Dlaczego warto studiować Biblię

duchowość, etyka, religia

Moderator: moderatorzy

Regulamin forum
W tematach dotyczących choroby proszę pisać w odpowiednim poddziale "dyskusji ogólnej".
cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: Dlaczego warto studiować Biblię

Post autor: cezary123 »

(6): I dotrą do was słuchy o wojnach i wieści wojenne. Uważajcie, nie lękajcie się, tak musi się stać. Lecz to jeszcze nie koniec. (7): Bo powstanie naród przeciw narodowi i królestwo przeciw królestwu, a w niektórych miejscach nastanie głód i będą trzęsienia ziemi. (8): To wszystko początek boleści. (9): Wtedy będą was uciskać i zabijać, i z powodu mojego imienia będą was nienawidzić wszystkie narody. (10): Wtedy wielu się załamie i jedni drugich będą wydawać i nienawidzić. (11): I wystąpi wielu fałszywych proroków, i wielu zwiodą. (12): A ponieważ rozszerzy się nieprawość, oziębnie miłość wielu. (13): Lecz kto wytrwa do końca, zostanie zbawiony. [Biblia Poznańska, Mt 24]
cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: Dlaczego warto studiować Biblię

Post autor: cezary123 »

cezary123 pisze: wt mar 14, 2023 9:41 pm Zabójstwo księdza Jerzego Popiełuszki stanowiło poważne wyzwanie wizerunkowe dla odpowiedzialnego za tą zbrodnię reżimu. Problem ten mógł z łatwością eskalować w kwietniu 1985 r., gdy losy jego kultu splotły się z procesem kanonizacyjnym arcybiskupa Romero, lewicowego duchownego zamordowanego przez salwadorskie szwadrony śmierci.
(...)
Romero, który stał się symbolem oporu i walki o prawa człowieka w Ameryce Łacińskiej, był zaliczany do przedstawicieli tzw. teologii wyzwolenia, wspieranej otwarcie przez komunistów.
https://przystanekhistoria.pl/pa2/temat ... uszko.html
I jak oni się tam w niebie dogadają? Jeden zginął za coś, z czym walczył drugi i na odwrót. Przypomina się sytuacja samospaleńców politycznych w Polsce. Teraz muszą stać po jednej stronie przed ołtarzem Boga i czekać na apokalipsę.
Jeden święty był za socjalizmem, drugi przeciwko. Widocznie wszystko zależało od lokalnych warunków miejsca w którym działo się ich życie doczesne i prawda czy racja była względna.
Jak jednak to będzie rozliczone na tle całej przyszłości, wieczności absolutnej?


"Oskar Arnulf Romero (właśc. Óscar Arnulfo Romero y Galdámez; ur. 15 sierpnia 1917 w Ciudad Barrios, zm. 24 marca 1980 w San Salvadorze) – salwadorski biskup rzymskokatolicki, arcybiskup San Salvadoru, obrońca praw człowieka, święty i męczennik Kościoła katolickiego"
(...)
Jednym z najbardziej znanych krytyków warunków społeczno-ekonomicznych i najbardziej aktywnych obrońców praw człowieka był wówczas ojciec Rutilio Grande. To Grande powiedział, że psy właścicieli ziemskich jedzą lepiej niż dzieci pracujących na ich polach chłopów. Grande bronił rolników pracujących na plantacjach trzciny cukrowej[2].

Romero, który w 1977 roku został arcybiskupem Salwadoru, bronił ojca Grande przed krytykami ze strony rządzących. W marcu 1977 roku Grande i dwie towarzyszące mu osoby, młody chłopiec i starszy mężczyzna, zostali zamordowani. Sposób, w jaki go zamordowano, oraz fakt, iż nie prowadzono uczciwego śledztwa w tej sprawie, przekonał postrzeganego jako konserwatystę Romero, iż za śmierć zakonnika odpowiada rządząca junta. Morderca wziął ze sobą Romero i pokazał mu zwłoki zamordowanego ojca Grande, miało to być dla niego ostrzeżenie przed dalszą działalnością[2]. Mord doprowadził do przejścia Romero z kierunku umiarkowanego w stronę rewolucjonisty[2]. W proteście Romero zabronił odprawiania w całym kraju mszy w najbliższą niedzielę. Jedynym miejscem, w którym odprawiono mszę, była katedra w stolicy. Mszę celebrował Romero. Tak wyraźny akt nieposłuszeństwa rozwścieczył rząd i zjednoczył zwykłych ludzi, których opinia o arcybiskupie zaczęła się zmieniać.

Romero zaczął zbierać dokumentację zbrodni reżimu, co jeszcze bardziej rozwścieczyło prawicową juntę kraju[2]. W 1979 roku arcybiskup pojechał do Rzymu. Uzyskał audiencję u papieża Jana Pawła II i przedstawił mu dokumenty dotyczące łamania praw człowieka w Salwadorze[2]. Uważano, że jego postawa spotkała się jednak z krytyką ze strony papieża. Niemniej historyk Roberto Morozzo della Rocca, który zrekonstruował tamte wydarzenia i m.in. spotkanie z papieżem, w książce „Primero Dios. Vita di Oscar Romero” uważa, że podczas drugiego spotkania Romero z papieżem (w 1980 roku) Jan Paweł II obdarzył go zaufaniem i nawiązał z nim osobistą więź.

Romero był zdania, że trudno jest popierać rząd Salwadoru, który usankcjonował terror i zabójstwa przeciwników politycznych. Po tej wizycie od Romero odwróciło się wielu biskupów, w maju wysłali oni do Watykanu list ze skargą na Romero, oskarżając go o to, że próbuje uzyskiwać swoją osobistą popularność[2], o podżeganie do rewolucji i sprzyjanie walce klas w Salwadorze.
(...)
Romero zyskiwał na popularności, stał się symbolem walki o prawa człowieka w wielu krajach Ameryki Południowej. Jednocześnie odwrócili się od niego niemal wszyscy (poza jednym) biskupi. Coraz bardziej jasne stawało się, że nad Romero zawisło niebezpieczeństwo. Gdy zaczął otrzymywać listy z pogróżkami, a pod ołtarzem w jego kościele znaleziono bombę, poprosił swoich przyjaciół, by nie zbliżali się do niego i nie narażali się na niebezpieczeństwo.

Rządzony przez Romero Kościół coraz bardziej angażował się w obronę praw człowieka. Duchowni dokumentowali zbrodnie reżimu. Romero starał się bronić obywateli przed ich własnym rządem. Wygłaszał bardzo odważne kazania. Apelował do polityków i społeczności międzynarodowej. W liście do prezydenta Cartera pisał: Mówi Pan, że jest chrześcijaninem. Jeśli naprawdę nim Pan jest, proszę zaprzestać udzielania pomocy wojskowej tutejszej armii, ponieważ jest ona używana, by zabijać moich ludzi. Carter jednak obawiał się, że Salwador może stać się nową Nikaraguą. Apel Romero pozostał niewysłuchany.

Dwa tygodnie przed zabójstwem Romero, w bazylice miała miejsce msza za zamordowanego lidera Chrześcijańskiej Demokracji, z udziałem Oscara Romero. W czasie mszy znaleziono dynamit. Na mszy znalazło się wielu chadeków; gdyby zamach się udał, Romero mógłby zostać wtedy uznany za przypadkową ofiarę zamachu na przedstawicieli partii[2].

W tym samym roku Romero został nominowany do Pokojowej Nagrody Nobla. Rok później 23 marca podczas mszy Romero zwrócił się do członków sił zbrojnych: Bracia, pochodzicie z naszego ludu. Zabijacie własnych braci. Każdy ludzki rozkaz dotyczący zabicia musi podlegać prawu bożemu, które mówi „Nie zabijaj”. Żaden żołnierz nie jest zobowiązany wypełniać jakiegokolwiek rozkazu sprzecznego z prawem boskim. [...] Najwyższy czas, byście słuchali własnego sumienia, a nie grzesznych rozkazów. Kościół nie może milczeć wobec takiej niesprawiedliwości. [...] W imieniu Boga, w imieniu cierpiących ludzi, których płacz codziennie coraz wyżej wznosi się ku niebu, proszę was, błagam, rozkazuję wam: zaprzestańcie represji. Zostało to wezwanie potraktowane jako zawołanie do buntu przeciwko reżimowi[2].

