Alkohol i leki
Moderator: moderatorzy
moze w dluzszej perspektywie jakies zmiany w mozgu zachodza od polaczen alko z lekami ale jedyne co czuje podczas picia z lekami to slabsze i mniej przyjemne dzialanie alkoholu i szybciusienko nadchodzaca sennosc. ale kazdy reaguje inaczej i dla niektorych byc moze skonczy sie taki mix tragicznie a inni nic zlego nie poczuja.
Alkohol i leki
Ja piję wyłącznie piwo! Nawet wino smakuje mi zdecydowanie mniej,
a od zapachu wódki dostaję mdłości.
Jak wypiję 1-2 duże piwa to nic się nie dzieje, ale potem, nawet już przy kolejnym _małym_ piwie pojawia sie np. ból głowy.
Jeśli zdarza mi się jednak wypić więcej (piwa oczywiście) to potem na noc nie biorę leków.
a od zapachu wódki dostaję mdłości.
Jak wypiję 1-2 duże piwa to nic się nie dzieje, ale potem, nawet już przy kolejnym _małym_ piwie pojawia sie np. ból głowy.
Jeśli zdarza mi się jednak wypić więcej (piwa oczywiście) to potem na noc nie biorę leków.
Jeśli chodzi o mnie . To zawsze przed jakąś zaplanowaną imprezą odstawiam leki na dzień max dwa. Nic mi sie nie dzieje i imprezy też mogę uznać za udane.
Raz zdarzyło mi się zmieszać leki i alkohol. Film mi się urwał i z opowiadań znajomych spędziłam dość długie chwile w wc
Raz zdarzyło mi się zmieszać leki i alkohol. Film mi się urwał i z opowiadań znajomych spędziłam dość długie chwile w wc
Posiadam wiarę w nie możliwą moc
Potrafię, jeśli chcę rozświetlić mrok
Mogę poruszyć was na kilka chwil
Tylko zrozumcie, kiedy zechcę znowu SOBĄ BYĆ
Potrafię, jeśli chcę rozświetlić mrok
Mogę poruszyć was na kilka chwil
Tylko zrozumcie, kiedy zechcę znowu SOBĄ BYĆ
Alkohol i leki
Alkohol i leki synergicznie trują wątrobę!
Więc jak się zdarza czasem wypić _cokolwiek_ to warto RAZ NA PÓŁ ROKU
wykonać sobie badanie krwi o nazwie "próby wątrobowe".
Jeśli wyniki są w normie to oznacza, że postepujemy dobrze,
a jeśli są złe to trzeba koniecznie zrobić sobie kilkumiesięczną przerwę w piciu alkoholu.
Więc jak się zdarza czasem wypić _cokolwiek_ to warto RAZ NA PÓŁ ROKU
wykonać sobie badanie krwi o nazwie "próby wątrobowe".
Jeśli wyniki są w normie to oznacza, że postepujemy dobrze,
a jeśli są złe to trzeba koniecznie zrobić sobie kilkumiesięczną przerwę w piciu alkoholu.
Re: Alkohol i leki
Biorę zolafren 5 mg i 25 mg chydroksyzynium i piję - bardzo często . Nie zauważam grożnej jakiejś reakcji na picie . Nie zachęcam lecz różnie bywa .
- zbyszek
- admin
- Posty: 8033
- Rejestracja: ndz lut 02, 2003 1:24 am
- Status: webmaster
- płeć: mężczyzna
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Re: Alkohol i leki
Całkiem możliwe, że nie zauważasz. Możliwe nawet, że będziesz w ogóle coraz mniej zauważał - przecież alkohol truje mózg nawet bez psychotropów !
