do osób które słyszą/słyszały głosy

Moderator: moderatorzy

One
zaufany użytkownik
Posty: 72
Rejestracja: wt mar 28, 2006 9:00 pm

Post autor: One »

Wiktoria:
Bywają głosy ,których też nie rozumiem, ale są i takie z kórymi polemizuję. Są i takie które mnie obrazają. Nawet jeżeli nie dotrze do mnie zrozumienie pewnych dźwięków, moge wnioskować po tonie "głosu".
Ten z słuchawki jest pozbawiony emocji tak jakby automatycza sekretarka.


Pozdrawiam.
"...obudzil sie powoli i gdy tylko stwierdzil, ze jest soba, zapragnal byc kims innym, kims, kogo nie znal..."
Awatar użytkownika
malenka
zarejestrowany użytkownik
Posty: 20
Rejestracja: śr lut 08, 2006 6:48 pm
Lokalizacja: Poznań

Post autor: malenka »

One bez urazy ale ja miałam to samo - jak w końcu się zdobłam na to, zeby tą słuchawkę podnieść do ucha to usłyszłam prawdziwy, automatyczny komunikat, zeby wybrać numer. Więc może to nie "głosy"?
Los drwi z nas, drwi z nas codzień...
Awatar użytkownika
tom76
zaufany użytkownik
Posty: 412
Rejestracja: wt mar 07, 2006 2:02 pm
płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Rybnik

Post autor: tom76 »

Cześć Wam
One pisze:Wiktoria:
]marek napisał:
Cześć
Nigdy w życiu nie słyszałem szeptów do ucha,ani głosów w głowie.
Przed szpitalem rekalmy z radia skłaniały mnie do spisywania na kartce adresów i innych danych firm.Męczyła mnie pisenka z tekstem"...wystarczy jedna chwila by zgasić je..."
W szpitalu nie do wytrzymania dla mnie było słuchanie telewizji-komentarze spikera.-bo wszystko to brałem do siebie.Bułem przez te słowa oskarżany,podejrzewany,osądzany.

Marek. To co napisałeś jak należy zrozumieć? Reklamy pokazywały Ci robiąc gest ręką -zapisz.
Wiktorio, ja to rozumiem tak, że słuchając tychze reklam, słysząc spikera odczuwa sie potrzebe spisywania niby niepotrzebnych informacji aby zaspokoić wewnętrzną, nieokreśloną potrzebe. Odbieranie tekstów piosenek jakby były skierowane do ciebie.
Tak to rozumiem.
Przed szpitalem,dosłownie słowa płynące z radia nie mówiły mi,że mam zrobić to czy tamto,albo"Masz to zapisać!".Sam pisałem na kartce tresci teklam,bo może miało mi się to do czegoś przydać-nie wiem po co to robiłem.
Psychicznie dręczyły mnie słowa niektórychutworów muzyki polskiej i rozmowy spikerów w radiu.Przed szpitalem telewizji prawie wcale nie ogladałem w domu.


W szpitalu:
Początkowo godzinami gapiłem się w ścianę,rury,lampe,w okno.Dręczyły mnie początkowo rozmowy spikerów z telewizji,bo radia tam nie było,i niektórzy pacjenci,ale tresci tych rozmów nie zapisywałem na kartkach.Gdy mi sie poprawiało to "tworzyłem"inaczej(zobacz post:http://schizofrenia.evot.org/viewtopic.php?t=128)
Pod wpływem leków chodziłem oszołomiony po oddziale zamkniętym-to był stan ostry,ciekła mi z ust ślina-to skutek uboczny leków..Chodziłem raz z mojej sali do sali z telewizorem i wciąż te komentarze mnie dręczyły.Nie wiedziałem co z sobą zrobić.Nie mogłem usiedzieć w jednym miejscu.W łóżku się wierciłem,kładłem się wstawałem.Wymyśliłem spacerowanie w kółko po oddziale-kilkadziesiąt kółek dziennie.Próbowałem coś powiedzieć komuś,ale nie umiałem poskładać liter i słów-nie mówiłem nic..Dopiero po pewnym czasie leczenia wreszcie miałem spokój,minęło to wszystko.
Punktem przełomowym było to ,gdy usłyszałem z oddali na oddziale kreskówke"Smerfy".Mogłem to oglądać i słuchać bez lęku-obejrzałem całą tą bajkę.Potem na oddziale wielu innych ze mną ogladalismy "Pocahontas".To jest śmieszne,ale tak było.
Cieszę sie że wtedy nikt sie ze mnie nie śmiał.
Pozdrawiam chorych.
One
zaufany użytkownik
Posty: 72
Rejestracja: wt mar 28, 2006 9:00 pm

