"Sztuczne raje"
Moderator: moderatorzy
Re: "Sztuczne raje"
Ja wolę bez chemicznego znieczulenia. Co będzie jak maskony przestaną działać?
Będzie zjazd.
Wydaje mi się, że sens życia ewolucyjny jest najbardziej obiecujący, to znaczy jak najlepsze przystosowanie się i jak największy styk z rzeczywistością, to znaczy rozwój systemu w kierunku jak największej ilości korzystnych reakcji ze środowiskiem. Wtedy z pełzaków powstają w naturalny sposób istoty wyższe eksplorujące Kosmos.
Ale to też wiadomo, że nie każdy zrozumie: dlaczego tak naprawdę mamy się rozwijać i istnieć?
Dlaczego tak dobre jest własne istnienie a nie nieistnienie, wygaśnięcie?
W imię czego?
Będzie zjazd.
Wydaje mi się, że sens życia ewolucyjny jest najbardziej obiecujący, to znaczy jak najlepsze przystosowanie się i jak największy styk z rzeczywistością, to znaczy rozwój systemu w kierunku jak największej ilości korzystnych reakcji ze środowiskiem. Wtedy z pełzaków powstają w naturalny sposób istoty wyższe eksplorujące Kosmos.
Ale to też wiadomo, że nie każdy zrozumie: dlaczego tak naprawdę mamy się rozwijać i istnieć?
Dlaczego tak dobre jest własne istnienie a nie nieistnienie, wygaśnięcie?
W imię czego?
Re: "Sztuczne raje"
Wiadomo skądinąd, że niespodziewanie duży procent chorujących psychicznie to osoby, które miały problem z używkami, albo mają, więc sądzę, że przyda się ten temat na forum.
- Catastrophique
- bywalec
- Posty: 17079
- Rejestracja: pt maja 24, 2013 7:49 pm
- płeć: mężczyzna
- Lokalizacja: Wawa <3
Re: "Sztuczne raje"
Chemicznego? Cezary, mi chodziło o optymizm. Tylko tak dla żartów nazwałem to Optymizmosolem .
Tik tak tik tak | "To boldly go where no one has gone before"
- klucz żurawi
- zaufany użytkownik
- Posty: 915
- Rejestracja: ndz paź 07, 2018 7:17 am
- płeć: mężczyzna
Re: "Sztuczne raje"
W imię poczucia szczęścia. Tę chęć wszyscy mają.Dlaczego tak dobre jest własne istnienie a nie nieistnienie, wygaśnięcie?
W imię czego?
Dobra, wiem zajechało trochę Krishnaizmem
Re: "Sztuczne raje"
Aha, myślałem, że chodzi o dobrze ustawione leki na depresję.
Optymizm naturalnego pochodzenia musi być równoważony realizmem. Inaczej zaczniemy postrzegać świat naiwnie. Słoneczko świeci, i uszczęśliwia, ale też niechcący albo chcący wywołuje czerniaka
Re: "Sztuczne raje"
No właśnie, co jest kluczem do szczęścia?
- klucz żurawi
- zaufany użytkownik
- Posty: 915
- Rejestracja: ndz paź 07, 2018 7:17 am
- płeć: mężczyzna
Re: "Sztuczne raje"
Było po indyjsku, to teraz taoistycznie.
Chodzi o rozplątanie problemów, bo te przyjemne rzeczy są. Te które zawsze chciałem.
Chodzi o rozplątanie problemów, bo te przyjemne rzeczy są. Te które zawsze chciałem.
Re: "Sztuczne raje"
Ależ to przecież typowy film familijny
Piesek, rozwody, rodziny łączone, wzruszenia, problemy, niebezpieczeństwo, potem miłość, która wszystko zwycięża, misja ratunkowa i happy end.
Zupełnie czego innego się spodziewałem, ale fajny, polecam.
Film "Musisz żyć" był o wiele prawdziwszy, ale ciężki.