Re: Alkohol i leki
Dzisiaj mam zdarte gardło od wymiotów poalkoholowych-sytuacja która nie miała miejsca za czasow przedlekowych. i dwudniowy marazm. dokładnie czuje jak moj mozg umiera. ale alkoholu odstawic nie potrafie. mam problem i nie wiem jak go rozwiązac
Re: Alkohol i leki
tak dużym problemem moj problem nie jest ale dziekuje za odp,milo wiedziec,ze do kogos dotarlo to co dzieje sie ze mna. robie to samo co w zyciu-obarczam innych, musze dorosnąc i stawic czola slabosciom
Re: Alkohol i leki
Opiszę moje doświadczenie z alkoholem w połączeniu z lekami.
Biorę Clopixol Depot raz co cztery tygodnie. Przed ostatnimi świętami w pracy było Jajeczko. Do jajeczka było dobre gruzińskie wino. Więc nie odmówiłem. Po jajeczku kolega z pracy namówił mnie na wódeczkę. Nie odmówiłem. Skończyła się wódeczka, to zaproponował browarek w pobliskim sklepie. To już pamiętam we fragmentach. Ale winko, wódeczka i piwko mi smakowały(?). Oprzytomniałem następnego dnia rano. Wstałem jak zawsze do pracy. Miałem lekkiego kaca alkoholowego i moralnego. Nie wiedziałem co się wydarzyło, a mogłem powiedzieć jakieś głupoty. To był silny kac moralny. Bałem się iść do pracy, bo nie wiedziałem, co się wydarzyło? Nikt w pracy nie wie na co jestem chory. Dla nich jestem po prostu rencistą. Przed wyjściem stwierdziłem, że nie mam telefonu i klucza do biura. To jeszcze bardziej wzmogło moje podejrzenie, że mogłem coś narozrabiać. Kilka razy zadzwoniłem na swój numer komórki, ale nikt nie odbierał. Pomyślałem, że mnie okradli w drodze powrotnej z libacji. Pojechałem do pracy. Było mi bardzo głupio, bo wydawało mi się, że wszyscy coś na temat wczorajszego dnia wiedzą, a nie chcą powiedzieć. Miałem wrażenie, że obserwują mnie, a co najgorsze dopiero przede mną. Bałem się, że coś narozrabiałem, lub nagadałem i stracę pracę. Ale obawa przed utratą pracy była silniejsza od wszystkiego. Postawiłem swój los na jedną szalę - niech się dzieje co chce. Spotkałem kolegę z libacji. Powiedział mi, że też mu się urwał film, a ja pojechałem do domu autobusem komunikacji miejskiej. Teraz byłem bardziej przekonany, że mnie okradziono. W głowie miałem jedno pytanie: czy nic nie narozrabiałem? Ponownie zadzwoniłem na swoją komórkę. Wreszcie odebrał jakiś mężczyzna. Powiedziałem: Pan jest w posiadaniu mojej komórki. W odpowiedzi usłyszałem: panie NOWY ten telefon leży w naszym służbowym samochodzie, jak dojedziemy do firmy to panu go przyniosę. O klucze nie pytałem. Może nic nie wiedzą i tak będzie lepiej. Komórkę odzyskałem.
Okazało się, że do domu odwieźli mnie służbowym samochodem o godz 19.30. Pod samą klatkę. Telefon i klucze znalazły się w służbowym samochodzie. Ale to jeszcze nic. Żona wróciła z pracy o godz. 21 i zastała mnie stojącego przed windą z otwartymi drzwiami i palcem na przycisku przywołującym windę. Więc do dziś nie wiem co robiłem między 19.30 a 21? Czy tak stałem przed windą. Co na to powiedzą sąsiedzi? Nie wiem co mówiłem po pijanemu w pracy. Do dziś mam wrażenie, że wszyscy wiedzą coś, czego ja nie wiem. Patrzą na mnie inaczej niż przed libacją. Może coś powiedziałem, albo zrobiłem nie tak jak to byłoby gdybym był trzeźwy. Pracuje mi się gorzej. . Wydaje mi się, że wszyscy w pracy na mnie dziwnie się patrzą, mówią coś po cichu na mój temat. A ja nic nie wiem.
