
życie po życiu
Moderator: moderatorzy
Regulamin forum
W dyskusji na tematy religijne oraz duchowości, lecz nie związane ze schizofrenią proszę używać działu tematy dowolne -> filozofia.
W dyskusji na tematy religijne oraz duchowości, lecz nie związane ze schizofrenią proszę używać działu tematy dowolne -> filozofia.
Re: życie po życiu
Jak zobaczę księdza Tischnera całego i żywego i stwierdzę oryginalność jego jaźni (to znaczy, czy tamten człowiek a nie inny rzeczywiście kontynuuje istnienie i czuje się żywy), to wtedy pogadamy o tajemnicy krzyża i chrześcijaństwa. Najpierw trzeba w ogóle istnieć pomimo śmierci postaci, żeby bawić się dłużej w wiarę i religię, o filozofii nie wspominając nawet. 

- Kiciuś_XXL
- moderator
- Posty: 2970
- Rejestracja: ndz sty 13, 2008 1:35 pm
- płeć: mężczyzna
Re: życie po życiu
Ciekawa myśl. Jeśli świadomość operowanego mogłaby przeskoczyć do lekarza, to czy powiedzmy w tym lekarzu mogą być jednocześnie dwie świadomości? Czy ów lekarz mógłby być jednocześnie sobą i przez chwilę jeszcze kimś nie tracąc zdrowego rozsądku? Przecież od lekarza przy stole operacyjnym wymaga sie precyzji i pewnej ręki, bez rozczepienia osobowościcezary123 pisze: ↑sob maja 20, 2017 2:28 pm Można wymyślić, że kiedy organizm nasz nie jest w stanie już odwzorowywać rzeczywistości świadomość przeskakuje gdziekolwiek, gdzie są jakieś odbiorniki istnienia. Może operowani widzieli to wszystko oczami owych lekarzy przez chwilę, świadomość skakała po istniejących, skoro straciła punkt odniesienia do swojego nadajnika a potem i jedni i drudzy zapomnieli, że coś takiego się działo. Znowu człowiek stał się sam z powrotem. Tyle, że co wtedy ze śmiercią samotną, na odludziu, bez żadnych świadków?

Re: życie po życiu
Na to pytanie jeszcze nie ma odpowiedzi, czy można być sobą czy też kimś innym. Nie sądzę, żeby to była świadomość zmarłego. To raczej przeskok istnienia na chwilę, skoro tam już go nie ma, zgasło. To jedynie możliwe w takiej sytuacji i bardzo tajemnicze. Ani pacjent ani lekarz nie wie o tym co zachodzi. Na chwilę się wszystko co istnieje redukuje a potem znowu rozdwaja, więc nie ma "kto"pamiętać o tych zjawiskach. Sądzę, że to ktoś inny widzi a potem zmarły sądzi, że to on.Kicius_XXL pisze: Jeśli świadomość operowanego mogłaby przeskoczyć do lekarza, to czy powiedzmy w tym lekarzu mogą być jednocześnie dwie świadomości? Czy ów lekarz mógłby być jednocześnie sobą i przez chwilę jeszcze kimś nie tracąc zdrowego rozsądku?