No, może jedynym ponurym, ale pouczającym akcentem w "Powrocie Bena" była aluzja do tego, w jaki sposób handlarz pozbywa się chłopaków na posyłki, którzy już nie chcą przynosić mu zysku. Daje im to, czego potrzebują, tylko za dużo. Reszty dokona poczucie winy. W takim świecie albo nie masz sumienia i żyjesz, i nakręcasz zło, albo usiłując wygrzebać się i stać dobrym i uczciwym - zaplątujesz się sam w sytuację bez wyjścia, zaczynasz rozumieć swoją sytuację, sam się potępiasz i nie jesteś w stanie istnieć. Ale ktoś musi otworzyć tę drogę i umożliwić dobro, za wszelką cenę, tak bardzo zanurzone, zaskorupiałe w złu. I to jest najtrudniejsze i najbardziej kosztowne, umożliwić i wykonać taki karkołomny zwrot i to z trwałym efektem.
Myślę, że kluczem do rozwiązania akcji i happy endu była scena spotkania matki Bena z matką nieszczęsnej Maggie, którą straciła przez jakieś tajemnicze, niedopowiedziane wprost sytuacje z Benem i tak jakby porozumienie rodzicielek biednych narkomanów, wybaczenie za ich plecami, nad ich głowami i konkretny rekwizyt, który umożliwił uratowanie chłopaka w kulminacyjnym punkcie.
No i fajna scena rozmowy matki Bena z lekarzem, który kiedyś leczył mu kontuzję uzależniającymi mocno środkami przeciwbólowymi.
Poczytać historię farmakologii, to rzeczywiście włos się na głowie jeży.
Ktoś brał coś na migrenę czy ból zęba, a za chwilę już lekoman.
https://www.medonet.pl/zdrowie/zdrowie- ... #gallery_1
- Antonio Kontrabas
- zaufany użytkownik
- Posty: 6989
- Rejestracja: pt sie 27, 2010 11:49 pm
- płeć: mężczyzna
Re: "Sztuczne raje"
W takim świecie wszyscy umierają, z ta tylko roznica, ze jedni wcześniej inni pózniej. Droga narkomana zawsze konczy sie na cmentarzu.
Znacznie lepszy byl Requiem dla snu:
https://www.filmweb.pl/Requiem.Dla.Snu
Znacznie lepszy byl Requiem dla snu:
https://www.filmweb.pl/Requiem.Dla.Snu
Re: "Sztuczne raje"
Tak, ale w tamtym filmie chodziło o wybór moralny: czy dać się wciągnąć w dilowanie czy nie. Zresztą to spotkanie Bena na grupie wsparcia z dziewczyną, której kiedyś sprzedawał coś, a teraz widzi ją uzależnioną i chorą, dużo sugeruje na temat przyczyn śmierci Maggie.Antonio Kontrabas pisze: ↑ndz sty 05, 2020 11:38 am W takim świecie wszyscy umierają, z ta tylko roznica, ze jedni wcześniej inni pózniej. Droga narkomana zawsze konczy sie na cmentarzu.
Handlarz nie ćpa sam nigdy nic, ale swoim pachołkom - byłym klientom nie szczędzi trucizny.
I nie mają odwrotu do dobra.
Re: "Sztuczne raje"
Dzięki, jutro obejrzę i skomentuję.Antonio Kontrabas pisze: ↑ndz sty 05, 2020 11:38 am
Znacznie lepszy byl Requiem dla snu:
https://www.filmweb.pl/Requiem.Dla.Snu
- Antonio Kontrabas
- zaufany użytkownik
- Posty: 6989
- Rejestracja: pt sie 27, 2010 11:49 pm
- płeć: mężczyzna
Re: "Sztuczne raje"
A co Cie tak Cezary wzielo na ta tematyke?
- Chwast
- zaufany użytkownik
- Posty: 1186
- Rejestracja: ndz kwie 24, 2016 5:20 pm
- Status: Mój kotunio filemon
- płeć: mężczyzna
- Lokalizacja: Twój Friendzone
Re: "Sztuczne raje"
Żyjemy w bańce percepcyjnej sterowanej przez naszych władców. Władają tym co postrzegamy a nie którzy po prostu skumali, że coś jest nie halo i tak nie powinno być.
blablabla
- Antonio Kontrabas
- zaufany użytkownik
- Posty: 6989
- Rejestracja: pt sie 27, 2010 11:49 pm
- płeć: mężczyzna
Re: "Sztuczne raje"
Bo to klucz do zrozumienia forum. 90% zaburzeń po używkach.
Żartuję, nie znam się na narkotykach, nigdy nic nie brałem, nawet nie dałem się uzależnić od nikotyny.
