jak radzicie sobie z funkcjonowaniem??
Moderator: moderatorzy
jak radzicie sobie z funkcjonowaniem??
czesc o trzech lat choruje na schizofrenie i nie moge poradzic sobie z zyciem codziennym. jest tak ze albo mam psychoze i gorke albo totalny dol kiedy lezei patrze tylko w sufit. Nagdy ne ma normalnosci, nigdy ten stan nie jest wyrownany. Aktualnie przezywam depresje, ze caly czas leze i mam mysli samobojcze, i w zasadzie tesknie za ta poczatkowa gorka gdy nie ma jeszcze psychozy. jak zaczac zyc normalnie?? macie recepte na to??
Re: jak radzicie sobie z funkcjonowaniem??
Postaraj się mieć świadomość nietrwałości emocjonalnych stanów. Obserwować doświadczenie i raczej starać się zachowywać równowagę. Inaczej jak zaczniesz się identyfikować z powstałym przyjemnym uczuciem -"górka" - to niestety, czym większa górka tym boleśniejszy z niej upadek w dolinę depresji.
W moim przypadku np kiedy pojawia się smutek, wiem "jest smutek" nie mówię "jestem smutny". Wczoraj smutku nie było, jutro może też już go nie będzie
Ale trudniej jest utrzymać taką postawę wobec radości, bardzo łatwo uwierzyć, że ta radość jest trwała i już nas nigdy nie opuści. Niestety ...
W moim przypadku np kiedy pojawia się smutek, wiem "jest smutek" nie mówię "jestem smutny". Wczoraj smutku nie było, jutro może też już go nie będzie

http://www.youtube.com/watch?v=EdmZYu9Lths
Powiedzmy przeciwnikowi otwarcie, że nie podzielamy jego idei, ponieważ je rozumiemy, i że on nie podziela naszych, ponieważ ich nie rozumie.
Powiedzmy przeciwnikowi otwarcie, że nie podzielamy jego idei, ponieważ je rozumiemy, i że on nie podziela naszych, ponieważ ich nie rozumie.
- zbyszek
- admin
- Posty: 8033
- Rejestracja: ndz lut 02, 2003 1:24 am
- Status: webmaster
- płeć: mężczyzna
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Re: jak radzicie sobie z funkcjonowaniem??
Ja także staram się uświadamiać sobie swój stan. To dobra rada.
Re: jak radzicie sobie z funkcjonowaniem??
Dla mnie problemem jest miec stany emocjonalne.Moja proba normalnego funkcjonowania jest powiedzenie komus "gdy jestem na chodzie"aby co jakis czas zadzwonil do mnie albo wyciagnal mnie na zewnatrz nawet gdy nie bedzie mi sie chcialo .Rowniez zmuszanie sie do aktywnosci powoduje ze nie mysle o pustce.boris pisze:Postaraj się mieć świadomość nietrwałości emocjonalnych stanów
Re: jak radzicie sobie z funkcjonowaniem??
Z pewnością znalezienie sobie jakiegoś zajęcia jest dobrym pomysłem na depresję. To rozumiem i z tym się zgadzam. Natomiast nie wiem dokładnie co masz na myśli pisząc
Nie doświadczalibyśmy ani smutku, ani żalu itd.
Czy o to Ci chodzi?
Z pewnością bez stanów emocjonalnych mielibyśmy spokójlektor pisze:Dla mnie problemem jest miec stany emocjonalne

Czy o to Ci chodzi?
http://www.youtube.com/watch?v=EdmZYu9Lths
Powiedzmy przeciwnikowi otwarcie, że nie podzielamy jego idei, ponieważ je rozumiemy, i że on nie podziela naszych, ponieważ ich nie rozumie.
Powiedzmy przeciwnikowi otwarcie, że nie podzielamy jego idei, ponieważ je rozumiemy, i że on nie podziela naszych, ponieważ ich nie rozumie.
Re: jak radzicie sobie z funkcjonowaniem??
W literaturze przedmiotu nazywa sie ten stan umyslowy anhedonia,nie mylic z depresja.Depresja sa to; znacznie obnizony nastroj,smutek i zal ktory niekiedy doprowadza do samobojstw.A anhedonia to brak uczuc,pustka ,wypalenie ,brak napedu,stan wegetatywny itp.i znacznie czesciej doprowadza do samobojstw.boris pisze:Z pewnością bez stanów emocjonalnych mielibyśmy spokój Nie doświadczalibyśmy ani smutku, ani żalu itd.
Czy o to Ci chodzi?
Re: jak radzicie sobie z funkcjonowaniem??
Ahedonia to nie jest stan całkowicie wolny od uczuć choćby z tego powodu, że sama jest odczuwana jako nieprzyjemna.lektor pisze:W literaturze przedmiotu nazywa sie ten stan umyslowy anhedonia,nie mylic z depresja.Depresja sa to; znacznie obnizony nastroj,smutek i zal ktory niekiedy doprowadza do samobojstw.A anhedonia to brak uczuc,pustka ,wypalenie ,brak napedu,stan wegetatywny itp.i znacznie czesciej doprowadza do samobojstw.
