Mój apel i czyja wojna?
Moderator: moderatorzy
Re: Mój apel i czyja wojna?
cyt. ,,Wychodzi na to, że jak nie posmarujesz, to nie możesz liczyć na przyzwoite, ludzkie traktowanie. Rzadko zdarza się inaczej, ech...''
No w koncu zaczynasz pisac do rzeczy i o realnym świecie. BRAWO !!! Bo tak właśnie jest na świecie NIESTETY , w wielu przypadkach właśnie tak jest moi.
No w koncu zaczynasz pisac do rzeczy i o realnym świecie. BRAWO !!! Bo tak właśnie jest na świecie NIESTETY , w wielu przypadkach właśnie tak jest moi.
- moi
- moderator
- Posty: 27824
- Rejestracja: czw maja 18, 2006 12:12 pm
- Gadu-Gadu: 9
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
- Kontakt:
Re: Mój apel i czyja wojna?
W wielu przypadkach tak może jest, ale nie we wszystkich - przykładem jest moja lekarka, która "nie leci na kasę" i której naprawdę zależy na tym, żeby mi pomóc.
Nie uogólniaj, Shekspir, wszystkiego, bo świat nie składa się tylko z jednej barwy.
Pozdrawiam.m.
Nie uogólniaj, Shekspir, wszystkiego, bo świat nie składa się tylko z jednej barwy.
Pozdrawiam.m.
Re: Mój apel i czyja wojna?
Dobrze ,że ty również przestałaś uogólniać , a różowe okulary choć n a chwilę Ci opadły. Tego ci życzę, wiecej realizmu, jesteś n a dobrej drodze do niego, oby tak dalej 

- moi
- moderator
- Posty: 27824
- Rejestracja: czw maja 18, 2006 12:12 pm
- Gadu-Gadu: 9
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
- Kontakt:
Re: Mój apel i czyja wojna?
Realizm to nie malkontenctwo, o czym zdajesz się często zapominać. Każda skrajność jest niedobra - zarówno ta w jedną, jak i w drugą stronę.
Optymizm nie ma nic wspólnego z "różowymi okularami", czyli z takim osądem rzeczywistości, który jest zafałszowany i daleki od prawdy. Nie traktuję rzeczywistości selektywnie, jedynie zwracam się ku temu co mi pomaga, czyli ku dobremu samopoczuciu i dbaniu o równowagę psycho-fizyczną. Staram się jednak widzieć dobre i złe strony każdego przedsięwzięcia.
Optymistyczne nastawienie do życia ma tę przewagę nad nieustannym krytycyzmem, że raczej pomaga, niż przeszkadza w funkcjonowaniu - człowiek widzi siebie jako jednostkę kreatywną, która ma wpływ na swój los, nie jest bezwolna i poddana działaniu jakiegoś fatum. Dlatego psycholodzy podkreślają, że warto w sobie pielęgnować takie nastawienie, bo to sprzyja rekonwalescencji i równowadze psychicznej.
Pozdrawiam.m.
Optymizm nie ma nic wspólnego z "różowymi okularami", czyli z takim osądem rzeczywistości, który jest zafałszowany i daleki od prawdy. Nie traktuję rzeczywistości selektywnie, jedynie zwracam się ku temu co mi pomaga, czyli ku dobremu samopoczuciu i dbaniu o równowagę psycho-fizyczną. Staram się jednak widzieć dobre i złe strony każdego przedsięwzięcia.
Optymistyczne nastawienie do życia ma tę przewagę nad nieustannym krytycyzmem, że raczej pomaga, niż przeszkadza w funkcjonowaniu - człowiek widzi siebie jako jednostkę kreatywną, która ma wpływ na swój los, nie jest bezwolna i poddana działaniu jakiegoś fatum. Dlatego psycholodzy podkreślają, że warto w sobie pielęgnować takie nastawienie, bo to sprzyja rekonwalescencji i równowadze psychicznej.
Pozdrawiam.m.
- Constantius
- zaufany użytkownik
- Posty: 413
- Rejestracja: ndz lis 22, 2009 9:38 pm
Re: Mój apel i czyja wojna?
