forum dla osób dotkniętych schizofrenią, ich rodzin oraz zainteresowanych ''Dla człowieka nie tylko świat otaczający jest zagadką, jest on nią sam dla siebie. I z obu tajemnic bardziej dręczącą wydaje się ta druga.'' Antoni Kępiński
tomsoul pisze:
Był to chyba weekend, postanowiłem się zabić z powodu dziewczyny.
A dziewczynie by tylko wzrosły notowania na rynku doboru płciowego. Taka, przez którą paru chłopaków się zabiło z miłości to już nadzwyczajne cudo musi być i rarytas nieziemski. I tylko by jej nagoniło więcej byków.
Nic by jej to nie wzruszyło, jeszcze bardziej z pogardą by patrzyła na absztyfikantów.
A tak naprawdę zwykła dziewucha nie warta grama emocji.
pawel534 pisze:
samobójcy jeśli trafiają do czyśćca muszą spędzić w nim tyle czasu ile zostało by im do naturalnej śmierci
Ja sądzę, że raczej tyle czasu, ile by im zostało do Sądu Ostatecznego. Czyli do końca świata. Przez te wszystkie wieki trwania naszego pięknego świata i kolejnych pokoleń naszych dzieci i potomków, przez te wszystkie radości i szczęścia, niespodzianki, nadzieje i zachwyty istot z całej rodziny ludzkiej.
Tragiczne, ale prawdziwe.
pawel534 pisze:
samobójcy jeśli trafiają do czyśćca muszą spędzić w nim tyle czasu ile zostało by im do naturalnej śmierci
Ja sądzę, że raczej tyle czasu, ile by im zostało do Sądu Ostatecznego. Czyli do końca świata. Przez te wszystkie wieki trwania naszego pięknego świata i kolejnych pokoleń naszych dzieci i potomków, przez te wszystkie radości i szczęścia, niespodzianki, nadzieje i zachwyty istot z całej rodziny ludzkiej.
Tragiczne, ale prawdziwe.
Nie wiem czemu wielu z was się upiera, że samobójcy trafiają do piekła, albo czyśćca? Kilkanaście lat temu zdobyłem 9 pierwszych piątków miesiąca i mam obietnicę samego Boga, że po śmierci trafię od razu do nieba. Później oczywiście dokonałem apostazji, ale obietnica jest czy popełnię samobójstwo czy nie.
"kto przez dziewięć kolejnych pierwszych piątków przystąpi do komunii świętej i ofiaruje ją jako wynagrodzenie za grzechy własne i rodzaju ludzkiego, temu Boże Serce zapewni miłosierdzie w chwili zgonu, że nie umrze bez Jego łaski."
tomsoul pisze:
Był to chyba weekend, postanowiłem się zabić z powodu dziewczyny.
A dziewczynie by tylko wzrosły notowania na rynku doboru płciowego. Taka, przez którą paru chłopaków się zabiło z miłości to już nadzwyczajne cudo musi być i rarytas nieziemski. I tylko by jej nagoniło więcej byków.
Nic by jej to nie wzruszyło, jeszcze bardziej z pogardą by patrzyła na absztyfikantów.
A tak naprawdę zwykła dziewucha nie warta grama emocji.
Wiesz teraz na tą moją toksyczną miłość do tej dziewczyny inaczej patrze bo mam już 36 lat. A wtedy miałem 16 lat a człowiek w takim wieku jest jeszcze głupi i różne głupoty wyczynia.
tomsoul pisze: ↑śr lip 26, 2017 5:49 pm
Wiesz teraz na tą moją toksyczną miłość do tej dziewczyny inaczej patrze bo mam już 36 lat. A wtedy miałem 16 lat a człowiek w takim wieku jest jeszcze głupi i różne głupoty wyczynia.
No to całe szczęście. Dziewczyna powinna dodawać radości życia a nie odbierać.