Pewno masz rację z tymi samobójstwami w ahedonii, choć o ile sobie przypominam to Thomas Tigotti stwierdził, że w ahedoni wszystko wydaje się bez sensu, nawet samobójstwo.
http://www.youtube.com/watch?v=EdmZYu9Lths
Powiedzmy przeciwnikowi otwarcie, że nie podzielamy jego idei, ponieważ je rozumiemy, i że on nie podziela naszych, ponieważ ich nie rozumie.
Powiedzmy przeciwnikowi otwarcie, że nie podzielamy jego idei, ponieważ je rozumiemy, i że on nie podziela naszych, ponieważ ich nie rozumie.
-
- zbanowany
- Posty: 235
- Rejestracja: pn lip 12, 2010 12:54 pm
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Re: jak radzicie sobie z funkcjonowaniem??
@z1n:
Żeby Ci coś doradzić, to bym potrzebował znacznie więcej wiedzieć o Twojej sytuacji, a głównie to jakie problemy masz (radzę Ci pomyśleć i zdać sobie sprawę z tego, co w Twoim życiu jest nie tak, co Cię "boli" niefizycznie itd.), a także jaki charakter masz, jak on był w dzieciństwie ukształtowany itp.
Natomiast odpowiadając na pytanie z tytuły wątku - "Jak radzicie sobie z funkcjonowaniem??", to odpowiadam tak:
1. Absolutnie nie zażywam psychotropów, bo uważam że to jest błąd - jak odurzanie się żeby nie myśleć o problemach. Natomiast psychiatrzy od 10 lat starają się pchać we mnie różne psychotropy. Ja konsekwentnie odmawiam. A gdy czasem w przeszłości przyszło mi zażywać psychotropy, to czułem, że zaburzają one mój odbiór rzeczywistości.
2. Wydostałem się z konfliktowej sytuacji z moimi opiekunami, w okolicznościach której to sytuacji moi opiekunowie postanowili użyć wobec mnie psychiatrii wbrew mojej woli. Czyli po prostu przestałem mieszkać z tymi ludźmi, odizolowałem się od nich i uniezależniłem. Zrobiłem to już prawie 10 lat temu - gdy pojawiło się pchanie mnie w ręce psychiatrów
3. Zadałem sobie pytanie co jeszcze w moim życiu mi "uwiera" i sprawia, że mam poważne trudności w funkcjonowaniu społecznym i zdałem sobie sprawę, że moje problemy zdrowia somatycznego (wada twarzoczaszki, łącznie z utrudnieniem oddychania) są tym, co mnie "hamuje" i bardzo boli niefizycznie...
Do tego dochodzi "odstawanie" od typowego człowieka, bo od dziecka wychowałem się w trochę innym "świecie"...
4. Zacząłem pracę nad swoimi problemami. Jeszcze nie udało mi się przezwyciężyć tego, co stanowi prawdopodobną przyczynę moich problemów, ale uważam, że to, co robię jest lepsze niż zrobienie z siebie konsumenta psychotropów ku uciesze firm farmaceutycznych, do których z NFZu wędrowało by po kilkaset zł za psychotropy, które mi od dawna psychiatrzy wpychają!
Praca nad swoimi problemami potrafi być dużo trudniejsza niż zażycie "tabletki", ale uważam, że ta pierwsza droga jest właściwa.
Żeby Ci coś doradzić, to bym potrzebował znacznie więcej wiedzieć o Twojej sytuacji, a głównie to jakie problemy masz (radzę Ci pomyśleć i zdać sobie sprawę z tego, co w Twoim życiu jest nie tak, co Cię "boli" niefizycznie itd.), a także jaki charakter masz, jak on był w dzieciństwie ukształtowany itp.
Natomiast odpowiadając na pytanie z tytuły wątku - "Jak radzicie sobie z funkcjonowaniem??", to odpowiadam tak:
1. Absolutnie nie zażywam psychotropów, bo uważam że to jest błąd - jak odurzanie się żeby nie myśleć o problemach. Natomiast psychiatrzy od 10 lat starają się pchać we mnie różne psychotropy. Ja konsekwentnie odmawiam. A gdy czasem w przeszłości przyszło mi zażywać psychotropy, to czułem, że zaburzają one mój odbiór rzeczywistości.
2. Wydostałem się z konfliktowej sytuacji z moimi opiekunami, w okolicznościach której to sytuacji moi opiekunowie postanowili użyć wobec mnie psychiatrii wbrew mojej woli. Czyli po prostu przestałem mieszkać z tymi ludźmi, odizolowałem się od nich i uniezależniłem. Zrobiłem to już prawie 10 lat temu - gdy pojawiło się pchanie mnie w ręce psychiatrów
3. Zadałem sobie pytanie co jeszcze w moim życiu mi "uwiera" i sprawia, że mam poważne trudności w funkcjonowaniu społecznym i zdałem sobie sprawę, że moje problemy zdrowia somatycznego (wada twarzoczaszki, łącznie z utrudnieniem oddychania) są tym, co mnie "hamuje" i bardzo boli niefizycznie...
