dziecko ze shozifrenikiem

Moderator: moderatorzy

gosiaczeq
bywalec
Posty: 36
Rejestracja: wt lis 19, 2013 7:45 pm
Status: ekonomistka
Gadu-Gadu: 41673406
Lokalizacja: Wielkopolska

Re: dziecko ze shozifrenikiem

Post autor: gosiaczeq »

black_sky pisze:Zresztą mówi się nie od dziś, że na psychologię idą często ludzie z problemami ( również natury psychicznej), nie obrażając nikogo.
Mój ŚP. Wujek był psychiatrą, a na koniec pacjentem szpitala psychiatrycznego.
Więc jednak coś w tym jest.
Jak i w tym, że produkują psychologów ale i nauczycieli też.
Co ma wspływ na nasz komfort psychiczny w momencie kiedy już posyłamy dziecko do szkoły. Nie każdy się nadaje pomimo papieru wyższej uczelni.
black_sky
bywalec
Posty: 36
Rejestracja: sob paź 05, 2013 7:06 pm

Re: dziecko ze shozifrenikiem

Post autor: black_sky »

cezary123 pisze:
black_sky pisze: Ja natomiast usłyszałam kiedyś od psycholożki słowa na temat rozpadu mojego związku, że "nie ma się co dziwić chłopakowi, że ode mnie uciekł jak się dowiedział o schizofrenii, w końcu to TAKA choroba".
A co, jeżeli chodziło jej o to, że niepotrzebnie się dowiedział i nie ma co go winić?
Mój psychiatra(!) kiedyś oburzył się, gdy wspomniałem, że bedę miał problemy w życiu towarzyskim, przez swoją diagnozę. Zawołał "A czy wszyscy naokoło muszą o tym wiedzieć?"
Niepotrzebnie dowiedział? Jak się planuje z kimś ślub, to raczej powinien o chorobie wiedzieć. Jakby nie wiedział, to mógłby wtedy chcieć unieważnić małżeństwo. A poza tym ja nie wyobrażam sobie wyjść za kogoś za mąż, mieć z nim dziecko i dopiero po kilku latach od ślubu powiedzieć:
- Wiesz kochany, o czymś Ci nie powiedziałam, skrywam tę tajemnicę od kilku lat... Jestem schizofreniczką.
- Co????????!!!!!!! :shock:

Inni ludzie, np. znajomi, pracodawca, współpracownicy, oczywiście nie muszą o chorobie wiedzieć;)
gosiaczeq
bywalec
Posty: 36
Rejestracja: wt lis 19, 2013 7:45 pm
Status: ekonomistka
Gadu-Gadu: 41673406
Lokalizacja: Wielkopolska

Re: dziecko ze shozifrenikiem

Post autor: gosiaczeq »

black_sky pisze: A poza tym ja nie wyobrażam sobie wyjść za kogoś za mąż, mieć z nim dziecko i dopiero po kilku latach od ślubu powiedzieć:
- Wiesz kochany, o czymś Ci nie powiedziałam, skrywam tę tajemnicę od kilku lat... Jestem schizofreniczką.
- Co????????!!!!!!! :shock:

Inni ludzie, np. znajomi, pracodawca, współpracownicy, oczywiście nie muszą o chorobie wiedzieć;)

Zgadzam się, wkurzyłam bym się jakbym się dowiedziała po kilku latach.
Zresztą to chyba było by raczej nie możliwe. Ponieważ to ja sprzątam, więc
prędzej czy później i tak znalazłabym leki, wypis ze szpitala (dokumenty medyczne trzymamy razem) czy receptę. A po za tym jestem obserwatorką.
Dostałam po dupie od ojca mojego dziecka i nauczyło mnie to i pokory i bacznego obserwowania.
Co do znajomych jego przyjaciel wie i moja przyjaciółka. Jego pracodawca i najbliższa rodzina - rodzice i młodszy brat.
black_sky
bywalec
Posty: 36
Rejestracja: sob paź 05, 2013 7:06 pm

