życie po życiu

Moderator: moderatorzy

Regulamin forum
W dyskusji na tematy religijne oraz duchowości, lecz nie związane ze schizofrenią proszę używać działu tematy dowolne -> filozofia.
Awatar użytkownika
Kiciuś_XXL
moderator
moderator
Posty: 2970
Rejestracja: ndz sty 13, 2008 1:35 pm
płeć: mężczyzna

życie po życiu

Post autor: Kiciuś_XXL »

W piątek była 4 rocznica śmierci mojej mamy. Brakuje mi jej.
W sobotę 3 rocznica śmieci babci.

Możliwe że nasza świadomość istnieje od samego początku Wszechświata, może nie mieć początku ani końca tak ja Stwórca. Nasza dusza może odradza się co jakiś czas na Ziemi czy innej planecie. Umieramy z niewiadomą co będzie dalej, możne właśnie konczy sie nasze istnienie wraz z śmiercią? Istniejemy tylko jednorazowo. Jeśli po śmierci nasza świadomość gdzieś tam w przestrzeni czeka na nowe narodziny to rodząc się resetuje się wszystko co przeżyliśmy w poprzednim wcieleniu. Nic nie pamiętamy. Wychowujemy się w nowym środowisku i w nowym otoczeniu i tak jakby stajemy się nowymi ludźmi. Nowymi bo dzieje się tak dlatego że otaczają nas inni ludzie, którzy mają na nas inny wpływ. Nowe wychowanie innych ludzi kształtuje naszą osobowość. Zapewne nigdy nie będziemy pamiętać swojego poprzedniego życia. Żyć będziemy z nadzieją, ze po śmierci czeka nas wieczne szczęście. A tu lipa, kolejne wcielenie i kolejny los, mordęga.

Chcę wierzyć, że jednak po śmierci czeka mnie ostatecznie nowe życie w Niebie. Gdzie wraz z Stwórcą i aniołami spotkam się z swoimi bliskimi którzy zmarli do tej pory. Z moją mamą, dwoma przyjaciółmi i jeszcze kilkoma osobami którymi byłem bardzo zżyty.

Być moze się powtarzam ale co zrobić kiedy w tej kwestii moje zdanie jest stale wymijające :think:
Awatar użytkownika
Niemamnie
zaufany użytkownik
Posty: 15558
Rejestracja: pn lip 30, 2018 8:52 pm
płeć: mężczyzna
Lokalizacja: z Czarnych Dziur, z Pustek Kul, z Lasu gdzie nie ma Czasu

Re: życie po życiu

Post autor: Niemamnie »

Są dobre i złe wcielenia, jak masz dobre to nie chcesz pamiętać złych jak masz złe to chcesz pamiętać dobre.
Pamięć poprzednich wcieleń nie byłaby sprawiedliwa.
Wiele osób mających władzę nad światem nie ma władzy nad życiem. A ci którzy mają władzę nad życiem nie mają władzy nad światem. Gdzie tu sprawiedliwość.
Awatar użytkownika
Kiciuś_XXL
moderator
moderator
Posty: 2970
Rejestracja: ndz sty 13, 2008 1:35 pm
płeć: mężczyzna

Re: życie po życiu

Post autor: Kiciuś_XXL »

Jeśli w 90% wcieleń było złych? Czy to nie jest wieczne potępienie? Moje obecne życie mimo wszelkich chorób i zaburzeń traktuję jako dobre. Bywają kiepskie momenty, ale kto je nie ma? Otwartość na ludzi i po części pozytywne nastawienie do nich mnie z nimi identyfikuje i jest mi łatwiej w życiu. Lepiej dopasować się do normy i większości. To tak na marginesie.

Jak wspomniałem wolałbym wierzyć że po tym życiu spotkam się ze swoimi bliskimi i będzie cacy. Wcielenie się w kolejne ciała nie daje tej możliwości.
cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: życie po życiu

Post autor: cezary123 »

