Czy ktoś tak miał ??
Moderator: moderatorzy
Czy ktoś tak miał ??
Witam
Chciałem sie was zapytać o pewną rzecz.
Czy ktoś z was chorujących na schizofrenie, miał tak, że widział bardzo silnie kolory, poprostu w nocy, kolory choinek, światło, wszystko jest około 20 bardziej ostre niż w rzeczywistości, czy to są już trwałe zmiany w mózgu, czy po lekach widzenie powróci to stanu pierwotnego. Niestety nigdy się nie leczyłem a mam na 99% schizofrenie prostą i jak zdałem sobie z tego sprawe + bardzo dla mnie silny moment stresu, który miałem w życiu wywołał u mnie psychoze, miałem takie jazdy prawie jak po lsd, niestety nikomu o tym nie powiedziałem i teraz oprócz takich jazd mam jeszcze tak silną depreche że przy życiu trzymaja mnie tylko bliscy, i teraz jestem w stanie zawieszenia, nie chce nikomu powiedzieć, wole już chyba smierć, bo boje się szpitala, leczenia i wogóle całe moje życie przez to legnie w gruzach, praca itd, jednak nie umie tego zrobić, bo szkoda mi moich bliskich i tak tylko mój stan sie pogarsza, tylko wegetuje i udaje żeby nikt sie nie zorientował i tak już 3 miesiące i wiem że wkońcu i tak wyląduje w szpitalu czy pod ziemią:( Dlatego tak się zastanawiam, czy ktoś z was miał też takie dziwne widzenie i wrażenie że wogóle jest tak jakoś inaczej, czy to trwałe zmiany w mózgu czy leki pomogą na to?
Please odpowiedzcie
Chciałem sie was zapytać o pewną rzecz.
Czy ktoś z was chorujących na schizofrenie, miał tak, że widział bardzo silnie kolory, poprostu w nocy, kolory choinek, światło, wszystko jest około 20 bardziej ostre niż w rzeczywistości, czy to są już trwałe zmiany w mózgu, czy po lekach widzenie powróci to stanu pierwotnego. Niestety nigdy się nie leczyłem a mam na 99% schizofrenie prostą i jak zdałem sobie z tego sprawe + bardzo dla mnie silny moment stresu, który miałem w życiu wywołał u mnie psychoze, miałem takie jazdy prawie jak po lsd, niestety nikomu o tym nie powiedziałem i teraz oprócz takich jazd mam jeszcze tak silną depreche że przy życiu trzymaja mnie tylko bliscy, i teraz jestem w stanie zawieszenia, nie chce nikomu powiedzieć, wole już chyba smierć, bo boje się szpitala, leczenia i wogóle całe moje życie przez to legnie w gruzach, praca itd, jednak nie umie tego zrobić, bo szkoda mi moich bliskich i tak tylko mój stan sie pogarsza, tylko wegetuje i udaje żeby nikt sie nie zorientował i tak już 3 miesiące i wiem że wkońcu i tak wyląduje w szpitalu czy pod ziemią:( Dlatego tak się zastanawiam, czy ktoś z was miał też takie dziwne widzenie i wrażenie że wogóle jest tak jakoś inaczej, czy to trwałe zmiany w mózgu czy leki pomogą na to?
Please odpowiedzcie
- zbyszek
- admin
- Posty: 8033
- Rejestracja: ndz lut 02, 2003 1:24 am
- Status: webmaster
- płeć: mężczyzna
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Re: Czy ktoś tak miał ??
gruzy są fajne.kokojambo pisze: życie przez to legnie w gruzach
dlaczego boisz się leczenia ? to więcej nudy niż cokolwiek, czego możnaby się bać ?
porozmawiaj z lekarzem i niczego się nie obawiaj.
Jak mowisz ze miales jazdy jak na lsd to napewno nie jest schizofrenia prosta ktora charakteryzuje sie tym ze nie wystepuja w niej objawy wytworcze (chyba ze sie myle) takie depresje i stany sa charakterystyczne tez dla schizofrenii paranoidalnej co do leczenia to nie boli dadza ci poprostu zestaw lekow ktore bedziesz musial brac i powoli twoj stan wroci do normy wiekszosc schizofrenii jak nie wszystki sa uleczalne mozna je kontrolowac za pomoca roznych lekow tak jak nawracajace depresje jezeli objawy nie sa dla ciebie uciazliwe to mozesz leczyc sie ambulatoryjnie nikt nie bedzie cie wpychal na sile do szpitala musisz najpierw wyrazic swoja zgode nie jestes niebezpieczny dla otoczenia jak mowisz twoje objawy nie sa na tyle uciazliwe zeby stosowac leczenie szpitalne poprostu zglos sie do dobrego psychiatry a on ci powie co masz ze soba zrobic jezeli nie bedzie ci pasowal zmien na innego i tak do skutku naprawde mozna w pelni zyc z rozpoznaniem i cieszyc sie zyciem 