Re: dziecko ze shozifrenikiem

Post autor: black_sky »

gosiaczeq pisze: Co do znajomych jego przyjaciel wie i moja przyjaciółka. Jego pracodawca i najbliższa rodzina - rodzice i młodszy brat.
Jeśli akceptują tę chorobę to spoko, takich przyjaciół tylko życzyć każdemu. O mojej chorobie wie tylko najbliższa rodzina i jeden kolega z tego forum;)
gosiaczeq
bywalec
Posty: 36
Rejestracja: wt lis 19, 2013 7:45 pm
Status: ekonomistka
Gadu-Gadu: 41673406
Lokalizacja: Wielkopolska

Re: dziecko ze shozifrenikiem

Post autor: gosiaczeq »

black_sky pisze: Jeśli akceptują tę chorobę to spoko, takich przyjaciół tylko życzyć każdemu. O mojej chorobie wie tylko najbliższa rodzina i jeden kolega z tego forum;)
Jego przyjaciel też jest po przejściach jeśli można tak to nazwać - jest po wypadku i nie chodzi. Tylko Bartek go odwiedzał i pomagał w opiece jego rodzicom. Gdy zaczął chorować tylko ten przyjaciel był przy nim.
Natomiast moja przyjaciółka jest powierniczką moich tajemnic i wspiera mnie od 20 lat. Co działa też w drugą stronę :)
Pracodawca wie. Fajny facet. Też swoje w życiu przeszedł.
black_sky
bywalec
Posty: 36
Rejestracja: sob paź 05, 2013 7:06 pm

Re: dziecko ze shozifrenikiem

Post autor: black_sky »

gosiaczeq pisze: Jego przyjaciel też jest po przejściach jeśli można tak to nazwać - jest po wypadku i nie chodzi. Tylko Bartek go odwiedzał i pomagał w opiece jego rodzicom. Gdy zaczął chorować tylko ten przyjaciel był przy nim.
Natomiast moja przyjaciółka jest powierniczką moich tajemnic i wspiera mnie od 20 lat. Co działa też w drugą stronę :)
Pracodawca wie. Fajny facet. Też swoje w życiu przeszedł.
Czyli prawdziwa przyjaźń, tylko prawdziwi przyjaciele zostają w potrzebie - czyli Twój Bartek i jego przyjaciel, Twoja przyjaciółka.
Ja przyjaciółki takiej od serca nie mam, może tylko moją siorę mogłabym tutaj zakwalifikować, sama sobie winna jestem, bo w czasie psychozy zerwałam kontakty z kumpelami. Nie jestem jednak pewna, czy one zaakceptowałyby mnie jako schizofreniczkę, a boję się ujawnić, bo to raczej prawdziwe przyjaźni nie były, tylko zwykłe dobre koleżeństwo.
gosiaczeq
bywalec
Posty: 36
Rejestracja: wt lis 19, 2013 7:45 pm
Status: ekonomistka
Gadu-Gadu: 41673406
Lokalizacja: Wielkopolska

Re: dziecko ze shozifrenikiem

Post autor: gosiaczeq »

black_sky pisze: Ja przyjaciółki takiej od serca nie mam, może tylko moją siorę mogłabym tutaj zakwalifikować, sama sobie winna jestem, bo w czasie psychozy zerwałam kontakty z kumpelami. Nie jestem jednak pewna, czy one zaakceptowałyby mnie jako schizofreniczkę, a boję się ujawnić, bo to raczej prawdziwe przyjaźni nie były, tylko zwykłe dobre koleżeństwo.
Ja wiem że nie miałabym oparcia w mojej rodzinie. Oni by tego nie zaakceptowali. Więc nic im nie mówimy. Chyba że psychoza się pojawi i trzeba będzie.
Dobrze, że mamy przyjaciół.
Jeśli z nimi kontakt urwałaś, a one nie próbowały dociekać co się z Tobą dzieje, to chyba lepiej pominąć takich ludzi. Ja mam dużo znajomych ale przyjaciółkę jedną, która jest przy mnie w potrzebie, a nie całe stado na które i tak liczyć nie można.
Bo moim zdaniem przyjaciela ma się jednego góra dwóch.
black_sky
bywalec
Posty: 36
Rejestracja: sob paź 05, 2013 7:06 pm