Naprawde nieprawda że lekarze tylko "biorą" i nic ich nie obchodzi... Wielu nie chce wziąść nawet jak by im wciskać. Poza tym warto postawić sie też w sytuacji lekarza. Lekarz też chciałby widzieć efekty swojej pracy, że komuś pomógł a nie tylko ciągle narzekajacych na świat i swoj los. Po 1400 wizycie tej samej osoby każdy "materiał sie męczy".... Jak mówiła moja ciotka w zupełnie innej sprawie a co ten lekarz ma zrobić "potrzymać Ci pulusia"? Jak kupujesz telewizor to idziesz do sklepu i szukasz takiego jaki Ci odpowiada. Jeśli pójdziesz do sklepu nieprzygotowany sprzedadzą Ci byle co. Ale każdy coś poczyta, posprawdza kilka ofert tak by wybrać najlepszą dla siebie ofertę. Tak samo jest z lekarzem. Muszisz isć do niego przygotowany. Musisz wiedzieć czego od nie go chcesz i mu to powiedzieć. Musisz być też za pan brat ze swoją chorobą. Wtedy lekarz widzi ze ma doczynienia z kimś kto chce wyjść z choroby, jest jej swiadomy i można mu pomóc. Takimu komuś nie wciska sie kitu na zasadzie recepta i won. Jest o czym porozmawiać. Wszyscy mądrzy niech sami
zaczną leczyć... To jest relacja człowiek - człowiek. Ile z tej relacji "wyciśniesz" to sprawa twojego przygotowania. Lekarzami którzy biorą lub nie powinni wykonywać tego zawodu tu się zajmować nie będę. Oczywiście ze tacy są....
zaczną leczyć... To jest relacja człowiek - człowiek. Ile z tej relacji "wyciśniesz" to sprawa twojego przygotowania. Lekarzami którzy biorą lub nie powinni wykonywać tego zawodu tu się zajmować nie będę. Oczywiście ze tacy są....
Musi być ktoś kogo nie znam, a kto zawładnął mna, moim życiem, śmiercią, tą kartką
- moi
- moderator
- Posty: 27824
- Rejestracja: czw maja 18, 2006 12:12 pm
- Gadu-Gadu: 9
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
- Kontakt:
Re: Mój apel i czyja wojna?
Constantius, wszystko to prawda, tyle tylko, że w stanie ostrym (nieważne, czy w ostrym zapaleniu wyrostka robaczkowego, czy w psychozie) - nie możesz skorzystać z tych rad, bo zwykle jest problem z ich zastosowaniem. Moim zdaniem system opieki zdrowotnej w Polsce z definicji niejako jest korupcjogenny. Winne temu są: a) pensje lekarzy, b) sposoby robienia przez nich specjalizacji, c) pacjent, jako ostatnie (a nie pierwsze) ogniwo w łańcuchu powiązań zwanym NFZ-tem d) brak realnej konkurencji na rynku państwowych usług medycznych.
Tyle tylko, że teraz już trudno będzie wymyślić coś innego, podobnie jak trudno jest unicestwić ZUS, choć utrzymanie tego molocha kosztuje majątek (majątek przyszłych i obecnych emerytów, oczywiście). O tym, co będzie się działo po reformie zdrowia i reformie emerytalnej trzeba było myśleć 20 lat temu.
Reforma służby zdrowia miała być jedną z czterech wielkich reform, które miały przybliżyć Polskę do standardów UE. Tyle tylko, że okazało się, iż w tym genialnym pomyśle jest mały błąd: do systemu trafiło zbyt mało funduszy w stosunku do wydatków. Wynikło to z braku wprowadzenia mechanizmów realnej konkurencji na rynku ubezpieczeń zdrowotnych.
Teraz wszyscy z tego powodu cierpimy, bo zbieramy plon tamtych błędnych decyzji.
I długo, jak sadzę, nic nie zmieni tego układu: jeśli chcesz być dobrze leczony, to idziesz "prywatnie" a jeśłi nie - liczysz na cud, który czasami, owszem, się zdarza i trafiasz przypadkiem na sensownego lekarza. Szkoda tylko, że zwykle jest to właśnie przypadek.
