Recepta na szczęście cz.2. Neuroleptyki
Moderator: moderatorzy
-
- antypsychiatra
- Posty: 67
- Rejestracja: śr paź 15, 2008 2:02 pm
- Lokalizacja: Berlin
- Kontakt:
Recepta na szczęście cz.2. Neuroleptyki
Skutki uboczne neuroleptyków są przerażające i w zasadzie bezgraniczne. Nowe badania wykazały skandaliczne oszustwo, jakie serwuje nam od lat psychiatria i przemysł farmakologiczny
Neuroleptyki (zwane również psychotropami) są lekami, które stosuje się wobec tzw. schizofreników. Kiedy w naszej rodzinie pojawi się ,,schizofrenia’’ i kiedy już nie wiemy, jak sobie poradzić z dotkniętym nią bliskim, bo nijak nie potrafimy go zrozumieć, zaciągamy go do psychiatry. Lekarz ten będzie miły, spokojny i życzliwie „podpowie”, że w sumie nie ma już takich problemów, jak kiedyś i że prędzej, czy później nasz bliski będzie mógł „powrócić do normalnego życia”. Oczywiście chętnie w to uwierzymy, odetchniemy z ulgą i ewentualnie zapytamy jeszcze nieśmiało, jak to jest z tymi psychotropami, bo gdzieś tam się mogło obić o ucho, że to jakaś straszna trucizna dla mózgu? Ale i tutaj Pan Doktor znowu się uśmiechnie i znowu spokojnym, życzliwym choć zdecydowanym głosem fachury odpowie, że owszem, kiedyś to może to i tak było i rzeczywiście wykryto masę różnych „nieprzewidzianych efektów” (bo nauczono go nie mówić o „skutkach ubocznych”), ale dzisiaj mamy już leki „nowej generacji”, więc tamte to przeżytek.
I tak dowiemy się, że już od początku lat 90. zeszłego stulecia w metodzie ,,leczenia schizofrenii’’ nastąpiły ,,niesamowicie pozytywne postępy’’. To właśnie wtedy wprowadzono na rynek cudowne środki, które nazwano „neuroleptykiem atypowym’’, określanym również bardzo chętnie ,,neuroleptykiem nowej generacji’’. Leki te mają zapewnić naszemu bliskiemu powolny, ale na pewno skuteczny powrót do pełnego zdrowia... Szkoda, że, jako najbliżsi, nie zadajemy wtedy lekarzowi pytania dodatkowego: ,,czy podałby pan/pani taki lek swojemu dziecku?” Najdalej w tym momencie zastanowilibyśmy się nad dłuższą chwilą ciszy, która niebłagalnie zapanuje...
Skutki uboczne neuroleptyków każdej maści są w zasadzie bezgraniczne. Coraz więcej badań naukowych ujawnia, że są one przyczyną wielu negatywnych zmian w organizmie: skurcze, mimowolne tiki, ślinotok, ale też wzmożone ryzyko cukrzycy, zakłóceń ruchu, pracy serca i ogólnie rzecz biorąc - zwiększona śmiertelność. Wciąż będzie nam się co prawda wmawiało, że są to efekty ,,choroby schizofrenii”, ale nadal też nikt nie zwróci uwagi na to, że te same „objawy” opisane będą w ulotkach informacyjnych podawanych leków, jako właśnie skutki uboczne ich samych.
Dla rodziny, która uwierzy Panu Doktorowi najważniejsze będzie, że lek ,,działa’’, bo pacjent zaniemówi i przestanie opowiadać o rzeczach, których po prostu nie rozumieliśmy, a dla samego zainteresowanego będzie to początkiem mentalnego kalectwa i uzależnienia, zazwyczaj już na całe życie. Bo niby z jednej strony usłyszymy od psychiatry, że ,,pacjent wyzdrowieje’’, ale po chwili niepostrzeżenie doda: ,,...ale będzie musiał brać neuroleptyki już do końca życia...’’
Czy leki te mają rzeczywiście takie działanie, jakie nam się obiecuje?
Najnowsze studia badawcze* stawiają to pod wielkim znakiem zapytania. Podkreśla się w nich m.in., że pomimo tego, iż liczba „schizofreników” pozostaje w relacji do minionych lat bez zmian, tych „nowych” psychotropów przypisuje się dziś o ok 40 % więcej. Jakie są tego powody i dlaczego w przypadku starej generacji leków dzienne „leczenie” kosztowało 60 eurocentów, a w przypadku nowej kosztuje to już aż 7 euro? Jakby ktoś nie znał odpowiedzi na to pytanie spróbuję odpowiedzieć starym, sprawdzonym, międzynarodowym powiedzeniem, że ,,jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o... pieniądze”.
We wspomnianych badaniach międzynarodowa grupa robocza, która zajmowała się porównaniem „starych” i „nowych” neuroleptyków, doszła po przeprowadzeniu ich metaanalizy** do wniosków, które powinny nami wstrząsnąć, bo okazuje się, że znowu zostaliśmy nabici w przysłowiową butelkę! Dowiadujemy się bowiem, iż:
„- nie ma żadnych oznak, które różniłyby substancje zawarte w drugiej generacji neuroleptyków od generacji pierwszej. Określenie „neuroleptyki nowej generacji” pozbawione jest więc podstaw faktycznych;
- jako grupa, leki drugiej generacji nie mają korzystniejszego profilu jeżeli chodzi o ich wpływ zamierzony i nie zamierzony. Zwłaszcza nie wpływają one lepiej na symptomy negatywne (mowa tu o symptomach, które nota bene mogą pojawiać się, jako skutki uboczne neuroleptyków: ubóstwo mowy, niezdolność do spontanicznego przeżywania pozytywnych uczuć /np. radości, zadowolenia i optymizmu w ogóle/, apatii, nieuwagi, zobojętnienia, zubożenie mimiki, trudności prowadzenia aktywności społecznej, trudności w komunikacji z innymi osobami – przyp.: A.S.).
- w metaanalizie dziewięć substancji drugiej generacji porównanych zostało z substancjami zawartymi w pierwszej, najczęściej Haloperidolem i Perphenazinem (najcięższe i od lat ostro krytykowane psychotropy z długą listą niebezpiecznych skutków ubocznych – przyp. A.S.).”
Dla jasności dodajmy jeszcze, że były to kontrolowane studia kliniczne, przeprowadzone z udziałem 21.533 badanych. Oceniano w nich skuteczność ogólną, symptomy negatywne, pozytywne i depresyjne, jakość życia, zaburzenia czynności ruchowych, wzrost wagi ciała, jak też wpływ na uspokojenie.
Dr. Stefan Weinmann jest lekarzem specjalistą, psychiatrą w Charite Berlin i jednym z pierwszych naukowców, którzy podjęli się badań neuroleptyków „nowej generacji”. W swojej książce, pt.: „Erfolgsmythos Psychopharmaka” (niem.: mit sukcesu psychofarmaków) zgromadził on wiele interesujących faktów na ten temat.
- Dzisiaj wiemy, że nazwa „neuroleptyk atypowy” nie oznacza, jak myśleliśmy, że jest to lek działający inaczej, niż dotychczas typowe, a że określenie to było jedynie wymyślone dla strategii marketingowej – twierdzi Weinmann. – W ten sposób, mówiąc o „znikomych skutkach ubocznych” tych leków tak przemysł farmakologiczny, jak i liderzy psychiatrii, kształtujący jej ogólny pogląd, doprowadzili do sytuacji, że recepty wypisywać zaczęto bez większego zastanawiania się nad ryzykami, związanymi z przyjmowaniem tych leków.
