osoby, że, po prostu chciałam nastraszyć mamę i zwrócić na siebie tym uwagę). Drugi raz, do szpitala poszłam z własnej woli, trzy lata temu, po śmierci babci, która mnie wychowywała od urodzenia i, z którą kontakt miałam najlepszy z całej rodziny. Podejrzewałam u siebie wtedy depresję, bo cały czas chciało mi się płakać, nie mogłam się z tym pogodzić, tak, jakby nie byłam w stanie odczuwać radości, czy pozytywnych emocji, nie mogłam spać. No i, dwa razy dostałam taką diagnozę. Tyle tylko, że ja nigdy nie miałam żadnych widzeń, nie słyszałam głosów, nigdy nie wydawało mi się, że mnie ktoś śledzi, czy chce skrzywdzić. Do tej pory, każdy lekarz w przychodni (także między tymi pobytami), diagnozował mi nerwicę - od 4 roku życia cierpię na silne dolegliwości ze strony układu pokarmowego - wzdęcia, nudności, biegunki - po każdym silniejszym stresie. Kiedy pojawia się jakiś stres, w ciągu miesiąca - dwóch, pojawiają się te dolegliwości i trwają przez kilka kolejnych miesięcy. Napawają mnie one ogromnym strachem, więc rzeczywiście, ja w tych okresach nie funkcjonuję w zasadzie. Do tego, jestem straszną hipochondryczką. Kiedy była dzieckiem, naprawdę wierzyłam, że mam chorobę, o której przeczytałam, teraz myślę racjonalnie i oceniam prawdopodobieństwo. I, to w zasadzie jedyne moje obawy. Jedyną niepokojącą sytuację, miałam, kiedy byłam w tym dołku, trzy lata temu i niepokoił mnie pewien objaw somatyczny, ale byłam tak załamana, że postanowiłam go usunąć w sposób, w który nie powinnam i, zrobiłam sobie tym dużą krzywdę o mało nie doprowadzając do konieczności operacji. Żałowałam dopiero po fakcie. Poza tym, jestem trochę niedostosowana, ale taka też zawsze byłam, od niedawna zaczynam podejrzewać niezdiagnozowany w dzieciństwie problem ze spektrum, bo pasuje mi jakieś 90% objawów - dokładnie takie mam/miałam problemy. Martwi mnie tylko ta schizofrenia, bo z tego powodu nie mam do końca możliwości iść na terapię w kontekście leczenia lęku... a, jeszcze dodam, że leki przeciwlękowe niwelują objawy somatyczne, podczas, gdy leki przeciwpsychotyczne ze szpitala, nie dawały żadnych efektów i, tuż po wyjściu stamtąd, co było dla mnie sporym stresem, miałam zaostrzenie tych objawów na bardzo dużych dawkach tych leków - a, kiedy mój lekarz z przychodni mi je odstawił po kilku miesiącach i wypisał moje tradycyjne leki przeciwlękowe, poprawa nastąpiła natychmiast. O co chodzi z tą schizofrenią? Czy może ja czegoś po prostu nie wiem i rzeczywiście ją mam? Nie chciałabym, naprawdę
Re: Czy schiozfrenia może przebiegać bez omamów i urojeń?
Zapewne istnieją choroby, które nie zostały jeszcze opisane. Mózg jest bardzo skomplikowany, każdy ma inną osobowość, charakter i temperament, a schizofrenia to też rzecz raczej umowna, mało namacalna. Poznać nas można po nieobecnym spojrzeniu, sposobie chodzenia, zamierającej mimice twarzy, specyficznej mowie. Schizofrenia istnieje organicznie, ale jej opisy to błądzenie we mgle. Jesteś trochę ekscentryczna w swoich zachowaniach z tego, co wyczytałam w innym temacie. Bo tak to schizofrenia to kontrolowanie pewnej części społeczeństwa, a niekoniecznie dążenie do złagodzenia ludzkiego cierpienia. Masz rodzeństwo? Może Twój stosunek do niego wpłynął na całokształt?
Re: Czy schiozfrenia może przebiegać bez omamów i urojeń?