Post autor: One »

malenka:
One bez urazy ale ja miałam to samo - jak w końcu się zdobłam na to, zeby tą słuchawkę podnieść do ucha to usłyszłam prawdziwy, automatyczny komunikat, zeby wybrać numer. Więc może to nie "głosy"?
hehe tylko ze ja to slysze nawet w obecnosci innych, zawsze mowie "ciiiii słyszysz?" i nikt inny tego nie słyszy.
Zresztą wali mnie to juz.
Nie przejmuje sie tym.
Żyje dalej.
Lekow i tak zadnych brac nie będe.



marek faktycznie miales ciezko... (nie wiem co wiecej powiedziec...)
"...obudzil sie powoli i gdy tylko stwierdzil, ze jest soba, zapragnal byc kims innym, kims, kogo nie znal..."
puccinella
zarejestrowany użytkownik
Posty: 1
Rejestracja: wt kwie 11, 2006 5:32 pm
Lokalizacja: Mikołów

Post autor: puccinella »

Mam pytanie do osób słyszących głosy jak długo one je słyszały bądź słyszą co im pomogło prócz klozapolu którego ja nie moge brać pisze bo ponieważ nie wiem czy już skakać z balkonu czy jeszcze z tym poczekać
ja słysze je gdzieś od 13 miesięcy i mniej więcej tyle się lecze
witam.
od pewnego czasu, tzn juz dosc dlugo zdarza mi sie slyszec glosy. nie jestem w stanie stwierdzic jak dlugo to trwa. nie zdarza sie to tez zbyt czesto. glosy pojawialy sie zawsze w momentach jakis dolkow psychicznych. nie bralam zadnych lekow, nie bylam z tym tez nigdy u lekarza. nie wiem czy to powazne, czy nie. glosy te sa bardzo dziwne, nie wyrazne,przytloczone, jakby ktos wolal ale nie potrafil. raz tez zdarzylo sie,ze uslyszalam rzenie konia :? na moja psychoze maja tez wplyw rozne inne moje zachowania :(
waiting for beautiful moments...
Aleera

do wiktori

Post autor: Aleera »

ciekawa jestem czy owe glosy namawijąc cie do samobojstwa urzeczywistniły to o co prosiły krótko muwiac czy musiałas ich słuchac bo w przeciwnym razie spotykała cie kara? prze[prasza ze tak wypytuje ale chyba nie masz mi za złe?najgorzej jest chyba słyszec i koniecznie wykonywac to o co proszą popadajac w błędne koło spychające w siec samobójstw i samookaleczen:( nie mowie ze twoje obiawy sa slabe czy tez
niewazne , bo tak nie jest !!chyba wiele osób słyszy choc czasem nie zwraca na to uwagi tak mysle a pojawilo sie to po pewnym czasie najpierw " widzialam" potem przyszlo a raczej zaczela zyc we mnie
Awatar użytkownika
tom76
zaufany użytkownik
Posty: 412
Rejestracja: wt mar 07, 2006 2:02 pm
płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Rybnik

Post autor: tom76 »

btw.

