Czy kobieta chora na ABRECEPATIĘ może urodzić dziecko?

Moderator: moderatorzy

Regulamin forum
W tym dziale można pisać teksty wykraczające poza uporządkowaną dyskusję na konkretny temat. Nie polecam go osobom szukającym spokojnej rozmowy.
Awatar użytkownika
aspagnito
zaufany użytkownik
Posty: 440
Rejestracja: czw mar 15, 2007 6:16 pm
Status: byk z zaświadczeniem o niekaralności, płeć księżycowa
płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Proxima B

Re: Czy kobieta chora na ABRECEPATIĘ może urodzić dziecko?

Post autor: aspagnito »

Płytka z Platyny, przytwierdzona Srebrem i napis ze Złota INHS\INRI
„;”/. FLEHTI
bln(tęczowo, ezoterycznie, kwieciście);
Awatar użytkownika
Niemamnie
zaufany użytkownik
Posty: 15558
Rejestracja: pn lip 30, 2018 8:52 pm
płeć: mężczyzna
Lokalizacja: z Czarnych Dziur, z Pustek Kul, z Lasu gdzie nie ma Czasu

Re: Czy kobieta chora na ABRECEPATIĘ może urodzić dziecko?

Post autor: Niemamnie »

Jak pokochać czarownicę?
Wiele osób mających władzę nad światem nie ma władzy nad życiem. A ci którzy mają władzę nad życiem nie mają władzy nad światem. Gdzie tu sprawiedliwość.
Awatar użytkownika
aspagnito
zaufany użytkownik
Posty: 440
Rejestracja: czw mar 15, 2007 6:16 pm
Status: byk z zaświadczeniem o niekaralności, płeć księżycowa
płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Proxima B

Re: Czy kobieta chora na ABRECEPATIĘ może urodzić dziecko?

Post autor: aspagnito »

20 sekund pieścisz - każda pęka. Ściągasz majtki i jest naga, ale Ty w spodniach. Cunnilingus i 9 godzin PETTINGU (niech jej balony urosną w 3 tygodnie z przycisków do windy do wiader z betonem), oczy, uszy, ślimak, Potem spuszczasz jej się na piersi. Jak już się hajtniesz, to:
[youtube]

[/youtube]
No i "męski oral" jest obrzydliwy - to mit z lat 50'tych
Ostatnio zmieniony ndz cze 21, 2015 7:28 pm przez aspagnito, łącznie zmieniany 1 raz.
„;”/. FLEHTI
bln(tęczowo, ezoterycznie, kwieciście);
Awatar użytkownika
aspagnito
zaufany użytkownik
Posty: 440
Rejestracja: czw mar 15, 2007 6:16 pm
Status: byk z zaświadczeniem o niekaralności, płeć księżycowa
płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Proxima B

Re: Czy kobieta chora na ABRECEPATIĘ może urodzić dziecko?

Post autor: aspagnito »

Eksperyment Rosenhana - jak łatwo zostać schizofrenikiem
http://www.eioba.pl/a/2asu/eksperyment- ... ofrenikiem
"Zdrowy w chorym otoczeniu'' - tak brzmiał tytuł pracy prof. Rosenhana, opublikowanej w magazynie naukowym "Science''*. Mowa w niej o ośmiu uczestnikach niebywałego dotąd eksperymentu, który po opublikowaniu nieźle wstrząsnął psychiatrią.

Prof. David Rosenhan był amerykańskim profesorem psychologii na Uniwersytecie Stanford i już w 1968 roku jako 40-latek zadał sobie pytanie, czy rzeczywiście istnieje różnica pomiędzy byciem ,,normalnym'' i kimś potocznie nazywanym ,,wariatem''. Aby poszukać odpowiedzi na to pytanie zorganizował on 4-letnie badania, które przeszły do historii psychologii, jako „Eksperyment Rosenhana”. W tej iście szerlokoholmskiej pracy towarzyszyło mu 7 osób (czterech mężczyzn i trzy kobiety): trzech psychologów, jeden lekarz pediatra, student psychologii, malarz i gospodyni domowa. Francuski filozof Michel Foucault po zakończeniu badań życzył Rosenhanowi ,,Nagrody Nobla za humor naukowy''...

Plan Rosenhana wydawał się w miarę prosty i miał odpowiedzieć na pytanie, jak długo psychiatria będzie potrzebowała aby orzec, że w przypadku tej ósemki ma do czynienia z ,,normalnymi'' ludźmi, którzy faktycznie nigdy wcześniej nie mieli żadnych form tzw. zaburzeń psychicznych. ,,To pytanie nie jest ani niepotrzebne, ani zwariowane'' napisze on później we wspomnianej publikacji. ,,Nawet jeżeli jesteśmy osobiście przekonani, że potrafimy rozgraniczyć, co jest normalne, a co nienormalne, to nie ma na to przekonywujących dowodów.''

