Czy Bóg istnieje i można to udowodnić?

duchowość, etyka, religia

Moderator: moderatorzy

Regulamin forum
W tematach dotyczących choroby proszę pisać w odpowiednim poddziale "dyskusji ogólnej".
kaznodzieja
zaufany użytkownik
Posty: 748
Rejestracja: sob mar 02, 2013 4:24 pm
płeć: mężczyzna

Re: Czy Bóg istnieje i można to udowodnić?

Post autor: kaznodzieja »

pytanie związane z tematem;

Na łące piesek zrobił kupkę. Na tej kupce siadła muszka. Mamy więc
1 łąkę
2 kupkę
3muszkę
Pytanie; co powstało w wyniku przypadku ? :think:
Daniela 12;10 ,,, A niegodziwi działać będą niegodziwie i żaden z niegodziwych nie zrozumie, ale wnikliwi zrozumieją.
cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: Czy Bóg istnieje i można to udowodnić?

Post autor: cezary123 »

kaznodzieja pisze: pytanie związane z tematem;

Na łące piesek zrobił kupkę. Na tej kupce siadła muszka. Mamy więc
1 łąkę
2 kupkę
3muszkę
Pytanie; co powstało w wyniku przypadku ? :think:
Majmasz-Samosyn z Cyberiady powstał wtedy. :D
cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: Czy Bóg istnieje i można to udowodnić?

Post autor: cezary123 »

"A ci, co dali mu początek, wraz z światów zbiorowiskiem, nigdy się o tym nie dowiedzieli..."
cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: Czy Bóg istnieje i można to udowodnić?

Post autor: cezary123 »

I tak samo Stwórca nie jest świadomy tego, co się dzieje, że tak się dzieje i przypadkowo wszysto przemija i ginie...
Awatar użytkownika
Bratnia dusza
zaufany użytkownik
Posty: 309
Rejestracja: śr sty 03, 2018 5:55 pm
Status: Rencista
płeć: mężczyzna

Re: Czy Bóg istnieje i można to udowodnić?

Post autor: Bratnia dusza »

cezary123 pisze: ndz kwie 01, 2018 2:16 pm "A ci, co dali mu początek, wraz z światów zbiorowiskiem, nigdy się o tym nie dowiedzieli..."
Nigdy sie tego nie dowiedzieli, bo umarli i nie doznali zrozumienia prawdy, bo żyli w kłamstwie, bo szerzyli największą z możliwych trucizn dla świadomości i możliwości życia w stanie oświecenie.

Wrzucili wszystkie wydzieliny upadłe z pyska diabła i dali każdemu kogo napotkali i nakazali by ci dali to wszystkim innym których napotkają, by ślina złego ducha, zbrudziła świadomość zrozumienia, by odrzuciła wszystko co prawdziwe i doznała najbardziej tępego stanu z możliwych, w którym wszystko jest przyjęte tylko na wiarę, w której jest nadzieja na wszystko co jest niemożliwe. Byście byli upadłą wydzieliną zepsucia na swej drodze zrozumienia a przy tym wierzyli, ze to właśnie wy znacie jedyna prawdę która sprawi ze jako jedyni doznacie wieczności w wielkiej miłości. Tylko wy nie doznacie wiecznego cierpienia w jeziorze ognia, do którego wrzuci nas pan niegodziwców, co nie posmakowali naszego pokarmu i wybrali największe kłamstwa, które odrzuciły wiarę w jedynego pana naszego który jest największą miłością niepojętą.

Nie doznacie łaski jak teraz nie uwierzycie. Tylko teraz macie na to czas. Macie wierzyć ponad siły.
- jak mogę im przebaczyć?
- gdybyś ich nie potępił nie musiałbyś przebaczać

de mello - minuta mądrości
Awatar użytkownika
Bratnia dusza
zaufany użytkownik
Posty: 309
Rejestracja: śr sty 03, 2018 5:55 pm
Status: Rencista
płeć: mężczyzna

Re: Czy Bóg istnieje i można to udowodnić?

Post autor: Bratnia dusza »

A tak zupełnie bez ślin itp.

Od zawsze zadawałem pytanie, dla czego stygmatycy mieli raz u prawego boku przebicie włócznią a raz u lewego. Bóg musi być bardzo niezdecydowany, wybierając miejsca na tą ranę po włóczni.

Również od początku, byłem zdziwiony, dla czego im dalej w przeszłość to tym większe cuda potrafili czynić. Skrzeszali zmarłych, uzdrawiali, lewitowali, pachnieli cudowna wonią kwiatów i wiele innych zdolności posiadali w opisach ich świętych darów. Teraz nawet święty Jan Paweł II, jedyną zdolnością jaka posiadał, było rozmieszanie młodych kremówkami i ogólnie dobre poczucie humoru. Nawet dobre wiersze pisał, z plewu niepotrzebnych mitologii, potrafił fantastycznie wiele dobrych myśli pisać. Nie mniej jednak, nie miał tej krzepy co dawni święty. Objawienia æantymskie tez opowiadał niby po ich dokonaniu. Mozę na tej podstawie bym uwierzył, gdyby po za bełkotem proroctw, faktycznie można by odczytać zdarzenia z proroctw. Bynajmniej na poziomie, jaki serwują to obecne proroctwa. Za dużo fantastyki o rogatych bestiach wychodzących z morza czy innych totalnych wizji typowych dla chorych psychicznie.