nie piszę się:do wiktori



ale piszę się:do Wiktorii
Ostatnio zmieniony wt kwie 25, 2006 1:17 pm przez tom76, łącznie zmieniany 1 raz.
xena
zaufany użytkownik
Posty: 350
Rejestracja: czw mar 02, 2006 12:58 am

Post autor: xena »

ja żadnych głosów nigdy nie miałam, albo nic o tym nie wiem. Myślę że parę rozmów nie miało miejsca w rzeczywistości ale tego nie sprawdzę i wcale nie chcę. Piszę dziś, bo słyszałam znów strasznie szybkie i głośne samoloty jakieś 10 minut temu. Nie wiem czy to moje lęki czy naprawdę leciały. Zawsze wtedy ogarnia mnie lęk bo myślę że walnie jakaś bomba. nie śmiejcie się proszę... Miałam też przez jakiś czas natrętne dzwonienie do domofonu po nocach, ale może nikt nie dzwonił. Tak podejrzewam.
to co opisaliście (głosy mówiące w głowie) jest mi jednak obce i zastanawiam się co to tak naprawdę jest. Głośniejsze myśli? próbuję zrozumieć 'jak to działa' w mózgu.
xena wojownicza księżniczka w zadumie
xena
zaufany użytkownik
Posty: 350
Rejestracja: czw mar 02, 2006 12:58 am

Post autor: xena »

w centrum
xena wojownicza księżniczka w zadumie
Awatar użytkownika
Nowy
zaufany użytkownik
Posty: 235
Rejestracja: pt kwie 28, 2006 6:28 pm

Post autor: Nowy »

Jestem po dwóch epizodach i pobycie w psychiatryku. Do niedawna nie miałem żadnych głosów, były tylko silne myśli.
Od kilkunastu dni coś się zmienia. Wydaje mi się że słyszę głosy pochodzące z mojej głowy. Są to słowa i dźwięki bardzo niewyraźne i nie mające dla mnie większego znaczenia. Jeżli te głosy będą wpływać na moje zachowanie, zacznę się o to bać i zgłoszę lekarzowi na najbliższej wizycie.
pr0r0k
zarejestrowany użytkownik
Posty: 2
Rejestracja: pn wrz 17, 2012 10:22 am
płeć: mężczyzna

Re: do osób które słyszą/słyszały głosy

Post autor: pr0r0k »

.
Ostatnio zmieniony śr wrz 19, 2012 1:27 am przez pr0r0k, łącznie zmieniany 1 raz.
pr0r0k
zarejestrowany użytkownik
Posty: 2
Rejestracja: pn wrz 17, 2012 10:22 am
płeć: mężczyzna

Re: do osób które słyszą/słyszały głosy

Post autor: pr0r0k »

Witam.

