forum dla osób dotkniętych schizofrenią, ich rodzin oraz zainteresowanych ''Dla człowieka nie tylko świat otaczający jest zagadką, jest on nią sam dla siebie. I z obu tajemnic bardziej dręczącą wydaje się ta druga.'' Antoni Kępiński
Witajcie!
Niedawno lekarz przepisał mi do Solianu (600mg) Olzapin (10mg). Powiedzcie, braliście ten lek? Napradę tyle się po nim tyje? Nie chcę przytyć, tnę się po brzuchu bo jest duży. Na razie czuję się jak dziecko, dosłownie, i mam w sobie gluta, wielkiego, najbardziej w nogach i mózgu.
DawidWarsaw możesz nam powiedzieć, w jakim celu piszesz na tym forum? Co chcesz osiągnąć przez swoje posty? Zauważyłeś już, że Twoje poglądy w większości nie są akceptowane na tym forum, to po co uparcie drążysz ten temat? Dopytujesz ludzi o uczucia i przeżycia - po co mają Ci się z tego spowiadać? Nie jesteś psychologiem, psychiatrą, psychoanalitykiem, po co więc chcesz grzebać w myślach, uczuciach i wspomnieniach innych? Chyba tylko po to, by zaspokoić swoją ciekawość. Zajmij się czymś innym, bo choroby psychiczne to zbyt delikatna materia, by na nich żerować. Idź sobie np. tłumaczyć garbatym, że tylko im się wydaje, że mają garb, albo wytłumacz niewidomym, że nie widzą dlatego, bo nie chcą widzieć. Ale stąd sobie idź ze swoimi poglądami. Nie krzywdź bardziej ludzi, którzy i tak cierpią, cierpią tak bardzo, że nawet nie jesteś w stanie sobie tego wyobrazić. Idź sobie stąd DawidWarsaw!!
W rurze wodociągowej na osiedlu jest pęknięcie. Woda wypływa.
Przyjechała ekipa i starają się nasypać na to miejsce dwie wywrotki piachu i żwiru, żeby przykryć, zamaskować wyciek. Więc usypali na miejscu wycieku górę piachu i nie widać wyciekającej wody (przez jakiś czas)...
Takie rozwiązanie jest prostsze i przyniosło szybko rozwiązanie - nie widać wypływającej wody.
Jednak po jakimś czasie znowu wokół zrobił się bagno, bo woda cały czas wypływa.
Więc przywieźli jeszcze więcej piachu, żeby wysypać na to bagno. Zwiększyli dawkę piachu. I znowu się udało... na jakiś czas...
I tak przez lata, do końca życia wodociągu, usypywanie coraz większej górki, żeby nie było widać wyciekającej wody i bagna, które się robi...
Prawdziwa przyczyna jednak znajduje się teraz coraz bardziej przykryta przez piach, coraz trudniej się będzie do niej dostać z powodu góry nawiezionego piachu i bardzo rozmokłego gruntu (z powodu ciągłego wycieku...)
Przykrycie piachem było tylko zamaskowaniem problemu.
Przyjeżdża nowa ekipa i mówi ludziom, że... właściwym rozwiązaniem było odłączenie wody na kilka dni i odkopanie rury, a następnie zaspawanie jej lub wymiana.
Roboty te są kosztowniejsze, dłużej trwają i wymagają poświęceń (brak wody przez kilka dni), w porównaniu do jednorazowego nawiezienia piachu i zamaskowania przecieku...
Co więcej, jeśli teraz trzeba by odkopać rurę, to pracy jest duuużo więcej niż na początku, bo trzeba odkopać tą wielką stertę dotychczas nawiezionego piachu maskującego wyciek... A grunt jest już bardzo namoknięty, przez co koparka może grzęznąć...
-------------
To jest właśnie częste u "pacjentów psychiatrycznych", że... nie chcą otwarcie mówić/rozgrzebać swoich problemów życiowych, które stanowią najprawdopodobniej przyczynę tego, że są na torach psychiatrycznych. To dla nich swego rodzaju tabu, coś bolesnego, coś, co dotyka spraw osobistych i wygodną maską, parawanem jest wtedy pojęcie "choroba psychiczna" np. "jestem chory na schizofrenię" oraz tłumaczenie sobie, że rozwiązaniem są "leki", czyli tabletka.
Tak myśleć jest łatwiej, to uproszenie, że tabletka za Ciebie zrobi, to czego Ty nie chcesz tykać.
Moim celem na tym forum jest zwrócenie ludziom uwagi, żeby skupili się przede wszystkim na przyczynie tego, co się z nimi dzieje. Często jest tak, że przyczyna - prawdziwy problem, pozostaje nierozwiązany, tylko zamaskowany czymś takim jak diagnoza psychiatryczna i tabletki psychotropowe.