- Wszystkie te substancje są w jakimś sensie brudem farmakologicznym – twierdzi skolei profesor Bruno Mueler-Oerlinghausen, najwybitniejszy psychofarmakolog niemiecki i współautor opracowania naukowego „Raport rozporządzania lekami”. - Działają one na dziesiątki innych systemów i neuroprzekaźników. Neuroleptyki hamują dopaminę na końcówkach nerwów w mózgu, ale działają nie tylko tam. Wyraźnie zwiększają one m.in. ryzyko nagłego zgonu na zawał serca, udaru czy cukrzycy. W naszej, lekarzy gestii leży, abyśmy poradzili sobie z tym ogromnym problemem i nie stawali się potulnym pomocnikiem przemysłu farmakologicznego, który, naturalnie w wyrafinowany sposób, wabi nas swoimi metodami reklamowymi. Bo przedstawia się przecież coś, co nie odpowiada rzeczywistości.
W nowatorskich studiach związanych ze „schizofrenią” mówi się, że dotknięci tą przypadłością ludzie czują, widzą i postrzegają inaczej, niż my, „normalni”. Może czas zastanowić się dlaczego zawsze tak uporczywie krzyczą oni, że podawane im „leki” to trucizna i dlaczego pierwsze aplikacje tych leków (jak i samo leczenie) odbywają się zazwyczaj pod przymusem? Bo to, że środki psychoaktywne szybko uzależniają to (mam nadzieję) już większość z nas wie...
c.d.n.
*Leucht S, Corves C, Arbter D, Engel RR, Li C, Davis JM. Second-generation versus first-generation antipsychotic drugs for schizophrenia: a meta-analysis. The Lancet 2009;373:31-41
**Metaanaliza - pojęcie z zakresu analizy danych, określające wtórne odkrywanie wiedzy metodą uogólniania informacji zawartych w publikacjach czy źródłach pierwotnych. Najczęściej metaanaliza przybiera postać przeglądu systematycznego literatury z jakiegoś obszaru, wzbogaconego o analizę (najczęściej statystyczną) uzyskanych wcześniej wyników, wnioskowanie i podsumowanie. Uważa się, że metaanaliza jest samodzielnym i pełnoprawnym rodzajem badania naukowego.
Neuroleptyki (zwane również psychotropami) są lekami, które stosuje się wobec tzw. schizofreników. Kiedy w naszej rodzinie pojawi się ,,schizofrenia’’ i kiedy już nie wiemy, jak sobie poradzić z dotkniętym nią bliskim, bo nijak nie potrafimy go zrozumieć, zaciągamy go do psychiatry. Lekarz ten będzie miły, spokojny i życzliwie „podpowie”, że w sumie nie ma już takich problemów, jak kiedyś i że prędzej, czy później nasz bliski będzie mógł „powrócić do normalnego życia”. Oczywiście chętnie w to uwierzymy, odetchniemy z ulgą i ewentualnie zapytamy jeszcze nieśmiało, jak to jest z tymi psychotropami, bo gdzieś tam się mogło obić o ucho, że to jakaś straszna trucizna dla mózgu? Ale i tutaj Pan Doktor znowu się uśmiechnie i znowu spokojnym, życzliwym choć zdecydowanym głosem fachury odpowie, że owszem, kiedyś to może to i tak było i rzeczywiście wykryto masę różnych „nieprzewidzianych efektów” (bo nauczono go nie mówić o „skutkach ubocznych”), ale dzisiaj mamy już leki „nowej generacji”, więc tamte to przeżytek.
I tak dowiemy się, że już od początku lat 90. zeszłego stulecia w metodzie ,,leczenia schizofrenii’’ nastąpiły ,,niesamowicie pozytywne postępy’’. To właśnie wtedy wprowadzono na rynek cudowne środki, które nazwano „neuroleptykiem atypowym’’, określanym również bardzo chętnie ,,neuroleptykiem nowej generacji’’. Leki te mają zapewnić naszemu bliskiemu powolny, ale na pewno skuteczny powrót do pełnego zdrowia... Szkoda, że, jako najbliżsi, nie zadajemy wtedy lekarzowi pytania dodatkowego: ,,czy podałby pan/pani taki lek swojemu dziecku?” Najdalej w tym momencie zastanowilibyśmy się nad dłuższą chwilą ciszy, która niebłagalnie zapanuje...
Skutki uboczne neuroleptyków każdej maści są w zasadzie bezgraniczne. Coraz więcej badań naukowych ujawnia, że są one przyczyną wielu negatywnych zmian w organizmie: skurcze, mimowolne tiki, ślinotok, ale też wzmożone ryzyko cukrzycy, zakłóceń ruchu, pracy serca i ogólnie rzecz biorąc - zwiększona śmiertelność. Wciąż będzie nam się co prawda wmawiało, że są to efekty ,,choroby schizofrenii”, ale nadal też nikt nie zwróci uwagi na to, że te same „objawy” opisane będą w ulotkach informacyjnych podawanych leków, jako właśnie skutki uboczne ich samych.
Dla rodziny, która uwierzy Panu Doktorowi najważniejsze będzie, że lek ,,działa’’, bo pacjent zaniemówi i przestanie opowiadać o rzeczach, których po prostu nie rozumieliśmy, a dla samego zainteresowanego będzie to początkiem mentalnego kalectwa i uzależnienia, zazwyczaj już na całe życie. Bo niby z jednej strony usłyszymy od psychiatry, że ,,pacjent wyzdrowieje’’, ale po chwili niepostrzeżenie doda: ,,...ale będzie musiał brać neuroleptyki już do końca życia...’’
Czy leki te mają rzeczywiście takie działanie, jakie nam się obiecuje?
Najnowsze studia badawcze* stawiają to pod wielkim znakiem zapytania. Podkreśla się w nich m.in., że pomimo tego, iż liczba „schizofreników” pozostaje w relacji do minionych lat bez zmian, tych „nowych” psychotropów przypisuje się dziś o ok 40 % więcej. Jakie są tego powody i dlaczego w przypadku starej generacji leków dzienne „leczenie” kosztowało 60 eurocentów, a w przypadku nowej kosztuje to już aż 7 euro? Jakby ktoś nie znał odpowiedzi na to pytanie spróbuję odpowiedzieć starym, sprawdzonym, międzynarodowym powiedzeniem, że ,,jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o... pieniądze”.
We wspomnianych badaniach międzynarodowa grupa robocza, która zajmowała się porównaniem „starych” i „nowych” neuroleptyków, doszła po przeprowadzeniu ich metaanalizy** do wniosków, które powinny nami wstrząsnąć, bo okazuje się, że znowu zostaliśmy nabici w przysłowiową butelkę! Dowiadujemy się bowiem, iż:
„- nie ma żadnych oznak, które różniłyby substancje zawarte w drugiej generacji neuroleptyków od generacji pierwszej. Określenie „neuroleptyki nowej generacji” pozbawione jest więc podstaw faktycznych;
- jako grupa, leki drugiej generacji nie mają korzystniejszego profilu jeżeli chodzi o ich wpływ zamierzony i nie zamierzony. Zwłaszcza nie wpływają one lepiej na symptomy negatywne (mowa tu o symptomach, które nota bene mogą pojawiać się, jako skutki uboczne neuroleptyków: ubóstwo mowy, niezdolność do spontanicznego przeżywania pozytywnych uczuć /np. radości, zadowolenia i optymizmu w ogóle/, apatii, nieuwagi, zobojętnienia, zubożenie mimiki, trudności prowadzenia aktywności społecznej, trudności w komunikacji z innymi osobami – przyp.: A.S.).
- w metaanalizie dziewięć substancji drugiej generacji porównanych zostało z substancjami zawartymi w pierwszej, najczęściej Haloperidolem i Perphenazinem (najcięższe i od lat ostro krytykowane psychotropy z długą listą niebezpiecznych skutków ubocznych – przyp. A.S.).”