Na wstępie powiem tylko że piszę to zagłuszany przez głosy w mojej głowie, przez co może to być nieco niespójne i ciężko mi przez nie przypomnieć sobie wiele rzeczy, a do tego sytuację przeżyte w stanie psychotycznym są tak ciężkie do przetrawienia przez mózg, że ten je szybko wypiera, co powoduje raczej mgliste wspomnienia o zaistniałych rzeczach. Niektóre fakty mogły mi też się pomylić czasowo. Tak na prawdę czasem ciężko odróżnić "głosy" od dźwięków zamieniających się na jakieś słowa. Można to odróżnić tylko w całkowitej ciszy. No chyba że są to wyraźne glosy a nie jakieś echa. Sam miewam różne "głosy". Kiedyś zaczęło się to od rozmów znajomych z pracy, zorientowałem się że to co ja słyszę a to co oni mówią to dwie różne sprawy. Oczywiście nie przez cały czas tylko czasami wydawało mi się że obgadują mnie za moimi plecami, co później okazało się nie prawdą. Potem miałem przygodę z dopalaczami, nie ciekawiły mnie mieszanki podobne do MJ, ponieważ miałem raczej nieciekawe z nimi wspomnienia. Natomiast wkręciłem się w mef-edron czyli substancje podobną do amf-etaminy. Na początku było fajnie, z czasem zaczęły się paranoje związane z Policją potem mafią a następnie tajnymi służbami. Niewiele czasu minęło a paranoje ewoluowały w psychozy z nimi związane co spowodowało że moje życie legło w ruinie, zarówno praca, związek, relacje z rodziną, jak również kontakt ze znajomymi. Dodam tylko że niektóre moje schizy były prawdziwe co tylko przeszkodziło mi w szybkiej diagnozie choroby która i tak przecież dla chorego wydaje się rzeczywistością. Trafiłem do szpitala po interwencji mojej dziewczyny, która z tego co pamiętam zareagowała na mój powrót ze sklepu i zarzyciu wyjątkowo MOCNEJ używki która do tego działała wielokrotnie dłużej niż przeciętna. Zacząłem się dusić,wydawało mi się że ktoś wpuszcza gaz, powietrze falowało. Ze szpitala trafiłem do psychiatryka ponieważ miałem silną psychozę. Tam nie zagrzałem długo i nie pamiętam też za wiele z pobytu. Do tej pory miałem co najwyżej sytuacje przeinaczania czyichś słów, zachowań, zniekształcenie rzeczywistości, telewizji, piosenek. Potem doszły "głosy", na początku szumy które wyłapywałem jak była kompletna cisza, a ponieważ często miałem jakieś infekcje ucha nie zwróciłem na nie specjalnie uwagi. Następną fazą było ciągłe słyszenie sąsiada z bloku, (oczywiście jak byłem w domu) co wydało mi się nieco dziwne, po jakimś czasie tego sąsiada słyszałem już w mojej głowie (pytacie jak to stwierdzić? - odpowiedź jest prosta, odpowiadał na moje pytania zadane w myślach). Użerałem się z nim dość długo i też wiele głupot wtedy robiłem, bo nie rozumiałem że nie ma on żadnej MASZYNY do robienia mi sieczki w głowie. Moje zachowania stały się coraz bardziej irracjonalne co zapewne zauważyli wszyscy. Oskarżałem też wszystkich o spisek i manipulacje, robiłem nawet sytuacje-ultimatum próbując wymusić przyznanie się do wszystkiego po kolei prawie każdej osoby którą bliżej znam, oczywiście nie było to zrobione w sposób otwarty i oczywisty. Po jakiś krótkim czasie wszyscy mieli mnie dosyć, a ja ich. Oprócz mojej rodziny najbardziej ucierpiała moja dziewczyna, która omal sama nie zachorowała psychicznie. Trafiłem do szpitala psychiatrycznego po raz kolejny tym razem na dłużej (nie pamiętam na ile, ale to kwestia tygodni). Przez ten czas miałem trochę wkręt, w końcu jest się w całkowitym zamknięciu z grupą chorych pacjentów i kiepsko zarabiającej grupie lekarskiej, która do tego żeby sama nie zwariować musi mieć znieczulicę. Jak mawiają nie ma zdrowych