Dla mnie happy endem było właśnie zdiagnozowanie że jestem chory. Męczyłem się strasznie bez leków... zachowywałem się jak kompletny idiota, wierząc w totalne bzdury. Z lekami jest znacznie lepiej. Mają one swoje skutki uboczne, ale jakoś da się z nimi żyć.
@catastrophique
Co do obwiniania innych za sytuację w której się znajduje człowiek. Za przeproszeniem skur******twem jest zwalanie wszystko na chorego, że to on wszystkiemu winny. Znęcanie się psychiczne w szkole czy w domu też odbija swoje piętno. Wk***ia mnie to w polakach, że są tacy hop do przodu - "jesteś chory, radź sobie sam, bo to ty za wszystko odpowiadasz, w tym za śmierć Jezusa na krzyzu i za katastrofę smoleńską. Aha, i jeszcze jedno - jeżeli urodziłeś się z jakimś defektem genetycznym, to oczywiście jesteś winny że się taki urodziłeś, bóg ciebie ukarał za to czego nie zrobiłeś jeszcze w życiu (ale na wszelki wypadek dostajesz prezent na zapas) i tyle".