Dla jasności dodajmy jeszcze, że były to kontrolowane studia kliniczne, przeprowadzone z udziałem 21.533 badanych. Oceniano w nich skuteczność ogólną, symptomy negatywne, pozytywne i depresyjne, jakość życia, zaburzenia czynności ruchowych, wzrost wagi ciała, jak też wpływ na uspokojenie.
Dr. Stefan Weinmann jest lekarzem specjalistą, psychiatrą w Charite Berlin i jednym z pierwszych naukowców, którzy podjęli się badań neuroleptyków „nowej generacji”. W swojej książce, pt.: „Erfolgsmythos Psychopharmaka” (niem.: mit sukcesu psychofarmaków) zgromadził on wiele interesujących faktów na ten temat.
- Dzisiaj wiemy, że nazwa „neuroleptyk atypowy” nie oznacza, jak myśleliśmy, że jest to lek działający inaczej, niż dotychczas typowe, a że określenie to było jedynie wymyślone dla strategii marketingowej – twierdzi Weinmann. – W ten sposób, mówiąc o „znikomych skutkach ubocznych” tych leków tak przemysł farmakologiczny, jak i liderzy psychiatrii, kształtujący jej ogólny pogląd, doprowadzili do sytuacji, że recepty wypisywać zaczęto bez większego zastanawiania się nad ryzykami, związanymi z przyjmowaniem tych leków.
- Wszystkie te substancje są w jakimś sensie brudem farmakologicznym – twierdzi skolei profesor Bruno Mueler-Oerlinghausen, najwybitniejszy psychofarmakolog niemiecki i współautor opracowania naukowego „Raport rozporządzania lekami”. - Działają one na dziesiątki innych systemów i neuroprzekaźników. Neuroleptyki hamują dopaminę na końcówkach nerwów w mózgu, ale działają nie tylko tam. Wyraźnie zwiększają one m.in. ryzyko nagłego zgonu na zawał serca, udaru czy cukrzycy. W naszej, lekarzy gestii leży, abyśmy poradzili sobie z tym ogromnym problemem i nie stawali się potulnym pomocnikiem przemysłu farmakologicznego, który, naturalnie w wyrafinowany sposób, wabi nas swoimi metodami reklamowymi. Bo przedstawia się przecież coś, co nie odpowiada rzeczywistości.
W nowatorskich studiach związanych ze „schizofrenią” mówi się, że dotknięci tą przypadłością ludzie czują, widzą i postrzegają inaczej, niż my, „normalni”. Może czas zastanowić się dlaczego zawsze tak uporczywie krzyczą oni, że podawane im „leki” to trucizna i dlaczego pierwsze aplikacje tych leków (jak i samo leczenie) odbywają się zazwyczaj pod przymusem? Bo to, że środki psychoaktywne szybko uzależniają to (mam nadzieję) już większość z nas wie...
c.d.n.
*Leucht S, Corves C, Arbter D, Engel RR, Li C, Davis JM. Second-generation versus first-generation antipsychotic drugs for schizophrenia: a meta-analysis. The Lancet 2009;373:31-41
**Metaanaliza - pojęcie z zakresu analizy danych, określające wtórne odkrywanie wiedzy metodą uogólniania informacji zawartych w publikacjach czy źródłach pierwotnych. Najczęściej metaanaliza przybiera postać przeglądu systematycznego literatury z jakiegoś obszaru, wzbogaconego o analizę (najczęściej statystyczną) uzyskanych wcześniej wyników, wnioskowanie i podsumowanie. Uważa się, że metaanaliza jest samodzielnym i pełnoprawnym rodzajem badania naukowego.
"Kiedy modlisz się - mówisz do Boga. Kiedy Bóg mówi do ciebie - cierpisz na Schizofrenie" - prof. T. Szasz
Re: Recepta na szczęście cz.2. Neuroleptyki
Wszyscy wiemy ze neuroleptyki sa beeee - pytanie brzmi czy jest dla nich jakas alternatywa? Mialem cieżka psychoze i nie wyobrazam sobie za bardzo w niej życia - jaka jest twoja recepta w takim przypadku?
Kupujesz rzeczy których nie potrzebujesz
za pieniądze których nie masz
żeby zrobić wrażenie na ludziach których nie lubisz
za pieniądze których nie masz
żeby zrobić wrażenie na ludziach których nie lubisz
-
- zaufany użytkownik
- Posty: 154
- Rejestracja: sob wrz 08, 2007 10:19 am
Re: Recepta na szczęście cz.2. Neuroleptyki
asias2000 i co przekonalas swojego psychiatre, ze psychiatria jest nieskuteczna?
- moi
- moderator
- Posty: 27824
- Rejestracja: czw maja 18, 2006 12:12 pm
- Gadu-Gadu: 9
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
- Kontakt:
Re: Recepta na szczęście cz.2. Neuroleptyki
"Skandaliczne oszustwo"? "przerażające i bezgraniczne"? Uspokój się Asias, posługujesz się językiem propagandysty z zamierzchłej epoki, kiedy po świecie krążyły zaplute karły reakcji , itpasias2000 pisze:Skutki uboczne neuroleptyków są przerażające i w zasadzie bezgraniczne. Nowe badania wykazały skandaliczne oszustwo, jakie serwuje nam od lat psychiatria i przemysł farmakologiczny
Stosuje się je również w halucynozach alkoholowych, w ciężkich postaciach depresji (tzw. depresja psychotyczna, czyli depresja z urojeniami). A poza psychiatrią wykorzystuje się działanie przeciwwymiotne neuroleptyków oraz ich działanie tonizujące aktywność układu pokarmowego.asias2000 pisze:Neuroleptyki (zwane również psychotropami) są lekami, które stosuje się wobec tzw. schizofreników.
Często jest tak, że chory sam chce iść do lekarza, bo cierpi i chce wyzdrowieć. Nikt nikogo nie "zaciąga" siłą, itd. To dalsza część propagandowego języka, którym Asias, jak zauważyłam, najchętniej się posługuje. Zresztą, udanie się do lekarza, to najlepsza rzecz, jaką można w tej sytuacji wymyślić.asias2000 pisze:Kiedy w naszej rodzinie pojawi się ,,schizofrenia’’ i kiedy już nie wiemy, jak sobie poradzić z dotkniętym nią bliskim, bo nijak nie potrafimy go zrozumieć, zaciągamy go do psychiatry.
Mnie lekarz poinformował w sposób jasny i rzeczowy o wszystkich skutkach ubocznych. Mało tego, każdy lek ma dołączoną ulotkę informacyjna do opakowania - można się dowiedzieć, bez owijania w bawełnę, jakie mogą być (mogą i niekoniecznie muszą wystąpić) skutki uboczne danego leku. Nikt tu nikogo nie wprowadza w błąd, jak sugeruje Asias- producent ma obowiązek o tym informować, pacjent przyjmujący leki i jego rodzina mają swobodny dostęp do konkretnych informacji na ulotce.asias2000 pisze: Ale i tutaj Pan Doktor znowu się uśmiechnie i znowu spokojnym, życzliwym choć zdecydowanym głosem fachury odpowie, że owszem, kiedyś to może to i tak było i rzeczywiście wykryto masę różnych „nieprzewidzianych efektów” (bo nauczono go nie mówić o „skutkach ubocznych”), ale dzisiaj mamy już leki „nowej generacji”, więc tamte to przeżytek.