To zapewne wróciły objawy chorobowe, które mam nadzieję ustąpią. Postanowiłem, że już nigdy nie wypije więcej niż dwa piwa, lub lampka wina, lub kieliszek wódki. Chyba, że wyzdrowieje, to zrobię libację, ale pod okiem mojej żony.
Radzę nie pić. Można narozrabiać i później tego żałować. Brak kontroli nad chorym ciałem, to wielkie niebezpieczeństwo. Miałem dużo szczęścia. Ta imprez mogła się skończyć się dla mnie jeszcze gorzej.
NIE PIJCIE W CZASIE BRANIA LEKÓW I W CZASIE NASZEJ CHOROBY.
Biorę Clopixol Depot raz co cztery tygodnie. Przed ostatnimi świętami w pracy było Jajeczko. Do jajeczka było dobre gruzińskie wino. Więc nie odmówiłem. Po jajeczku kolega z pracy namówił mnie na wódeczkę. Nie odmówiłem. Skończyła się wódeczka, to zaproponował browarek w pobliskim sklepie. To już pamiętam we fragmentach. Ale winko, wódeczka i piwko mi smakowały(?). Oprzytomniałem następnego dnia rano. Wstałem jak zawsze do pracy. Miałem lekkiego kaca alkoholowego i moralnego. Nie wiedziałem co się wydarzyło, a mogłem powiedzieć jakieś głupoty. To był silny kac moralny. Bałem się iść do pracy, bo nie wiedziałem, co się wydarzyło? Nikt w pracy nie wie na co jestem chory. Dla nich jestem po prostu rencistą. Przed wyjściem stwierdziłem, że nie mam telefonu i klucza do biura. To jeszcze bardziej wzmogło moje podejrzenie, że mogłem coś narozrabiać. Kilka razy zadzwoniłem na swój numer komórki, ale nikt nie odbierał. Pomyślałem, że mnie okradli w drodze powrotnej z libacji. Pojechałem do pracy. Było mi bardzo głupio, bo wydawało mi się, że wszyscy coś na temat wczorajszego dnia wiedzą, a nie chcą powiedzieć. Miałem wrażenie, że obserwują mnie, a co najgorsze dopiero przede mną. Bałem się, że coś narozrabiałem, lub nagadałem i stracę pracę. Ale obawa przed utratą pracy była silniejsza od wszystkiego. Postawiłem swój los na jedną szalę - niech się dzieje co chce. Spotkałem kolegę z libacji. Powiedział mi, że też mu się urwał film, a ja pojechałem do domu autobusem komunikacji miejskiej. Teraz byłem bardziej przekonany, że mnie okradziono. W głowie miałem jedno pytanie: czy nic nie narozrabiałem? Ponownie zadzwoniłem na swoją komórkę. Wreszcie odebrał jakiś mężczyzna. Powiedziałem: Pan jest w posiadaniu mojej komórki. W odpowiedzi usłyszałem: panie NOWY ten telefon leży w naszym służbowym samochodzie, jak dojedziemy do firmy to panu go przyniosę. O klucze nie pytałem. Może nic nie wiedzą i tak będzie lepiej. Komórkę odzyskałem.
Okazało się, że do domu odwieźli mnie służbowym samochodem o godz 19.30. Pod samą klatkę. Telefon i klucze znalazły się w służbowym samochodzie. Ale to jeszcze nic. Żona wróciła z pracy o godz. 21 i zastała mnie stojącego przed windą z otwartymi drzwiami i palcem na przycisku przywołującym windę. Więc do dziś nie wiem co robiłem między 19.30 a 21? Czy tak stałem przed windą. Co na to powiedzą sąsiedzi? Nie wiem co mówiłem po pijanemu w pracy. Do dziś mam wrażenie, że wszyscy wiedzą coś, czego ja nie wiem. Patrzą na mnie inaczej niż przed libacją. Może coś powiedziałem, albo zrobiłem nie tak jak to byłoby gdybym był trzeźwy. Pracuje mi się gorzej. . Wydaje mi się, że wszyscy w pracy na mnie dziwnie się patrzą, mówią coś po cichu na mój temat. A ja nic nie wiem.