Re: dziecko ze shozifrenikiem

Post autor: black_sky »

Ja mam oparcie głównie w siostrze, przykro mi, że prawdopodobnie nie miałabyś oparcia w rodzinie, chociaż może we właściwym momencie zainteresowaliby się chorobą i wspierali na ile by mogli.

Też tak sądzę, że nie warto odbudowywać tych znajomości, chyba że na stopie czysto koleżeńskiej, bo na pewno przyjaciółki to nie były.

Tak, znajomych można mieć wielu, a i tak czuć się samotnym, tzw. samotność w tłumie.

Zresztą życie i tak wcześniej czy później zweryfikuje przyjaźń i dobrze, bo wtedy wszystko się wyjaśnia i na wierzch wychodzi:)
gosiaczeq
bywalec
Posty: 36
Rejestracja: wt lis 19, 2013 7:45 pm
Status: ekonomistka
Gadu-Gadu: 41673406
Lokalizacja: Wielkopolska

Re: dziecko ze shozifrenikiem

Post autor: gosiaczeq »

Masz rację black_sky .
Równie dobrze znam powiedzenie "samotna w tłumie" ...
Nie życzę tego nikomu.
gosiaczeq
bywalec
Posty: 36
Rejestracja: wt lis 19, 2013 7:45 pm
Status: ekonomistka
Gadu-Gadu: 41673406
Lokalizacja: Wielkopolska

Re: dziecko ze shozifrenikiem

Post autor: gosiaczeq »

Byłam wczoraj z moim synkiem w szpitalu. Ma 7 lat. Wróciliśmy do domu bo lekarze nie byli pewni co mu jest a stan był stabilny. Słyszałam rozmowę pielęgniarki z Panią Doktor, że nie ma miejsca na oddziale dziecięcym. Mój Bartek był w delegacji. Wrócił najszybciej jak się dało. A my znów byli w szpitalu.
Zastał mnie przy łóżku dziecka. On spał skąpany gorączką. Ja czekałam aż leki zaczną działać. Podszedł i powiedział, że mnie obserwował przez chwilę. I zapytał czy jak by się z nim coś działo to czy też bym z nim była cały czas??
Rozpłakałam się. Odpowiedziałam, że tak, że jest dla mnie tak samo ważny jak mój syn, mama by się nim zajęła żebym miała czas być przy Tobie.
Płakaliśmy razem.
Jestem taka wdzięczna losowi, że mi go dał.
Moja najbliższa rodzina pojechała w odwiedziny daleko za miasto. Nawet im nie powiedziałam, żeby ich nie martwić. Bartkowi też nie chciałam powiedzieć do powrotu, żeby go nie niepokoić. Ale nie dał się oszukać.
Pędził z Lublina w drugi koniec polski bo z moim dzieckiem się coś dzieje, a ja jestem sama z tym wszystkim. Wiedział, że mimo tego że do niedawna radziłam sobie sama to będzie mi dużo lżej jak on będzie przy mnie.
Miał rację. Co prawda mniej się przez to nie martwiłam ale czułam, że mam wsparcie.
Awatar użytkownika
Wspaniale
zaufany użytkownik
Posty: 5581
Rejestracja: pt paź 26, 2012 6:59 pm

