.

Moderator: moderatorzy

F20
bywalec
Posty: 9915
Rejestracja: sob kwie 06, 2013 1:02 pm
Status: Elektrotechnik
płeć: mężczyzna
Gadu-Gadu: 63718896

Re: psychoterapia niszczy mi zycie

Post autor: F20 »

cezary123 pisze:
moi pisze:Nie czuja zahamowań, tylko normalny pociąg seksualny.
Gdzieś czytałem, że osobom zmieniającym płeć dopiero psychoterapia umożliwia ułożyć satysfakcjonujące życie seksualne. Chodzi o to aby poczuli się pewnie w swoim nowym ciele i nie wracali do dawnego z jego dyskomfortem. Żeby uwierzyli, że wreszcie mają możliwość.
Równie dobrze mogłaby im wbić do głowy, żeby zaczęli odczuwać satysfakcję z kontaktów zgodnych z oryginalną cielesnością a zatem z płcią przeciwną.
To wszystko jest naciągane tak czy tak.
A jezeli by czlowieka przekonwertowac na cos co jest z przeczne z nim i jie chodzi mimtu o zmiane plci tylko o zmiane osobowosci i zainteresowan i uczyc zeby czlowiek czul sie pewnie w swoim nowym ciele no iodczuwal jeszcze satysfakcje
F20
bywalec
Posty: 9915
Rejestracja: sob kwie 06, 2013 1:02 pm
Status: Elektrotechnik
płeć: mężczyzna
Gadu-Gadu: 63718896

Re: psychoterapia niszczy mi zycie

Post autor: F20 »

Gehenna pisze:a może on ma rację?
jeśli przerobię relację z nim (terapeutą), to będzie mi też łatwiej w innych zwykłych międzyludzkich kontaktach...
może trzeba przejść przez to?
ja mam wrażenie,że chodzę tam głównie po to, aby nie sprawiać mu przykrości, jakbym czuła się za niego odpowiedzialna, za jego uczucia
kurde, głupie
Moze czuje sie jak zbity kundel ? Mi by sie chcialo przypieprzyc takiemu facetowi ale znowusz mam problem z natretami z banku szkoda mi tych ludzi oni musza tez jakos zarabiac.
F20
bywalec
Posty: 9915
Rejestracja: sob kwie 06, 2013 1:02 pm
Status: Elektrotechnik
płeć: mężczyzna
Gadu-Gadu: 63718896

Re: psychoterapia niszczy mi zycie

Post autor: F20 »

cezary123 pisze:
Makaron pisze:po brutalne 'gnojenie pacjenta' przez psychoterapeutę, by zaczął walczyć ze światem, który nie jest barankiem bożym. Wątpię, ale tak jest w twoim przypadku - byś skutecznie, bez poczucia winy postawiła na swoim?
Jak już nie ma lepszych metod. Znieczulenie i odwrażliwienie zawsze można zastosować.
Pytanie tylko, czy coś takiego rzeczywiście zawsze pasuje do danego człowieka i jest skuteczne.
To tak jak z nietrafioną diagnozą i leczeniem i usprawnianiem na siłę nie tego narządu. Czasem to przynosi więcej szkody niz pożytku.
Swieta racja ale skad lekarz ma wiedziec ze kiedy upuszcza krwi pacjentowi to nie jest to Hemofilia ?.Najpierw trzeba to zdiagnozowac no bo zjakiejnracji krew pacjentowinleci a lotem leczyc na hemofilie.
F20
bywalec
Posty: 9915
Rejestracja: sob kwie 06, 2013 1:02 pm
Status: Elektrotechnik
płeć: mężczyzna
Gadu-Gadu: 63718896

Re: psychoterapia niszczy mi zycie

Post autor: F20 »

cezary123 pisze:
Makaron pisze: Do siedzącego, stojącego pacjenta przywiezionego do szpitala przysiadał się niby obcy człowiek (de facto pracujący w szpitalu psychoterapeuta) i zaczynał brutalnie słownie atakować taką osobę, by ją "wybudzić", by nawiązała kontakt, normalnie zareagowała na taką sytuację, czyli złością, atakiem.
A potem:
"Dlaczego jest Pan taki agresywny?"
I w pasy.
A szczegolnie jak przewrotnie bronii tego czego niepowinna nie wiedzac jakiego tam schizofrenia diabla wczesniej zostawila jak wczesniej szkodzila :D
F20
bywalec
Posty: 9915
Rejestracja: sob kwie 06, 2013 1:02 pm
Status: Elektrotechnik
płeć: mężczyzna
Gadu-Gadu: 63718896