Do tego dochodzi "odstawanie" od typowego człowieka, bo od dziecka wychowałem się w trochę innym "świecie"...
4. Zacząłem pracę nad swoimi problemami. Jeszcze nie udało mi się przezwyciężyć tego, co stanowi prawdopodobną przyczynę moich problemów, ale uważam, że to, co robię jest lepsze niż zrobienie z siebie konsumenta psychotropów ku uciesze firm farmaceutycznych, do których z NFZu wędrowało by po kilkaset zł za psychotropy, które mi od dawna psychiatrzy wpychają!
Praca nad swoimi problemami potrafi być dużo trudniejsza niż zażycie "tabletki", ale uważam, że ta pierwsza droga jest właściwa.
Re: jak radzicie sobie z funkcjonowaniem??
Nie jetem fachowcem w tej dziedzinie ale wydaje mi się, że to twierdzenie jest uproszczeniem. To fakt, że procesy chemiczne wpływają na nasze myśli i emocje ale to nie wyklucza tego, że nasze mysli i emocje nie mają wpływu na procesy chemiczne. Z pewnością jest to wpływ znacznie bardziej subtelny niż neuroleptyku, ale jednak.mona li pisze: tylko neuroleptyk może wpłynąć na zmiany chemiczne w mózgu.
http://www.youtube.com/watch?v=EdmZYu9Lths
Powiedzmy przeciwnikowi otwarcie, że nie podzielamy jego idei, ponieważ je rozumiemy, i że on nie podziela naszych, ponieważ ich nie rozumie.
Powiedzmy przeciwnikowi otwarcie, że nie podzielamy jego idei, ponieważ je rozumiemy, i że on nie podziela naszych, ponieważ ich nie rozumie.
Re: jak radzicie sobie z funkcjonowaniem??
Dokladnie to samo chce przedstawic jako sprzezenie zwrotne .Psychiatria probuje kontrolowac (wyrownywac)chemie mozgu,zapominajac o czynnikach ktore ta nierownowage spowodowaly.Mozna to porownac z cukrzykiem ktory po kilkuletniej terapii insulina nie jest w stanie bez niej funkcjonowac poniewaz chemicznie zostaly zniszczone miejsca produkcji naturalnej insuliny.Podobnie (obawiam sie )jest chyba ze schizofrenia .Nadmierna chemia moze spowodowac spusztoszenia w naturalnym mechanizmie pracy mozgu i po dluzszym czasie takiej terapi chory nie jest w stanie bez zasilania chemicznego funkcjonowac.Psychoza wywoluje duze zmiany w dzialaniu mozgu,ale neuroleptyki tez przez blokowanie wydzielania niektorych neuroprzekaznikow.boris pisze: procesy chemiczne wpływają na nasze myśli i emocje ale to nie wyklucza tego, że nasze mysli i emocje nie mają wpływu na procesy chemiczne.
Re: jak radzicie sobie z funkcjonowaniem??
Dlatego wydaje mi się, że w przypadku depresji leki powinny być ostatecznością. Czasami taka depresja jest po prostu jednym ze stanów emocjonalnych, który po jakimś czasie przechodzi. Ale ludzie szukają łatwych i szybkich rozwiązań. Sam po psychozie miałem bardzo nieprzyjemną depresję ale jakoś udało mi się ją przeczekać bez używania chemii. Tyle, że trwało to u mnie nie dłużej niż parę tygodni ...
http://www.youtube.com/watch?v=EdmZYu9Lths
Powiedzmy przeciwnikowi otwarcie, że nie podzielamy jego idei, ponieważ je rozumiemy, i że on nie podziela naszych, ponieważ ich nie rozumie.
Powiedzmy przeciwnikowi otwarcie, że nie podzielamy jego idei, ponieważ je rozumiemy, i że on nie podziela naszych, ponieważ ich nie rozumie.
- zbyszek
- admin
- Posty: 8033
- Rejestracja: ndz lut 02, 2003 1:24 am
- Status: webmaster
- płeć: mężczyzna
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Re: jak radzicie sobie z funkcjonowaniem??
Nikt tu niczego nie zapomina. Czy sugerujesz, że psychiatra miałby zająć się naprawą sytuacji życiowej pacjenta ? W jaki sposób ?lektor pisze:... Psychiatria probuje kontrolowac (wyrownywac)chemie mozgu,zapominajac o czynnikach ktore ta nierownowage spowodowaly.