psychicznie lekarzy, a szczególnie psychiatrów, kwestia stażu. Ogólnie szpital wyszedł mi na zdrowie. Przed trafieniem doszpitala brałem Ketrel, który mieszałem z alkocholem w dużych ilościach, nawet zdażyło mi się parę razy wziąść po GARŚCI ketrelu popijając 2 x 0.7 wina. Na szczęście dla mnie kombinacja nie była śmiertelna co najwyżej usypiająca, ale nie polecam próbować bo możliwe że ktoś mógł mi podmienić leki bądż mogłem brać placebo. Chyba wtedy zaczęły się wyraźne głosy co swoją drogą mógł spowodować mój LEK w niesamowicie dużej dawce. Do omamów policyjnych, mafijnych, agencji wywiadowczych doszły opcje religijne, a dodam że nie jestem specjalnie wierzącą osobą, ale postrzeganie świata w odcieniach Bóg/Diabeł dało mi wiele domyślenia, w tym okresie robiłem chyba najwięcej pojechanych rzeczy, w końcu jak obcowałem z Aniołami i Demonami co mógł mi zrobić zwykły człowiek. Nie wiem dlaczego ale nazwa ketrel wydala mi się jakaś diabelska, a szczególnie kwetiapina składnik. Apogeum urojeń religijnych było spotkanie z Demonem tzn. CHYBA człowiekiem na dworcu centralnym w Warszawie. Był wzrostu człowieka, ubrany w czarne, skórzane spodnie, co dziwne całkowicie zakrywające buty. Nie miał żadnego ubrania powyżej pasa, cały był w satanistycznych tatuażach, z tego co pamiętam, to albo mi wpierdolił (lekko), albo tylko mną popychał, po zabawie w BOGA (siedziałem na murku, zabijając mrówki i całkowicie olewałem ludzi a nawet patrzyłem na nich z góry, czując się jako istota wyższa, bądź wiedząca/widząca więcej). Potem doszła opcja kosmitów, ale na krótko, bo nie miałem jakiejś widocznej ingerencji z ich strony, aczkolwiek mieliby oczywiście odpowiedni sprzęt żeby się zemną tak bawić, pewnie dlatego przewija się to wśród "schizoli" :). Po kolejnej interwencji w szpitalu psychiatrycznym zażywałem rispolept przez niemal rok co pozwoliło mi wrócić do normalności (prawie normalności bo chyba całkowity powrót do stanu sprzed choroby po prostu trwa, gdy coraz mniej uwagi zwracamy na swoje schizy z czasem, myślę że jest to proces powrotu do społeczności, czyli pracy, normalnej relacji z rodziną znajomymi i oczywiście ułożenie sobie relacji z partnerem życiowym jeżeli jeszcze się go ma :) (trzeba przyznać że Marta zachowała się w porządku będąc ze mną w czasie mojej choroby, a rozeszliśmy się całkiem niedawno, jak czułem się już w miarę ok.) Parę dni temu miałem reemisję choroby, co ciekawe nastąpiła ona tuż po telefonie do mnie z poradni psychiatrycznej, gdy odmówiłem wizytę która była na następny dzień. wygląda to tak jakby, ktoś zmuszał mnie do brania farmakologii, która otępia mózg i jak by tego nie nazywać duszę, odgradzając od świata, pustką, otępieniem, ścianą mentalną, barierą społeczną, zimnokrwistością, brakiem uczuć wyższych a czasem nawet podstawowych, brakiem normalnej mimiki, i innymi ulotkowymi skutkami ubocznymi. Wiem że jestem chory więc muszę te leki wziąć ale wydawało mi się że już nie będę tego przechodził od nowa. Moja flustracja sięga zenitu i coraz bardziej bierze górę nad lękami/omamami/glosami. Zapomniałem że temat jest poświęcony 'glosom' teraz słyszę sąsiada, czasem osobę z mojej rodziny która siedzi z nim, oraz niezidentyfikowane głosy, które komentują co robię, co myślę i najciekawsze, i muszę się do tego przyzwyczaić komentujące co będzie się działo w przyszłości. Czasem bliskiej czasem dalszej. O dziwo spełniła się już jedna przepowiednia :) ale nie będę o niej mówił bo to osobista sprawa.
jojo 2
zarejestrowany użytkownik
Posty: 4
Rejestracja: sob paź 06, 2012 5:27 pm