Ja rozumowałem tak: organizm pozbawiony świadomości jest martwy, tak jakby w ogóle go nie było. Jest na poziomie materii nieożywionej i nieświadomej swojego istnienia. Oczywiste jest, że w pewnych momentach podczas operacji człowiek nie tylko mdleje, ucieka w sen, ale rzeczywiście ma przerwy w istnieniu w ogóle. W tym momentach zachodzi po prostu śmierć. Zostaje utracony punkt odniesienia do kogokolwiek i czegokolwiek. Znika rzeczywistość. Nie jest tak, że nagle z dwóch osób w pomieszczeniu pozostaje tylko jedna, lekarz zostaje samotny nad czymś, jak przedmiotem a druga scala się z nieożywioną materią otoczenia. Mówimy o zmianach z punktu widzenia istnienia właśnie tej operowanej osoby. Jest martwa a zatem nie ma nic. Wtedy właśnie może zachodzić owe najdziwniejsze pośmiertne zjawisko a mianowicie ów "nikt martwy" w "nicości wszystkiego" traci swój punkt widzenia na całą rzeczywistość. Zostaje utracony węzeł przestrzeni, który był podmiotem poznającym wszystko. Nikt nie wie, że nie istnieje. Że nie istnieje świat. Znika po prostu o wiele więcej niż nam się wydaje. Nie staje się nic. Nie dzieje się nic. I wtedy po stronie istnienia, które mogłoby samo się stwierdzić i stać nowym zalążkiem siebie może być ktokolwiek, kto żyje i jest świadomy. Nic więcej nie dzieje się podczas śmierci. Potem człowiek odzyskuje przytomność i wie tylko o tym co działo się w ogóle we Wszechświecie. A działo się nad jego byłym miejscem występowania tylko to, co robiono z jego ciałem.
Poza tym jedyną pośmiertną osobą, która wtedy mogła stwierdzić swoje istnienie i znajdowała się przy nim był właśnie ten lekarz obok. Nie sądzę, żeby to były dwie świadomości. Jeżeli odbieramy rzeczywistość za pomocą dwóch włączonych równocześnie telewizorów, znajdujących się w różnych punktach domu a potem jeden nagle zgaśnie, to w tym drugim nie pojawi się nadmiar albo podwójna rzeczywistość transmitowana. Po prostu będzie to nadal tylko jedna i ta sama rzeczywistość

Z ludźmi jest takie utrudnienie, że nie wiadomo czy można "być", istnieć w ogóle tylko sobą czy i kimś innym. W każdym razie, jeżeli w śmierci traci się punkt odniesienia nie tylko do rzeczywistości ale do w ogóle wszystkiego, to siłą rzeczy nie ma innego istnienia jak to co zostaje. Znikać jednak może wtedy nieodwracalnie nie tylko jedno z ciał ale i ten ktoś. To znaczy do ponownego odtworzenia jego punktu odniesienia do zewnętrznej rzeczywistości i siebie, które nie wiadomo czym jest uwarunkowane ale obecnie ciągłością żywej jego postaci.
To jest dziwne, ale zastanówmy się jak płód czy noworodek uzyskuje świadomość. Z niczego, nagle, w miejscu jego występowania zostaje zawiązany jakiś kolejny węzeł przestrzeni, który staje się kolejnym podmiotem poznającym rzeczywistość w miejscu swojego występowania. Dlaczego nagle ktoś staje się sobą w tym a nie innym miejscu na świecie? Dlaczego nie w innym, gdzie też z materii nieożywionej tworzy się jakiś nowy płód? Tam też występują świadomości identyczne ale coś ściąga nas do jednego miejsca dopóki żyjemy. Po śmierci albo przed utkaniem płodu z cząsteczek chemicznych w łonie matki tracimy punkt odniesienia do czegokolwiek co się dzieje i kogokolwiek w sensie miejsca występowania człowieka, siebie samego.
Re: życie po życiu
Może też być tak, że takie fascynujące tajemnice nie były nawet celem ludzi snujących swoje opowieści o przeżyciach okołośmiertnych i nie zastanawiali się nad tym a po prostu chcieli dostarczyć kolejnych płytkich sensacji do kolekcji zjawisk paranormalnych typu: Yeti, reinkarnacja, kosmici itd.
Rzeczywistość może być ciekawsza i głębsza.
Rzeczywistość może być ciekawsza i głębsza.
- Chłopiec Papuśny
- zaufany użytkownik
- Posty: 2131
- Rejestracja: pn kwie 18, 2016 10:36 am
- płeć: mężczyzna
- Gadu-Gadu: 46660127
- Lokalizacja: Kiełczów
Re: życie po życiu
Tzn. Jaka głębsza?