A jak wiele świadectw uzdrowien wszędzie. Na samej Jasnej Górze, całe ściany świecą od złotych rak, nóg i innych. Niby one odrosły chyba po wstawieniu się obrazu, który jest tam w tym miejscu kultem. Obecna forma tej sztuki, to suknia dziękczynna powstała po ukradzinym przez zakonnice, kawałkiem tytanu z katastrofy Smolenskiej. Tylko czemu dziękczynna? Za co ten kult dziękuje skoro tam zginęło tak wielu ludzi i nikt nie ocalał? Potem dodali meteoryty do tej sukni. Raz gość rzucił kamieniem z farbą w to dzieło, to do dziś systematycznie organizują pokutne obrzędy na kolanach i przepraszają cudowny obraz za ta krzywdę. Wieki pokuty będzie, nie ma odpuszczenia i przebłagania w tym kulcie, liczy się pokutowanie, umartwianie i i wielbienie po niebiosa główne towarzystwo które ma ich za to odkupić.

Reszta chrześcijan zdecydowanie normalniej się zachowuje. Tu nawet ogólnie jest niebo normalnej.

No niby nadal te same założenia wiecznego pokutowania, wiecznego poczucia winy i żalu za wszystko od pierwszego niby pokolenia ludzi. Tyle juz pokoleń stale pokutuje i błaga ale nie widać skutku. No chyba ze ktoś taki doznaje darów i łask. Mo ze jest tak skromny ze o tym nie mówi. Mozę są wielkie uzdrowienia i świadectwa takich łask.

Ufajcie i wierzcie ze Bratnia dusza tez się kiedyś nawróci. Zrobię to jak tylko zobaczę i odczuje w tym jakikolwiek sygnał boskości. Na wiarę nie wierze. Bóg nie powinien takiego podejścia wymagać skoro go w sobie nie posiadam.

Dziś odkryłem znaczenie czarnego ubioru kleru, bo to totalny upadek reprezentowany i wymagany jest ten kolor, by podkreślić koloratką jabłko Adama. Największy cud dokonany przez boga. No bo z niechorującego człowieka i nieśmiertelnego uczynić tak dotknięte defektem i śmiertelne istoty a wraz nimi całe życie nam znane to jest po prostu cud wszech czasów. Niby więc mam dowód na cuda boga, ale jakoś ich charter czyni, ze wolał bym widzieć dobro w cudach a nie wyłącznie śmierć i chorobę.

Więc nie dziś, nie ten czas zwyczajnie. Co złego to nie ja!
- jak mogę im przebaczyć?
- gdybyś ich nie potępił nie musiałbyś przebaczać

de mello - minuta mądrości
cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: Czy Bóg istnieje i można to udowodnić?

Post autor: cezary123 »

Bratnia dusza pisze: Największy cud dokonany przez boga. No bo z niechorującego człowieka i nieśmiertelnego uczynić tak dotknięte defektem i śmiertelne istoty a wraz nimi całe życie nam znane to jest po prostu cud wszech czasów.
To zależy od punktu widzenia. Rzeczywiście trzeba być zdolnym niesamowicie, żeby z idealnej rzeczywistości pozostawić do istnienia miliardoletniego tylko takie śmiertelne przypadkowe ruiny.
Ale popatrzmy na sprawę spokojnie i bez religijnych emocji, bez żalu i gniewu na Absolut.
Z punktu widzenia matematyki o wiele trudniej jest, odejmując od nieskończoności, dojść do mniejszej, określonej skończonej wartości - na przykład tej - obecnej rzeczywistości, niż dotrzeć do obecnego stanu, licząc od zera, od zupełnego nic.

A zatem trzeba bardzo współczuć Stwórcy i go trochę zrozumieć. Przecież wszystko jest jasne. :)
Awatar użytkownika
Bratnia dusza
zaufany użytkownik
Posty: 309
Rejestracja: śr sty 03, 2018 5:55 pm
Status: Rencista
płeć: mężczyzna

Re: Czy Bóg istnieje i można to udowodnić?

