Moje życie
Moderator: moderatorzy
Regulamin forum
Uwaga: o pomoc w konkretnych sprawach, dla których odpowiednie działy istnieją w "Dyskusji Ogólnej" proszę pisać tam.Tutaj tylko w sprawie ogólnej pomocy w zorientowaniu się w tematyce, np. gdy ktoś szuka wstępnej pomocy, co począć z taką chorobą i jak nazwać i określić jej objawy
Uwaga: o pomoc w konkretnych sprawach, dla których odpowiednie działy istnieją w "Dyskusji Ogólnej" proszę pisać tam.Tutaj tylko w sprawie ogólnej pomocy w zorientowaniu się w tematyce, np. gdy ktoś szuka wstępnej pomocy, co począć z taką chorobą i jak nazwać i określić jej objawy
Moje życie
Witajcie! Nie wiem jak napisać tego posta więc zacznę. Leczę się na tą chorobę już 9 lat. Moje życie się wali, nic nie mogę zrobić w życiu bo cały czas mam kłody "stawiane" pod nogami. . Jestem człowiekiem otyłym (może z nadmiarem wody?). Jestem więźniem swojego ciała i leków, którzy przypisali mi psychiatrzy. Fakt te leki pomogły w jakiś tam sposób ale zniszczyły moją dawną pewność siebie, zdecydowanie. Czy Wy też się tak czujecie na tych lekach? Wiem, że to jest użalanie się nad sobą ale ja dłużej tak nie pociągnę. Moje życie jest pasmem nie powodzeń, na niektóre aspekty życia tj. na posiadanie dziewczyny. Jestem przegrywem bo nie mam dziewczyny czy żony choć jeszcze dwa lata temu byłem w związku i ona zaakceptowała moją chorobę, ale nie wyszło, ale trzeba było żyć dalej. Biorę furę leków, wydawałoby się, że po takich dawkach jakie mam to nawet z domu nie powinienem wyjść, a ja wciąż próbuję się podźwignąć, próbuję walczyć sam ze sobą ale nie wiem czy dalej podołam. Na razie nie mam myśli "S" jak ja na to mówię ale moja depresja się pogłębia, jest ciężko ale mimo wszystko umiem się wziąć w garść ale tylko na chwilę, później jest pasmo niepowodzeń i tak w kółko, za co się nie wezmę to "los" spierniczy mi sprawę. Chyba zostało mi uchlewanie się do nie przytomności i popadnięcie w alkoholizm (taki słaby żart, biorę leki)Przepraszam, za ten pisemny bełkot ale musiałem się komuś wyżalić.Piszę to wszystko w emocjach. Rozmowa z rodziną to nie to samo co z innymi ludźmi. Nie wiem sam, czego oczekuje tu od forumowiczów ale chyba wsparcia. Pozdrawiam Was forumowicze i forumowiczki. Mam nadzieję, że ten temat jest w dobrym miejscu na forum. Jak co to go przenieście
- piotrs
- zaufany użytkownik
- Posty: 2166
- Rejestracja: sob paź 08, 2016 10:41 am
- Lokalizacja: Koronka Do Bożego Miłosierdzia
Re: Moje życie
napisz nam jakie leki bierzesz ile ?
jakie masz objawy
my tez tu mamy swoj e problemy depresje nalogi jestesmy ludzmi
fajnie ze sie odezwales sa tu ludzie tacy jak ty kilka czy nawet kilkanascie lat w chorobie
moze pomoga doradzic dobrac leki
nie mamy kobiet zyjemy na zasilkach rentach glodowych
w wiekszosci
Re: Moje życie
Mi pomogła terapia psychologiczna (darmowa). Poczułam energię i ochotę, żeby wyjść z domu i coś zrobić ze swoim życiem. Tylko na początku terapii było bardzo trudno, bo wyzwoliły się emocje....
Re: Moje życie
Moim zdaniem w życiu nie ma nic ciekawego. Nie ma żadnych atrakcji. Osobiście jestem na takim etapie, że nie rozumiem ludzi którzy chcą żyć jak dawniej. Moim zdaniem nie ma do czego wracać. Trzeba po prostu żyć do śmierci, najlepiej nic nie robiąc. Nie ma też o co w życiu walczyć. To nie jest potrzebne.