Re: życie po życiu
Sugerująca nieśmiertelność samoistną bez potrzeby konkretnej postaci, ale nie radzę tego sprawdzać w domu

Re: życie po życiu
Bo nieśmiertelność ta wynika tylko z tego, że po śmierci nie ma kto zauważyć swojego nieistnienia i nieistnienia w całej rzeczywistości. Istnieje przeskakuje dalej i pojawia się znikąd.
Jesteśmy przywiązani do swoich postaci i przeżyć w danym gatunku i rodzaju, więc musimy wymyślić zmartwychwstanie.
Jesteśmy przywiązani do swoich postaci i przeżyć w danym gatunku i rodzaju, więc musimy wymyślić zmartwychwstanie.
Re: życie po życiu
A powiedzmy sobie szczerze, czy dwie ludzkie postaci, jedna martwa pod ziemią a druga nad jej grobem i skrócenie istnienia z dwojga bliskich sobie istot do jednego, ale już nie takiego samego nigdy, to ma sens, jest zgodne ze zdrowym rozsądkiem w ogóle? Jaki Stwórca o zdrowych zmysłach wymyślił takie sceny w swoim stworzonym świecie?Kicius_XXL pisze: ↑pn maja 22, 2017 9:38 pm Czy ów lekarz mógłby być jednocześnie sobą i przez chwilę jeszcze kimś nie tracąc zdrowego rozsądku?
- Kiciuś_XXL
- moderator
- Posty: 2970
- Rejestracja: ndz sty 13, 2008 1:35 pm
- płeć: mężczyzna
Re: życie po życiu
Ciekawi mnie jednak ten stan w trakcie śmierci klinicznej. Kiedy serce nie pompuje a mózg pracuje i ta świadomość krąży w nim albo wokół niego. Niewiele osób doświadcza i opisuje ze widziały światło w tunelu i świat, nazwijmy go niebem. Moja żona mówiła mi ze widziała inny piękny świat. Trzeba wziąć pod uwagę ze mniejsza cześć ludności w ogóle doświadczała śmierci klinicznej i tylko z tego mała część była na drugim świecie. A może wszyscy w stanie śmierci klinicznej wędrują po innym świecie i większość nie pamięta tego tak samo jak nie wszyscy pamietaja swych snów. Może to sen kiedy my na chwile umieramy. Sen pamiętamy kiedy się przebudzimy w jego trakcie. W śnie nasze ciało leży sobie na łóżku a my podczas snu ze swoją świadomością jestesmy kilka set kilometrów i nie potrzebujemy nóg by tam się dostać. Widzimy jakieś obrazy jakie nasz mózg wcześniej zarejestrował i to odtwarza. Ale czy zawsze musi tam najpierw być ciało i mózg by te obrazy odtworzyć? Może świadomość podczas snu tak jak w przypadku smierci klinicznej sobie wędruje i nie potrzebuje nośnika czyli drugiego istnienia. Chyba potrzebny jest jakiś impuls by pamiętać to co dzieje się wokół nas podczas chwilowej śmierci
Re: życie po życiu
To w takim razie na pewno nie krążyła w naszym świecie ani w pobliżu miejsca swojego dawnego występowania i ciała. W naszym świecie w tym czasie z pewnością działo się wiele zwykłego codziennego zła i dramatów.Kicius_XXL pisze: Kiedy serce nie pompuje a mózg pracuje i ta świadomość krąży w nim albo wokół niego. Niewiele osób doświadcza i opisuje ze widziały światło w tunelu i świat, nazwijmy go niebem. Moja żona mówiła mi ze widziała inny piękny świat.
Jeżeli nie mógłbym nic zmienić w historii naszego świata na lepsze wolałbym przez ten czas spać i nie frustrować się tym co się tu wyprawia.