Ten temat był poruszany w wątku neuroleptyki v. narkotyki. Neuroleptyki nie wywołują żadnego uzależnienia tego typu jak opisujesz. Masz nadmierne obawy oparte na spekulacjach.lektor pisze:...Mozna to porownac z cukrzykiem ktory po kilkuletniej terapii insulina nie jest w stanie bez niej funkcjonowac poniewaz chemicznie zostaly zniszczone miejsca produkcji naturalnej insuliny.Podobnie (obawiam sie )jest chyba ze schizofrenia .Nadmierna chemia moze spowodowac spusztoszenia w naturalnym mechanizmie pracy mozgu i po dluzszym czasie takiej terapi chory nie jest w stanie bez zasilania chemicznego funkcjonowac.
Wracając to tematu. Witaj z1n, masz CHAD. Czy lekarz też tak to widzi ? Jakie leki bierzesz ?
Re: jak radzicie sobie z funkcjonowaniem??
Czas to świetne lekarstwo na depresję. Pewno nie zawsze się sprawdza ale watro go spróbować zanim się sięgnie po inne lekimona li pisze: moją depresję postpsychotyczną chyba wyleczył powoli czas,

http://www.youtube.com/watch?v=EdmZYu9Lths
Powiedzmy przeciwnikowi otwarcie, że nie podzielamy jego idei, ponieważ je rozumiemy, i że on nie podziela naszych, ponieważ ich nie rozumie.
Powiedzmy przeciwnikowi otwarcie, że nie podzielamy jego idei, ponieważ je rozumiemy, i że on nie podziela naszych, ponieważ ich nie rozumie.
- krys840
- zaufany użytkownik
- Posty: 70
- Rejestracja: ndz mar 28, 2010 5:32 pm
- Lokalizacja: Katowice/Będzin
Re: jak radzicie sobie z funkcjonowaniem??
Po roku leczenia odniosłem wrażenie, że szkodzę sobie przekonaniem, że można przeczekiwać gorszy okres albo co gorsza poprawiać sobie nastrój lekami oraz funkcjonowanie. Otóż to mit, że leki poprawiają funkcjonowanie i znoszą stany, w których rodzą się różne jakby duchy nieczyste i dziwne trendy i myśli, prowadzące donikąd i gubiące człowieka. Psychoza, którą określam jako jakąś formę nie tyle opętania, co usposobienia, które w ogólnym rozrachunku prowadzi do poznania. To swoista metoda behawioralno - poznawcza, więc zalecam ostrożnie pójść za żywiołem a czasem pójść zupełnie pod prąd. Ja tak zrobiłem słysząc powiedzmy skrajne formy głosów i ulegając kompletnemu szaleństwu. I co? Nie żałuję w ogóle, bo dziś wiem wszystko, co chciałbym wiedzieć o tym, dokąd prowadzą nas wykarykaturzone sny i wizje. Do prawdy i do poznania.
Zgadzam się, że lepiej odłożyć leczenie i zobaczyć dokąd pójdziesz, niż czekać całe życie, aż jedna za drugą psychoza odrywa cię od stabilności i równowagi. Jak mąci ci spokój itd. Lepiej zobaczyć, co myśleć, niż czekać, aż, tak zwane, licho cię porwie.
Nie uwierzycie, ale to co przeszedłem było skrajnością, bo zaliczyłem dwa wielomiesięczne okresy bezsenności i przeżyłem wiele udręk i boleści, ale nie żałuję tego, co osiągnąłem i uzyskałem. Byłem na szczycie emocji ( tzw. górka ), bo po nieprzespanej nocy twoje postrzeganie jest jednak, paradoks, głębsze niż kiedykolwiek. I choć za cenę dezorganizacji życiowej, nieporadności czasem udało mi się dojść do ogólnych wniosków i uzyskać obiektywną wiedzę, co jest często słodsze niż nurzanie się w zmysłach w inny sposób...
Choć uniesienia emocjonalne wyczerpywały mnie do cna, to jednak wreszcie zrozumiałem, że tylko dlatego, że nie mogłem pogodzić się z tym, że nie nadążam za restrykcjami systemowymi byłem pogrążony w poczuciu klęski. Myślałem , że jak każdy mówi, że to nie ma przyszłości, tzn., marazm, to jednak trwam z nadzieją i potrafię się cieszyć czy głęboko poruszyć tym, co mam...
Uważam, że nie każdy jest jakby powołany do tego, by kalkulować z czym ma do czynienia, budować u podstaw i przejrzeć, jak jest prawda na wskroś, co daje przemiłe ukojenie... Trzeba walczyć ze sobą, a w końcu pojmiecie jakie jest wasze miejsce na ziemi i choć wiele razy ze zgryzot upadniecie, to wreszcie otrzymacie rekompensatę. Tak, wiem, niewiarygodne, ale jeśli podejmujecie walkę nie na miarę epoki - cierpienia, wyrzeczenia, to możecie kiedyś z niedowierzaniem stwierdzić, że przelewa się wam z kielicha życia, ujmując to metaforycznie.