Co prawda Księga Diagnostyczna (DSM) Zjednoczenia Psychiatrów Amerykańskich dzieli pacjentów na kategorie według symptomów, co ma umożliwić odróżnienie osoby zdrowej od ,,chorej psychicznie'', ale w Rosenhanie pojawiło i umocniło się zwątpienie w sens tak stawianych diagnoz. Stwierdził on, że ,,choroba psychiczna'' nie jest diagnozowana na bazie obiektywnych symptomów, a na subiektywnym postrzeganiu ,,pacjenta'' przez obserwującego lekarza. Wierzył, że do rozjaśnienia problemu przyczyni się właśnie jego eksperyment, w którym sprawdzone będzie, czy ludzie nigdy nie cierpiący na żadne ,,choroby psychiczne'' zostaną w szpitalu rozpoznane, jako zdrowe i jeśli tak, to na jakiej zasadzie to się odbędzie.

Przygotowania do eksperymentu

wyglądały zawsze tak samo: pan profesor oraz współuczestnicy projektu przez kilka dni nie myli zębów, panowie się nie golili, następnie pseudopacjenci ubierali się w nieco przybrudzone ciuchy, pod fałszywym nazwiskiem umawiali telefonicznie z wybraną kliniką psychiatryczną i krótko po tym pojawiali się tam twierdząc podczas przyjęcia, że... słyszą głosy. Było to oczywiście nieprawdą, tak jak nieprawdziwe były podane przez nich nazwiska i zawody. Mało tego, nawet opisywane przez pseudopacjentów ,,głosy'' nie miały odniesienia do znanych w psychiatrii opisów, gdyż nie ma głosów ,,pustych'', ,próżnych'' i ,,głuchych'', jak to z premedytacją przedstawili uczestnicy eksperymentu w pierwszej rozmowie z lekarzem...

Po diagnozie, która w siedmiu przypadkach brzmiała ,,schizofrenia'', a w jednym ,,zespół depresyjno-maniakalny'', nasi ,,pacjenci'' zaczynali zachowywać się już tak, jak na co dzień w normalnym życiu, o głosach więcej nie wspominali, przestrzegali regulaminu, byli kooperatywni wobec lekarzy i personelu oraz mili i rzeczowi w swoich wypowiedziach. Ich zadaniem było przecież jak najszybsze przekonanie lekarzy i personelu szpitalnego o swoim zdrowiu psychicznym i wyjście z kliniki bez pomocy z zewnątrz.

Jak się szybko okazało ich wzorowe zachowanie nie zmieniło niestety postaci rzeczy, a raz wypowiedziana diagnoza okazała się już nieodłączną i stygmatyzującą etykietą pacjenta. Naukowcy z niepokojem obserwowali nagminnie pojawiającą się psychiczną i fizyczną brutalność personelu wobec hospitalizowanych. Eksperyment okazał się więc już w początkowej fazie bardzo niebezpieczny, przez co część jego uczestników poczuła wyraźny strach ,,przed pobiciem lub gwałtem''. W efekcie tych pierwszych doświadczeń do projektu dokooptowano prawnika, z którym ustalono plan ewentualnego działania na wypadek okaleczenia lub śmierci któregoś z uczestników eksperymentu i dopiero wtedy grupa ,,ruszyła'' na kolejne kliniki. Ogólnie eksperyment przeprowadzono w 12 szpitalach, po części tych starszych, o ściśle konwencjonalnym podejściu do ,,pacjenta'', a po części w nowoczesnych, nastawionych badawczo.

Nikogo nie rozpoznano, jako zdrowego

a pobyt w szpitalach psychiatrycznych trwał średnio blisko 3 tygodnie (od 7 do 52 dni). W czasie eksperymentu pseudopacjenci otrzymali 2100 różnych leków antypsychotycznych, które po kryjomu wypluwali; były to różne preparaty na za każdym razem te same objawy. Grupie badaczy aż niewiarygodny wydawał się fakt braku zainteresowania ze strony lekarzy i personelu, którzy ,,przechodzą koło człowieka, jakby go nie było''. Okazało się, że po raz wypowiedzianej diagnozie nikt już nie traktuje pacjenta, jak człowieka, a jego zachowania, jakie by nie były, będą już zawsze odbierane, jako symptom ,,choroby psychicznej''. Notatki na przykład, które początkowo nasi pseudopacjenci robili w tajemnicy i szmuglowali poza szpital, już po krótkim czasie mogły być czynione bez kamuflażu, gdyż ani lekarze, ani obsługa szpitala się tym nie interesowali. Z raportów szpitalnych wynikało później, że ciągłe prowadzenie notatek było jednym z symptomów choroby psychicznej.

Nie wyjdziesz, aż się nie przyznasz!

Rosenhan w swoim eksperymencie podkreśla szczególny problem władzy psychiatrii nad ,,pacjentem''. Zdiagnozowanie u pseudopacjentów (w jednej rozmowie!) ,,schizofrenii'' oznaczało nieuchronne zaszufladkowanie ich, utratę podstawowych praw i od tego momentu nie tylko każde ich (bądź co bądź normalne) zachowanie było interpretowane już, jako choroba, ale do diagnozy dopasowywany był cały ich życiorys! Jeden z uczestników eksperymentu odnotował pół żartem pół serio, że w klinice miał poczucie ,,bycia niewidzialnym'', gdyż statystycznie 71 proc. psychiatrów i 88 proc. sióstr i sanitariuszy w ogóle nie reagowało na proste pytania, które zadawał im w ciągu dnia, jako ,,pacjent'', a jeśli była jakakolwiek reakcja to wyglądało to tak, jak w poniższym przykładzie:

Pacjent: Przepraszam, panie doktorze... Mógłby mi pan powiedzieć, kiedy będę mógł skorzystać z możliwości spaceru w ogrodzie?