Jeśli to dziecko chorowałoby na schizofrenię, autyzm, silną postać ADHD to stosuje się leczenie farmaceutykami. Sama znam kilkoro dzieci leczonych farmaceutykami - z dużym powodzeniem zresztą. Np. dzieci z dużymi zaburzeniami typu ADHD nie są w stanie w ogóle funkcjonować bez leków - nie są w stanie odrobić lekcji, wytrzymać 45 minut w ławce, w klasie, mają dużo urazów fizycznych, nieustannie narażają siebie i innych na utratę zdrowia lub życia nawet, itd. Twoje argumenty są tendencyjne, Asias, i mają się nijak do rzeczywistości, w której żyją chorzy, cierpiący ludzie, w tym także chore dzieci.asias2000 pisze:Szkoda, że, jako najbliżsi, nie zadajemy wtedy lekarzowi pytania dodatkowego: ,,czy podałby pan/pani taki lek swojemu dziecku?” Najdalej w tym momencie zastanowilibyśmy się nad dłuższą chwilą ciszy, która niebłagalnie zapanuje...
To samo można powiedzieć o skutkach ubocznych nadmiernego spożywania cukrów prostych lub ich całkowitego braku w organizmie człowieka.asias2000 pisze:Skutki uboczne neuroleptyków każdej maści są w zasadzie bezgraniczne.
Wszyscy wiedzą, że "skurcze, mimowolne tiki, ślinotok, ale też wzmożone ryzyko cukrzycy, zakłóceń ruchu, pracy serca", to nie są "objawy schizofrenii"! Wiedzą to, dzięki ulotkom informacyjnym i rozmowie z lekarzem, że to skutki uboczne niektórych leków. Nigdy nie spotkałam się z przypadkiem, żeby ktoś komuś wmawiał takie rzeczy. Jeśli skutki uboczne przeszkadzają choremu funkcjonować- lekarz zmienia lek, na który pacjent będzie dobrze reagował. To nie jest żaden problem.asias2000 pisze:Coraz więcej badań naukowych ujawnia, że są one przyczyną wielu negatywnych zmian w organizmie: skurcze, mimowolne tiki, ślinotok, ale też wzmożone ryzyko cukrzycy, zakłóceń ruchu, pracy serca i ogólnie rzecz biorąc - zwiększona śmiertelność. Wciąż będzie nam się co prawda wmawiało, że są to efekty ,,choroby schizofrenii”, ale nadal też nikt nie zwróci uwagi na to, że te same „objawy” opisane będą w ulotkach informacyjnych podawanych leków, jako właśnie skutki uboczne ich samych.
A to, że przyjmowanie leków prowadzi do "zwiększonej śmiertelności" to taki sam argument, jak to, że ich nie przyjmowanie powoduje dokładnie to samo- zwiększoną śmiertelność. Najczęstszą przyczyną samobójstw jest właśnie przewlekła, nieleczona choroba psychiczna W swojej pracy "Samobójstwo" socjolog prof. Maria Jarosz postawiła tezę, że wskaźnik samobójstw wśród osób chorych psychicznie i nerwowo jest wręcz najczulszym wskaźnikiem kondycji społeczeństwa, jego świadomości wobec chorych psychicznie i nerwowo oraz dostępności tych chorych do opieki medycznej. W Polsce od paru lat (od 2005 roku) wskaźnik samobójstw w tej grupie osób utrzymuje się na stałym poziomie.
Dla rodziny najważniejsze będzie to, że pacjent zaczyna normalnie funkcjonować: nawiązuje kontakt z otoczeniem, nie ma myśli samobójczych, jest w stanie brać udział w życiu rodzinnym w społecznym, odczuwa satysfakcję ze swojego życia. Jeśli ceną za to ma być branie śladowych ilości leków do końca życia - bo dawki leków stopniowo zmniejsza się wraz z trwaniem leczenia- to nie sądzę, żeby to był jakiś problem.asias2000 pisze:Dla rodziny, która uwierzy Panu Doktorowi najważniejsze będzie, że lek ,,działa’’, bo pacjent zaniemówi i przestanie opowiadać o rzeczach, których po prostu nie rozumieliśmy, a dla samego zainteresowanego będzie to początkiem mentalnego kalectwa i uzależnienia, zazwyczaj już na całe życie. Bo niby z jednej strony usłyszymy od psychiatry, że ,,pacjent wyzdrowieje’’, ale po chwili niepostrzeżenie doda: ,,...ale będzie musiał brać neuroleptyki już do końca życia...’’
Nie wiem, skąd masz Asias te dane, bo nie wskazujesz źródła. Powiem tylko tak: w Polsce chorzy na choroby przewlekłe mają refundowane leczenie - koszt leku, który w aptece kosztuje ok 100 zł, dla chorego wyniesie ok 3 zł. W Polsce podstawowe ubezpieczanie zdrowotne, obejmuje także bezpłatne leczenie chorób psychicznie i nerwowo chorych - takie osoby nie będą miały w Polsce problemu z leczeniem szpitalnym (bo jest bezpłatne), czy zaopatrzeniem w leki (są one refundowane) Nieustanny wzrost cen leków może być spowodowany m.in. kryzysem w USA, którego wszechstronne skutki odczuwają niemal wszystkie kraje na świecie. W Polsce, w ciągu 2 lat o prawie 40% zdrożały nie tylko leki i ich produkcja - to samo stało się z produkcją żywności i innych towarów/usług.asias2000 pisze: Najnowsze studia badawcze* stawiają to pod wielkim znakiem zapytania. Podkreśla się w nich m.in., że pomimo tego, iż liczba „schizofreników” pozostaje w relacji do minionych lat bez zmian, tych „nowych” psychotropów przypisuje się dziś o ok 40 % więcej. Jakie są tego powody i dlaczego w przypadku starej generacji leków dzienne „leczenie” kosztowało 60 eurocentów, a w przypadku nowej kosztuje to już aż 7 euro? Jakby ktoś nie znał odpowiedzi na to pytanie spróbuję odpowiedzieć starym, sprawdzonym, międzynarodowym powiedzeniem, że ,,jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o... pieniądze”.
A teraz najważniejsze - wnioski podzumowujące z artykułu, z którego korzystał Asias.
Nawet jeśli tłumaczenie tego tekstu sprawiło mi pewien problem (jest to tekst fachowy, napisany żargonem medycznym), to końcowe wnioski są wyraźnie sformułowane nie pozostawiają żadnych wątpliwości:
1) cztery z leków drugiej generacji miały lepsze dzianie niż leki pierwszej generacji pod względem ich ogólnej skuteczności: amisulpryd, clozapina, olanzapina, risperidon
2) pozostałe leki z leków II generacji nie okazały się bardziej skuteczne, niż leki pierwszej generacji, nawet jeśli chodzi o wpływ na objawy negatywne; tak więc przy stosowaniu tych [pozostałych leków, z wyjątkiem czterech w.w.] leków nie można brać pod uwagę, jako głównego kryterium objawów negatywnych, tylko należy zastosować inne kryterium doboru
3) leki drugiej generacji wywołują prawie tyle samo skutków ubocznych, co leki pierwszej generacji
4) z wyjątkiem arypiprazolu i zyprazydonu (które nie spowodowały przyrostu masy ciała) leki II generacji w różnym stopniu powodują przyrost masy ciała w porównaniu do leków I generacji, z wyjątkiem haloperidolu, który przyrost masy ciała powoduje
5) leki II generacji różnią się między sobą pod wieloma względami - na zmiany te nie wpływają jednak ani dofinansowanie badań, ani komparator (podwojenie?) dawki, ani profilaktyczne stosowanie ich jako leków antyparkinsonowych
6) neuroleptyki II generacji różnią się między sobą pod wieloma względami i nie są tworzą jednorodnej grupy [leków]; badania tu przeprowadzone dostarczyły przesłanek do indywidualnego ich traktowania ze względu na ich zróżnicowaną skuteczność, skutki uboczne, i koszty produkcji.
Innymi słowy - trzeba by zrobić takie badania z każdym z tych leków i na ich podstawie dążyć od uzyskania jednoznacznych, podsumowujących wniosków w stosunku do danego leku, a nie całej grupy.