tylko właśnie u mnie jest właściwie całkiem na odwrót, tak źle się czuje że na początku psychozy, chciałem powiedzieć rodzince itd, ale się wstydziłem bałem i wogóle, mam roziców juz starszych też schorowanych i nie chciałem nic mówić dlatego że sam nie jestem juz młody aż tak i oni chyba bardziej oczekują mojego wsparcia, więc gdybym im to powiedział to chyba wszyscy by sie załamali, ja wręcz marzyłem żebym się znalazł w szpitalu, bo nie umiałem tego wytrzymać, a teraz juz mam taki stan że powoli wszystko mi obojętne, chciałbym najlepiej żeby mnie cos potrąciło, wiem że tak sie nie da żyć i nie wierze że juz kiedykolwiek mi się polepszy, wspominam tylko z utęsknieniem stan z przed pół roku chociażby, choć juz wtedy chorowałem, tylko czułem się ze soba dobrze, teraz boje sie sam siebie, swoich jazd, wogóle chciałbym być kims innym tylko nie sobą, a do tego tak dziwnie widze, wszystko takie odrealnione kolorowe, jestem chyba najcięższym przypadkiem
, a nie umie się do tego nikomu przyznać, chciałbym żeby ktokolwiek już coś zauważył, ale niestety, zmiane lekką zauważyli ale nikt mnie nie podejrzewa o chorobe psychiczną i wiem że jutro góra pojutrze, podejmuje decyzje albo sie przyznaje do choroby albo wiadomo co 
Jednak najgorsze jest to że nie wyobrażam sobie przyznania, właściiwe sie juz poddałem, wizja mojej przyszłości jest tylko czarna, właściwie jak wyląduje w szpitalu, chyba juz nigdy nie przywrócą mnie do rzeczywistości i zostane tam na zawsze, właściwie boje się tego , bo tyle się naczytałem na necie o tej chorobie, myśle właściwie jaka to różnica, na lekkach pociagne może rok, później zapewne znów szpital i ile tak można, czy to tego warte wogóle żeby sie tak męczyć, padł taki wyrok może lepiej się mu poddać i zostawić świat zdrowym i chętnym do życia


Jednak najgorsze jest to że nie wyobrażam sobie przyznania, właściiwe sie juz poddałem, wizja mojej przyszłości jest tylko czarna, właściwie jak wyląduje w szpitalu, chyba juz nigdy nie przywrócą mnie do rzeczywistości i zostane tam na zawsze, właściwie boje się tego , bo tyle się naczytałem na necie o tej chorobie, myśle właściwie jaka to różnica, na lekkach pociagne może rok, później zapewne znów szpital i ile tak można, czy to tego warte wogóle żeby sie tak męczyć, padł taki wyrok może lepiej się mu poddać i zostawić świat zdrowym i chętnym do życia

Nie wolno ci myslec w ten sposob, powiem ci tylko tyle ja bylem w takim stanie ze tez mylalem ze juz z tego nie wyjde chcialem skoczyc przez okno uratowal mnie ojciec tego cierpienia nie mozna opisac slowami mialem taki natlok mysli tak mnie atakoway ze myslalem ze mi czaszke rozerwie w pierwszej chwili podejrzewalem ze mam jakis wylew do mozgu albo cos w tym guscie pozatym mialem urojenia katastroficzne ale sie wygrzebalem i dzis czuje sie prawie calkiem dobrze do odwaznych swiat nalezy przyznaj sie ze jestes chory nie musisz od razu obwieszczac o tym calemu swiatu poprostu powiedz rodzicom ze nie najlepiej sie czujesz i chcesz isc do szpitala tam napewno postawia cie na nogi lekami tak jak mnie - nie przejmuj sie to nie jest wyrok (powtarzam to juz chyba setny raz) to tylko choroba ktora da sie wyleczyc
tylko widzisz między nami jest chyba taka różnica, że ja z tym niepotrzebnie zwlekałem, teraz żałuje że nastepnego dnia kiedy mi sie to zaczeło nic nie powiedizałem, wtedy czułem sie w miare normalnie, widziałem normalnie przeszkadzam i tylko właśnie ten natłok myśli , wtedy czułem że chyba zaraz zwariuje, wtedy chciałem się leczyć ale się nie przyznałem, i tak 3 miesiące póżniej już czuje że się totalnie zmieniłem , już mnie nic nie obchodzi, te kolorowy są takie jak po zbakaniu dużej dawki marichuany x jeszcze chyba 5, więc juz wiem że zwariowałem i naprawde nie wierze że kiedykolwiek z tego wyjde, nawet jak poczuje się spokojny itd, nigdy juz chyba nie bede sobą i tego boje sie najbardziej, nie chce żeby rodzinka itd widziała mnie jak gapie się w sufit całymi dniami co zapewne tak to sie skończy po lekach, boże ale jestem pesymista 