Nie nie mam rodzeństwa. A, w tych poprzednich tematach nakłamałam, jak z nut, np. w tym o sąsiedzie i podpisach i krzyczeniu na klatce schodowej. Tak naprawdę, ja na żadnej klatce nie krzyczę od dzieciństwa (wtedy, rzeczywiście, zdarzało mi się to), ale wymyśliłam ten wątek, żeby zaostrzyć kontekst całej tej historii, bo chciałam dowiedzieć się, jaka jest granica zachowania, która może spowodować usunięcie osoby z mieszkania. Naprawdę mieliśmy przez jakiś czas sąsiada, który miał pretensje, kiedy tylko odezwaliśmy się nieco głośniej i naprawdę wzywał policję, kiedy płakałam ze strachu z powodu objawów somatycznych. I, przez dłuższy czas nam groził, że się nas pozbędzie, ale kłócił się też z innymi sąsiadami. Z tym, że oni nie mieli ''papierów'' i nie było ich aż tak słychać, jak mnie. I, kiedyś zagroził mojej mamie, że zadba o to, żeby się nas pozbyć, bo policja, która przyjechała powiedziała mu o tych papierach i nie będzie mieszkał po sąsiedzku ze ''zjebem''. Ja mam tendencję na wszystkich forach, do przerysowywania moich problemów po to, żeby mieć pewność, że sytuacja, jaka jest nie jest jeszcze tym momentem granicznym. Dowiedziałam się tego, co chciałam - skoro nawet wrzaski na klatce schodowej nie są powodem do eksmisji, to tym bardziej płacz we własnej łazience. Sytuacja się skończyła, kiedy ten facet znowu powiedział o podpisach a mama odpowiedziała mu spokojnie ''to proszę zbierać''. Jak zrozumiał, że nie robi to wrażenia, to dał sobie spokój.
A ten post o DPSie (nawet o nim zapomniałam), pisałam w silnych emocjach, spowodowanych trudną sytuacją (ja w takiej sytuacji i na żywo gadam różne bzdury, ale z tego, co czytałam, takie stany są raczej typowe dla spektrum a nie psychozy, pomijając, że gdyby tak było, to musiałabym mieć stałą psychozę od dzieciństwa, bo mam takie stany średnio raz na 2 tygodnie, przez całe życie, bez względu na leki i samopoczucie) i, on służył rozładowaniu tych emocji. Przez moment naprawdę chciałam tam pójść, bo, z tego, co kojarzę, ostro pokłóciłam się wtedy z mamą o moją przyszłość i psychoterapię i byłam bardzo załamana. Przepraszam za niego od razu. W tej chwili, usiłuję walczyć z tymi stanami ale łatwe to nie jest - np. dzisiaj rano też się to zdarzyło. Ale, obiecałam sobie, że ostatni raz.
A ten post o DPSie (nawet o nim zapomniałam), pisałam w silnych emocjach, spowodowanych trudną sytuacją (ja w takiej sytuacji i na żywo gadam różne bzdury, ale z tego, co czytałam, takie stany są raczej typowe dla spektrum a nie psychozy, pomijając, że gdyby tak było, to musiałabym mieć stałą psychozę od dzieciństwa, bo mam takie stany średnio raz na 2 tygodnie, przez całe życie, bez względu na leki i samopoczucie) i, on służył rozładowaniu tych emocji. Przez moment naprawdę chciałam tam pójść, bo, z tego, co kojarzę, ostro pokłóciłam się wtedy z mamą o moją przyszłość i psychoterapię i byłam bardzo załamana. Przepraszam za niego od razu. W tej chwili, usiłuję walczyć z tymi stanami ale łatwe to nie jest - np. dzisiaj rano też się to zdarzyło. Ale, obiecałam sobie, że ostatni raz.
Re: Czy schiozfrenia może przebiegać bez omamów i urojeń?
No to przynajmniej teraz jesteś szczera. Jak osoba autystyczna opowiada muenchhausenady, to faktycznie trudno jest się połapać.
Re: Czy schiozfrenia może przebiegać bez omamów i urojeń?
Na studiach przyszłych lekarzy uczą, że schizofrenia to objawy pozytywne (wytwórcze, czyli urojenia i omamy) i negatywne (ubytkowe). Nie jest to według tej ideologii jakaś przeplatanka, tylko rzeczy następujące po sobie, a ja tego tak nie odczuwam. Schizofrenia to choroba metaboliczna powodująca stany zapalne mózgu, raz ostrzejsze, raz łagodniejsze. Jak ktoś ma wiele mentalnych szufladek otwartych na raz, to znosi ją tym trudniej.
Re: Czy schiozfrenia może przebiegać bez omamów i urojeń?