W sumie utrata punktu odniesienia do materialnej czasoprzestrzeni może zmarłego przenieść dosłownie wszędzie. Może też nie zauważyć jak mijają miliardy lat czasu i ocknąć się subiektywnie dosłownie w tym samym momencie, w którym umarł, a naprawdę jest już dawno po zgaśnięciu galaktyk. Możliwości jest wiele, tylko czy rzeczywistość jest wystarczająco pojemna i wytrzymała na takie manewry. Zmarli potencjalnie czekają, tylko ciekawe czy ktoś albo coś jest w stanie ich jeszcze kiedyś uruchomić czy inne światy pozostaną niewykorzystane.
Re: życie po życiu
Dla mnie sam fakt, że świadomość w stanie śmierci klinicznej nie mogła w pełni zrozumieć na przykład tego, co myślą i czują jej bliscy z przerażeniem obserwujący jej odchodzenie, przemijanie i śmierć, świadczy o tym, że nie ma co się za bardzo ekscytować tymi rzekomymi nowymi możliwościami zmarłych. Nie może ujrzeć siebie w świecie za istnienia, tylko kiedy już się rozpada? Nie może taki człowiek w pełni uczestniczyć w rozwoju sytuacji rzeczywistych wśród świata, który dalej trwa, więc to jakiś ograniczony sen.cezary123 pisze: ani w pobliżu miejsca swojego dawnego występowania i ciała.
Bardziej do mnie przemawia teoria o utracie punktu odniesienia do czegokolwiek i pozostałym istnieniu, kontynuującym siłą rzeczy wszystko, co w ogóle możliwe.
Re: życie po życiu
A na resztę poradzi rzeczywiście już tylko wehikuł czasu. Starajmy się robić wszystko jak najlepiej, bo kto wie, czy nie będziemy kiedyś wielokrotnie podróżować w te czasy. Może sami, może z jakimiś ważnymi osobistościami, z przyjaciółmi, z potomkami naszymi. Tak, żebyśmy się nie wstydzili za siebie samych i nasze czasy. 

- Kiciuś_XXL
- moderator
- Posty: 2970
- Rejestracja: ndz sty 13, 2008 1:35 pm
- płeć: mężczyzna
Re: życie po życiu
Zmarli na nas czekają w innym świecie. Ciekaw jestem jak im płynie czas. U nas sto lat, tysiąc lat to szmat czasu a czy u nich jest coś takiego jak czas?
Re: życie po życiu
Zależy według jakiej filozofii. W religiach reinkarnacyjnych czas dla zmarłych płynie jak gdyby nigdy nic. Są wśród nas.Kicius_XXL pisze: Zmarli na nas czekają w innym świecie. Ciekaw jestem jak im płynie czas. U nas sto lat, tysiąc lat to szmat czasu a czy u nich jest coś takiego jak czas?
Według niewierzących nie ma ani czasu po śmierci ani zmarłych, więc musimy sami zawsze od pokoleń być po tej stronie i męczyć się z historią i przyszłością. Ciekawe jak długo jeszcze. W buddyzmie przynajmniej było często uwolnienie się od dalszych wcieleń.
Według Świadków Jehowy zmarli śpią kamiennym nieświadomym snem do czasu zmartwychwstania więc czas skraca się do okamgnienia. Więc są, ale nie wiedzą zmarli nic o tym, że my tu mamy jeszcze tyle rozwlekłej historii, życia, losów i roboty. Za dobrze im.
Teolodzy sądzą, że "ludzie, którzy opuścili swoje ciała" nie mają ograniczeń naszej czasoprzestrzeni i materii, ale nie do końca. Ograniczeni są dwoma momentami: rozłączeniem z ciałem i ponownym połączeniem na końcu świata po Sadzie Ostatecznym. Znaczy to, że tak jakby te wszystkie nasze dzieje i historia świata jest też dla nich długotrwałym wyczekiwaniem pełni zbawienia wszystkich. Wszystkie nasze wojny, kataklizmy, wypadki, okrucieństwa są dla nich na bieżąco dostępne. Dusze zbawione widzą sens tego wszystkiego inaczej niż dusze w czyśćcu albo teoretyczne dusze potępionych ludzi. Niestety trwającej rzeczywistości realnej nie da się przeskoczyć nawet po śmierci. To wszystko "musi się stać".