Lekarz: Dzień dobry Dave. Jak się pan dzisiaj czuje? (Lekarz odchodzi nie czekając na odpowiedź...)

Samo wyjście ze szpitala psychiatrycznego okazało się w każdym przypadku niemożliwe bez przyznania się ,,pacjenta'' do tego, że... jest chory. Dopiero po takim określeniu się nasi pseudopacjenci opuszczali szpitale. Dodajmy tylko, iż nie, jako ,,zdrowi'', ale ze zdiagnozowaną ,,schizofrenią w remisji'' (czyli zaleczoną na pewien czas)...

Wielkie oburzenie psychiatrii konwencjonalnej

jakie wybuchło po upublicznieniu badań Rosenhana przyniosło za sobą niespodziewanie drugą fazę eksperymentu, przy czym pierwsza jego część została odrzucona przez rozzłoszczonych psychiatrów, jako ,,wybrakowana metodycznie''. Dyrekcja jednego ze szpitali psychiatrycznych stwierdziła wtedy w debacie publicznej, że ,,w naszej klinice coś takiego nie mogłoby mieć miejsca'', na co Rosenhan odpowiedział eleganckim wyzwaniem na pojedynek obiecując, że na przestrzeni następnych 3 miesięcy wyśle tam swoich pseudopacjentów.

Trzy miesiące później, kiedy doszło do weryfikacji drugiej fazy „Eksperymentu Rosenhana'' okazało się, że wyzwany na pojedynek szpital ze 193 ogólnie przyjętych w tym czasie pacjentów określił 41, jako podejrzanych o bycie pseudopacjentami Rosenhana i kolejnych 42, jako zdemaskowanych pseudopacjentów. Tylko, że druga faza projektu prof. Rosenhana polegała na tym, jak się okazało, że... nikogo tam nie wysłał...

Jako materiał uzupełniający

który bardziej ,,po polsku'' traktuje sprawę, dołączam i polecam do obejrzenia poruszającą sztukę

Teatru Telewizji pt.: ,,Kuracja'',

według książki Jacka Głębskiego (reż.: Wojtek Smarzowski, w roli głównej: Bartek Topa). Sztuka opowiada o psychiatrze naukowcu, który chcąc poznać tajniki swoich podopiecznych postanawia symulować schizofrenię, stając się ,,zwykłym pacjentem psychiatryka''. O eksperymencie mało kto wie, a sytuacja szybko wymyka się spod kontroli...



*Publikacja: On Being Sane in Insane Places, w: Science, 1973 r., 179, 250-8.

[youtube]

[/youtube]
„;”/. FLEHTI
bln(tęczowo, ezoterycznie, kwieciście);
Awatar użytkownika
aspagnito
zaufany użytkownik
Posty: 440
Rejestracja: czw mar 15, 2007 6:16 pm
Status: byk z zaświadczeniem o niekaralności, płeć księżycowa
płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Proxima B

Re: Czy kobieta chora na ABRECEPATIĘ może urodzić dziecko?

Post autor: aspagnito »

The Great Unwrap Theory
[youtube]

[/youtube]

A czemu od razu Wielki Wybuch?


Uwaga, uwaga! Bum. Akcja! W ten sposób zaczyna się 99,999% książek popularnonaukowych o Fizyce. I co dalej?