No i tutaj jest problem, bo ja nigdy nie miałam żadnych widzeń, nigdy też mi traciłam w tym sensie kontaktu z rzeczywistością. Ja w najgorszych stanach emocjonalnych zdaję sobie zawsze sprawę z tego, co robię. Przejrzałam wszystkie swoje zdjęcia i, raczej nie mam nieobecnego spojrzenia. Ruchy mam też chyba przeważnie normalne, poza momentami, kiedy mam stan lękowy - w takiej sytuacji mam skurcze mięśni i ciężko mi jest siedzieć w normalny sposób. Mam na tym tle spory kompleks, bo nie chcę głupio wyglądać...
Ostatnio zmieniony pt mar 31, 2023 7:42 pm przez Duduś, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: Czy schiozfrenia może przebiegać bez omamów i urojeń?
Czyli bardzo możliwe, że masz spektrum. Psychiatrzy dość często diagnozują spektrum jako psychozę.
Re: Czy schiozfrenia może przebiegać bez omamów i urojeń?
A te stany lękowe, objawy somatyczne i hipochondria? I to, że zrobiłam sobie sama krzywdę, usiłując pomóc? To nie ma znaczenia?
Re: Czy schiozfrenia może przebiegać bez omamów i urojeń?
Spokojnie, ja też to mam.
I zaburzenie osobowości plus autyzm atypowy w pakiecie...
I zaburzenie osobowości plus autyzm atypowy w pakiecie...
Re: Czy schiozfrenia może przebiegać bez omamów i urojeń?
To znaczy, że według was diagnoza jest błędna? Bardzo bym chciała, bo przy tej, która jest nie mam praw do pracy w wyuczonym zawodzie a nawet dokończenia kierunku, którego nie skończyłam przez przewlekły stres, który wywołał znowu te objawy somatyczne. Z tym, że mój lekarz jest kompletnie do niczego i, nawet odmawia mi, kiedy go proszę o znalezienie dodatkowego leku przeciwlękowego, bo ten, który mam nie wystarcza w niektórych sytuacjach. Powiedział, że jestem lekooporna (rzeczywiście, próbowałam tych leków dużo i żaden nie działał) i on umywa ręce. Niby odstawił mi leki ze szpitala, więc chyba uważa, że nie potrzebuję leków przeciwpsychotycznych, ale diagnozy zmienić nie chcę, bo się boi. Widzę, że jest niekompetentny, ale znalezienie innego nie jest dla mnie możliwe tej chwili, bo znowu mi układ pokarmowy wariuje i rano muszę być pod toaletą, a po południu mnie mdli i nie za bardzo chcę w obu przypadkach być poza domem, bo po mnie widać, że jestem w lęku i ludzie na to patrzą a poza tym, nie czuję się pewniej na większych odległościach, kiedy wiem, że mogę mieć atak lękowy. I tak siedzę w domu, nie mogę się uczyć ani pracować, bo mi przez te papiery nie wolno, na przekwalifikowanie jestem za stara, bo w takiej sytuacji studia bym skończyła po 30-tce a to już jest bez sensu. No i, cały czas dokuczają mi bardzo silne bóle po tej ''kuracji'', którą zastosowałam trzy lata temu a wszyscy lekarze umywają ręce - chirurdzy mówią, że problem jest w psychice, psycholog i psychiatra zgodnie, że to schorzenie natury fizycznej a ja mam dwie godziny wyjęte z życia prawie codziennie - na własne życzenie, wiem. A, kiedy temu lekarzowi powiedziałam o spektrum, nawet nie chciał słuchać. Poradzicie, co robić w tej sytuacji?
