Indyjska przypowieść mówi, że pewien chłopiec jadł za dużo słodyczy. Rodzice próbowali temu przeciwdziałać na różne sposoby, ale bez skutku. Ojciec postanowił zaprowadzić go do pewnego starca słynącego z mądrości, który mieszkał w odległej wiosce, aby mu przemówił do rozumu. Kiedy jednak przyszli i ojciec wyłuszczył przyczynę wizyty, starzec od razu powiedział: „Przyjdźcie do mnie jutro o tej samej porze”, po czym znowu zapadł w medytacyjny trans. Cóż było robić? Ojciec z synem poszli z powrotem, aby następnego dnia stawić się przed starcem o tej samej godzinie. Starzec powiedział: „Młody człowieku, to bardzo niezdrowo jeść zbyt dużo słodyczy. Koniecznie musisz przestać”. I zamilkł. Na to oburzony ojciec: „I to wszystko? Nie mogłeś mu tego powiedzieć wczoraj i nie narażać nas na podróż w tę i nazad?” Starzec odrzekł: „Widzisz, problem polega na tym, że ja też bardzo lubiłem i nadużywałem słodyczy. Do wczoraj. Bowiem, aby móc poradzić twojemu synowi, musiałem sam, chociażby na jedną dobę, pozbyć się nałogu”.
I właśnie na tym polega cały problem. Zanim damy dobrą radę naszemu synowi lub córce, podopiecznemu w szkole czy podwładnemu w pracy, wypada, abyśmy sami spełniali nasze własne oczekiwania w stosunku do tych osób. Inaczej mówiąc, najpierw musimy być tacy, jakimi chcielibyśmy widzieć naszych bliźnich. Bo czy to nie jest jasne, że nie będzie zbytnio przekonywujący palący nauczyciel, który usiłuje odwieść od palenia swoich uczniów? Albo ojciec krzywiący się przy każdym kieliszku, który na naiwne pytanie dziecka odpowiada: „Widzisz kochanie jakie to niedobre, a tatuś musi?” Już nie mówiąc o tym, co ten tatuś potem wygaduje i wyczynia przed oczami dziecka – jaki daje mu przykład!
Więcej na : http://www.knowacz.pl/ksiazki/listkiewi ... z_0101.htm
Druga trudność polega na tym, że często, pomimo posiadania tej unikalnej zdolności rozróżniania, nie możemy sobie poradzić z rozróżnianiem. Pomiędzy dobrem a złem jest tyle odcieni, że w pewnym momencie zatraca się granica, co jest naprawdę dobre, a co naprawdę złe, a zwłaszcza wtedy, gdy w jakiejś społeczności panuje etyczno-moralny chaos. Potrzeba pewnej wprawy, żeby dostrzec, że coś nie jest całkiem białe, całkiem uczciwe, całkiem w porządku. W grę tutaj wchodzi również – a właściwie przede wszystkim – ego, czyli poczucie swojego „ja”, które jest filtrem, pryzmatem załamującym promień prawdy i rzeczywistości, dając nam na przeciwległej ścianie miraż, iluzję, nieprawdziwą refleksję. Ego jest czynnikiem osobistym każdego z nas, który filtruje prawdę (lub kłamstwo) tak, jak MY tego chcemy, czyli skrzywia ją na NASZĄ indywidualną modłę, przedstawiając ją w takim świetle, jak NAM pasuje i jak NAM się podoba. W związku z tym dla Kowalskiego prawda Nowaka może być kłamstwem i vice versa. Mongoł (podobno) uważa za przysmak zieloną herbatę okraszoną zjełczałym masłem z kobylego mleka, Francuz zajada się żabami i ślimakami, a Polak nie może żyć bez kiszonych ogórków i kapusty, które inne nacje uważają za niejadalne, zepsute produkty.
Wobec tego wielu z nas nasuwa się prosty wniosek, że prawda nie istnieje – że jest jeszcze jedną, a właściwie główną iluzją tego świata. Niektórzy uważają, że skoro nie ma jakiejś prawdziwej, uniwersalnej prawdy, która mogłaby służyć jako wzorzec, to każdy może mieć swoją własną, przez siebie wyimaginowaną prawdę i może według niej żyć i postępować.
Aby świecić przykładem i tworzyć wzorzec do naśladowania, musimy zacząć poszukiwać w sobie tego, co zostało tak dawno temu zlekceważone i zapomniane. Zacznijmy od dziś, od teraz. Zapada zmierzch i zbliża się wieczór – zamiast włączyć telewizor z następną porcją ruchomych, kolorowych nonsensów, nie zapalajmy światła, lecz posiedźmy przez chwilę zastanawiając się nad minionym dniem. Zapytajmy siebie, swojego sumienia, czy wszystko było dzisiaj w porządku? Czy wszystko, co powiedzieliśmy było prawdziwe, czy było potrzebne i czy było grzeczne? Czy nasze zachowanie czasami nie skrzywdziło lub uraziło kogoś? Czy ten lub ów interes był naprawdę i całkowicie uczciwy? Czy nasze myśli były czyste, a nasze nastawienia i uczucia przyjazne? W dawnych czasach to podsumowanie przeżytego dnia nazywało się „rachunkiem sumienia”, dziś nazywa się to inteligentnie „introspekcją”, zajrzeniem w siebie i wyciągnięciem wniosków, co być może będzie nam w stanie pomóc jutro popełnić mniej życiowych pomyłek, być bardziej prawdomównym, uczciwym i szczerym w stosunku do siebie i bliźnich.