A dalej tylko dyrdymały o tym, że wszystko powstało z piekielnie naenergetyzowanej Osobliwości, która postanowiła o własnej ekspansji. Trochę to słabe, ale bezpieczniej chyba jest pokrywać się z poglądami większości naukowców na tym świecie, którzy zanim jeszcze odkryli dowody na taki stan rzeczy, już zaczęli czerpać gigantyczne korzyści z tej hipotezy.
Najlepiej byłoby wyobrazić sobie, że „nic” staje się „wszystkim” i ta przemiana zachodzi niewyobrażalnie dynamicznie. Poniekąd, aby mówić o Wielkim Wybuchu (Big Bangu) musimy mówić, że wokół tej piekielnie naenergetyzowanej iskierki, Osobliwości, nie ma nic. Innymi słowy – panuje „nicość”. Często sam obraz wielkiego wybuchu jest prezentowany graficznie jako film, gdzie ta NICOŚĆ ma kolor czarny, a iskierka przyjmuje kolor najczęściej początkowo biały. O ile logicznym jest, że kolor biały, zawierający w sobie superpozycję wszystkich innych kolorów rozszerza się i nawet ma prawo mienić się różnymi odcieniami wskazującymi na tęczę, to DLACZEGO NICOŚĆ JEST KOLORU CZARNEGO?!! Wątpię, czy ktokolwiek jest mi w stanie na to odpowiedzieć. Podobno zawsze mamy do czynienia raczej z czymś, niż z niczym, ale mi dość łatwo jest wyobrazić sobie „nic”, które zawiera się pomiędzy każdym „coś”. W sumie nicości brakować powinno takiego atrybutu jak PRZESTRZEŃ. Czy zatem moje wyobrażenie „niczego” jest mylne?
Do myślenia daje fakt, że hipoteza Wielkiego Wybuchu mówiąca o skończoności, nieograniczoności i początku wszechświata wymyślona została przez belgijskiego duchownego (Einstein uważał wszechświat za skończony i nieograniczony), a teoria stanu stacjonarnego, mówiąca o tym, że wszechświat jest wieczny, ograniczony i nieskończony była autorstwa pewnego ateisty. Ten ostatni fakt skreślił te rozważania i zaczęto sugerować, że ten „narwany” naukowiec wymyślił teorię stanu stacjonarnego tylko po to, aby zaprzeczyć proreligijnym tendencjom naukowym.
No to od początku.
Mamy Osobliwość, która wybucha w niczym. Sam ten fakt daje do myślenia, gdyż jeśli wybucha w niczym, to z tym niczym nie może reagować. Nic, nicość, nie może reagować. Nicość nie zawiera w sobie takich atrybutów jak przestrzeń, ruch, czy czas, bo przecież nie można nicości utożsamiać z próżnią. Jedyny sposób, w jaki można sobie wyobrazić wybuch Osobliwości w nicości musi wyglądać tak, że Osobliwość podczas Wielkiego Wybuchu przechodzi niewyobrażalnie błyskawiczne i agresywne zmiany, podczas gdy NICOŚĆ nie ulega zmianie. Jeśli więc była Osobliwość – ulega ona zmianie, ale NICOŚĆ dookoła pozostaje niezmieniona. Przecież nie mogła reagować z Osobliwością, bo jest nicością, jest niczym. Jeśli więc tylko Osobliwość uległa zmianie i stworzyły się w niej ogromna przestrzeń, ruch, materia, czas, których nie było wcześniej – jedynym logicznym wnioskiem jest to, że tak zwany Wielki Wybuch jest tylko Wielkim Podziałem, w którym Osobliwość niewyobrażalnie błyskawicznie i agresywnie podzieliła się, tworząc przestrzeń dla ruchu, materii i czasu. Stąd te niby 20 mld lat świetlnych „promienia wszechświata”, które rzekomo obserwujemy wciąż jest tą samą Osobliwością, która istniała na początku Wielkiego Wybuchu (Wielkiego Podziału) i dalsza „ekspansja” wszechświata polega na coraz większym podziale tej Osobliwości.
Według dowodu matematycznego rosyjskiego naukowca Bronsztajna, który nie wiedział nic o budowie fotonu, ten ostatni praktycznie nie rozpada się. Według niego jego rozpad połowiczny następuje po 10 do dziewięćdziesiąt której potęgi lat. Oczywiście pokuszę się o naświetlenie pewnego modelu, zarówno korpuskularnego, jak i falowego fotonu, ale już teraz zasugeruję, że rozkład połowiczny fotonu wynosi 20 mld lat.
No tak. Ziemia jest płaska, masoneria rządzi światem, a jak gwiazdki mrugają, to to jest tylko złudzenie optyczne. Czyżby? A jeśli rzekoma „ucieczka galaktyk” nie jest spowodowana efektem Dopplera dla oddalających się gwiazd. Co, jeśli powiem, że foton mniej energetyczny to foton dłuższy i przesunięty ku czerwieni? To by znaczyło, że fotony docierające do nas, docierają jako dłuższe i mniej energetyczne. Innym zarzutem jest to, że gdyby wszechświat był nieskończony i niebo składałoby się z nieskończonej liczby gwiazd – świeciłoby z nieskończoną siłą. Oczywiście nie wtedy, gdy jak powiedziałem fotony rozpadałyby się po 20 mld lat. Jedyny rzekomy dowód na Wielki Wybuch, czyli zagadkowe Promieniowanie Tła, które jest tajemniczym, zmiennym. promieniowaniem o nieokreślonym źródle (przypuszcza się, że to pozostałość po Wielkim Wybuchu) może być efektem rozpadu jakiegoś promieniowania elektromagnetycznego. Jeśli komuś nie podoba się długość Promieniowania Tła i rzekomo nie można jej porównać do innych rodzajów promieniowania elektromagnetycznego, to powiem, że foton ma bardzo ciekawe właściwości, które wskazują na wiele paradoksów.
Jedno z doświadczeń polega na tym, że na tej samej płytce z osią obrotu umieszczane jest lusterko z jednej strony i czarna płytka z drugiej. W tą płytkę uderzają fotony. Na drugim układzie, gdzie uderza piłka tenisowa po jednej stronie osi obrotu umieszczany jest rzep, na której zatrzymuje się piłka (odpowiada czarnej płytce fotonu), a po drugiej śliska powierzchnia od której odbija się piłka tenisowa (odpowiada lusterku fotonu). Zaskakujące jest to, że fotonu powodują odwrotny ruch do ruchu powodowanego przez piłkę tenisową. Wiele podobnych efektów, które powodują fotony może świadczyć o tym, że foton po rozpadzie może przybierać wręcz absurdalne formy, więc być może i może się emanować pod postacią Promieniowania Tła.
Czy jeśli gwiazdki mrugają, to to jest złudzenie optyczne? Proszę sobie wyobrazić, że i w tej materii panuje absurdalne przekłamanie. Żarówka lampy ulicznej oddalonej od nas o kilkaset metrów jest dla nas widoczna w tych samych rozmiarach, w jakich obserwujemy gwiazdy. Jednak ta żarówka nie „mruga”. Odległe od nas gwiazdy mrugają, gdyż docierające do nas fotony olegają połowicznemu rozpadowi, który nie jest niczym regularnym. Rozpad połowiczny jest średnią i wypadkową rozpadu wielu składowych materii, która się połowicznie rozpada. Innymi słowy część fotonów, która do nas dociera, rozpadnie się szybciej, a część wolniej. Innym powodem jest to, że gwiazda nie świeci wcale równomiernie w każdym punkcie swej powierzchni i obserwując maleńki jej obraz, ten fakt zaczyna robić różnicę. Część z gwiazd jest pulsarami, albo też krążą wokół nich różne ciała niebieskie, które zmieniają obraz promieniowania gwiazdy. W końcu przeróżne pola grawitacyjne i inne zmieniają samo promieniowanie świetlne gwiazdy.
„;”/. FLEHTI
bln(tęczowo, ezoterycznie, kwieciście);
Awatar użytkownika
aspagnito
zaufany użytkownik
Posty: 440
Rejestracja: czw mar 15, 2007 6:16 pm
Status: byk z zaświadczeniem o niekaralności, płeć księżycowa
płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Proxima B