Ja się przez to nabawiłam takiej paniki na tle objawów psychotycznych, że tutaj moja hipochondria ma pełne pole do manewru - boję się własnego cienia, sprawdzam każdy dźwięk otoczenia, czy on naprawdę był, skaczę z przerażenia, kiedy widzę coś kątem oka i obsesyjnie obserwuję każde swoje zachowanie, czy aby to już nie jest mania prześladowcza. Ostatnio z tego strachu zaczęłam mieć jakieś natrętne wyobrażenia i, kiedy tylko ono się pojawia dostaję ataku lęku, czy to już omamy, chociaż te rzeczy widzę tylko w wyobraźni a nie naprawdę. Boże, to chyba brzmi, jak jakieś omamy, ale mam tak tylko, kiedy jestem zmęczona i chce mi się spać. Przeczytałam chyba ze 200 for dla nerwicowców, nawet pytałam o to na jednym... powiedzieli, że gdyby to były omamy, to bym była pewna, że to jest rzeczywistość i widziała to a nie wyobrażała sobie tylko. Ostatnio też zaczęłam dostawać nienawistnie komentarze jednocześnie na trzech stronach internetowych - ja wiem, że to przypadek i nie mogą one być ze sobą powiązane - bo, kto by wiedział, że to na wszystkich ja? To nie jest możliwe, pech i tyle. Ale ja 10 razy prosiłam mamę, żeby czytała te komentarze, czy one naprawdę tam są, czy mi się nie wydaje i nie wariuję... aż mama się wtedy zdenerwowała. Potwornie się boję i naprawdę chciałabym wiedzieć na pewno, czy kiedyś coś takiego dostanę, czy to tylko błędna diagnoza. Modlę się, żeby była błędna, ale pewności mieć nie mogę, niestety
Ja się przez to nabawiłam takiej paniki na tle objawów psychotycznych, że tutaj moja hipochondria ma pełne pole do manewru - boję się własnego cienia, sprawdzam każdy dźwięk otoczenia, czy on naprawdę był, skaczę z przerażenia, kiedy widzę coś kątem oka i obsesyjnie obserwuję każde swoje zachowanie, czy aby to już nie jest mania prześladowcza. Ostatnio z tego strachu zaczęłam mieć jakieś natrętne wyobrażenia i, kiedy tylko ono się pojawia dostaję ataku lęku, czy to już omamy, chociaż te rzeczy widzę tylko w wyobraźni a nie naprawdę. Boże, to chyba brzmi, jak jakieś omamy, ale mam tak tylko, kiedy jestem zmęczona i chce mi się spać. Przeczytałam chyba ze 200 for dla nerwicowców, nawet pytałam o to na jednym... powiedzieli, że gdyby to były omamy, to bym była pewna, że to jest rzeczywistość i widziała to a nie wyobrażała sobie tylko. Ostatnio też zaczęłam dostawać nienawistnie komentarze jednocześnie na trzech stronach internetowych - ja wiem, że to przypadek i nie mogą one być ze sobą powiązane - bo, kto by wiedział, że to na wszystkich ja? To nie jest możliwe, pech i tyle. Ale ja 10 razy prosiłam mamę, żeby czytała te komentarze, czy one naprawdę tam są, czy mi się nie wydaje i nie wariuję... aż mama się wtedy zdenerwowała. Potwornie się boję i naprawdę chciałabym wiedzieć na pewno, czy kiedyś coś takiego dostanę, czy to tylko błędna diagnoza. Modlę się, żeby była błędna, ale pewności mieć nie mogę, niestety
Re: Czy schiozfrenia może przebiegać bez omamów i urojeń?
Tylko obserwacja psychiatryczna przez co najmniej miesiac.Przy okazji dokladnie przebadaja i takze pod wzg innych chorob
Re: Czy schiozfrenia może przebiegać bez omamów i urojeń?
Ja byłam na dwóch takich obserwacjach przez dłużej, niż miesiąc i to stąd się wzięła ta diagnoza. I dlatego zachodzę w głowę, czy w szpitalu mogli się dwa razy pomylić, czy rzeczywiście, można nie mieć widzeń i manii prześladowczej a jednocześnie być w tej psychozie. Z tym, że to by oznaczało, że mam stałą psychozę od 4 roku życia, bo mój stan jest zawsze taki sam... dlatego ja po prostu nie rozumiem i mam dość. Chciałabym wiedzieć, czy walczyć o zmiany w papierach i możliwość, żeby się douczyć i potem pracować, czy też poddać się, załatwić rentę i rzeczywiście szukać miejsca w jakimś przytułku (bo raczej za te pieniądze, które dają nikt sam nie przeżyje).
Re: Czy schiozfrenia może przebiegać bez omamów i urojeń?
Ja czesciowo okres psychotyczny mialem wyrwane z pamieci weic nie wiem co sie dzialo.czasem poprostu czlowiek nie jest swiadomy co sie z nim dzieje i jak go widzi otoczenie
Re: Czy schiozfrenia może przebiegać bez omamów i urojeń?
Ja wiem na pewno, bo mieszkam z mamą i obie się dziwimy i, nawet mama mnie zawsze broni, że ''ona nie ma żadnych widzeń czy obsesji, nie wiedzieli co jej wpisać do karty, to wpisali najpopularniejszą chorobę, bo się tego nie da udowodnić''. Dodatkowo, ten lekarz ze szpitala to był zwyczajny cham i, chociaż do mnie nie był jeszcze taki zły, mama wiele razy prawie przez niego płakała, kiedy twierdził, że wie lepiej, jaka ja byłam w domu i, chyba i mamę traktował jak kogoś niespełna rozumu, bo, wystarczyło, że coś opowiedziała z naszej przeszłości, to kłócił się, że nie mogło tak być. Jakby normalnie z nami mieszkał w domu.