Tyle tylko, że teraz już trudno będzie wymyślić coś innego, podobnie jak trudno jest unicestwić ZUS, choć utrzymanie tego molocha kosztuje majątek (majątek przyszłych i obecnych emerytów, oczywiście). O tym, co będzie się działo po reformie zdrowia i reformie emerytalnej trzeba było myśleć 20 lat temu.
Reforma służby zdrowia miała być jedną z czterech wielkich reform, które miały przybliżyć Polskę do standardów UE. Tyle tylko, że okazało się, iż w tym genialnym pomyśle jest mały błąd: do systemu trafiło zbyt mało funduszy w stosunku do wydatków. Wynikło to z braku wprowadzenia mechanizmów realnej konkurencji na rynku ubezpieczeń zdrowotnych.
Teraz wszyscy z tego powodu cierpimy, bo zbieramy plon tamtych błędnych decyzji.
I długo, jak sadzę, nic nie zmieni tego układu: jeśli chcesz być dobrze leczony, to idziesz "prywatnie" a jeśłi nie - liczysz na cud, który czasami, owszem, się zdarza i trafiasz przypadkiem na sensownego lekarza. Szkoda tylko, że zwykle jest to właśnie przypadek.
- Constantius
- zaufany użytkownik
- Posty: 413
- Rejestracja: ndz lis 22, 2009 9:38 pm
Re: Mój apel i czyja wojna?
Na poziomie systemowym całkowice sie zgadzam. W przypadku ostrej psychozy też. Chodziło mi o ten moment kiedy już leczymy sie stacjonarnie. By nie narzekać tylko na lekarzy... Wielu z nich to pożądni ludzie i nie biorą łapówek chociaż rodzina im wciska... Oczywiscie wielu na NFZ "odpoczywa w poradni" a pracuje prywatnie. Najbardziej to widać w szpitalu... Cóż ale to i tak nie zwalnia nas od rzeczonego przygotowania i by nie robić z lekarza "trzymajacego za p.... Zwłaszcza ze musi mieć tylku pacjentów by dostać 14 zł razy duże ich x. Lekarz jest od leczenia a nie od kierowania naszym szczęściem.
Musi być ktoś kogo nie znam, a kto zawładnął mna, moim życiem, śmiercią, tą kartką
- moi
- moderator
- Posty: 27824
- Rejestracja: czw maja 18, 2006 12:12 pm
- Gadu-Gadu: 9
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
- Kontakt:
Re: Mój apel i czyja wojna?
Masz trochę racji. Z drugiej strony, nie ma chyba nic gorszego od pacjenta, który jest zawsze "mądrzejszy od lekarza". Na zasadzie dykteryjki opowiem, że mam znajomą, którą w tym 650-tysięcznym mieście, w jakim obecnie przebywa, nie chce już leczyć żaden lekarz - ponieważ ona podważa każdą ich diagnozę i każdy zaordynowany lek. Faktem jest, że choruje na dość specyficzną dolegliwość, ale jej postawa powoduje, że nie można jej pomóc.Constantius pisze:Lekarz jest od leczenia a nie od kierowania naszym szczęściem.
Przychodzimy do lekarza, jako do autorytetu, przychodzimy po pomoc, a nie żeby skonsultować z nim swoją wiedzę.
Uważam, że edukowanie chorych to też działka lekarzy. Dlatego moja obecna lekarka mówi tak: "Niech pani sobie coś poczyta na temat różnych leków przeciwlękowych i na następnej wizycie porozmawiamy"- za co jestem jej wdzięczna. Ale to ona rzuca hasło: "leki przeciwlękowe" - inaczej szukałabym igły w stogu siana.
Funkcją lekarza od zawsze, od czasów mitycznego Asklepiosa, było udzielanie pomocy - i ja właśnie tego od lekarza oczekuję.
Re: Mój apel i czyja wojna?
Rewelacja, posłuchajcie tylko!
Jedno wyklucza drugie. cytuję ,, Naprawde nieprawda że lekarze tylko "biorą" i nic ich nie obchodzi... Wielu nie chce wziąść nawet jak by im wciskać. ''' i dalej ta sama osoba pisze cyt.,,Lekarzami którzy biorą lub nie powinni wykonywać tego zawodu tu się zajmować nie będę. Oczywiście ze tacy są....''