Re: dziecko ze shozifrenikiem

Post autor: Wspaniale »

gosiaczeq pisze: Co prawda mniej się przez to nie martwiłam ale czułam, że mam wsparcie.
Takie wsparcie, duchowe, ale poparte czymś - jego przyjazdem - jest więcej warte od tysięcy słów zapewniających o miłości.
black_sky
bywalec
Posty: 36
Rejestracja: sob paź 05, 2013 7:06 pm

Re: dziecko ze shozifrenikiem

Post autor: black_sky »

gosiaczeq pisze:Pędził z Lublina w drugi koniec polski bo z moim dzieckiem się coś dzieje, a ja jestem sama z tym wszystkim. Wiedział, że mimo tego że do niedawna radziłam sobie sama to będzie mi dużo lżej jak on będzie przy mnie.
Miał rację. Co prawda mniej się przez to nie martwiłam ale czułam, że mam wsparcie.
To doskonały dowód na to, że mu zależy. Miłość i przywiązanie powinno wyrażać się nie tylko słowami, a właśnie czynami. Gratuluję takiego faceta, tym bardziej, że kiedyś pisałaś , że jesteś samotną matką, o ile dobrze pamiętam, - teraz już nie jesteś. :D
A właśnie a jak się dziecko i Bartek obecnie czują? Bartek jest w remisji?
Awatar użytkownika
lawenda
zaufany użytkownik
Posty: 1757
Rejestracja: pn paź 07, 2013 4:03 pm
Lokalizacja: lubelskie

Re: dziecko ze shozifrenikiem

Post autor: lawenda »

gosiaczeq pisze: Podszedł i powiedział, że mnie obserwował przez chwilę. I zapytał czy jak by się z nim coś działo to czy też bym z nim była cały czas??
Rozpłakałam się. Odpowiedziałam, że tak, że jest dla mnie tak samo ważny jak mój syn, mama by się nim zajęła żebym miała czas być przy Tobie.
Widzisz, on sobie przypomina jak sam był chory i zastanawia się czy będziesz przy nim gdyby się to powtórzyło. Słowa o miłości to nie wszystko. Miałam kolegę jak byłam w szpitalu ( nie psychiatrycznym) który nie lubił szpitali, i mówił że kojarzą mu się ze śmiercią, a ja zwracałam uwagę czy on byłby ze mną na dobre i na złe. A nie tylko gdy wszystko ''pięknie się zieleni''. Jak długo jesteście ze sobą?
Awatar użytkownika
fuKs
bywalec
Posty: 1894
Rejestracja: sob maja 12, 2012 3:44 am
płeć: mężczyzna

Re: dziecko ze shozifrenikiem

Post autor: fuKs »

gosiaczeq pisze:I zapytał czy jak by się z nim coś działo to czy też bym z nim była cały czas??
Rozpłakałam się.
Miałem podobnie, tylko odpowiedź brzmiała "NIE WIEM" :D
Jedni są głusi, inni słyszą głosy.
gosiaczeq
bywalec
Posty: 36
Rejestracja: wt lis 19, 2013 7:45 pm
Status: ekonomistka
Gadu-Gadu: 41673406
Lokalizacja: Wielkopolska

Re: dziecko ze shozifrenikiem

Post autor: gosiaczeq »

Makaron pisze: Takie wsparcie, duchowe, ale poparte czymś - jego przyjazdem - jest więcej warte od tysięcy słów zapewniających o miłości.
To było coś niesamowite, jeszcze nikt nigdy dla mnie czegoś choćby podobnego nie zrobił.
Takie szczęście w nieszczęściu.
gosiaczeq
bywalec
Posty: 36
Rejestracja: wt lis 19, 2013 7:45 pm
Status: ekonomistka
Gadu-Gadu: 41673406
Lokalizacja: Wielkopolska

Re: dziecko ze shozifrenikiem

Post autor: gosiaczeq »

black_sky pisze: To doskonały dowód na to, że mu zależy. Miłość i przywiązanie powinno wyrażać się nie tylko słowami, a właśnie czynami. Gratuluję takiego faceta, tym bardziej, że kiedyś pisałaś , że jesteś samotną matką, o ile dobrze pamiętam, - teraz już nie jesteś. :D
A właśnie a jak się dziecko i Bartek obecnie czują? Bartek jest w remisji?
Dziecko jest już w domu całe szczęście. Ale na lekach i osłabiony.
Ale w domu tak gdzie ma najlepszą opiekę.