Kicius_XXL pisze: ndz kwie 30, 2017 8:22 am

Jak wspomniałem wolałbym wierzyć że po tym życiu spotkam się ze swoimi bliskimi i będzie cacy. Wcielenie się w kolejne ciała nie daje tej możliwości.
Przykro, że postacie nam przemijają i że nasze postacie też przemijają komuś i nam samym.
Niestety, jest właśnie jak mówisz. Przemijanie postaci i związanych z nimi radości, smutków, wzruszeń, nadziei, niedokończonych spraw jest nieodwracalne na tle pędzącego naprzód Wszechświata z jego historią i zmieniającą się czasoprzestrzenią i nawet jeżeli nikomu światów sprzed oczu nie zgaśnie, a tylko zmieni postać, to już nie będzie nigdy to samo. Zmieni się też ogólny układ fizyczny rzeczywistości i tamte znane piękne, zdarzenia związane z postaciami ludzkimi i ich środowiskiem rozwieją się nieodwracalnie.
I to się dzieje bez śmierci. "Wcielamy" się ciągle w inne postacie, w innym układzie warunków zewnętrznych i wzajemnych i wszystkie wydarzenia i przeżycia są jednorazowe. Świadomość nie znika a znikają, ulatniają się zaistniałe kształty rzeczy. Śmierci nie ma, jest żywcem przemijanie!
To nadaje powagę każdej chwili i pozwala doceniać wszystko co dobre.

Można też mieć nadzieją, na nowe przeżycia i kształty rzeczywistości. No bo w jakich postaciach chciałbyś zobaczyć z powrotem swoich drogich bliskich? W którym momencie zapamiętanego życia? Jako dziesięciolatek a ich jako młodych rodziców, rodzeństwo, kolegów dzieci? Czy w wieku dojrzałym, kiedy zmarli byli już kim innym i pełnili inną funkcję w owych zapamiętanych drogich momentach? Poza tym, żeby wszystko się zgadzało, to jeszcze cały układ rzeczywistości zewnętrznej musiałby ustawić się w pozycji oryginalnej, jak wtedy. Te same krajobrazy, drzewa, domy, chmury, koty, ptaki, które przeminęły. Wszystko w najdrobniejszych szczegółach. Inaczej to będzie udawanie. Wniosek stąd taki, że nie nieba pragniemy a wehikułu czasu. Utrwalenia wszystkiego co dobre i szczęśliwe i to jeszcze z możliwością dalszego rozwoju.
W niebie powinniśmy mieć możliwość wracać do dowolnych postaci i momentów szczęścia znanych z doczesnego świata na czas jaki nam się podoba, a potem z nieśmiertelnymi świadomościami naszymi bliskimi otwierać się na nowe nadchodzące nieuchronnie wydarzenia i czekające nas niewiadome w wieczności.
Ale ze świadomością, że wszyscy poza nami też istnieją, żyją a nie tak jak teraz, w tym momencie, kiedy to dopóki jesteśmy, to najwyraźniej śmierci nie ma a jak jest śmierć - to nas nie ma. Zawsze odchodzą tylko inni, bliscy i ich rzeczywistości a wieczność cały czas już trwa.
Awatar użytkownika
Niemamnie
zaufany użytkownik
Posty: 15558
Rejestracja: pn lip 30, 2018 8:52 pm
płeć: mężczyzna
Lokalizacja: z Czarnych Dziur, z Pustek Kul, z Lasu gdzie nie ma Czasu

Re: życie po życiu

Post autor: Niemamnie »

Dowód. Prawdziwa historia neurochirurga, który przekroczył granicę śmierci i odkrył Niebo
Alexander Eben

Polecam tę książkę, napisał ją lekarz neurochirurg.
Wiele osób mających władzę nad światem nie ma władzy nad życiem. A ci którzy mają władzę nad życiem nie mają władzy nad światem. Gdzie tu sprawiedliwość.
cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: życie po życiu

Post autor: cezary123 »

OktarynowyFiołek pisze: pn maja 01, 2017 2:08 pm Dowód. Prawdziwa historia neurochirurga, który przekroczył granicę śmierci i odkrył Niebo
Alexander Eben

Wolałbym odkrywcę wehikułu czasu. Tym też przekracza się granice śmierci, przemijania i granice międzyosobowo-międzywcieleniowe. Przynajmniej można wrócić w najprzyjemniejsze momenty, które realnie dały radę w ogóle zaistnieć. A jak jeszcze trochę porozrabiamy w przeszłości znanej i lubianej, pozmieniamy z pozycji większej wiedzy, tęsknoty i doświadczenia życiowego, to możemy orbitować sobie wiecznie wokół prawdziwego dynamicznego prawieraju :)
Awatar użytkownika
Niemamnie
zaufany użytkownik
Posty: 15558
Rejestracja: pn lip 30, 2018 8:52 pm
płeć: mężczyzna
Lokalizacja: z Czarnych Dziur, z Pustek Kul, z Lasu gdzie nie ma Czasu

Re: życie po życiu

Post autor: Niemamnie »

Mapa nieba
Alexander Eben, Tompkins Ptolemy

Jest też druga część tej książki.
Wiele osób mających władzę nad światem nie ma władzy nad życiem. A ci którzy mają władzę nad życiem nie mają władzy nad światem. Gdzie tu sprawiedliwość.
cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: życie po życiu