Zamach
Następnego dnia arcybiskup Romero został zastrzelony podczas celebrowania mszy w szpitalnej kaplicy. Tego dnia w kazaniu mówił, że człowiek nie może kochać siebie samego tak bardzo, by nie angażować się w rzeczy niebezpieczne, gdy do tego wzywa go historia. Ponieważ społeczeństwo nie miało wątpliwości, że za tą zbrodnią kryje się salwadorska Junta, doszło do rozruchów antyrządowych, w czasie których zabitych zostało około 30 osób, a co najmniej 400 zostało rannych[3]. W pogrzebie Romero uczestniczyło ponad milion osób z całego świata.

Sprawcy zamachu
Zabójcami arcybiskupa byli członkowie salwadorskich szwadronów śmierci[4], z czego dwóch ukończyło Szkołę Ameryk – opłacany z amerykańskich pieniędzy trening militarny, który przeszedł m.in. Manuel Noriega. Tę opinię wyraża także ogłoszony w 1993 roku raport ONZ, identyfikujący stojącego za zamachem człowieka jako majora Roberto D’Aubuissona, który później założył Narodowy Sojusz Republikański „ARENA”, partię polityczną, która doszła do władzy w 1989 roku. Początkowo w Stanach Zjednoczonych doszło do zupełnie zaskakującej reakcji: fałszywie oskarżano o zamach rząd Kuby, choć żadne związki między Kubą a zamachem nie istniały[2]. Ze względu na precyzję zamachu uważa się, że mordercą mógł być opłacony płatny zabójca[2].



https://pl.wikipedia.org/wiki/Oskar_Romero

"Religia na ostrzu rewolucji – biskup Romero i teologia wyzwoleniaPowojenny okres bezwzględnych dyktatur i zrywów ludności nie ominął także Ameryki Centralnej. Jego skutki nad wyraz boleśnie odczuł Salwador, w nim zaś Oscar Romero – biskup, który stał się symbolem oporu i walki o prawa człowieka w całej Ameryce Łacińskiej".


Czytaj więcej: https://histmag.org/Religia-na-ostrzu-r ... enia-20727
cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: Dlaczego warto studiować Biblię

Post autor: cezary123 »

"Święty abp Romero nie politykował, tylko głosił Ewangelię
Abp Oskar Romero jest przykładem biskupa, który jest z ludźmi i dla ludzi. Nie był on politykiem czy działaczem społecznym, jak próbowano go często przedstawiać, tylko człowiekiem Kościoła. Tak nowego świętego z Salwadoru określa ks. Andrzej Dobrzyński, który fascynuje się jego postacią od młodzieńczych lat".
https://www.vaticannews.va/pl/kosciol/n ... ynski.html


'Oscar Romero – święty Ameryki Łacińskiej"
Sekretarz osobisty Romera, ks. Jesus Delgado, zrelacjonował to w wywiadzie dla włoskiego tygodnika katolickiego „Famiglia Cristiana” w październiku 2015 r.: „Gdy przyszła kolej, by uścisnąć rękę Ojca Świętego, Romero powiedział: »Jestem arcybiskupem San Salvadoru i muszę porozmawiać z Jego Świątobliwością«. Jan Paweł II odpowiedział mu: »Uważaj na komunistów«. Romero zdenerwował się i odparł: »Ojcze Święty, rozumiem Wasze zmartwienie, ale komunizm w Salwadorze jest inny niż w Polsce«. Wojtyła zmarszczył brwi wyraźnie niezadowolony i poszedł dalej. Arcybiskup skomentował: »Czuję, że z tym papieżem się nie zrozumiemy«”.
https://www.tygodnikprzeglad.pl/oscar-r ... acinskiej/


"Niewygodny arcybiskup

Śmierć abp. Oscara Romera była efektem „brudnej polityki”, której ślady prowadzą do Waszyngtonu i Watykanu

Śmiertelna kula dosięgnęła Oscara Romera kilka sekund po wygłoszeniu kazania w kaplicy szpitala Opatrzności Bożej w San Salvadorze. Był poniedziałek, 24 marca 1980 r. Duża część społeczeństwa, w większości wywodzącego się z dzielnic nędzy, natychmiast okrzyknęła Romera świętym. Arcybiskup był bowiem jedną z niewielu osób w Salwadorze, którym zależało na zniwelowaniu ogromnych różnic społecznych w tym państwie, w którym ubodzy cierpieli niewyobrażalną biedę, a właściciele ziemscy opływali w luksusy. Większość plantacji i gospodarstw znajdowała się w rękach kilkunastu klanów rodzinnych, wyzyskujących najbiedniejszą ludność. Oligarchicznego porządku pilnowała junta wojskowa. Fatalna sytuacja polityczna doprowadziła do niepokojów społecznych. Chrześcijanie zaczęli organizować grupy dyskusyjne, których zadaniem było wypracowanie odpowiedniej postawy wobec sprawujących władzę. Tworzące się w ten sposób tzw. wspólnoty podstawowe były reprezentowane przez kapłana, przypisanego do konkretnej grupy.

Inicjatywa ta wywołała reakcję właścicieli ziemskich. Obawiali się oni buntu, do którego mieli doprowadzić wieśniacy wspierani przez Kościół. Najbardziej radykalni plantatorzy, bojąc się utraty kontroli nad swoimi „parobkami”, rozpętali na łamach prawicowej prasy nagonkę, mającą zniszczyć wspólnoty podstawowe. W perfidnych i kłamliwych atakach nazywano aktywistów chrześcijańskich grup marksistami, dążącymi do czerwonej rewolucji. Równocześnie rzucono do boju prawicowe gangi (szwadrony śmierci), które przemierzały kraj, prześladując i mordując wieśniaków. Krwawa wojna domowa co miesiąc kosztowała życie 3 tys. Salwadorczyków. Z równą zapalczywością tępieni byli księża, którzy stawali w obronie uciskanej ludności".
https://www.tygodnikprzeglad.pl/niewygodny-arcybiskup/




"Jak arcybiskup Oscar Romero został męczennikiem

Przedmiotem konfliktu między Romerem a duchownymi z kręgu teologii wyzwolenia było to, czy księża powinni stać u boku biednych walczących o swoje prawa, uświadamiać ich, wręcz zachęcać do walki o sprawiedliwość w imię wartości ewangelicznych. Romero uważał, że nie. Nie chodziło jedynie o pojmowanie roli Kościoła. W konflikcie między władzą, oligarchią a społecznymi ruchami protestu Romero stał po stronie status quo.

Gdy w 1972 r. prezydent zamknął zbuntowany uniwersytet, episkopat wykupił ogłoszenia w gazetach, w których zamieścił oświadczenie Romera ze słowami poparcia dla rządu. W protestach studentów Romero nie widział słusznej walki o swobody obywatelskie i sprawiedliwość, lecz komunistyczny spisek. Zbuntowani księża zaprosili go do dyskusji na temat zamknięcia uczelni i poddali postawę biskupa miażdżącej krytyce. Romero wściekł się i grzmiał, że organizują komunistyczne zebrania zamiast mszy świętych. Wydawało się, że nic nie jest w stanie odmienić biskupa...

Zdołał to zrobić rząd. 12 marca 1977 r. „nieznani sprawcy” zamordowali o. Rutilia Grande, przyjaciela Romera z seminarium. Światopoglądowo byli jak ogień i woda: Romero – kościelna konserwa; Grande – orędownik teologii wyzwolenia. Ich drogi duszpasterskie i polityczne rozeszły się dawno – przyjaźń nigdy. Gdy Romero zorientował się, że wbrew obietnicom prezydenta władza mataczy w śledztwie mającym wyjaśnić zabójstwo, łuski z oczu arcybiskupa zaczęły spadać jedna po drugiej".
https://www.polityka.pl/tygodnikpolityk ... ikiem.read



"Doświadczenie Kościoła represjonowanego przez prawicowe reżimy jest mało znane Europie"
https://wiez.pl/2017/08/16/arcybiskup-r ... sze-czasy/
cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: Dlaczego warto studiować Biblię

Post autor: cezary123 »

"Zbrodnia pod ołtarzem. Dlaczego zginął arcybiskup Romero?"