Bartek czuje się dobrze. Od półtora roku nie miał powrotu psychozy.
Oby tak dalej :)
gosiaczeq
bywalec
Posty: 36
Rejestracja: wt lis 19, 2013 7:45 pm
Status: ekonomistka
Gadu-Gadu: 41673406
Lokalizacja: Wielkopolska

Re: dziecko ze shozifrenikiem

Post autor: gosiaczeq »

lawenda pisze: Jak długo jesteście ze sobą?
Spotykaliśmy się przez pół roku na weekendy bo nie było innej możliwości.
Od razu wskoczyliśmy na "głęboką wodę" mieszkaliśmy w różnych miastach.
Od 8 m-cy mieszkamy razem.
gosiaczeq
bywalec
Posty: 36
Rejestracja: wt lis 19, 2013 7:45 pm
Status: ekonomistka
Gadu-Gadu: 41673406
Lokalizacja: Wielkopolska

Re: dziecko ze shozifrenikiem

Post autor: gosiaczeq »

fuKs pisze: Miałem podobnie, tylko odpowiedź brzmiała "NIE WIEM" :D
Życie mnie trochę zweryfikowało :) buhahaha

Ale nauczyłam się zawsze mieć plan na najbliższą przyszłość ale max do roku. Dłuższe planowanie nie ma sensu.
A drugie co mnie nauczyło wiedzieć czego się NIE chce i czego się CHCE i dążyć do tego. Ogólnie to zawsze byłam zdecydowana i nie negocjowałam. Zawsze wszystko było albo czarne albo różowe. Albo odpowiedź była tak albo nie. Starałam się unikać ludzi, którzy wiecznie odpowiadali "nie wiem".
Zawsze można powiedzieć, że muszę przemyśleć, przekalkulować. Tzn. zająć się a nie spławić bo: nie wiem i daj mi spokój.
gosiaczeq
bywalec
Posty: 36
Rejestracja: wt lis 19, 2013 7:45 pm
Status: ekonomistka
Gadu-Gadu: 41673406
Lokalizacja: Wielkopolska

Re: dziecko ze shozifrenikiem

Post autor: gosiaczeq »

Wspaniale pisze:Okresu obecnego, kiedy 'nic mu nie jest', bo nie ma objawów choroby, nie da się porównać z tym, co może być - wtedy przejdziecie prawdziwą próbę, a właściwie ty przejedziesz, wtedy się okaże, ile warte jest uczucie do niego i chęć bycia z nim, czy jednak nie przegra z "dobrem twojego dziecka", które jest naj i najważniejsze itd. Może nigdy nie będzie ci to dane, bo on nie popadnie ponownie w psychozę. Tak byłoby najlepiej dla wszystkich, bo komu potrzebna taka próba czy próby.
No to właśnie przechodzę próbę.
Mój Bartek jest w szpitalu.
Wspieramy go i czekamy na efekty leczenia.
Mam nadzieję, że szybko wróci do domu.
Tęsknię za nim i ubolewam nad tym że nie mogę być przy nim codziennie. Ale niestety szpital jest bardzo daleko. On sam mówi że mam sobie tym głowy sobie zawracać. Że tyle co jestem u niego w zupełności wystarczy. Rozmawiamy przez telefon.
Piszę do niego listy żeby mu trochę umilić czas. Nie mogę się doczekać naszego spotkania... tal cholernie mi go brakuje!
ODPOWIEDZ

Wróć do „ciąża, macierzyństwo”