Post autor: Bratnia dusza »

cezary123 pisze: pn kwie 02, 2018 11:10 am
Bratnia dusza pisze: Największy cud dokonany przez boga. No bo z niechorującego człowieka i nieśmiertelnego uczynić tak dotknięte defektem i śmiertelne istoty a wraz nimi całe życie nam znane to jest po prostu cud wszech czasów.
To zależy od punktu widzenia. Rzeczywiście trzeba być zdolnym niesamowicie, żeby z idealnej rzeczywistości pozostawić do istnienia miliardoletniego tylko takie śmiertelne przypadkowe ruiny.
Ale popatrzmy na sprawę spokojnie i bez religijnych emocji, bez żalu i gniewu na Absolut.
Z punktu widzenia matematyki o wiele trudniej jest, odejmując od nieskończoności, dojść do mniejszej, określonej skończonej wartości - na przykład tej - obecnej rzeczywistości, niż dotrzeć do obecnego stanu, licząc od zera, od zupełnego nic.

A zatem trzeba bardzo współczuć Stwórcy i go trochę zrozumieć. Przecież wszystko jest jasne. :)
Mamy współczuć fatygi skalania wszystkiego chorobą i śmiercią?

Patrząc na sprawę bez emocji religijnych, bez żalu itp jak piszesz, to czy osoba która przy pomocy młotka ręcznego, rozwali doszczętnie całe miasto, pozabija i okaleczy ich mieszkańców i przy tym bardzo się zmęczy, zasługuje na współczucie? Odpowiem - nie! Zasługuje na sąd i kare. Nawet jak powie ze ktoś mu zjadł jabłuszko z ogrodu, to czy taka reakcja jest adekwatna do czynu?


Co byście nie powiedzieli, to największej zbrodni przeciw życiu nie zdołacie usprawiedliwić. Bóg z opisu biblijnego, jest stworzycielem śmierci i chorób, jest największym złem, nie mającym w sobie ani trochę współczucia i w żadnym punkcie odniesienia, nie przejawia dla nas ani trochę łaski. Może macie jakieś świadectwa wyjątków i uzdrowień, ale ja ich nie widziałem i wszyscy co się modlą umierają w chorobach i bólu.

Nie ja napisałem biblie, ja ja jedynie odnoszę do rzeczywistego i realnego zrozumienia. Nie boję się kary i potępienia za to, ze odnoszę ten punkt do własnej zrozumiałej dla siebie moralności.

Każde słowo jakie napisałem na forum w tej kwestii, choć często było to skrajnie przeciw tej religii, to jednak zawsze całkowicie prawdziwe, bo takie a nie inne zjawiska i z nich wynikające prawdy występują. Ja mam dokładnie takie odczucia tej wiary, takie przeżycia religijne. Nic na to nie poradzę...
- jak mogę im przebaczyć?
- gdybyś ich nie potępił nie musiałbyś przebaczać

de mello - minuta mądrości
Awatar użytkownika
Bratnia dusza
zaufany użytkownik
Posty: 309
Rejestracja: śr sty 03, 2018 5:55 pm
Status: Rencista
płeć: mężczyzna

Re: Czy Bóg istnieje i można to udowodnić?

Post autor: Bratnia dusza »

kaznodzieja pisze: ndz kwie 01, 2018 9:29 am pytanie związane z tematem;

Na łące piesek zrobił kupkę. Na tej kupce siadła muszka. Mamy więc
1 łąkę
2 kupkę
3muszkę
Pytanie; co powstało w wyniku przypadku ? :think:

Łąka powstała albo przypadkowo, bo takie a nie inne powstały warunki, ze nie obrósł teren drzewami i nie powstał las, lub łąka jest celowym dziełem człowieka, który wcześniej wykarczował i przeorał ziemie i posadził roślinność zgodnie z definicja łąki.

Więc łąka może a nie musi być dziełem przypadku

Piesek robi kupkę tam gdzie mu się za chce, ale mógł zostać tam wyprowadzony na spacer przez człowieka i nie miał wobec tego wyboru.

Kupka więc moze być dziełem przypadku a nie musi nim być

Tylko mucha nie jest przypadkiem, ona zawsze lata i szuka celowo kupki, która dla niej jest pożywieniem. Ale znalezienie jej, jest przypadkiem, bo nikt jej nie powiedział ze znajdzie kupke na tej łące
- jak mogę im przebaczyć?
- gdybyś ich nie potępił nie musiałbyś przebaczać

de mello - minuta mądrości
cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: Czy Bóg istnieje i można to udowodnić?

Post autor: cezary123 »

Bratnia dusza pisze: Patrząc na sprawę bez emocji religijnych, bez żalu itp jak piszesz, to czy osoba która przy pomocy młotka ręcznego, rozwali doszczętnie całe miasto, pozabija i okaleczy ich mieszkańców i przy tym bardzo się zmęczy, zasługuje na współczucie? Odpowiem - nie! Zasługuje na sąd i kare.
Jeszcze jesteś bardzo religijny :)
Osoby wyrzucające cały swój gniew i żal ku niebu są równi w aktywności najbardziej świętym w ich aktach strzelistych. Bóg rozumie ich frustrację i złość a tamtych wiarę. Nie takich już widział na tej ziemi, zanim w proch się nie obrócili.
Cieszę się, że jeszcze nie rozumiesz.
cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: Czy Bóg istnieje i można to udowodnić?