Mi się już nie chce starać o to żeby było jak kiedyś albo żeby było normalnie... Bo to za mała nagroda nie warta zachodu.
Dopóty będziesz chciał wywierać sobą jakieś wrażenia na kobiecie, dopóty podświadomie będziesz chciał je sobą zainteresować będziesz cierpiał bo schizofrenia to zbyt duże obciążenie. Uganianie się za kobietami jest fajne jak jest się zdrowym, ale nie jest na tyle interesujące by tym motywować się do zdrowia.
Ja ci powiem tak jak masz za co żyć to pierdziel każdy powszechny sposób życia. Zapuść sobie brodę, przestań sie kompać, nie myj zębów, czasami obejrzyj sobie coś w tv. Gdy masz coś zrobić odpowiadaj, że Ci się nie chce. Z nikim się nie spotykaj. Ja np się denerwuje gdy co kolwiek zakłuca mój spokój. Nic od siebie nie wymagaj i nie oczekuj. Nie walcz z tym tylko korzystaj z tego, że jesteś chory.
Masz zbyt wiele celów w życiu. Nie chciej takk jak inni.
Nie wiem jak Wy ale ja czuję się uwolniony że wszelkich dążeń ludzkich. Nie cierpię bo wierzę, że to co mam teraz jest lepsze niżeli całe moje zdrowe życie. Cóż ja się odzwyczaiłem. A raczej po prostu jestem świadomy, że nie mam żadnych już szans na normalność. I ta świadomość braku szans sprawiła, że ewulowałem... Dostosowałem się do nowego klimatu. Świat który znałem przed chorobą już nie istnieje i nie wróci.
Szkoda mi tych co nie mają nóg a płaczą, że chcą chodzić jak i tych, co mają schizofrenię a nie chcą być rośliną oglądającą tv... Normalność, znajomi, miłość mi to wszystko się przejadło. Zaszły w mnie jakieś dziwne przemiany po tym jak 6 lat non stop doświadczałem głosów. I dopiero 5,5 roku po tym jak głosy się odezwały pokochałem ten świat jaki zaoferowała mi schizofrenia. Więc nie sądzę, że komukolwiek poza mną będzie dane dojrzeć te same dobrodziejstwa. Ja przez 6 lat nie miałem chwili dla siebie, cały czas byłem mentalnie oszpecany i przytępiany. Nie miałem czasu na jedną myśl. To wszystko uformowało mnie nowego dla którego każda rzecz do której wzdychasz jest pozbawiona dodatniej wartości.
Mi się już nie chce starać o to żeby było jak kiedyś albo żeby było normalnie... Bo to za mała nagroda nie warta zachodu.
Dopóty będziesz chciał wywierać sobą jakieś wrażenia na kobiecie, dopóty podświadomie będziesz chciał je sobą zainteresować będziesz cierpiał bo schizofrenia to zbyt duże obciążenie. Uganianie się za kobietami jest fajne jak jest się zdrowym, ale nie jest na tyle interesujące by tym motywować się do zdrowia.
Ja ci powiem tak jak masz za co żyć to pierdziel każdy powszechny sposób życia. Zapuść sobie brodę, przestań sie kompać, nie myj zębów, czasami obejrzyj sobie coś w tv. Gdy masz coś zrobić odpowiadaj, że Ci się nie chce. Z nikim się nie spotykaj. Ja np się denerwuje gdy co kolwiek zakłuca mój spokój. Nic od siebie nie wymagaj i nie oczekuj. Nie walcz z tym tylko korzystaj z tego, że jesteś chory.
Masz zbyt wiele celów w życiu. Nie chciej takk jak inni.
Nie wiem jak Wy ale ja czuję się uwolniony że wszelkich dążeń ludzkich. Nie cierpię bo wierzę, że to co mam teraz jest lepsze niżeli całe moje zdrowe życie. Cóż ja się odzwyczaiłem. A raczej po prostu jestem świadomy, że nie mam żadnych już szans na normalność. I ta świadomość braku szans sprawiła, że ewulowałem... Dostosowałem się do nowego klimatu. Świat który znałem przed chorobą już nie istnieje i nie wróci.