Całość artykułu jest dostępna w internecie i nie wiem, dlaczego Asias nie podał adresu strony? Może wygodniej dla Asias jest wytłumaczyć innym, co w tym artykule jest, niż po prostu odesłać do źródła, żeby każdy sam sobie przeczytał treść artykułu i samodzielnie wysnuł wnioski? To są właśnie chwyty stricte propagandowe i godzą w wolność przekonań i wyborów, do których tak nawołuje Asias.
Zachęcam do samodzielnej lektury:
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/19058842
Czy ktoś krzyczy Asias, na tym forum, że leki to trucizna? Skąd te dane, że większość leczenia odbywa się pod przymusem? Raczej mniejszość. Nie staraj się być vox populi na tym forum, bo nie reprezentujesz głosów większości, a wręcz przeciwnie - dla mnie jesteś, jak advocatus diaboli, który naciąga fakty, przekręca dane i informacje, posługuje się demagogicznym językiem propagandysty i robi więcej złego, niż dobrego, byleby tylko dowieść swoich racji.asias2000 pisze:W nowatorskich studiach związanych ze „schizofrenią” mówi się, że dotknięci tą przypadłością ludzie czują, widzą i postrzegają inaczej, niż my, „normalni”. Może czas zastanowić się dlaczego zawsze tak uporczywie krzyczą oni, że podawane im „leki” to trucizna i dlaczego pierwsze aplikacje tych leków (jak i samo leczenie) odbywają się zazwyczaj pod przymusem? Bo to, że środki psychoaktywne szybko uzależniają to (mam nadzieję) już większość z nas wie...
Nie wiem, skąd w Tobie ten upór, uważam, że liczysz na jakieś profity- np. zyski z reklam google na swojej stornie, dlatego lansujesz te nie mające nic wspólnego z rzeczywistością chorych na schizofrenię, absurdalne sądy o przemyśle farmaceutycznym, braku kompetencji wśród lekarzy, itd.
Jedyne, co mogę zrobić, to przestać lać wodę na Twój młyn, co z chęcią uczynię.
Wydaje mi się, że już chyba wszyscy na forum zorientowali się, jaki poziom reprezentujesz i na jakiego typu pomoc można liczyć w związku z Twoja osobą.
Ja, ze swej strony ostrzegam po raz kolejny przed użytkownikiem Asias, ponieważ jest to osoba nie posiadająca żadnych kompetencji ani stosownego wykształcenia w zakresie psychiatrii, czy psychoterapii, namawiająca do zaprzestania leczenia farmaceutycznego an rzecz, wymyślonej przez Asias metody pt."praca z głosami".
Zachęcam też do sprawdzania źródeł i danych, jakimi operuje Asias, ponieważ manipuluje nimi w sposób bardzo dowolny, sprawiając wrażenie kompetentnych informacji. Tak jednak nie jest i Asias wielokrotnie już wprowadził w błąd użytkowników tego forum. Dodatkowo zataja pewne informacje i nie podaje ich źródeł, ponieważ w ten sposób może lepiej przystosować swoja argumentacje do naciąganych przez niego faktów z literatury fachowej.
Nie jest to osoba, która działa w intencji pomocy osobom chorym na wszelkiego rodzaju zaburzenia psychiczne czy nerwowe.
Ostatnio zmieniony pn lip 20, 2009 4:17 pm przez moi, łącznie zmieniany 1 raz.
- moi
- moderator
- Posty: 27824
- Rejestracja: czw maja 18, 2006 12:12 pm
- Gadu-Gadu: 9
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
- Kontakt:
Re: Recepta na szczęście cz.2. Neuroleptyki
A tu pozwolę sobie przytoczyć całość artykułu, na który powołuje się Asias, zręcznie manipulując faktami, wyrwanymi z kontekstu (Leucht S, Corves C, Arbter D, Engel RR, Li C, Davis JM. Second-generation versus first-generation antipsychotic drugs for schizophrenia: a meta-analysis. The Lancet 2009;373:31-41) - artykuł dotyczy porównania leków drugiej generacji, stosowanych w leczeniu schizofrenii, do leków pierwszej generacji, w ramach tzw. metaanalizy
Leucht S, Corves C, D Arbter, Engel RR, Li C, Davis JM. Department of Psychiatry and Psychotherapy, Technische Universität München, Munich, Germany. Katedra Psychiatrii i Psychoterapii, Technische Universität München, Monachium, Niemcy pisze: HISTORIA: Z powodu debaty na temat tego, czy leki drugiej generacji są lepsze niż pierwszej generacji, zrobiliśmy meta-analizę wyższego stopnia kontrolowanych badań klinicznych w celu porównania wpływu obu tych rodzajów leków u pacjentów ze schizofrenią. METODY: Porównaliśmy ogólną skuteczność dziewięciu leków z pierwszej generacji i leków ogólnie dziś stosowanych [czyli drugiej generacji - przyp. mój] (ich najbardziej widoczne rezultaty) na objawy pozytywne, negatywne, objawy depresji, nawrotów, [ich wpływ na] jakość życia, pozapiramidowe skutki uboczne, przyrost masy ciała i efekt uspokojenia.
WYNIKI: Przeprowadziliśmy badania poprzez 150 zastosowań leków w podwójnie ślepej próbie w ramach krótkoterminowego leczenia na 21 533 uczestnikach. Ograniczyliśmy materiał do badań [czyli liczbę leków] ze względu na stałe [dziś] stosowanie pewnych leków drugiej generacji. Cztery z tych leków [czyli leków drugiej generacji- przyp. mój] były lepsze niż pierwszej generacji ze względu na ich ogólną skuteczność, [efekty tego działania opisaliśmy w małym i średnim zakresie](amisulpryd -0,31 [95% CI -0,44 do -0,19, p <0,0001], clozapine -0,52 [-0,75 do -0,29 , p <0,0001], olanzapina -0,28 [-0,38 do -0,18, p <0,0001], a risperidone -0,13 [-0,22 do -0,05, p = 0,002]).Pozostałe leki drugiej generacji nie okazały się bardziej skuteczne niż leki pierwszej generacji, nawet w przypadku negatywnych objawów. Dlatego skuteczność na negatywne objawy nie może być brana pod uwagę przy stosowaniu tych leków. Leki drugiej generacji w układzie pozapiramidowym wywoływały mniej skutków ubocznych niż haloperidol (nawet w małych dawkach). Jedynie kilka z nich wywoływały w układzie pozapiramidowym mniej skutków ubocznych niż niskie dawki leków pierwszej generacji. Z wyjątkiem Arypiprazolu i zyprazydonu, leki drugiej generacji powodowały przyrost masy ciała w bardzo różnym stopniu w porównaniu do przyrostu masy w niskich dawkach leków pierwszej generacji, z wyjątkiem haloperidolu. Druga generacja leków również różni się pod względem ich właściwości. Nie odnotowaliśmy zmian w działaniu i składzie tych leków pod wpływem, takich czynników jak: sponsorowanie ich produkcji, komparatora dawki lub profilaktycznego stosowania leków antyparkinsonowych.
INTERPRETACJA: Druga generacja neuroleptyków różni się pod wieloma względami i nie tworzy jednorodnej grupy [leków]. Ta meta-analiza dostarcza przesłanek do indywidualnego ich traktowania ze względu na ich skuteczność, skutki uboczne, i koszty produkcji.
Re: Recepta na szczęście cz.2. Neuroleptyki
Moi, podziwiam Twoją cierpliwość, ale to chyba daremny trud - to jak próbować przekonać Macieja Giertycha do teorii ewolucji.
Martwi mnie tylko, że jakiś nieszczęśnik, naprawdę potrzebujący pomocy, na dzień dobry naczyta się tych bzdur i zamiast iść po pomoc, będzie się pogrążał w chorobie.
