Ludzie (a może raczej głosy) mnie nienawidzą, czyli wyzywają mnie i krytykują za wszystko. Z czystej złośliwości. Słyszę je od rana do nocy (sen staje się "nietknięty"), chyba że zajmę się czymś, co intensywnie zajmuje umysł i zapominam o głosach (np. gram w gry). W pracy na przykład słyszę je nieustannie.
Potrafię na zawołanie przywołać głosy dowolnej płci i wieku, jednak większość czasu odzywają się samodzielnie. Potrafią ze mną rozmawiać i gdy np wracam z imprezy pytają, ile wypiłem. Gdy mówię do siebie w głowie, moje słowa są przez nie powtarzane, ale zawsze mówi tylko jeden głos na raz.
Czuję, że nie mam prywatności i wszyscy dookoła zaglądają mi do życia :/
Od jakiegoś czasu (roku) zacząłem podejrzewać, że jestem schizofrenikiem. Na temat natrafiłem przypadkiem, a wszelkie objawy i grupa ryzyka idealnie się pokrywają. Nie przeraża mnie perspektywa, że jestem chory, ale możliwość zaznania upragnionej ciszy jest niezwykle pociągająca...
Waham się jednak, czy to aby na pewno nie telepatia (w końcu żyłem w takim przekonaniu 7 lat). I dlatego tutaj pisze. Potrzebuje bodźca, który powie mi, że to żadna telepatia, a tylko podświadomość! Inaczej nie potrafię. Wszystko wydaje się takie realne...
Wierzycie w istnienie telepatii? Ale nie takiej science fiction typu słyszenie krewnego w innym mieście, tylko słyszenie osoby siedzącej obok?
Również macie podobne... doświadczenia?
Najprościej byłoby udowodnić komuś, że potrafię go usłyszeć. Byłby to dla mnie samego dostateczny dowód. Oczywiście na chwilę obecną stwierdzam, że nie dałbym rady odgadnąć liczby od 1 do 100... O ile to w ogóle możliwe
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)