Post autor: cezary123 »

Niebo i piekło to tylko miejsca w wiązkach neuronów w mózgu organizmu.
Tymczasem naprawdę to byt określa świadomość.
Awatar użytkownika
Dobro
zaufany użytkownik
Posty: 18581
Rejestracja: pt lut 17, 2023 4:23 pm
Status: Karuṇā करुणा
płeć: mężczyzna
Gadu-Gadu: bla bla
Lokalizacja: Brak

Re: życie po życiu

Post autor: Dobro »

Świadomość określa byt dla mnie, bo wpierw jest myśl.
Niech wszyscy będą szczęśliwi
Niech wszyscy będą zdrowi
Niech wszyscy dostrzegają dobro
Oby nikt już nie cierpiał
cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: życie po życiu

Post autor: cezary123 »

W każdym razie najpierw zewnętrzny świat musi dać oparcie myśli. Musi być na tyle złożony i pełny, żeby nasza myśl stała się bytem na odpowiednim poziomie, żeby wzbudzić odpowiedniego ducha.
Duch zmartwychwstania postaci naszych bliskich zmarłych musi mieć odpowiednik w konstrukcji materii, inaczej pozostanie tylko naszą piękną myślą.
Tak samo duch nieśmiertelności czy kontynuacji istnienia pomimo zmian postaci.
Cieszmy się młodością i tym co jest, bo mogło już albo jeszcze być dużo gorzej. Mogło jeszcze nas nie być albo już nas nie być i to niezależnie czy nadal mielibyśmy niematerialne bezcielesne czy innocielesne istnienie czy nie. Doceńmy swoje postacie i miejsce wśród bliskich i czasoprzestrzeni i biologiczne zasoby istnienia. Jeżeli tak tęsknimy za bliskimi, za tym co się wydarzyło, za wytworzonym istnieniem, to znaczy, że musi to być też całkiem wysoki poziom pomysłu czy ducha.
Właśnie uświadomiłem sobie, że mam jeszcze życie. Dziwne uczucie.
:)
cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: życie po życiu

Post autor: cezary123 »

Chciałbym mieć ów wehikuł czasu i wyruszyć w przyszłość. Zobaczyć przebieg i koniec wszystkich rzeczy.
Potem bym wrócił do teraźniejszości i zrobił wszystko, żeby wszystko potoczyło się zupełnie inaczej.
cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: życie po życiu

Post autor: cezary123 »

Kicius_XXL pisze: ndz kwie 30, 2017 7:57 am

Chcę wierzyć, że jednak po śmierci czeka mnie ostatecznie nowe życie w Niebie. Gdzie wraz z Stwórcą i aniołami spotkam się z swoimi bliskimi którzy zmarli do tej pory. Z moją mamą, dwoma przyjaciółmi i jeszcze kilkoma osobami którymi byłem bardzo zżyty.
Ja też znajomych postaci bliskich zmarłych nie zamieniłbym na żadne inne osoby w następnym pokoleniu czy wcieleniu.
Jeżeli dusza jest ważna i kontynuacja istnienia, to tak samo powinna być ważna znajoma dawna postać. Bez postaci, punkt świadomości i siebie bez wymiarów czyli dusza - też nikogo nie zadowala.
Poza tym inna postać kontynuująca rzekomo istnienie zmarłego napotyka dziwny paradoks swojej tożsamości i wszystko jedno czy pojawi się po śmierci i rozpadzie znajomej postaci, czy równolegle z nią, to i tak nie będzie wiadomo czy naprawdę istnieje jako ta sama istota. Sama nie będzie wiedziała. W nicości zapomina się nie tylko o dawnej postaci, ale o samym zjawisku istnienia i jakimkolwiek punkcie odniesienia do czegokolwiek. Wszystko jedno czy ożyje ktoś inny czy nikt czy ona sama. I tak była nicość wszystkiego a nie powinna.
Tak więc postać zmartwychwstała to jedyny normalny punkt odniesienia dla innych czekających na jej zmartwychwstanie i siebie samej.
Nie wyobrażam sobie na przykład, żeby jakieś inne wcielenie mojej ukochanej twierdziło, że jest tamtą moją miłością sprzed śmierci. Ciało nasze musi zostać zbawione i wieczne, nawet jeżeli jako takie nie będzie jedynie dostępne dla duszy w wieczności.
cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: życie po życiu

Post autor: cezary123 »

Ale to wszystko to tylko pragnienia. Zmarłym nie możemy pomóc od początku świata.
I jak tu wyrwać się nicości?
cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: życie po życiu

Post autor: cezary123 »