"Padł tylko jeden strzał. "Zabrzmiał jak wybuch bomby. Arcybiskup upadł. Krwawił u stóp Chrystusa" – wspominała jedna z zakonnic, która widziała wszystko z odległości kilku metrów od ołtarza.

Parę sekund wcześniej abp Óscar Romero zakończył swoje kazanie w kaplicy Szpitala Opatrzności Bożej w San Salwador: "Nikt nie umiera na wieki. Ci, którzy swe zadanie spełnili z głęboką wiarą, nadzieją i miłością, otrzymają koronę chwały. W tym duchu módlmy się teraz…". Kielicha mszalnego unieść już nie zdążył. Był 24 marca 1980 r.

Zginął jeden z najbardziej kochanych i jednocześnie nienawidzonych ludzi w Salwadorze. Na jego pogrzeb przyszło ćwierć miliona ludzi, a śmierć arcybiskupa stała się iskrą na proch krwawej wojny domowej, która miała potrwać 12 lat.

Południowoamerykańska biedota niemal od razu uznała Romero za współczesnego świętego – z tych samych powodów, dla których Watykan najpierw traktował go z chłodnym dystansem, a potem dyskretnie blokował jego beatyfikację. Do arcybiskupa przylgnęła bowiem etykieta orędownika teologii wyzwolenia, od której odżegnywał się zarówno Jan Paweł II, jak i Benedykt XVI".
(...)


Sprawa beatyfikacji abp. Romero pojawiła się na nowo wraz z pontyfikatem Franciszka. Arcybiskup Vincenzo Paglia (postulator procesu beatyfikacyjnego) dawał przed dwoma laty do zrozumienia, że proces został "odblokowany" – co jasno wskazywało, że wcześniej blokowany był.

Franciszek już w 2016 r. powiedział dziennikarzom (podczas jednej ze słynnych konferencji na pokładzie samolotu): "Romero to człowiek Boży. Nie ma żadnych przeszkód. Czekamy na sygnał Pana". Na początku lutego ogłosił dekret uznający męczeństwo abp. Romero. Beatyfikacja nastąpiła 23 maja 2015 r. W 2018 r. Romero został przyjęty w poczet świętych.

Choć obecny papież raczej nie stawał w obronie teologii wyzwolenia, choćby jego pochodzenie pozwala, zapewne, spojrzeć na losy takich duchownych jak Romero z większym zrozumieniem, niż miało to miejsce u poprzedników. Wydaje się to zresztą dość zrozumiałe w kontekście innych wypowiedzi papieża, który poświęca sporo uwagi wynaturzonemu kapitalizmowi, konsumpcyjnej presji i niesprawiedliwym relacjom społecznym.

Tu Franciszek zapewne podpisałby się pod słowami arcybiskupa Romero: "Kościół zbawia świat, kiedy jest głosem tych, którzy sami nie mogą mówić".
https://wiadomosci.onet.pl/religia/40-l ... mero/wqsk3





"Teologia wyzwolenia"
Teologia wyzwolenia – ruch teologiczny w Kościele katolickim powstały po II soborze watykańskim, szczególnie rozpowszechniony w Ameryce Łacińskiej oraz wśród jezuitów.

Teologia wyzwolenia opiera się na związku między teologią chrześcijańską (głównie katolicką) i aktywizmem politycznym lewicy chrześcijańskiej, szczególnie w kwestiach sprawiedliwości społecznej i praw człowieka. Ze względu na kontrowersyjną naturę tych zagadnień, ich miejsce w nauce Kościoła, oraz to, w jakim stopniu hierarchowie kościelni powinni się w nie angażować, zawsze była przedmiotem dyskusji.

Teologia wyzwolenia koncentruje się na osobie Jezusa, postrzeganego jako wyzwoliciela. Nacisk kładzie się na te fragmenty Biblii, gdzie misja Jezusa jest opisana właśnie w rozumieniu wyzwolenia i gdzie przedstawiony jest jako Ten, który przywraca sprawiedliwość[1]. Popularnym symbolem był „Chrystus z karabinem na ramieniu”[2][3][4].

Część ze zwolenników tej teologii dodawała do niej elementy marksizmu oraz wspierała sandinistów. Główną kontrowersją jest doktryna o odwiecznej walce klas. Watykańska Kongregacja Doktryny Wiary nakazała teologom katolickim zaprzestania takich publikacji.

Znaczenie współczesne
Papież Jan Paweł II położył kres oficjalnemu poparciu dla „teologii wyzwolenia” wśród hierarchii Kościoła katolickiego oświadczeniem wygłoszonym w styczniu 1979 r., podczas pierwszej zagranicznej pielgrzymki w trakcie pontyfikatu, w Meksyku:

Ta koncepcja Chrystusa jako polityka, rewolucjonisty, jako wywrotowca z Nazaretu, nie zgadza się z nauczaniem Kościoła[5].

W latach 70 i 80 członkowie tego ruchu stali się celem ataków prawicy, wielu działaczy zginęło z rąk członków skrajnie prawicowych szwadronów śmierci, w tym absolwentów School of the Americas[6][7]. Najbardziej znane zbrodnie to masakra Los Horcones z roku 1975 dokonana przez armię honduraską na 15 członkach wspólnoty katolickiej m.in. wykładowcach, studentach, rolnikach[8], masakra jezuitów w Salwadorze w 1989 dokonana przez żołnierzy salwadorskiej armii z batalionu Atlacatl (Atlacatl Battallón)[9][6][10][11]. Jednak teologia ta w dalszym ciągu cieszy się pewnym poparciem, zwłaszcza wśród laikatu i poszczególnych księży. W ostatnich latach papież Franciszek wykonał szereg pojednawczych gestów rehabilitując przedstawicieli tego nurtu[12]. Według teologa Krzysztofa Góźdźa na skutek współpracy o. Gustavo Gutierreza i innych teologów wyzwolenia z kardynałem Gerhardem Ludwigiem Müllerem, teologia wyzwolenia zyskuje uprawomocnienie ze strony Papieża Franciszka i Watykanu[1]"
https://pl.wikipedia.org/wiki/Teologia_wyzwolenia


"teologia wyzwolenia, nurt we współcz. teologii latynoamer., który powstał jako reakcja na sytuację „absolutnej negacji Boga”, ubóstwo, wyzysk, niesprawiedliwość społ. i zinstytucjonalizowaną przemoc.
Dialog Kościoła ze światem, zainicjowany na Soborze Watykańskim II spowodował, że w teologii znalazł odbicie pluralizm kulturowy społeczeństw; pojawiły się nurty teol. podkreślające konieczność refleksji nad własnym środowiskiem życiowym. Jednym z takich nurtów jest teologia wyzwolenia; impulsem do jej powstania była książka peruwiańskiego teologa G. Gutierreza Teologia wyzwolenia (1969, wyd. pol. 1974); zasadnicze myśli oraz kierunki rozwoju teologii wyzwolenia zostały sformułowane przez Konferencje Episkopatu Latynoamer. (CELAM) w Medellín (1968) i Puebla (1979); gł. przedstawiciele teologii wyzwolenia: J.L. Segundo, L. Boff (Jesucristo el Libertador. Ensayo de cristologia critica para nuestro tiempo 1974, Los sacramentos de la vida y la vida de los sacramentos 1975), C. Boff, H. Assman, I. Sobrino, J.B. Libanio, E. Dussel, R. Munoz, J. Comblin, S. Galilea (La Iglesia de las Bienaventuranzas 1979, Iglesia: carisma i poder. Ensayos de eclesiologia militante 1982).
Według Gutierreza teologia wyzwolenia jest „krytyczną refleksją nad chrześcijańską praxis w świetle Słowa Bożego”. Punktem wyjścia rozważań teol. w teologii wyzwolenia jest ubogi człowiek (żyjący w niezasłużonej nędzy) zarówno jako jednostka oraz jako lud i klasa; ubóstwo człowieka i społeczeństw jest wynikiem niesprawiedliwych struktur społ.; zaradzić temu ma wyzwolenie, które jest procesem uwalniania się z wszelkiego rodzaju zniewoleń i grzechów; jest ono oparte na komunii z Bogiem, będącej ostateczną podstawą ludzkiej komunii braci i sióstr. Symbolem integralnego wyzwolenia człowieka jest zmartwychwstały Chrystus, a w celu osiągnięcia wyzwolenia trzeba powrócić do obrazu Boga i ludu Bożego ukazanego w Biblii (np. wyzwolenie z niewoli egipskiej); Kościół powinien być nie tylko „Kościołem dla ubogich”, ale „Kościołem ubogich i z ubogimi”. Przejawem tak pojętego zaangażowania Kościoła po stronie ubogich są Kośc. Wspólnoty Podstawowe (Comunidades Eclesiales de Base). Z negatywną oceną Kościoła spotkało się zbliżenie części teologów wyzwolenia do marksizmu; odpowiedzią na takie poglądy były 2 dokumenty Kongregacji Nauki Wiary: Instrukcja o niektórych aspektach teologii wyzwolenia (1983) oraz Instrukcja o chrześcijańskiej wolności i wyzwoleniu (1986)".
https://encyklopedia.pwn.pl/haslo/teolo ... 86495.html
cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: Dlaczego warto studiować Biblię