Zgadzam się, że lepiej odłożyć leczenie i zobaczyć dokąd pójdziesz, niż czekać całe życie, aż jedna za drugą psychoza odrywa cię od stabilności i równowagi. Jak mąci ci spokój itd. Lepiej zobaczyć, co myśleć, niż czekać, aż, tak zwane, licho cię porwie.
Nie uwierzycie, ale to co przeszedłem było skrajnością, bo zaliczyłem dwa wielomiesięczne okresy bezsenności i przeżyłem wiele udręk i boleści, ale nie żałuję tego, co osiągnąłem i uzyskałem. Byłem na szczycie emocji ( tzw. górka ), bo po nieprzespanej nocy twoje postrzeganie jest jednak, paradoks, głębsze niż kiedykolwiek. I choć za cenę dezorganizacji życiowej, nieporadności czasem udało mi się dojść do ogólnych wniosków i uzyskać obiektywną wiedzę, co jest często słodsze niż nurzanie się w zmysłach w inny sposób...
Choć uniesienia emocjonalne wyczerpywały mnie do cna, to jednak wreszcie zrozumiałem, że tylko dlatego, że nie mogłem pogodzić się z tym, że nie nadążam za restrykcjami systemowymi byłem pogrążony w poczuciu klęski. Myślałem , że jak każdy mówi, że to nie ma przyszłości, tzn., marazm, to jednak trwam z nadzieją i potrafię się cieszyć czy głęboko poruszyć tym, co mam...
Uważam, że nie każdy jest jakby powołany do tego, by kalkulować z czym ma do czynienia, budować u podstaw i przejrzeć, jak jest prawda na wskroś, co daje przemiłe ukojenie... Trzeba walczyć ze sobą, a w końcu pojmiecie jakie jest wasze miejsce na ziemi i choć wiele razy ze zgryzot upadniecie, to wreszcie otrzymacie rekompensatę. Tak, wiem, niewiarygodne, ale jeśli podejmujecie walkę nie na miarę epoki - cierpienia, wyrzeczenia, to możecie kiedyś z niedowierzaniem stwierdzić, że przelewa się wam z kielicha życia, ujmując to metaforycznie.
Wówczas światło księżyca będzie jak światło słoneczne, a światło słońca stanie się siedmiokrotne, jakby światło siedmiu dni - w dniu, gdy Pan opatrzy rany swego ludu i uleczy jego sińce po razach.Izaj.30,26 - Psychoza.
Re: jak radzicie sobie z funkcjonowaniem??
Do prawdy i poznania to raczej wiedzie przebudzenie się ze snu.krys840 pisze: bo dziś wiem wszystko, co chciałbym wiedzieć o tym, dokąd prowadzą nas wykarykaturzone sny i wizje. Do prawdy i do poznania.

http://www.youtube.com/watch?v=EdmZYu9Lths
Powiedzmy przeciwnikowi otwarcie, że nie podzielamy jego idei, ponieważ je rozumiemy, i że on nie podziela naszych, ponieważ ich nie rozumie.
Powiedzmy przeciwnikowi otwarcie, że nie podzielamy jego idei, ponieważ je rozumiemy, i że on nie podziela naszych, ponieważ ich nie rozumie.
- krys840
- zaufany użytkownik
- Posty: 70
- Rejestracja: ndz mar 28, 2010 5:32 pm
- Lokalizacja: Katowice/Będzin
Re: jak radzicie sobie z funkcjonowaniem??
Ale jesteśmy jak biała, niezapisana tablica ( tabula rasa ), czyli należy empirycznie sprawdzić, zapełnić czy wypełnić życie nie tyle snami i chorobliwymi wizjami, co poddać się czasem uniesieniu, od którego każdy stroni, bo to psychoza. Stanąć na górze emocji, tzw. górce, by stamtąd zobaczyć ponad wszystkim, jakie horyzonty się rozciągają, jaka jest panorama wiedzy, jakie masz perspektywy itd. Żeby móc odwołać się do doświadczeń, by w tzw. ogniu, czyli w wysokiej próbie doświadczeń z całą pewnością i stanowczością coś orzec; by móc coś przewidywać i trwać ponad tym, co niepoznane będzie cię i tak nęcić i nawoływać. Taka jest schizofrenia i nie tylko. Wygląda to co prawda tak, jakbyś wtaczał kamień na górę, by na "górce" stoczył ci się on do podnóża. Wtedy popadasz w marazm albo wydaje ci się, że cierpisz za grzechy świata... Naturalny niż po uniesieniu to depresja. Ale w drodze powrotnej, jak twierdzi A. Camus, będąc jak Syzyf odkrywasz tajemnice bogów...
