No i co to takiego było ten "Bóg"?

Moderator: moderatorzy
Ale w co? W to słońce, chmury, rzeczywistość naokoło? W to się nie wierzy. To po prostu jest.
Nie przepadam za meczami piłki nożnej, ale to jest dobry model tego zjawiska. Oczekiwanie, że jedni przekonają drugich jest naiwne, bo to tak samo prawdopodobne jak to, że nagle dwie drużyny zaczną współpracować i pognają piłkę wspólnymi siłami do jednej bramki.klucz żurawi pisze: ↑śr paź 16, 2019 6:26 pm "I że jedni mówią, że pewno Boga nie ma - a drudzy mówią, że jest
Zawsze gdy obserwuję rozmowę ludzi wierzący i niewierzących zastanawiam się czy obie strony zauważą że zaczynają krzyczeć.
Mi chodziło o to, że najczęściej takie dyskusje kończą się wycieczkami osobistymi.Może rzeczywiście powinno się rzucić wierzącym i niewierzącym jakiś temat wspólny, z którego większy byłby pożytek, zamiast marnować ich siły na wzajemne ścieranie się poglądów.
A św. Faustynie towarzyszyły cuda.Bo jakoś sobie nie przpominam.Prawdopodobnie była schizofreniczką.klucz żurawi pisze: ↑czw paź 17, 2019 2:57 pm Jezus dokonywał cudów. I po tym wiemy że to nie była schizofrenia. Tak samo święci. By kościół mógł kogoś określić świętym muszą tej osobie towarzyszyć cuda.
Jezus sam chciał tej ofiary, gdyby jej nie chciał to mógłby użyć nadludzkich mocy żeby się obronić przed pojmaniem na śmierć.I dokąd go zaprowadziła ta droga"?do poniżającej śmierci.
W takim razie dlaczego dla Boga tak istotne jest dogłębne cierpienie jego syna,skoro jak można sie domyslac nie nalezy do najprzyjemniejszych doświadczeń.Czyżby sadyzm?
Przecież sam się nie zabił, to Żydzi go zabili.
A do czego ci taka informacja? Dowiesz się wszystkiego w chwili śmierci, tak samo jak każdy. Na wszystko jest swoja pora i czas.
Cóż może była schizofreniczką, a nie świętą. Nie jest powiedziane, że ci co są odpowiedzialni za wyniesienie na ołtarz, są nieomylni.A św. Faustynie towarzyszyły cuda.Bo jakoś sobie nie przpominam.Prawdopodobnie była schizofreniczką.
W chwili śmierci, to będę na tyle nieprzytomny i niekumaty, że nie dowiem się praktycznie niczego