miałam na myśli leki.po nich jest o wiele lepiej niż było na początku mojej choroby...jak dziś pamiętam swój pierwszy atak i ten obezwładniający mnie strach, ręce mi się trzęsły nie mogłam się opanować, a póżniej trafiłam do szpitala...tam mnie "podreperowano" i było nieżle ale nie tak jak powinno być. musiałam regularnie przyjmować leki by się unormowało. teraz jest na tyle dobrze że mogę lekko pożartować sobie z tego, że biorę leki mimo,że to pewnego rodzaju dyskomfort (sam fakt brania) i potrzeba systematyczności . Ja to sobie tłumaczyłam ,że każdy na coś się leczy, starszy czy młodszy...i w cale nie muszę mówić na co jestem chora. Czyż każdy kogo spotykamy na swojej drodze mówił nam na jaką chorobę cierpi ...?
mam 31 lat i między pierwszym atakiem a pójściem do szpitala minęły dwa tygodnie. ale po szpitalu nie czułam się jeszcze dobrze tak jak np. teraz...nie przyjęłam do wiadomości że jest taka choroba jak zaburzenia osobowości z możliwościa schizofrenii a tym bardziej ,że ja mogę być na coś takiego chora... po wyjściu ze szpitala przez pół roku nie brałam leków, zrobił się ze mnie cień człowieka i gdy ta prawdziwa schizofrenia zaatakowała sama poprosiłam męża by mnie zawiózł do lekarza... póżniej brałam cały czas regularnie i nie oszukiwałam z lekami, bo to dla siebie przecież...
bardzo złe, dalej nic nie powiedziałem, w pracy już sie na mnie wszyscy lampią, bo ledwo gadam, wyglądam zapewne jak zombi, wszystko jest takie odrealnione kolorowe, nie da sie tego wytrzymać i takie napięcie że nic nie cieszy, ani na sekunde nie moge odetchnąć, co gorsza mam tyle obowiążków i oczekiwań wobec mnie, a zawsze chce cos powiedzieć, to zawsze ktos cos wcześniej powie takiego ze sie odrazu się zamykam,nie wiem czym zasłużyłem na te piekło, gdybym jeszcze miał stabilną teraz sytuacje życiową i w pełni zdrowych członków rodziny, powiedział bym już dawno temu, niestety stary ma też chyba lekka depreche, starsza też ma lekkie objawy schizofrenii, wcześniej tego nie zauważałem ale teraz widze że z nią też nie jest najlepiej, tylko nie ma jeszcze żadnej psychozy, ale obawiam że ta wiadomość dobije wszystkich i chyba nie tylko ja wyląduje w psychiatryku, nie mam takiego odczucia że źle sie czuje, wezme lekki, może sie polepszy i jazda dalej, dla mnie w tym momencie jest to koniec, nic nie będzie tak jak dawniej
jak wrócic do pracy, gdzie u mnie wszyscy będą wiedzieć że byłem w psychiatryku, jak spojrzeć reszcie rodziny w oczy, jakoś nie umie sobie tego wyobrazić:(

tylko że na początku byłem u psychiatry po kryjomu, najpierw stwierdził że mam ciężką depreche i przepisał mi sexorat, jednak go nie brałem za tydzień opisałem dokładniej wszystko na kartce, to już stwierdził że troche to niepokojące i przepisał mi jeszcze jakiś lek na psychoze uspokajający chlotxinen czy jakos tak i kazał mi sie zgłosic za tydzień, tylko miałem troche obowiązków i bałem się to brać żeby mnie nie wykręciło, nie wiem wtedy źle myślałem o psychotropach, no i tak zaczeły sie u mnie później już takie jazdy że chciałem tylko do szpiatala ale w sumie nie chciałem nic powiedzieć, bo wtedy myślałem nad 2 rozwiązaniem jeszcze tym smutniejszym , i w końcu tylko tak żyje ze swoja psychozą i tyle, teraz żałuje przez te 3 miesiące mam takie spustoszenie w głowie, mało jem schudłm 10 kilo, mało śpie i właściwie dalej nic z tym nie robie, ja naprawde jestem chory, wogóle mi już chyba nie zależy:) teraz już nie ma sensu tak wybiórczo się leczyć, gdyż swój stan oceniam na bardzo ciężki, widze wyjście tylko w szpitalu, ale wiadomo co
sorry że zanudzam was
sorry że zanudzam was
Ja widziałem iczasami widzę wszystko w bajecznie kolorowych barwach.Okazuje się że nie tylko ja.Ale te barwy widziałem w dzień i było jak w bajce.Specjalnie jeździłem do lasu żeby się tymi widokami bardziej nacieszyć.Obecnie widze normalnie .Pamięam jak byłem w wojsku i podziwiałem te kolorowe cuda a ksiądz mi pieprzył o szarym życiu żołnierza 

Siemka
Odrazu powiem ze nie przeczytalem wszystkich postow w tym watku natomiast co do intensywnych kolorow to moge powiedziec ze slyszalem kiedys w TV ze objawy widzenia bardzo intensywnych kolorow to (prawdopodobnie miedzy innymi) specyficzny atak padaczki ktora to wywoluje. -PS sam na to choruje wiec troche wiem;)
Odrazu powiem ze nie przeczytalem wszystkich postow w tym watku natomiast co do intensywnych kolorow to moge powiedziec ze slyszalem kiedys w TV ze objawy widzenia bardzo intensywnych kolorow to (prawdopodobnie miedzy innymi) specyficzny atak padaczki ktora to wywoluje. -PS sam na to choruje wiec troche wiem;)