Szkoda mi tych co nie mają nóg a płaczą, że chcą chodzić jak i tych, co mają schizofrenię a nie chcą być rośliną oglądającą tv... Normalność, znajomi, miłość mi to wszystko się przejadło. Zaszły w mnie jakieś dziwne przemiany po tym jak 6 lat non stop doświadczałem głosów. I dopiero 5,5 roku po tym jak głosy się odezwały pokochałem ten świat jaki zaoferowała mi schizofrenia. Więc nie sądzę, że komukolwiek poza mną będzie dane dojrzeć te same dobrodziejstwa. Ja przez 6 lat nie miałem chwili dla siebie, cały czas byłem mentalnie oszpecany i przytępiany. Nie miałem czasu na jedną myśl. To wszystko uformowało mnie nowego dla którego każda rzecz do której wzdychasz jest pozbawiona dodatniej wartości.
Re: Moje życie
Może nie tyle niema atrakcji, co ty nie umiesz je sobie zorganizować. Atrakcji jest całą masa, jest ich bez liku, tylko trzeba mieć na nie pieniądze
Co do kobiet to nie muszę ani zabiegać, ani uganiać się, dzwonię i są, nawet dwie naraz
Albo trzy ![Cool 8)](./images/smilies/icon_cool.gif)
![Laughing :lol:](./images/smilies/icon_lol.gif)
![Mr. Green :icon-mrgreen:](./images/smilies/icon/mrgreen.gif)
![Cool 8)](./images/smilies/icon_cool.gif)
Re: Moje życie
No to wspaniale.
Re: Moje życie
Tak jurny ze mnie staruszek
Jak z dwoma jeszcze sobie poradzę
to w przypadku trzech napalonych dziewoi już niezbędna jest pewna czarodziejska niebieska pastylka z apteki.
![Laughing :lol:](./images/smilies/icon_lol.gif)
![Cool 8)](./images/smilies/icon_cool.gif)
-
- bywalec
- Posty: 70
- Rejestracja: śr paź 18, 2017 9:04 pm
- płeć: mężczyzna
- Lokalizacja: Święte miasto
Re: Moje życie
Mam podobnie choruję 6 lat dopiero jeszcze dość młody jestem i też odciąłem sie od ziomeczków mają mnie za dzbana i przegrywa bo siedze na rencie bez żadnej ambicji a ich sens życia to zasuwać w pracy po 10 godzin jak koń potem w sobotę schlać mordę i potem kacować całą niedzielę wszyscy tylko prześcigają się kto ma lepszą fure ładniejszą pannę i kwadrat kit z tym że wszyscy podpisali cyrografy na 30 lat z bankiem ogółem i myślą że życie wygrali a mnie mają za przegrywa uważają że choróbsko to mi lekarze wmówili kit z tym że każdego wieczora słysze głosy i mam rozpierduche w głowie nie będę się z nimi przecież kłócił mają to czego ja potrzebuję do szczęścia a są zagubieni ogółem przestałem już liczyć na to że ktoś chociaż spróbuje się wykazać empatią dzięki temu forum wiem że nie jestem sambudkatelefoniczna pisze: ↑czw cze 13, 2019 11:50 pm Moim zdaniem w życiu nie ma nic ciekawego. Nie ma żadnych atrakcji. Osobiście jestem na takim etapie, że nie rozumiem ludzi którzy chcą żyć jak dawniej. Moim zdaniem nie ma do czego wracać. Trzeba po prostu żyć do śmierci, najlepiej nic nie robiąc. Nie ma też o co w życiu walczyć. To nie jest potrzebne.
Mi się już nie chce starać o to żeby było jak kiedyś albo żeby było normalnie... Bo to za mała nagroda nie warta zachodu.