Post autor: cezary123 »

Wyobraźmy sobie najbardziej naturalny sposób dojścia do obecnie istniejącej rzeczywistości. Stan podstawowy - zupełne, czyste nic. Bez żadnych przyczyn ani nie będące wynikiem wyzerowania żadnego bytu. Niewinne nic. :eusa-violin:
cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: Czy Bóg istnieje i można to udowodnić?

Post autor: cezary123 »

:D
cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: Czy Bóg istnieje i można to udowodnić?

Post autor: cezary123 »

Biedny Absolut...
Awatar użytkownika
Bratnia dusza
zaufany użytkownik
Posty: 309
Rejestracja: śr sty 03, 2018 5:55 pm
Status: Rencista
płeć: mężczyzna

Re: Czy Bóg istnieje i można to udowodnić?

Post autor: Bratnia dusza »

cezary123 pisze: wt kwie 03, 2018 5:58 pm
Bratnia dusza pisze: Patrząc na sprawę bez emocji religijnych, bez żalu itp jak piszesz, to czy osoba która przy pomocy młotka ręcznego, rozwali doszczętnie całe miasto, pozabija i okaleczy ich mieszkańców i przy tym bardzo się zmęczy, zasługuje na współczucie? Odpowiem - nie! Zasługuje na sąd i kare.
Jeszcze jesteś bardzo religijny :)
Osoby wyrzucające cały swój gniew i żal ku niebu są równi w aktywności najbardziej świętym w ich aktach strzelistych. Bóg rozumie ich frustrację i złość a tamtych wiarę. Nie takich już widział na tej ziemi, zanim w proch się nie obrócili.
Cieszę się, że jeszcze nie rozumiesz.
Wiesz, przyznam Ci racje, bo wiem ze tak jest i mam w sobie coś, co nie daje mi spokoju i wiara nie jest mi obojętna. Nie tyle sama wiara. Nie odnoszę tego odczucia w tym odniesieniu. Jestem obecnie ogromnym sceptykiem i nic na wiarę nie akceptuje, wszystko analizuje i oczekuje potwierdzenia.

Ale przyznam Ci racje, bo nie istotne jest jak to określimy, to sens jest w tym jeden - bardzo chciałbym by był Bóg. To jest pragnienie i tęsknota. To jest coś, co dawało by większy sens mojemu życiu.

Ale całokształt formy wizerunku Boga, jak jest to działo Szatana i fałszywych proroków, to ucieszył bym się. Miał bym nadzieje w tym, ze Bóg jest naprawdę dobry. Ze wszystko co zostało w tak bardzo zły sposób opisane i przedstawione - nie jest prawdą.

Nie potrafię zaakceptować biblii ani nauk i praktyk Chrześcijan. Ta religia mnie wychowywała i najmocniej na mnie wpływa. Ale ja nie mam w sobie takiego charakteru, bym nawet obecnie potrafił kleknąć przed Bogiem. Dla mnie to upokorzenie siebie i Boga zarazem. Mam zupełnie inne w sobie punkty odniesienia do moralności i zachowań. Nie potrafię tez znieś takiego widoku u innych. Podnosi mi się adrenalina, czuję w tym akcie odrazę i obrzydzenie. Czuję w tym akt oddawania się bez opamiętania i służbę niewolniczą. Nie potrafię zrozumieć odniesienia do miłości i dobra w takim postępowaniu.

Nie potrafię też w żaden sposób inny się obecnie modlić. Nie robię tego wcale. Wszystkie moje uczucia są skierowane w stronę Boga, wyłącznie uczuciami - nie ma w nich treści ani słów. Nie czynię tego nawet celowo, to samoistnie się dzieje i czuje w tym obecność kogoś jeszcze, ale nigdy nie ma w tym treści. Nie ma w nich nieufności, jest pełna akceptacja. Nie ma w tych uczuciach żalu, ani złych uczuć. Ale nie ma też wiary - tak jak by to uczucie było wewnętrzne, było moją częścią i jest to mi bliskie. Aspekt ten nie tłumacze, nie nadaje mu charakteru. Czasem mam większe wrażenie, ze pochodzi on od Boga a czasem ze ja i Bóg, to tak bliski sobie i ten sam połączony duch - jak człowiek człowiekowi gdy jest przyjaźń, jak odwzajemniony głęboki uśmiech w mijanym przechodniu. Nie walczę z tym nic, raz czuje tak mocniej a bywa ze wcale.
- jak mogę im przebaczyć?
- gdybyś ich nie potępił nie musiałbyś przebaczać

de mello - minuta mądrości
Awatar użytkownika
Bratnia dusza
zaufany użytkownik
Posty: 309
Rejestracja: śr sty 03, 2018 5:55 pm
Status: Rencista
płeć: mężczyzna

Re: Czy Bóg istnieje i można to udowodnić?