Re: psychoterapia niszczy mi zycie

Post autor: F20 »

Gehenna pisze:Schizo
Mój odbiór terapii i to jak ona obiektywnie wygląda wcale nie musi być zbieżny. Mając zaburzenia na poziomie emocji i odbioru rzeczywistości raczej trudno o racjonalną ocenę.
Ten terapeuta ma w necie sporo bardzo pozytywnych opinii. Prowadzi prywatny gabinet i pracuje w pewnej fundacji. Początkowo chodziłam do niego na prywatne sesje, raz w tygodniu. Miałam pełne zaufanie (no prawie). Mówiłam dużo i o rzeczach bardzo bolesnych. Od początku założenie było takie, że psychoterapia ma koncentrować się na poprawie mojego funkcjonowania, życia, że ma być pracą nad uporządkowaniem dość popierdolonej biografii, próbą poradzenia sobie z traumami z przeszłości, które w dość widocznym stopniu ciążą na mnie do tej pory. Ja wychodziłam z założenia... że to jest trochę jak ze złamaniem, które zrosło się w nieprawidłowy sposób, można żyć ale się kuleje... Aby wyzdrowieć trzeba tą kość złamać jeszcze raz.
Z świadomością, że to będzie boleć grzebałam w swojej przeszłości... Na efekty nie trzeba było czekać zbyt długo - 3 pobyty w szpitalach w tym 2 po próbach "S".
I tu już mam żal do terapeuty, bo wydaje mi się że będąc profesjonalistą powinien zobaczyć co się dzieje, jakoś temu zapobiec.
Trzy pobyty w szpitalu w ciągu roku to sporo, nie trwały one kilku dni. Spowodowało to też drastyczne pogorszenie sytuacji finansowej, o ile wcześniej miałam jakąś regularność w zarabianiu pieniędzy to po tym roku gdy albo siedziałam na oddziale albo miałam solidną depresję wszystko się zmieniło. Wyczerpały sie też zgromadzone oszczędności. Przez jakiś jeszcze czas chodziłam na sesje prywatnie nadwyrężając debet na koncie. Gdy zrobiło się już naprawdę kiepsko terapeuta zaproponował mi abym przychodziła do niego na nfz do fundacji w której pracuje. Z jednej strony to było w jakiś sposób fajne, bo pomyślałam, że nie traktuje mnie jak 80 zł miesięcznie ale, że chce mi faktycznie pomóc. Z drugiej strony czułam się upokorzona, jak żebrak i pasożyt. Ktoś życiowo nie zaradny wykorzystujący innych. Długo nie mogłam poradzić sobie z tą sytuacją.
Doświadczenia tych głębokich pogorszeń mojego stanu spowodowały też, że zaczęłam bać się terapii. Zaczęłam stosować mechanizmy obronne. Początkowo wchodziłam do gabinetu, siadałam na krześle i przez całe 45 minut patrzyłam w ścianę, okno. Miałam taką blokadę, że nie reagowałam na nic.
Mój terapeuta nigdy nie pyta co słuchać, nie ciągnie mnie za język. Jeśli jestem w stanie o czymś mówić czasem skomentuje, czasem dopyta czy zwróci uwagę np na jakąś analogię z tym co mówiłam jakiś czas temu. Zadziwia mnie cały czas, że potrafi przywołać to o czym mówiłam wiele miesięcy wcześniej i jakoś połączyć.
Ja od pewnego czasu traktuję go jak wroga, spodziewam się tylko najgorszego. W zasadzie nie podejrzewam go o złe intencje, ale w każdym słowie czy nawet geście doszukuję się jakiegoś niekorzystnego dla mnie przesłania. Ale mogę mieć też trochę racji... potrafiłam wielokrotnie mniej lub bardziej świadomie przedstawiać na sesjach błędny obraz siebie, więc może nie powinnam się dziwić, że t uważa np że odpowiednie dla mnie byłyby proste prace fizyczne. (a może to ja myślę, że on myśli ?)
Od pewnego czasu terapię dodatkowo komplikuje to, że zaczęłam chodzić do psychiatry w tej samej fundacji. Lekarka ma wgląd do karty i często komentuje to co w niej wyczyta. To blokuje mnie dodatkowo i już zupełnie nie pozwala mi na szczerość.

