Ocaleni

Moderator: moderatorzy

cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Ocaleni

Post autor: cezary123 »

"Grzegorz Czerwicki jak sam mówi, 3 lata temu narodził się na nowo. Jako nastolatek sięgnął po alkohol i narkotyki, trafił do więzienia. Dziś Grzegorz daje świadectwo podczas spotkań z młodzieżą w szkołach, ośrodkach wychowawczych i zakładach karnych. Co zmieniło naszego bohatera? Czym jest dla niego wiara w Boga?"

https://vod.tvp.pl/video/ocaleni,04042018,36487373
cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: Ocaleni

Post autor: cezary123 »

Oglądałem Rafała Porzezińskiego w Poniedziałek Wielkanocny w programie o tajemnicy Zmartwychwstania. Trochę naiwny w wierze w stworzenie świata, ale chwała mu za to, że promuje wolność od nałogów i przedstawia osoby, które ocaliły swoje zdrowie i życie.

Podał oklepany przykład: wrzucamy rozłożony na części samochód do worka, potrząsamy i czekamy aż sam się złoży w działający mechanizm. Otóż samochód i tak jest przypadkowym mechanizmem na tle rzeczywistości, jeżeli dobrze popatrzymy. Kilka kształtów połączonych prymitywnymi, uproszczonymi zasadami praw fizyki. Działa bo działa. Na tym poziomie wydaje się tworem Rozumu.
Miliardy atomów z funkcjonującymi wnętrzami, przekształcającymi się ciągle cząsteczkami elementarnymi, falującymi na różnych częstotliwościach zebrane w toporny kształt jakiegoś koła, prostokąta, walca, w skali makro i kręcącymi się w kółko pod wpływem ciśnienia, podgrzewanymi i chłodzonymi, tłukącymi się bezmyślnie i jednostajnie. Krążące i przemieszczające się w tę i z powrotem, zarówno wewnątrz, jak i w skali fragmentów planety, jeżdżące po drogach zgodnie z prawami kinematyki. Przecież to właśnie te ślepe siły natury.
Istota z bardziej zaawansowanej cywilizacji uznałaby ten mechanizm za jakiś prymitywny proces, niewiele znaczący w ogólnym obrazie Wszechświata.
Wszystko zależy, z poziomu jakiej wiedzy i świadomości patrzymy na rzeczywistość. Dla nas to już inteligentny projekt, a nasz organizm budowany na poziomie molekularnym jest o wiele bardziej skomplikowany od samochodu i rośnie sam. Nikt go nie kontroluje. (A i tak to zlepek prymitywny, i obarczony naiwnymi pozostałościami przodków, zamiast tworu godnego tego poziomu świadomości, jaka się w nim wzbudza). Może tu jest ten problem - świadomość pojawia się niezależnie od tego, czy układ powstaje sam, czy zostaje sztucznie skonstruowany. Błędnie, prymitywnie i automatycznie posklejany układ też będzie miał pełną świadomość siebie. Materia potrafi być świadoma samej siebie, ale o doskonałych jej układach na razie możemy zapomnieć. Ewolucja jeszcze nie potrafi zapewnić doskonałości form i pełnego wykorzystania rzeczywistości dla istnienia.

Co do naiwności w kwestii skonstruowania świata przez Stwórcę - jest to być może jeden z progów, skutecznie kreujących sensy na pewnych poziomach, które nie wytrzymują jednak naporu rzeczywistości i nie wszystkim ludziom wystarczy wiara w Boga, żeby odmienili swoje życie. Niektórych skutecznie powstrzymuje, ale nie wszystkich. Często rzeczywistość życia przełamuje te umowne ludzkie barykady religijne.
Być może jest wyższy poziom odporności i da się go uruchomić uświadamiając sobie grozę i tajemnicę świata, w którym nie wiadomo, czy Bóg dał radę w ogóle zaistnieć.
Mi ta świadomość nieraz ratowała życie!
Paradoksalnie to brzmi, ale naprawdę tak było. Na samym dnie, kiedy już nikogo nie było a wszystko nie miało sensu, nagle jak ostre smagnięcie biczem po twarzy - przeraźliwie trzeźwa świadomość, że istniejemy w świecie, w którym nawet sam Stwórca prawdopodobnie występuje tylko we fragmentach, które ogranicza zbyt skromna rzeczywistość. I stało się tak już nieodwołalnie i stąd właśnie to wszystko, to zło, pustka, śmiertelność i cierpienie niezawinione i przypadkowo i automatycznie rażące wszystkich wokoło. I ja w tym wszystkim?! Powstać i nie obwiniając nikogo ani siebie, robić co tylko się da, z wielką powagą i świadomością prawdy. Pomogło też współczucie do samego Boga. Jeżeli nawet On nie może w pełni stać się, to tylko ja i świat za oknem i droga do celu....
Nie możemy nawet się zabić, bo to nic nie zmieni. Nic nie da. Nic nie doda do prawdy i rzeczywistości. Rozkosznie przeraźliwa świadomość, ale motywująca jak nie wiem co.


Po prostu oswoić chaos, współczuć zmarłym i zwyciężyć, bo i tak prawdopodobnie jesteśmy zdani tylko na siebie. Łudząc się życiem, tam, gdzie go nie ma, zapadniemy w sen i pogubimy się.
Jest Rozum i Świadomość we Wszechświecie, ale zdające sobie sprawę z niezawinionych ograniczeń i przeszkód, które trzeba omijać, żeby przetrwać. I warto przetrwać, nawet ze współczucia do Ideału niezaistniałego, ze świadomości i olśnienia, że i tak przynajmniej stałem się, zamiast w ogóle nie istnieć i nie móc istnieć. Pojawia się indywidualna tajemnicza droga, własna przestrzeń nieznana dla innych, drugich istot za barierą nieistnienia i niemożności zrozumienia w pełni.
ODPOWIEDZ

Wróć do „używki: alko i inne”