Re: Czy kobieta chora na ABRECEPATIĘ może urodzić dziecko?

Post autor: aspagnito »

Jak więc tłumaczyć sobie wszechświat? Wszechświat jest nieskończony, acz ograniczony i jest wieczny.

Załóżmy, że reprezentacja fizyczna przestrzeni, ruchu i materii zależna jest od praw matematyki. Podstawowe trzy wymiary: długość, szerokość i wysokość nie wystarczają do zdefiniowania przestrzeni, ale służą do jej opisu.
Wprowadźmy teraz do naszych rozważań kryptowymiar-kryptowektor (nazywać go na potrzeby tej publikacji będziemy „X”). Nie jest on ani wymiarem, ani wektorem, choć czasami jego opis może być tak upraszczany. X funkcjonuje w trzech abstrakcyjnych wymiarach i jest fizycznie reprezentowany. „Próbuje być ortogonalny” (ortogonalność jest podobna do prostopadłości) do trzech podstawowych wymiarów i w infintezymalnej (maksymalnie krótkiej) jednostce czasu przeskakuje maksymalną ilość razy w różne, kryptochaotyczne pozycje, aby wyrazić swoją ortogonalność w czasie. Tworzy więc „chmurę O”, która to chmura O jest reprezentacją tendencji X do istnienia jako kryptowymiar-kryptowektor ortogonalny do podstawowych trzech wymiarów.
Oczywiście X może być reprezentowany dłuższym, bądź krótszym wektorem.
Jako dłuższy, ze względu na ograniczenia prędkości światła c, przeskakuje wolniej. Jako krótszy, przeskakuje szybciej. Chmury O mogą się więc różnić rozmiarami. Większe zawierają w sobie dłuższe X, mniejsze zawierają w sobie krótsze X. Wzajemne oddziaływania zmieniają ich rozmiary, gdyż dążą one do tego, aby być wzajemnie ortogonalne.
Z tej racji, że różnica potencjałów jest potencjałem, zlokalizowane obok siebie dwie chmury O powiększają się, gdy znacznie różnią się potencjałami, a pomniejszają się, gdy ich potencjały są mniej więcej równe. Różne względem siebie X mają różne bezwładności.
Podstawowy model „ikonka czasu” reprezentowany jest przez okrąg wielu chmur O, które przeważnie zbliżone do siebie potencjałem ulegają zmniejszeniu, jak we wcześniej omawianym ciągu piłokształtnym. Ostra różnica występuje na styku ostrego czoła ciągu piłokształtnego i końcu ciągu piłokształtnego, które w tym przypadku stykają się zamykając cały ciąg piłokształtny w okrąg. Na tym jednak styku następuje wyraźne przesunięcie i chmura O, która była najmniejsza, ze względu na powiększanie się pod wpływem różnicy, staje się największa. Reszta chmur O w tym momencie ulega zmniejszeniu. Całość przypomina falę, która powstaje pod wpływem mieszania łyżeczką herbaty, a cały efekt często przedstawiany jest właśnie jako „ikonka czasu” w internetowym videostreamingu. „Ikonka czasu” wykazuje się „ruchem pozornym”... („Teoria Didi” od „The Differenting Dimensions Theory”).
Aby przejść do dalszych rozważań należy zauważyć, że duża chmura O ma większy moment bezwładności od małej chmury O. Jeśli ustawimy ciąg piłokształtny chmur O w spiralę, która stanowi jedną część podwójnej helisy fotonu, to zakładamy, że foton porusza się w kierunku rosnącego potencjału chmur O. Na końcu fotonu, czyli tam gdzie znajduje się najmniejsza z chmur O, ostatnia chmura O odrywa się od tej spirali i podąża wraz z wcześniej oderwanymi chmurami O drugą częścią podwójnej helisy, drugą spiralą, na początek fotonu. Tam też następuje drastyczne powiększenie tej chmury O, a superpozycja momentów bezwładności wszystkich chmur O (a zwłaszcza pierwszej chmury O, która drastycznie się powiększa) w podwójnej helisie fotonu decyduje o jego ruchu. Oto model fotonu.
Przechodząc przez szparę dyfrakcyjną drastyczne powiększanie się chmury O na początku fotonu zależne jest od statycznego pola materii użytej do wytworzenia szpary. Pole to również wyraża się przebiegiem piłokształtnym.
Dyfrakcja jest jednym ze zjawisk, na którym można sprawdzić model fotonu.
Na podstawie wcześniej wspomnianych rozważań istnieje możliwość poruszania się z szybkością przekraczającą prędkość światła, czyli odpowiednio skwantowaną szybkością warp (warp speed ≥ c velocity). Dzieje się tak dlatego, że malejący cyklicznie potencjał energetyczny materii w ruchu pozornym warp sprawia, iż przestaje ona być reprezentowana fizycznie na pewnych odcinkach przestrzeni, na których odbywa się skok kwantowy. Po tym skoku materia ponownie jest reprezentowana fizycznie, a podczas tego skoku znajduje się w buforze hiperprzestrzeni.
Eter lokalny, którego pojmowanie zaczęli zgłębiać już pitagorejczycy, jest pojęciem abstrakcyjnym i może równie dobrze opisywać z wielkiej perspektywy nawet gwiazdy, a co dopiero kwarki. Jeśli więc foton, który jest reprezentowany fizycznie przez zamkniętą podwójną helisę, czyli ma swoją długość i pędzi np. w kierunku Ziemi, to wpadając w „podmuch” eteru lokalnego przeciwny do kierunku ruchu Ziemi, a potem w eter lokalny Ziemi, zmienia kierunek lotu (ustawia się „pod kątem”), choć tor wciąż pozostaje prostą.
Energia to po prostu abstrakcyjne pojęcie służące do opisu przebiegu procesów. To duże, ale dość trafne uproszczenie dla tego, co dzieje się wokół nas. Jeżeli mówimy o czymś, lub o kimś, że ma duży potencjał energetyczny, to przeważnie nie zastanawiamy się co za tym stoi, a jedynie energia jest uproszczeniem naszego odbioru tego czegoś, bądź tej osoby.
Poniekąd postrzeganie przez człowieka potencjału energetycznego w materii ożywionej, bądź nieożywionej nazywa się Deficytem Teorii Umysłu (DTM) i jest jedną z akceptowalnych form psychozy.
Prędkość warpowa z założenia polega na cyklicznej autoteleportacji pojazdu na dłuższe dystanse. W ten sposób odchodzi problem przyspieszenia i bariera prędkości c. Wykorzystujemy wtedy kłopotliwe nawet dla Einsteina zjawisko, iż wymuszony stan kwantowy w jednym miejscu jest identyczny z oddalonym o pewną odległość stanem kwantowym.