A antypatię czuję od samego początku, już sam wyraz twarzy terapeuty (niekoniecznie od niego zależny) doprowadzał mnie do irytacji już od pierwszej sesji.
On Cie specjalnie drazni i rujnuje zebys sie znim nie zwiazala emocjonalnie bo wtedy moglby Toba manipulowac. Niewiem czy sie da manipulowac prsez rozzlaszczanie i wzniecanie negatywnych emocji lacznie z zloscia czy tez irytacja no chyba nie niesadzisz ?.
F20
bywalec
Posty: 9915
Rejestracja: sob kwie 06, 2013 1:02 pm
Status: Elektrotechnik
płeć: mężczyzna
Gadu-Gadu: 63718896

Re: psychoterapia niszczy mi zycie

Post autor: F20 »

Hahahah ja juz kumam o co chodzi gehenna Twoj psychoterapeuta to geniusz przez duze g. Ty poprostu na jego sesjach uswiadamiasz sobie zle zeczy na swoj temat i reagujesz zloscia.
Np jesli schizofrenia zrujnuje Ci mlodosc kiedy nie moglas wogole uzywac zycia realizowac sie i cieszyc sie nim kiedy marnowalas ten czas w zyciu na pieklo i niechcesz tego czasu na byle bzury marnowac to uswiadomienie sobie ze tak naprawde jestes narwana bo chcesz juz juz na szybko dotrzec do celu bo masz poprostu taki narwany charakter rozwscieczy Cie to bo nieechcesz zaakceptowac to ze jeste nerwusem i chcesz miec wszystko na juz. Korek na jezdni jak korek w zyciu ktore przepadalo na schizofrenienie i od lat nie kozna nic zmienic
To jest taka bolesna psychoterapia ktora Ci pomaga a Ty tego nierozumiesz!
F20
bywalec
Posty: 9915
Rejestracja: sob kwie 06, 2013 1:02 pm
Status: Elektrotechnik
płeć: mężczyzna
Gadu-Gadu: 63718896

Re: psychoterapia niszczy mi zycie

Post autor: F20 »

Zreszta to tez jest rozsadne ze jak od lat probujesz cos zmienic to teraz sie bedzieszyc uczyc cierpliwosci tkwiac w tym moze nawet do usranej smierci a zlosc i nerwica jakie beda temu towarzyszyc nie bedziesz chciala opanowywac na swoj narwany charakterek ktory niechcesz uznac za swoj tylko gehenno tworzysz gehenne swojemu psychoterapeucie swoim zachowaniem. ZZAMIERZAM BYC PIERWSZY KTORY CIE SKRYTYKUJE WSTYDZ SIE WSTYDZ!
F20
bywalec
Posty: 9915
Rejestracja: sob kwie 06, 2013 1:02 pm
Status: Elektrotechnik
płeć: mężczyzna
Gadu-Gadu: 63718896

Re: psychoterapia niszczy mi zycie

Post autor: F20 »

Gehenno nie chodzi mi oto że masz jakiś tam zły charakterek bo go nie znam chciałem Ci tylko uzmysłowić jak działa Twój wredny psychoterapeuta.
Uzmysławia Ci po prostu ten nieudacznik jakie masz negatywy i jeszcze najordynarniej w świecie chce dla Ciebie dobrze żebyś z nimi walczyła żeby Ci się żyło lepiej. Łajdak z niego!.
F20
bywalec
Posty: 9915
Rejestracja: sob kwie 06, 2013 1:02 pm
Status: Elektrotechnik
płeć: mężczyzna
Gadu-Gadu: 63718896

Re: psychoterapia niszczy mi zycie

Post autor: F20 »