Nie wiem jak biedni zmarli nas wytrzymują i naszą historię. Pewnie na pociechę skupiają się na sprawach prywatnych, swoich potomkach, znajomych okolicach, zainteresowaniach, a o polityce nie chcą nic słyszeć. Poza tym pewnie szukają po śmierci samego Absolutu, żeby go pogonić trochę do zajęcia się problemami Ziemi. (Męczennicy w Objawieniu w Biblii. Bóg im dziwnie odpowiedział, ale ... Święci są anielsko cierpliwi i mogą czekać. Ap. 6:10-11).
Można sobie te różne punkty widzenia na historię wyobrazić jako trwający ciągle sąd nad rzeczywistością. Zmarli jednocześnie obserwują i uczestniczą w tym. (Konsekwencjami dla rzeczywistości swoich jednostkowych losów). Niewinni są spokojni, bo wiedzą, że dobro zwycięży, dusze w czyśćcu wstydzą się za udział w czymś co sprawiało zło i cierpienie a jednocześnie radują, że ludzkość stara się je minimalizować, a potępieni desperacko szukają sensu zła, tak jakby nie chcieli uznać, że jedynym wyjściem z bólu jest po prostu wyleczenie go.
Kiedyś czytałem książki o. Jacka Salija. Bardzo przystępnie wyjaśnia on teologię katolicką.
http://mateusz.pl/ksiazki/js-pww/js-pww_16.htm
Re: życie po życiu
"Utopia archaizująca" - dobre określenie ludzkich prób powrotu do czasów zmarłych i warunków ich wiary.
Nasza wspaniała wiara i kultura już jest w tym momencie utopią archaizującą dla pokoleń za 50 tysięcy lat żyjących w życiu po naszym życiu.
Nasza wspaniała wiara i kultura już jest w tym momencie utopią archaizującą dla pokoleń za 50 tysięcy lat żyjących w życiu po naszym życiu.
- Kiciuś_XXL
- moderator
- Posty: 2970
- Rejestracja: ndz sty 13, 2008 1:35 pm
- płeć: mężczyzna
Re: życie po życiu
Wielcy artyści przedstawiają dusze na sądzie ostatecznym jako ciała nagie. Te same, które zostały pogrzebane w ziemi. Dlaczego? Mówi się, bo tak nas Pan Bóg stworzył i tak staniemy przed nim. Czyżby?
Oczywiście żart.

Sąd Ostateczny (fresk Michała Anioła)

„Sąd Ostateczny” Hansa Memlinga
Oczywiście żart.

Sąd Ostateczny (fresk Michała Anioła)

„Sąd Ostateczny” Hansa Memlinga
- Dobro
- zaufany użytkownik
- Posty: 18583
- Rejestracja: pt lut 17, 2023 4:23 pm
- Status: Karuṇā करुणा
- płeć: mężczyzna
- Gadu-Gadu: bla bla
- Lokalizacja: Brak
Re: życie po życiu
Po śmierci odrodzenie.
Niech wszyscy będą szczęśliwi
Niech wszyscy będą zdrowi
Niech wszyscy dostrzegają dobro
Oby nikt już nie cierpiał
Niech wszyscy będą zdrowi
Niech wszyscy dostrzegają dobro
Oby nikt już nie cierpiał
-
- zaufany użytkownik
- Posty: 748
- Rejestracja: sob mar 02, 2013 4:24 pm
- płeć: mężczyzna
Re: życie po życiu
Po śmierci zmartwychwstanie.