Dopóty będziesz chciał wywierać sobą jakieś wrażenia na kobiecie, dopóty podświadomie będziesz chciał je sobą zainteresować będziesz cierpiał bo schizofrenia to zbyt duże obciążenie. Uganianie się za kobietami jest fajne jak jest się zdrowym, ale nie jest na tyle interesujące by tym motywować się do zdrowia.
Ja ci powiem tak jak masz za co żyć to pierdziel każdy powszechny sposób życia. Zapuść sobie brodę, przestań sie kompać, nie myj zębów, czasami obejrzyj sobie coś w tv. Gdy masz coś zrobić odpowiadaj, że Ci się nie chce. Z nikim się nie spotykaj. Ja np się denerwuje gdy co kolwiek zakłuca mój spokój. Nic od siebie nie wymagaj i nie oczekuj. Nie walcz z tym tylko korzystaj z tego, że jesteś chory.
Masz zbyt wiele celów w życiu. Nie chciej takk jak inni.
Nie wiem jak Wy ale ja czuję się uwolniony że wszelkich dążeń ludzkich. Nie cierpię bo wierzę, że to co mam teraz jest lepsze niżeli całe moje zdrowe życie. Cóż ja się odzwyczaiłem. A raczej po prostu jestem świadomy, że nie mam żadnych już szans na normalność. I ta świadomość braku szans sprawiła, że ewulowałem... Dostosowałem się do nowego klimatu. Świat który znałem przed chorobą już nie istnieje i nie wróci.
Szkoda mi tych co nie mają nóg a płaczą, że chcą chodzić jak i tych, co mają schizofrenię a nie chcą być rośliną oglądającą tv... Normalność, znajomi, miłość mi to wszystko się przejadło. Zaszły w mnie jakieś dziwne przemiany po tym jak 6 lat non stop doświadczałem głosów. I dopiero 5,5 roku po tym jak głosy się odezwały pokochałem ten świat jaki zaoferowała mi schizofrenia. Więc nie sądzę, że komukolwiek poza mną będzie dane dojrzeć te same dobrodziejstwa. Ja przez 6 lat nie miałem chwili dla siebie, cały czas byłem mentalnie oszpecany i przytępiany. Nie miałem czasu na jedną myśl. To wszystko uformowało mnie nowego dla którego każda rzecz do której wzdychasz jest pozbawiona dodatniej wartości.
Re: Moje życie
Ludzie mają różne priorytety i są też tego jak wady tak i zalety. Jedno jest pewne, "ziomeczki" jeszcze nikogo do niczego dobrego nie doprowadzili. Nie warto jest oglądać się na innych, warto myśleć z czego ja mogę być zadowolony. Chyba że się ma przerost ambicji wtedy faktycznie jest lipa bo trzeba oglądać się na "ziomeczków" i prześcigać się z nimi.
Re: Moje życie
Siedzę właśnie na forum w nocy z podobnymi myślami.
Nie oszukujmy się, nie ma w schizofrenii żadnej radości, ani wyzwolenia.
Jesteśmy po prostu złamanymi przez leki, przegranymi ludźmi. Celem każdego życia jest przekazanie genów... nasze zostały wyeliminowane z puli genetycznej.
Ja nie wiem sam jak długo tak jeszcze pociągnę... na razie mam plan, żeby po prostu zrobić sobie z życia jedno wielkie Las Vegas Parano... i nie myśleć o rzeczywistości.
Później pewnie palnę sobie w łeb.
Nie oszukujmy się, nie ma w schizofrenii żadnej radości, ani wyzwolenia.
Jesteśmy po prostu złamanymi przez leki, przegranymi ludźmi. Celem każdego życia jest przekazanie genów... nasze zostały wyeliminowane z puli genetycznej.
Ja nie wiem sam jak długo tak jeszcze pociągnę... na razie mam plan, żeby po prostu zrobić sobie z życia jedno wielkie Las Vegas Parano... i nie myśleć o rzeczywistości.
Później pewnie palnę sobie w łeb.