Nie wiem czemu wielu z was się upiera, że samobójcy trafiają do piekła, albo czyśćca? Kilkanaście lat temu zdobyłem 9 pierwszych piątków miesiąca i mam obietnicę samego Boga, że po śmierci trafię od razu do nieba. Później oczywiście dokonałem apostazji, ale obietnica jest czy popełnię samobójstwo czy nie.
"kto przez dziewięć kolejnych pierwszych piątków przystąpi do komunii świętej i ofiaruje ją jako wynagrodzenie za grzechy własne i rodzaju ludzkiego, temu Boże Serce zapewni miłosierdzie w chwili zgonu, że nie umrze bez Jego łaski."
O ile takie niebo dało radę w ogóle zaistnieć.
Jeżeli nie, to samobójstwo to po prostu nieodwracalny wybryk jednostki na tle tłumu, pozostającego w istnieniu, dążeniu do różnych celów, radościach, tajemnicach świata, żyjącej przyrody itd...
Po prostu przestroga, żeby nie dopuścić siebie do tego.
Moje zdanie na temat samobójców jest takie, że ich przypadek jest nagłym załamaniem psychicznym prowadzącym do targnięcia się na życie, tylko wśród niektórych jednostek. Nie wszyscy są na to podatni.
Z tym jest jak ze zbrodnią w afekcie. 10 minut później człowiek już żałuje, że taki moment w ogóle się przydarzył. Wyjdzie, zobaczy świat, spokojny, normalny, mija ludzi na ulicach, wszystko jak gdyby nigdy nic, wszystko wraca do realizacji swoich celów, tylko przyszłość ktoś ma już przesądzoną. Jeden moment nie może decydować o całym życiu. Powinno się zawsze patrzeć całościowo i obiektywnie na rzeczywistość. Większość samobójców wycofałaby się z tego kroku, gdyby mogła, już parę chwil później.
cezary123 pisze: ↑czw lip 27, 2017 9:38 am
Z tym jest jak ze zbrodnią w afekcie. 10 minut później człowiek już żałuje, że taki moment w ogóle się przydarzył. Wyjdzie, zobaczy świat, spokojny, normalny, mija ludzi na ulicach, wszystko jak gdyby nigdy nic, wszystko wraca do realizacji swoich celów, tylko przyszłość ktoś ma już przesądzoną. Jeden moment nie może decydować o całym życiu. Powinno się zawsze patrzeć całościowo i obiektywnie na rzeczywistość. Większość samobójców wycofałaby się z tego kroku, gdyby mogła, już parę chwil później.
Zgadzam się bo sam tak miałem.Jedynie co z tego wyniosłem to "doświadczenie" jeśli można to w ogóle nazwać doświadczeniem. I nigdy więcej tego nie zrobie.
Jeśli chodzi o worek na głowie, to jest to bardzo trudna metoda samobójstwa i wszystkim odradzam. Możecie sobie włożyć między bajki opisy, że "można jeszcze komfortowo oddychać". Żeby to miało sens, to worek musi być szczelnie owinięty wokół szyi i spróbujcie sobie tak oddychać przez chwilę, to zrozumiecie o co chodzi. Po to się bierze dodatkowo tabletki do tego worka, bo trzeba mieć bardzo dużo samozaparcia i silnej woli, żeby takie duszenie workiem wytrzymać, jest to właściwie niewykonalne "na czysto" bo jest to tak bardzo nieprzyjemne, że tracąc przytomność automatycznie zrywasz worek. Trzeba by sobie związać ręce za plecami dodatkowo, samemu z założonym już workiem raczej trudno. Po to dodaje się tabletki, żeby stracić przytomność i nie cierpieć przy uduszeniu. Do tego trzeba mieć idealnie dobraną dawkę, żeby w odpowiednim momencie stracić przytomność. Można skończyć jako roślina, podduszając się tylko, ktoś cię znajdzie i odratuje, będziesz miał uszkodzony mózg z niedotlenienia.
"My mommy always said there were no monsters. No real ones. But there are."