Czy nie da się i koniecznie będę musiał być kimś innym już w następnym pokoleniu i patrzeć na toczący się dalej świat i historię? A potem dalej, tak długo jak długo będą występowały jakiekolwiek realne zdarzenia materialne we Wszechświecie? Jak to jest być kimś innym, gdzie indziej i kiedy indziej? Powinienem już doskonale wiedzieć, bo tyle zmarłych straciło swój punkt odniesienia do czegokolwiek i przypisano go mnie przy moim narodzeniu gdzieś w środku historii zdarzeń wszelakich ...:)
cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: życie po życiu

Post autor: cezary123 »

Po prostu pomiędzy śmiercią a istnieniem nie występuje nic, nie staje się nic, więc można tylko istnieć. Albo nic. Nieistnieć nawet nie można.
Cały problem w tym jak być tym kimś, kto istnieje. Jak dotąd to jeszcze działa.
cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: życie po życiu

Post autor: cezary123 »

Jak przestanie działać, to w tym pokoleniu zapadnie wieczna ciemność... inna niż ciemność wszystkich zmarłych, o których wiadomo w istnieniu, czyli istnienie trwało nam, więc była względna.
cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: życie po życiu

Post autor: cezary123 »

Albo ktoś stanie się kimś innym, a potem znowu kimś innym i nadal nic się nie zmieni.
cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: życie po życiu

Post autor: cezary123 »

Sądzę, że my jako tylko podmioty poznające obiektywną rzeczywistość, która ma istnienie, nie mamy aż takiego przywileju zamykania świata, nieistnienia, więc nie będzie tak źle. Coś się zdarzy na pewno nawet bez naszej wiedzy.
Aczkolwiek zagrożenie wieczną ciemnością przez siebie samego jest największym z możliwych lęków.
cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: życie po życiu

Post autor: cezary123 »

Nie można nawet kogoś pocieszyć: "Nie martw się, było już tylu zmarłych i oni czekają na zmartwychwstanie albo powcielali się szczęśliwie w inne losy i żyją w następnym pokoleniu obok nas".
Jeżeli ktokolwiek jest w stanie tak powiedzieć, to znaczy, że śmierci nie ma. (bo wiedzieć o zmarłych można tylko w istnieniu, zmarły nie wie, że nie istnieje). Ktoś nie umarł naprawdę. Nikt nic nie rozumie jeszcze.

I wszystkie lęki schizofreniczne niech się schowają w obliczu takiej trwogi egzystencjalnej :)
Awatar użytkownika
Kiciuś_XXL
moderator
moderator
Posty: 2970
Rejestracja: ndz sty 13, 2008 1:35 pm
płeć: mężczyzna

Re: życie po życiu

Post autor: Kiciuś_XXL »

Dawno temu, kiedy byłem młodzikiem na lekcji religii katechetka zapytana przez uczennicę jak będziemy wyglądać w Niebie, młodo czy dojrzale ona odpowiedziała, że będziemy mieli po 30 lat i nie będziemy sie starzeć.
Może to jej prywatne, psychotyczne sprawy, ale przez wiele lat dorastania, w tym duchu sie wychowywałem.
Spotkałem niedawno jednego z moich przyjaciół z młodzieńczych lat, absolwenta UJ i tak sobie wspominamy, stare dobre czasy za dziecka. Mówi mi, że chciałby być znów dzieciakiem i przeżywać przygody jak dawniej ale mieć doświadczenie i wiedzę trzydziestu-kilkuletniego faceta. Wielu ludzi by tak chciało.

Mam osobiste pragnienie by po śmierci trafić do Nieba i spotkać oczywiście tam wszystkich mi przyjaznych osób. Tak sobie myślę, ze nie muszą mieć ten sam wygląd i to samo ciało jakich ich zapamiętałem. Ważne bym wiedział, że to są oni. Najlepiej byśmy wszyscy tam byli młodzi, ale doświadczenie i wiedzę nabytą przez całe życie. W tym wypadku wszelkie inne wcielenia odpadają, z których można by było też skumulować nabytą wiedzę i doświadczenie? Bo wszedłem na poziom który uczy religia i Jezus.
Dlaczego nie muszą w Niebie tak samo wyglądać jak ich zapamiętałem na Ziemi? Dlatego, że niektórych mi bliskich osób zapamiętałem u schyłku ich życia, kiedy mieli powiedzmy 80 lat a nie wiem jak wyglądali kiedy byli młodzi. Jeśli odchodzi ktoś z rodziny mając zaledwie kilka lat, to przez wieczność mam go mieć przed oczyma jako dziecko?
ODPOWIEDZ

Wróć do „przeżycia religijne”