Re: Moje życie
Sensem życia jest życie samo w sobie. W swoich przejawach i niewyobrażalnym pięknie, majestacie, wzniosłości, niepowtarzalności! Tego daru nie da się porównać z niczym innym. Dlatego tak bardzo jestem wdzięczny światu i swoim rodzicom. Co się tyczy choroby to warto odnaleźć w sobie odrobinę pokory. Z choroba trzeba pogodzić się i zaakceptować, bo walka to walka z wiatrakami. Spójrz też na to z drugiej strony, nie musisz pracować w kopalni, kamieniołomach, przy wykopkach, kopaniu rowów czy na budowie. Masz co jeść, co pić, dach nad głową więc już wcale nie jest tak źle, miliony nawet tego nie mają! A co dalej zrobisz ze swoim życiem to tylko twój wybór. Przecież możesz zacząć się rozwijać w dowolnym kierunku! Zapisz się na kurs, albo czytaj książki, kolorowe magazyny, ucz się angielskiego, możliwości jest tak wiele! A ile później będzie z tego satysfakcji, ile dumy że tyle osiągnąłeś pomimo choroby! Szacunek do siebie samego też jest bardzo ważny.
Re: Moje życie
A celem świadomości jest zrozumienie jak bardzo nieświadoma, pełna błędów i pomyłek i bezosobowa jest ewolucja i bycie ponad tym.
Gdybym urodził się dinozaurem nie mógłbym wierzgać przeciwko kodowi genetycznemu, będąc człowiekien już trochę mogę zapanować nad tymi automatycznymi procesami.
Życie bezosobowe tak naprawdę nie ma celu. Dopiero osoba ludzka zaczęła się zastanawiać co to takiego może być cel w istnieniu czegokolwiek. A to dopiero początek wydobywania się z ciemności niczego.
Re: Moje życie
U mnie zaniknęły hipnagogi i wszelkie omamy, nie doświadczam już nasyłania myśli. Źle, że przebudzam się w nocy, a rano jestem w głębokim dole, potem różnie, zależy, co mnie spotka i jaka pogoda. Przy przebudzaniu siedzi we mnie daimonion i to jest jeszcze cięższe, gdy poprzedniego dnia/ wieczoru pisałam w internecie, jak to robię teraz. Nie walczę o nic i z nikim, głową muru nie przebiję, zwłaszcza przy stwierdzonej niepełnosprawności.
Re: Moje życie
Jestem chory na F20. Nigdy nie miałem głosów, właśnie się dziwiłem, że tego nie miałem. Miewałem urojenia prześladowcze no i lęki, w sumie tyle, próbuję robić coś w życiu ale ta *słowo niedozwolone**na niepełnosprawność i renta mnie wkurzają jak diabli i czuję się jakbym się cofał.Uczę się w ciekawym zawodzie ale wiem, że będę jadł to świństwo (leki) do końca życia i nie przyjmą mnie z tą diagnozą i w sumie wolałbym mieć normalną godziwą pracę niż to samo na rencie i robocie dla "niepełnosprawnych. To są sytuacje bez wyjścia, całe życie to jest jedna wielka CHOLERA (bynajmniej moje)
Biorę Rispolept, Abilify i Lamotrix.
Biorę Rispolept, Abilify i Lamotrix.
Re: Moje życie
W jakim zawodzie się rozwijasz Tomtom?
Re: Moje życie
Niestety nie powiem, bo wolę być anonimowy. Wskazówka to to kierunek artystyczny
Zacząłem się też interesować siłownią.
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
Re: Moje życie
To dobrze. Mnóstwo ludzi pomimo chorób osiąga sukces.
Re: Moje życie
Ale brak sukcesu jest błędem ewolucji i niezaspokojeniem prawdy o nas samych. Ptaki nauczyły się latać, opanowały środowisko powietrzne, więc orzeł, który nie lata, musi być leczony, aż wzbije się na skrzydłach w górę jak trzeba
![Mr. Green :mrgreen:](./images/smilies/icon_mrgreen.gif)
Re: Moje życie
lem, orzeł pływa, ptaki pływają, niemożliwe żeby cośtakiego jak niebo nie miało100% wilgotności. możekup sobie drona?w biedronce,żeby zbytnio nielatać.