-------------
Historia kończy się tak, że... ludzie przeganiają tą drugą ekipę. Wierzą tylko tej pierwsze ekipie, drugą natomiast nazywają oszustami i naciągaczami. Mówią, że nie mają czasu i pieniędzy naprawiać rurę. Wołają pierwszą ekipę, która przywozi kolejne wywrotki piachu, którym będzie przykryty wyciek...
-------------
Nie robię ludziom nic na siłę, więc jeśli w tym środowisku moje poglądy są niemile widziane, to nie mogę na siłę w nim przebywać, bo z tym i ja bym się niedobrze czuł.
Cieszę się Haniu, że się trochę otwierasz, że mówisz co Cię boli. Nie obawiaj się - nie robię sobie żartów, pragnę czynić dobro...
Powiedz mi więcej - kogo masz na myśli mówiąc o małej przyjaciółce, którą rozjechał samochód? - Czy był to Twój przyjaciel pies? Jeśli tak, to przykro mi z powodu jej śmierci. Takie jest życie, że wypadki się zdarzają... Być może ten pies był kimś ważnym dla Ciebie, bo od ludzi czułaś, że nie możesz liczyć na pełne zrozumienie.
Wspomniałaś też o tacie... Czy to znaczy, że Twój tata też nie żyje i przeżywasz to? No cóż... Wiesz Haniu - takie jest życie, ale pozostaje nam żyć dalej, szukać swojego szczęścia na świecie, mimo, że śmierć kogoś bliskiego bywa bolesna...
Przyjaciele czasem odchodzą, ale możesz być z tymi, którzy są, możesz znaleźć ludzi, którym będziesz mogła zaufać... Są tacy, trzeba tylko poszukać...
Uwierz w to, bo to prawda. Nie poddawaj się, bo możesz odnaleźć to, czego Ci brakuje.
Bo zlokalizować przyczynę to nie wszystko. Trzeba następnie zrobić coś, aby pozbyć się problemu - tak jak np. zaspawać przeciekającą rurę...
Tak - świat to nie bajka, życie bywa bardzo trudne... Ludzie bywają fałszywi i agresywni wobec innych. Ale takie są reguły tego świata. Pozostaje nam się jedynie dostosować, aby przeżyć to życie dobrze i gonić nasze szczęście.
Możesz olać to, że jesteś przez niektórych nazywana "chorą psychicznie". Ja też jestem - nawet na tym forum - nazywany "chorym psychicznie", bo mam inne zdanie niż osoba atakująca mnie przy użyciu diagnozy psychiatrycznej. A niech sobie mówi. Ja widzę brak logiki w tym, co mówi, więc się za bardzo nie przejmuję. Ty też możesz olać to, że Cię ktoś nie rozumie. Może znajdź takich przyjaciół, którzy Cię zrozumieją i będziesz mogła na tej bazie gonić swoje szczęście w życiu.
A teraz powiedz mi, czy dobrze, czy źle zinterpretowałem sytuację, ponieważ wiem prawie nic o Tobie, a zatem trudno mi tak na oślep odnieść się do czyichś problemów.
DawidzieWarsaw jeśli chcesz pomóc to zamilknij proszę, bo naprawdę nie rozumiesz tego cierpienia, jeśli Hania mówi o przyjaciółce, osobie to przecież nie o psie, a Ty o psach mówisz to bardzo smutne że chcesz pomóc i masz ambicje rozumieć a jednak nie bardzo Tobie to wychodzi i tylko powodujesz większe cierpienie, proszę przestań, dla dobra Hani i dla dobra świata, przecież nie jesteś cudotwórcą, nie zdejmiesz z niej tego cierpienia, nie potrafisz nie możesz więc przestań męczyć dręczyć.
DawidzieWarsaw, czy znasz choć jedną osobę, która choruje na schizofrenię, masz okazję obserwować na co dzień co się z nią dzieje i od czego to zależy? Ja też bym chciała żeby mój przyjaciel pomyślał, pomyślał i doszedł do wniosku, że cała ta jego schizofrenia to np. przez to, że miał trudne dzieciństwo- ale tak się nie zdarzy. Nie znaczy, że nie próbowałam z nim rozmawiać i tłumaczyć, choć robiłam to w miarę delikatnie bo taka wiwisekcja na jego mózgu tylko pogarsza jego stan. Nie neguję roli psychoterapii ale niestety- na początku, gdy brak jest wglądu w swoje objawy piguły niestety są ważniejsze. Apseudopsychologiczna rozmowa z kimś kto cierpi z powodu urojeń jest jak grzebanie gwoździem w i tak już udręczonym mózgu.Takie jest moje zdanie.
Poza tym DawidzieWarsaw- czy bez należytej wiedzy starałbyś się dawać jakieś recepty np. choremu na raka czy cukrzycę, nie będąc pewnym czy mu nie zaszkodzisz? Schizofrenia to nie bajka, tu też można zaszkodzić i to czasem bardzo bo nie znasz ludzi, z którymi rozmawiasz, nie wiesz co może się z nimi zadziać po takiej "interwencji".