Chodzi o to, że u podstaw planujesz swoje życie i realnie oceniasz swoje szanse. Zdobywasz praktyczną wiedzę, czyli bezcenne wartości. Jesteś jak mistyk trochę, kapłan, wytrawny znawca, może pan życia na obraz i podobieństwo Boga, jest w tym spełnienie, obietnice, realizm, obiektywizm itd. Ryzyko jest duże, ale jak już zacząłeś żyć inaczej niż inni, to nie kończ, a zobaczysz, jak zaskakujący jest finał.
Dodam jeszcze jedno, idąc za tym, co nazywasz chorobą, masz szansę zbudować monumentalne dzieło na miarę czegoś, co zapisze się na długo. Jak pomnik albo coś, czego nawet nie obalą a stać będzie na widoku publicznym. "Tam na nich słońcu postawił namiot.
A ono jak oblubieniec wychodzi ze swej komnaty,
Raduje się jak bohater, biegnąc swą drogą." Psalm 19
Chodzi o to, że u podstaw planujesz swoje życie i realnie oceniasz swoje szanse. Zdobywasz praktyczną wiedzę, czyli bezcenne wartości. Jesteś jak mistyk trochę, kapłan, wytrawny znawca, może pan życia na obraz i podobieństwo Boga, jest w tym spełnienie, obietnice, realizm, obiektywizm itd. Ryzyko jest duże, ale jak już zacząłeś żyć inaczej niż inni, to nie kończ, a zobaczysz, jak zaskakujący jest finał.
Dodam jeszcze jedno, idąc za tym, co nazywasz chorobą, masz szansę zbudować monumentalne dzieło na miarę czegoś, co zapisze się na długo. Jak pomnik albo coś, czego nawet nie obalą a stać będzie na widoku publicznym. "Tam na nich słońcu postawił namiot.
A ono jak oblubieniec wychodzi ze swej komnaty,
Raduje się jak bohater, biegnąc swą drogą." Psalm 19
Wówczas światło księżyca będzie jak światło słoneczne, a światło słońca stanie się siedmiokrotne, jakby światło siedmiu dni - w dniu, gdy Pan opatrzy rany swego ludu i uleczy jego sińce po razach.Izaj.30,26 - Psychoza.
Re: jak radzicie sobie z funkcjonowaniem??
Jak dla mnie, przejawiasz pewną niebezpieczną fascynację stanami psychotycznymi. Mam nadzieję, że przez to nie wpakujesz sie w jakieś kłopoty.
Pozdrawiam
Pozdrawiam
http://www.youtube.com/watch?v=EdmZYu9Lths
Powiedzmy przeciwnikowi otwarcie, że nie podzielamy jego idei, ponieważ je rozumiemy, i że on nie podziela naszych, ponieważ ich nie rozumie.
Powiedzmy przeciwnikowi otwarcie, że nie podzielamy jego idei, ponieważ je rozumiemy, i że on nie podziela naszych, ponieważ ich nie rozumie.
- Antonio Kontrabas
- zaufany użytkownik
- Posty: 6989
- Rejestracja: pt sie 27, 2010 11:49 pm
- płeć: mężczyzna
Re: jak radzicie sobie z funkcjonowaniem??
Tak, wiem, niewiarygodne, ale jeśli podejmujecie walkę nie na miarę epoki - cierpienia, wyrzeczenia, to możecie kiedyś z niedowierzaniem stwierdzić, że przelewa się wam z kielicha życia, ujmując to metaforycznie.[/quote]
Owszem, ale tylko jesli sie do tego czasu nie powiesicie. Prawda to, z psyche niema zartow, jeden sie wzbogaci i rozwinie, drugi zadynda, lub jak mowi Bodek z ostatnio przesluchanej przeze mnie edycji zapikuje z 10 pietra. Ja pojalem ze w kazdym przypadku jest szansa przezycia, jedynie skron i 45tka to pewnosc, lecz magnuma nie mialem wiec zyje, lecze sie i powiem Ci ze ziemia czasem bywa rajem!
Owszem, ale tylko jesli sie do tego czasu nie powiesicie. Prawda to, z psyche niema zartow, jeden sie wzbogaci i rozwinie, drugi zadynda, lub jak mowi Bodek z ostatnio przesluchanej przeze mnie edycji zapikuje z 10 pietra. Ja pojalem ze w kazdym przypadku jest szansa przezycia, jedynie skron i 45tka to pewnosc, lecz magnuma nie mialem wiec zyje, lecze sie i powiem Ci ze ziemia czasem bywa rajem!
- krys840
- zaufany użytkownik
- Posty: 70
- Rejestracja: ndz mar 28, 2010 5:32 pm
- Lokalizacja: Katowice/Będzin
Re: jak radzicie sobie z funkcjonowaniem??