Post autor: cezary123 »

"Teologia wyzwolenia przeszła długą drogę i znalazła swoje miejsce w Kościele. Jest ciekawym, wymagającym nurtem, któremu warto się przyglądać i z niego czerpać.

Monika Białkowska: Rozmawialiśmy o „groźnej” protestantyzacji – to może teraz o równie „groźnej” teologii wyzwolenia? Ksiądz pamięta czasy, kiedy toczył się wokół niej intensywny spór. Dziś sporu wprawdzie nie ma, ale pewne przywiązanie do teologii wyzwolenia jest stawiane papieżowi Franciszkowi jako zarzut.

Ks. Henryk Seweryniak: Powiedzmy sobie najpierw, o co chodzi. A chodzi o nurt myśli teologicznej, który rozwinął się w Ameryce Południowej, a później po trosze w całym świecie. Teologowie tego nurtu chcieli stać się „głosem ubogich” i uciskanych, przyczynić się do ich wyzwolenia.

MB: A było czym się zajmować i przejmować: slumsy, wołające o pomstę do nieba niesprawiedliwości społeczne, analfabetyzm, prostytucja, narkotyki.

HS: Owszem. Sama nazwa „teologia wyzwolenia” pochodzi z tytułu wydanej w 1971 r. książki Gustawa Guttiereza. To wtedy mniej więcej wszystko się zaczęło. Ale oczywiście teologom wyzwolenia, świeckim, księżom i zakonnikom z Ameryki Południowej wcale nie chodziło o nowy nurt teologiczny. Starali się dotrzeć z przesłaniem Ewangelii do licznych wtedy tzw. wspólnot podstawowych, bazowych, które w latach 60. XX wieku tworzyli mieszkańcy slumsów, biedacy bez ziemi, wykorzystywani robotnicy, górnicy i bezrobotni. Katechiści i księża pochylali się z nimi nad historią narodu wybranego, uciskanego w Egipcie jak oni, nad drogą ludu przez pustynię ku wyzwoleniu, nad Magnificat, w którym Maryja głosi pochwałę Boga, który „głodnych nasyca dobrami, a bogatych z niczym odprawia”. Zasadniczą inspirację czerpali z wizerunku Jezusa, który urodził się w ubogiej rodzinie, przebywał między ubogimi, celnikami i prostytutkami, a w końcu został ukrzyżowany przez możnych tego świata. Ciekawe było też to, że tamtejsi teologowie: Guttierez, bracia Boff, Sobrino i inni nie byli tylko naukowcami, ale często pół roku pracowali na uniwersytecie, a na kolejne pół roku szli do wspólnoty, do tych prostych, żyjących w ubóstwie ludzi, wykorzystywanych i pozbawionych wszystkiego".
https://www.przewodnik-katolicki.pl/Arc ... wyzwolenia


"Dążenie do sprawiedliwości i faktyczne uznanie godności każdego człowieka powinno być, jak każde słuszne i głębokie dążenie, wyjaśnione i ukierunkowane.

2. Roztropne rozpoznanie powinno przede wszystkim objąć teoretyczne i praktyczne formy wyrazu tego dążenia. Istnieją bowiem liczne ruchy polityczne i społeczne, podające się za autentycznych rzeczników roszczeń podnoszonych przez ubogich i uważające, że są w stanie, nawet uciekając się do przemocy, dokonać radykalnych zmian, które położą kres uciskowi i ludzkiej nędzy.

3. W taki sposób dążenie do sprawiedliwości często bywa zdominowane przez ideologie, które ukrywają lub fałszują jego sens, proponując walce narodów o wyzwolenie cele sprzeczne z prawdziwym celem życia ludzkiego i typy działania, zakładające systematyczne uciekanie się do przemocy, sprzeczne z etyką domagającą się poszanowania osoby.

4. Interpretacja znaków czasu w świetle Ewangelii wymaga więc, by badać sens głębokiego dążenia narodów do sprawiedliwości, ale także, by krytycznie analizować teoretyczne i praktyczne formy, jakie ono przyjęło".
https://www.vatican.va/roman_curia/cong ... on_pl.html



'Istnieją bowiem liczne ruchy polityczne i społeczne, podające się za autentycznych rzeczników roszczeń podnoszonych przez ubogich i uważające, że są w stanie, nawet uciekając się do przemocy, dokonać radykalnych zmian, które położą kres uciskowi i ludzkiej nędzy".

No tak, ciekawe. Ciekawe kogo rzecznikiem naprawdę powinien być Kościół. Życia od poczęcia do naturalnej śmierci? Może wszystkich świętych nieśmiertelnych, dusz zbawionych u Boga, ale oni też mają różne poglądy, losy i majątki i to się wlecze już dalej za nimi po ich śmierci.
Ludzie pokrzywdzeni przez niesprawiedliwość ekonomiczną i społeczną są pionkami jak od zarania dziejów przez całą historię.
Bogaci nie oddadzą majątków, królowie władzy.
Rewolucja Francuska odebrała bogactwo Kościołowi, rozwaliła dawne porządki, później marksizm, komunizm. Wszyscy są uwikłani w ten ziemski stan rzeczy, łącznie z religiami.
Widocznie nie jest to takie proste zaprowadzić sprawiedliwość na Ziemi naraz całkowicie i do końca. Nadludzka Inteligencja Stwórcy by się przydała i jego technika nad planetą, ale jak ją uruchomić?
cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: Dlaczego warto studiować Biblię

Post autor: cezary123 »

"246 milionów mieszkańców Ameryki Łacińskiej, czyli ponad 40 proc. całej populacji, żyje w biedzie – alarmuje były wiceprzewodniczący Papieskiej Komisji zajmującej się tym obszarem globu ziemskiego".
https://www.vaticannews.va/pl/swiat/new ... iwosc.html

"W następstwie pandemii COVID-19, która wyrządziła w Ameryce Południowej największe spustoszenie, 201 milionów jej mieszkańców, to jest 32,1 procent, żyje w ubóstwie, a 82 miliony - 13,1 proc. - popadło w skrajną nędzę, poinformowała w Chile Komisja Gospodarcza ds. Ameryki Łacińskiej i Karaibów (CEPAL)".
https://www.bankier.pl/wiadomosc/CEPAL- ... 45788.html





cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: Dlaczego warto studiować Biblię

Post autor: cezary123 »

cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: Dlaczego warto studiować Biblię

Post autor: cezary123 »

"Dobra nowina w Andach
Indianie Keczua z Peru mogą przybliżać się do Jehowy dzięki literaturze biblijnej i Przekładowi Nowego Świata w swoim języku".

