Za śmieszną pensję, która nie wystarcza mi nawet na życie (po opłaceniu rachunków zostaje 150zł), poza tym co jakiś czas szef straszy, że wszystkich nas pozwalnia nazywając nas 'wyrobnikami'.
Takie są polskie realia. W WTZ 80% osób nie nadaje się do jakiejkolwiek pracy, ponieważ są w stopniu znacznym upośledzeni fizycznie i intelektualne (mpd, sondy dojelitowe, padaczka, autyzm, brak mowy, zaniki mięśniowe etc). Do ośrodka są przyjmowane co raz to ciężej upośledzenie ludzie z całej gminy, WTz zamienia się powoli w coś na kształt dziennego ośrodka opieki. Brakuje tylko pielęgniarki na etacie.
Uczestnicy, którzy są w stanie poruszać się o własnych siłach i rozumieją polecenia są wykorzystywani do wszystkich prac od sprzątania po podnoszenie bardziej chorych kolegów i koleżanek. Skazani na wtz, rentę, bez szans na rozwój, pracę czy cokolwiek. Każda próba wyłamania się poza te ramy kończy się pacyfikacją.
Nienawidzę tego kraju. Chciałabym otworzyć własny ośrodek. Nie śds ani wtz, ale coś na kształt ośrodka terapeutyczno - aktywizującego (coś na kształt zakładu pracy chronionej), gdzie praca to praca (ZA KTÓRĄ PIENIĄDZE OTRZYMUJE PODOPIECZNY A NIE PREZES STOWARZYSZENIA), gdzie szkolenia to szkolenia, a nie paplanina bez sensu i popijanie kawki w towarzystwie nic nie rozumiejących ciężko upośledzonych ludzi. Proszę Was, nie mamy (ja i koleżanka będąca psychologiem) bladego pojęcia jak się zabrać za taką działalność, czy należałoby założyć fundację, czy zgłosić się bezpośrednio do PFRONu, nie wiem nawet czy to nie kolejna mrzonka zbuntowanej głowy. Nienawidzę tego świata