Ale naiwność i niewiedza na ten temat może drogo mnie kosztować w życiu albo moich bliskich, więc wolę poszerzyć horyzonty. Życie lubi zaskakiwać.
Miałem 15 lat, obejrzałem sobie przypadkiem "My, dzieci z dworca ZOO" i wtedy oczywiście tylko śledziłem akcję, współczułem tej niewinnej, ładnej, młodej dziewczynie i cieszyłem się, że przeżyła. Teraz mogę zrozumieć problem głębiej i bardziej globalnie.
Re: "Sztuczne raje"
Tak, o wiele poważniejszy film. Nawet nie wiem, jak skomentować. Wątek psychiatryczny dosyć interesujący, i rozwój sytuacji pod koniec, kiedy widzimy wszystko dramatycznie sekunda po sekundzie wszędzie naraz. (a w rzeczywistości coraz większe bariery i oddalenie między istotami i ich sensem bycia).
Biedna starsza pani.
Wątek sprzedawania się na głodzie i rozpadu miłości tak przykry i obrzydliwy, że nawet nie chcę tego rozważać. Reszta to po prostu problem uzależnień, pogoni za toksycznymi marzeniami, pazerność i życie w ułudzie.
Muzykę z tego filmu gdzieś już wcześniej słyszałem, chyba ktoś robił ironiczny filmik o matriksie religijnym. Tam też prawdopodobnie występuje tragiczny rozdźwięk między rajską ułudą a skrzeczącą rzeczywistością.
- Catastrophique
- bywalec
- Posty: 17079
- Rejestracja: pt maja 24, 2013 7:49 pm
- płeć: mężczyzna
- Lokalizacja: Wawa <3
Re: "Sztuczne raje"
Trudno mi wskazać cięższy film niż Requiem dla snu. Od oglądania go może rozboleć głowa . Ta starsza pani to jakieś kuriozum.
Tik tak tik tak | "To boldly go where no one has gone before"
Re: "Sztuczne raje"
Niestety dosyć powszechny przypadek. Jeszcze nie tak dawno furorę robiły tabletki na odchudzanie z amfetaminą, było o tym głośno. Sporo ofiar śmiertelnych uzależnionych. Ale głupie kury domowe jadły to na potęgę, zamawiając z szemranych źródeł w internetach i finał był do przewidzenia.
Re: "Sztuczne raje"
Irena Gumowska zachwalała benzedrynę na odchudzanie w swoich poradnikach domowych. Ale może jeszcze nie było świadomości o skutkach uzależnienia i efektach ubocznych.
Wszystkie te związki chemiczne miały być takie dobroczynne, odkrywcy ich święcili tryumfy, czekali na laury, a tu zaraz okazuje się, że prowadzą do uzależnień, rozwalają organizm, ciało i ducha i prowadzą do śmierci. Nie ma lekko z przyrodą.
Żołnierzom najwięcej dawano nowych substancji, bo traktowano ich jak króliki doświadczalne, a zresztą i tak ryzykowali życiem na wojnach i było ryzyko, że zginą.
W czasie II wojny światowej pchano im amfetaminę, w czasie wojny w Wietnamie heroinę, a LSD miała być bronią chemiczną.
https://ciekawostkihistoryczne.pl/2018/ ... rkotyki/#2
https://www.planeteplus.pl/dokument-nar ... mozg_14798
"Halucynacje zamiast walki na śmierć i życie
LSD badali też na swój sposób wojskowi. W substancji upatrywano między innymi potencjalnie bardzo cennej broni chemicznej. Takiej, która by obezwładniała przeciwnika w możliwe humanitarny sposób. Kreślono wizje na przykład rozpylenia LSD w mieście bronionym przez wroga. Zdobycie go w sposób klasyczny oznaczałoby długie i krwawe walki, połączone ze zrujnowaniem miejscowości i śmiercią wielu cywilów. LSD mogłaby teoretycznie obezwładnić obrońców w godzinę. Zamiast strzelać, mieliby halucynacje i głupio by się śmiali, kiedy byliby rozbrajani. Wszystko bez rozlewu krwi i zniszczeń. Bardzo kusząca wizja.