Potencjał cyklicznego ciągu piłokształtnego przyciąga materię w kierunku
malejącego potencjału ciągu piłokształtnego. Potencjał w ciągu piłokształtnym
porusza się w przestrzeni w kierunku rosnącego potencjału ciągu
piłokształtnego.
Potencjały cyklicznego ciągu piłkoształtnego wyrazić można następująco
(T1...T5 – momenty w czasie, *→ - przyciągana materia i jej kierunek ruchu)
T1. 098765432109876543210987654321 *→
T2. 987654321098765432109876543210 *→
T3. 876543210987654321098765432109 *→
T4. 765432109876543210987654321098 *→
T5. 654321098765432109876543210987 *→
Podczas największej różnicy potencjałów ciągu piłokształtnego (w tym
przypadku „09”)następuje „uderzenie materii”, w którym porusza się ona w
kierunku przeciwnym do wynikowego. Możliwym jest więc na podstawie tej
teorii stworzyć fale „odpychające”.
Przykład: 213243546576879809..

Napęd nieinercjalny.
Oczywiście to, że jakiś napęd jest się w stanie poruszać bez uwzględnienia klasycznie rozumianego odrzutu zawsze budziło wiele kontrowersji. Jednym z najbardziej efektywnych napędów, który jest do tego zdolny jest napęd Roy'a Thornsona. Ja mam jednak inną sugestię. Zauważyłem coś, co często jest przywoływane jako efekt żyroskopowy, jednak wolałbym odgraniczyć efekt żyroskopowy od tego zjawiska.
Jest bowiem tak, że obracający się wokół osi obrotu (w środku dysku) dysk trudniej jest poruszać wzdłuż tej osi obrotu (wykazuje swoisty opór), niż w poprzek osi obrotu (brak tego oporu). Trudo jest też takim dyskiem wykręcać na boki. Mój pomysł polega na sprzęgnięciu ze sobą dwóch obracających się dość szybko (lepszy efekt) dysków i połączeniu ich wzdłuż osi jak na rysunku. Ruch zachodzi wtedy, gdy dyski przesuwane są wzdłuż ramienia w dół. Następnie trzeba cały układ przekręcić o 180 stopni, tak aby możliwe było znów przesunięcie obu dysków w dół. To „przekręcenie o 180 stopni” jest bardzo kłopotliwe, gdyż wymaga dużo pracy, a ruch wywoływany jest przy przesuwaniu dysków w dół.

Obrazek
„;”/. FLEHTI
bln(tęczowo, ezoterycznie, kwieciście);
Awatar użytkownika
aspagnito
zaufany użytkownik
Posty: 440
Rejestracja: czw mar 15, 2007 6:16 pm
Status: byk z zaświadczeniem o niekaralności, płeć księżycowa
płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Proxima B

Re: Czy kobieta chora na ABRECEPATIĘ może urodzić dziecko?