Re: do osób które słyszą/słyszały głosy

Post autor: jojo 2 »

Słyszałam głosy po długiej przerwie, jak zaliczyłam nawrót po odstawieniu solianu. Słyszałam głosy komentujące. Teraz ich już nie słyszę, tylko znów szumi mi w uszach.

Czy mogę słyszeć szumy schizofreniczne? :mrgreen:
Awatar użytkownika
dawidny
zaufany użytkownik
Posty: 73
Rejestracja: pn cze 20, 2011 5:32 pm
płeć: mężczyzna

Re: do osób które słyszą/słyszały głosy

Post autor: dawidny »

Ja też miałem szumy w uszach jak głosy ustąpiły, chociaż to bardziej szumy w głowie miałem niż w uszach.
Uśmiechnij się do Łodzi, Łódź się do Ciebie uśmiecha.
ksiezniczka8
zarejestrowany użytkownik
Posty: 3
Rejestracja: śr paź 17, 2012 9:11 pm

Re: do osób które słyszą/słyszały głosy

Post autor: ksiezniczka8 »

Witam, ja od roku leczę się na schizofrenie urojeniową. Wcześniej brałam olzin 15 mg teraz biorę Solian 200mg. Moje głosy polegają na tym, że rozmawiam ze znajomymi, bliski mi osobami, których w danej chwili przy mnie nie ma. Ale to ja w głowie wymyślam wypowiedzi tych osób. I robię to prawie tylko wtedy kiedy jestem sama. Czy ktoś miał podobnie. U mnie zdiagnozowanie schizofrenii miało miejsce właśnie po objawie słyszenia głosów.
Awatar użytkownika
paulus
zaufany użytkownik
Posty: 162
Rejestracja: pt gru 17, 2010 12:05 pm

Re: do osób które słyszą/słyszały głosy

Post autor: paulus »

Ja miałem trochę inaczej. Słyszałem pełne rozmowy kilku osób na mój temat. Śmiechy, chichy, wołanie mnie po ksywce z lat szkolnych. Głosy odpowiadały mi nawet. Nie słyszałem ich w głowie tylko najczęściej zza okna. Dlatego ciężko mi teraz uwierzyć, że to była nieprawda. W tej chwili wiem, że nie słyszę już ich a gdy sąsiedzi np śmieją się, wtedy mnie biorą urojenia. :x To jest rzeczywiście straszne. :cry:
Awatar użytkownika
gold
zaufany użytkownik
Posty: 137
Rejestracja: pn sie 08, 2011 6:00 pm
płeć: mężczyzna
Lokalizacja: wrocław

Re: do osób które słyszą/słyszały głosy

Post autor: gold »

ja na szczęście słyszałem tylko szum ale i tak mnie to zszokowało :shock: bo patrzyłem się po ludziach i chciałem zawołać 'ejj kto tu sobie takie jaja robi :!: :?: :lol: ' ale sie powstrzymalem.nie mialem takich typowych glosow ale urojenia byly a to wystarczylo do postawienia diagnozy.
Prawdziwa siła człowieka tkwi nie w uniesieniach, lecz w niewzruszonym spokoju.
ksiezniczka8
zarejestrowany użytkownik
Posty: 3
Rejestracja: śr paź 17, 2012 9:11 pm

Re: do osób które słyszą/słyszały głosy

Post autor: ksiezniczka8 »

Czyli głosy to nie to samo co urojenia. Na czym polegały te Twoje urojenia?
Awatar użytkownika
gold
zaufany użytkownik
Posty: 137
Rejestracja: pn sie 08, 2011 6:00 pm
płeć: mężczyzna
Lokalizacja: wrocław

Re: do osób które słyszą/słyszały głosy

Post autor: gold »

Czyli głosy to nie to samo co urojenia. Na czym polegały te Twoje urojenia?
nie będe robił offtopa.to jest temat o omamach a nie urojeniach.już taki jestem że nawet księżniczce potrafie odmówić :wink:
Prawdziwa siła człowieka tkwi nie w uniesieniach, lecz w niewzruszonym spokoju.
ksiezniczka8
zarejestrowany użytkownik
Posty: 3
Rejestracja: śr paź 17, 2012 9:11 pm

Re: do osób które słyszą/słyszały głosy

Post autor: ksiezniczka8 »

Owszem masz rację nie było by to zgodne z tematem. Mój błąd.
ODPOWIEDZ

Wróć do „głosy”