Zanim LSD stałaby się superbronią, trzeba było ją jednak dokładnie przetestować i opracować sposób wykorzystania bojowego. Najwięcej wiadomo o eksperymentach w USA i Wielkiej Brytanii, choć jest prawdopodobne, że prowadzono je też w innych krajach Zachodu i ZSRR. Amerykańskie wojsko prowadziło badania w Arsenale Edgewood, gdzie od lat 40. do 70. testowano na żołnierzach różne potencjalne bronie biologiczne i chemiczne. Oficjalnie było to około siedmiu tysięcy ochotników, którzy nie byli jednak precyzyjnie informowani co na nich testowano, ani jakie to może mieć efekty. W większości wypadków sami naukowcy nie wiedzieli dokładnie, jaki wpływ na zdrowie ludzi będą miały różne sprawdzane przez nich substancje.
Zachowało się między innymi nagranie eksperymentu z LSD. Widać na nim grupę żołnierzy, którzy tłumiąc śmiech, próbują nieskładnie wykonywać polecenia sierżanta. Jak jednak odnotowuje narrator, nie są w stanie się skoncentrować. Jeden z żołnierzy po pewnym czasie zaczął wykazywać objawy "ciężkiej depresji" i musiał trafić pod opiekę lekarzy. Ostatecznie cała grupa przestała wykonywać polecenia i nastał "chaos"".
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/ ... rzewa.html
Wszystkie te związki chemiczne miały być takie dobroczynne, odkrywcy ich święcili tryumfy, czekali na laury, a tu zaraz okazuje się, że prowadzą do uzależnień, rozwalają organizm, ciało i ducha i prowadzą do śmierci. Nie ma lekko z przyrodą.
Żołnierzom najwięcej dawano nowych substancji, bo traktowano ich jak króliki doświadczalne, a zresztą i tak ryzykowali życiem na wojnach i było ryzyko, że zginą.
W czasie II wojny światowej pchano im amfetaminę, w czasie wojny w Wietnamie heroinę, a LSD miała być bronią chemiczną.
https://ciekawostkihistoryczne.pl/2018/ ... rkotyki/#2
https://www.planeteplus.pl/dokument-nar ... mozg_14798
"Halucynacje zamiast walki na śmierć i życie
LSD badali też na swój sposób wojskowi. W substancji upatrywano między innymi potencjalnie bardzo cennej broni chemicznej. Takiej, która by obezwładniała przeciwnika w możliwe humanitarny sposób. Kreślono wizje na przykład rozpylenia LSD w mieście bronionym przez wroga. Zdobycie go w sposób klasyczny oznaczałoby długie i krwawe walki, połączone ze zrujnowaniem miejscowości i śmiercią wielu cywilów. LSD mogłaby teoretycznie obezwładnić obrońców w godzinę. Zamiast strzelać, mieliby halucynacje i głupio by się śmiali, kiedy byliby rozbrajani. Wszystko bez rozlewu krwi i zniszczeń. Bardzo kusząca wizja.
Zanim LSD stałaby się superbronią, trzeba było ją jednak dokładnie przetestować i opracować sposób wykorzystania bojowego. Najwięcej wiadomo o eksperymentach w USA i Wielkiej Brytanii, choć jest prawdopodobne, że prowadzono je też w innych krajach Zachodu i ZSRR. Amerykańskie wojsko prowadziło badania w Arsenale Edgewood, gdzie od lat 40. do 70. testowano na żołnierzach różne potencjalne bronie biologiczne i chemiczne. Oficjalnie było to około siedmiu tysięcy ochotników, którzy nie byli jednak precyzyjnie informowani co na nich testowano, ani jakie to może mieć efekty. W większości wypadków sami naukowcy nie wiedzieli dokładnie, jaki wpływ na zdrowie ludzi będą miały różne sprawdzane przez nich substancje.
Zachowało się między innymi nagranie eksperymentu z LSD. Widać na nim grupę żołnierzy, którzy tłumiąc śmiech, próbują nieskładnie wykonywać polecenia sierżanta. Jak jednak odnotowuje narrator, nie są w stanie się skoncentrować. Jeden z żołnierzy po pewnym czasie zaczął wykazywać objawy "ciężkiej depresji" i musiał trafić pod opiekę lekarzy. Ostatecznie cała grupa przestała wykonywać polecenia i nastał "chaos"".
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/ ... rzewa.html
Ostatnio zmieniony śr sty 08, 2020 7:52 pm przez cezary123, łącznie zmieniany 1 raz.