https://www.jw.org/pl/%C5%9Bwiadkowie-j ... -w-andach/
cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: Dlaczego warto studiować Biblię

Post autor: cezary123 »

cezary123 pisze: ndz mar 05, 2023 10:14 pm
Podejrzewam, że w tym roku na kongresie będą filmiki o zmartywchwstałych Indianach, których spotyka dziewucha głosicielka ŚJ w Nowym Świecie w parku narodowym.
Na razie głosiciele spotykają Indian w doczesnym świecie i zamiast teologii wyzwolenia proponują Armagedon i rząd niebiański, który zarządzi przekształcenie Ziemi w raj.
Głoszenie zmartwychwstałym zmarłym byłoby zupełnie ciekawsze i takie głębokie, poruszające, niezwykłe, no bo coś cudownego się stało i co dalej będzie, cuda, rozkosze itd.
Poczekamy na zmartwychwstałych, teraz to dziecinada...
:)
cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: Dlaczego warto studiować Biblię

Post autor: cezary123 »

Tymczasem poszukamy jeszcze innych męczenników, którzy mogliby pasować do obrazu literackiego dusz wołających o sprawiedliwość do nieba.
Stwórca przecież uspokajał je, że muszą poczekać aż historia przemieli kolejne pokolenia i wyekspediuje na tamten świat kolejnych ludzi, w podobnych wołających o pomstę do nieba sytuacjach.
Widocznie ten świat naprawdę jest skazany na Armagedon i to jak najszybciej, zanim wszyscy wszystkich zagryzą.
cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: Dlaczego warto studiować Biblię

Post autor: cezary123 »

Przyszło mi do głowy, że taki materialny zapis wydarzeń, myśli i intencji zmarłych przez pismo czy inną dokumentację jest techniką umożliwiającą odtworzenie ich niepowtarzalnych sytuacji, przeżyć, pragnień głębi duszy i niedokończonych, przerwanych scen, nawet jeżeli życie pozadoczesne nie jest w ogóle możliwe i wykonalne.
Przerwane życie męczenników to niezwykły dramat istnienia. To nic, że już nic nie czują i nic nie wiedzą.
Ale sytuacja trwa ze wszystkimi jej fenomenami, z dobrem i złem, z największym pięknem i bólem, nadziejami i niewiadomymi. Możliwa też jest technika pozostawiania niepowtarzalnych zarysów osoby i losu na wypadek reinkarnacji, po to żeby później łatwo odnaleźć się w sytuacji, nawet jeżeli kontynuuje się istnienie na tym świecie w kimś innym od nowa, z umysłem jako tabula rasa noworodka i za przerwą w istnieniu czyli w otchłani niewiadomej co do tożsamości.
Materialny ślad zmarłego powinien być oryginalny i niepowtarzalny, na wszelki wypadek, gdyby udało się istnieniu przejść dakej i cały świat nie zwinął się jak kurtyna przed naszymi oczami na wieki ciemności i nicości.
Pytanie tylko kto z nas istniejących teraz jest w stanie rozpoznać swój pamiętnik przedśmiertny i kontynuować swoje niepowtarzalne sprawy na tle świata. W tym życiu trzeba dobrze to ustalić i zapisać, żeby siebie później rozpoznać i odnaleźć na tle wszystkich innych.
cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: Dlaczego warto studiować Biblię

Post autor: cezary123 »

No bo za 100 lat w tym punkcie nic nam nie powiedzą nasze przedśmiertne dane osobowe ani adres zamieszkania ani tamten niepowtarzalny kod genetyczny postaci organizmu, gdybyśmy go zdeponowali gdzieś w księgach parafialnych czy specjalnych instytucjach pamięci o zmarłych z pokoleń ani nawet nic nie powiedzą strumienie świadomości utrwalone i puszczane później w kółko na cały świat, transmitowane po wszystkie zakamarki planety, żeby wykryć właściciela.
Wszystko będzie dla nas nowe, nieznane, obce, nie przystające do aktualnego innego istnienia.
Ktoś spacerując po okolicy natrafi na stary napis nabazgrany na ścianie: "Kocham Kaśkę" i zaduma się nad tym kto go napisał. Może on sam kilkadziesiąt lat wcześniej? Żeby pozostawić znak zrozumiały tylko dla kontynuacji pośmiertnej ich obojga na tle tłumów obcych ludzi? Ale kto to ta Kaśka i jakie dramatyczne romantyczne przeżycia wiązały się z tą sceną, tego nie rozpozna.
Czy szukać starych miłości w następnym życiu? Jak rozpoznać w innej postaci wśród milionów dawną zmarłą, która takie przeżycia wtedy zafundowała i przerwane śmiercią nadzieje i szczęścia? Przecież wtedy liczyła się tylko ona i za wszelką cenę jej życie, uratowanie od śmierci, może nawet jej zbawienie i życie wieczne.

Biblìę czytamy już od zmarłych. Nie jest to doskonały zapis znaków pozostawiony przez tamtych ludzi, żeby sami się teraz rozpoznali, ale coś w tym jest. To ich własność, którą osoby za przerwą w istnieniu mogą tylko poznawać, ale nie do końca jesteśmy w stanie utożsamić się z tymi istotami, które mają przerwę w istnieniu. Nie wiemy kto to był i co z nimi teraz. Dlatego to takie niezwykłe przeżycie odnaleźć próby znaków zmarłych obecnie ludzi i nie wiedzieć dlaczego to jest teraz możliwe, dlaczego istnienie nadal jest po tej stronie. Czy tylko dzięki naszym jednostkom, które pojawiły się nagle jeszcze przypadkiem na chwilę w strumieniu czasy kilka tysięcy lat po tamtych, czy tkwi w tym bardziej głęboka i ogólna tajemnica bytu?
cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: Dlaczego warto studiować Biblię

Post autor: cezary123 »

Taką materialną dokumentacją ulotnych i tajemniczych tożsamości istnienia są przecież cmentarze. Niestety nie jest to rozwiązanie doskonałe. Niewiele tam informacji pozwalających zidentyfikować nas. Trzeba pamiętać o istotach takich jakimi były, kiedy żyły, w sytuacjach naturalnych dla nich, w pełni okazałości.
"Grobowce pamięci"?
cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: Dlaczego warto studiować Biblię

Post autor: cezary123 »

Zawsze mnie dziwiło, że wierzący w reinkarnację czy wędrówkę dusz nie latają po cmentarzach i nie szukają swoich zwłok, to znaczy dokumentacji swoich poprzednich materialnych losów. Przecież to nie wszystko jedno kim byli z tych milionów obcych organizmów.
Teraz mają dostęp do rzeczywistości, niech wykorzystają na poznanie historii, bo może w następnym życiu ten mechanizm przestanie działać, nie znajdą się po stronie aktualnego istnienia i co będzie?
cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: Dlaczego warto studiować Biblię

Post autor: cezary123 »

No to zobaczmy te przerwane sceny istnienia kogoś z nas, istoty nam podobnej, które kręcą się teraz tylko w sferze materialnych pozostałości.



"Męczennicy wczesnochrześcijańscy – święci i błogosławieni Kościoła katolickiego i prawosławnego, którzy ponieśli męczeńską śmierć ze względu na bycie chrześcijanami. Wykaz ten zawiera informacje o osobach zabitych do schizmy w 1054 roku. Dokładna ich liczba nie jest znana[1][2], dlatego poniższa lista może być niepełna, z tym że autentyczność wielu żywotów budzi wątpliwości[3].

W czasach cesarzy rzymskich chrześcijaństwo było religią rozwijającą się. Ze względu jednak na monoteistyczny charakter tej religii, jej dynamiczną ekspansję oraz odcinanie się od oficjalnych obrzędów[1], niektórzy z cesarzy, zwłaszcza ci upatrujący w rzymskiej mitologii uniwersalny rdzeń jedności państwa, wydawali edykty uderzające w chrześcijan. Tak stanowione prawo spowodowało powstanie kilku okresów prześladowań, nazywanych zwyczajowo od imion cesarzy wówczas panujących. Między głównymi okresami prześladowań chrześcijanie sporadycznie ponosili śmierć na podstawie praw ustanowionych wcześniej[1]. W czasach prześladowań rzymskich niektórzy wcześni chrześcijanie uważali za niewłaściwe ukrywanie się przed zagrożeniem; uważali, że właśnie należy ujawnić się prześladowcom[4].