Jana 5;28-29 ,,28 Nie dziwcie się temu! Nadchodzi bowiem godzina, w której wszyscy, którzy spoczywają w grobach6, usłyszą głos Jego: 29 a ci, którzy pełnili dobre czyny, pójdą na zmartwychwstanie życia; ci, którzy pełnili złe czyny - na zmartwychwstanie potępieni
Dzieje 24;15 ,,15 Mam też w Bogu nadzieję, którą również oni mają, że nastąpi zmartwychwstanie sprawiedliwych i niesprawiedliwych
Łukasza 14;13-14 ,13 Lecz kiedy urządzasz przyjęcie, zaproś ubogich, ułomnych, chromych i niewidomych. 14 A będziesz szczęśliwy, ponieważ nie mają czym tobie się odwdzięczyć; odpłatę bowiem otrzymasz przy zmartwychwstaniu sprawiedliwych».
,,,
Jana 5;28-29 ,,28 Nie dziwcie się temu! Nadchodzi bowiem godzina, w której wszyscy, którzy spoczywają w grobach6, usłyszą głos Jego: 29 a ci, którzy pełnili dobre czyny, pójdą na zmartwychwstanie życia; ci, którzy pełnili złe czyny - na zmartwychwstanie potępieni
Dzieje 24;15 ,,15 Mam też w Bogu nadzieję, którą również oni mają, że nastąpi zmartwychwstanie sprawiedliwych i niesprawiedliwych
Łukasza 14;13-14 ,13 Lecz kiedy urządzasz przyjęcie, zaproś ubogich, ułomnych, chromych i niewidomych. 14 A będziesz szczęśliwy, ponieważ nie mają czym tobie się odwdzięczyć; odpłatę bowiem otrzymasz przy zmartwychwstaniu sprawiedliwych».
,,,
Daniela 12;10 ,,, A niegodziwi działać będą niegodziwie i żaden z niegodziwych nie zrozumie, ale wnikliwi zrozumieją.
Re: życie po życiu
Bo niektórzy artyści to zboczeńcy.Kicius_XXL pisze: Wielcy artyści przedstawiają dusze na sądzie ostatecznym jako ciała nagie. Te same, które zostały pogrzebane w ziemi. Dlaczego? Mówi się, bo tak nas Pan Bóg stworzył i tak staniemy przed nim. Czyżby?

Zamiast współczuć Stwórcy, że takie mu wyszły ciała ssaków na tej planecie, to jeszcze go zawstydzają.
Naprawdę Sąd Ostateczny oznacza poznanie wnikliwe całej rzeczywistości, którą spowodowaliśmy swoim istnieniem i perturbacji do końca świata, jakie wywołaliśmy swoją działalnością i losem oraz przypisanie konkretnej odpowiedzialności każdemu z odtworzonych podmiotów istnienia, żeby nie rozmyli się w bezosobowej pośmiertnej pustce i nie ukryli w nieistnieniu.
Ciekawa i skomplikowana operacja ontologiczna. Oby tylko dała się zrealizować w tych burzliwych, pustych i dzikich czasoprzestrzeniach Wszechświata.
Re: życie po życiu
W sumie Sąd Ostateczny nie powinien być taki zły. W porównaniu z wielkością, czasem trwania i przestrzeniami Wszechświata cała nasza historia od zaistnienia do nieistnienia to mało znaczący epizod i drobiazg. Co tu sądzić.
A, byli gdzieś w jakimś zakątku galaktyki jacyś tak zwani ludzie, pożyli sobie i przeminęli.
Zniknęliśmy w śmierci z naszą postacią, przeminęliśmy z historią i tyle a wszystko inne dalej niech trwa. To się nie powtórzy.
A potem już ma być wieczna szczęśliwość. To jest głębokie pytanie: Czy wieczna szczęśliwość pozaludzka da radę w ogóle zaistnieć?
A, byli gdzieś w jakimś zakątku galaktyki jacyś tak zwani ludzie, pożyli sobie i przeminęli.
Zniknęliśmy w śmierci z naszą postacią, przeminęliśmy z historią i tyle a wszystko inne dalej niech trwa. To się nie powtórzy.
A potem już ma być wieczna szczęśliwość. To jest głębokie pytanie: Czy wieczna szczęśliwość pozaludzka da radę w ogóle zaistnieć?