Ja bym to wszystko wykasował, zbanował gościa i kropka. No ale ja jestem, w pewnych kwestiach dość radykalny i przy tym popędliwy - i całe szczęście, że to Zbyszek jest adminem nie ja.
Martwi mnie tylko, że jakiś nieszczęśnik, naprawdę potrzebujący pomocy, na dzień dobry naczyta się tych bzdur i zamiast iść po pomoc, będzie się pogrążał w chorobie.
Ja bym to wszystko wykasował, zbanował gościa i kropka. No ale ja jestem, w pewnych kwestiach dość radykalny i przy tym popędliwy - i całe szczęście, że to Zbyszek jest adminem nie ja.
...zwierzę morskie, które żyje na lądzie i chciałoby fruwać
- moi
- moderator
- Posty: 27824
- Rejestracja: czw maja 18, 2006 12:12 pm
- Gadu-Gadu: 9
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
- Kontakt:
Re: Recepta na szczęście cz.2. Neuroleptyki
Zbyszek ma rację, twierdząc, że każdy ma prawo do głoszenia swoich poglądów. Problem zaczyna się, gdy - tak jak Asias- to już nie jest głoszenie własnych poglądów (tu: na temat farmaceutyków i kompetencji lekarzy), ale świadome wprowadzanie innych w błąd.
Tak bowiem należy rozumieć fakt zatajenia przez Asias ogólnodostępnej w internecie treści artykułu, na który się powołuje, jak również manipulowanie (np. przez wyrywanie z kontekstu) pewnych faktów i danych.
Również uważam, że działalność Asias na tym forum jest szkodliwa - jego informacje nie są wiarygodne, a poza tym wszelkiego rodzaju danymi manipuluje według własnego uznania. Uważam, ze Asias powinen mieć możliwość pisania na tym forum tylko na określonych warunkach:
1) będzie podawał źródła swoich danych w sposób pełny i wyczerpujący (np. jeśli jest to artykuł z internetu, to link do strony, a nie tylko adres bibliograficzny)
2) w sposób bardziej wyważony będzie formułował swoje sądy na temat tradycyjnych form leczenia i kompetencji lekarzy - bez epatowania demagogicznymi hasłami i manipulowaniem danych
3) nie będzie wprowadzał celowo w błąd użytkowników tego forum, np. poprzez nadinterpretację i manipulowanie pewnymi informacjami (co bardzo często robi).
Mam nadzieję, że Zbyszek zgodzi się na wprowadzenie na forum regulaminu, który będzie określał zasady użytkowania tego forum, w taki sposób, by nie szkodzić innym użytkownikom.
Tak bowiem należy rozumieć fakt zatajenia przez Asias ogólnodostępnej w internecie treści artykułu, na który się powołuje, jak również manipulowanie (np. przez wyrywanie z kontekstu) pewnych faktów i danych.
Również uważam, że działalność Asias na tym forum jest szkodliwa - jego informacje nie są wiarygodne, a poza tym wszelkiego rodzaju danymi manipuluje według własnego uznania. Uważam, ze Asias powinen mieć możliwość pisania na tym forum tylko na określonych warunkach:
1) będzie podawał źródła swoich danych w sposób pełny i wyczerpujący (np. jeśli jest to artykuł z internetu, to link do strony, a nie tylko adres bibliograficzny)
2) w sposób bardziej wyważony będzie formułował swoje sądy na temat tradycyjnych form leczenia i kompetencji lekarzy - bez epatowania demagogicznymi hasłami i manipulowaniem danych
3) nie będzie wprowadzał celowo w błąd użytkowników tego forum, np. poprzez nadinterpretację i manipulowanie pewnymi informacjami (co bardzo często robi).
Mam nadzieję, że Zbyszek zgodzi się na wprowadzenie na forum regulaminu, który będzie określał zasady użytkowania tego forum, w taki sposób, by nie szkodzić innym użytkownikom.
-
- antypsychiatra
- Posty: 67
- Rejestracja: śr paź 15, 2008 2:02 pm
- Lokalizacja: Berlin
- Kontakt:
Re: Recepta na szczęście cz.2. Neuroleptyki
I właśnie na pytania Dotkniętych chętnie poodpowiadam, czego próbę podjąłem w wątku:zalew pisze:Wszyscy wiemy ze neuroleptyki sa beeee - pytanie brzmi czy jest dla nich jakas alternatywa? Mialem cieżka psychoze i nie wyobrazam sobie za bardzo w niej życia - jaka jest twoja recepta w takim przypadku?
http://schizofrenia.evot.org/viewtopic.php?f=5&t=4851
gdzie w sumie Bardo podjął się na wstępie dyskusji, ale jakoś... wygasła... Może przeczytawszy powyższy wątek pokusimy się o kontynuację? ...Spróbujmy
Pozdrawiam, asias2000
Kontakt:
http://www.anty-psychiatria.info
"Kiedy modlisz się - mówisz do Boga. Kiedy Bóg mówi do ciebie - cierpisz na Schizofrenie" - prof. T. Szasz
-
- antypsychiatra
- Posty: 67
- Rejestracja: śr paź 15, 2008 2:02 pm
- Lokalizacja: Berlin
- Kontakt:
Re: Recepta na szczęście cz.2. Neuroleptyki
moi pisze:Uważam, ze Asias powinen mieć możliwość pisania na tym forum tylko na określonych warunkach:
"Kiedy modlisz się - mówisz do Boga. Kiedy Bóg mówi do ciebie - cierpisz na Schizofrenie" - prof. T. Szasz
- moi
- moderator
- Posty: 27824
- Rejestracja: czw maja 18, 2006 12:12 pm
- Gadu-Gadu: 9
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
- Kontakt:
Re: Recepta na szczęście cz.2. Neuroleptyki
Problem z tym, że nikt już chyba nie ma ochoty na tę rozmowę, bo przekręcasz dane, wyrywasz informacje z kontekstu i jesteś mało wiarygodny.asias2000 pisze: I właśnie na pytania Dotkniętych chętnie poodpowiadam, czego próbę podjąłem w wątku:
http://schizofrenia.evot.org/viewtopic.php?f=5&t=4851
gdzie w sumie Bardo podjął się na wstępie dyskusji, ale jakoś... wygasła... Może przeczytawszy powyższy wątek pokusimy się o kontynuację? ...Spróbujmy
Na moje uwagi nie odpowiadasz, tylko wstawiasz emotikony, mające pokazać Twój stosunek do mnie, bo merytorycznie nie wytrzymujesz tej dyskusji.
Na jakie pytanie masz odpowiadać chorym osobom, jeśli objawy choroby oglądasz z zewnątrz, jako mąż chorej osoby?
Weź, Asias idź po rozum do głowy, a nie baw się w leczenie chorych.
PS:Przepraszam wszystkich za język tej wypowiedzi, ale inaczej chyba nie można już z Asias rozmawiać.
Re: Recepta na szczęście cz.2. Neuroleptyki
Asiu czy dobro dziecka nie jest ważniejsze od ideologii?
- moi
- moderator
- Posty: 27824
- Rejestracja: czw maja 18, 2006 12:12 pm
- Gadu-Gadu: 9
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
- Kontakt:
Re: Recepta na szczęście cz.2. Neuroleptyki
Asias2000 - to nie Asia, to Andrzej. Asia, to żona, chora na schizofrenię, w imieniu której pisze zdrowy mąż- Andrzej, zwolennik "pracy z głosami". Taki dziwny układ.agnieszka38 pisze:Asiu czy dobro dziecka nie jest ważniejsze od ideologii?
Chyba, że mówimy o czymś innym, a ja nie nadążam?