Swoją drogą wiem co czujesz. Kiedyś kiedy byłem jeszcze na studiach ukształtwało się we mnie pewne marzenie związane z pomaganiem niepełnosprawnym. Nie ukrywam że coś we mnie mocniej drgnęło na wskutek kampanii jaka wówczas przebiegała w TV.
Gdyby mnie jakiś psychoterapeuta uświadomił że tak naprawdę niechcę tego robić z czystego serca tylko z krzywień bo się musiałem przez parę lat ostanio opiekowac zniedołężniałymi rodzicami i zaczął by mi rujnować marzenie to bym drania na miejscu zatłuk czymś ciężkim co bym miał pod ręką.
Gehenna
zaufany użytkownik
Posty: 9559
Rejestracja: sob lip 17, 2010 8:24 am

Re: psychoterapia niszczy mi zycie

Post autor: Gehenna »

F20 pisze:Z tylko gehenno tworzysz gehenne swojemu psychoterapeucie swoim zachowaniem.
co takiego?
F20
bywalec
Posty: 9915
Rejestracja: sob kwie 06, 2013 1:02 pm
Status: Elektrotechnik
płeć: mężczyzna
Gadu-Gadu: 63718896

Re: psychoterapia niszczy mi zycie

Post autor: F20 »

Gehenna pisze:
F20 pisze:Z tylko gehenno tworzysz gehenne swojemu psychoterapeucie swoim zachowaniem.
co takiego?
Twój psychoterapeuta jest bardzo dobry tylko Ty go nie rozumiesz. Gdzieś w głębi duszy coś mocno ukrytego co diabeł głęboko ukrył mówi mi Twój psychoterapeuta do debil nie z tej ziemi!.
Gehenna
zaufany użytkownik
Posty: 9559
Rejestracja: sob lip 17, 2010 8:24 am

Re: psychoterapia niszczy mi zycie

Post autor: Gehenna »

dlaczego piszesz tu do mnie takie rzeczy?
masz jakiś cel?
nie wkręcaj mnie w swoje teorie i paranoje.
F20
bywalec
Posty: 9915
Rejestracja: sob kwie 06, 2013 1:02 pm
Status: Elektrotechnik
płeć: mężczyzna
Gadu-Gadu: 63718896

Re: psychoterapia niszczy mi zycie

Post autor: F20 »

Gehenna pisze:dlaczego piszesz tu do mnie takie rzeczy?
masz jakiś cel?
nie wkręcaj mnie w swoje teorie i paranoje.
Niezrozumiesz ile niegodziwosci pod plaszcykiem dobra kryje sie w swiecie np. Twoj psychoterapeuta. Zobacz sama chodzis do osrodka z drowia na cos co ma Ci pomagac NFZ mu za to placi, a on Cie gnoi moze zostalas przeznaczona do sprawdzania na tobie nowych terapii. Trzeba brac pod uwage ze ludzie ktorzy tam siedza to tez ludzie ktorzy nadzwyczajniej w swiecie moga byc parszywi. Zgnoi Cie taki wyjdziesz z jeszcze wiekszymi problemami niz przyszlasc, a dran jeszcze powie ze to terapia, a teraz jestes w fazie kiedy Ci sie pogarsza bo tak w terapii podobno jest. Takiemu lajdakowi nie mozna nic zrobic bo co mu kto udowodni ?
Napisze to co wszyscy, bez zadnych niesrozumianych i paranoicznych metafor SPIERDZIELAK OD TEGO ZUCHA ILE WLIZIE!!!!!!!
fheng
zaufany użytkownik
Posty: 543
Rejestracja: ndz wrz 18, 2011 1:07 am

Re: psychoterapia niszczy mi zycie

Post autor: fheng »

Nie wiem. ..nie znasz sytuacji w sumie
Od piekła I nieba oddziela nad tylko życie-najkrótsza rzecz na świecie. .
F20
bywalec
Posty: 9915
Rejestracja: sob kwie 06, 2013 1:02 pm
Status: Elektrotechnik
płeć: mężczyzna
Gadu-Gadu: 63718896

