Jak uświadomić osobie chorej że jest chora ??
Moderator: moderatorzy
Jak uświadomić osobie chorej że jest chora ??
Witam, Mam brata który od dłuższego czasu nie wychodzi z domu (Nasz błąd że wcześniej nie zearagowaliśmu, ale nikt z nas nie spodziewał się niczego załego oraz nie posiadał jakiej kolwiek wiedzy na temat chorób psychicznych). Całymi dniami siedział przed komputerm i wszystkich okłamywał, że pracuje. W ostatnim czasie (2mc temu) zaczął miewać wyobrażenia że wszyscy w telewizji i radiu mówią o nim (To co pisał na czatach). Od 3 tygodni słyszy głosy, rozmawia z nimi twierdzi że one prubują naprawić mu mózg to są jakieś osoby z tv które za pomocą mikroportów wchodzą do głowy. Boi się kąpać chodzić do toalety bo one wszystko widzą co robi. Był u nas psychiatr który swierdził psychoze z urojeniami i omamai, przepisał lekarstwa. Jak prubuje rozmawiać z bratem na ten temat to twierdzi że nie jest wariatem i nie będzie brał żadnych lekarstw, próbowałemu wytłumaczyć na czym to polega ale w żaden znany mi sposób nie mogę mu wytłumaczyć że jest chory. Rodzice będę się starać aby za zabrać go do szpitala nawet wbrew jego woli. Wolałbym tego uniknąć bo wiadomo nie są to najlepsze przeżycia. Może wiecie w jaki sposób dotrzeć do osoby żeby jej wytłumaczyć że jest chora jak ją przekonać aby brała leki.
Pozdrawiam
Pozdrawiam
Witaj,
nikt sie nie spodziewa ze cos takiego sie przytrafi bliskiej osobie i wiedza spoleczenstwa na temat zaburzen psychicznych jest żadna.
z tego, co opisujesz, to bedzie Ci trudno dotrzeć do brata, bo jest na ostrej schizie. na kazdego dziala co innego, dlatego powiem ci co dziala na mnie, moze pomoge. spokojna rozmowa o tym, co mi sie wydaje i jak ktos mi na spokojnie powie ze mysli inaczej. to wzbudza watpliwosci a nie wrogosc i poczucie odrzucenia. Wlasciwie taka sytuacje miałam tylko dwa razy. na forum (innym) jak mi odwalilo a raz jak ktos z podobnymi przezyciami powiedzial mi co o tym mysli.
Czasem tez dziala żądanie (spokojne) materialnych dowodow. Unikanie stwierdzen ze ktos jest chory itp. ale ze sie moze myli. jesli to w ogole podziala to tez nie od razu. Trzeba cierpliwosci.
jak bylam na kilkumiesiecznym wkrecie i ktos mi usilowal powiedziec ze cos nie tak ze mna to bylam przekonana ze mowi o sobie.. tak potrafilam to przekrecic... dopiero teraz zaczelam cos dla siebie robic. Tyle moge od siebie
Pozdrawiam
X.
nikt sie nie spodziewa ze cos takiego sie przytrafi bliskiej osobie i wiedza spoleczenstwa na temat zaburzen psychicznych jest żadna.
z tego, co opisujesz, to bedzie Ci trudno dotrzeć do brata, bo jest na ostrej schizie. na kazdego dziala co innego, dlatego powiem ci co dziala na mnie, moze pomoge. spokojna rozmowa o tym, co mi sie wydaje i jak ktos mi na spokojnie powie ze mysli inaczej. to wzbudza watpliwosci a nie wrogosc i poczucie odrzucenia. Wlasciwie taka sytuacje miałam tylko dwa razy. na forum (innym) jak mi odwalilo a raz jak ktos z podobnymi przezyciami powiedzial mi co o tym mysli.
