Moje życie

Dla osób szukających ogólnej pomocy i wstępnej orientacji dotyczącej choroby.
Kto umie dokładniej nazwać problem proszę pisać w działach tematycznych "Ogólnej dyskusji"

Moderator: moderatorzy

Regulamin forum
Uwaga: o pomoc w konkretnych sprawach, dla których odpowiednie działy istnieją w "Dyskusji Ogólnej" proszę pisać tam.Tutaj tylko w sprawie ogólnej pomocy w zorientowaniu się w tematyce, np. gdy ktoś szuka wstępnej pomocy, co począć z taką chorobą i jak nazwać i określić jej objawy
Awatar użytkownika
pix07
zarejestrowany użytkownik
Posty: 18
Rejestracja: śr cze 19, 2019 2:41 pm
płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Podlaskie

Re: Moje życie

Post autor: pix07 »

Sukces to pojęcie względne my tylko robimy to co mamy zakodowane w głowie tak jak program.

Każdy widzi go inaczej i zależy on od czynników środowiskowych oraz tego jak nas wychowano.
stefanous
bywalec
Posty: 74
Rejestracja: sob sty 21, 2017 8:34 pm
płeć: mężczyzna

Re: Moje życie

Post autor: stefanous »

cezary123 pisze: ndz cze 16, 2019 3:02 pm A celem świadomości jest zrozumienie jak bardzo nieświadoma, pełna błędów i pomyłek i bezosobowa jest ewolucja i bycie ponad tym.
Gdybym urodził się dinozaurem nie mógłbym wierzgać przeciwko kodowi genetycznemu, będąc człowiekien już trochę mogę zapanować nad tymi automatycznymi procesami.
Życie bezosobowe tak naprawdę nie ma celu. Dopiero osoba ludzka zaczęła się zastanawiać co to takiego może być cel w istnieniu czegokolwiek. A to dopiero początek wydobywania się z ciemności niczego.
To sobie wyobraź, że od samego początku istnienia życia na ziemi jesteś pierwszy w swojej linii, który nie przekazał genów.
Na Tobie kończy się to co miało miejsce od tysięcy lat i bez czego Ciebie na świecie by nie było...
... no trochę porażka, nie uważasz?
cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: Moje życie

Post autor: cezary123 »

stefanous pisze: sob lip 13, 2019 10:49 pm To sobie wyobraź, że od samego początku istnienia życia na ziemi jesteś pierwszy w swojej linii, który nie przekazał genów.
Na Tobie kończy się to co miało miejsce od tysięcy lat i bez czego Ciebie na świecie by nie było...
... no trochę porażka, nie uważasz?
To trochę nie tak. W mojej linii rodowej, wśród przodków było zapewne wiele jednostek, ludzi, którzy pomarli bezdzietnie. Wyobrażam sobie to tak, że w dowolnym pokoleniu wśród rodzeństwa moich pradziadków, równouprawnionych przecież faktem narodzenia z jednej matki i ojca do bycia owymi jednostkami w mojej linii rodowej ktoś miał dalej swoje dzieci, a ktoś nie. I teraz pojawia się dalsza tajemnica. Dlaczego akurat stałem się potomkiem tego brata czy siostry z rodzeństwa a nie innego. Przecież oni też mieli dzieci i ich potomkowie żyją obecnie w naszym pokoleniu. A żadnym z nich nie jestem na pewno :)
Ile takich operacji musiało nastąpić w każdym pokoleniu, jakim zygzakiem biegła moja linia rodowa i dlaczego tak?
Co co przekazania genów mojego konkretnego organizmu biologicznego, czyli założenia rodziny i spłodzenia dzieci, to w sumie byłby to dobry pomysł, ale nie warunkuje pojawienia się kogoś wyjątkowego. Po prostu taka biologiczna gra, mieszanie genów.
Jeżeli ktoś ma ożyć w następnych pokoleniach, to równie dobrze ożyje, jeżeli będzie dzieckiem innych osób, moich braci i sióstr.

Tak na zdrowy rozum zaś, to dzieci pojawiają się bez problemu, jeżeli jest dobry związek i miłość, czyli trzeba poszukać sobie chętnej kobiety z dobrym instynktem macierzyńskim i nie ma mocnych - rodzina będzie szybko, nie wiadomo kiedy :)
ODPOWIEDZ

Wróć do „kto pomoże”