role społeczne...
Moderator: moderatorzy
role społeczne...
witam po raz pierwszy...
prowadzę badania nad schizofrenikami paranoidalnymi... mam wielki problem ze znalezieniem informacji na temat zmiany ról społecznych u chorych, socjalizacji, roli rodziny, plosów (są, prawda?) mieszkania w domu rodzinnym (w porównaniu z przebywaniem w domu pomocy społecznej). poza tym, co naturalnie rdroworozsądkowo przychodzi do głowy, nie mam nic...
serdecznie proszę o pomoc.
choć może zabrzmieć to niestosownie, w zamian oferuję sporą już wiedzę na temat choroby i pewne doświadczenie w obcowaniu z chorymi.
pozdrawiam, Ewa
prowadzę badania nad schizofrenikami paranoidalnymi... mam wielki problem ze znalezieniem informacji na temat zmiany ról społecznych u chorych, socjalizacji, roli rodziny, plosów (są, prawda?) mieszkania w domu rodzinnym (w porównaniu z przebywaniem w domu pomocy społecznej). poza tym, co naturalnie rdroworozsądkowo przychodzi do głowy, nie mam nic...
serdecznie proszę o pomoc.
choć może zabrzmieć to niestosownie, w zamian oferuję sporą już wiedzę na temat choroby i pewne doświadczenie w obcowaniu z chorymi.
pozdrawiam, Ewa
Schizofrenik po pierwszym pobycie otrzymuje diagnozę zespołu,żeby nie zdołować.Psychoedukację(moim zdaniem za wcześnie, jest w totalnym szoku, nie rozumie, że tyczy to jego samego.)Pobyt w oddziale dziennym jest korzystny, o ile trafi na rzetelnego terapeutę.Tam przechodzi też socjalizacje. Dowiaduje się, że choroba nie pozbawia go wartości.Zachęca się go do otwartości, mówi o potrzebie integracji ze środowiskiem w którym zamieszkuje.Wierzy w to czy nie w zetknięciu ze światem przeżywa najczęściej rozczarowanie, odrzucenie.Czasem na własne życzenie,jest bowiem nieufny,a społeczeństwo nie ma czasu na podchody.Rola rodziny jest znacząca. Tu może być zrozumiany, chciaż nie zawsze.Bo trudno zrozumieć schizofrenika.Rodzina za to może być cierpliwa. Po pierwszym okresie zaczyna chorego traktować bez taryfy ulgowej i to jest bardzo dobre.Oczywiście trzeba kontrolować wymagania, żeby nie były zbyt wysokie. Wspólne zamieszkanie jest najlepsze dla chorego pod warunkiem, że się leczy bo wtedy nie niszczy rodziny.
W naszym kraju hasła,żeby chorzy żyli wśród nas nie wynikają z żadnego planu czy strategii państwa, tylko z biedy.Chorzy powinni żyć w społeczeństwie,ale ci, którzy nie moą pracować powinni mieć alternatywę.Mam na myśli oddziały dzienne w każdym dużym mieście, nawet w dzielnicy.Terapie zajęciowe, które istnieją są kierowane przeważnie do osób upośledzonych umysłowo.Zaburzeni psychicznie nie mają co ze sobą zrobić, zwłaszcza ci z I gr.Przebywanie tylko w jednym środowisku-domowym nie wróci ich społeczeństwu,a rodzinę obciąża ponad miarę.Poza tym są to często chorzy z rętami socjalnymi, więc biedni i niewiele mogą urozmaicic sobie smutne, monotonne życie.
serdecznie dziękuję za informacje, tym bardziej, że są zaczerpnięte nie z netu czy literatury, lecz realnego życia.
i właśnie to mnie interesuje: jakie możliwości z jednej strony rodzina daje choremu sama z siebie, co chce, co może dać z siebie, a z drugiej strony, co może osiągnąć dla swojego bliskiego z rozpoznaniem schizofrenii z zewnątrz (psychoterapia?).
jak wyglądają kontakty społeczne, kontakty dotychczasowe ze znajomymi, czy jest szansa na przyjaźń, kontynuowanie jej? wiem, że nie zależy to jedynie od chorego, domyślam się, że głównie właśnie od otoczenia. i tu moze pojawić się problem poruszony wcześniej: tolerancja.