A, pamiętam na pewno wszystko. Nigdy nie miałam luk w pamięci, tylko przez krótki okres czasu na jednym leku, wydawało mi się, że tracę wspomnienia (nawet tutaj o to pytałam), ale, od kiedy go nie biorę (już wiele lat), one powoli wróciły. Zresztą, jakbym odstawiała kiedykolwiek jakąś szopkę, to by mi ktoś to powiedział a moje wspomnienia z okresu nastoletniego, kiedy mnie zabrała karetka (z mojej winy, byłam niedojrzała i mogłam opowiedzieć bliskim, co czuję, zamiast się pogrążać), pokrywają się z tym, co mówi o tym okresie moja mama. Drugiego pobytu nie liczę, bo poszłam tam z własnej woli ledwie żywa z bólu i ciągłego płaczu za moją babcią. Ale to, co tam się działo, to było jakieś piekło. Powiem szczerze, że naprawdę wolałabym to zapomnieć, ale niestety nie mogę. Krótko mówiąc, znęcano się tam nade mną. Wtedy zapewne, pozwałybyśmy szpital, gdyby nie te papiery, przez które uznałyśmy, że nie wygramy. Ale po tym pobycie tak mi się zaostrzyły objawy somatyczne, że było mi tak niedobrze od rana do wieczora, że dwa tygodnie po tym szpitalu przeleżałam praktycznie w łóżku. Potem, mój lekarz odstawił mi część leków i wprowadził mój tradycyjny przeciwlękowy i od razu przeszło.
A, pamiętam na pewno wszystko. Nigdy nie miałam luk w pamięci, tylko przez krótki okres czasu na jednym leku, wydawało mi się, że tracę wspomnienia (nawet tutaj o to pytałam), ale, od kiedy go nie biorę (już wiele lat), one powoli wróciły. Zresztą, jakbym odstawiała kiedykolwiek jakąś szopkę, to by mi ktoś to powiedział a moje wspomnienia z okresu nastoletniego, kiedy mnie zabrała karetka (z mojej winy, byłam niedojrzała i mogłam opowiedzieć bliskim, co czuję, zamiast się pogrążać), pokrywają się z tym, co mówi o tym okresie moja mama. Drugiego pobytu nie liczę, bo poszłam tam z własnej woli ledwie żywa z bólu i ciągłego płaczu za moją babcią. Ale to, co tam się działo, to było jakieś piekło. Powiem szczerze, że naprawdę wolałabym to zapomnieć, ale niestety nie mogę. Krótko mówiąc, znęcano się tam nade mną. Wtedy zapewne, pozwałybyśmy szpital, gdyby nie te papiery, przez które uznałyśmy, że nie wygramy. Ale po tym pobycie tak mi się zaostrzyły objawy somatyczne, że było mi tak niedobrze od rana do wieczora, że dwa tygodnie po tym szpitalu przeleżałam praktycznie w łóżku. Potem, mój lekarz odstawił mi część leków i wprowadził mój tradycyjny przeciwlękowy i od razu przeszło.
Re: Czy schiozfrenia może przebiegać bez omamów i urojeń?
Duduś zmień psychiatrę jak Ci ten nie pasuje ( ja byłem u kilkunastu ) zanim znalałem swojego aktualnego. Bierz leki ewentualnie terapia.
Re: Czy schiozfrenia może przebiegać bez omamów i urojeń?
Ja właśnie leki biorę tylko okresowo, kiedy mam zaostrzenie tych objawów somatycznych i są to leki przeciwlękowe, ale lekarz twierdzi, że dla mnie kluczowa jest terapia i pozbycie się lęku, to mi w ogóle nie będą potrzebne. Z tym, że teraz jestem pod opieką psychologa i, ona na każdej wizycie deklaruje, że chce zrezygnować, bo się nie czuje kompetentna. Według niej, ja mam uważać, że ten ból brzucha/biegunka/nudności zrobi mi krzywdę, to by umiała mnie przekonać, że nie - ale, ja dobrze wiem, że mi to nic nie zrobi, tylko nie umiem przerwać tego mechanizmu reagowania czymś takim na stres. No i, ona już w tym mi pomóc nie umie.