Ziemia nie jest rajem, bo rodzi cierń i oset i w trudzie, mozole dobywamy jej owoców, bo bywa przeklęta. Nasze indywidualne niebo bywa rajem, które jest naszym wyidealizowanym poczuciem piękna, harmonii, równowagi, uniwersalnych wartości, bezwolnym oglądaniem idei, których bezwiedna kontemplacja uspokaja naszą wolę. Tzn., że ideały czasem gwałtownie umierają i porywają nas w przypływie żywiołów, choć długo można karmić się czymś, co pozwala nam przekraczać granice, czy to bariery rozsądku czy bariery na miarę wyzwolenia się spod nieznośnego jarzma. Otóż żyje się tak, jak na to pozwalają okoliczności życia i żyje się ideałami, które sprawdzają się, ale niekoniecznie długoterminowo. Powiedzmy jednak, że emocje i irracjonalności najczęściej przeważają nad racjonalnym podejściem do życia, że niewyważone pobudki, namiętności kreują potrzeby społeczne. Że wszystko zradza się w szaleńczym pędzie, w którym umiar i równowaga, prawdziwe piękno i harmonia pozostają tylko ideą nieba, w którym panuje szczęśliwość, dobrobyt, pokój, obfitość, w którym nie ma mozołu i płaczu. "Na początku był bezład i pustkowie, a duch Boży unosił się na ciemnością i bezmiarem wód"...
Ludzkie aspiracje rodzą się z podłoża, które jest od wieków niewyważone, niestałe jak morze, jak bezmiar wód. Dopiero czynna siła Boża sprawia, że z tego chaosu rodzi się dzieło, a chwała Jego dzieł uwieczniona jest na nieboskłonie, które znać, widzieć i rozumieć jest tak, jak gdyby podążać do źródeł żywych wód - zyskać bogactwo w prawdziwym życiu, które toczy się na wysokościach w niebie. To, co przyświeca ludziom nie przydaje im chwały i życia na wieczność, więc niebo, którym żyje człowiek może zniknąć jak niknie zwój, który się zwija, a z nim upodli się człowiek, zostanie upokorzony i ukarany. Im bardziej znamy inne ideały, nie tylko przyświecające epoce, tym bardziej potrafimy służyć obiektywizmem i światłą myślą - służymy darem wiedzy, poznania i wyrokowania, potrafiąc budować u podstaw na stabilnym fundamencie. Drogi do dar, który obfituje łaską również w doczesnym życiu. Doczesność i niebo jednak są sobie bliskie, bo: "Królestwo Niebieskie pośród was jest".
Do czego zmierzam? Otóż zastanawiam się np. nad swoim marazmem i nie mogę uwierzyć, ile tak naprawdę rodzi ziemia. Bylibyście w szoku, gdybyście potrafili oczyścić umysł z naleciałości z siebie i zobaczyć, w jakim przepychu żyjemy. Wiem, że moja niemoc jest jednocześnie jakimś szczytowym przebiegiem zbyt dużych emocji, powiedzmy tych, które zowie się chorobowymi, ale to nie zmienia postaci rzeczy, że nie znacie dnia ani godziny...
Odurzamy się używkami, które łagodzą nasz ból. Ostatnio poszukiwałem słońca, które miałoby mnie uleczyć i myślę, że desperackie pragnienie czerpania energii z gór, łąk, lasów, rzek i jezior, to subiektywne odczucie chęci powrotu do korzeni, tzn., do mniej cywilizowanych, a może niekoniecznie postępowych, form bytowania, opartych na nie tak chyżym rytmie społecznym. Dla mnie rytm społeczny to proroctwo oparte na liczbie imienia człowieka, czyli liczbie 666. Bylibyście w szoku, gdyby Pan rozgniewał się w tym momencie i dowiedzielibyście się, jak bardzo przeceniają wszyscy swoje fizyczne możliwości, wynosząc się ponad nieśmiertelne ideały.
I choć celem Boga jest zmiłowanie dla wszystkich, to jednak każdy otrzyma zapłatę wedle uczynków, więc to, co pozostaje czasem robić, to głosić imię Boże, które musi trwać, bo w Nim rodzi się wszystko, dla Niego wszystko, przez Niego wszystko. Także nie macie pojęcia, co warto zważyć i jakimi na pozór głupstwami warto się zająć, by Pan miał oczy skierowane na człowieka i obdarzył go łaskami, które pozwolą mu być zadowolonym z życia. Bez względu na prawidła życia czy zginiesz czy też nie, im bardziej Go znasz, tym wedle Jego sprawiedliwości na więcej możesz liczyć. Przynajmniej staram się pokrzepiać tą myślą, tym bardziej, że widzę zgon ludzki wraz z katastrofą źródeł systemowych założeń...
Jak sobie radzić z funkcjonowaniem? Przeciętne możliwości ludzkie nie wykraczają czasem poza ambicje utrzymania stada kóz czy owiec... Poniekąd, bo wolny od naleciałości z siebie umysł płodzi dzieła i zachwyty, jakich nie daje nic innego. Tylko w takich okolicznościach człowiek żyje wolnością, spijając nektar i ambrozję. Reszta to epokowe mity... Reszta to milczenie, niestety.