Ewa
i właśnie to mnie interesuje: jakie możliwości z jednej strony rodzina daje choremu sama z siebie, co chce, co może dać z siebie, a z drugiej strony, co może osiągnąć dla swojego bliskiego z rozpoznaniem schizofrenii z zewnątrz (psychoterapia?).
jak wyglądają kontakty społeczne, kontakty dotychczasowe ze znajomymi, czy jest szansa na przyjaźń, kontynuowanie jej? wiem, że nie zależy to jedynie od chorego, domyślam się, że głównie właśnie od otoczenia. i tu moze pojawić się problem poruszony wcześniej: tolerancja.
Ewa
-
- zarejestrowany użytkownik
- Posty: 25
- Rejestracja: pt cze 10, 2005 9:33 am
- Lokalizacja: Łódź, okolice
Droga Ewo !. Zadajesz pytania fundamentalne, na które nie jest łatwo odpowiedzieć bo nie ma jednej odpowiedzi.
Więc sama widzisz ,że chcieć i móc to dwie różne sprawy.
Z zewnątrz (służba zdrowia) można się leczyć ambulatoryjnie tj wizyta raz w miesiącu 15-20 min, recepty na leki i to wszystko. W przypadku zaostrzenia choroby skierowanie do szpitala (kolejki do 2 miesięcy), a gdy jest b. źle to pierwszy dostępny oddział psych. w okolicy.
W szpitalu zazwyczaj silne leki i nie wiele więcej.
Tak jest w szpitalu klinicznym, w zwykłym powiatowym jest dużo gorzej.
Dla młodych chorych można załatwić Hostel, ale chyba wtedy gdy diagnoza nie jest pewna co do schizofrenii (np zaburzenia schizotypowe).
Moim zdaniem ani szpital ani ambulatorium nie daje choremu zbyt wielkich możliwości pozbierania się. Cała nadzieja jest w rodzinie.
To co piszę wyżej dotyczy miasta, a co dzieje się na wsiach "zabitych dechami" tego nie wie nikt.
poczytaj to forum można się wiele dowiedzieć o losach chorych i ich rodzin.Zawsze możesz włączyć się w dyskusję innych na ten temat
Wszystko zależy od stosunków w niej panujących, ja staram się jakoś wybrnąć z sytuacji. staram się docierać do nowych lekarzy z nadzieją, że może jakoś zmienią sposób leczenia,( leki, terapia grupowa, może hipnoza). Prawda jest taka , że rodzina jest pozostawiona sama sobie. Jedyna pomoc to głodowa renta dla chorego, za którą samodzielnie nie przeżyje.jakie możliwości z jednej strony rodzina daje choremu sama z siebie, co chce, co może dać z siebie, a z drugiej strony, co może osiągnąć dla swojego bliskiego z rozpoznaniem schizofrenii z zewnątrz (psychoterapia?).
Więc sama widzisz ,że chcieć i móc to dwie różne sprawy.
Z zewnątrz (służba zdrowia) można się leczyć ambulatoryjnie tj wizyta raz w miesiącu 15-20 min, recepty na leki i to wszystko. W przypadku zaostrzenia choroby skierowanie do szpitala (kolejki do 2 miesięcy), a gdy jest b. źle to pierwszy dostępny oddział psych. w okolicy.
W szpitalu zazwyczaj silne leki i nie wiele więcej.
Tak jest w szpitalu klinicznym, w zwykłym powiatowym jest dużo gorzej.
Dla młodych chorych można załatwić Hostel, ale chyba wtedy gdy diagnoza nie jest pewna co do schizofrenii (np zaburzenia schizotypowe).
Moim zdaniem ani szpital ani ambulatorium nie daje choremu zbyt wielkich możliwości pozbierania się. Cała nadzieja jest w rodzinie.
To co piszę wyżej dotyczy miasta, a co dzieje się na wsiach "zabitych dechami" tego nie wie nikt.
poczytaj to forum można się wiele dowiedzieć o losach chorych i ich rodzin.Zawsze możesz włączyć się w dyskusję innych na ten temat