W 313 wydany został Edykt mediolański, który gwarantował w Cesarstwie tolerancję religijną, w tym dla chrześcijan. Od tej pory, z wyjątkiem czasów panowania Licyniusza (od czasu konfliktu z Konstantynem w latach 320–324) i Juliana Apostaty (361–363), męczeństwa zdarzały się przede wszystkim w działalności misyjnej".
https://pl.wikipedia.org/wiki/M%C4%99cz ... a%C5%84scy





"Agata Sycylijska, św. Agata, Agata z Katanii (cs. мученица Агафия; ur. 235, zm. 5 lutego 251) – dziewica i męczennica chrześcijańska, święta Kościoła katolickiego i prawosławnego.
Zgodnie z opisem męczeństwa pochodzącym z V wieku, Agata pochodziła ze znamienitego rodu rzymskiego. Urodziła się w Katanii na Sycylii. Po przyjęciu wiary chrześcijańskiej postanowiła żyć w dziewictwie. Gdy odrzuciła rękę namiestnika Sycylii Kwincjana, oddano ją do domu rozpusty. Mimo to zachowała dziewictwo i nie wyparła się Chrystusa.

Kiedy cesarz Decjusz rozpoczął prześladowania chrześcijan, Kwincjan jako jedną z pierwszych postawił przed sądem Agatę. Skazano ją na tortury, podczas których odcięto jej piersi[2]. Z nastaniem niespodziewanego trzęsienia ziemi namiestnik nakazał zaprzestania tortur, dostrzegając w tym karę Bożą. Ostatecznie Agata poniosła śmierć rzucona na rozżarzone węgle. Jej ciało zostało pogrzebane przez chrześcijan poza miastem.

Kult świętej
W rok po jej śmierci nastąpił wielki wybuch Etny. Spływająca lawa nie zalała jednak miasta, a zatrzymała się tuż przed nim. To cudowne ocalenie nawet poganie przypisywali wstawiennictwu Agaty[potrzebny przypis].

Dzień obchodów
Wspomnienie liturgiczne Agaty męczennicy w Kościele katolickim obchodzone jest 5 lutego[3] natomiast Kościół prawosławny wspomina ją 5/18 lutego, tj. 18 lutego według kalendarza gregoriańskiego[2]. W tym dniu błogosławi się chleb, sól, wodę, które mają zapobiegać pożarom, szczególnie od pioruna.

Jej znajdujące się w Katanii relikwie umieszczono w relikwiarzu, który w każdą rocznicę jej śmierci obwożony jest po mieście w uroczystej procesji.

Jej wizerunek znajduje się na Orderze Świętej Agaty, a dzień 5 lutego jest świętem państwowym w San Marino[4].


Tradycyjny festiwal w Santa Agata odbywający się w Katanii na Sycylii w pierwszych pięciu dniach lutego.
Patronat
Jest świętą, do której chrześcijanie zwracają się przy zagrożeniach związanych z ogniem i pożarami; ma również chronić Sycylię przed wybuchami Etny.

Patronuje przede wszystkim zawodom związanym z ogniem: kominiarzom, ludwisarzom, odlewnikom, a także z powodu męczeńskiej śmierci – pielęgniarkom. Jest również orędowniczką w chorobach piersi.

Ikonografia
W ikonografii chrześcijańskiej św. Agata przedstawiana jest w długiej sukni, z kleszczami, którymi zadawano jej tortury.

Atrybutami Agaty są: dom w płomieniach, kość słoniowa – symbol czystości i niewinności oraz siły moralnej – a także misa z obciętymi podczas męczeństwa piersiami.


Sanktuaria
W Rzymie ku czci św. Agaty papież Symmachus (zm. 514) wystawił okazałą bazylikę, w 593 kolejną świątynię poświęcił jej Grzegorz I, a Grzegorz II (zm. 731) wystawił ku jej czci trzeci rzymski kościół przy bazylice św. Chryzogona na Zatybrzu.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Agata_Sycylijska

Czy to stąd powstało powiedzenie: "Cycki se usmaż"? :evil: :auto-ambulance:




"Katania nie jest miastem, które kojarzy się z Sycylią. Ma w sobie więcej z Neapolu niż z włoskich kurortów. Bywa brudna, gdzieniegdzie zniszczona, ale potrafi chwycić za serce - atmosferą, ludźmi i oszałamiającą architekturą baroku. Miasto założyli Grecy w 729 roku p.n.e., pisał o nim też Homer w "Odysei". W X wieku Katania stała się częścią emiratu Sycylii. W 1027 roku spod panowania arabskiego wyzwolili ją Normanowie. Po erupcji Etny w 1669 roku i trzęsieniu ziemi w roku 1693 miasto podniosło się z popiołów i stało się jeszcze piękniejsze, niż było dotychczas.

Choć Katania leży nad morzem, nie dajcie się zwieść tej sielance. Nad miastem króluje Etna - największy czynny wulkan w Europie. Na czubku lodowata, wewnątrz kipi lawą".
https://www.polskieradio.pl/10/9513/art ... d-wulkanem



"Największa atrakcja Katanii, czyli święto św. Agaty"
Poza tym, na podstawie liczby osób, które uczestniczą, święto św. Agaty jest trzecim największym świętem religijnym na świecie!


https://www.pizzagirlpatrol.com/pl/2021 ... -sw-agaty/



„Błogosławiony 5. lutego chleb chronić ma nas przed ogniem. Jest także zabierany w podróż, aby ułatwić rozłąkę, ponieważ tęsknota za domem, niczym ogień, pali serca i św. Agata ma pomóc ten ogień ugasić” – wyjaśnia w rozmowie z KAI ks. dr Joachim Kobienia.
(...)
Św. Agata jest patronką, która chroni od pożarów i niebezpieczeństwa ognia. Doświadczyli tego mieszkańcy Sycylii, gdy rok po jej śmierci wulkan Etna groził zniszczeniem całej Katanii. Jedni mówią, że to welon, który nosiła święta powstrzymał lawę i zmienił jej kierunek, inni, że tablica marmurowa, która była na jej grobie".
https://liturgia.wiara.pl/doc/2341484.C ... etej-Agaty










Więcej nie szukam, jestem zbyt wrażliwy.
cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: Dlaczego warto studiować Biblię

Post autor: cezary123 »

A co to takiego kompleks męczennika?

"Psychiatra Antoni Kępiński zwraca uwagę, że pragnienie męczeństwa może być jednym z objawów schizofrenii.

Światu grozi zagłada – chory chce ludzkość ostrzec, poświęcić się dla niej; heroiczny czyn może uchronić przed katastrofą. Chce cierpieć, być męczennikiem. Zadaje sobie dotkliwe rany, kaleczy swe ciało. Wkłada rękę do ognia, bo od tego, czy ból wytrzyma, zależy w jego mniemaniu ratunek ludzkości. Odcina palec, ucho, członek na znak ofiary dla wyższego celu. Wstrzymuje się od przyjmowania pokarmów, by oczyszczając swe ciało, oczyścić ludzkość na przyjście innego, nowego świata[5]".

https://pl.wikipedia.org/wiki/Kompleks_m%C4%99czennika
cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: Dlaczego warto studiować Biblię

Post autor: cezary123 »

"Lista polskich męczenników"
https://pl.wikipedia.org/wiki/Lista_pol ... nik%C3%B3w


Zobaczę jednak jeszcze Maksymiliana Maria Kolbe, bo nieładnie go pominąć.