Czasem tez dziala żądanie (spokojne) materialnych dowodow. Unikanie stwierdzen ze ktos jest chory itp. ale ze sie moze myli. jesli to w ogole podziala to tez nie od razu. Trzeba cierpliwosci.
jak bylam na kilkumiesiecznym wkrecie i ktos mi usilowal powiedziec ze cos nie tak ze mna to bylam przekonana ze mowi o sobie.. tak potrafilam to przekrecic... dopiero teraz zaczelam cos dla siebie robic. Tyle moge od siebie
Pozdrawiam
X.
xena wojownicza księżniczka w zadumie
Rozmawiałem z nim wiele razy ale za każdym jest to samo. Twierdzi że nie jest chory jak mówię żeby dał mi jakiś racjonalny dowód to nie jest mi wstanie nic powiedzieć wtedy mówię żeby spróbował mojej metody tj. (Zaczęcie branie leków na początek) to przestaje się do mnie odzywać. Cały czas twierdzi że próbuje się ich pozbyć. Boi się tylko jak mu mówię że tak długo nie może być i rodzice w końcu umieszczą go w szpitalu ponieważ marnuje sobie życie. Ale wolałbym tego uniknąć, chyba sam musi dorosnąć do tego żeby pójść do szpitala.
Trudno cos radzić zaocznie. Ale czy macie jako rodzina kontakt z tym lekarzem ktory przpisal leki? wydaje mi sie ze znajac Twojego brata i cala sytuacje rodzinna powinien podac jakies dobre rozwiazanie. przynajmniej jak nie poglebiac braku zaufania. Zycze wytrwalosci. Nie staje po stronie Twego brata bo to prawda ze choruje cala rodzina a nie tylko jeden czlowiek, ale on tu jest tym 'najslabszym ogniwem'. do choroby doprowadza wiele zlozonych czynnikow, czesto latami. dlatego zeby cos zdzialac tez trzeba czasu i jakiejs strategii. Jakie sa relacje Twojego brata z rodzicami? czy nie jest tak ze oni sie calkiem pogubili i problem spadl na Ciebie? Rozmawiales z nimi szczerze o tej calej sytuacji?
xena wojownicza księżniczka w zadumie
Jeszcze podsylam linki, bo ten problem pojawial sie na forum. mysle ze podobne trudnosci z innymi sa scisle powiazane z choroba, sa jej częscia. nie wynikaja z uporu czy zlosliwosci. tak to juz to jest ze sie broni swojego 'krolestwa' przed innymi:
http://schizofrenia.evot.org/viewtopic.php?t=51&start=0
http://schizofrenia.evot.org/viewtopic. ... 64&start=0
pozdrawiam xena
http://schizofrenia.evot.org/viewtopic.php?t=51&start=0
http://schizofrenia.evot.org/viewtopic. ... 64&start=0
pozdrawiam xena
xena wojownicza księżniczka w zadumie
Witam,
Niestety masz rację mówiąc że problem jest na mojej głowie. Tylko jest jeden minus jestem w domu kilka dni w miesiącu. Mama po kryjomu dorzuca tabletki bratu do jedzenia (Myśląc że to mu pomorze). Lekarz z tego co wiem to był z prywatnego gabinetu bo brat nie jest ubezpieczony, niestety lekarz tylko wspomniał o przymusowym leczeniu w szpitalu, rozmawiał z bratem i nic nie wskurał. Obawiam się że została tylko jedna droga - przymusowe leczenie ale czy po czymś takim nie stracę brata, jego zaufania, a jak mu tam nie pomogą .... ??
Pozdrawiam
Niestety masz rację mówiąc że problem jest na mojej głowie. Tylko jest jeden minus jestem w domu kilka dni w miesiącu. Mama po kryjomu dorzuca tabletki bratu do jedzenia (Myśląc że to mu pomorze). Lekarz z tego co wiem to był z prywatnego gabinetu bo brat nie jest ubezpieczony, niestety lekarz tylko wspomniał o przymusowym leczeniu w szpitalu, rozmawiał z bratem i nic nie wskurał. Obawiam się że została tylko jedna droga - przymusowe leczenie ale czy po czymś takim nie stracę brata, jego zaufania, a jak mu tam nie pomogą .... ??
Pozdrawiam
-
- zarejestrowany użytkownik
- Posty: 9
- Rejestracja: śr sty 02, 2008 8:30 am
- Lokalizacja: łódzkie
- Kontakt:
Moim zdaniem przede wszystkim trzeba się uzbroić w cierpliwość, i to w dużą dawkę, i mówić bratu o jego urojeniach, tzn. o tym, że się myli. Ta choroba jest odporna na logikę, więc trzeba mu to wiele razy powtórzyć, żeby cokolwiek do niego dotarło. Warto nauczyć się, jak być przekonującym w stosunku do niego. Jednak z leczeniem nie ma co zwlekać, bo samo nie przejdzie a z czasem będzie się pogarszać. Samo osiągnięcie etapu, w którym chory zaczyna zdawać sobie sprawę z choroby to już sporo.