Re: Recepta na szczęście cz.2. Neuroleptyki
Aaaaa
Moje głosy powiedziały mi, że Asia to Żona Zbyszka
Moje głosy powiedziały mi, że Asia to Żona Zbyszka
- moi
- moderator
- Posty: 27824
- Rejestracja: czw maja 18, 2006 12:12 pm
- Gadu-Gadu: 9
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
- Kontakt:
Re: Recepta na szczęście cz.2. Neuroleptyki
Nie no, Zbyszek by chyba coś o tym wiedział, że żona mu się panoszy na forum
Swoją drogą, dobrze byłoby gdyby Asia (żona Zbyszka) chciała kiedyś włączyć się do forum - może przyjmie to zaproszenie?
Swoją drogą, dobrze byłoby gdyby Asia (żona Zbyszka) chciała kiedyś włączyć się do forum - może przyjmie to zaproszenie?
Re: Recepta na szczęście cz.2. Neuroleptyki
Pewnie pisze w wątkach osobistych. Ja nie mam tam dostępu chyba, bo nie mogę znaleźć nawet wątku Mandrynki, który mi udostępniła, muszę napsiać do Zbyszka.
- moi
- moderator
- Posty: 27824
- Rejestracja: czw maja 18, 2006 12:12 pm
- Gadu-Gadu: 9
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
- Kontakt:
Re: Recepta na szczęście cz.2. Neuroleptyki
Sprawdziłam w Twoim profilu, że należysz do grupy "przyjaciele mandarynki". Forum jest wielowątkowe, dość duże, czasami ciężko odnaleźć stare wątki (przeglądarka/wyszukiwarka) często się tu zawiesza. Ale spróbuj kliknąć na górze ikonkę "Szukaj" i wpisz w rubryce "Szukaj autora" - "Mandarynka". Wtedy powinnaś bez problemu odnaleźć ten wątek. Jeśli chodzi Ci o konkretny post, to odszukaj jakikolwiek post mandarynki, kliknij na jej profil i w profilu będziesz miała opcję "Pokaż posty autora" - wtedy wyświetlę Ci się chronologicznie (malejąco lub rosnąco - to zmieniasz na dole strony) wszystkie posty mandarynki z nazwami wątków w tytule.agnieszka38 pisze:Pewnie pisze w wątkach osobistych. Ja nie mam tam dostępu chyba, bo nie mogę znaleźć nawet wątku Mandrynki, który mi udostępniła, muszę napsiać do Zbyszka.
Myślę, że się uda odnaleźć te informacje, na których Ci zależy.
Pozdrawiam.m.
Re: Recepta na szczęście cz.2. Neuroleptyki
Wyszukiwarka chwilowo nie działa, ale chyba tak się nie da. Wydaje mi się, że był taki dział wątki osobiste, który przestałam widzieć jak dostałam jednego z ataków agresji i usunęłam się z grupy zaufanych użytkowników
- moi
- moderator
- Posty: 27824
- Rejestracja: czw maja 18, 2006 12:12 pm
- Gadu-Gadu: 9
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
- Kontakt:
Re: Recepta na szczęście cz.2. Neuroleptyki
W takim razie musisz napisać do Zbyszka, żeby jeszcze raz włączył Ci przynależność do tej grupy.agnieszka38 pisze:Wyszukiwarka chwilowo nie działa, ale chyba tak się nie da. Wydaje mi się, że był taki dział wątki osobiste, który przestałam widzieć jak dostałam jednego z ataków agresji i usunęłam się z grupy zaufanych użytkowników
Re: Recepta na szczęście cz.2. Neuroleptyki
Neuroleptyki są skutecznymi lekami na schizofrenię, która jest jedną z najgorszych psychoz. Chorzy psychicznie, w tym schizofrenicy, powinni trafić do psychiatry, bo im pomoże powrócić do życia. O skutkach ubocznych można przeczytać w ulotkach, zresztą lekarz zapytany jakie są skutki uboczne przyjmowania danego leku, na pewno o nich powie pacjentowi. Jeżeli pacjent uskarża się na skutki uboczne, to psychiatra może zmienić mu lek- nie ma z tym problemu, na szczęście jest wiele psychotropów, dostępnych na rynku.asias2000 pisze:Neuroleptyki (zwane również psychotropami) są lekami, które stosuje się wobec tzw. schizofreników. Kiedy w naszej rodzinie pojawi się ,,schizofrenia’’ i kiedy już nie wiemy, jak sobie poradzić z dotkniętym nią bliskim, bo nijak nie potrafimy go zrozumieć, zaciągamy go do psychiatry. Lekarz ten będzie miły, spokojny i życzliwie „podpowie”, że w sumie nie ma już takich problemów, jak kiedyś i że prędzej, czy później nasz bliski będzie mógł „powrócić do normalnego życia”.
asias2000, mam za sobą dwa epizody psychotyczne, jeden nie leczony, drugi skończony hospitalizacją. Za drugim razem było ze mną strasznie źle, tkwiłam w urojonym świecie i nie było ze mną kontaktu. Moja Mama była zmuszona wezwać do mnie pogotowie, które zabrało mnie do szpitala. Uważam, że niehumanitarne byłoby pozostawienie mnie w urojonym świecie i nie udzielenie mi pomocy lekarskiej. W stanie psychozy zagrażałam sama sobie, nic do mnie nie docierało. Było ze mną tak źle, że nie pamiętam pierwszych tygodni leczenia. Wolę brać neuroleptyki, choćby do końca życia, bylebym nigdy więcej nie miała nawrotu psychozy.
Jak możesz wmawiać ludziom, że mogą żyć bez leków, słuchać ,,głosów" i zamykać się we własnym, schizofrenicznym świecie.
Przecież przeżycie psychozy to piekło, a schizofrenia jest jedną z najgorszych i najbardziej podstępnych chorób psychicznych, z którą trzeba walczyć. I na którą trzeba się leczyć, żeby osobowość się nie rozpadła.
To, że jakiś lek komuś służy, nie znaczy że nie zaszkodzi innej osobie.
Re: Recepta na szczęście cz.2. Neuroleptyki
Leki są bardzo szkodliwe. Jak jednak inaczej uchronić się przed psychozą?asias2000 pisze: ↑pn lip 20, 2009 11:53 am Skutki uboczne neuroleptyków są przerażające i w zasadzie bezgraniczne. Nowe badania wykazały skandaliczne oszustwo, jakie serwuje nam od lat psychiatria i przemysł farmakologiczny
Neuroleptyki (zwane również psychotropami) są lekami, które stosuje się wobec tzw. schizofreników. Kiedy w naszej rodzinie pojawi się ,,schizofrenia’’ i kiedy już nie wiemy, jak sobie poradzić z dotkniętym nią bliskim, bo nijak nie potrafimy go zrozumieć, zaciągamy go do psychiatry. Lekarz ten będzie miły, spokojny i życzliwie „podpowie”, że w sumie nie ma już takich problemów, jak kiedyś i że prędzej, czy później nasz bliski będzie mógł „powrócić do normalnego życia”. Oczywiście chętnie w to uwierzymy, odetchniemy z ulgą i ewentualnie zapytamy jeszcze nieśmiało, jak to jest z tymi psychotropami, bo gdzieś tam się mogło obić o ucho, że to jakaś straszna trucizna dla mózgu? Ale i tutaj Pan Doktor znowu się uśmiechnie i znowu spokojnym, życzliwym choć zdecydowanym głosem fachury odpowie, że owszem, kiedyś to może to i tak było i rzeczywiście wykryto masę różnych „nieprzewidzianych efektów” (bo nauczono go nie mówić o „skutkach ubocznych”), ale dzisiaj mamy już leki „nowej generacji”, więc tamte to przeżytek.