Post autor: aspagnito »

Uważam, że 6 lat to zerówka, potem 6 lat podstawówki, 3 lata gimnazjum i 4 lata Liceum to standard (3 lata - śmiech!!!)- matura w Wieku 19 lat - jak w Japonii, żeby dzieci nie rodziły dzieci (np.). Potem albo przyzakładówka, albo studia. I problem z głowy.
Języki: angielski, niemiecki i esperanto (ten ostatni w gimnazjum) oraz łacina na studiach. W Gimnazjum - czasy zaprzeszłe, mitologia, 3 godziny Dyskusji (na zasadzie "burzy mózgów" i matematyka typu Lilavati, czy Fibonacci, hipoteza R.). Matura z matmy jest dobra - obowiązkowa, ale język polski na zasadzie matury z 1997 roku (Szymborska - zawsze jeden temat z eksplikacji - konieczność rozumienia i pisania np. umów). Liceum - ostatnia klasa z Prawo Jazdy (państwo płaci). WF - od 17 roku życia - obowiązkowa siłownia.
Obecnie celowo zaniża się program, gdyż w dzisiejszych czasach przez dostęp do Internetu młodzi są o wiele bardziej świadomi i niektórzy boją się, że zbyt inteligentne społeczeństwo zacznie się upominać o swoje potrzeby.
Emerytura 60 lat - kobiety (nie trzeba referendum) i 65 lat - mężczyźni. Powrót do OFE i reklamowanie III Filaru pocztą - 50PLN miesięcznie. Można "dorabiać" na emeryturze od 1/2 do 3/4 etatu.
Dalczego jest 67 lat. Zagadka? Bo jedzenie w hipermarkecie jest policzone według NAWYKÓW ŻYWIENIOWYCH i tak programowane, aby zapewnić człowiekowi "odpowiednią długość życia". Stąd tyle zgonów w wieku lat 50-60 (nie trzeba płacić emerytury, a w ZUS pracuje 46.000 pracowników nie licząc lekarzy orzeczników - ZUS wydaje 3 razy tyle na siebie, co na "penitencjonariuszy"). Należy zredukować liczbę urżędników ("szał liberałów") do 1/3 obecnej ilości - przyszły czasy, że największy złodziej to urzędnik. Dzięki Wałęsie przyszły też czasy, że donos to akt bohaterstwa - a tak nie powinno być. Jeśli ktoś nie chce wykitować szybciej, a nie za bardzo ma czas uprawiać rolę - polecam zrobić taki myk, że zmienia się swoje nawyki żywieniowe (na chwilę) i np. kupuje się soczek dla małych dzieci - to powoduje reakcję organizmu i wypłukanie trucizn. A hipermarkety wciąż nie płacą podatków i okłamuje się nas, że nie jemy GMO - produkty GMO nie są znakowane, a jeśli ktoś nie chce uprawiać GMO, to GMO np. zbóż nie pyli na terenie kilkudziesięciu kilometrów, a na kilkuset, czy kilku tysiącach. Stąd wykrycie zapylonego przez GMO zboża skutkuje potężną karą z UE za "nielegalne praktyki" (że niby oni mają GMO i się nie przyznali).. Około 1 mld hektarów na świecie to dziś GMO. Nie przeczę - to rozwiązuje problem głodu, ale oglądałem film o tym, że GMO działa najlepiej w AFRYCE i tam nie ma z nim żadnych problemów.
Niewiele osób wie, że Polska ma teraz ok. 950 mld PLN "dziury budżetowej".
„;”/. FLEHTI
bln(tęczowo, ezoterycznie, kwieciście);
Awatar użytkownika
aspagnito
zaufany użytkownik
Posty: 440
Rejestracja: czw mar 15, 2007 6:16 pm
Status: byk z zaświadczeniem o niekaralności, płeć księżycowa
płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Proxima B

Re: Czy kobieta chora na ABRECEPATIĘ może urodzić dziecko?

Post autor: aspagnito »