To zapewne wróciły objawy chorobowe, które mam nadzieję ustąpią. Postanowiłem, że już nigdy nie wypije więcej niż dwa piwa, lub lampka wina, lub kieliszek wódki. Chyba, że wyzdrowieje, to zrobię libację, ale pod okiem mojej żony.
Radzę nie pić. Można narozrabiać i później tego żałować. Brak kontroli nad chorym ciałem, to wielkie niebezpieczeństwo. Miałem dużo szczęścia. Ta imprez mogła się skończyć się dla mnie jeszcze gorzej.
NIE PIJCIE W CZASIE BRANIA LEKÓW I W CZASIE NASZEJ CHOROBY.
Re: Alkohol i leki
YYY...Bez kitu. Jeśli chcesz się tanio narąbać, idź do szpitala, weź recepte na psychotropy i łykaj pigułkę dziennie albo ile Ci tak przypiszą. Potem, jeden góra dwa browary i jesteś już ciepły.
Ale tak na marginesie. Wyszedłem na przepustkę ze szpitala pare nascie miesiecy temu i pod wpływem leków łyknąłem sobie z kolegami pare browarów i przepaliłem trawką. Miałem niezłe jazdy. Ale i tak nic sie nie zmieniło. Bo co miało się zmienic. Na dzis dzień jestem pod wpływem zastrzyku który utrzymywał mi sie bedzie w ogranizmie jeszcze pół roku. Jaram, pije, palę i jest spoko. Poza cholernym szumem w uszach........................................W tym momencie piję przeterminowanego Żubra 0.660 ml. HAHAHA
Ale tak na marginesie. Wyszedłem na przepustkę ze szpitala pare nascie miesiecy temu i pod wpływem leków łyknąłem sobie z kolegami pare browarów i przepaliłem trawką. Miałem niezłe jazdy. Ale i tak nic sie nie zmieniło. Bo co miało się zmienic. Na dzis dzień jestem pod wpływem zastrzyku który utrzymywał mi sie bedzie w ogranizmie jeszcze pół roku. Jaram, pije, palę i jest spoko. Poza cholernym szumem w uszach........................................W tym momencie piję przeterminowanego Żubra 0.660 ml. HAHAHA
Re: Alkohol i leki
Mój Schizofrenik niestety też pije i pali ogromne ilości papierosów...
hmmmm....
Czy miłość może zdziałać aż takie cuda!???
hmmmm....
Czy miłość może zdziałać aż takie cuda!???
Wasz świat nic mi nie dał, nic nie może mi zabrać
- Antonio Kontrabas
- zaufany użytkownik
- Posty: 6989
- Rejestracja: pt sie 27, 2010 11:49 pm
- płeć: mężczyzna
Re: Alkohol i leki
Powinienes jeszcze zagrac w rosyjska ruletke, oczywiscie poprzedzona sciezka koki i bedzie 100% apogeum, nie przestawaj, wszystko przed toba, trzymam kciukiPrzemekk pisze:YYY...Bez kitu. Jeśli chcesz się tanio narąbać, idź do szpitala, weź recepte na psychotropy i łykaj pigułkę dziennie albo ile Ci tak przypiszą. Potem, jeden góra dwa browary i jesteś już ciepły.
Ale tak na marginesie. Wyszedłem na przepustkę ze szpitala pare nascie miesiecy temu i pod wpływem leków łyknąłem sobie z kolegami pare browarów i przepaliłem trawką. Miałem niezłe jazdy. Ale i tak nic sie nie zmieniło. Bo co miało się zmienic. Na dzis dzień jestem pod wpływem zastrzyku który utrzymywał mi sie bedzie w ogranizmie jeszcze pół roku. Jaram, pije, palę i jest spoko. Poza cholernym szumem w uszach........................................W tym momencie piję przeterminowanego Żubra 0.660 ml. HAHAHA