"W czasie okupacji niemieckiej działalność klasztoru została zawieszona, a 19 września 1939 o. Maksymilian został aresztowany wraz z 34 braćmi, 2 ojcami i klerykiem[28]. Po dwudniowej podróży ciężarówką i pociągiem towarowym, przybyli do obozu w Łambinowicach (niem. Lamsdorf), a następnie zostali przewiezieni do Gębic (niem. Amtitz)[28]. 9 listopada 1939 przewieziono ich do obozu w Ostrzeszowie, skąd 8 grudnia (w święto Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny) tegoż roku zostali uwolnieni, powracając do Niepokalanowa[29]. Po wyjściu na wolność zorganizował w klasztorze ośrodek usług dla okolicznej ludności i oddał się pogłębianiu formacji pozostałych przy nim współbraci. Powtórnie aresztowany 17 lutego 1941, przesłuchiwany i więziony na Pawiaku[30].

28 maja 1941 trafił do obozu koncentracyjnego w Auschwitz, gdzie otrzymał numer obozowy 16670[31]. W obozie przydzielono go do komanda „Babice”, które pracowało przy wyrębie drzew i znoszeniu gałęzi[32]. Poza tym pełnił on potajemnie posługę kapłańską dla współwięźniów (m.in. spowiadał, głosił kazania i ukradkiem sprawował msze święte). Pozostały po nim dwie pamiątki (mały obozowy kielich mszalny oraz jego różaniec, ofiarowany Wilhelmowi Żelaznemu (nr obozowy 1126) z Chorzowa[33]). Po wyzwoleniu obozu KL Auschwitz ocaleni więźniowie przekazali te pamiątki, które obecnie eksponowane są w relikwiarzach.

Podczas apelu w obozie 29 lipca 1941, który prowadził kierownik obozu Karl Fritzsch dobrowolnie wybrał śmierć głodową w zamian za skazanego współwięźnia Franciszka Gajowniczka (nr obozowy 5659), który był w grupie 10 więźniów skazanych na śmierć, za ucieczkę z obozu (blok 14A) jednego z więźniów[34]. Po wojnie Franciszek Gajowniczek wobec świadków Franciszka Mazurkiewicza i Brata Ferdynanda Marii Kasza w Brzegu tak opisał to zdarzenie[35]:

W okresie żniw, w ostatnich dniach lipca 1941 roku, przy nadarzającej się sposobności, jeden z więźniów oświęcimskich z mojego bloku zbiegł. Jako represja za to, na wieczornym apelu nastąpiło dziesiątkowanie więźniów mojego bloku. Dziesięciu więźniów z mojego bloku wyznaczono na śmierć. Dowódca obozu Fritzsch w towarzystwie Rapportfuhrera Palitzscha dokonał selekcji (wyboru). Nieszczęśliwy los padł również na mnie. Ze słowami:
– „Ach, jak żal mi żony i dzieci, które osierocam”
udałem się na koniec bloku. Miałem iść do celi śmierci głodowej. Te słowa usłyszał O. Maksymilian Kolbe, franciszkanin z Niepokalanowa. Wyszedł z szeregów, zbliżył się do Lagerfuhrera Fritzscha i usiłował ucałować jego rękę. Fritzsch zapytał tłumacza:
– „Was wünscht dieses polnische Schwein?” (pol. Czego chce ta polska świnia?)
O. Maksymilian Kolbe, wskazując ręką na mnie wyraził swoją chęć pójścia za mnie na śmierć. Lagerfuhrer Fritzsch ruchem ręki i słowem:
– „Heraus” (pol. Wyjść)
kazał mi wystąpić z szeregu skazańców, a moje miejsce zajął O. Maksymilian Kolbe. Za chwilę odprowadzono ich do celi śmierci, a nam kazano rozejść się na bloki. W tej chwili trudno mi było uświadomić sobie ogrom wrażenia, jaki ogarnął mnie; ja, skazaniec mam żyć dalej, a ktoś chętnie i dobrowolnie ofiaruje swoje życie za mnie. Czy to sen, czy rzeczywistość?... Wśród kolegów wspólnej niedoli oświęcimskiej dał się słyszeć jeden głos podziwu heroicznego poświęcenia życia tego kapłana za mnie".

https://pl.wikipedia.org/wiki/Maksymilian_Maria_Kolbe





"– Chcę dodać innym odwagi do życia – powiedział zaskoczonemu Niemcowi w obozie zagłady Auschwitz-Birkenau. Zakonnik pokazał wielkość człowieka tym, którzy zatracili poczucie człowieczeństwa. Dobrowolnie oddał swoje życie, aby uratować inne".

https://www.polskieradio.pl/39/156/arty ... lian-kolbe


"Rozmowę przeprowadzoną z Gajowniczkiem notowałem na gorąco i następnie opracowałem dla „Tygodnika Powszechnego”. Reakcja czy­telników była natychmiastowa i ostra. Czytelnicy (nie wszyscy, lecz spora część) zarzucali mi brak szacunku wobec rozmówcy, deheroizację tematu itd. Reakcja ta nie była dla mnie zaskoczeniem: sam przecież w trakcie rozmowy przeżywałem mały dramat, gdy swe naiwne wyobra­żenia o świętym i o człowieku, który został wplątany w historię świę­tości, wyobrażenia wyniesione z lektury kiepskich książek dopasowy­wałem do rzeczywistości. Bowiem w trakcie rozmowy stawało się dla mnie jasne, że rozmawiam ze zwykłym, może nawet przeciętnym czło­wiekiem, nie w pełni pojmującym rozmiary tej sprawy, w której jest najważniejszym „załącznikiem”. Ale zrozumiałem też, że na tym polega wielkość ofiary Ojca Maksymiliana Kolbe, że oddał on życie za czło­wieka, za zwykłego człowieka, który może być jednym spośród nas. Czyż zresztą w czasach, gdy ludzi dzielono na „gorszych” i „lepszych” – śmierć za człowieka zwykłego nie była największą rehabilitacją czło­wieczeństwa?"
https://wiez.pl/2016/10/10/rozmowa-z-cz ... o-kolbego/


Coś mi tu nie gra, ale nie do końca wiem jeszcze co. Skąd system, który rozpętał wojnę i zmuszał ludzi do zabijania ludzi? Przecież to względne i umowne ich własne bagno, nie ostateczne, nie konieczne.
Gdyby ktoś oddał życia za drugiego człowieka w sytuacji krytycznej na tle ostatecznych praw przyrody, na przykład oddał ostatni łyk tlenu w przestrzeni kosmicznej, który był przeznaczony dla siebie czy wyciągnął z pożaru po wybuchu wulkanu sam ginąc za niego, to tak. Ale w scenie zorganizowanej ludziom przez ludzi, zwanej wojną? Przecież wszystko leżało w ich możliwościach i decyzjach.
Nie rozumiem ludzi i nie chce rozumieć, szkoda wieczności na ich zło.




cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: Dlaczego warto studiować Biblię

Post autor: cezary123 »

I jeszcze może tych 108 dusz:

"108 błogosławionych męczenników – 108 polskich męczenników, zamordowanych w czasie II wojny światowej z nienawiści do wiary (łac. odium fidei)[1], beatyfikowanych 13 czerwca 1999 w Warszawie podczas podróży apostolskiej Jana Pawła II do Polski[2].

W tym gronie są trzej biskupi, dwudziestu sześciu kapłanów zakonnych, trzech kleryków, siedmiu braci zakonnych, osiem sióstr zakonnych i dziewięć osób świeckich. W liturgii kościelnej wspomnienie Błogosławionych 108 polskich męczenników z czasów II wojny światowej obchodzi się 12 czerwca.

W Polsce parafie pod wezwaniem Błogosławionych 108 męczenników znajdują się w Powierciu (diecezja włocławska) i Malborku (diecezja elbląska). Kaplica bł. 108 Męczenników znajduje się w sanktuarium w Licheniu (tu znajduje się też obraz beatyfikacyjny). W czerwcu każdego roku uroczyście wspomina się ich w Licheniu.
Postulatorem generalnym procesu beatyfikacyjnego był ks. Tomasz Kaczmarek – duchowny diecezji włocławskiej".
https://pl.wikipedia.org/wiki/108_b%C5% ... nik%C3%B3w




"Polscy święci i błogosławieni"
"Strona zawiera ułożoną alfabetycznie imienną listę świętych i błogosławionych, związanych z Polską na przestrzeni dziejów, poprzez miejsce urodzenia czy też prowadzenia działalności. Została usystematyzowana według imion świętych i błogosławionych, aby ułatwić szukanie oraz uniknąć powtórzeń, gdyż nie każdej z niżej wymienionych postaci można przypasować nazwisko.
Nie wszyscy z niżej wymienionych byli etnicznymi Polakami".

https://pl.wikipedia.org/wiki/Polscy_%C ... i#Karolina


Całkiem sporo tych dusz. Każdy święty ma swoje wykręty.