Re: psychoterapia niszczy mi zycie

Post autor: F20 »

fheng pisze:Nie wiem. ..nie znasz sytuacji w sumie
Tylko to co pisala ze ja gnoi ze jej zle itp itd ale swoja dywagacje na temat zlego psychoterapeuty rownierz napisalem.
fheng
zaufany użytkownik
Posty: 543
Rejestracja: ndz wrz 18, 2011 1:07 am

Re: psychoterapia niszczy mi zycie

Post autor: fheng »

F20 pisze:
fheng pisze:Nie wiem. ..nie znasz sytuacji w sumie
Tylko to co pisala ze ja gnoi ze jej zle itp itd ale swoja dywagacje na temat zlego psychoterapeuty rownierz napisalem.
Jednak trzeba być ostrożnym w sądach. ...bo terapia nie jedt miła. ..to rycie w duszy.
Od piekła I nieba oddziela nad tylko życie-najkrótsza rzecz na świecie. .
F20
bywalec
Posty: 9915
Rejestracja: sob kwie 06, 2013 1:02 pm
Status: Elektrotechnik
płeć: mężczyzna
Gadu-Gadu: 63718896

Re: psychoterapia niszczy mi zycie

Post autor: F20 »

fheng pisze:
F20 pisze:
fheng pisze:Nie wiem. ..nie znasz sytuacji w sumie
Tylko to co pisala ze ja gnoi ze jej zle itp itd ale swoja dywagacje na temat zlego psychoterapeuty rownierz napisalem.
Jednak trzeba być ostrożnym w sądach. ...bo terapia nie jedt miła. ..to rycie w duszy.
Owszem i jakbys poczytał moje wcześniejsze posty w tym temacie to równierz o tym pisałem jakpotrafi taką duszę rozorać.
Pamal
zaufany użytkownik
Posty: 9996
Rejestracja: sob gru 29, 2007 11:07 pm

Re: psychoterapia niszczy mi zycie

Post autor: Pamal »

Psycholog nigdy nie odczyta Twojego zachowania jak Ty byś chciała, tylko jak on to widzi.
A widzi pewnie jako dogmat, że jest świetny w swoim zawodzie, a jeśli pacjent do niego przychodzi to tylko dlatego, że chce i podjął taką decyzję.
Gehenna
zaufany użytkownik
Posty: 9559
Rejestracja: sob lip 17, 2010 8:24 am

Re: psychoterapia niszczy mi zycie

Post autor: Gehenna »

x
Ostatnio zmieniony pn sie 04, 2014 9:48 pm przez Gehenna, łącznie zmieniany 1 raz.
F20
bywalec
Posty: 9915
Rejestracja: sob kwie 06, 2013 1:02 pm
Status: Elektrotechnik
płeć: mężczyzna
Gadu-Gadu: 63718896

Re: psychoterapia niszczy mi zycie

Post autor: F20 »

pamal pisze:Psycholog nigdy nie odczyta Twojego zachowania jak Ty byś chciała, tylko jak on to widzi.
A widzi pewnie jako dogmat, że jest świetny w swoim zawodzie, a jeśli pacjent do niego przychodzi to tylko dlatego, że chce i podjął taką decyzję.
Czyli brak mu pokory i skromnosci jest tak swietny ze przenigdy niezobaczy swoich bledow bo jest za dobry zeby je popelniac.
Mialem kiedys paranoje ktora przypisywala mi lajdacki charakter, a nastepnie probowala wykrzywic moj wizerunek w stosunku domsamego siebie znaczy uzmyslawiala mi moj charakterek ktory mi przypiela. Dzisiaj nadal chce rozerwac jakiegos tepego drania jakby schizofrenia byla czlowiekiem. Najzabawniejsze jest to ze kazdego by mozna tak powykrzywiac poczawszy od Jana Pawla II a konczywszy na Jezusie. Niestety tylko umnie sie w glowie pochrzanilo od tego i dzisiaj reaguje agresja, a moja bidulka schizofreniczna postac sie wybieli bo miala niezlego skurwysyna ktorego chciala wychowac, a teraz schizofrenik chce dorwac kogos i rozszarpac tylko niewie kogo.
Mialem taka paranoje jakby cos mi deprecjonowalo moja wartosc jako czlowieka !.
ODPOWIEDZ

Wróć do „psychoterapia”