Poprostu Boskie !!! Alem się uśmiała
. Coraz częściej czytając to firum stwierdzam , że tu jest JEDNA WIELKA SCHIZOFRENIA.
No ale jak twierdzi większośc z was jesteście w remisji. Świetna ta remisja, która wykazuje sie brakiem logicznego myślenia.
Szkoda gadać naprawdę.
Jedno wyklucza drugie. cytuję ,, Naprawde nieprawda że lekarze tylko "biorą" i nic ich nie obchodzi... Wielu nie chce wziąść nawet jak by im wciskać. ''' i dalej ta sama osoba pisze cyt.,,Lekarzami którzy biorą lub nie powinni wykonywać tego zawodu tu się zajmować nie będę. Oczywiście ze tacy są....''
Poprostu Boskie !!! Alem się uśmiała


No ale jak twierdzi większośc z was jesteście w remisji. Świetna ta remisja, która wykazuje sie brakiem logicznego myślenia.
Szkoda gadać naprawdę.
Re: Mój apel i czyja wojna?
A niby co w tym sprzecznego?shekspir pisze:Rewelacja, posłuchajcie tylko!
Jedno wyklucza drugie. cytuję ,, Naprawde nieprawda że lekarze tylko "biorą" i nic ich nie obchodzi... Wielu nie chce wziąść nawet jak by im wciskać. ''' i dalej ta sama osoba pisze cyt.,,Lekarzami którzy biorą lub nie powinni wykonywać tego zawodu tu się zajmować nie będę. Oczywiście ze tacy są....''
Gdzie w tym zdaniu znajduje się informacja, mówiąca o tym, że nie ma takich lekarzy, którzy "biorą"?shekspir pisze:Naprawde nieprawda że lekarze tylko "biorą" i nic ich nie obchodzi... Wielu nie chce wziąść nawet jak by im wciskać.
Nie jest prawdą, że są lekarze co tylko biorą. Prawdą jest, że wielu jest takich, którzy nie wezmą, nawet gdyby im wciskać.
Natomiast są też tacy, którzy są inni(co biorą i nie powinni wykonywać swojego zawodu, wg. Constentinusa) niż Ci, o których mowa powyżej ale nimi Constantinus zajmował się nie będzie.shekspir pisze:Lekarzami którzy biorą lub nie powinni wykonywać tego zawodu tu się zajmować nie będę. Oczywiście ze tacy są....
To całkiem logiczne, Shekspir, czytaj ze zrozumieniem.
Zapraszam do rozmowy na czacie.
Re: Mój apel i czyja wojna?
Jedna wielka schiza , nie ma co. Dan witaj w klubie constiniusa.
- moi
- moderator
- Posty: 27824
- Rejestracja: czw maja 18, 2006 12:12 pm
- Gadu-Gadu: 9
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
- Kontakt:
Re: Mój apel i czyja wojna?
A ty, Shekspir, witaj w Klubie Wiecznego Malkontenta, który wyznaje zasadę, że "kto nie jest z nami, ten jest przeciwko nam"! To jakiś absurd - dlaczego ktoś nie ma prawa mieć odmiennych od Twoich opinii? Dlaczego jesteś gotowa zaraz kogoś za to atakować i wyśmiewać?shekspir pisze:Jedna wielka schiza , nie ma co. Dan witaj w klubie constiniusa.
Na forum każdy ma prawo wypowiedzieć swoje zdanie. I ma prawo do tego, by być szanowanym, nawet jeśli myśli inaczej, niż współrozmówca.
Ostatnio zmieniony pt gru 18, 2009 9:28 pm przez moi, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: Mój apel i czyja wojna?
OOOOO znowu miła pogawędka się zapowiada, jak tam moi?
Re: Mój apel i czyja wojna?
Shekspir, to że jest to forum dla schizofreników nie znaczy, że wszyscy piszą od rzeczy. Są tu też osoby w remisji, min. moi, dan, Ryszard i inni.shekspir pisze:Jedna wielka schiza , nie ma co. Dan witaj w klubie constiniusa.