Ludzkie aspiracje rodzą się z podłoża, które jest od wieków niewyważone, niestałe jak morze, jak bezmiar wód. Dopiero czynna siła Boża sprawia, że z tego chaosu rodzi się dzieło, a chwała Jego dzieł uwieczniona jest na nieboskłonie, które znać, widzieć i rozumieć jest tak, jak gdyby podążać do źródeł żywych wód - zyskać bogactwo w prawdziwym życiu, które toczy się na wysokościach w niebie. To, co przyświeca ludziom nie przydaje im chwały i życia na wieczność, więc niebo, którym żyje człowiek może zniknąć jak niknie zwój, który się zwija, a z nim upodli się człowiek, zostanie upokorzony i ukarany. Im bardziej znamy inne ideały, nie tylko przyświecające epoce, tym bardziej potrafimy służyć obiektywizmem i światłą myślą - służymy darem wiedzy, poznania i wyrokowania, potrafiąc budować u podstaw na stabilnym fundamencie. Drogi do dar, który obfituje łaską również w doczesnym życiu. Doczesność i niebo jednak są sobie bliskie, bo: "Królestwo Niebieskie pośród was jest".
Do czego zmierzam? Otóż zastanawiam się np. nad swoim marazmem i nie mogę uwierzyć, ile tak naprawdę rodzi ziemia. Bylibyście w szoku, gdybyście potrafili oczyścić umysł z naleciałości z siebie i zobaczyć, w jakim przepychu żyjemy. Wiem, że moja niemoc jest jednocześnie jakimś szczytowym przebiegiem zbyt dużych emocji, powiedzmy tych, które zowie się chorobowymi, ale to nie zmienia postaci rzeczy, że nie znacie dnia ani godziny...
Odurzamy się używkami, które łagodzą nasz ból. Ostatnio poszukiwałem słońca, które miałoby mnie uleczyć i myślę, że desperackie pragnienie czerpania energii z gór, łąk, lasów, rzek i jezior, to subiektywne odczucie chęci powrotu do korzeni, tzn., do mniej cywilizowanych, a może niekoniecznie postępowych, form bytowania, opartych na nie tak chyżym rytmie społecznym. Dla mnie rytm społeczny to proroctwo oparte na liczbie imienia człowieka, czyli liczbie 666. Bylibyście w szoku, gdyby Pan rozgniewał się w tym momencie i dowiedzielibyście się, jak bardzo przeceniają wszyscy swoje fizyczne możliwości, wynosząc się ponad nieśmiertelne ideały.
I choć celem Boga jest zmiłowanie dla wszystkich, to jednak każdy otrzyma zapłatę wedle uczynków, więc to, co pozostaje czasem robić, to głosić imię Boże, które musi trwać, bo w Nim rodzi się wszystko, dla Niego wszystko, przez Niego wszystko. Także nie macie pojęcia, co warto zważyć i jakimi na pozór głupstwami warto się zająć, by Pan miał oczy skierowane na człowieka i obdarzył go łaskami, które pozwolą mu być zadowolonym z życia. Bez względu na prawidła życia czy zginiesz czy też nie, im bardziej Go znasz, tym wedle Jego sprawiedliwości na więcej możesz liczyć. Przynajmniej staram się pokrzepiać tą myślą, tym bardziej, że widzę zgon ludzki wraz z katastrofą źródeł systemowych założeń...
Jak sobie radzić z funkcjonowaniem? Przeciętne możliwości ludzkie nie wykraczają czasem poza ambicje utrzymania stada kóz czy owiec... Poniekąd, bo wolny od naleciałości z siebie umysł płodzi dzieła i zachwyty, jakich nie daje nic innego. Tylko w takich okolicznościach człowiek żyje wolnością, spijając nektar i ambrozję. Reszta to epokowe mity... Reszta to milczenie, niestety.
Wówczas światło księżyca będzie jak światło słoneczne, a światło słońca stanie się siedmiokrotne, jakby światło siedmiu dni - w dniu, gdy Pan opatrzy rany swego ludu i uleczy jego sińce po razach.Izaj.30,26 - Psychoza.
Re: jak radzicie sobie z funkcjonowaniem??
W kwesti formalnej
Człowieka najlepiej charakteryzuje symbol "0"
, mimo jego wysiłków dążenia ku nieskończoności 

To nie jest liczba człowiekakrys840 pisze:. Dla mnie rytm społeczny to proroctwo oparte na liczbie imienia człowieka, czyli liczbie 666.



http://www.youtube.com/watch?v=EdmZYu9Lths
Powiedzmy przeciwnikowi otwarcie, że nie podzielamy jego idei, ponieważ je rozumiemy, i że on nie podziela naszych, ponieważ ich nie rozumie.
Powiedzmy przeciwnikowi otwarcie, że nie podzielamy jego idei, ponieważ je rozumiemy, i że on nie podziela naszych, ponieważ ich nie rozumie.