Post autor: Bratnia dusza »

cezary123 pisze: wt kwie 03, 2018 5:58 pmOsoby wyrzucające cały swój gniew i żal ku niebu są równi w aktywności najbardziej świętym w ich aktach strzelistych. Bóg rozumie ich frustrację i złość a tamtych wiarę.
Gdy miałem 13 lat, poszliśmy w ramach lekcji religii do kościoła. Przy kościele była tabliczka Maryjna z napisem: W boleści matki, nasza otucha. Odebrałem ten tekst jako skrajnie nienormalny, bo jak można czerpać otuchę z czyjegoś cierpienia? Nie potrafiłem tego zaakceptować i stale o tym myślałem. W kościele pokazano nam relikwie Św. Franciszka i ksiądz opowiedział historię tej relikwii. Dla mnie to było wyłącznie aktem profanacji zwłok i źle się poczułem. Ksiądz nakazał wszystkim spowiedź, lecz ja się źle czułem, czułem działanie zła, przeciwstawiałem mu się psychicznie i nie zgodziłem się na spowiedź. Ksiądz na mnie spojrzał i powiedział ze wszystkie dzieci idą do spowiedzi, lecz ja powiedziałem, ze ja nie będę się spowiadał, odczułem coś w sobie, co chyba było juz początkiem mojej schizofrenii, po mimo 13 lat jakie miałem. Ksiądz złapał mnie za ramie i powiedział ze: ty wiec pójdziesz pierwszy. A ja odpowiedziałem pod wpływem ogromnej siły w sobie, która była jak tryskająca energia buntu, ze nie kleknę i nie wyspowiadam się. Ksiądz zdenerwował się i krzykną na mnie tak głośno, ze powstało wielkie echo. Krzykną na miłość Boską, przeproś natychmiast Boga. A ja krzyknąłem tak samo głośno, precz Szatanie! Wtedy ksiądz uderzył mnie w policzek i złapał mnie i chciał siłą zaciągnąć do konfesjonału. Ja odczułem w sobie taki gniew, ze miałem wrażenie ze mam władzę nad każdą materią, ze mogę cały ten kościół w jednej chwili zamienić w pył. Odepchnąłem księdza tak mocno, ze zwyczajnie wzbił się w powietrze i upadł tyłem na plecy i nim sie zatrzymał pokonał ponad 5 metrów. Wystraszyłem się tego i osłabłem.

Byłem przesłuchiwany przez policje z tego powodu. Ksiądz po tym zdarzeniu dostał ogromnych bóli, okulał trochę, stał się przygarbiony. Na religii ignorował mnie całkowicie, ani razu nie nawiązał do zdarzenia też.

Po kilku dniach na religii przy wszystkich w klasie, nagle podszedł do mnie i przeprosił mnie za to zdarzenie, powiedział ze zrozumiał swoja winę i wyciągną do mnie rękę na zgodę. Ja tez przeprosiłem za to uderzenie i z chwila gdy podaliśmy sobie ręce, wyprostował się i przestał tez kuleć. Po kilku dniach zaproponował mi kolonie charytatywne organizowane przez kościół. Powiedział, ze tam nie ma kościoła, obóz jest w lesie i tam wiele sie śpiewa przy gitarze i ognisku i sa fajne klimaty. Zgodziłem się i tak pojechałem do Turza Śląska w wakacje.

Na miejscu faktycznie było fajnie i klimatycznie. Tylko że wybuchł ogromny pożar a my byliśmy w samym lesie. Stale straż pożarna przyjeżdżała i zgłaszała sytuacje. ale pewnego dnia usłyszałem głos którego nie potrafię w sobie zapomnieć:
Wsłuchaj się w mój głos, bo tylko ty jeden jedyny go usłyszysz. To potrójna tajemnica. Zaufaj bezwzględnie bo zostaniesz poddany próbie i zostaniesz zwabiony w pułapkę by zginąć, lecz na to nie pozwolę i nikt nie dozna wielkiej szkody także dzięki tobie. Więc zapamiętaj, dziś w nocy, jak tylko powstanie ogromna burza i zostaną wszystkie dzieci wpuszczone do stodoły, natychmiast skieruj się do drzwi i je przetrzymaj by nikt ich nie otwarł, gdy nagle otworzy się okno i zobaczycie coś co was przerazi wszystkich i spowoduje na 3 minuty panikę. Pamiętaj wtedy o drzwiach, nim nie zostanie zamknięte okno,nie pozwól otworzyć drzwi. Potem uciekajcie w górę i unikajcie dolin. Nad ranem dowiesz się co to za tajemnica. Jestem życiem i prawdą, niedudniącym echem w twoim sercu. Dla ciebie stworzę burze, która ugasi każdą iskrę płomieni i nikt z was nie dozna większej szkody. Otrzymałeś na zawsze pewne błogosławieństwo, którego w pełni nie zrozumiesz. Będziesz mnie tez za nie przeklinał. Będziesz mnie dręczył swoimi sądami i obwiniał mnie i odrzucał, lecz nigdy nie zdołasz wzbudzić mojego gniewu i nie zdołasz mnie odrzucić, nigdy też się ciebie nie wyprze i zawsze będę przy tobie. Będziesz się domagał sądu, lecz go nie otrzymasz i będziesz musiał się z tym pogodzić.