Szkoły Prywatne według badań lepiej przygotowują do zawodu. Dlaczego? Na państwówkach studiują i wykładają "ludzie z przypadku". Miałem kiedyś "ekonomię" z Szynglem na MiBM:
"Wyłączcie wszystkie telewizory! Nie oglądajcie głupich amerykańskich filmów! Amerykanie to ludzie genetycznie uzdolnieni do stresu!".
Taka "ekonomia"
Proceder. Miałem mnóstwo przyjaciół, ale faszyści najbardziej polubiliby Zielińskiego i Bartoszewicza, którzy spowodowali we Wrocławiu w 1996 roku zamieszki na tle rasistowskim. Kilka osób zeszło z tego świata. Zieliński - Prof. Elektroniki stwierdził, że nie istnieje zamiana prądu zmiennego na stały, a jak zapytał - z jaką prędkością prąd płynie w przewodniku metalowym (a ja powiedziałem, że 8 metrów na sekundę - to średnia, są wzory), on mnie wyśmiał publicznie i powiedział, że z prędkością światła. Bartoszewicz specjalnie oblewał studentów, a moje nazwisko brzmiało mu po Żydowsku i że nosiłem kaszkiet - zadbał o to, żeby mi było o wiele trudniej. Był tam też bardzo fajny doktor, który docenił to, że wiem co to jest Interferometr Michaelsona-Morleya, ale wiedział, że zostałem przypisany do Bartoszewicza i nic w mojej sprawie nie mógł zrobić. Porządnych ludzi, również dziekanów, trzyma się tam z dala od studentów. Za moich czasów, gdy byłem jeszcze zdrowy, dziekan Bułeczka powiedział, że jak przyniosę mu papier, że jestem świrem, to mnie przepuści. Podejrzewam, że już wiedzieli co będzie się ze mną działo, gdyż w domu, w którym zostałem otruty masową ilością psylocybiny proponowano mi poprawę ocen "po kądzieli", gdyż ta pani mówiła, że zna tego, a tego profesora. W co nie wątpię, gdyż Wrocław w dużej mierze to jedna wielka sekta.
Znane są powszechne praktyki kupowania egzaminu "za futro", program jest przeładowany zbędnymi informacjami i wciąż jest "Zapij, Zakuj, Zdaj, Zapomnij". Poziom jest nijaki, trzeba być "swoim", a ja, który miałem mnóstwo przyjaciół na studiach zostałem uznany za narkomana i człowieka, który cały czas trzyma się na uboczu i się nie integruje.
Na prywatnych nie ma tego problemu - bo płacą tylko wybitnym specjalistom jak Klonowski, Katarzyniak, Nosal, Pinior. Kwaśnicka.
Opłata 350/400PLN za miecha to uczciwe. Zresztą np. w Warszawie był kiedyś taki kierunek (może jeszcze jest) o innowacjach, kreatywności i wynalazczości. Na państwówce takich numerów nie robią. Studia prywatne są świetnym uzupełnieniem do studiów państwowych. Trzeba wykuć to, co trzeba, atmosfera jest genialna, a jak jedni płacą, a drudzy zarabiają, to tym co zostają o wiele bardziej zależy. Problem to brak dostępu do wspólnych bibliotek - to hipokryzja.
„;”/. FLEHTI
bln(tęczowo, ezoterycznie, kwieciście);
Awatar użytkownika
aspagnito
zaufany użytkownik
Posty: 440
Rejestracja: czw mar 15, 2007 6:16 pm
Status: byk z zaświadczeniem o niekaralności, płeć księżycowa
płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Proxima B

Re: Czy kobieta chora na ABRECEPATIĘ może urodzić dziecko?

Post autor: aspagnito »

Obrazek
„;”/. FLEHTI
bln(tęczowo, ezoterycznie, kwieciście);
Awatar użytkownika
aspagnito
zaufany użytkownik
Posty: 440
Rejestracja: czw mar 15, 2007 6:16 pm
Status: byk z zaświadczeniem o niekaralności, płeć księżycowa
płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Proxima B

Re: Czy kobieta chora na ABRECEPATIĘ może urodzić dziecko?

Post autor: aspagnito »

[youtube]

[/youtube]
„;”/. FLEHTI
bln(tęczowo, ezoterycznie, kwieciście);
Awatar użytkownika
aspagnito
zaufany użytkownik
Posty: 440
Rejestracja: czw mar 15, 2007 6:16 pm
Status: byk z zaświadczeniem o niekaralności, płeć księżycowa
płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Proxima B

Re: Czy kobieta chora na ABRECEPATIĘ może urodzić dziecko?

Post autor: aspagnito »

DTM - Deficyt Teorii Umysłu - akceptowalna forma psychozy polegająca najczęściej na dostrzeganiu w materii ożywionej i nieożywionej potencjału energetycznego.
„;”/. FLEHTI
bln(tęczowo, ezoterycznie, kwieciście);
Awatar użytkownika
aspagnito
zaufany użytkownik
Posty: 440
Rejestracja: czw mar 15, 2007 6:16 pm
Status: byk z zaświadczeniem o niekaralności, płeć księżycowa
płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Proxima B

Re: Czy kobieta chora na ABRECEPATIĘ może urodzić dziecko?

Post autor: aspagnito »

Liceum - ang. "Lyzeum" (forma tochę bardziej efektywna niż High School - jednak obie z tradycjami).
„;”/. FLEHTI
bln(tęczowo, ezoterycznie, kwieciście);
Awatar użytkownika
aspagnito
zaufany użytkownik
Posty: 440
Rejestracja: czw mar 15, 2007 6:16 pm
Status: byk z zaświadczeniem o niekaralności, płeć księżycowa
płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Proxima B

Re: Czy kobieta chora na ABRECEPATIĘ może urodzić dziecko?

Post autor: aspagnito »

Murzyn - ang. "Mouern". Nazywamy siebie "Środkowo-Wschodnia Europa", a to sugeruje "Middle East", co jest wierutną bzdurą. W USA mówi się na nas "Central Europe" (Europa Centralna), ale za to my wiemy coś o ich etnicznościach, jak Latyn (nie "Latino"), albo Afroamerican (a nie African-American, co sugerowałoby, że Murzyni w USA mają podwójne obywatestwo).
W USA pojęcie urbanizacji jest na bardzo mizernym poziomie.
„;”/. FLEHTI
bln(tęczowo, ezoterycznie, kwieciście);
ODPOWIEDZ

Wróć do „varia”