"Święci i błogosławieni Kościoła katolickiego"
https://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%9Awi% ... tolickiego


No to zobaczmy Dorotkę:



"O jej życiu nie ma zbyt wiele udokumentowanych wiadomości. Najwcześniejszym źródłem wspominającym św. Dorotę jest Martyrologium Hieronymianum spisane przez św. Hieronima (zm. 419). Żyła prawdopodobnie pod koniec III wieku. Dorota była córką rzymskiego senatora i otrzymała staranne wychowanie.

W czasach prześladowań chrześcijan za panowania cesarza Dioklecjana (284–305), z wyroku Saprycjusza (namiestnika tej prowincji) Dorota została skazana na śmierć. Do zaparcia się wiary namawiały ją dwie odstępczynie (wcześniej chrześcijanki) św. Krystyna i jej siostra św. Kalista. Widząc jednak jej stanowczość, same wybrały męczeństwo. Związano je plecami do siebie i spalono w beczce ze smołą.

Śmierć męczeńska
Prowadzona na śmierć Dorota spotkała młodego poganina, Teofila (pisarza namiestnika), który, szydząc, zapytał, dlaczego tak się śpieszy do śmierci. Gdy usłyszał odpowiedź: „Bo idę do niebieskich ogrodów”, zakpił, mówiąc: „Gdybyś z tych ogrodów dała mi kwiaty lub owoce, to wówczas bym uwierzył”. W tym momencie pojawiło się dziecko z koszem pięknych kwiatów i smacznych owoców. Nawrócony tym cudownym wydarzeniem, po wielu męczarniach św. Teofil został ścięty mieczem razem z Dorotą.

Niektóre źródła datują śmierć obojga na po 305 roku za czasów Maksymina Dazy[2][3].

Kult

Tradycyjne przedstawienie świętej
Kult Doroty rozszerzył się w Europie, szczególnie we Włoszech, Niemczech i Polsce.

Pod koniec średniowiecza w Szwecji św. Dorotę dodano jako piętnastą do grona Czternastu Świętych Wspomożycieli[2].

W Polsce jeszcze w dwudziestoleciu międzywojennym istniał zwyczaj „chodzenia z Dorotą” w okresie Bożego Narodzenia. Była to inscenizacja męczeństwa św. Doroty[2]".
https://pl.wikipedia.org/wiki/Dorota_z_Cezarei



"W audycji mówiliśmy o kolędowaniu ze św. Dorotą, dawnym zwyczaju który zachował się w regionie Krakowiaków Zachodnich w Małopolsce. Przybliżał to Stanisław Judasz, instruktor muzyczny Zespołu Pieśni i Tańca "Elegia" z Rudnika, założonego w roku 1942.
Kolędowanie ze św. Dorotą"

https://www.polskieradio.pl/8/478/Artyk ... -sw-Dorota

"W ludowej tradycji Polski południowej istniał, jeszcze w okresie międzywojennym XX w., ciekawy zwyczaj zwany dorotkami lub „chodzeniem z Dorotą” w okresie Bożego Narodzenia, podobny do „herodów”.

Była to inscenizacja męczeństwa świętej Doroty. Orszak aktorów składał się z pary bohaterów: Doroty i Fabrycjusza, pogańskiego króla, którego nie chciała poślubić oraz z królewskiego posłańca, Teofila, kata, anioła i diabła. Przedstawienie kończyło się sceną porwania króla Fabrycjusza do piekła.

Dorota, gr. doron ‘dar’, théos ‘Bóg’; ‘dar od Boga’ żyła w III w., dziewica i męczennica".

https://kosciol.wiara.pl/doc/490766.Swieta-Dorota


Naiwny Teofil. Do raju by chciał. Przecież to nie były kwiaty i owoce z niebiańskich ogrodów, niby jak to udowodnić. Najwyżej nasze ziemskie, planetarne, efemeryczne.






Podobna sytuacja jest z pewnym filozofem.

"Na tablicy pewnego uniwersytetu niemieckiego pojawił się napis: "Bóg umarł. Nietzsche". Po jakimś czasie pod spodem pojawiła się mniejsze naklejka: "Nietzsche umarł. Bóg"".


Pewna ateistka zaczęła na to rechotać co niemiara i stwierdziła: "Poczekamy jak to napisze sam Bóg i wtedy pogadamy"
Cwaniara. :mrgreen:
cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: Dlaczego warto studiować Biblię

Post autor: cezary123 »

Poczekamy aż zobaczymy męczenników całych i zdrowych, to pogadamy o Bozi.
Na razie wygląda mi na to, że biedni ludzie poginęli bezpowrotnie i w takim kontekście trzeba rozpatrywać sytuację świętych oddających życie za innych czy za wiarę. Nigdy już nie odzyskają świadomości i życia, zło było nieodwracalne.
Kręcą się tylko ich znaki, materialne ślady, bezwiednie kontynuujące sytuację.
cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: Dlaczego warto studiować Biblię

Post autor: cezary123 »

"Holocaust — ofiary czy męczennicy?

DLACZEGO należy odróżnić ofiary od męczenników? Ponieważ wszyscy, którzy ucierpieli wskutek Holocaustu, stali się jego ofiarami, ale tylko niewielu z nich było męczennikami w ścisłym znaczeniu tego słowa. Na czym polega różnica?

Według Słownika języka polskiego ofiara to osoba „ulegająca czyjejś przemocy, stająca się łupem, pastwą czego lub kogo”. Ktoś taki najczęściej nie ma żadnego wyboru.

Męczennik natomiast to „człowiek, który cierpi lub poniósł śmierć w obronie swoich przekonań”, lub który „poniósł śmierć za wiarę”. Zatem ofiarą jest się zazwyczaj wbrew swej woli, a męczennikiem — dobrowolnie.

Trzy kategorie ofiar

Na konferencji poświęconej nieżydowskim ofiarom nazizmu dr Gordon Zahn z Uniwersytetu Stanu Massachusetts podzielił tych ludzi na trzy grupy: Pierwsi cierpieli za to, kim byli (Żydzi, Słowianie, Cyganie), drudzy za to, co zrobili (homoseksualiści, działacze polityczni oraz opozycyjni), a należący do trzeciej grupy — za to, czego nie chcieli uczynić (osoby odmawiające wstąpienia do wojska, Świadkowie Jehowy i inni).

Miliony Żydów cierpiało i zginęło wyłącznie z racji swej narodowości. Dla pachołków Hitlera nie miało znaczenia, czy ci Żydzi byli głęboko religijni, czy niewierzący. Skazano ich na zagładę w ramach „ostatecznego rozwiązania” („Endlösung”), jak nazwano hitlerowski plan „uwolnienia” Europy od Żydów. Podobnie było ze Słowianami — a podczas agresji nazistowskiej dotyczyło to przede wszystkim Polaków, Rosjan i Ukraińców — którzy zostali skazani na wytępienie tylko dlatego, iż rzekomo stanowili „rasę niższą” w stosunku do „szlachetnej rasy aryjskiej”.

Inaczej miała się rzecz ze Świadkami Jehowy mieszkającymi w Europie. Należeli do różnych narodów, ponieważ jednak zachowywali chrześcijańską neutralność i odmawiali brania udziału w wysiłkach zbrojnych każdego państwa, brano ich za pacyfistów, niebezpiecznych dla niemieckiego reżimu. Hitler oświadczył, że są „pomiotem”, który musi zostać wytępiony. Jak liczny był ten „pomiot” i czy udało się go wytępić?"
https://wol.jw.org/pl/wol/d/r12/lp-p/101989244
ODPOWIEDZ

Wróć do „filozofia”