To co się wydarzyło w Turzy Śląskiej w roku 1993 nikt kto tam był nie zapomni. Wybuch ogromny wiatr, jak trąba powietrzna w nocy, widzieliśmy jak noc zamienia się w czerwony dzień, tak ogromny pożar nagle powstał. Nakazali nam wszystkim iść do takiej wielkiej szopy, bo była masywna i daleko od drzew. Wtedy wybuchła ogromna burza z bardzo ulewnym deszczem i piorunami i gradobiciem. W pewnej chwili od przeciągu, otwarło się okno od strony lasu. Zaczęła do nas wręcz wpełzać gęsta i biała ciężka mgła. Wybuchła panika a nawet niektórzy zaczęli wymiotować. Kiedy zamknięto okno, Ociekliśmy przed tą mgłą w górę, bo stodoła otoczona doliną była. Rano straż pożarna i pogotowie, powiedzieli ze w całym naszym otoczeniu padła ogromna ilość zwierzyny. Ta mgła to były opary smoły pogazowej z palącego się torfu uwolnione. Kiedy do nas docierali, byli pewni ze nas ona zatruła i nie żyjemy. Kilka osób dorosłych i młodzieży trafiło do szpitala na skutek przytrucia się.

Na drugi dzień wróciłem do domu, bo kolenie zostały natychmiast zamknięte. Dowiedziałem się na miejscu, ze zmarł mi ojciec. Został juz pochowany, rodzina postanowiła mnie nie informować o tym i miałem sie o tym dowiedzieć po powrocie.
- jak mogę im przebaczyć?
- gdybyś ich nie potępił nie musiałbyś przebaczać

de mello - minuta mądrości
Awatar użytkownika
Bratnia dusza
zaufany użytkownik
Posty: 309
Rejestracja: śr sty 03, 2018 5:55 pm
Status: Rencista
płeć: mężczyzna

Re: Czy Bóg istnieje i można to udowodnić?

Post autor: Bratnia dusza »

Kiedyś kiedy byłem blisko Częstochowy, "coś" sprawiło, ze choć takich miejsc unikam to udałem się do klasztoru na Jasnej Górze. Wchodząc napotkałem przy wodzie święconej pewna staruszkę, która bez przerwy się nią moczyła i żegnała. Była jak w jakimś transie, przyglądałem się jej i nagle się do mnie odwróciła i powiedziała: świętej wody starczy dla wszystkich. Zaraz potem się znów zajęła zegnałem się i zmaczaniem ta wodą. Poszedłem dalej do klasztoru. Odbywał sie w tym czasie różaniec. Nagle kiedy usłyszałem zwrot: "i zachowaj nas od ognia piekielnego", odczułem ten ogień, odczułem ze nikt tutaj obecny go nie dozna. Odczułem wielką i zbiorową histerie, wszyscy wydawali mi się jak by w głębokim transie. Czułem gniew w sobie tym zachowaniem, nie gniew do samych ludzi. Miałem ochotę na wszystkich nakrzyczeć, czy wy tu przyszli z strachu przed tym ogniem, czy macie jeszcze inne w tym cele? W tym czasie widząc ludzi, jak modlą się i ich przy tym miny, takie transowe i podświadome. Odczułem ze ten stan mnie zabija. Muszę natychmiast wyjść, bo czułem ze jak mi sie to udzieli, to zwyczajnie umrę od tego. Szybko skierowałem się do wyjścia. Ta starsza pani przy wodzie święconej nadal tam była. Jak mnie zobaczyła, to powiedziała: ukorz się przed święta wodą. Ignorowałem ją, ale ona nagle zaczęła za mną iść i mówić ze nie mam szacunku do świętej wody. Nagle pojawiła się ochrona i mnie poprosiła do siebie i w celu wyjaśnienia tej sytuacji. Ogólnie powiedziałem ze tej pani cos sie pomyliło, i ona w ogóle cały czas przy wodzie święconej była i się nia żegnała, nie chciałem przeszkadzać to oddaliłem się, ta pani zaczęła zaraz potem mnie prześladować zupełnie bez powodu. Przeszło i pościli mnie, tylko powiedzieli bym więcej nie sprawiał problemów bo maja mnie od dawna na oku. ale jak to? Mnie tu ponad 10 lat nie było. Nie uwierzyli i powiedzieli ze pamiętają mnie, często tu wchodzę i nigdy nie przejawiam oznak wiary i skruchy i dodali ze wiedzą ze planuje dobrać sie do skarbonek. Niby mnie widzą tam co dzień :whistle: Niemniej jednak, pościli mnie a ja to pamiętam jak ogromną traumę dla psychiki. Ten kult jest dla mnie zwyczajnie zabójczy. Zawsze wywołuje u mnie silny gniew, tak silny, ze ledwo panuje by nie zacząć krzyczeć na wszystkich i nawracać zgodnie z swoim zrozumieniem :P
- jak mogę im przebaczyć?
- gdybyś ich nie potępił nie musiałbyś przebaczać

de mello - minuta mądrości
cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: Czy Bóg istnieje i można to udowodnić?