Ale, jak mówiłam, w mojej okolicy innych specjalistów nie ma a ja dalej niestety nie pójdę w momencie, kiedy mnie brzuch boli. Jestem zdana na tego lekarza, ale rozmawiać już z nim nie umiem. W tej chwili po prostu mu kłamię, żeby wciąż nie słyszeć tego "nie czuję się kompetentny, w szpitalu może będą bardziej" - chociaż widział, że z tego szpitala wyszłam w zasadzie kaleką. Nie byłam w stanie rozmawiać (po prostu nie mogłam mówić) i nie dawałam rady kontrolować potrzeb fizjologicznych. Dopiero po roku w sumie doszłam do siebie, w zasadzie tylko, dzięki mamie, która przycisnęła mojego lekarza, żeby mi ostatni raz pomógł. Od tamtej pory, żadnej pomocy nie uzyskałam a nic mu nie pasuje. Na początku po wizytach płakałam, bo w zasadzie się po prostu ze mną kłócił a ja nie mogłam mu odpyskować, bo od niego dużo zależy. Teraz nauczyłam się kłamać.
Ale, jak mówiłam, w mojej okolicy innych specjalistów nie ma a ja dalej niestety nie pójdę w momencie, kiedy mnie brzuch boli. Jestem zdana na tego lekarza, ale rozmawiać już z nim nie umiem. W tej chwili po prostu mu kłamię, żeby wciąż nie słyszeć tego "nie czuję się kompetentny, w szpitalu może będą bardziej" - chociaż widział, że z tego szpitala wyszłam w zasadzie kaleką. Nie byłam w stanie rozmawiać (po prostu nie mogłam mówić) i nie dawałam rady kontrolować potrzeb fizjologicznych. Dopiero po roku w sumie doszłam do siebie, w zasadzie tylko, dzięki mamie, która przycisnęła mojego lekarza, żeby mi ostatni raz pomógł. Od tamtej pory, żadnej pomocy nie uzyskałam a nic mu nie pasuje. Na początku po wizytach płakałam, bo w zasadzie się po prostu ze mną kłócił a ja nie mogłam mu odpyskować, bo od niego dużo zależy. Teraz nauczyłam się kłamać.
Re: Czy schiozfrenia może przebiegać bez omamów i urojeń?
Duduś mnie na początku też leczono lekami przeciwlękowymi, ale nie przynosiły skutku, nie wiem jak w twoim przypadku... badz szczera z psychiatra to moze znajdziecie jakies rozwiazanie
Re: Czy schiozfrenia może przebiegać bez omamów i urojeń?
Myślę, że można mieć schizofrenię bez omamów czy urojeń (chociaż powiedziałbym, że autorka wątku nie ma schizofrenii, za to spektrum autyzmu wydaje się o wiele bardziej możliwe). Myślę, że autorka wątku mogłaby otrzymać nawet znaczny stopień niepełnosprawności (sugerują mi to zwłaszcza opisy objawów somatycznych związanych z układem pokarmowym) i, tym bardziej, rentę socjalną.
Re: Czy schiozfrenia może przebiegać bez omamów i urojeń?
omamy i/lub urojenia sa w sch. paranoidalnej, w prostej mozna chyba nie miec tych objawow, wg mojej wiedzy
Re: Czy schiozfrenia może przebiegać bez omamów i urojeń?
Schizofrenia prosta ( i hebefreniczna ) wynika z dysfunkcji ( czasami wręcz uszkodzenia ) płata czołowego mózgu i spokojnie może łączyć się ze spektrum autyzmu, w którym też czasem występuje uszkodzenie mózgu ( najczęściej okołoporodowe ).
Zresztą w spektrum autyzmu są też najwyrażniej możliwe łagodne urojenia, np. prześladowcze, a przynajmniej przypominające je myśli ( silne przekonania ) - dlatego też psychiatrzy tak często mylą spektrum autyzmu ze schizofrenią.
Duduś- Twoje wypowiedzi wskazują na spektrum autyzmu. Nie na schizofrenię.
Zresztą w spektrum autyzmu są też najwyrażniej możliwe łagodne urojenia, np. prześladowcze, a przynajmniej przypominające je myśli ( silne przekonania ) - dlatego też psychiatrzy tak często mylą spektrum autyzmu ze schizofrenią.
Duduś- Twoje wypowiedzi wskazują na spektrum autyzmu. Nie na schizofrenię.