I tak dowiemy się, że już od początku lat 90. zeszłego stulecia w metodzie ,,leczenia schizofrenii’’ nastąpiły ,,niesamowicie pozytywne postępy’’. To właśnie wtedy wprowadzono na rynek cudowne środki, które nazwano „neuroleptykiem atypowym’’, określanym również bardzo chętnie ,,neuroleptykiem nowej generacji’’. Leki te mają zapewnić naszemu bliskiemu powolny, ale na pewno skuteczny powrót do pełnego zdrowia... Szkoda, że, jako najbliżsi, nie zadajemy wtedy lekarzowi pytania dodatkowego: ,,czy podałby pan/pani taki lek swojemu dziecku?” Najdalej w tym momencie zastanowilibyśmy się nad dłuższą chwilą ciszy, która niebłagalnie zapanuje...
Skutki uboczne neuroleptyków każdej maści są w zasadzie bezgraniczne. Coraz więcej badań naukowych ujawnia, że są one przyczyną wielu negatywnych zmian w organizmie: skurcze, mimowolne tiki, ślinotok, ale też wzmożone ryzyko cukrzycy, zakłóceń ruchu, pracy serca i ogólnie rzecz biorąc - zwiększona śmiertelność. Wciąż będzie nam się co prawda wmawiało, że są to efekty ,,choroby schizofrenii”, ale nadal też nikt nie zwróci uwagi na to, że te same „objawy” opisane będą w ulotkach informacyjnych podawanych leków, jako właśnie skutki uboczne ich samych.
Dla rodziny, która uwierzy Panu Doktorowi najważniejsze będzie, że lek ,,działa’’, bo pacjent zaniemówi i przestanie opowiadać o rzeczach, których po prostu nie rozumieliśmy, a dla samego zainteresowanego będzie to początkiem mentalnego kalectwa i uzależnienia, zazwyczaj już na całe życie. Bo niby z jednej strony usłyszymy od psychiatry, że ,,pacjent wyzdrowieje’’, ale po chwili niepostrzeżenie doda: ,,...ale będzie musiał brać neuroleptyki już do końca życia...’’
Czy leki te mają rzeczywiście takie działanie, jakie nam się obiecuje?
Najnowsze studia badawcze* stawiają to pod wielkim znakiem zapytania. Podkreśla się w nich m.in., że pomimo tego, iż liczba „schizofreników” pozostaje w relacji do minionych lat bez zmian, tych „nowych” psychotropów przypisuje się dziś o ok 40 % więcej. Jakie są tego powody i dlaczego w przypadku starej generacji leków dzienne „leczenie” kosztowało 60 eurocentów, a w przypadku nowej kosztuje to już aż 7 euro? Jakby ktoś nie znał odpowiedzi na to pytanie spróbuję odpowiedzieć starym, sprawdzonym, międzynarodowym powiedzeniem, że ,,jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o... pieniądze”.
We wspomnianych badaniach międzynarodowa grupa robocza, która zajmowała się porównaniem „starych” i „nowych” neuroleptyków, doszła po przeprowadzeniu ich metaanalizy** do wniosków, które powinny nami wstrząsnąć, bo okazuje się, że znowu zostaliśmy nabici w przysłowiową butelkę! Dowiadujemy się bowiem, iż:
„- nie ma żadnych oznak, które różniłyby substancje zawarte w drugiej generacji neuroleptyków od generacji pierwszej. Określenie „neuroleptyki nowej generacji” pozbawione jest więc podstaw faktycznych;
- jako grupa, leki drugiej generacji nie mają korzystniejszego profilu jeżeli chodzi o ich wpływ zamierzony i nie zamierzony. Zwłaszcza nie wpływają one lepiej na symptomy negatywne (mowa tu o symptomach, które nota bene mogą pojawiać się, jako skutki uboczne neuroleptyków: ubóstwo mowy, niezdolność do spontanicznego przeżywania pozytywnych uczuć /np. radości, zadowolenia i optymizmu w ogóle/, apatii, nieuwagi, zobojętnienia, zubożenie mimiki, trudności prowadzenia aktywności społecznej, trudności w komunikacji z innymi osobami – przyp.: A.S.).
- w metaanalizie dziewięć substancji drugiej generacji porównanych zostało z substancjami zawartymi w pierwszej, najczęściej Haloperidolem i Perphenazinem (najcięższe i od lat ostro krytykowane psychotropy z długą listą niebezpiecznych skutków ubocznych – przyp. A.S.).”
Dla jasności dodajmy jeszcze, że były to kontrolowane studia kliniczne, przeprowadzone z udziałem 21.533 badanych. Oceniano w nich skuteczność ogólną, symptomy negatywne, pozytywne i depresyjne, jakość życia, zaburzenia czynności ruchowych, wzrost wagi ciała, jak też wpływ na uspokojenie.
Dr. Stefan Weinmann jest lekarzem specjalistą, psychiatrą w Charite Berlin i jednym z pierwszych naukowców, którzy podjęli się badań neuroleptyków „nowej generacji”. W swojej książce, pt.: „Erfolgsmythos Psychopharmaka” (niem.: mit sukcesu psychofarmaków) zgromadził on wiele interesujących faktów na ten temat.
- Dzisiaj wiemy, że nazwa „neuroleptyk atypowy” nie oznacza, jak myśleliśmy, że jest to lek działający inaczej, niż dotychczas typowe, a że określenie to było jedynie wymyślone dla strategii marketingowej – twierdzi Weinmann. – W ten sposób, mówiąc o „znikomych skutkach ubocznych” tych leków tak przemysł farmakologiczny, jak i liderzy psychiatrii, kształtujący jej ogólny pogląd, doprowadzili do sytuacji, że recepty wypisywać zaczęto bez większego zastanawiania się nad ryzykami, związanymi z przyjmowaniem tych leków.
- Wszystkie te substancje są w jakimś sensie brudem farmakologicznym – twierdzi skolei profesor Bruno Mueler-Oerlinghausen, najwybitniejszy psychofarmakolog niemiecki i współautor opracowania naukowego „Raport rozporządzania lekami”. - Działają one na dziesiątki innych systemów i neuroprzekaźników. Neuroleptyki hamują dopaminę na końcówkach nerwów w mózgu, ale działają nie tylko tam. Wyraźnie zwiększają one m.in. ryzyko nagłego zgonu na zawał serca, udaru czy cukrzycy. W naszej, lekarzy gestii leży, abyśmy poradzili sobie z tym ogromnym problemem i nie stawali się potulnym pomocnikiem przemysłu farmakologicznego, który, naturalnie w wyrafinowany sposób, wabi nas swoimi metodami reklamowymi. Bo przedstawia się przecież coś, co nie odpowiada rzeczywistości.
W nowatorskich studiach związanych ze „schizofrenią” mówi się, że dotknięci tą przypadłością ludzie czują, widzą i postrzegają inaczej, niż my, „normalni”. Może czas zastanowić się dlaczego zawsze tak uporczywie krzyczą oni, że podawane im „leki” to trucizna i dlaczego pierwsze aplikacje tych leków (jak i samo leczenie) odbywają się zazwyczaj pod przymusem? Bo to, że środki psychoaktywne szybko uzależniają to (mam nadzieję) już większość z nas wie...
c.d.n.
*Leucht S, Corves C, Arbter D, Engel RR, Li C, Davis JM. Second-generation versus first-generation antipsychotic drugs for schizophrenia: a meta-analysis. The Lancet 2009;373:31-41
**Metaanaliza - pojęcie z zakresu analizy danych, określające wtórne odkrywanie wiedzy metodą uogólniania informacji zawartych w publikacjach czy źródłach pierwotnych. Najczęściej metaanaliza przybiera postać przeglądu systematycznego literatury z jakiegoś obszaru, wzbogaconego o analizę (najczęściej statystyczną) uzyskanych wcześniej wyników, wnioskowanie i podsumowanie. Uważa się, że metaanaliza jest samodzielnym i pełnoprawnym rodzajem badania naukowego.