Post autor: cezary123 »

Bratnia dusza pisze: śr kwie 04, 2018 10:47 am
cezary123 pisze: wt kwie 03, 2018 5:58 pmOsoby wyrzucające cały swój gniew i żal ku niebu są równi w aktywności najbardziej świętym w ich aktach strzelistych. Bóg rozumie ich frustrację i złość a tamtych wiarę.
Gdy miałem 13 lat, poszliśmy w ramach lekcji religii do kościoła. Przy kościele była tabliczka Maryjna z napisem: W boleści matki, nasza otucha. Odebrałem ten tekst jako skrajnie nienormalny, bo jak można czerpać otuchę z czyjegoś cierpienia? Nie potrafiłem tego zaakceptować i stale o tym myślałem. W kościele pokazano nam relikwie Św. Franciszka i ksiądz opowiedział historię tej relikwii. Dla mnie to było wyłącznie aktem profanacji zwłok i źle się poczułem. Ksiądz nakazał wszystkim spowiedź, lecz ja się źle czułem, czułem działanie zła, przeciwstawiałem mu się psychicznie i nie zgodziłem się na spowiedź. Ksiądz na mnie spojrzał i powiedział ze wszystkie dzieci idą do spowiedzi, lecz ja powiedziałem, ze ja nie będę się spowiadał, odczułem coś w sobie, co chyba było juz początkiem mojej schizofrenii, po mimo 13 lat jakie miałem. Ksiądz złapał mnie za ramie i powiedział ze: ty wiec pójdziesz pierwszy. A ja odpowiedziałem pod wpływem ogromnej siły w sobie, która była jak tryskająca energia buntu, ze nie kleknę i nie wyspowiadam się. Ksiądz zdenerwował się i krzykną na mnie tak głośno, ze powstało wielkie echo. Krzykną na miłość Boską, przeproś natychmiast Boga. A ja krzyknąłem tak samo głośno, precz Szatanie! Wtedy ksiądz uderzył mnie w policzek i złapał mnie i chciał siłą zaciągnąć do konfesjonału. Ja odczułem w sobie taki gniew, ze miałem wrażenie ze mam władzę nad każdą materią, ze mogę cały ten kościół w jednej chwili zamienić w pył.


Niestety pewnie się rozczarowałeś albo dopiero się rozczarujesz jak zrozumiesz. Cała siła naszych emocji nie ma możliwości zmienić nic w materii i żaden piorun nie trzaśnie w głowę wypełnioną nawet najbardziej prowokacyjnymi myślami skierowanymi do Boga. Niestety również nie trzaśnie tam, gdzie trzeba, na przykład teraz przed otwartym pyskiem tygrysa rzucającego się na niewinną kobietę hinduską z dzieckiem, na pistolet bandyty wymierzony do morderstwa czy w sznurek chorującego i cierpiącego samobójcy, aby mu cudiwnie ocalić życie.
Wszystko po prostu prawa fizyki i przyrody i cywilizacja lepsza lub gorsza.
Rozwijajmy się w kierunku racjonalizmu. Na świecie wiele osób szanowanych nawet przez duchownych to agnostyczni teiści. Nie wiemy czy istnieje Bóg, nie wiemy czy Wszechświat jest pusty i martwy i na wszelki wypadek spokojnie i konsekwentnie radzimy sobie jak Robinson Cruzoe w obojętnym materialnym świecie, ale możemy sobie ponad to wierzyć, że Istota Absolutna dała radę w ogóle zaistnieć. Jeżeli się przeliczymy, to i tak pozostaje wielkie współczucie jak do drogich zmarłych.
Awatar użytkownika
Bratnia dusza
zaufany użytkownik
Posty: 309
Rejestracja: śr sty 03, 2018 5:55 pm
Status: Rencista
płeć: mężczyzna

Re: Czy Bóg istnieje i można to udowodnić?