To, że jakiś lek komuś służy, nie znaczy że nie zaszkodzi innej osobie. 

- Constantius
- zaufany użytkownik
- Posty: 413
- Rejestracja: ndz lis 22, 2009 9:38 pm
Re: Mój apel i czyja wojna?
Zgadzam sie z Tobą moi ze lekarz to ten który przede wszystkim pomaga. Udziela też pierwszych i nie tylko inforamcji, na temat choroby. Nie było moją intencją to by każdy z nas był od niego mądrejszy. To niewykonalne. Jednak taka choroba jak nasza rzuca cień na nasze życie dość powaznie. Są tez inne poważne choroby takie jak stwardnienie rozsiane, padaczka, cukrzyca. Tacy pacjenci coś tam sami ( w swoim zakresie ) próbują sie dowiedzieć o swojej chorobie, bo tak bardzo rzutuje ona na ich życie. To forum jest właśnie dlatego zę chcemy między innymi wiedzieć więcej. To jest już to moje przygotowanie. Myslę ze ułatwia ono w jakimś sensie komunikację z lekarzem. To tylko tyle miało być na ten temat. Pozdr
Musi być ktoś kogo nie znam, a kto zawładnął mna, moim życiem, śmiercią, tą kartką
Re: Mój apel i czyja wojna?
Oczywiście jojo zapomniałas jeszcze wymienić siebie w gronie ośób które śa w remisji. A jak tam twoje głosy , ze tak spytam ?
Re: Mój apel i czyja wojna?
Shekspir jestem w remisji, tak samo zresztą, jak inne osoby, których nie wymieniłam. Omamy słuchowe nie wpływają na moje postępowanie, po prostu są, a ja je ignoruję. Nie mam żadnych urojeń- jestem więc w remisji.
To, że jakiś lek komuś służy, nie znaczy że nie zaszkodzi innej osobie. 

Re: Mój apel i czyja wojna?
No bo już myślałam ,że przez skromność siebie nie wymieniłaś, (o co cie w ogóle nie posądzam) .
Re: Mój apel i czyja wojna?
Wiesz co, złośliwy z Ciebie babus :twisted:shekspir pisze:No bo już myślałam ,że przez skromność siebie nie wymieniłaś, (o co cie w ogóle nie posądzam) .
Nie wymieniłam na początku siebie, bo ważniejsze dla mnie jest to, że są tu na forum inne niż ja osoby w remisji. Dla mnie ważne jest to, że na forum są inne osoby w remisji. Nie jestem jedyna. Nie tylko ja choruję na schizofrenię.
To, że jakiś lek komuś służy, nie znaczy że nie zaszkodzi innej osobie. 

Re: Mój apel i czyja wojna?
Chwileczkę, dan, czy to nie jest forum o schizofrenii?
Więc chyba taki ,,klub'' to dobre określenie dla miejsca gdzie w jakiś sosób gromadzą sie ludzie chorzy. Tak czy nie? A czy są w remisji czy w stanie ostrym to i tak są chorzy na schizofrenię. Zatem określenie ,,klub'' jest jak najbardziej zasadne. A czy schizofrenia to przedszkole? To juz sam sobie odpowiedz na to pytanie. Skoro uwazasz ze tak, to twoja sprawa. JA uwazżam w schizofrenii nie ma nic zabawnego ani śmiesznego, dlatego nie porównywałabym tego do przedszkola gdzie jest zabawnie.
Więc chyba taki ,,klub'' to dobre określenie dla miejsca gdzie w jakiś sosób gromadzą sie ludzie chorzy. Tak czy nie? A czy są w remisji czy w stanie ostrym to i tak są chorzy na schizofrenię. Zatem określenie ,,klub'' jest jak najbardziej zasadne. A czy schizofrenia to przedszkole? To juz sam sobie odpowiedz na to pytanie. Skoro uwazasz ze tak, to twoja sprawa. JA uwazżam w schizofrenii nie ma nic zabawnego ani śmiesznego, dlatego nie porównywałabym tego do przedszkola gdzie jest zabawnie.