Post autor: Bratnia dusza »

Raczej nigdy się o tym nie przekonam, zawsze w takim odczuciu choć czuję ze mogę, to jednak niczego nie niszczę bo nie widzę najmniejszego sensu w takiemu działaniu. Tylko raz straciłem panowanie i stałem się w instynktach niepoczytalny. To wtedy odepchnąłem księdza gdy miałem 13 lat. Przestraszyła mnie reakcja tego czynu i odzyskałem nad tym uczuciu władzę. Nigdy więcej nie utraciłem takiej kontroli, bo wiem ze nic nie zmienię a każde takie działanie będzie moim błędem i osobistą porażką zarazem. :cry:

Choć czasem powstrzymanie się od nakrzyczenia wokoło, od wzięcia kija i rozprawieniu się z pewnymi zjawiskami jest trudne. Ale z drugiej strony, to sam nie uznaje takie historyczne gniewy u Boga, więc gdy to zrozumiałem, to jakoś choc czuje wielki gniew, to w żaden sposób go nie wykazuje. Trzeba się pogodzić z tym i już, ze jak sami ludzie pewnych rzeczy nie dojdą, to przemocą tym bardziej nie zrozumieją.
- jak mogę im przebaczyć?
- gdybyś ich nie potępił nie musiałbyś przebaczać

de mello - minuta mądrości
cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: Czy Bóg istnieje i można to udowodnić?

Post autor: cezary123 »

Oczywiście, że przemocą z niczego nic nie wydusimy.
Za to ostatnio uświadomiłem sobie, że przecież nawet jeżeli Bóg nie dał rady w ogóle zaistnieć, to przecież istoty zaistniałe mogą Mu jakoś pomóc. Kto się uchyla od tej moralnej powinności i nie chce ratować Absolutu i idealnych warunków rzeczywistości wszelakiej, ten naprawdę jest wrogiem publicznym nr 1. :P
Jak to ma wyglądać w praktyce, jeszcze nie wiem, ale w ogólnym zarysie chodzi o największą z możliwych prób rzeczywistości. Albo sobie połamiemy na tym zęby, albo przynajmniej trochę ulepszymy ten świat. Zmarli i nie mogący zaistnieć w całej okazałości, z powodu zbyt skromnych warunków, na pewno docenią całe nasze istnienie, nawet jako tych fragmentarycznych i dramatycznych przebłysków Istoty Idealnej. Przynajmniej tyle możemy zrobić i tak zmierzyć się z nicością i całym możliwym w ogóle światem :angelic-cyan:
Awatar użytkownika
Bratnia dusza
zaufany użytkownik
Posty: 309
Rejestracja: śr sty 03, 2018 5:55 pm
Status: Rencista
płeć: mężczyzna

Re: Czy Bóg istnieje i można to udowodnić?

Post autor: Bratnia dusza »

No wiesz co, jak nie ma duchowego świata, to każda próba ingerencji w to zagadnie jest zwykłym karceniem umysłu i drogą do niewoli swoich myśli.

Trzeba akceptować i pogodzić się.

Świat może być dobry z nas samych, pewnie to masz na myśli ale dziś ogólnie strasznie dużo filozofuje.

Doświadczam tez nadzwyczaj wielkich i znaczących zbiegów okoliczności, które nie tylko zrównały mnie z ziemią, ale i odbiły od niej by wstać na nogi. Tylko wiesz, dupa ciężka i dawno nie stała to się kiwa na kręgosłupie i szuka dalej podpory.

Nie wiem, ale nie potrafię nawet wilczyc jak mała szansa była na tak wiele zbiegów okoliczności. Co gorsza wykluczam psychozę. No nic. Traktuje to jak naukę i dziękuje za te dary. Mam nadzieje ze długo je będę miał w sobie i nie wylecą końcowym układem pokarmowym, nim nie stanę naprawdę na nogi.

Wiele myśli, tak zepsuć przeszłość jak ja zepsułem, to naprawdę wstyd. Ale wiem jedno, nie mogę teraz odpowiedzieć światu inaczej jak - sorry

Nie mogę wiele tez zrobić a nawet w niektórych kwestiach lepiej bym nie zajmował się niczym. Za wiele mam złych wzorców, za wiele destrukcji a za mało zrozumienia i zbyt wolno rozumuje. Wiem ze rzeczywistość nie odpuści. Teraz juz nawet nie chce uciekać. Wiem co zniszczyłem i wiem ze za błędy się płaci. Nie ma co ukrywać też, ze sam świat tez nie chce zbyt wiele bym robił. To zrozumienie jest znaczące. Nie jest próba ominięcia systemu. No ja to przynajmniej tak widzę, ze każda próba przynajmniej odbija się z zwielokrotnionym echem. To taka fala która choc nie jest krzykiem, to jest ciszą nieznośną, bo bolesną.

Nie wiem czasem naprawdę ile umiał bym dać z siebie. Czas pozwala mi na stare i złe nawyki. Lenistwo i wygoda zabija twórczość i kreatywność.
Nie mogę tez być pewien siebie, co pozostało by z mojej psychiki po odczuciu stresu walki o prawdziwy byt. To dla mnie teraz niepojęte.
Czapki z głów przed ludźmi czynów. Wy zmieniacie świat najbardziej. Reszta jest jedynie pod wpływem tej mocy. Taki ja na pewno.


A tak na zakończenie - przepraszam.
- jak mogę im przebaczyć?
- gdybyś ich nie potępił nie musiałbyś przebaczać

de mello - minuta mądrości
ODPOWIEDZ

Wróć do „filozofia”